• Nie Znaleziono Wyników

Sens nomadyzmu — to bycie u siebie w drodze! […] cała życiowa tropa jako istny dom102

Narrator w dziennikach Mariusza Wilka mierzy się z przekroczeniem antynomii związanej z wędrówką i osiadłością. Zabiegiem realizującym ten zamiar jest czę-ste porównanie domu do drogi (dom jako droga/życie w drodze). Przykładem może być dziennik Tropami rena, który otwiera cytat z Pieśni tworzenia:

praw-dziwym domem człowieka/nie jest budynek, ale Droga/a życie to podróż/którą należy przejść na piechotę103. Narrator poszerza semantykę kluczowych pojęć („dom” i „droga”). Proponuje warianty domu, które łączyłyby wędrowanie i zamieszki-wanie. Pochodzą one z tradycji nomadycznych, ich prototypem jest jurta: czum, namiot, jacht lub samochód; dom może być na kołach wozu cygańskiego lub pod

pokładem twojego jachtu. Ważne jest poczucie bycia u siebie, gdziekolwiek jesteś104. Synteza pojęć „dom” oraz „droga” w termin „domostwo wędrowne” łączy dwie, pozornie sprzeczne, idee: mieszkania w drodze (droga jak dom) i domu jak dro-gi. Manifestacje literackie takiego konceptu odnajdziemy w Wołoce (przepłynię-cie na jach(przepłynię-cie Kanału Białomorsko-Bałtyckiego), w Tropami rena (gdy narrator towarzyszy członkom plemienia Saamów w tundrze lub wędruje z namiotem po Łowozierskich Tundrach) i w Lotem gęsi (podróż samochodem przez Labrador śladami White’a). Pozostałe dzienniki ukazują osiadłość narratora, którą czasem wprowadza przywołanie słów ojca Germana, mnicha z sołowieckiego klaszto-ru: można całe życie wędrować nie wychodząc z celi105. Dzienniki zamieszkiwania miejsca łączy fakt, że oddają nomadyzowanie nowej przestrzeni geograficznej oraz kulturowej, w której narrator na jakiś czas osiada. Są to: w Wilczym

note-sie — Wyspy Sołowieckie, w Domu nad Oniego — Zaonieże, w Tropami rena

— Łowoziero, w Lotem gęsi — Pietrozawodsk. Wtedy narrator wędruje przez kulturalne i literackie reprezentacje zamieszkiwanych miejsc.

Jeśli, zgodnie ze słowami ojca Germana, można świat przewędrować za-mieszkując jedno miejsce, wtedy to miejsce kreowane jest jak „cały świat”.

102 M. Wilk, Tropami rena, s. 131.

103 Ibidem, s. 9.

104 Ibidem, s. 131.

Narrator nazywa to „liturgią izby”, opisuje zamieszkiwane przez siebie stare, rosyjskie domy. Zgodnie z kodem tradycji prawosławnej, izby zharmonizo-wane są ze stronami świata i ich nacechowaniem aksjologicznym: południowy

wschód należy do Boga, dlatego urządzano tam krasny kąt z ikonami, północny zachód jest kątem sił nieczystych, tam często stoi też piec i mieszka duch domu, domowoj106 lub: babi kąt w tym kosmosie najstarszy […] Pułap czernili

żywi-cą modrzewiową lub sadzą, aby przypominał nocne niebo nad głową […] moja ruska izba w Zaonieżu to swoisty żanr koczowniczej tropy… Bo nie tylko droga może być domem, lecz także dom może stać się drogą107.

Wybór i używanie terminu „tropa” jest dla niego kolejnym sposobem, który pozwala sytuować jego bohatera w literackiej tradycji wędrowców. Termin ten wskazuje też na kolejne ważne zagadnienie związane z twórczością Wilka:

two-rzenie zindywidualizowanego leksykonu, który odsłania wiedzę o świecie narratora i odsłania jego pamięć semantyczną108. Autor tworzy subiektywny słownik poprzez wybór, specyfikację i koncentrację słownictwa. Na przykład podmiot mówiący w dziennikach Wilka sięga po terminy związane z dyskursem religijnym:

Ścież-ki śpiewu nazywa „podręczną antologią dla wyznawców Drogi”, „Biblią

włó-częgów” lub „teologią włóczęgi”, korzysta też z metafory „liturgia izby” i po-równania: „aforyzm jak wiatyk na drogę”, „tropa jak modlitwa”. Tematy, które mają bogatą reprezentację w tej twórczości, to historia zamieszkiwanych miejsc, sztuka użytkowa rosyjskiej prowincji, jej symbolika, historia religii i symboli-ki prawosławnej. Narrator tworzy oryginalną sieć semantyczną — leksykon na styku polszczyzny i języka rosyjskiego. Jak wskazuje Maria Janion: fenomen

nie-przeciętnego pisarstwa Wilka tkwi w języku109. Przykładem na tworzenie własnego słownika mentalnego i literackiego jest termin „tropa”. Na okładce książki pisarz wyjaśnia znaczenie tego zapożyczonego z języka rosyjskiego słowa:

To pas ziemi między dwoma zbiornikami wodnymi, przez który przewlekano łodzie. Wołoką nazywano też samą czynność przewlekania. Tyle słownik.

W tym znaczeniu moją Wołokę należy rozumieć dosłownie jako przejście na jachcie Antur z basenu Morza Białego do basenu Bałtyku przez wododział latem 1999 roku. Albo szerzej — włóczęgę z Północy do świata atlantyckiego. Wołoka to wreszcie wielka metafora, w niej pasem ziemi jest nasze życie, przez które przełazimy z jednego niebytu do drugiego110.

Autor wpisuje symbolikę związaną z tropą i figurą wilka w topos kulturowy „życie jak wędrówka”. Refleksje te zostają nakreślone już w Wilczym notesie,

106 M. Wilk, Wołoka, s. 148.

107 M. Wilk, Dom nad Oniego, s. 67.

108 J. Trzebiński, Narracja jako sposób rozumienia świata, s. 87–126.

109 M. Janion, Niesamowita Słowiańszczyzna, s. 241.

termin tropa został wyjaśniony w tekście głównym i w Glosariuszu, w któ-rym pisarz zamieścił opowiadanie Warłama Szałamowa pt. Tropa we własnym tłumaczeniu111. Wołoka zaczyna się poematem poświęconym wydeptywanej przez siebie tropie w języku i w życiu. W pierwszej jego frazie pisarz zwra-ca uwagę na jej podmiotowość: moja tropa kapryśnie się pisze… Zauważam w tym wyrażaniu realizację koncepcji ja ponad-personalnego White’a: „jestem pisany przez tropę”, „mnie się wędruje”, „tropa się pisze”. Takie odwrócenie utrwalonej w kulturze perspektywy (ja piszę, ja tworzę) bliskie jest prakty-ce geopoetyckiej. W kolejnych wersach pisarz odchodzi od tej perspektywy i posługuje się zabiegiem animizacji tropy: „omija skupiska ludzkie”, „jeży się i skręca w bok”, „harce wyprawia” — poprzez taki dobór leksyki z opisu wy-łania się postać dzikiego zwierzęcia, może wilka? Zatem autor wpisuje swoje totemiczne zwierzę w tropę i tak powstaje kolejny kompleks symboliczny, two-rzony z nacechowanych w prozie Wilka słów „tropa” i „wilk”. Tropa, ukazana jako przewodnik wędrowca, „zawodzi na bezludzie”, „mami”, gdyż jej celem jest zaprowadzić w pustkę północnego krajobrazu, gdzie spotkać można „du-chy lub samego siebie”. Dla White’a spotkanie siebie nie jest atrakcyjne, gdyż narrator pragnie wyzwolić się z wielu ograniczeń kulturowych i spotkać się z miejscem, jego fizycznością. Tymczasem narrator Wilka często ukazuje za cel wędrówek i „praktyki Drogi”, tak jak w poemacie–mottcie Wołoki — „spot-kanie siebie”. Tendencja ta potwierdzałaby wcześniejsze rozpoznanie na temat mniejszej wagi konkretnego, geograficznego miejsca od autorefleksji:

prawdzi-wa twórczość ze Światła bierze początek. A Światło tylko w ciszy, w samotności można zaleźć — w sobie. Inni cię zawsze na wierzch wytaszczą, z siebie wywloką, na mrok. Dlatego należy się zamknąć jak w celi w tym co robisz i podróżować, nie ruszając się z miejsca112. Taka refleksja narratora, nie odosobniona w tej twór-czości, stoi w sprzeczności z ideą geopoetyki. Słowa te wypowiada Brat, boha-ter zajmujący się sztuką sakralną (rzeźbi krzyże), która jest dla niego jednocześ-nie praktyką religijną: rzeźbiąc żyje w samotni i pości. Ta postawa wydaje się narratorowi bardzo atrakcyjna i deklaruje przybranie podobnej przy pisaniu. W polu dyskursywnym aktualizuje ona dualizm świata duchowego i fizyczne-go i wartościowanie tych elementów, czyli organizowanie swej narracji według starych paradygmatów. Narrator twierdzi, że źródło prawdziwej twórczości można odnaleźć w sobie, wycofując się ze świata. White natomiast uważa, że źródłem „nowej, ocalającej twórczości wysokich energii” może być tylko konkretne miejsce, najlepiej dzikie, i napotykani ludzie. Tymczasem podmiot mówiący Wilka rozumie swoją twórczość pisarską jako analogiczną do

prakty-111 Zob. M. Wilk, Wilczy notes, s. 248–250.

ki religijnej wedle tradycyjnych reguł (negacja rzeczywistości jako przestrzeni grzesznej i zwrócenie uwagi ku abstrakcjom). Dlatego narrator Wilka przeja-wia tendencję do zamykania się w sobie, niejednokrotnie wyrażoną wprost:

pisząc zamykam się w sobie. Coraz głębiej i głębiej… Świat zewnętrzny przestaje mnie frapować […] skoncentrowany na sobie, niemal autystyczny113. Widzimy tutaj po raz kolejny tendencję narratora do prowadzenia auto-narracji mono-logowej114.

W dziennikach Wilka znajdziemy także wiele autorefleksji na temat stylu, związanych z terminem „tropa”: tropat’ oznacza dreptać. […] Używając słowa

tropa nie ścieżka, podkreślam czynność deptania samopas, nie korzystania z goto-wego szlaku […] Kiedy więc piszemy życie — polując na słowa… — to także, po jakimś czasie, wydeptujemy własną tropę — swój styl115. Na termin tropa zostają nałożone kolejne znaczenia: to praktyka psychofizyczna, intelektualna, a czasem też duchowa/religijna (określana frazami: „wyjście poza ja”: sam chciałabym być

kiedyś czystym patrzeniem bez nazwy, na granicy, gdzie kończy się ja i nie–ja116). Te trzy równoległe narracje łączą się także z autotematyzmem: twórczość literacka to tropa, a wędrowanie to równoległe wydeptywanie tropy w świecie i w sło-wach. I tak nazwisko „Wilk” rozwija sensy: wędrownik i samotnik, a w planie dyskursywnym aktualizuje się związek tropy i wilka, tym samym determinując los narratora. Podobną refleksję w literaturze prezentował Bruce Chatwin, z któ-rego Pieśniami stworzenia nie rozstaje się podczas wędrówek autor Tropami rena:

Któregoś dnia ciocia Ruth powiedziała mi, że nasze nazwisko brzmiało kiedyś Chette-wynde, co oznaczało w języku anglosaskim wijącą się ścieżkę i właśnie wtedy pojawiła się w mojej głowie myśl, że istnieje jakiś tajemniczy związek między poezją, moim nazwi-skiem a drogą117.

Taka refleksja na temat związku między literaturą, nazwiskiem i drogą poja-wia się także w pracach Wilka. Zacytowany powyżej fragment, pochodzący z Pieśni Stworzenia, cytuje w Tropami rena. Dookreślając termin tropa, nar-rator sięga też do innych tradycji, np. powołuje się na taoizm, w którym, jak pisze, droga (Tao) nie ma innego celu, niż samo wędrowanie. Dlatego narrator określa tropę (nieco tautologicznie) frazą „tao drogi”.

113 M. Wilk, Wołoka, s. 14.

114 White natomiast podkreśla zawsze przy rozważaniach na temat geopoetyki naglącą potrze-bę otwarcia się na świat, zwłaszcza na środowisko przyrodnicze i przeciwstawia egopoetyce — geopoetykę („mnie ja nudzi, jak i manifestacja jego poglądów”).

115 M. Wilk, Wołoka, s. 142.

116 Idem, Tropami rena, s. 39.

4. Podmiot nomadyczny a kreacja literacka