• Nie Znaleziono Wyników

Wykład szósty Filozofia w przyszłości

W dokumencie Jaspers K - Wiara Filozoficzna (Stron 130-145)

Filozofia chce uchwycić wieczną prawdę. Czyżby prawda ta nie była stale ta sama, jedna i całkowita? Być może - ale nie otrzymujemy jej jednoznacznie na własność w powszechnie obowiązującej postaci. Byt odsłania się przed nami jedynie w czasie, prawda - w czasowym przejawie. W czasie pełna prawda nie jest jednak dostępna obiektywnie. Ani jednostka, ani dzieje nie mogą uchwycić jej inaczej niż w przemijający m znów zjawisku.

Każdy z nas dochodzi jako jednostka do kresu życia nie wiedząc, co właściwie istnieje. Niczego nie osiąga definitywnie idąc drogą, która się urywa i nie prowadzi do żadnego absolutnego celu.

Uprawianie filozofii jest niejako obrazem wszelkiego naszego działania. Właśnie gdy doszliśmy już tak daleko, powiada Kant, by naprawdę zacząć filozofować, musimy pozostawić sprawę rekrutom. Takie było doświadczenie filozofa, który nie skostniał na starość w posiadaniu pra-wdy. Jest to postać, w której wyraża się młodość ducha w bólu pożegnania.

Ale czy życie dla przyszłości jest istotnie celem naszej pracy? Nie sądzę. Nawet przyszłości służymy bowiem wtedy tylko, gdy urzeczywistniamy ją w teraźniejszości. Nie wolno nam oczekiwać dopiero po przyszłości tego, co naprawdęjest. Nawet jeśli teraźniejszość ta faktycznie nie osiąga pełni w pewnym historycznym stanie, który umożliwia spoczynek i trwanie w czasie, to jednak można niejako przebić się przez obecną teraźniejszość i dotrzeć do teraźniejszości wiecznej, tkwiącej w chwilowym zjawisku. Wprawdzie obecności prawdy w czasie nie można uchwycić, podobnie j ak nie można zatrzymać rzutu oka, ale jest ona wciąż na nowo.

Tak więc w dziejach żyjemy niejako podwójnym życiem: życiem słu-żącym położeniu podwalin pod życie tych, którzy przyjdą po nas - oraz życiem w poprzek historii, po prostu teraźniejszym, zwróconym ku Transcendencji, która nas wyzwala.

107 106

To spełnione wyzwolenie uchyla czas. Lecz jeśli wyzwolenie takie istnieje, to nie można przekazać go inaczej niż w estetycznej grze lub w myśli spekulatywnej, w kulcie religijnym lub we wzniosłych chwilach pełnego porozumienia dwojga ludzi - za każdym zaś razem staje się na-tychmiast wątpliwe dla refleksji, która zna tylko zjawisko.

Jeśli w dziejach objawia się byt, to prawda zawsze w dziejach jest i nigdy jej nie ma, zawsze jest w ruchu i gubi się, ilekroć pozornie wchodzi się definitywnie w jej posiadanie. Może wyłania się z najgłębszej głębi, gdzie w stałym upływie czasu następuje najbardziej przełomowy ruch. Dziś, znając przeszłość, możemy próbować uświadomić sobie specyfikę warunków, w jakich żyjemy i w których zawarta jest przyszłość.

Pytania brzmią następująco: Czy stoimy dziś w obliczu przemian się-gających aż do głębi? Czy stają przed nami nigdy dotąd nie istniejące możliwości? Czy dostrzegamy wymogi, jakie stawiaprzed nami ta właśnie sytuacja?

Wszyscy świadomi jesteśmy, że wpływ naszej epoki na historię po-wszechną będzie głębszy i bardziej brzemienny w skutki niż jakiejkolwiek innej w znanych nam dziejach. Porównać można go chyba tylko z nie znanymi nam czasami, gdy rozpalono pierwszy ogień, wynaleziono narzędzia, stworzono pierwszy raz państwo. Nowymi faktami są: technika nowoczesna i jej skutki dla ludzkiego sposobu pracy i dla społeczeństwa; komunikacja ogarniająca cały świat, dzięki czemu obszar jego stał się mniejszy niż orbis terrarum w czasach rzymskich; absolutna granica, jaką wyznacza wielkość naszej planety; antynomie wolności i czynności zawodowej, osobowości i masowości, ładu światowego i imperium; de-cydujące znaczenie przekształcenia narodów w masy i wielokrotnego wzrostu liczby ludzi, którzy pozornie uczestniczą w wiedzy i działaniach, a faktycznie stają się przydatnymi niewolnikami; upadek wszystkich dawnych ideałów ładu i konieczność odkrycia wśród rosnącego chaosu nowego, przepojonego człowieczeństwem ładu; problematyczność wszystkich tradycyjnych wartości, które muszą sięalbo potwierdzić, albo zmienić; do tego konkretna sytuacja polityczna, określona przez super-mocarstwa, Amerykę i Rosję; kurcząca się, wewnętrznie skłócona Europa, która jeszcze nie przyszła do siebie; przebudzenie się ogromnych mas

w Azji, które są na drodze do tego, by w przyszłości stać się decydującymi potęgami politycznymi.

Bieg dziejów doprowadził do przejścia od epoki mieszczańskiego do-brobytu, postępu, kultury, tradycji historycznej jako ostoi rzekomego własnego bezpieczeństwa do epoki niszczycielskich wojen, masowego umierania i masowego mordowania (co nie przeszkadzało powstawaniu na nowo nieprzeliczonych mas), zgrozę budzącego zagrożenia, zaniku humanitaryzmu w wirze zdarzeń, gdzie wszystkim, zda się, władarozpad.

Czy to rewolucja duchowa, czy raczej wszystko jest procesem w gruncie rzeczy zewnętrznym, wynikłym z techniki i jej skutków? - Nieszczęściem oraz jeszcze niejasną, niezwykłą szansą, czymś, co najpierw po prostu niszczy, gdy tymczasem człowiek musi się dopiero przebudzić, by na to zareagować i w całkiem nowych warunkach własnego istnienia odnaleźć siebie zamiast bezwiednie popadać w rezygnację?

Obraz przyszłości jest mniej pewny, bardziej niejasny, ale może bogatszy w możliwości a zarazem bardziej beznadziejny niż kiedykolwiek. Jeśli w tych warunkach uświadamiam sobie, że mam być człowiekiem nie dlatego, że wymaga tego bezpośrednio moje istnienie, lecz ze względu na prawdę wiekuistą, wówczas pytam o filozofię. C ze go ma d o k o -n a ć f ii o z

o f i a w s y t u a c j i , w j a k i e j o b e c n i e j e s t ś w i a t ?

Faktyczny nihilizm ma dziś wiele postaci.

Zjawili się ludzie na pozór rezygnujący w ogóle z tego, by być sobą, którym wydaje się, że wartości nie ma nic, którymi przypadek miota co chwila, którzy obojętnie umieraj ą i obojętnie zabijają, natomiast zdają się żyć upajając się wyobrażeniami liczbowymi, w ślepym fanatyzmie, który zastąpić można innym, pod władzą elementarnych, bezsensownych, przemożnych, a jednak szybko wypalaj ących sięuczuć, a w końcu instyn-ktownego pragnienia używania życia.

Gdy przysłuchamy się słowom, jakie padają w tym zamęcie, to wyglądają one jak zamaskowane przygotowania do tego, by umieć umrzeć. Masowe wychowanie oślepiło i ogłupiło ludzi, tak aby odurzeni poświę-ceniem byli zdolni do wszystkiego i w końcu traktowali jako oczywistość śmierć i zabijanie, masowe umieranie w walce, którą toczą maszyny.

Filozofia w przyszłości

Wykład szósty

-109 108

Wyklad szósty

Ale na umiejętność umierania nastawiona jest również najbardziej jasna filozofia. Chce ona znaleźć podstawę, która nie pozwala wprawdzie śmierci pojąć, ale znosić ją w niepokoju wywołanym cierpieniem, nie z niewzruszonym stoicyzmem, ale z niewzruszoną, ufną miłością.

Obie postawy wyjątkowo tylko przybierają czystą postać. Nihilizm żyje dzięki temu, że się maskuje, a zdemaskowanie naraża na rozpacz, o ile-człowiek już wcześniej nie popadł w otępienie. Filozofia zaś nie daje pewności, trzeba ją codziennie zdobywać na nowo, a ona stale nas zawodzi. Co potem rozgrywa się między nihilizmem i filozofią- bez popadania w pełni w pierwszy, bez uczestnictwa jeszcze w drugiej - ma w realnych sytuacjach charakter niesamowity. Unaocznimy to za pomocą dwóch wspomnień z roku 1938:

Młody człowiek, rozpatrując świat z typowego wówczas punktu wi-dzenia, mówi o konieczności stworzeniaimperium. Sprawia wrażenie, że jest tym zachwycony.Przerywam mu pytaniem: jaki sens ma owo impe-rium i wojna, która ma do niego doprowadzić? Odpowiedź: Sens? Żadnego sensu! Po prostu musi się to zdarzyć. Sens ma najwyżej to, że podczas bitwy z narażeniem życia przyniosę wodę spragnionemu koledze.

9 listopada pewien student wziął udział jako przywódca SA w pogromie Żydów. Opowiada o tym matce. On sam przeprowadził tę akcję naj-łagodniej jak można. W pewnym mieszkaniu chwycił talerz, cisnął go z brzękiem napodłogę, zawołał do towarzyszy: stwierdzam, że mieszkanie zostało zdemolowane i wyszedł, nie niszcząc go. W dalszym ciągu jednak opowiada, że ten dzień zrobił na nim ogromne, napawające otuchą wra-żenie; widać było, jakie siły drzemią w narodzie i do czego jest zdolny; są to dobre widoki, jeśli idzie o nadchodzącą wojnę. Mówi o nowym ethosie i o wielkości ftihrera. Przerażona matka przerywa: chłopcze ,przecież sam w to nie wierzysz! On słupieje na chwilę i mówi zdecydowanym głosem: Nie, nie wierzę, ale trzeba w to wierzyć.

Pierwszy, o którym była mowa, znalazł oparcie w najprostszym huma-nitaryzmie, zmąconym jednak przez nastroje imperialne, nawet jeśli przejrzał ich nicość. Drugi potraktował poważnie zdanie: Nie o to chodzi, w co się wierzy, lecz o to, by wierzyć. Jest to zadziwiające odwrócenie sprawy. Wiara staje się wiarą w wiarę. Odpowiada temu wiele zwrotów, które mają być równocześnie nihilistyczne i pozytywne: śmiało chce się

zrezygnować z wszelkiego sensu twierdząc, że sens to tyle co świadomy nonsens. Wymaga się „bezużytecznej służby" uznając to za osiągnięcie -czyli poświęca się wszystko, nie dostając nic - żąda się namiętnego po-twierdzenia wszystko jedno czego, fanatycznej gotowości bez żadnego celu. Sięga się po stare słowa:honor, miłość ojczyzny, wierność, a zara-zem poświęca wszystko w imię maszyny, rozkazu, terroru, pokazując przez to, że tamte słowa to tylko kulisy. Rozwija się u człowieka takie zachowania, jakby nosił żelazną maskę: stale był napięty, na pograniczu eksplozji, jakby wymogiem była bezwzględność bez treści.

W tak rozpaczliwej sytuacji wiele można zaofiarować:

Chwali się „dynamikę" za wszelką cenę, raduje ruchem jako takim, pragnie tego, co nowe, i chce się zniszczyć stare. Podziwia się wszystkich wielkich tyranów: Czyngis Chana, Szi Huang Ti, Agatoklesa, no i jak zawsze: Aleksandra, Cezara, Napoleona.

Z drugiej strony chwali się nawrót do przeszłości. Co prymitywne, ma urok samo przez siei przysługuje mu wieczna prawdziwość, czy mowa o prehistorii, czy o życiu ludów pierwotnych. Albo też chwali się średnio-wiecze, wielki ład przymusu w stosunkach, ład wszystkich imperiów,któ-re styl swój narzucały przez wieki. Chce się mieć nowy mit, ustanawia się go brutalnie w ruchach podległych dyktaturze, albo też uprawia się go w sposób bardziej wysublimowany w wykształconych kręgach, gdzie czci się Hólderlina, van Gogha (lub nawet ich epigonów). Zapomina się przy tym, że w przypadku tych wielkich postaci chodziło o cudowne wyjątki, a źródła ich autentyczności wiązały się przeważnie z chorobą psychiczną. Mit rzeczywiście u nich obecny sprawia ogromne wrażenie w pozbawionym mitu współczesnym świecie. Czysta dusza Hólderlina jest naprawdę niezapomniana, jej mityczność oczarowuje, znaleźć się w jej kręgu to dobrodziejstwo. Wszystko to nie jest jednak naprawdę mitem, bo jako mit prawdziwy istnieje tylko u tych jednostek, nie jest dobrem wspólnym i dlatego nagle znika, jakby go nie było.

Natomiast wyznania religijne zawsze coś oferują. Kiedy w wirach non-sensu wszystko staje na głowie, one okazują się trwałe. Dziś, gdy duch czasu ucieka od wolności i na przemian dochodzi do głosu w anarchii lub dyktaturze, ich bezwzględna prawowierność, ich właściwość całkowitego zobowiązania człowieka stale rośnie - choć nie są w stanie przywrócić

110

tego, czym kiedyś była religia: przepojenia całego życia na co dzień od narodzin do śmierci - przestrzeni, w której dzieje się wszystko i dzięki której człowiek zawsze jest w domu. Dzisiaj nawet religia jest jedną z dziedzin życia, niedzielą obok i poza powszednim dniem.

Religie te ze swą alternatywą: „albo nihilizm, albo objawienie" odrzu-cają filozofie. Zarzuca się filozofii, żejest współwinna jako intelektualny sprawca, nieszczęściom duszy współczesnej.

Ale o końcu filozofii słyszymy nie tylko od tych, którzy swoją alterna-tywą chcą nas zmusić do wiary objawionej. Koniec filozofii głosił także narodowy socjalizm, dla którego nieznośna była niezawisłość filozoficz-nego myślenia. Filozofię miał zastąpić światopogląd biologiczny oraz an-tropologia. I nadal odrzuca filozofię nihilizm w każdej postaci, rzekomo jako świat iluzji, daremnychmarzeń,samoułudy cechującej słabych. Dla niego obie, religia i filozofia, dobiegają końca. Nowa ma być wolność człowieka wyzbytego złudzeń, bez podstaw i bez celu. A wreszcie rozpo-wszechniona opinia publiczna uważa filozofię co najmniej za zbędną: filozofia jest bowiem jakoby głucha na teraźniejszość, na siły i ruchy w niej. Zadawano pytanie: na co filozofia? Filozofia nikomu nie pomaga. Platon nie zdołał pomóc Grekom, nie uratował ich przed upadkiem, co więcej, pośrednio do niego się przy czynił.

Każda negacja filozofii wyrokuje w oparciu o coś jej obcego i wychodzi albo od trwałych treści wiary, którym filozofia mogłaby zagrozić, albo od celów życiowych, dla których filozofia jest bezużyteczna, albo też od nihilizmu, który odrzuca wszystko, a więc i filozofię jako bezwartościową.

Ale przy uprawianiu filozofii dzieje się coś, czego nie dostrzega nikt, kto jąodrzuca: wraz z nią człowiek dociera do swego źródła. Wtym sensie filozofia jest bez warunków i bez celu. Nie można ani uzasadnić jej na jakiejś innej podstawie, ani usprawiedliwić przydatnością do czegoś. Nie jest ani belką, ani źdźbłem, których można by się uchwycić. Nie można zadysponować filozofią. Nie można się nią posłużyć.

Śmiem twierdzić: filozofia nie skończy się, póki żyją ludzie. Dzięki filozofii trwa wymóg, by życie zachowało sens wykraczający poza wszelkie cele na świecie. Ma ona doprowadzić do tego, by ujawnił się sens

obejmujący wszystkie te cele, spełnić go urzeczywistniając w teraźniej-szości, niejako na przekór życiu; jej teraźniejszość ma służyć zarazem przyszłości; nigdy nie wolno, by filozofia zdegradowała ludzi lub poje-dynczego jedynie do poziomu człowieka, środka.

Stałe zadanie uprawiania filozofii brzmi: stawać się naprawdę człowie-kiem przez uprzytomnienie sobie bytu; albo inaczej: stawać sięsobąprzez uzyskanie pewności co do Boga. Spełnienie tego zadania ma następujące, niezmienne cechy:

Zawsze, a więc i dziś należy dbać o r z e m i o s ł o f i l o z o f i c z -n e: rozwijać kategorie i metody, budować podstawowe struktury naszej wiedzy, orientować się w całym świecie nauki, przyswajać sobie historię filozofii, ćwiczyć w myśleniu spekulatywnym i w metafizyce, w rozjaś-niającym myśleniu filozofii egzystencjalnej.

Zawsze celem jest zdobycie n i e z a w i s ł o ś c i przez człowieka jako jednostkę. Zdobywają przez odniesienie do samego bytu. Zdobywa niezawisłość od wszystkiego, co się dzieje na świecie, dzięki głębokiemu powiązaniu z Transcendencją. Niezawisłość dało Lao-tsy tao, Sokratesowi -boski nakaz i wiedza, Jeremiaszowi - Jahwe, który do niego przemawiał, a znali ją też Boecjusz, Bruno, Spinoza. Tej niezawisłości nie wolno mylić ani z suwerenną samowolą w libertynizmie, ani z siłą witalną, która gardzi śmiercią.

Zawsze zadanie powoduje napięcie: czy znajdować niezawisłość p o z a ś w i a t e m , w wyrzeczeniu! w samotności; czy też w ś w i e - c i e samym, poprzez świat, współdziałając z nim bez popadania w jego niewolę? Do filozofa, który chce wolności dla siebie tylko wraz z wolnością dla innych, w porozumieniu z innymi ludźmi, odnosi się okrzyk błazna za odchodzącym Konfucjuszem: „oto człowiek, który wie, że nic z tego, a mimo to działa nadal" -prawda dotycząca wiedzy doczesnej, która absolutyzuje swój pozorny charakter, ale zarazem prawda, która nie wstrząsa posadami prawdy głębszej, prawdy wiary filozoficznej.

Filozofiazwracasiędojednostki. Wkażdym świecie, wkażdej sytuacji w toku uprawiania filozofii jednostka musi wrócić do siebie samej. Albowiem tylko ten, kto jest sobą i kto w samotności wychodzi cało z tej próby -może naprawdę porozumieć się [z innymi].

Wyklad szósty - Filozofia w przyszłości

Wykład szósty

Czy można coś powiedzieć o aktualnym zadaniu filozofii w obrębie tak

sformułowanych stałych jej zadań?

Mówiono nam, że skończyła się wiara w rozum. Rzekomo wielkim krokiem, jakiego dokonał wiek XX, jest porzucenie logosu, idei ładu świata. Jedni radują się świadomością życia wyzwolonego, inni opłakują tę wielką zdradę ducha, złowrogi los, który musi jakoby doprowadzić do zagłady ludzkości.

Na to trzeba odrzec: krok ten zawiera coś z prawdy, bo zniszczeniu uległo poczucie pewności jakie miał rozsądek porzucony przez rozum, bo zdemaskowane zostało złudzenie harmonii świata, upadło zaufanie do praworządności i ustaw samych przez się. W słowach postawy takie wy-glądały wspaniale, ale kryły się za nimi niziny życia, zdemaskowane przez psychoanalizę, ów kierunek w psychoterapii, który rozwinął się w mętny światopogląd, częściowo prawdziwy w odniesieniu do zakłamanej epoki i od niej zależny.

Kiedy wszystko ulega zrąbaniu, widać nagie korzenie. Korzenie te -to źródło, z którego wyrośliśmy i o którym zapomnieliśmy w gmatwaninie poglądów, nawyków, schematów.

Zadanie polega dziś na tym, by oprzeć na nowo właściwy rozum na samej Egzystencji. Oto najpilniejszy postulat w sytuacji duchowej, opi-sanej przez Kierkegaardai Nietzschego, Pascala i Dostojewskiego.

Nie można go spełnić przywracając przeszłość. Dziś musi ono chyba objąć następujące momenty:

1. Spokoju szukamy rozbudzając nieustannie nasz niepokój. 2. Przechodząc przez nihilizm przyswajamy sobie naszą tradycję. 3. Wnauce szukamy czystości jako przesłanki prawdy przy uprawianiu przez nas filozofii.

4. Rozum staje się wolą porozumienia bez granic.

1. Spokoju s z u k a my r o z b u d z a j ą c nieustannie nasz niepokój. Spokój jest celem uprawiania filozofii.

Wśród straszliwych zniszczeń chcielibyśmy mieć pewność, że coś zo-staje, bo istnieje zawsze. W biedzie powracamy myślą do naszego źródła. Gdy grozi śmierć, chcemy myśleć o tym, co pozwala nam wytrwać.

Także dzisiaj filozofia może nam przynieść coś znanego już Parmeni-desowi, gdy budował świątynię Bogu w podzięce za spokój doznany dzięki filozofii. Ale dziś tak wiele fałszywego spokoju!

Straszne to: mimo wszystkich wstrząsów i zniszczeń grozi nam wciąż j eszcze, że będziemy żyli i myśleli tak, j akby nic w istocie nie zaszło. Tak jakby tylko nas, biedaków dotknęło wielkie nieszczęście niszcząc jak po-żoga piękne życie; ale teraz można by było kontynuować życie na dawną modłę. Takjakby nic sienie stało. Gdy jesteśmy przerażeni, bezradni albo wściekli, oskarżamy innych. Kto tak to odczuwa, ten jeszcze uwikłany jest w sidła, które pozwalają tylko na pozory spokoju. Ten spokój trzeba przemienić w niepokój. Jest bowiem bardzo niebezpieczny. Niezmierne nieszczęście może przeminąć, a z nami jako ludźmi nie stanie się nic, nie usłyszymy Transcendencji, nie osiągniemy jasności widzenia i nie będziemy z jasnością działali. Straszliwy ubytek świadomości zacieśni nas.

Jako wzór pouczający, choć nie do naśladowania, jaka jest i będzie w przyszłości sytuacja mogą posłużyć czasy żydowskich proroków. Położona między Wschodem i Zachodem, między mocarstwami Babilonu i Egiptu, Palestyna musiała upaść jako państwo, rozdarta, spustoszona: piłeczka w wielkiej polityce, to tu, to tam przyłączana. Pojawili się wtedy prorocy dając dobre rady, by wejść w przymierze ze Wschodem lub Zachodem i uzyskać w zamian opiekę, znaleźć przyjaciół, móc żyć szczęśliwie. Tym prorokom wybawienia przeciwstawili się prorocy nieszczęścia i po dziś sławi się ich imię. Widzieli sytuację, odrzucali wszelkie opowiadanie się po stronie Wschodu lub Zachodu. Przewidywali nadciągające nieszczęście. Ale nie widzieli w nim przypadkowego działania potężnych maszyn wojny, lecz sens, którego szczegółowo poznać nie można. To Bóg rozściela świat jak dywan. To On pozwala Asyryjczykom podbijać łudzą ludem i zawładnąć nimi tak, jak wyjmuje się ptaki z gniazda.Tokiem spraw On rządzi, a ludzie i państwa służą Mu za narzędzia, czynią, co przyszło im czynić, nie przeczuwając, że to Bóg tego chce. Prorocy, którzy to mówili, chcieli przebudzić swój lud, a następnie wszystkich ludzi. Radę widzieli jedną tylko: służyć Bogu czystym, moralnym życiem. Świat stworzony został z nicości i sam przez się jest niczym. Sens tkwi w tym, co czyni człowiek, by był posłuszny Bogu. Aczego chce Bóg, mówi nienaruszalnych dziesięcioro przykazań. Czego poza tym chce Bóg w

danej chwili, to w ich mniemaniu prorokom objawia, a oni przekazują to dalej. Lecz pozostawała wieloznaczność. Bóg nie przemawia do ludzi wprost. W niewiedzy potrzebna jest niezwykła skromność. Pytania Hioba pozostają bez odpowiedzi. Szczytem skromności jest sędziwy Jeremiasz.

Nie jesteśmy bynajmniej prorokami. Nie da się naśladować tego, co

W dokumencie Jaspers K - Wiara Filozoficzna (Stron 130-145)

Powiązane dokumenty