• Nie Znaleziono Wyników

Na szachownicy mieszczą się sześćdziesiąt cztery pola, rozdzielone na osiem rzędów, a następnie Mąż, Żona, Narzeczeni i Narzeczone, Duchowni i Świeccy, Bogacze i Biedacy. O grze tej stanowi sześć figur. Pierwszą z nich jest Wieża, i to nawet dwojakiego rodzaju, biała i czarna, prawa bowiem jest biała, a lewa - czarna. Kiedy wszystkie figury stoją na swoich miejscach, Oficerowie i Chłopi zgodnie z właściwą im naturą mogą docierać tylko do określonych punktów, Wieże natomiast, kiedy zostaną otoczone, a Oficerowie i Chłopi nie utorują im drogi, jako jedyne nie mogą posuwać się

do przodu. Wieża zawsze posuwa się wprost, nigdy w skos, bez względu na to, czy idzie do przodu, czy się cofa, a kiedy przesuwa się w bok, zbija przeciwnikowi kamień i staje się zbójcą. Podobnie dzieje się z prawdziwym biedakiem, znającym tylko jedną drogę swojej biedy, którą pielgrzymuje prosto do Pana wszystkich biednych ludzi, do Jezusa Chrystusa, i tam zajmuje miejsce Królowej obok Króla królów. Jeśli jednak wyrzeka na swój los i zbacza z owej drogi, zostaje zbójcą, kradnie, co może, i nie troszczy się o królewski tron.

Drugą figurą jest Skoczek, która porusza się przez trzy pola. Właściwe im miejsca znajdują się po bokach Króla, czarny stoi po jego prawej, a biały po lewej stronie. Ale nazywa się je białym i czarnym nie tyle ze względu na ich barwę, co według zajmowanych przez nie pól. Prawy bowiem, czarny, porusza się w prawo i staje na czarnym pustym polu przed Chłopem. Lewy zaś, zgodnie ze swoją naturą, może dać dwa kroki do przodu, jeden w prawo, na pole białe, i drugi w lewo, na puste białe miejsce. W ten sposób zawsze przeskakują po trzy kwadraty, stale utrzymując swoją pierwotną pozycję, czarny zawsze na polu czarnym, a biały, przeciwnie, na białym, ale wciąż idąc naprzód w skos. Ci Skoczkowie, przesuwając się to w górę, to w dół, oznaczają mędrców tego świata, obdarzonych trzema cechami, a mianowicie rozumem, rozsądkiem i męstwem, które powinny by ich skłaniać do pełnienia miłosiernych uczynków, kierujących ich zawsze w górę, ku Bogu. Ale ich krasomówstwo i uleganie ułudom świata sprawiają, że zstępują w dół i biegną w bok, w skos, przez trzy pola, stając się hulakami, żyjącymi z dnia na dzień w odurzeniu, zbójcami, co przeciw prawu grabią i rabują cudzą własność, pyszałkami chlubiącymi się pochodzeniem, urodą i nadmiarem bogactw.

Wszyscy oni zbaczają z prawej strony, aż w końcu schwyci ich Król, czyli diabeł, i za sprawiedliwym Boskim wyrokiem strąci do piekła.

Trzecim rodzajem figur są Rycerze albo Gońcy, z których prawy jest biały, a lewy - czarny. Biały może z wyznaczonego miejsca postąpić o trzy kroki, przesuwając się o krok w prawo na czarne pole przed Chłopa, dając drugi krok na czarne puste pole przed Tkacza, a trzeci w lewo na miejsce Kupca.

Kiedy stoi przy Królu, może przejść przez sześć kwadratów, a kiedy stoi pośrodku, nawet osiem. Podobnie jest z lewym. Kiedy czarny i biały przesuwają się ku Królowi, wtedy jeden staje z lewej strony przed Królową, a drugi z prawej przed Królem. Tak właśnie czynią rycerze, kiedy wyruszają w bój, szukają pola walki, biją się mężnie i dzielnie i jak mur stają wokół swojego króla, żeby go osłonić. Wszyscy jesteśmy bojownikami i musimy walczyć z diabłem na polu tego świata, broniąc naszego króla, czyli naszej duszy. Nieprzyjaciel jest bowiem silny, kiedy w swojej złości usiłuje znęcić nas do grzechu, ale słaby, jeżeli rzeczywiście chcemy go zwyciężyć, jak bowiem powiada Paweł: „W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego". Mężni,

wypróbowani wojownicy, chwytając broń, z początku drżą, bledną, a krew puszcza się im nosem. Ale te oznaki są raczej świadectwem ich męstwa niż tchórzostwa. Wiadomo bowiem, że ci, co z początkiem bitwy są porażeni lękiem, rzucając się znowu w wir walki i patrząc prosto w oczy śmierci, którą przedtem widzieli tylko z daleka, biją się tym wytrwałej i nie uciekają z pola.

Wszystkich nas bowiem przeraża czekająca nas śmierć i byłoby dobrze, gdyby to była tylko śmierć doczesna. Musimy więc mężnie i bez lęku chwycić broń wiary i osłaniać się w bitwie tarczą dobrych uczynków, żeby zwyciężyć mężnie drugą śmierć, mianowicie śmierć wieczną, o której Boecjusz powiada: „Leżycie tu bez zmysłów, już na was czyha druga śmierć". Owi Gońcy wracają jednak po bitwie na granice i odzyskując jak gdyby odwagę i męstwo, posuwają się o osiem kwadratów do przodu i biją swoich przeciwników, gdziekolwiek ich znajdą. Podobnie dzieje się z każdym, kto czuje swoją marność i nie jest pyszny. Z czasem przeskoczy osiem kwadratów ośmiu błogosławieństw, kto bowiem sam się poniża, będzie wywyższony.

Czwartą grupę tworzą Chłopi, z których każdy może postąpić do przodu tylko o krok. Mogą więc z kwadratu, na którym ich początkowo ustawiono, przesunąć się aż o dwa pola, wciąż bowiem pozostaną tam bezpieczni na obszarze władzy Króla. Jeżeli jednak wykraczają poza tę granicę, zadowalają się jednym krokiem, idą zawsze wprost przed siebie i nigdy nie wracają, usiłując tym swoim marszem i odwagą zyskać to, co Oficerowie od początku posiadają mocą swojej rangi. Kiedy wspierani przez Gońców i innych Oficerów docierają do linii Oficerów nieprzyjacielskich, zdobywają swoim męstwem przywilej należny tylko Królowej. Trzeba jednak wiedzieć, że, choć maszerują prosto przed siebie, napotykając nieprzyjacielskiego Oficera albo Chłopa mogą go bić w skos, w prawo czy lewo. Poza tym Chłop nigdy nie zbacza z linii prostej ani w prawo, ani w lewo, jak gdyby był obdarzony tą samą godnością co Królowa. Owi Chłopi oznaczają ludzi rozmaitego stanu i rodzaju, pomiędzy którymi stoją królowie, książęta, szlachta i inni wielcy, żeby nimi rządzić i czynić doskonałymi, ale jeśli nie wypełniają tych swoich obowiązków zgodnie z prawem i rozsądkiem, tracą szlacheckie pierwszeństwo i schodzą do położenia oraz stanowiska chłopów. Wszyscy bowiem jesteśmy zrodzeni i wywodzimy się z ojca Adama i tylko ci, co wyróżniają się cnotami, mają prawo nazywać się „królami" i „szlachtą".

Jeżeli jednak chłopi, czyli prości ludzie, żyją według rad swoich roztropnych spowiedników, słuchają nakazów Kościoła i tym samym wiodą życie prawe i sprawiedliwe, słusznie otrzymają w Królestwie niebieskim tytuły świętych królów i szlachciców. Nikt zatem nie gardzi chłopami, czytamy bowiem, że jeśli odznaczali się pełnią zasług i cnót, dochodzili do władzy i do papieskiej godności. Oto niegdyś pewien olbrzym imieniem Ariusz, co dzięki swoim

bogactwom był pysznym i na wskroś bezbożnym królem we wspaniałym państwie indyjskim, udał się do siedziby Apollina, żeby go zapytać, czy jest jakiś śmiertelny człowiek od niego szczęśliwszy. Na to z bezdennej głębi sanktuarium rozległ się glos, co wyniósł nad niego Agalausza, prostego rolnika, który nie posiadał wprawdzie majątku, ale był bogaty sercem, choć mimo podeszłego wieku nigdy nie wyjrzał poza granice swojego folwarczku.

Apollo zatem wyżej cenił prostą chatę Agalausza i jej beztroski spokój niż smutny i pełen zgryzot dwór arcybogatego olbrzyma. Przekładał wolnych od lęku kilka skib ziemi nad żyzną zatokę Lidii, gdzie wiecznie obawiano się nieprzyjaciół. Ów biedny Agalausz był niezwykle cnotliwy; człowiek może bowiem być najnikczemniejszego stanu, jednak im stoi wyżej dzięki swoim cnotom i pobożności, tym większą będzie się cieszył sławą i szacunkiem.

Wergiliusz, Longobard z pochodzenia, urodzony w Mantui, choć wywodził się z niskiego stanu, dzięki swojej mądrości był największym i najświetniejszym z poetów. Kiedy ktoś rzekł mu, że powinien do swojego dzieła użyć wierszy Homera, odparł, że trzeba by mieć ogromną siłę, żeby wyrwać maczugę z ręki Herkulesa.

Piąta figura, która uczestniczy w grze i ma swoją nazwę, to Królowa.

Przesuwa się z białego na czarne pole; ustawia się ją obok Króla, a kiedy się od niego oddala, zostaje pobita. Schodząc ze swojego czarnego kwadratu, gdzie znajduje się jej pierwotne stanowisko, może posunąć się naprzód tylko o jeden kwadrat, i to w skos, iść w przód albo w tył, bić albo być pobita. Na pytanie, dlaczego Królowa, z natury swojej płci słaba i krucha, uczestniczy w walce, trzeba odpowiedzieć, że czyni to zgodnie z obyczajem owych kobiet, które, kiedy ich mężowie wyruszali na wojnę, wraz z całą ich rodziną zabierano do obozu, jak to jest w zwyczaju u Tatarów, a choć nie potrafiły obchodzić się z łukiem i strzałami, umiały powstrzymać przeciwnika i powalić go na ziemię. Towarzysząc Królowi w bitwie, Królowa dodaje mu animuszu i świadczy mu swoją miłość. Mówiąc o Królowej, mamy na myśli naszą duszę, co skutkiem pełnionych przez nią dobrych uczynków została w Niebie ukoronowana jako królowa. Owa królowa jest biała i czarna, biała przez spowiedź i rozgrzeszenie, kiedy jej sługa, czyli ciało, okaże pełną skruchę i uczyni pokutę za swoje grzechy, które będą mu odpuszczone.

Wtedy obleka się tak lśniącą bielą, że błyszczy dziesięciokroć jaśniej niż słońce. Czarna jest skutkiem sadzy i obrzydliwości grzechów. Musi jednak wciąż stać obok króla, w przeciwnym bowiem razie będzie wzięta w niewolę i znieważona. Bóg dlatego umieścił naszą duszę w ciele, żeby, dostąpiwszy zbawienia, mogła uzupełnić zastęp aniołów, który skutkiem upadku Lucyfera poniósł wielką stratę, i żeby jako królowa mogła stanąć przy Królu chwały.

Jeżeli jednak oddali się od Króla, co ma ją w swojej pieczy, prowadzi ją i kieruje jej krokami, wtedy dostanie się do niewoli, skutkiem grzesznych uczynków będzie strącona do piekła i pozostanie w nim na wieki. Owa

królowa, nasza dusza, nigdy nie walczy na zewnątrz, tylko z wnętrza skłania nasze ciało do pełnienia dobrych uczynków. Nasza dusza bowiem, czyli roztropność, jak jeździec konia winna kierować nasze ciało ku cnocie i pouczać je, żeby nie przekraczało granic kościelnych nakazów. Musi prosto z kwadratu jednej cnoty wstępować na kwadrat drugiej. Toteż Królowa posuwa się na szachownicy powoli i nie skacze, tylko trwa w wyznaczonych jej granicach. Dina, córka Jakuba, zachowała swoje dziewictwo, jak długo przebywała w domu swoich braci. Gdy tylko z ciekawości go opuściła, żeby przyjrzeć się obcej okolicy, zhańbił ją syn Sychema. Seneka powiada, że brzydkie kobiety często bywają lekkomyślne i bezwstydne, nie brak im bowiem płochości, a tylko uwodziciela. Solinus twierdzi, że oprócz kobiet tylko nieliczne stworzenia parzą się po zajściu w dążę. Dla wszystkich mężczyzn powinny mieć czarne oblicza, żeby ich inny nie uwiódł i żeby skutkiem bezwstydu nie okryły się hańbą. Owidiusz mówi: „Czy przystają, czy też się wzbraniają, zawsze cieszą się, kiedy jakiś mężczyzna się o nie stara. Urodziwe lubią tę grę, te tylko są cnotliwe, o które nikt się nie stara".

Szóstą figurą w szachach jest Król. Góruje nad wszystkimi, jak o tym świadczy właściwy mu sposób poruszania się, jego ruchy. Kiedy stoi mianowicie na czwartym białym polu, ma po swojej prawicy, choć sam jest czarny, na przyległym białym polu Gońca, ale Skoczka i Wieżę na polu czarnym. Po lewej zajmuje przeciwną pozycję. Ponieważ, jak powiedziano, dzięki swojej randze panuje nad wszystkimi, nie godzi się, żeby oddalał się od swojego tronu. Toteż kiedy zaczyna się przesuwać ze swojego białego kwadratu, zarówno w lewo, jak w prawo, czyni to tak jak Wieże, a choć nie może dać kroku w lewo na pole czarne ku Wieży, kiedy ta stoi na polu białym, może postąpić o krok na pole białe, w skos od owej Wieży, tam gdzie stoją strażnicy jego państwa, i w ten sposób porusza się jak Goniec. Te dwa ruchy robi jak Królowa. Król ów to nasz Pan Jezus Chrystus, Król królów ponad wszystkimi na Niebie i na Ziemi, o czym świadczy sposób, w jaki się porusza i kroczy przed siebie. Kiedy bowiem rusza, towarzyszą mu wszystkie chóry świętych aniołów, pełne czci dla swojego Pana. Ma przy sobie Skoczka, Wieżę i inne figury, zajmuje cały wszechświat i jest wszędzie, jak o tym powiada Psalmista: „Jeśli wstępuję do nieba, jesteś tam, a kiedy schodzę do piekła, też tam jesteś".

Wreszcie bierze też ze sobą Królowę, czyli pobożną Matkę miłosierdzia, naszą Pannę Maryję. Za Jej to bowiem pośrednictwem stąpa miłosiernie ku kwadratowi Chłopów, czyli na Ziemię ludzi żywych, za co słusznie z ust proroka otrzymał owo chwalebne imię Ojca miłosiernego i Boga pocieszyciela.

Gdy nikt ze świętych i wybranych mężów nie mógł nas zbawić od smutku i zguby skutkiem grzeszności pierwszego człowieka, Król miłosierny zaszczycił nas swoją łaską, zstępując ze swojej niebieskiej siedziby na kwadrat tego nędznego świata, żeby znowu dopełnić trzodę i liczbę swojego ludu i zbawić nas od przemocy Złego. Za to powinniśmy być Mu wdzięczni po wiek wieków.