• Nie Znaleziono Wyników

Irena Gewerc-Gottlieb: Ja pamiętam ten hotel sprzed wojny.

To było bardzo eleganckie miejsce, tam przychodziły panie w futrach. Przed hotelem stali inwalidzi, ale nie żebracy.

Pracowali jako posłańcy obsługujący gości, na przykład nosili listy miłosne do pań od panów, którzy mieszkali w hotelu, a w mieście mieli swoje miłosne przygody.

Pamiętam, jak do Lublina przed wojną przyjeżdżała wybitna aktorka żydowska z Warszawy, Ester Rachel Kamieńska. Na dworcu kolejowym w Lublinie czekali na nią już studenci żydowscy, którzy zaprzęgli się zamiast koni do jej dorożki i tak ją wieźli do „Europy”, gdzie zazwyczaj zatrzymywała się.61

Jeszywa

Róża Fiszman-Sznajdman: W latach dwudziestych, nie-daleko szpitala, na rogu ulic Lubartowskiej i Unickiej za-częto budowę wyższej uczelni religii żydowskiej (Jeszywa), w której mieli się kształcić młodzi chłopcy z całego świata.

Hotel Europa i widocz-ny w głębi rosyjski so-bór na Pl. Litewskim (rozebrany po I wojnie światowej). Pocz tówka z ok. 1916 r. Z archiwum TNN.

59 Aleksander Szryft, Dzielnica żydowska na Podzamczu, relacja ze zbiorów Historii Mó-wionej TNN; www.tnn.

pl/himow_fragment.

php?idhr=130 (27 grud-nia 2007).

60 Za: Leszek Wiśniew-ski, Może ktoś zawo-ła…, s. 4.

61 Irena Gewerc-Gott-lieb, Mój Lublin szczęś-liwy i nieszczęśszczęś-liwy,

„Na przykład” 1994, nr 20, s. 7. Krawcy i szewcy Murzyn

RZEKI I WODA Bystrzyca Kogucik na wieży Moda

Inicjatorem był ówczesny rabin Szapiro. Na uroczystość po-łożenia kamienia węgielnego zjechali chasydzi, rabini i wielu pobożnych Żydów z całego świata. Ulice zapełniły czarne kapoty, czapki sobolowe i białe pończochy galicyjskich Żydów. Wszyscy pragnęli uczestniczyć w niecodziennym święcie – powstaniu uczelni, która zdobyła w późniejszych latach ogromną sławę pod nazwą Jeszywas Chachmej Lublin (uczelnia mądrości). Dlaczego wybrano właśnie Lublin na siedzibę unikalnej w świecie uczelni – trudno mi powie-dzieć. Możliwe, że działał tu autorytet rabina, będącego wielką osobistością i mądrym wykształconym człowiekiem, nawet w znaczeniu laickim. Możliwe też, że Lublin został wybrany z powodu bogatej tradycji żydowskiej i środowiska liczącego kilkadziesiąt tysięcy osób. Wielu Żydów lubelskich darowało pieniądze na Jeszywę. W mieszkaniach pojawiły się skarbonki, płynęły sumy od Żydów z całego świata.

W ten sposób w mieście i tak już pełnym kontrastów obok Katolickiego Uniwersytetu, wyrosła wyższa uczelnia religii żydowskiej.62

Konrad Bielski: Na parę lat przed drugą wojną światową wyrósł w Lublinie okazały gmach Jeszybotu, wyższej szkoły talmudycznej, której zasięg działania miał być ogromny.

Pamiętam, że na otwarcie tej uczelni zjechali się najsławniejsi rabini i cadycy z całego świata.

Widocznie było coś w naszym mieście takiego, co sprzy-jało powstawaniu i rozwojowi uczelni duchownych dużego formatu, niezależnie od wyznania.63

Aleksander Szryft: W lubelskiej Jesziwas Chachmej Lublin kandydaci na studentów przy egzaminie wstępnym musieli znać na pamięć 200 stron Talmudu. Nauka odbywała się za pomocą wykładów, ale te musiały być następnie pogłębiane samodzielnie. Zalecane były samodzielne studia odbywane w parach studentów. Wynikało to z dwóch szkół Talmudu

Jeszywas Chachmej Lublin.

Pocztówka bez daty. Archi-wum TNN.

62 Róża Fiszman-Sznaj-dman, Mój…, s. 82-83.

63 Konrad Bielski, Most…, s. 66.

Kośminek Piaski

Stare Miasto Tatary

Wieniawa LUDZIE Bednarz Fotograf Latarnik Lodziarz Krawcy i szewcy Murzyn Nosiwodowie Strażacy Szklarze Szlifi erze Tragarze Wariat MIEJSCA

Brama Grodzka Brama Zasrana Chedery Cyklodrom Hotel Europa

Jeszywa Kirkut Knajpy Ogród Saski Piekarnie Pl. Litewski Podwórka

Sklepy Sodówki Stadiony Teatr „Rusałka”

Wielka Synagoga ODGŁOSY I ZAPACHY RZEKI I WODA Bystrzyca Czechówka Kajaki Kąpiele Mgły

Studzienki SMAKI DZIECIŃSTWA

Bajgle Biszkopt Bubalech Bułka łamana Cymes Gorąca fasola Kiszone jabłka Kiszone ogórki Maca Makagigi Wędliny TARGI

Brama Grodzka Jatki

Targ „polski” i „żydowski”

Targ przy Świętoduskiej Targowanie ULICE Al. Racławickie Bernardyńska Hrubieszowska

Jateczna Krakowskie Przedm.

Krawiecka Kwiatowa

Lubartowska Nadstawna Narutowicza

Ruska Szeroka Szopena Żabia VARIA

Bałaguły i dorożki Cyrk

Kina Kogucik na wieży

Moda Pikniki

Pogrzeb Sporty zimowe

Szabat Wystawy sklepowe

– Beth-Hilel i Beth-Shamay. Obydwie te szkoły zawsze prowadziły ze sobą walkę ideologiczną. Beth-Hilel podawała rozwiązania nieskomplikowane, natomiast Beth-Shamay odwrotnie. Według Talmudu na padole ziemskim działamy według Beth-Hilel, a w niebie według Beth-Shamay.64 Symcha Wajs: W budynku [przy ulicy Lubartowskiej] była największa uczelnia rabinacka, nie tylko w Polsce, ale na świecie całym. Byli tu uczniowie z całego świata, żeby się tu dostać, trzeba było przynajmniej umieć na pamięć około czterysta stronic „Gemare” – to jest takie specjalne prawo żydowskie. Egzaminy były konkursowe. […]

[Na fasadzie znajdowały się napisy:] „Jesziwas Chachmej Lublin” to znaczy: Jeszubot Uczonych Mędrców Lublina – ten napis był w języku hebrajskim, a na dole [pod spodem]

w języku polskim. Po stronie lewej był napis, kiedy położono kamień węgielny: w 1924 roku, a [po prawej], kiedy było otwarcie: „lak ba omer”, to znaczy 32 dzień miesiąca omer 1930 roku. Byłem obecny i oglądałem to całe otwarcie: na balkonie stała cała generalicja, rabini, urzędowe postacie

z Lublina, z Warszawy, z całego świata, [bo] delegacje były z całego świata.

Rektorem tej uczelni był Maier Szapiro. Był posłem na sejm, ale zajmował się tylko tą uczelnią od chwili rozpoczęcia budowy do śmierci, to znaczy do 1933 roku. Niestety nie dożył roku 1934, kiedy pierwsi uczniowie dostali dyplomy rabinów.65

Kirkut

Samuel Lejb Schneiderman: Idę dalej; cisza coraz głębsza, domki aż do okienek zakopane w ziemię – i oto najstarszy cmentarz żydowski. Pod górę ciągnie się drewniany płot.

Jak rogi jelenie sterczą uschnięte korony rozpadających się dębów. Tu leżą mędrcy Lublina.

Uroczystość otwarcia Je-szywas Chachmej Lublin, 24 czerwca 1930 r. Ze zbio-rów ADM.

64 Aleksander Szryft, Dzielnica żydowska na Podzamczu, relacja ze zbiorów Historii Mó-wionej TNN; www.tnn.

pl/himow_fragment.

php?idhr=130 (27 grud-nia 2007).

65 Symcha Wajs, wypo-wiedź z fi lmu W każ-dej garstce popiołu…, dz. cyt. Krawcy i szewcy Murzyn

RZEKI I WODA Bystrzyca Kogucik na wieży Moda

Na dole znajdują się groby sprzed stu pięćdziesięciu, dwustu lat. Małe pomniki, zakończone spiczastymi dasz-kami, wyglądają jak lilipucie domki. Widnieją na nich lek-kie ornamenty i wypukłe kolorowe litery. Dalej, pod górę, narastają stulecia, pomniki są większe, surowsze. Stary Żyd, dozorca cmentarza, ma niesamowicie zieloną brodę i duże, skręcone brwi tejże barwy. Przesiąkł cały mchem i pleśnią cmentarną, mieszka tu samotnie w zmurszałym domku i biegle odczytuje inicjały i na wpół starte epitafi a, wyryte przed wiekami na pomnikach. Zna je już na pamięć i powtarza skwapliwie i szybko:

– Tu leży cadyk z dwunastu uczniami. Jeden drugiego żywcem pogrzebał. Jezuici długo męczyli ich na placu przed katedrą i trzynastu cadyków wolało wybrać raczej straszną śmierć niż chrzest – uchowaj Boże!

Odchylam dzikie, kłujące zarośla, aby odczytać epitafi a na grobie trzynastu cadyków, ale walące się pomniki pokryte są rojem „bożych krówek” i czarnych robaczków – nie sposób dojrzeć ani jednej litery.

– Oto grób Mahrszala, tam spoczywa „Żelazny mózg”, a tu: reb Kasze...

Pomniki – wielkie kwadratowe płyty kamienne bez or-namentów. Od góry do dołu szerokie strofy wyryte ostrym pismem Pięcioksięgu. Wydaje się, że przed czterema, pięciu wiekami wmurowano tu tablice jakiejś kamiennej Biblii.

Stary kirkut, lata 30. XX w.

Fot. Roman Vishniak. Archi-wum TNN.

Kośminek Piaski

Stare Miasto Tatary

Wieniawa LUDZIE Bednarz Fotograf Latarnik Lodziarz Krawcy i szewcy Murzyn Nosiwodowie Strażacy Szklarze Szlifi erze Tragarze Wariat MIEJSCA

Brama Grodzka Brama Zasrana Chedery Cyklodrom Hotel Europa

Jeszywa Kirkut Knajpy Ogród Saski Piekarnie Pl. Litewski Podwórka

Sklepy Sodówki Stadiony Teatr „Rusałka”

Wielka Synagoga ODGŁOSY I ZAPACHY RZEKI I WODA Bystrzyca Czechówka Kajaki Kąpiele Mgły

Studzienki SMAKI DZIECIŃSTWA

Bajgle Biszkopt Bubalech Bułka łamana Cymes Gorąca fasola Kiszone jabłka Kiszone ogórki Maca Makagigi Wędliny TARGI

Brama Grodzka Jatki

Targ „polski” i „żydowski”

Targ przy Świętoduskiej Targowanie ULICE Al. Racławickie Bernardyńska Hrubieszowska

Jateczna Krakowskie Przedm.

Krawiecka Kwiatowa

Lubartowska Nadstawna Narutowicza

Ruska Szeroka Szopena Żabia VARIA

Bałaguły i dorożki Cyrk

Kina Kogucik na wieży

Moda Pikniki

Pogrzeb Sporty zimowe

Szabat Wystawy sklepowe

Stoimy przed pomnikiem cadyka reb Kasze i dozorca wskazuje zieloną owłosioną ręką stary budynek klasztorny u stóp górzystego cmentarza.

– Widzi pan ten klasztor? Dawniej żyli tu źli mnisi i za każdym razem, gdy przechodził tędy pogrzeb, na złość uderzali w dzwony. Klasztor był kiedyś trzy razy wyższy, ale cadyk, reb Kasze, rzucił nań klątwę i odtąd mury osuwają się w ziemię, co rok o jeden łokieć.66

Róża Fiszman-Sznajdman: Jeżeli ominęło się ulicę Ruską, zostawiając po przeciwnej stronie cerkiew greckokatolicką, wchodziło się na Kalinowszczyznę, którą Żydzi nazywali Pierwszą Wolą. Po prawej stronie Woli fascynował mnie nie zamieszkany, na wpół zrujnowany dom. Opowiadano o nim, że niegdyś był kościołem. Żydzi wierzyli w niesamo-witą historię z nim związaną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Według niej, podczas przechodzącego tędy na cmentarz konduktu pogrzebowego zmarłego rabina, zaczęły z całą siłą bić w kościele dzwony. Rabin nagle usiadł oburzony z powodu hałasu i przeklął kościół, by zapadł się pod ziemię.

Tak się też miało stać. Kondukt tymczasem dalszą drogę odbył już w spokoju, a dzwony umilkły.67

Majer Bałaban: Przez małą furtkę wchodzimy na właści-wy cmentarz. Ścieżka wije się między darniną zacienioną zaroślami i drzewami i wspina się coraz bardziej stromo ku górze. Z początku nie widzimy żadnych nagrobków, ale im wyżej wspinamy się, tym spotykamy je częściej. Jedne stoją prosto, inne krzywo, a najczęściej leżą one po prostu na ziemi przykryte w połowie kurzem i ziemią. Im wyżej, tym bardziej gęsty staje się las, a chaszcze bardziej nieprze-nikliwe. Musimy siłą odsuwać gałęzie i odgarniać liście, aby tu i ówdzie odnaleźć czytelny jeszcze napis.

Nowy kirkut, przed 1939 r.

Fot. Stefan Kiełsznia. Archi-wum TNN.

66 Samuel Lejb Schnei-derman, Stary Lublin…, s. 44-45.

67 Róża Fiszman-Sznaj-dman, Mój…, s. 98.

Kośminek Piaski Stare Miasto

Tatary Wieniawa

LUDZIE Bednarz Fotograf Latarnik Lodziarz Krawcy i szewcy Murzyn Nosiwodowie Strażacy Szklarze Szlifi erze Tragarze Wariat MIEJSCA Brama Grodzka Brama Zasrana Chedery Cyklodrom Hotel Europa Jeszywa Kirkut Knajpy Ogród Saski Piekarnie Pl. Litewski Podwórka Sklepy Sodówki Stadiony Teatr „Rusałka”

Wielka Synagoga ODGŁOSY I ZAPACHY

RZEKI I WODA Bystrzyca Czechówka Kajaki Kąpiele Mgły Studzienki SMAKI DZIECIŃSTWA Bajgle Biszkopt Bubalech Bułka łamana Cymes Gorąca fasola Kiszone jabłka Kiszone ogórki Maca Makagigi Wędliny TARGI Brama Grodzka Jatki Targ „polski” i „żydowski”

Targ przy Świętoduskiej Targowanie ULICE Al. Racławickie Bernardyńska Hrubieszowska Jateczna Krakowskie Przedm.

Krawiecka Kwiatowa Lubartowska Nadstawna Narutowicza Ruska Szeroka Szopena Żabia VARIA Bałaguły i dorożki

Cyrk Kina Kogucik na wieży Moda Pikniki Pogrzeb Sporty zimowe Szabat Wystawy sklepowe

Wkrótce osiągamy grzbiet wzgórza, ciągnący się wzdłuż całego cmenta-rza. Stąd rozpościera się przed na-szymi oczyma wspaniały widok na wszystkie strony. […]

Obok rektorów, rabinów, starszych kahalnych itd. na cmentarzu tym spo-czywają słynni lekarze, słudzy dworu królewskiego, wielcy kupcy i wszyscy ci, którzy odegrali jakąś rolę w ży-ciu gminy i żydostwa. Teraz ziemia skrywa ich prochy, a czas i wichury powykrzywiały lub nawet zupełnie powywracały nagrobki. Bluszcz i ziel-sko oplotły je do tego stopnia, że tylko z najwyższym trudem można się do nich dostać. Stopniowo wietrzeją i zacierają się bogate ornamenty na kamieniach: lwy i leopardy, lichtarze i korony, powalone drzewa, otwarte księgi i alegoryczne postacie (końcowe winiety rozdziałów), a w większości

przypadków napisy są już zupełnie nieczytelne.68

Wacław Gralewski: Pomiędzy Kalinowszczyzną i Biał-kowską Górą w Lublinie leży wysoki pagór. Przypomina stare grodziszcze. A może był nim kiedyś. Stary Lublin i jego przedmieścia kryją zapewne wiele tajemnic arche-ologicznych.

Być może pagór powstał wskutek erozyjnego działania wód dawnej Bystrzycy, której koryto biegło inaczej, niż dziś i łączyło się z dużym jeziorem, okalającym wzgórza i wynio-słości. Wysychać zaczęło gwałtownie w połowie XVI wieku.

Pozostały po nim ślady takie jak ulica Nadstawna itp.

Już w XIV wieku na wymienionym pagórze mieścił się cmentarz żydowski, tak zwany kirkut. Zapewne w tym czasie posadzono (lub dziko wyrosły) liczne dęby, lipy i buki. Two-rzyły wspaniale zadrzewione miejsce, a dotrwały do połowy naszego wieku. Liczyły wówczas po kilkaset lat i stanowiły rezerwat zieleni o niezwykłej krajobrazowej urodzie, jakich tylko niewiele znajdowało się w miastach polskich.

Z kirkutem wiązało się podanie. Kiedyś w średniowieczu nawiedziła Lublin epidemia dżumy – czyli tak zwane-go morowezwane-go powietrza. Umierały setki i tysiące ludzi.

Groźba wyludnienia wisiała nad miastem. W tym okresie żył w Lublinie rabin, Żelazna Głowa. Słynął z pobożno-ści, ascezy i dobrych uczynków. Otóż rabin po odbyciu postów i modłów postanowił poświęcić się i złożyć siebie w ofi erze, aby w ten sposób odwrócić od miasta straszliwą klęskę. I jako rodzaj ofi ary, kazał się żywcem zakopać na

Nagrobek Salomona Lurii, zwanego Maharsza-lem, przed rekonstrukcją.

Ze zbiorów Symchy Wajsa.

Archiwum TNN.

68 Majer Bałaban, Ży-dowskie miasto…, s. 117-120. Krawcy i szewcy Murzyn

Brama Grodzka Brama Zasrana Chedery Piekarnie Pl. Litewski

Wielka Synagoga ODGŁOSY I ZAPACHY RZEKI I WODA Bystrzyca Czechówka Kajaki Kąpiele Mgły

Studzienki SMAKI DZIECIŃSTWA Kiszone jabłka Kiszone ogórki Maca Makagigi Wędliny TARGI

Brama Grodzka Jatki

Targ „polski” i „żydowski”

Targ przy Świętoduskiej Targowanie ULICE

Krawiecka Kwiatowa

Lubartowska Nadstawna Narutowicza Kogucik na wieży

Moda

kirkucie. Podobno po jego śmierci, jak mówi legenda, zaraza ustąpiła.

Od tego czasu mogiła niezwykłego męczennika stała się miejscem świętym dla Żydów z całego świata. Przyjeżdżali do Lublina ze wszystkich zakątków globu ziemskiego, aby złożyć mu hołd. Podobno, według przekonania wierzą-cych, miejsce to miało siłę uzdrawiającą. Tej okoliczności zawdzięcza Lublin, że w okresie przedwojennym uczony rabin, Szapiro, założył Jeszybot – wyższą szkołę religijną, rodzaj uniwersytetu, na którym studiowali Żydzi z kilku kontynentów. Jeszybot miał dużą bibliotekę oraz zgromadził w swych murach wiele pamiątek kultu o wielkiej wartości muzealnej.69

Knajpy

Róża Fiszman-Sznajdman: Przy tej samej ulicy [Cyruliczej]

w domu Borensztajna [Aron Jeleniewicz] wynajął lokal, wyre-montował go, wyposażył i otworzył, jak to wtedy nazywano, piwiarnię, gdzie można było kupić kawałek dobrej koszernej kiełbasy lub gęsiny, przyrządzoną po żydowsku wątróbkę z cebulką i gęsim smalcem i wypić kufel piwa. Jego piwiar-nia zyskała wkrótce dobrą „markę” i zaczęła konkurować z podobną Dorfsmana, [...] z Lubartowskiej.70

Józef Honig: W piwiarni na Świętoduskiej podawali dobre gęsi. Było też piwo, można się było napić i był groch bezpłat-ny – żółty groch solobezpłat-ny, żeby człowiek piwa więcej wypił.

To czasem przyszedł jakiś biedny i ten właściciel mówi, najadłeś się – idź już. Piwa nie pił, bo nie ma pieniędzy, a tu groch był na stole. Żeby pobudzało apetyt na picie [...].

Wszędzie tak było.71

Bogdan S. Pazur: Ojciec chodził nieraz – najczęściej to w sobotę, po wypłacie, bo co sobotę dostawał wypłatę

Piwiarnia na parterze ka-mienicy przy ul. Rynek 18 po odnowieniu. Fragment fot. z albumu „Zdjęcia z robót konserwatorskich Starego Miasta prowadzo-nych przez Wydział Bu-downictwa Z.M.L. r. 1938--39”. W zasobach Wydziału Architektury, Budowni-ctwa i Urbanistyki Urzędu Miasta Lublin.

69 Wacław Gralewski, Przerwana wigilia, w:

tenże, Bieg po krawędzi, Lublin 1974, s. 103-104.

70 Róża Fiszman-Sznaj-dman, Mój…, s. 112.

71 Józef Honig, Przed-wojenne przysmaki, re-lacja ze zbiorów Historii Mówionej TNN; www.

tnn.pl/himow_frag-ment.php?idhr=1562 (27 grudnia 2007).

Kośminek Krawcy i szewcy Murzyn

RZEKI I WODA Bystrzyca Kogucik na wieży Moda

– chodził na Lubartowską. Pod [nr] 10 była taka piwiarnia, nazywali ją Bolszewik, „U Bolszewika” – to słynne było. Za piwo się płaciło, a za groch nie. Był duży groch – Jaś, bardzo słony, i każdy leciał na ten groch, a właściciel podsypywał tego grochu, bo wiadomo, kto się najadł więcej grochu, to więcej wypił piwa i on miał zysk z tego tytułu, mówił:

„u mnie jest groch za darmo, ale za piwo musi Stanisław zapłacić.”72

Aleksander Szryft: [Na rogu] Zamkowej i Krawieckiej mieś-ciła się także tania restauracja żydowska, należąca prawdopo-dobnie do Bessa. Stołowali się tutaj głównie artyści lubelscy, którzy często nie mieli pieniędzy na droższe lokale. W tej restauracji, gdzie kwitło towarzyskie życie artystów, jedzenie można było dostać na kredyt. Był to zazwyczaj jakiś śledzik, zupa, pełne posiłki, smaczne i niedrogie. Droga żydowska restauracja mieściła się przy Lubartowskiej 15. Należała do Dornfelda i przychodzili do niej ludzie zamożni, prowadzący interesy. Tutaj opijano zawieranie transakcji.73

Ryszard Jaruga: A knajpki, ha! Na samej Narutowicza: pod 16, pod 18, obok taniej jatki Pelca, potem zakład fryzjer-ski Kamińfryzjer-skiego, masarnia pana Gołębiowfryzjer-skiego (świetne wędliny), knajpa pod 20, potem masarnia Zduńskiego, a nie opodal miał masarnię pan Pyzik. W tych knajpkach ruch się robił zwłaszcza w soboty, w dniach wypłat. Wtedy wpadali na jednego robotnicy, potem wpadały ich żony, często z wianuszkiem dzieci.74