• Nie Znaleziono Wyników

^lia c liw a tę H tn iliia n lu iw .

Witajcie męczeńskie kwiatki!

Was ledwie powiły matki, Zraził tyran źlerozumny, By różą nową wiatr szumny.

Wy naprzód ofiarowana Panu, trzodko młodociana,' Sprosta z koronmi, z palmami, Oracie przed ołtarzem sarni.

Miej chwałę na wszystkie strony Panie, z Panny urodzony!

Z Ojcem i Duchem społecznie.

Króluj na wieki wieków wiecznie.

Wiekuisty Stwórco.

Wieczny Twórco, co swą mocą Dzień sprawujesz z ciemną nocą!

Ty chcąc nam ulżyć teskności, Prowadzisz czas w odmienności.

Już się stróż nocy ożywa, Co piejąc, dzień obwoływa, Kaganiec podróżnych gości, Rozdzielca nocnych ciemności.

Wstańmyż zaraz, tenźee isty Budzi nas, stróż grzebienisty — Jezu wejrzyj, a z krewkości Ratuj pogrążnionych w złości.

Tyś sam słońce, oświeć zmysły, Przebudź i śpiące umysły;

Zkąd Cię naprzód Boże żywy Nasz niech wyzna głos ehętliwy.

Już dzień świta.

Po wejściu lampy słonecznćj, Ukorzmy się myśli wiecznej, Prosząc, by nam dzienne sprawy Błogosławił Bóg łaskawy.

Niech serce czyste w nas sprawi, Chęć do chwały swej naprawi:

Będąc czyści, ze skromnością Zaezniem mu pienia z radością.

(Do str. 83).

■Łzy smutne po zejściu hetmana J a n a Zamojskiego.

A z kimże cię porównać wielki bojowniku, Wielki tryumfatorze, ojczyzny strażniku?

Z kim porównamy twoje bohaterskie siły, Twe dzielności, mocarzu, które cię zdobiły?

Mężniejszyś był nade lwa, Kamille północny, Czujniejszy nad pasterza, który przez czas nocny Trzyma straż nad swą trzodą, by zwierz głodny szkody Nie uczynił w owieczkach, zażywszy pogody.

Przeniknąłeś obłoki orle górnolotny,

Pod którego skrzydłami szedł żołnierz ochotny, Pewien swego obłowu; gdzieś się jedno zwrócił, Bez sławy, bez korzyści nigdyś nie powrócił.

Teraz jako zwierz chodzi odyńca pozbywszy, Tak żołnierz głowę zwiesił ciebie utraciwszy.

Taka twarz jest dziś synów po twojćm odejściu:

Co mam rzec o matczynej szkodzie i nieszczęściu?

Jako kiedy z królewskiej kosztownej korony Wypadnie przedni klejnot misternie zrobiony, Traci glanc i ozdobę koła pozornego,

Toż śmierć tobie przyniosła Polsko Zamojskiego.

(Do str. 83).

Opisanie nioski Piecki m atę natl (śop-tein.

0 wiosce mówię: bo nie urodziwa;

Jednak ztąd grzeczna, że wodą opływa,

Nakształt ostrowu; podobna do Cypru, Tylko że snąć Cypr bezpieczny od wichru.

Imię ma swoje ma ł e P i e c k i wioska:

Na małych rzeczach mała bywa troska.

Jednak, choć tu mam mały spłacheć pola, Zda mi się mam coś nad perskiego króla, Bo się on z Turki ustawicznie goni, A ja tu mieszkam sobie na ustroni.

Więc choć tu sobie słomą piec zagrzewam, Jako w tym kraju, ten jednak zysk,miewam:

Że mię tu wszyscy, wszyscy trzśj słuchają Moi ziemianie, co ziemię sprawiają;

A kiedy który z nich przede mną stanie, Co raz to mówi: Miłościwy Panie.

Tak obyczajni; taką cześć odnoszę Od mej osady, choć o nię nie proszę.

A ktoby zliczył wczasy i pożytki

Tameczne? gdyż się nie wspomniały wszytki.

Tam za pokojem albo liimny śpiewam, Albo swe serce przed Bogiem wylewam;

Albo się z sobą, com powinien, sądzę, Przypatrując się jako często błądzę.

Tam ja sw7e karty dawniejsze wŹrtuję, I drugie ogniem, choć niewinne, psuję.

Gdzie widzę z prawdą nazbyt wylatają, O które ludzie bardzo się gniewają.

Mam tuż, gdy zachcę, przed oczyma swemi Płochą muzyko z głosy rozlicznemi:

Tam wodopławnych kaczek mnóstwo bywa, Tam słowik, tam wróbl w trzcinie się ożywa, Lato witając; tam bąk basem swoim Zwykł się przeciwić prostym stronom moim.

Tam ptastwo drugie, które gdy czas niesie, Krzyczą w mćj trzcinie jako w jednym lesie.

Od tych towarzysz, jako łabędź drugi, Śpiewając zniknę w on kraj wiecznodługi.

Z POEMATU:

T o r u ń s k i e n o c y .

(Rytm z hymnem, na północne kurowe pienie).

Śpiewak nocny grzebieniasty, Odziany w swój płaszcz pierzasty, Pieśń swą północną zaczyna, Która mię wstać upomina.

Tak niegdy czynił Piotrowi, Bez chyby i Dawidowi:

Którzy kiedy drudzy spali, Grzechy swe płaczem zmywali.

Ja też przed zwykłą robotą, Powstawszy z łóżka z ochotą, Upadnę na swe kolana, Z takową rzeczą do Pana:

Przyjmićj, o! Panie wszechmocny, Sługi swego ten psalm nocny:

Niech ci będą me przyjemne 1 nocne chwały i dzienne.

Przytern i drugie zabawy Racz zdarzyć Ojcze łaskawy!

Niechaj w ludziach dary twoje Wielbią ze mną strony moje!

-

----(Do str. 84).

Z P O E Z Y J

FA B IA N A SE B A ST Y A N A KLONOWICZA,

I*, n. Worek Judaszów.

Opisanie Judasza Iskaryoty.

Takci Judasz Chrystusem handlował w Ogrojcu:

Upatrzył nań pogodę gdy się modlił ojcu.

Jako prawy ') Marthaus 2) uczynił umowę, Za trzydzieści pieniędzy przędą) Pańską głowę.

Przyszedł z miedzianą brodą — całował go owym, Dając hasło złodziejskie, wąsem mosiądzowym.

Powiadają, źe bardziej Judaszowa broda Świeciła niż pochodnia, gdy szedł do ogroda.

Jako siarka na łąkach, jako list osowy 3) Pod jesień, i rozwity kwieciec krokoszowy, Jako żółte fijołki sadzone w ogrodzie,

Jak się letnie grzybienie kąpią wT gnuśnej wodzie, Żółty kwiat rozkładając, jak się świecą owro Szafrany cylicyjskie i oka wołowe:

Tak Iskaryotowa ognista uroda, Jak zorza niezagasła świeciła się broda.

Tą brodą ten propornik 4) potrząsał fałszerzom, Dając godło złodziejom i wszystkim szalbierzom, Co mówią Chrystusowi: witaj mistrzu Panie!

Pomagaj Bóg! a zdradne dają całowanie.

Obraz złodzieja.

Kadby on jako Janus miał i w tyle oczy, Kiedy na znaczną korzyść cichuteńko kroczy.

Życzy soitie Gigesa onego pierścienia,

Żeby sam niewidomy wszystkich widział z cienia.

Dybie pawim sposobem, na palcach się wiesza.

Traci ślad i swe stopy tak i owak miesza.

Radby był polipusem, który, jako larwy, Odmienia się w przygodzie w' rozmaite barwy;

Jeśli w jakim popłochu podle skały pływa, Wnetże farby jak skała kamiennćj nabywa;

Takby się rad przewierzgnął w rzeczy te i owe Zmyślny złodziej i dziecię Merkuryuszowe.

Jako sepia z siebie wypuszcza czemidło, Kiedy na nią zastawią wdelowezłe sidło;

Zakrywa się w męcinach i wodzie farbownćj,

A w swoim własnym brudzie w potrzebie gwałtownćj, Strzeż się! tyś wrziął niebożę — gdy mu mówią w oczy, Wnet się kłamstwem jak dziwnym obłokiem otoczy.

Wierci się, rzeczą mieni, twarz jako u kura

’) Prawdziwy — a) łotr — 3) osinowy — *) chorąży.

Indyjskiego podgarlek, już sina, już bura;

Affekty się mieszają, bojaźń i sromota__

Ach! gdyby gdzie do chróstu — gdyby gdzie do plo ta...

Obraz pysznego pasożyta. ').

Już nie ma na swym gruncie do pychy podżogi, Więc na sierocym spłachciu2) i pyszny i srogi.

Urodziła się wielka myśl na łonie ciasnym;

Więc swe sztuki wywiera śmiele w domu własnym.

Bo na orłowem gnieździe zorleję i sowa, Choć nocne obyczaje i rogatą głowa:

A skoro na lob szumny wdzieje pyszny czubek, Będzie wrona Fenixem, zjaśtrzębieje dudek.

I tak on dobry człowiek zapomniawszy dziadów, Hardy z cudzego chleba i pańskich obiadów.

Koń go nosi — król żywi — tchnie paóskiemi duchy:

Tyle broi, ile ma od pana potuchy.

Królewska myśl w człowiecze, i skrzydła rozszerza Dalej niż według gniazda i własnego pierza.

Opis lichwiarza.

Jako ptasznik cietrzewie, czubate czeczotki, Jako samy myśliwiec, i rybołów plotki, Jak wysysa krew ludzką pijawka na udzie, Tak więc lichwiarz wypija utrapione ludzie.

Jako smok afrykański, pragnący i głodny, Chce krwi elefantowej z przyrodzenia chłodnój;

PatrzajżeŁ-iei] L Fixal.niK(L.lichwiaią...<>aohi:iY.

Tej gadzinie straszliwej fljfi yłaśnie podntffly V

Jako na karku końskim kiedy ocokały3) Ślep usiędzie, pije krew bydlęcą dzień cały;

Próżno chwostem wachluje, próżno głową kiwa, Próżno depce nogami szkapa niecierpliwa : Nie ruszy się on owad, nie odleci snadnie, Aż pełen i opiły na ziemię upadnie:

2) p a r a s i t a , pieczeniarza — 2) spłacheć, kawał ziemi — 3) leniwy.

| Tak lichwiarz otrzaskany doić nie przestanie, I Aż w żyłach krwi i duszy, aż w kościacli nie stanie

Szpiku wyschłych — dopiero zemdlony upada

\Lichwodawca — z nim lichwiarz żywota ustrada.

(Do str. 85).

Z P O E M A T U