• Nie Znaleziono Wyników

Doznanie zdrady lub porzucenia

W dokumencie Wielkomiejscy single (Stron 114-118)

5. Życie „solo” jako rezultat niepowodzeń w budowaniu

5.2. Doznanie zdrady lub porzucenia

lub porzuceniem przez wieloletniego partnera bądź partnerkę. Jeden z badanych mężczyzn opowiedział, jak po trzech latach bycia w związku zarówno on, jak i jego partnerka, dopuścili się, jak to określił, „przypadkowej i jednorazowej zdrady”. Posta-nowili sobie wszystko wyjaśnić, aby móc dalej być razem. W czasie rozmowy jego dziewczyna przyznała się do tego, że w trakcie trwania ich związku miała też jeden dłuższy romans: „Mieliśmy poważną rozmowę, żeby sobie wszystko wyjaśnić i być już razem do końca życia, ale się nie udało (…). Jak mieszkała ze mną, mówiła, że mnie kocha, sypiała ze mną, a w tym samym czasie sypiała z innym przez pół roku. Tego nie byłem w stanie wybaczyć, nie permanentnej, zaplanowanej zdrady, z preme-dytacją” [Adam, 33, PPL]. Do podobnej refleksji doszła respondentka, którą partner zdradzał stale z innymi kobietami. Umawiał się nawet z kilkoma dziewczynami w tym samym czasie. Singielka stwierdziła, że nadal nosi w sobie poczucie upokorzenia i uważa, że związki nie mają sensu, ponieważ mężczyźni zawsze, prędzej czy później, zdradzają swoje partnerki [Sylwia, 32, PPL]. Kolejna rozmówczyni była w związku, o którym myślała, że zakończy się ślubem. Wspólnie z partnerem snuli plany na przy-szłość, rozmawiali o budowie wspólnego domu i dzieciach. Respondentka bardzo zabiegała o uczucia swojego narzeczonego. Sprzątała jego dom, prasowała ubrania, gotowała obiady – w taki sposób wyrażała swoją miłość i troskę o niego. Stwierdziła: „Z pani dyrektor przeistoczyłam się w kurę domową” [Jowita, 38, PPL]. Jednak zwią-zek ten rozpadł się z powodu jego zdrady z przypadkowo poznaną ekspedientką. To zdarzenie próbował, jej zdaniem, wytłumaczyć jako sprawę błahą i nieistotną dla ich relacji. Respondentka poczuła się dotkliwie zraniona. Te przeżycia były dla niej tak silne, że mimo upływu wielu lat od tamtego zdarzenia nie zamierza wiązać się ponownie na stałe z żadnym mężczyzną.

Nie tylko single byli zdradzani, również i oni zdradzali swoich partnerów lub part-nerki. Jeden z badanych mężczyzn przyznał: „Ten związek rozpadł się z mojej winy niestety, przesadziłem na jednej z imprez z alkoholem, jakby to powiedzieć, zdradzi-łem ją. Nie chciała mnie znać po tym zdarzeniu. To była przykra historia. Nie wiem, jaki ona miała na mnie wpływ, ale postanowiłem nie wiązać się z kobietami na stałe i korzystać z życia, póki można. Oczywiście później było kilka prób związków, ale one trwały po kilka tygodni” [Marcin, 33, PL]. Z wypowiedzi innego rozmówcy wyni-ka, że na początku każdej nowej znajomości ulegał ogromnej fascynacji partnerką. Później każdy kolejny związek stawał się dla niego zbyt monotonny, rozmowy mo-notematyczne, a żadna z dziewczyn nie była już tak niezwykła jak na początku zna-jomości: „Miałem związki, ale koło dziewięćdziesięciu procent z nich miało charakter przelotny. Było z pięć czy sześć związków bardziej stałych, czyli u mnie to od trzech do dziewięciu miesięcy maksymalnie. To były osoby, które miały bardzo ciekawe

zainteresowania, fascynowały mnie. Ale później i tak te związki rozpadały się przeze mnie” [Bartek, 35, PL]. Mężczyzna przyznał, że zdradzał partnerki i mówił im o tym, bo chciał być wobec nich szczery. To oczywiście przyczyniało się do rozpadu relacji. Kolejny uczestnik badania stwierdził, że ma ultraliberalne poglądy i wie, że kolejny nowy związek skończy się jego zdradą. Przyznał, że podziwia swoich kolegów, którzy nigdy nie zdradzili swoich wieloletnich partnerek: „Jak jakiś kolega w moim wieku mówi mi, że jest w związku dziesięcioletnim, no to z kurtuazji mu gratuluję i po-dziwiam. Ale z drugiej strony myślę, że ten chłopak trochę stracił możliwości bycia z innymi kobietami i dziewczynami, w tym czasie będąc wierny swojej miłości” [Pa-weł, 30, PL]. Respondent z jednej strony podkreślał, że chciałby zbudować poważny i trwały związek ze stałą partnerką, z drugiej strony przyznał, że wówczas nie czułby się wolny i nie mógłby odkrywać nowych relacji z innymi kobietami.

Doświadczenia związane z porzuceniem przez „drugą połowę” to następny wy-mieniany przez singli powód, dla którego nie chcą być w stałym związku. Najbardziej bolesne dla respondentów są wspomnienia związane z rozstaniem z długoletnim partnerem lub partnerką. Niejednokrotnie uczestnicy badania określali ich mianem „jedynej, prawdziwej miłości”, dlatego tak trudno było im pogodzić się z faktem, że związek przestał istnieć. W przypadku trzech kobiet ich związki rozpadły się, po-nieważ partnerzy zerwali je w momencie, kiedy trzeba było podjąć decyzję o sfor-malizowaniu związku. Te singielki przyznały, że bardzo zawiodły się na poważnych związkach i dlatego teraz chcą być same: „Raz byłam narzeczoną, z pierścionkiem zaręczynowym, zostałam porzucona (…). Tak naprawdę to kochałam chyba tylko jednego mężczyznę w moim życiu, z którym nie mogę w tej chwili być (…). Bardzo chciałabym mieć kogoś, z kim bym dzieliła wszystkie smutki i radości. Natomiast tak wyszło. I nie szukam na siłę. Ja nie chcę wiązać się z kimś, kto zmarnuje kolejne kilka lat mojego życia. Mało w to wierzę, że poukładam sobie życie z mężczyzną, i w byciu singlem odnajduję pozytywne strony (…). Chciałabym poważnego faceta, więc zawsze będę singlem, ponieważ takich nie ma i tyle” [Eliza, 30, PPL], „Byłam związana przez cztery lata z mężczyzną, z którym planowałam życie wspólne i ślub, natomiast w momencie deklaracji okazało się, że to nie jest nasz wspólny pomysł (…). Rozstaliśmy się, co nie znaczy, że to bycie samą to jest spełnienie moich marzeń (…) dochodzę do takiej względnej równowagi i dobrze się czuję z tym, ze samą sobą przede wszystkim (…), ale na razie nie chcę się wiązać, a romanse mnie męczą” [Nina, 31, PPL]. Ostatnia z wypowiadających się na ten temat badanych powiedziała, że powodem tego, że po 14 latach związku opuścił ją partner, była kwestia posiadania potomstwa – ona pragnęła dziecka, a on nie. Od tego momentu zaczęły się proble-my. Jej partner zapewniał, że również chce, aby mieli razem dziecko, a w tym samym

5.2. Doznanie zdrady lub porzucenia

117

czasie szukał już sobie własnego mieszkania. Kobieta stwierdziła, że być może nadal byliby razem, gdyby wcześniej sformalizowali związek. Ona zdecydowanie chciała wyjść za mąż, on odsuwał tę decyzję w czasie i dlatego, jej zdaniem, o wiele łatwiej było mu podjąć decyzję o definitywnym rozstaniu [Iza, 41, P]. Z kolei jeden z bada-nych mężczyzn stwierdził, że jego związki nigdy nie kończyły się z jego inicjatywy, tylko z inicjatywy jego partnerek. Przyznał, że choć sam nie był bez winy, nie wie do końca, czy zna prawdziwe powody, dla których jego partnerki porzucały go, jak to określił, z dnia na dzień [Przemek, 28, PL].

Jedna z singielek, mimo że sama nigdy nie została zdradzona, uważa, że prawie wszyscy mężczyźni zdradzają swoje żony, a ci, którzy tego nie robią, są wyjątkami. Swoje przekonania opiera na wcześniejszych doświadczeniach związanych z ro-mansami z żonatymi mężczyznami. Przyznała, że choć chciałaby mieć w przyszło-ści rodzinę, to obawia się, że mąż czy partner w pewnym momencie przestanie jej pragnąć, zacznie oszukiwać i zdradzać. Ten strach powstrzymuje ją od bycia w sta-łym związku i pełnego zaangażowania się w budowanie trwałej relacji z mężczyzną [Hanna, 37, PL].

Jeszcze inną sytuację stanowiącą powód życia w pojedynkę przedstawiła singiel-ka, która została oszukana przez mężczyznę, z którym utrzymywała przez kilka mie-sięcy wirtualną znajomość. Za namową swojej najlepszej przyjaciółki zalogowała się na jednym z portali randkowych. Poznała tam mężczyznę, z którym korespondowała każdego dnia przez prawie trzy miesiące i zdążyła się w tę znajomość bardzo za-angażować emocjonalnie. Respondentka miała nadzieję, że ta relacja przerodzi się w poważny związek. Jednak cała historia skończyła się dla niej w bardzo nieprzyjemny sposób: „Pisaliśmy po pięć, sześć godzin dziennie. Trzeba przyznać, że pięknie pisał, pięknie, i ja w niektórych momentach łapałam się, że chyba mi zaczyna zależeć, zresz-tą on robił mi nadzieję. Ja byłam fair i mówiłam, że ja tu nie jestem dla rozrywki, ale on dalej to ciągnął. Wysłał zdjęcie i był bardzo przystojny, bardzo, oczywiście mógł wysłać czyjeś zdjęcie. Nie myślałam, że nie wiadomo co, ale zaczęło mi na nim zależeć po jakimś czasie, a on nie chciał się spotkać. Okazało się, że on testował pięć kobiet, bardzo to było dla mnie przykre. Ja podchodzę do takich rzeczy poważnie, i szanuję te osoby, a on bawił się od początku. Skończyłam to wszystko, bo ja żyję w świecie realnym, a nie wirtualnym. Potem pożegnał się na forum głównym w bardzo brzydki sposób. Jak to przeczytałam, to nie wiedziałam, czy się śmiać, bo nie wiedziałam, że biorę udział w jakimś quizie. Teraz się zraziłam, bo pierwszy raz zaczęłam i tak to się skończyło” [Agata, 35, B]. Stwierdziła, że zmarnowała trzy miesiące życia i po raz drugi już nie spróbuje nawiązywać w taki sposób znajomości. Przez tę sytuację przestała ufać mężczyznom poznanym także w tak zwanym „realu”.

W przypadku części singli ból związany z doświadczeniem zdrady lub porzuce-nia przez partnera/partnerkę jest na tyle silny, że nie podejmują już prób tworzeporzuce-nia nowych związków. Życie „solo” staje się sposobem egzystencji, w której sami budu-ją sobie poczucie bezpieczeństwa i pewności, że nikt ich już nigdy nie zrani. Inna część singli prowadzi życie w pojedynkę z obawy, że sami będą zdradzali stałych partnerów. W ich sytuacji życie „solo” pozwala na utrzymywanie wielu przelotnych znajomości, bez ryzyka ranienia innych osób.

5.3.

Stawianie wysokich wymagań potencjalnym

partnerom

Singielki wymagały od swoich ówczesnych partnerów dużej zaradności, realizowa-nia ambicji zawodowych i wysokich zarobków, ponieważ same, jak przyznały, mają wysokie aspiracje dotyczące pracy, ale też życia osobistego. Bycie w związku z drugą osobą traktują jako możliwość polepszenia standardu swojego życia. Ze względu na to, że partnerzy nie wykazywali żadnej inicjatywy w kierunku zmiany swojego położenia życiowego, respondentki zakończyły te związki, bo i tak nie rokowały na przyszłość: „Jestem chyba dosyć wymagająca. Miałam dosyć duże ambicje i stwier-dziłam, że nie mam ochoty ciągnąć ogona za sobą w postaci faceta. Mówię o am-bicjach materialno-zawodowych, ale też amam-bicjach w stosunku do swojej osoby. Facet, z którym byłam, on się jąkał strasznie i nie było widoku na to, że się przestanie jąkać, że będzie na tyle nad sobą pracował, że zainwestuje pieniądze, które miał, na to, żeby się tego pozbyć. (…) Myśląc, że to miałby być ktoś, kto by współuczestniczył w utrzymywaniu rodziny, to trochę kiepska perspektywa. Mimo wszystko ja miałam trochę szersze horyzonty. (…) Myślę, że z tym facetem, to by się nie udało” [Maja, 30, PPL]. Inna singielka przyznała, że jej były partner, choć był dobrym człowiekiem – czułym, wyrozumiałym i bardzo w niej zakochanym, był kompletnie niezaradny życiowo. Uważała go też za maminsynka, ponieważ mieszkał ze swoją matką, która go we wszystkim wyręczała. Singielka obawiała się, że przez całe życie będzie go musiała niańczyć, motywować do działania i wykonywać większość obowiązków domowych bez jego pomocy. Nie miała ochoty nieustannie „popychać go do przo-du i ciągle dawać kopa”, bo chciała mieć partnera, który sam jest odpowiedzialny za swoje życie i potrafi realizować stawiane przez siebie cele [Agnieszka, 34, PPL].

5.3. Stawianie wysokich wymagań potencjalnym partnerom

119

W dokumencie Wielkomiejscy single (Stron 114-118)