• Nie Znaleziono Wyników

G1LS0MINA i REMIGIUSZ

W dokumencie Pisma Augusta Wilkońskiego. T. 5 (Stron 61-66)

W I E R Z Y T E L N Y O D P I S Z O R Y G I N A L N Y C H L I S T Ó W .

Czcigodny i najszanow niejszy A u g u śc ie! O d siedm iu m iesięcy nie zgłaszałem się do c ie ­ b i e , bo się o b aw iał tw ojej n a g a n y , tw oich zarzu ­ tó w ; dzisiaj u w ró t w ieczności, o d zy w am się do tw ojego s e r c a ; —■ na tw o jem łonie złożę całe b rz e ­

— 58 —

m ię n ajo k ro p n iejszy ch cierp ień , w y leję zd ro je cz a r­ nej ro zp aczy , i, zanim sta rg a m s ła b ą ziem skiego ży w o ta nić, od ciebie jeszcze p o m o c y zażąd am .

Już lekki p o szm er ju trz e n k i na ro zleg ły m b łę ­ kicie ja s n y zap o w iad a dzień... ja m o k a nie zm rużył... p rze d em n ą n arzęd zie śm ierci... w sercu ż rz ą c y i p a ­ lą c y ogień, w duszy lód, w głow ie szu m !... S to ra z y d rż ą c a rę k a u ję ła pióro, a b y się z to b ą p o ­ żegnać... sto ra z y bezsilna dłoń o d rzu ciła tę je d y n ą n a d g ro b em p o c ie c h ę !...

A u g u śc ie! u m iera m !... sa m o b ó jc z y d o ty k a m nie cio s!... zim ne żelazo u d e rz y w p ierś... m a rtw e z w ło ­ ki obleje k rew !... A u g u ście! ciem ne w id m a ja w ią się p rz e d m em i o czy m a... m oje je ste stw o g ro b o w y o to c z y ł kir.., k w iat m ojej m łodości za chwilę snem w iecznym legnie na m ogile w spom nień i nadziei... T y je d e n m ożesz m nie p rzy w o łać do ż y c ia , słu­ c h a j, w ja k i sp o só b , opow iem .

P rz e d d w om a ty g o d n ia m i p rz y b y łe m do N . z s ta ły m zam iarem p o rzu cen ia m y c h w ad i b łę ­ d ó w ; — p o stan o w iłem gnuśną b ezczy n n o ść z am ie­ nić w ż y cie p ra c y i p o ż y tk u dla d o b ra ludzkości! R o zm aite przed sięw zięcia sn u ły się przez u m y sł i po długiej rozw ad ze zam ierzy łem zo stać a p te k a ­ rz e m , bo n a te j d ro d ze bezpośredniej lek arstw am i zdaw ało mi s ię , że najskuteczniej w p ły n ę n a u lże­ nie cierpień ludzkości. P rz e s ą d y urodzenia o d rz u ­ ciłem z o d w ag ą i po c ząłem c z y ta ć b o ta n ik ę , c h e ­ m ią ; — już um iałem rozróżnić k ilk ad z iesią t roślin, już p o z n a łe m , co je s t k w a s o ró d , w iadom ości m oje

o lb rzy m im szły n ap rzó d k ro k ie m , g d y w dzień św iąteczn y d la o d p o c z y n k u sta rg a n y m siło m , bez w y raźn eg o n am y słu u d ałem sie na w idow isko s z tu ­ czn y ch jeźdźców .

A u g u ście! nie żądaj odem nie w szy stk ich ta je ­ m nic; — pow iem ci je d n e m słow em : ja bez Gilso- m iny nie m ogę ży ć! O na je s t p an ią m oich m y śli, m o jeg o u c z u c ia , m ojego je ste stw a !... i ona chce b y ć m o ją... m oją G ilsom iną na zaw sze!...

S łodki h y m e n m iał nas zaw czoraj nierozerw a- n y m zespolić w ęz łem : obszerne pole szczęśliw ej przyszłości w y ciąg ało ku n am ra m io n a , rozkosz w ab iła nas sw ojem tc h n ie n ie m , m iłość w ra d o sn ą k la sn ę ła d ło ń . p o w ietrze n ap ełn iło się d la nas ró ­ żan y m ob ło k iem n ad ziei, w szy stk o , a c h w szy stk o ! ach w szy stk o zw iastow ało zb aw ienie!,., k ie d y srogi R an g ifero z a ż ą d ał niespodzianie o d G ilsom iny dw óch ty s ię c y franków za u czy n io n y m u zaw ód i ty lk o po o d eb ran iu tej su m m y n a rozw iązanie jej ko n ­ tr a k tu i n a nasze zaślubienie zezwolić chce. — M oja g o tow izna sk ła d a się z sied m iu set f ra n k ó w ; Gilso- m ina w n a d m ia rz e sw oich uczuć o fiarow ała w sz y st­ kie sw oje kosztow ności, ale n ie s te ty ! pom im o, że je m a w upom inku o d k sią ż ą t i h rabiów , nie są sz czero zło te i zaledw ie c z te ry s ta franków d o sta ć za nie m o żem y. B ra k u je nam w ięc dziew ięćset franków ! T ej su m m y od C ie b ie , A uguście, żąd am ! i jeżeli m i jej po u pływ ie p ię tn a stu dni nie p rz y ­ śle sz , — duch m ój za z b ro d n ią sam o b ó jstw a na T o b ie m ścić się , cień mój C iebie ścigać b ęd zie!

— 60 —

Ju tro odch o d zi p o c z ta , za dni p ięć pism o m óje w tw o ich b ęd zie rę k a c h ; c z te ry dni p o z o sta n ą d la C iebie do zgrom adzenia żąd an ej przezem nie su m m y , g d y b y ś je j g o tó w k ą w dom u n iem iał; je d e n dzień zo staw iam ci n a nieprzew idziane w y p a d k i, pięć dni s ta r c z y n a o d w ro tn ą p o c z tę , w ięc p ię tn a ste g o dnia p rz e d z a ch o d e m słońca m ó g łb y m b y ć w p o ­ siadaniu dziew ięciuset franków ! ślub nasz m ó g łb y chociaż w ieczorem jeszcze n a stą p ić — G ilsom ina b y ła b y żoną R em igiusza! — R em igiusz b y łb y m ę ­ żem G ilsom iny!

A u g u śc ie ! w tw oje ręce złożyłem śm ierć i ż y ­ cie d w ojga k o ch an k ó w ! — D rż y j! jeżeli zdradzisz m oje z a u fa n ie ! — N a k o lan ach G ilsom ina i ja r a ­ zem b ła g a m y Cię w im ię naszej m iłości — nie ro złączaj nas! nie dozw ól, a b y m k rw ią m oją z b ro ­ cz y ł tw o je sum ienie!

A u g u ście! j a T o b ie zw rócę tę n ęd z n ą g arść z ło ta , zw rócę ci w n a jp rę d sz y m czasie — k a żd ej chwili k ie d y z a ż ą d as z, g d y b y i ju tro i dzisiaj je s z c z e , — ty lk o m nie u ra tu j od sam o b ó jc zej śm ie rc i, p rz e d k tó r ą lodow acieję z trw ogi i ro z ­ p ac z y .

N ie w ą tp ię , że serce tw oje zrozum ie okropność m ojego p o ło ż e n ia , że tw o ja dusza szlach etn a p o ­ śpieszy n a ra tu n e k tw ojego szkolnego p rz y ja c ie la, a nim je s t szczerze Cię k o c h a ją c y

dnia 23 sierpnia 1841 r.

Remigiusz.

sów sw oich, — naszem u w y b a w c y pozw ala je nosić n a sercu.

Tynica pod Radomiem 28 sierpnia 1840 r.

K ochany R e m ig iu szu !

Z a list tw ój z dnia 2 3 — 8 — 40 za p ła c iłem dzi­ s ia j, w dniu m oich im ienin, złp. 8 g. 22. Z achm u­ rz y łe ś mi w esołą ch w ilę , g d y ż szczególniej d rażli­ w y je ste m n a lad a ja k ie w y d a tk i.

B oleję n a d tw7o jem p o ło żen iem , — przeczuw am , że b ez G ilsom iny żyć nie m ożesz; — p o zn aję to n a w e t z je j p ię k n y c h w łosów , k tó re n ie p o trzeb n ie w ta k znacznćj ilości załą czy ć r a c z y łe ś , zachow am je n a p a m ią tk ę ; — ale cóż pow iesz na to , że ci ż ą ­ d a n y c h dziew ięciuset franków nie p rz y sy ła m !...

T ru c h le ję na sa m ą m y ś l, że C iebie d o tk n ie sa m o b ó jc z y cios, — że zwłoki tw o je , k o c h a n y R em igiuszu, o b leje k rew !... L e c z nie m a r a d y ! K ie d y Ci ta k m arnie ginąć p o tr z e b a , giń o ś le ! — j a cię ra to w a ć nie m am spo so b u . C zekam n a tw o ­ je g o zapow iedzianego d u c h a , k tó re n mi zapew ne pow'ie, co się też obecnie w piekle now ego stało , G ilsom ina g d y b y się po tw ojej śm ierci p o cieszy ć nie m o g ła , niechaj p rz y je d z ie do W a rsz a w y , — znajdzie i tu ta j w ielbicieli, bo i n aszej sto lic y n a p ó łg łó w k a c h nie z b y w a.

B yw aj zdrów i zaw ierzaj m i, że się cieszyć b ę d ę , g d y się dow iem żeś nie s tc h ó rz y ł, b o w sz k o ­

- 62

łach jeszcze oskarżaliśm y C ię, o lękliw e serce i o b ra k p ią te j k lep k i w głowie.

Tw ój dobry zn a jo m y. A u . W i.

P. S. G d y b y ś jeszc ze raz u m ierać i o tak iem g łu p stw ie donosić mi c h c ia ł, nie zapom nij listu frankow ać.

A ż e b y czy teln ik a p o w y ższy c h listów w trw o ­ dze o życie R em igiusza i w niepew ności o losie ko c h an k ó w nie zo staw iać , u p ew n iam , że R em igiusz zdrów je s t i d o b rze m u się pow odzi; m a n aw et n a d z ie ję , że zaślubi p anią M iętow icz, a p te k a rk ę , w dow ę u k tó re j od kilku m iesię cy je s t prow izo­ rem . G ilsom ina r a d y m ojej u słu ch ała i w W a rsz a ­ wie zrobiła na m łodzieży wielkie w rażenie. O becnie znajduje się w F ra n k fu rcie n a d M enem .

D. E. F.

W dokumencie Pisma Augusta Wilkońskiego. T. 5 (Stron 61-66)

Powiązane dokumenty