• Nie Znaleziono Wyników

Filozofia i pseudofilozofia

W dokumencie Jaspers K - Wiara Filozoficzna (Stron 97-130)

Prawda filozoficzna nie jest jedyna na świecie. Nigdzie i nigdy dotąd nie stanowiła ona tej postaci prawdy, którą żyłaby większość ludzi. Jednak filozofowanie wymaga otwartości wobec każdego możliwego sposobu ludzkiego bytowania, nie tylko, by je rozumieć, lecz także, by uznać zawartą w nim prawdę.

Filozofia dochodzi jednak przy tym do granic, gdzie natrafia na my-ślenie i życie zapominające o tych źródłach wiary, których utrata oznacza dla filozofii utratę treści. Kiedy myślenie takie podaje się za filozofię, kiedy bywa ono za nią uznawane zarówno przez siebie, jak i przez innych, nazwiemy je pseudo filozofią. Owa pseudo filozofia, występując w kostiumie filozofii, zwraca się przeciwko filozofii, przeczy jej. Dlatego filozofia musi w arsenale swoich myśli poszukać środków obronnych. Pseudofilozofia jest bowiem nie tylko błędem w filozofowaniu, błędem, który wystarczy zrozumieć, by go móc naprawić, lecz jest ona zasadniczo fałszywą drogą całkowitej negacji, usiłującą stworzyć pozór czegoś pozytywnego za pomocą łatwych do przeniknięcia namiastek. Podlega ona korekturze drogą odrodzenia człowieka, który zostaje sobie podarowany w procesie myślowego powrotu do siebie. Filozofowanie pozorne płynie szerokimi strumieniami poprzez dzieje. Kto tylko próbował filozofować, temu zapewne zdarzało się niekiedy padać ofiarą tych pozorów. Filozofujący człowiek urzeczywistnia się jednak poprzez przezwyciężanie pseudofilozofii stale obecnej w nim samym.

Niewiarą nazywamy wszelką postawę, która pod pozorem absolutnej immanencji neguje Transcendencję. Pojawia się wtedy pytanie, czymjest owa immanencja? Niewiara odpowiada: Istnieniem, realnością, światem. Ale Istnienie to tylko ulotna teraźniejszość, ujmowana, którą niewiara bierze w posiadanie uznając stawanie się i pozór jako takie. Realność cofa się jakby przede mną, kiedy chcę ją poznać samą w sobie i w całości; niewiara zawłada nią absolutyzując realności cząstkowe.

80

Wykład

Świat jest nie zamknięty i nieogarniony, jest ideą; niewiara mylnie robi z niego przedmiot w ramach spójnego obrazu świata. Krótko mówiąc, niewiara żyje złudzeniem, poszczególnymi realiami, obrazami świata.

Niewiara nigdy nie dociera do bytu, nie może jednak obejść siębez jego namiastki zawartej w treściach wiary fałszywej. Uznaje ona jedynie im-manencje, nie potrafi jednak obyć się bez przyznania doniosłości, choćby w ten opaczny sposób, również Transcendencji.

Wielorakość pseudofilozofii przyjmuje jakby różne postaci niewiary, które same siebie uznają za wiarę, wiedzę lub ogląd. Powołują się przy tym na bezpośrednie postrzeżenia oraz zasady.

Wybieram trzy przykłady filozoficznej niewiary: demonologię, ubó-stwienie człowieka, nihilizm. Występują one jawnie lub w sposób utajony. Pozostają w takścisłym związku wzajemnym, żejednapostać niewiary prowadzi zazwyczaj do pojawienia się innej. Uchwycenie ich jest nie-słychanie trudne, wymykają się one definitywnemu określeniu. Dla swej artykulacji posługują się wszelkimi dostępnymi środkami filozoficznymi, nieświadomie zwodząc tym samym siebie i innych. Próba ich chara-kterystyki utyka rychło w mylnych określeniach. Usiłuje bowiem wytyczyć linie proste pośród czegoś, co faktycznie ulega ciągłym zmianom, okazuje się czymś innym, przeczy sobie samemu, znajdując się w stanie nieobliczalnie agresywnego chaosu myślowego. Nie staje się tu oko w oko z przeciwnikiem o zdeklarowanych poglądach. Mystagogia w demo-nologicznym oglądzie świata łączy się z traktowaniem ludzi jako bóstw, którym okazy wana jest całkowita uległość, oraz z nihilizmem, którym się to wszystko kończy.

Przedstawione tu próby charakterystyki są typami idealnymi złożonymi z możliwości tkwiących w każdym z nas. Ale każdy pojedynczy czło-wiekjest czymś więcej, nosi przede wszystkim w sobie możliwość wiary przezwyciężającej wszystkie te rodzaje niewiary. Jednak i w tych ostatnich ukryta jest prawda, o której pod koniec przyjdzie nam sobie przypomnieć. Demonologia

Demonologią nazwiemy pogląd o charakterze bezpośredniego prze-konania, dopatrujący się bytu w mocach, w oddziałujących kształtujące

siłach - twórczych i niszczycielskich, w demonach - życzliwych i zło-śliwych, w wielobóstwie; czyni je przedmiotem myśli i formułuje w po-staci doktryny. Uświęcone zostają przy tym zarówno dobro, jak i zło, a wszystko ulega intensyfikacji przez dostrzeganie mrocznych głębi, które jawią się obrazowo. Immanencję - namiętność, potęgę, witalność, piękno, zniszczenie, okrucieństwo - uznaje się za boskość samą. Mimo że nie chodzi tu wprawdzie o żadną Transcendencję - w takim oglądzie świata wszelki byt jest przecież immanentny - immanencja ta nie wy-czerpuje realności, którą mogłaby Świadomość poznać; jest ona czymś więcej, jest uznawana za - by posłużyć się określeniem Simmla - Trans-cendencją immanentną, skoro rzeczywistość to coś więcej niż tylko re-alność uchwytna zmysłem i rozumem. Paradoksalne wyrażenie „imma-nentną Transcendencja" nie odnosi się już do rzeczy jako możliwej mowy boskiej, lecz do Transcendencji jako mocy i czynnika stale obecnego w świecie, z konieczności rozszczepionego na wiele mocy.

Poddanie się tym mocom nadaje przeżyciom podniosły charakter, użycza im blasku płynącego z tajemnicy. W tym, co niesamowite, budzące dreszcz, przerażenie, poruszenie, rozpalające duszę, moce te dają o sobie znać, zostają jakby cieleśnie dostrzeżone. Walka z nimi porywa samego człowieka i przenosi go w ich demoniczny świat. Poczucie jedności z nimi, opętanie przez demona użycza tym mocom, którym staję się oto powolny, niewytłumaczalnej energii usankcjonowanej przez doktrynę demonologii przypisującej im konieczny charakter oraz nadaje rozmach płynący z fałszywej wiary w po wodzenie własnego działania i życia, ożywia tęsknotę i chęć powrotu w czasy mityczne, pobudza do tworzenia własnych, nowych mitów, a myślenie zmitologizowane ogarnia podstawy życia.

Jest w człowieku uparte dążenie do przybliżenia sobie boskości, do bezpośredniego przeżycia i teraźniejszego doświadczenia jej w świecie. Znajduje ono swój wyraz w uświęcaniu wszystkich ludzkich popędów -„Bóg" to uczynił, nie ja - i spowija świat w czar mitycznego światła bo-skości.

Dużo się dziś mówi o demonach i demoniczności. Jednak sens przypi-sywany tym słowom bywa tak różny, że nie od rzeczy będzie uzmysło-wienie sobie paru spraw:

1.Gdzie o ri en ta c ja d em on ol og ic z na b y ł a pierwotna, tam podobnie jak mit, stanowiła ona historyczną postać egzystencjalnie doświadczanej rzeczywistości. Dostrzeganie demonów oznaczało czynne rozprawianie się z nimi, walkę lub podporządkowanie. Następnie człowiek stanął przed wielką alternatywą: Boskość jako de-moniczność albo Bóg jako Transcendencja, moce oddziałujące wewnątrz świata (wielobóstwo) albo jedna transcendentna podstawa.

Wbudowanie demoniczności w świadomość bytu określoną przez myśl o Bogu dokonywało się bądź poprzez przeobrażanie tych mocy w potencjalny język, w szyfry Transcendencji, bądź poprzez mityczne podporządkowanie demonów i wyznaczenie im roli aniołów, zwiastunów i pośredników Boga lub diabła. Demonologia zanikła lub znalazła się pod kontrolą.

Odtworzona w naszym świecie współczesnym demonologia ukazuje w tym mitycznym sposobie myślenia jedynie nierzeczywiste fantazje. Urojeniem jest traktowanie demonów jako realności, zakładanie ich fa-ktyczności, liczenie się z nimi. Demonów nie ma. W bezrozumnym ule-ganiu tzw. przeżyciom zachodzi fałszywa interpretacja realności poczy-tanej za postrzeganie mocy. Ta absolutyzacja niejasnej bezpośredniości przeistacza się w samoułudę, która zezwala na demoniczne wywyższanie się i usprawiedliwianie siebie pośród zamętu czczej epoki, stojącej pod znakiem nauki i jej następstw.

Kiedy alternatywa: demony czy Bóg -nie zostaje jasno rozstrzygnięta, chaos poglądów wywołuje zamęt także w dziedzinie nastrojów, myśli i postaw ludzkich.

2. Inaczej ma się sprawa wtedy, kiedy demoniczność staje się wyobraże-n i e m c z e g o ś wyobraże-n i e u c h w y t wyobraże-n e g o , p o z o s t a j ą c e g o wyobraże-na granicy wydarzeń jak też mojej woli i mojej istoty, czegoś bez-pośrednio nie postrzeganego, ale jednak oddziałującego. Tutaj chodzi już nie o światopogląd demonologiczny, lecz o obrazową artykulację tego, co w swej całości jest niepojęte, nie chciane, pokrętne, przypad-kowe, a co, jakby samo w sobie mając swe źródło, przemożnie oddziałuje. Tu nie mówi sięjuż o demonach, lecz o samej demoniczności. Nie przybiera ona żadnej postaci, nie staje się teorią, lecz pozostaje ulot-nym wyrazem pewnej granicy.

Wyraz „demoniczność" pojawia się u starego Goethego, który mówi o niej w sposób niezwykle sugestywny, ale taki zarazem, że to, co nie-uchwytne, nadal stanowi jej istotę. Albo wiem to, co demoniczne, zawsze uwikłane jest w sprzeczności i nie daje się sprowadzić do żadnego okre-ślonego pojęcia. Dlatego również u Goethego „demoniczność" jest sło-wem niezmiernie wieloznacznym, wypowiadanym wobec tego, co nie-pojęte, co ma być wysłowione jako tajemnica czegoś istniejącego, dzie-jącego się, tworzącego splot zdarzeń, a wokół czego mogą jedynie krążyć przeczucia. Tak oto Goethe, w którego metaforach poetyckich z całą ich wielorakością sensów demony pojawiały sięjuż od dawna, mówi o pier-wiastku demonicznym:

„Nie był on boski, bo wydawał się bezrozumny; nie był ludzki, gdyż zbywało mu na rozsądku; nie był szatański, gdyż przemawiało zeń miło-sierdzie; nie był anielski, bo często tchnęła zeń radość z cudzego nieszczęścia. Był raczej dziełem przypadku, brak mu było bowiem ciągłości: przywodził namyśl Opatrzność, gdyż wskazywał na istnienie ukrytych związków [...]. Wszystko, co zakreślało granice naszemu poznaniu, przenikał bez trudu [...]. Tylko w niepodobieństwach znajdował upodobanie, a osiągnięcia możliwe odtrącał od siebie z pogardą [...]. Tworzył jeden z elementów moralnego porządku świata, jeśli nie przeciwstawiający się mu, to w każdym razie krzyżujący się z nim [...].

Ale najpotworniej wygląda ów demoniczny pierwiasteK, gdy opanuje wszystko inne w człowieku [...]. Nie zawsze są to jednostki najznakomitsze pod względem umysłu czy talentu i rzadko odznaczają się przymiotami serca; ale emanuje z nich jakaś niesamowita siła [...]. Wszystkie połączone siły moralne nie są zdolne im się przeciwstawić; na nic się nie zda, że rozsądniejsze jednostki uważaj ą ich bądź za oszukanych, bądź za oszustów -tłumy idą za nimi. Rzadko, a może nigdy nie napotykają w swej epoce ludzi o podobnych właściwościach i nic nie jest w stanie ich pokonać, chyba wszechświat tylko, z którym właśnie walkę rozpoczęli"*. 3. Goethe mówi o demoniczności jako o mocy obiektywnie działającej;

okrążają, wymieniając jej sprzeczne przejawy. Kierkegaard dostrzega * Johann Wolfgang Goethe, Z mojego życia. Zmyślenie i prawda, przeł.

Wykład piąty

demoniczność wyłącznie w człowieku. Demoniczny jest ten, kto swoje własne ja pragnie utrzymać w sposób absolutny. Kierkegaard wyjaśnia swoje rozumienie demoniczności, ukazując sens bycia sobą i wypaczenia, na jakie bycie sobą bywa narażone.

"Demonicznajest wszelka indywidualność, która odnosi siędo idei bez korzystania z określeń pośrednich (stąd zamkniecie si (}na wszystko inne). Kiedy ideą tą jest Bóg, mamy do czynienia z indywidualnością religijną., kiedy ideą tą jest zło, mamy do czynienia z indywidualnością demoniczną w węższym znaczeniu tego słowa".

W przypadku, kiedy demoniczność (w węższym sensie) pozostaje sama dla siebie całkowicie przejrzysta, mamy do czynienia z diabłem. Diabeł jest tylko duchem, a stąd jego absolutna świadomość i przejrzystość"*. (Zwraca uwagę zupełnie inne rozumienie "demoniczności tego wyrazu" u Goethego, gdzie Mefisto wcale nie jest demoniczny właśnie dlatego, że cechuje go pełna jasność umysłu i czysta negatywność). Demoniczność człowieka istotnie nie może się stać sama dla siebie przejrzysta. Ja staje się bowiem przejrzyste dzięki absolutnemu stosunkowi do Boga, a nie dzięki absolutnemu stosunkowi do siebie samego jako doją absolutnego. Niezrozumiałe są wprawdzie zarówno demoniczność jaki boskość: „Obie są milczeniem. Milczenie jest zasadzką szatana; im więcej się przemilcza, tym straszniejszy staje się szatan, ale milczenie jest także świadectwem boskości obecnej w jednostce"**. Demoniczność, podobnie jak religijność, stawia człowieka poza powszechnością. Z tym, że uwikłaniu się w nieprzejrzystość demoniczności zostaje przeciwstawione bezgraniczne rozjaśnianie, jakiego doznajemy w obliczu Boga: Zagubieniu się w paradoksalności demoniczności staje naprzeciw zbawienie, jakie niesie ze sobą paradoks Boga.

Demoniczność jako harda wolabyciaswym własnym, przypadkowym ja, to rozpaczliwe pragnienie bycia sobą. „Im większajednak świadomość w tak cierpiącym człowieku, który rozpaczliwie pragnie być sobą, tym * S0ren Kierkegaard, Choroba na śmierć, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz,

Warszawa 1969, s. 181.

** S0ren Kierkegaard, Bo jaźń i drżenie, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz, Warszawa 1969, s. 96.

bardziej wzrasta potęga rozpaczy, stając się czymś demonicznym. [...] Ja ludzkie, które rozpaczliwie pragnie być sobą, z trudem znosi to czy owo cierpienie, którego nie może zwyczajnie usunąć czy odłączyć od swej konkretnej osobowości. Właśnie na tej męce koncentruje człowiek całą swą namiętność, która w końcu przetwarza się w demoniczny szał. W tym momencie, gdyby sam Pan Bóg w niebie i wszyscy jego aniołowie ofia-rowali mu się z pomocą, aby go wyrwać z przepaści, nie chciałby tego i zawołałby: «Nie !» Teraz jest już za późno! Ongi oddałby wszystko, aby siępozbyćtej męki, ale kazano mu czekać, teraz jest już po wszystkim [...] on, jedyny na świecie, potraktowany tak niesprawiedliwie [...]. Rozpacz ta nie j est pragnieniem bycia sobą w stoickiej wątpliwości co do własnego ja [...]. Rozpacz ta, to pragnienie bycia sobą w nienawiści do życia, do bycia sobą w całej swej nędzy [...]. Buntując sięprzeciw całemu bytowi, myśli, że zdobywa świadectwo przeciwko niemu, przeciw jego dobru. Za to świadectwo zrozpaczony ma samego siebie i nim właśnie chce być dlatego, że chce być sobą, sobą w swej męce i męką tą protestować przeciw całemu istnieniu" *.

Choć świadomość wzmaga tę demoniczną wolę, wola ta nie potrafi sama dla siebie stać się przejrzy sta i może się utrzymać jedynie w ciemności, skąd napiera na świadomość i wciska się w nią, wzmagając zarazem wszystkie siły pomagające jej zamknąć się w sobie. Broni się ona przed wyjściem na jaw. Stąd pełne sprzeczności połączenie jawności i skryto-ści: „Skrytość może sobie życzyć ujawnienia, pod warunkiem jednak, że przyjdzie ono z zewnątrz, że się przydarzy [...]. Może ona chcieć jawności, ale tylko do pewnego stopnia, bowiem chciałaby zachować małą resztkę, z której skrytość znów mogłaby się odrodzić [...]. Może ona pragnąć jawności, ale chciałaby zarazem zachować incognito (przykłady tego znaleźć można w życiu niejednego poety). A nawet kiedy już jawność zwycięży, w tym samym momencie skrytość podejmuje ostatnią próbę i może wykazać dość przebiegłości, by jawność obrócić w mistyfikację, i okaże się; że to właśnie skrytość zwyciężyła". „Nie jest wcale takie pewne, czy człowiek rzeczywiście chce poznać najprawdziwszą prawdę, czy chce jej pozwolić na przeniknięcie całego swojego jestestwa, czy chce

wziąć na siebie wszystkie płynące z niej konsekwencje, czy na wszelki wypadek nie chce sobie pozostawić małej, bocznej furtki". Demonicz-ność wykazuje duże wyrafinowanie w utajaniu się. Jej kryjówką jest dia-lektyczność. W niej człowiek się maskuje i w niej gubi z demoniczną wirtuozerią refleksji*.

Ponieważ demoniczność nie znajduje oparcia w samej sobie, nie jest zdolna do przetrwania. Pozostając w stanie skrytości nie potrafi przecież znieść milczenia, a wówczas nieszczęsny człek kończy tym, że ze swą tajemnicą narzuca się każdemu. Zarazem jednak boi się ujawnienia: Zna-lazłszy się w obecności kogoś, kto przewyższa go dobrocią, opętany będzie błagał, będzie się modlił zalewając się łzami, że nie chce z nim rozmawiać, nie chce, aby ten to dobro przedstawił, aby pozbawiał go sił.

Właściwym znamieniem człowieka demonicznego, który swoje przy-padkowe ja wziął za absolut i na tym poprzestał, jest to, że niczego nie traktuje już poważnie. Nie myśli poważnie o wieczności, boi sięjej tylko, a lęk podsuwa mu setki wybiegów.

4. W nowszych czasach słowo „demoniczny" bywa używane nieprecyzyjnie i bez głębszego zastanowienia na oznaczenie tego w s z y -s t k i e g o , co n i e p o j ę t e i p r z e z to i r y t u j ą c e , na oz-naczenie tego, co „irracjonalne". Mianem demoniczności zostaje opatrzone to, co niechciane, narzucając się nam nieoczekiwanie w trakcie realizacji tego, co chciane. „Demonizm techniki" -to jej zwrotne, pize-możne, jakby usamodzielnione oddziaływanie, to wynik ujarzmienia bytu przedmiotowego przez technikę. Także nieświadomość zyskuje sobie miano demonicznej, kiedy to, co nie wyjaśnione i nie dające się do końca wyjaśnić, wypływając z głębin życia duchowego owłada człowiekiem. Niemożność, zniechęcenie, obezwładnienie, uwikłanie, beznadziejność -wszystko to potrafi wywołać okrzyk: to demoniczne ! Od mitycznego uprzedmiotowienia po zwykłą przenośnię, od wiary w moc tkwiącą i działającą w rzeczach aż po dostrzeżenie możliwości deprawacji wolności człowieka- wszystkie te cztery, pierwotnie sensowne, sposoby mówienia o tym, co demoniczne, kiedy zostają odcięte od swych źródeł, mieszają się ze sobą, krzyżują się ich różne sensy i składają się w

* S0ren Kierkegaard, Choroba na śmierć, wyd. cyt. s. 261.

nowożytnej demonologii na światopogląd niewiary. Demonologia ta jest nieuchwytna niczym Proteusz -jakaś nicość nieustannie przyoblekająca się w coraz to inny kostium i posługująca się wszystkimi dawniejszymi zwrotami na temat demoniczności w całej ich wielorakości.

Przeciw światopoglądowi demonologicznemu filozofowanie zdoła wypowiedzieć się tylko wtedy, gdy w jakiejś chwili uchwyci go i utrwali w jego typowych zwrotach słownych. Krytykę demonologii można by wówczas zawrzeć w następujących zdaniach:

1. T r a n s c e n d e n c j i nie u d a j e się o s i ą g n ą ć . Właśnie życie immanentne, spotęgowane demonizowaniem, nie dociera do Transcendencji: Bez Boga pozostają już tylko idole. Sami bogowie stali się światem. Partycypują w światowej niemocy, ponad nimi roz-pościera się Inne, absolutnie Obce, Nicość.

2. C z ł o w i e k u l e g a z a g u b i e n i u . W światopoglądzie demo-nologicznym wolność polega jedynie na godzeniu się ze spadającymi na człowieka zrządzeniami losu. Jeśli okoliczności będą temu sprzyjać, człowiek może bieg swojego życia uznać za szczęśliwy - od czasu do czasu melancholijnie przypominaj ąc sobie o jego niepewności - ale odebranie mu prawa do szczęścia na świecie uczyni go nieszczęśli-wym, zostawiając mu jedynie poczucie pustki i rozpacz. Wobec tych, którym się w życiu nie powiodło, bądź tych, których spotkało nieszczęście pozbawiające jakichkolwiek nadziei, odczuwa się wewnętrzną obojętność i okazuje im samo przez sięzrozumiałąbezwzględność. Nie ma czegoś takiego jak niezastąpiona wartość jednostki ludzkiej. Hu-manitaryzm jest już tylko sprawą immanentnego nastawienia i skłon-ności do zachowania w określonych warunkach przyjaznego stosunku względem drugiego człowieka, ale nie jest już onieśmieleniem wobec duszy przez jej odniesienie do Transcendencji zakorzenionej w wiecz-ności, wobec człowieka jako takiego.

3.N i e u d a j e się u z y s k a ć o d n i e s i e n i a do J e d n i . Nastę-puje rozproszenie i pojawia się wiele aspektów, człowiek rozpada się na możliwości, spośród których dziś urzeczywistnia jedne, jutro inne -życie staje się zapominaniem. Życie wśród demonów staje się płynne, rozmywa się w nieokreśloności. Niewiary nie sposób przychwycić na

Wykład piąty- Filozofia i pseudofilozofia

Filozofia i pseudofilozofia Wykład

piąty-tym, co naprawdę mniema, ponieważ interpretuje siebie za każdym razem inaczej. W niewierze jesteśmy wydani na działanie strumienia impulsów i szarpiących nami namiętności. Wszystko można tu uspra-wiedliwić. Mimo mocy, jaką obdarzona bywa chwila, brak jest ciągłości. Mimo stanowczości stwierdzania czegoś - brak skupienia samej istoty. Wzlot ku Transcendencji Jedni następował zawsze na drodze przezwy-ciężenia demonologii. Sokrates wyrwał się demonom, by pójść za swoim dajmonionem, a tym samym za nakazem boskości. Prorocy przezwyciężyli kult Baala, by służyć Bogu.

4. D em on ol og ia jest osadzona w naturze. Natura uchodzi za ostatnią, przemożną konieczność. Zwierzęta są demoniczne. Także człowiek czuje swoją demoniczność, o ile upodabnia się do zwierzęcia. Wyznawanie poglądu demonologicznego prowadzi do utraty samoświadomości człowieka na rzecz natury. W życiu pomyśl-nym pogląd demonologiczny występuje niekiedy jako zaufanie do na-tury. Ale zaufanie do natury to nie to samo, co ufność w Bogu. Kiedy

W dokumencie Jaspers K - Wiara Filozoficzna (Stron 97-130)

Powiązane dokumenty