• Nie Znaleziono Wyników

194. Skazany za ości i jego syn

Panujący niegdyś w Rzymie wielce mądry i ponad wszystko sprawiedliwy Gallikus ustanowił, że jeżeli ktoś jadłby rybę w taki sposób, że na jego talerzu widać byłoby ości, ten nieodwołalnie zostanie skazany na śmierć, ale wolno mu będzie trzykrotnie zanieść do króla prośbę pod warunkiem, że ani jedna z nich nie dotyczyłaby ułaskawienia. Gallikus ustanowił takie prawo dlatego, że był bardzo bogaty i żadną miarą nie życzył sobie, żeby na jego dworze widać było jakieś kości czy ości, przeciwnie, gdy tylko ktoś zjadł białe mięso, oddzielając je od ości, żadną miarą nie powinien był obracać ryby przypieczoną skórą ku górze, lecz odesłać talerz do kuchni, okazując w ten sposób, że został obficie ugoszczony.

Kiedyś na dwór królewski przybył pewien hrabia z synem. Obaj zasiedli za stołem, na którym zastawiono dla nich pieczoną rybę. Hrabia zjadł białe mięso, a że był głodny, obrócił rybę na przypieczoną stronę i jadł dalej, aż ukazały się ości. Widziało to wielu dworzan, usługujących królowi. Oskarżyli hrabiego, że naruszył ustanowione prawo i zasłużył na śmierć, toteż niezwłocznie go uwięziono. Hrabia żadną miarą nie zdawał sobie sprawy ze swojej winy. Ale

jego syn, dowiedziawszy się, że ojciec jest całkiem bezradny, padł przed królem na kolana i rzekł: „Najjaśniejszy panie, racz, proszę zezwolić mi, żebym mógł ponieść śmierć za ojca". Cesarz odparł: „Zgoda, ale tylko pod warunkiem, że jeden z was musi umrzeć". Tamten odparł: „Panie, dzięki d, że pozwalasz mi umrzeć za ojca. Ale nim umrę, chciałbym, jak na to zezwala prawo, przedstawić moje trzy prośby". Król rzekł: „Nie mogę d tego odmówić". Tamten rzekł:

„Masz córkę jedynaczkę, proszę więc, żeby spała u mnie jedną noc". Król musiał na to przystać, choć nie chciał. Ale młodzieniec nie tknął dziewczyny, czym wielce ujął sobie króla. Następnie oświadczył: „Oto moja druga prośba - oddaj mi całe twoje mienie". Król przeraził się niezmiernie, ale młodzieniec otrzymał to, czego zażądał. Wziął więc wszystkie skarby i rozdzielił je między bogatych i ubogich, zyskując sobie tym sposobem względy całego ludu.

Następnie rzekł: „Królu panie, oto moja trzecia prośba - żądam, żeby wyłupiono oczy każdemu, kto widział, jak mój ojciec obrócił rybę na talerzu". Król, słysząc to, kazał zapytać, kto widział, że hrabia obrócił rybę na talerzu. Kiedy tak wszystkich rozpytywano, jeden pomyślał: „Jeśli to powiem, utracę oczy" i tak samo pomyślał drugi, trzeci i czwarty. Wszyscy lękali się powiedzieć prawdę i nikt nie śmiał potwierdzić, że mówił lub widział, jak hrabia obrócił rybę na talerzu, ukazując jej moją tajemnicę. Kocham córkę cesarza i umówiłem się z nią, że prześpi ze mną noc za tysiąc marek Ale pierwszej i drugiej nocy zapadłem w sen głęboki i nie mogłem zadośćuczynić mojej woli. Teraz więc pożyczyłem pieniędzy od pewnego kupca, jeśli stracę je jak przedtem, zostanę żebrakiem. Przyszedłem więc do ciebie, żeby dowiedzieć się, jak mógłbym uchronić się przed zaśnięciem i znów lekkomyślnie nie stracić tego, co za tak wielką cenę pożyczyłem". Mędrzec odparł: „W łożu dziewczyny, między przykryciem i prześcieradłem, jest ukryte pismo o mocy czarodziejskiej, która sprawia, że ktokolwiek tam spocznie, zasypia głębokim snem i śpi tak długi, póki dziewica go nie zbudzi. Wiem to na pewno, sam je bowiem sporządziłem. Ale powiem ci, jak mógłbyś posiąść dziewczynę.

Zanim się położysz, poszukaj nieznacznie a starannie owego pisma, kiedy zaś je odnajdziesz, rzuć je daleko od łoża, połóż się spokojnie, a spełni się wszystko, czego pragniesz". Rycerz udał się więc do dziewicy i dał jej pieniądze. Kiedy nadeszła noc, zdjął odzienie i kładąc się, znalazł między przykryciem i prześcieradłem owo pismo, rzucił je daleko od łoża i udał, że śpi. Dziewczyna, nie wiedząc, że rycerz usunął czarodziejskie pismo, również się rozebrała i legła w łożu. Wtedy rycerz położył na niej dłoń. Dziewica zawołała: „Panie, zwiedziono mnie! Jeżeli pozwolisz mi odejść nietkniętej, oddam d wszystkie pieniądze!" Rycerz odrzekł: „Prosisz daremnie".

Dziewica wykrzyknęła: „Oddam ci w dwójnasób!" Rycerz odparł: „Choćbyś mi dawała całe państwo twojego ojca, za nic się nie zgodzę". I uczynił z nią wszystko wedle swojej woli. Wtedy serce dziewicy stajało i zapłonęło bezmierną miłością. Rycerz miłował ją tak namiętnie, że nie spostrzegł, jak

minęły dwa tygodnie od umówionego dnia, kiedy miał zwrócić kupcowi pożyczone pieniądze. Pewnego razu, leżąc na łożu, przypomniał sobie nagle o zobowiązaniu wobec lichwiarza, zaczął więc wzdychać, skarżyć się i płakać gorzkimi łzami. Dziewczyna, słysząc to, zapytała: „Panie, co d jest? Dlaczego tak rozpaczasz?" Rycerz odparł: „Biada mi, tak dębie pokochałem, że muszę przez ciebie zginąć!" Dziewczyna spytała: „Jakże to?" Rycerz rzekł: „Nie miałem pieniędzy, żeby ci zapłacić, pożyczyłem więc od lichwiarza tysiąc marek w złocie pod warunkiem, że jeśli mu ich nie oddam w umówionym czasie, będzie mógł z dowolnego miejsca mojego ciała odciąć tyle mięsa, ile to złoto waży. Ze zbyt wielkiej miłości do ciebie zapomniałem, że już minęły dwa tygodnie od umówionego dnia i to właśnie jest powodem mojej troski".

Dziewczyna powiedziała: „Nie martw się tak, idź do niego i ofiaruj mu dwakroć więcej. Gdyby się nie zgodził, zapytaj, ile żąda, a ja mu tyle dam".

Na te słowa rycerz udał się do lichwiarza, nisko mu się pokłonił i rzekł:

"Panie, wielce zawiniłem, nie dotrzymując umówionego terminu, pragnę więc zwrócić ci sumę dwakroć większą od pożyczonej". Kupiec odparł: „Mój przyjacielu, wiedz, że będę się trzymał zawartej przez nas umowy, do której wypełnienia zobowiązałeś się w liście dłużnym". Rycerz rzekł: „Jeśli nie chcesz przystać na sumę przeze mnie ofiarowaną, żądaj, ile chcesz, a tyle otrzymasz". Lichwiarz powiedział: „Po co tyle zbędnych słów? Powiedziałem ci już, że będę trzymał się umowy, zapisanej w twoim liście dłużnym". Kazał też zaraz chwycić rycerza i zaprowadzić przed sędziego, a było wtedy takie prawo, że każdy, kto się z własnej woli do czegoś zobowiązał, musiał tego dotrzymać.

Tymczasem dziewczyna wysłała gońców, żeby dowiedzieli się, co dzieje się z jej ukochanym. Gońcy wrócili i oznajmili, że rycerza postawiono przed sądem. Dziewczyna, słysząc to, pomyślała: „Jeśli umrze, stanie się to z mojej winy, nie mogę więc do tego dopuścić". Zaraz też obcięła krótko włosy, zrzuciła strój kobiecy, ubrała się po męsku, dosiadła konia i ruszyła do sądu.

Sędzia jej nie poznał, myślał bowiem, że to jakiś mężczyzna, i zapytał:

„Przyjacielu, skąd przybywasz?" Dziewczyna odparła: „Przybywam z daleka, zza morza, przejeżdżałem przypadkiem przez to miasto i dowiedziałem się od mężów godnych zaufania, że jakiś lichwiarz fałszywie oskarżył przed tobą, panie, pewnego rycerza, przychodzę więc, żeby dać za niego okup i ocalić go od śmierci". Sędzia rzekł: „Mój przyjacielu, nie możesz mu pomóc, prawo tego kraju bowiem stanowi, że kto dobrowolnie się do czegoś zobowiązał, to, jeśli nie dotrzyma umowy, musi zostać skazany na śmierć. Ten rycerz zobowiązał się, że jeśli nie zwróci w oznaczonym dniu pożyczonych mu przez kupca pieniędzy, pozwoli, żeby wierzyciel wyciął mu z dowolnego miejsca na ciele tyle mięsa, ile ważą pożyczone pieniądze, a może to być spełnione tylko wtedy, kiedy rycerz zostanie skazany na śmierć". Dziewczyna

odparła: „Panie, czy puścisz wolno tego człowieka, jeśli kupiec zgodzi się wziąć za niego okup?" Sędzia rzekł: „Tak, najchętniej!" Dziewczyna zwróciła się więc do lichwiarza i powiedziała: „Mój przyjacielu, co ci z tego przyjdzie, że ów człowiek zginie? Czy nie lepiej, żebyś wziął za niego tyle złota i srebra, ile zechcesz?" Lichwiarz odrzekł: „Miły panie, choćbyś mi dawał całe królestwo, nie daruję mu życia". Dziewczyna powiedziała: „Miły kupcze, sędzia chce zachować go przy życiu, postąp tak samo!" Ale kupiec odparł:

„Będzie, jak rzekłem, tak postanowiłem w głębi serca". Dziewczyna zwróciła się do sędziego: „Ponieważ widać, że kupca nie sposób zmiękczyć ani pieniędzmi, ani dobrym słowem, proszę cię usilnie, żebyś, panie, okazał się łaskawy zarówno dla rycerza, jak dla kupca". Sędzia odparł: „Postąpię, jak nakazuje prawo". Dziewczyna spytała lichwiarza: „Powiedz mi, z jakiej części ciała chcesz mu wydąć mięso?" Lichwiarz odrzekł: „Z piersi, tam gdzie serce". Dziewczyna następnie rzekła do sędziego: „Panie, zapewniłeś, że nade wszystko pragniesz okazać sprawiedliwość zarówno rycerzowi, jak kupcowi, proszę cię zatem, żebyś dochował prawa. Król powiada: «Kto przelał krew drugiego, tego krew winna być również przelana». Ten rycerz zgodził się jedynie, żeby mu wycięto mięso, a nie na to, żeby przelano jego krew. A zatem, kupcze, dopełń tego, co uzgodniono, i wytnij mięso z jakiejkolwiek chcesz części jego ciała, bacz jednak, żeby nie przelać jego krwi, jeśli bowiem tak się stanie, zgodnie z prawem będziesz musiał zapłacić tym samym!" Lichwiarz rzekł do rycerza: „Skoro rzecz tak się ma, oddaj mi pieniądze, a odstąpię od całej sprawy". Ale dziewczyna rzekła: „Nie powinieneś dostać ani grosza. Chciałem ci dać pieniądze, ale odmówiłeś".

Następnie, zwracając się do sędziego, powiedziała: „Miły panie, wydaj wyrok!" Sędzia postanowił: „Rycerz zachowa życie, nie sposób bowiem, jak o tym mowa w ugodzie, wyciąć mięsa i nie przelać krwi, a ponieważ kupiec odmówił przyjęcia pieniędzy, odejdzie stąd bez okupu!" Dziewczyna po wysłuchaniu wyroku podziękowała sędziemu, mówiąc: „Panie, będę cię sławić w moim kraju!" Odeszła, dosiadła konia i ruszyła do domu, a ławnicy zasiadający wraz z sędzią orzekli: „Ów kawaler, co odjechał, z wielką roztropnością ocalił rycerza" i nie domyślili się, że owym kawalerem była przebrana dziewczyna. Jako że dzień zasiadania sądu minął, wszyscy się rozeszli, a lichwiarz ze wstydem udał się do siebie. Rycerz zaś poszedł do domu dziewczyny, która tymczasem wdziała strój i ozdoby kobiece. Kiedy się zjawił, padła mu na szyję i zapytała: „Najmilszy, jak ci się dziś powiodło?" Rycerz rzekł: „Miano mnie skazać na śmierć, aż tu nagle przybył jakiś kawaler, bardzo młody, rozważny, szlachetny i wielce wymowny. Ów kawaler, choć tak młody, roztropnie udowodnił, że nic nie jestem winien kupcowi, toteż sędzia rozstrzygnął rzecz na moją korzyść i lichwiarz musiał odejść bez okupu". Dziewczyna powiedziała: „Skoro Bóg sprawił, że ów

kawaler swoją roztropnością uratował ci życie, dlaczego nie zaprosiłeś go na biesiadę?" Rycerz odparł: „Przybył niespodzianie i odszedł zaraz po wyroku, więcej go nie widziałem". Dziewczyna zapytała: „Czy poznałbyś go, gdybyś go znów ujrzał?" Rycerz rzekł: „Z pewnością!" Dziewczyna weszła do swej komnaty, odziała się jak przedtem i wróciła w przebraniu, a rycerz na jej widok wielce się uradował, ucałował ją i zawołał: „Niech będzie błogosławiona godzina, kiedyś się urodziła!", a następnie z wielką radością pojął ją za żonę i oboje dożyli końca swoich dni w pokoju.