toż Zygmunt książę Korybut z pocztem pięciuset jazdy.
Po-tóm Zofia królowa polska na górze Lasocińskiej '), kobierca
mi wysianej, przyjmowała Zygmunta, króla rzymskiego i wę
gierskiego i żonę jego królową Barbarę. Po takowóm przy
jęciu wzięła z sobą królową Barbarę do powozu pysznie przyozdobionego i odwiozła do krakowskiego zamku, gdzie ją umieszczono w komnacie dla Zygmunta króla przygoto
wanej, to jest w pokoju malowanym. Erykowi królowi w y
znaczono wyższą komnatę, która od swego gościa zwana jest dotąd komnatą króla duńskiego.
W niedzielę dnia dwudziestego Lutego, w kościele ka
tedralnym krakowskim św. Stanisława, w samym środku te
goż kościoła, przy grobie św. Stanisława, począł się obrząd koronacyi królowej Zofii. Gdy trzój królowie zasiedli w li- cznem zebraniu książąt i panów, błyszczących strojem i prze
pychem, Wojciech Jastrzębiec, arcybiskup gnieźnieński, od
śpiewawszy Mszą św., koronował i namaścił Zofią w obecno
ści Brandy, kardynała placenckiego, legata Stolicy Apostol
skiej, Jana, arcybiskupa lwowskiego, tudzież Zbigniewa kra
kowskiego, Andrzeja poznańskiego, Jana v. Waldow lubu
skiego, biskupów, i Juliana de Caesariuis, audytora Kamery Apostolskiej. — Po dopełnionym obrzędzie koronacyi wszy
scy trzej królowie w izbie, zwanej LasJcowiec, biesiadowali u jednego stołu. Zygmunt, król rzymski i węgierski, siedział we środku, Władysław król po prawej, Eryk, król duński, po lewej stronie. Tuż przy Władysławie kroju posadzono Brandę, kardynała Placencyi, dalej podług starszeństwa za
siedli z prawej strony biskupi, z lewćj świeccy księżęta. Po uczcie, wyprawionej z wielką wytwornością i przepychem, były tańce aż do póżnój nocy. W Poniedziałek, Wtorek, Śro
dę, Czwartek i Piątek, przez dzień zabawiano się rycerskie- mi gonitwami kopijników, nocną porą pląsami. W Sobotę przed Niedzielą pierwszą postu, Zawisza Czarny z Garbowa, rycerz, w chrześciaństwie pod ten czas nie mający sobie ró
wnego, wszystkich trzech królów, to jest rzymskiego, polskiego i duńskiego, niemnićj kardynała Placencyi Brandę i wszyst
kich książąt duchownych i świeckich, zaprosił na obiad, i w domu bogatego Czecha na ulicy św. Jana wspaniałą uczcił biesiadą.
Było na tej koronacyi wielu obcych książąt, jako to:
') Lasota, u podnóża mogiły Krakusa, gdzie stoi kościółek św.
Benedykta.
Ludwik, książę bawarski, brat rodzony królowej francuzkićj, który choć nie zaproszony, przybył jednak na sam rozgłos rzeczonćj uroczystości, słysząc wiele o słynących w świecie Polakach. Powiadano, że gdy się przypatrzył owćj koronacyi i towarzyszącemu jćj przepychowi, powtarzał często: że o wie
lu rzeczach z podziwieniem słyszał, ale daleko więcćj dowie
dział się oczyma. Byli nadto obecnymi: Ziemowit, Włady
sław, Kazimierz, Trojden, bracia rodzeni, książęta mazowiec
cy; Bernard, książę opolski, Bolesław Cieszyński, Janusz Ra
ciborski, Kazimierz Oświęcimski, Wacław Opawski, Konrad Czarny i Konrad Biały Kożleńscy, Wacław Żegański, wielu książąt litewskich i ruskich. Dwaj także komturowie, elbląg- ski i toruński, od mistrza pruskiego Pawia v. Rusdorf przy
słani.
Piętnaście dni zabawiwszy w Krakowie i utwierdziwszy sojusze wzajemnej przyjaźni, tak słowy jako i wielkiemi o- bietnicami, rzeczeni królowie odjechali. Władysław7, król pol
ski, na prośby Zygmunta, króla rzymskiego i- węgierskiego, przyrzekł mu następnego lata posiać w posiłku przeciw Cze
chom Hussytom pięć tysięcy konnego rycerstwa. Obydwóch potćm królów udarowawszy wspaniale naczyniami srebrnemi i złotemi, klejnotami, końmi, szatami i futrami kosztownemi, odprowadził ich aż do Nowego Sącza, gdzie sobie wzajem podali ręce, ucałowali się i rozjechali. Zygmunt, król rzym
ski i węgierski, wraz z Erykiem, królem duńskim, udali się do Węgier, zkąd król duński powtórnie wybrał się do Jero
zolimy.
Z g o n ry c e rz a Z a w is z y C z a rn e g o
I Jego pochwała.
R. 1428. Zygmunt, król rzymski i węgierski, na wielo
krotne listy i poselstwa Marcina V papieża, nalegającego, aby jako stróż i obrońca kościoła, podniósł oręż przeciwko Czechom odszczepieńcom, kościół zgubną nauką a wiernych chrześcian wojną prześladującym, i starał się usilnie albo ich nawrócić do wiary, albo zagładzić — zebrawszy wojsko z Wę
grów i Polaków, ruszył zbrojno na pogranicze Turcyi i umyśl
nie zatrzymał się tam przez dni kilkanaście, aby nie sarkano
Meclierzyński. Wzory do Lit. poi. t. I. 3
na niego, że mogąc opanować Czechy, nie wydawał wojny odszczepieńcom. Podstąpił potćm pod zamek Gołubiec, leżący nad Dunajem, a niedawno przez Turków opanowany. D e
spota bowiem Racki, zmarły od niejakiego czasu, poruczył był przy śmierci rzeczony zamek Gołubiec jednemu z swoich rycerzy: który przybywszy do króla Zygmunta, prosił go, aby mu dwanaście tysięcy czerwonych złotych, odkażane przez despotę na piśmie za różne usługi, wypłacił, a wtedy wyda mu zamek Gołubski. Ale król Zygmunt nie chcąc na to zezwolić, chociaż go i Węgry i Polacy usilnie do tego namawiali, Rackiego bojara z gniewem odprawił, nałajawszy mu, że zapis sam sobie zmyślił i podrobił, a mając w swoich ręku pieczęć despoty, użył jej fałszywie. Bojar, tknięty obelgą razem i odmową, wszedł w porozumienie z Turkiem, i uło
żywszy się o poddanie Gołubskiego zamku, wziął nagrodą dwanaście tysięcy czerwonych złotych. Cesarz turecki poru
czył mu nawzajem straż zamku, którego potćm przeciw kró
lowi Zygmuntowi ów Rascyanin walecznie bronił. Jakoż sułtan turecki Amurat (Omarath) dowiedziawszy się o dobywaniu zamku Gołubca, który już do niego należał, w potędze swo- jćj zaufany, wyszedł zbrojno przeciw królowi Zygmuntowi.
Lecz gdy król Zygmunt o jego zbliżaniu się powziął od szpie
gów wiadomość, strwożony odstąpił od oblężenia, i cofnąwszy się za Dunaj, z większą częścią wojska pospieszył do Sied
miogrodu. Została część mniejsza odwodowa, która dla małćj liczby statków wodnych przeprawić się przez Dunaj nie mo
gła. Między pozostałem wojskiem wielu było znakomitych rycerzy; jeden z nich Zawisza Czarny z Garbowa, starosta Spiski. O którego, dla rzadkiej męża odwagi i dzielności, jakićj w każdym czasie dawał dowody, troskliwy król Zy
gmunt, wiedząc, że pozostałe rycerstwo wielce od Turków było zagrożone, posłał po niego łódź, z rozkazem, aby wsiadł
szy do nićj, chronił się przed grożącćm niebezpieczeństwem.
Ale on, jako rycerz przestrzegający gorliwie swojćj sławy, uważając to za rzecz niegodną, aby towarzyszów swoich w chwili ostatnićj miał odstępować, wolał wraz z nimi pod
dać się niebezpieczeństwu. Nie dbając zatem o własne oea-j lenie, odprawił łódź przysłaną przez króla Zygmunta, a przy
wdział zbroję błyszczącą. Poczem siadłszy na konia nie du
żego wzrostu, i wziąwszy z sobą dwóch tylko pachołków, z kopiją podniesioną wybiegł przeciw wojskom tureckim.
Niebawem obskoczony od Turków, którzy wzięli go za króla
lub jakiego książęcia, dla zbroi świecącej i połowy czarnego orła, którego miał w herbie na płaszczu rycerskim, okrywa
jącym zbroję, dostał się w niewolą. A gdy mu zdjęto z głowy szyszak i jako jeńca prowadzono go do cesarza, powstał spór żwawy między dwoma żołnierzami tureckimi, któregoby rze
czywiście był jeńcem — wydzierali go sobie nawzajem, do
myślając się w nim godności królewskiój. Lecz kiedy słabszy nie mógł się oprzeć mocniejszemu, dobywszy kindziała uciął głowę Zawiszy . . . Zgroza to, jak sam Bóg naucza, rycerzowi chrześciańskiemu dostać się w ręce pogan. Tak mąż znako
mity, który w wieku swoim nie miał równego, życia nędznie dokonał. Głowę jego zaniesiono cesarzowi tureckiemu, ciało odarte z zbroi, Bacowie pogrzebali. Znaczna liczba rycerzy poległa w tćj bitwie, ale żaden nie przewyższył Zawiszy Czarnego szlachetnością i dzielnością bohaterską, Ni etyl ko w tej bitwie, w którćj pojmany zginął, ale we wszystkich wyprawach okazywał się on rycerzem dzielnym i znakomi
tym — słynął odwagą i wielkiemi czyny, w których mu nikt nie wyrównał. Był zaś w mówieniu słodki i ujmujący, tak, iż nietylko ludzi zacnych i szlachetnych, ale barbarzyńców nawet swoją uprzejmością zniewalał. Miał przedewszystkiem ten rzadki w sobie przymiot, że jak w bitwie najśmielszy zapał, tak w radzie najumiarkowańszą okazywał rozwagę, i godzien za swe dzieła bohaterskie nie moich słabych i bez
barwnych, ale Homera samego pochwał. Z wielkiemi umysłu darami łączył biegłość w sztuce wojennćj, którćj nabył już to przez wrodzoną zdolność, już przez ćwiczenie i wprawę, służąc wojskowo w różnych krainach. Samo szczęście na
stręczyło mu, jak mniemam, sposobność tćm większego zale
cenia i wsławienia swojej odwagi, aby podejmując śmierć tak chwalebną, raczćj zajaśniał nią, niż zginął. Życie było dla niego największą niedolą, zgon ubłogosławieniem i szczę
śliwością. Dopełniła miary jego pomyślności żona rzadkich przymiotów, Barbara, bratanka Piotra Wysza biskupa kra
kowskiego, która kilku wydała na świat synów. Po zgonie męża przywdziawszy żałobę, nigdy jej już nie zdjęła; żale jćj i rozpacze dopiero z śmiercią się skończyły. Żygmunt król Rzymski i Węgierski, dziwiąc się jego cnotom za życia, zwykł był mówić, i jako mąż bystrego rozumu i poglądu, zapatrując się na jego czyny i przymioty,” często powtarzać:
że wielu królów zgon nic będzie tak sławnym i głośnym, jak Zawiszy Czarnego. I sprawdziły się jego słowa. Bo gdy
w walce za wiarę Chrystusa inni sromotnie pouciekali, on po
niósł śmierć zaszczytną, która imię jego w całóm chrześciań- stwie głośno wsławiła. Zawiszę Czarnego długo opłakiwała Polska, straciwszy w nim szczególniejszy zaszczyt i ozdobę.
(Do str. 74).
Wyjątki z pism wierszowanych
M I K O Ł A J A R E J A .
I .
Z Apopthegmatów t. j. krótkich a roztropnych powieści.
O cnocie.
Wszystko pospołu umiera z człowiekiem, Lecz święta cnota, ta trwa wiecznym wiekiem.
Cnota jest klejnot nieoszacowany, Bo ta ozdobi ubogie i pany.
Cnota się błyszczy nad wszystkie szmaragi, Na żadnym targu jćj nie znajdzie w agi;
Mocna to zbroja z poczciwością cnota, Ta sławy strzeże, a broni kłopota.
Żywot poczciwy, u wszeteczny.
Żaden w roskoszy nie żywię, Obchodząc się niepoczciwie:
Bo tu społu zawsze chodzi, Niepoczciwość nędzę płodzi.
Uczynny z nieuczynnym.
Mamli powiedzieć prawdziwie:
Kto jedno sam sobie żywię,
A nikomu niepomocny,
Będąc zdrów, zawzdy niemocny.
Zawzdy się rozmyślaj na jutro.
Trzeba się rozmyślać na to, Iż nie jutro będzie lato.
Nie zawzdy jagód zbieramy, Na jutro się rozmyślamy.
Ostrożny.
Szczęśliwe to rozmyślanie, Każdój sprawy rozeznanie:
Bo sprawa dnia wczorajszego Mistrzem jest dla dzisiejszego.
Miefortunny.
Twa fortuna jako śklana, Pięknie złotem malowana:
A gdy się najpiękniej błyszczy, Tedy naryeklćj się zniszczy.
Czas krótki.
Czasy nasze jako płyną!
A jako mgła z wiatrem giną — A my przedsię nic nie dbamy, Prawie pustopas mieszkamy.
Wspaniały.
Zacna myśl nigdy nie zbłądzi, Gdy ją ktemu cnota rządzi:
Bo ta patrzy zawzdy w górę, By orzeł w słońce przez chmurę.
Układny.
Jesteś jako dąb wyniosły, Tak bez żołędzi urosły:
A śmierć masz chytrą przecherę.
Co na cię ostrzy siekićrę.
Czas długi.
Ja nic nie dbam, bom się nażył, Rozmaiciem świata zażył —
Póki żyta, póki byta, TttiyTTfTFmrtperiła:'
N a d o m . Jam to budował nie tobie, Ty też buduj k’woli sobie.
Niech kto jako chce szacuje, Każdy k’swćj woli buduje.
Błogosław w tym domu, Panie!
Wszystkim szczęśliwe mieszkanie!
N a w r o t a . Kto tu idzie temi wroty, Zostaw na polu kłopoty.
Puszczajcie wrota każdego, J.ecz wżdy patrzcie cnotliwego.
Nie wjeżdżaj w te wrota łgarzu, Radszej ') tam stój na Kleparzu.
Jedzieszli tu na niezgodę,
Radszój w karczmie miój gosdodę.
Na okniecli.
Kiedy patrzysz na świat tędy, Pomyślaj na jego błędy.
Patrz, zkąd tedy śmiało wchodzi, Tamże twa myśl niechaj godzi.
Pomyśl, jako czas się mieni, Choć widzisz, iż się zieleni.
Patrząc na świat, pomyśl sobie, Jako krótki czas dan tobie.
Gdy ujrzysz, iż w polu kwitnie, Myśl, jako to prędko zniknie.
Na kominy.
Przy kominie z grzanką czasza, Jest rodzona ciotka nasza.
') Raczśj.
Każdego zła myśl ominie, Siedząc z czaszy przy kominie.
Smaczniej się więc pije piwo, Gdy w komin kładą łuczywo.
Możemy posiedzieć do dnia.
Kiedy mamy ciepło z ognia;
Grzanki piec, Piwo siec.
K a ł a ź n i e .
Próżno kąpiesz z wierzchu ciało, Jeśli wewnątrz co przy wrzało.
Kąpie się też czasem wrona, Przedsię jćj złość przyrodzona.
Jęśliżeś.na duszy bydło, Nie pomożeć barskie mydło.
Nie pomoże nic brud z ciała, Jeśli cnota się zbrukała.
II.