• Nie Znaleziono Wyników

tamże sobie wnet roskoszną kratofilę uczynić; ano rozliczne głosy jako fletniczki z puzany krzyczą: ano myśli

Bitwa Filistynów z Izraelitami

wrzeć 2), tamże sobie wnet roskoszną kratofilę uczynić; ano rozliczne głosy jako fletniczki z puzany krzyczą: ano myśli

wiec wrzeszczy, trąbi, dojeżdżając za niemi. Wypadnie za­

jączek, azaż go nie roskosz poczwać 3), za nim sobie pobie­

gać, a jeszcze lepsza do łęku go przywiązać i do domu

przy-Przyjedziesz do domu, ano się jeść chce, ano już wszy­

stko nadobnie gotowo; ano grzybków, rydzyków nanoszono, ano ptaszków nałapano. Bo i to nie mała krotofila, i pan so­

bie czasem w budzie barzo rad posiedzi. Ujrzy po chwili, ano miody podbierają, ano owieczki strzygą, ano owoce znoszą, zakrywają, a drugie suszą; ano rzepy, kapusty do dołów chowają, układają; ano wszystko miło, wszystko się śmieje, wszystkiego dosyć; jedno trzeba tego dożrzeć, aby to wszystko było porządnie opatrzono. Jednoby też trzeba, kiedy czemu czas przypadnie, jako karwowi 4) darmo nie leżeć, a nado­

bnie się z żoną i czeladką do wszystkiego przyczynić. A co to jest za trudność, już kapusty, rzepy, pasternaki, piotruszki i inne rzeczy dobrze opatrzywszy, kapustki nadobnej osobno obrawszy, fasę jedne na to obróciwszy, na poły główki prze- krawając, nadobnie ją ułożyć, ćwikiełką przekładać, koprzy- ku do nićj pokłaśdż; tedy będzie i smaczna i czerwona, także i rosołek z nićj będzie nadobny i onemi ziółki pięknie pa­

chnący. Nuż też ćwikiełki w piec namiotawszy, a dobrze przypiekłszy, nadobnie ochędożyć, w talerzyki nakrajać, także

’) U r z e t f b a miejsce pominięte pługiem przy oraniu lub broną przy włóczeniu5^ 2) wypuścić —s) poszczwać — *) wołowi karmnemiu

A wszakoż, jako

w faseezkę ułożyć, cbrzanikiem co nadrobnićj ukrążawszy, przetrząsać, bo będzie długo trwała; także koprem włoskim troszkę przetłukłszy przetrząsać, a octem pokrapiać, a solą też trochę przesalać; tedy to jest tak osobny *) przysmak, za nic twoje limunije !), bo i rosołek bardzo smaczny, i sama pani ćwikła, bo już będzie i barzo smaczna i barzo nadobnie będzie pachnęła. Albo też kopru włoskiego, póki jeszcze zielony, także z gałązkami narzezać, i jakoby każdą gałązkę war- koczkiem przepleść; także w faseezkę ułożyć, ocetkiem prze- kropić, a solą po trosze przetrząsnąć, a kamieniem przyłożyć;

także też to przysmak i osobny i długo trwający może być.

Albo też rydzyków nasolić, grzybków nasuszyć, a cóż to za praca? a długoż to zmieszka? 3)

Przyjdzie zima, azaż mała roskosz, kto ma lasy albo łowiska, z rozmaitym się zwierzem nagonić; a jeśli się po­

szczęści, więc go nabić, i przyjacielom się zachować i sobie pożytek może się z tego uczynić. Aza też zła sarnka albo wilczek, z siatkami go poszukawszy? Azaż nie roskosz z char­

ty się przejeździć, na cietrzewka sieć zastawić, kuropatwiczkę rozsiadem przykryć? a przejeździwszy się, a obłowiwszy się do domu przyjechać; ano izba ciepła, ano w kominie gore, ano potraweczek nadobnych nagotowano, ano grzaneczki w czaszy w roskosznćm piwie miasto karasków pływają. Po obiedzie się do gumienka przechodzić, dopatrzeć jeśli dobrze wymłacają, jeśli słomę dobrze układają, plewki, zgoninki chę- dogo chowają. A wszakoż i winko i miąsko i piwko zamo- żysty darmo mieć może...

A łeń1i(‘ Pan TVlg dziatki foł, M - M

zenkowie iaiglu ją, żona z panienkami szyje, też się z tobą fdz^w ia;?.' AAiżegóźi gi więcćj trzeba. ? nie dostawa ku - poczciwemu wychowaniu twemu ?

€iytac poczciwemu, kto umie, je s t rzecz barilzo potrzebna.

Jeśli umiesz czytać, azaż to nie roskosz też sobie czas upatrzywszy, nad książkami posiedzieć, prawa i powinności się swej dowiedzieć. Więc się namówić z onymi filozofy, z onymi mądrymi, przeważnymi a rycerskimi ludźmi; nie trzebać będzie wielkiego nakładu, zbiegasz wszystek świat

’) Osobliwy — 2) cytryny — 3) zabawi, potrwa.

lekkim kosztem tuż na miejscu siedząc, tak jakobyś tam wszędzie oczywiście b y ł, a jakobyś wszystko widział. Nuż zasię, azaż to nie roskosz wiedzieć przyrodzenie każdego zwierzątka, każdego ptaszka, każdego drzewka, każdego ziół­

ka ? z czego się może i gospodarstwa wiele nauczyć i w przy­

godzie wżdy sobie czasem pomódz, i między ludzi przyszedł­

szy, nie siedzieć jako darnmbyt, gdzie się wżdy będzie umiał i ku temu i ku owemu przymówić.

Nie bawże się też lada czćm, bo mało tobie po Owi- dyuszu, po Iloraeyuszu, bo na cię trudny i fabułami zaba­

wiony. Ale sobie to czytaj, coby cię nadobnych cnót a po­

czciwego żywota uczyło.

Watrudniejsze rzemiosło nauczyć się dobrze żyć, w czem się wszytko zamyka.

Nie masz na nas trudniejszego a zaplecieńszego rzemię- sła, a trudniejszćj nauki, jedno ta, jako mamy żywi być. Bo żywym być umić to i wół i krowa. Ale jako żywym dobrze być, to jest żywotem poczciwym a niezawikłanym, zawzdy wol­

nym a zawzdy wesołym, to trudna na n a s; bo łacniej się nauczyć na lutni i na organiech grać, niźli się nauczyć ta­

kiego żywota w sobie postanowić. A to nadziwniejsza, iż wszyscy ten trudny a zawikłany żywot ganimy, a -ten wolny a poczciwy wszyscy chwalimy, a wżdy się z tego naganionego nigdy wyplątać nie możemy. A czemu ? Iż zwyczaj przyrodze­

niu nie chce nigdy placu ustąpić. Albowiem bychmy się tego kiedy nauczyli dobrze żyć, jako prawy a poczciwy człowiek żywię '), jużbychmy się nauczyli wszystkiego dobrego, bo się już w tern wszytki cnoty i roskoszy zawierają. Już i dobrze umrzeć nie trzeba się uczyć, wszystko by się już tam w tym kalendarzu nalazło, co jedno dobrem słusznie ma być zwano.

Albowiem w tych naszych zawiklanych żywociech, co­

kolwiek sobie za roskosz poczytamy, właśnieby to poczciwą nędzą mógł nazwać. Albowiem taki zawikłany człowiek trudno powiedzieć ma, iż długom był dobrze żyw na świecie. Wła- śnićj może powiedzieć, długom był żyw leda jako na świe­

cie. Równie jako on marynarz 2), którego wnet flaga jeszcze u brzegu pochwyci, także go nosi, aż się zasię gdzie do

') Żyje — 2) żeglarz.

brzegu przytlucze, trudno też ma powiedzieć: długom się wo­

ził po morzu, ale: długom był w nędzy a w wielkićm nie­

bezpieczeństwie na morzu. A czas, on nazacniejszy klenot, zawzdy takiemu sprośnie a marnie upływa. Ano tego napil- nićj trzeba strzedz, co samo dobrowolnie ucieka, a nigdy się już nie wróci, niżli owego, co nigdy z pieca nie zlezie. A straszna to zguba, która gdy już raz zginie, nigdy potćm naleziona być nie może.

O przyszłych rzeczach nikt nie myśli*

Albowiem tego nie baczymy, iż prawie zawód puszczamy do kresu pewnego, a śmierć też z nami ustawicznie ten zawód puszcza. My z czasem o zakład bieżymy, czas już naprzód wyskoczył daleko przed nami, i już go podobno nie ugonimy.

A przedsię żaden o tćm ani pomyśli. Patrz nań u bu­

dowania, u murowania, u kopania, u grubarzów: a on wszędy pilnie upomina, aby grunty dobrze zasadzono, aby mocno na teble *) bito; tak się każdemu zda, niech co natrwalszego zakłada, iż to wszystko przetrwać ma. A tego nie baczy, iż sobie w owych trudnościach, a w owych pracach i frasun­

kach, wiele czasu żywota swego ukraca, a nic się na przy­

szły czas nie rozmyśla, jedno nędznćj fortunie wszytki swe sprawy i sam siebie w niewolą zaprzeda. A wszakoż nie tylko ci co pracują, albo co w bitwach bywają, albo po mo­

rzach pływają, są tćj niewoli poddani, iż śmierć tuż za nimi dybie, ale i owi pieszczoszkowie tego nie próżni 2), co tylko jako Tytyrusowie 3) pod cieniem sobie odpoczywają, kabatki rzężą, bóciki ciągną, obercuchy4) sznurkują, perfumy się trzęsą. Bo już i ci trudno pomiernego a długiego żywota użyć mogą, bo już za takiemi pieszczotami wszytki się przy­

gody włóczą. A są tacy pieszczoszkowie jako lisowie, co je skwareczki karmią, a potćm ubogi lis, chocia cłiytry, ani się obaczy kiedy w stępicę wpadnie.

Jeszcze ci wżdy jako tako, iż wżdy z krotofilą czasów swych choć też nie prawie dobrze używą 5), ale ów, co siedzi za oponami 6) chłop jako malowany, jako tłusty karw 7),

') T e b e 1 kół, czop, klin — 2) od tego nie są wolni — 3) t. j. na podobieństwo Tytyra w sielance Wirgilego — 4) zwierzchnie okrycie—

5) użyją — ®) osłonami — ’) wół stary.

który nie wie, kiedy mu w róg dadzą. Bo już nie wić ani sam o sobie, ani o żadnych sprawach swoich, tylko czeka jako młody gawron gębę rozziewiwszy, rychło-li mu co w nię wetkają. Plunie-li, trzej zacierają; umywali s ię , czterej mu ręcznik dzierżą; a onby przysiągł, że już jest ziemskim bo­

giem... a o przyszłych rzeczach ani pomysłu.

Przyrodzenie nasze różne a zan ik łan e, różne też w sobie sprawy miee musi.

Przyrodzenie nasze różne a dziwno zawikłane jest, też różne przypadki na sobie okazować musi. Bo się jednemu podoba jedno, drugiemu drugie Przodkowie naszy oni świę­

ci, nie mając ani pisma, ani żadnego upominania, ani praw żadnych ustanowionych na się, tylko tak z przyrodzonej cnoty swojej, patrz jako pięknie, trzeźwię, pobożnie, a na wszćm pomiernie żyli, i na wszem się sprawowali, a jako długo onych roskosznych, wesołych, wolnych a szczerych żywotów swych używali. Ale jako różność obyczajów na świat przy­

padła, także też za niemi różność we wszem odmienna już we wszem przypaść musiała. Bo gdy nie bywało tak w y­

myślnych potraw, jako teraz, nie bywało też tak wymyślnych kucharzów, piekarzów, tortarzów '), smażarzów, aptekarzów2) i inszych do tak wielkich zbytków rozlicznych rzemieślników.

Nie było też tak różnych a z dziwnemi wymysły do­

ktorów, barwierzów 3) i dziwnych cyrulików. A czćmu? Iż po- mierne życie było, pomiernemi też ziółki, bez wszech trudnych przypraw, przypadłą choróbkę sobie snadnie uleczyli. Opra­

wiła to 4) byliczka, bukwiczka, kopytniczek, podróżniczek i insze drobne ziółka. Ale jako nastała różność wymyślnych pokarmów i z dziwnemi przezwiski, także też nastały i dzi­

wne choroby, co ich pierwćj słychać nie bywało. Także też i dziwne lekarstwa i z dziwnemi przezwiski nastały. A nie usłyszysz, by kto dziś zacny 5) inaczćj zdechł, jedno powie­

dzą, iż byli tam na jednej biesiadzie, tamże się rozniemógł, takżeć charlał, cbarlał, ażci poszedł.

A prosto nic inszego nie czynią ci ożralcy 8); jedno się leczą, aby kęs ozdrowieli, a potćm się zasię każą 7), aby się

’) Pasztetników — 2) korzenników — 3) chirurgów — *) zaradziła temu — 5) t. j. lepszego mienia — 6) obżercy — :) zdrowie psują.

znowu leczyli. A jeśli gwałt czynią tak szlachetnemu przy­

rodzeniu ciała swojego, a cóż rozumiesz, jeśli też tam ona niewinna duszyczka na poły nie obumrze, widząc a czując tak zbytnie a tak nietrefne przypadki około siebie?

4>rdy iwięci a zacni ludzie bez przygód byc nie mogą, przeczże się frasować mamy?

A czćmże się nędzna mucho być rozumiesz? gdyż ani niebo, ani ziemia, ani ludzie św ięci, ani oni nazamożniejsi królowie nigdy bez przygód być nie mogli. A ciebie, by je- dno nos^zaświerzbiał. to już płaczesz, narzekasz, lamentujesz.

I czćmże ty masz być lepszy, niż oni ludzie święci, albo oni królowie możni? Ale gdy weźmiesz stałą a stateczną myśl przedsię, a opaszesz się nadzieją nieomylną w każdćj przy­

godzie swej, a pożrysz w rozum swój jako we zwierciadło, a upatrzysz tam wszytki niebezpieczności a odmienności świa­

ta tego, a upatrzysz to w rozmyślaniu swojem, iż żaden na świecie, by też nazacniejszy i naświętszy, bez przygód nigdy być nie mógł. Boć dlatego Pan Bóg oczy wyniosłe dał, abyś nie tylko sobie na pięty patrzył, ale iżbyś i upatrował i roz­

myślał sobie przyszłe i przeminęłe rzeczy. Tedy gdy to wszytko uważnie przedsię weźmiesz, snadnie się frasunkowi zmocnić możesz, iż cię jako niema twarz ') nigdy gryść nie będzie mógł.

A iście to barzo snadnie rozeznać, iż to w naszćj mocy jest, iż kto chce, może się frasownym udziałać, może się temu obronić. Bo niech się kto ozowie, jeśli kiedy od mło­

dości swej jakićj przygody nie miał? A wszak wiemy, iż zawzdy mamy na się nieprzyjaciela swojego, fortunę, która z żadnym człowiekiem przymierza statecznie nie dzierży.

Kiedy się nalepićj o jej łasce a o jćj przymierzu ubezpie­

czysz, alić ona jak Tatarzyn tuż wnet za posłem wojsko wy­

prawi, ani wzwiesz 2), z którćj cię strony chluśnie.

A tak wiedząc pewnie o tak chytrym a czujnym nie­

przyjacielu, zaprawdę mielibychmy pilną straż, a pilne szpie- gi i pewne hetmany około siebie, mieć. A któż hetmanem?

rozum. A któż na straży? rozmysł. A któż szpiegiem? czuj­

ność a baczność, a przedsię nic się nie lękać. A przypa-') Nieme jestestwo — J) ani się spostrzeżesz.

dnie-li co niewiadomie, więc się bronić a szkody wetować.

A czćm się bronić ? roztropną stałością. A czćmże sobie szko­

dy nagrodzić? uprzejmą nadzieją. Tedy i taki nieprzyjaciel nic nam straszen nigdy nie będzie.

Jakicli nauk do walnego żywota potrzeba.

Kn poczciwemu żywotowi żadne nie są nauki potrze­

bniejsze, jedno które są rozumem roztropnym a poważnemi cnotami ozdobione: jako jest sprawiedliwość stałość, roztro­

pność, pomierność, przytćm też miłosierdzie, stateczność, a rozmyślne uważenie w każdej poczciwćj sprawie swojćj, a iżby się sam w sobie słusznie rozsądzić, a jako one powiadają, swą się i własną piędzią rozmierzyć umiał; tedy takie nauki człowieka każdego wdzięcznego, poważnego, sławnego i na wszćm pięknie postanowionego, światu ukazać będą mogły.

Albowiem co pomogą wystawne a ony zafarbowane z gramatyki słówka, jeśli prawda, a skutek daleko się z nie­

mi mija? Są prawie jako gdy na się kto cudną szatą oble­

cze, a błotem ją upluska, albo pierzem nastrzępi. Albo co po­

może geometrya, iż się kto nauczy świata albo cudzych grun­

tów rozmierzać, gdy się sam rozmierzyć poczciwie nie umić, albo i tego grunciku, co mu Pan Bóg dał, aby go umiał po­

bożnie, pomiernie a spokojnie używać wedle chrześciańskićj powinności swojćj? Albo co też pomoże komu umieć astro­

nomią, to jest z biegów niebieskich przyszłe a przypadłe rze­

czy, a on i tych co przed oczyma ma, nie umić użyć ani ro­

zeznać? Drży, gdzie się nie masz czego bać; a raduje się, gdzie się czasem nie masz czemu barzo radować. Bo się boi leda nędznego przestrachu, dla jakiego błahego uszczer- bienia nędznćj majętności swojćj; a nie boi się uszczerbić sławy, cnoty, bogobojności albo inszych zacnych przypadków poczciwego żywota swego. Albo iż się nauczy z muzyki śpie­

wać, a drugi przed nim barzo szpetnie wrzeszczy. Albo się nauczy z arytmetyki, jako cudze tysiące rozmierzać, a swo­

jćj trochy rozmierzyć nie umić, jakoby jćj pobożnie, pomier­

nie użył wedle stanu swego.

Uczy się zasię drugi szyrmierstwa, anoby się lepićj uczyć tych sztuk wyprawić, któreby były nadobnemi obycza­

jami ozdobione i przychędożone, którymby się ludzie i dzi­

wowali i z nich przykłady brali. Uczy się drugi, jako konia

munsztukiem załomie, jako wagi przyprawić i jako im *) z a ­ taczać, 2) i jako go z razu w ybóśdź: anoby się pierwćj nauczyć, jakoby swą wolą i żądzę w sobie załomie, a krygu na nię przypatrować, albo jak się wybóśdź ze złych a swowolnych obyczajów, które mu wiele szkodzą i wiele do dobrej sławy przekazają 3). Uczy się drugi rozmaitych potraw a przysma­

ków wymyślać, a tego się nie uczy, co mu z tych wymy­

słów snadnie przypaśdź może. Bo naprzód sprosna utrata, a potem smętne ubostwo, potem prędkie a marne skażenie zdrowia.

I fabułyćby 4) mało wadziły wiedzieć o świecie, o mo­

rzu, jakie niebezpieczeństwa się tam ukazują, jakie tam są skały i zawroty, co się o nie okręty rozbijają albo też za­

tapiają, jakie się tam dziwy albo śpiewające Syreny ukazu- zu ją ; kiedybyehmy też to sobie rozmyślali, w jakićm też tu niebezpieczeństwie morza tego a świata obłudnego pływamy, na którym nic pewnego ani bezpiecznego niemasz, jakie skały i zawroty około siebie mamy, iż ani zwiemy, gdzie się za­

nurzyć mamy. Jakie też tu Syreny około nas harcują, a jeszcze chytrzejsze niż morskie, jakoby nas uśpić'a w czćm podejść mogły. Bo ztądby wżdy i ćwiczenie rosło i rozumby się po­

lerował, bochmy też jedno tern różni od innych zwierząt.

Choćbyś też czytał i najmędrsze filozofy i nazacniejsze sprawy owych dziwnych ludzi, którzy dzielnościami swemi a sprawami swemi świat i rozmaite królestwa posiadali, jeśli sobie nie rozważysz trzeźwości, czujności, dziwnych spraw, cnót, pomiary i innych przypadków onych ludzi zacnych temi cnotami ozdobionych; wszystko to jedno, jakobyś groch mio­

tał na ścianę, jeśliże tego nie będziesz uważał a nie rozmy­

ślał sobie.

Może być krotofila bez szkodliwych żartów.

Mogąc być między uczciwymi ludźmi krotofile bez owych niepotrzebnych żartów, bo to stara przypowieść: Z przyja­

cielem igraj słówkiem rzadko, ale rączką nigdy; i to słów­

kiem poczciwem a nie obraźliwćm, boć i słówko czasem ry­

chlej obrazi niżli rączka. Ale to nie u naszych panów, kiedy

’) Nim — 2) kierować — s) stoją na zawadzie — ł) baśnie poety­

ckie.

M eclierzyński. W zory do Lit. poi. T. I. 12

sie rozigrają, jeden drugiemu oczy zalać kapuś tern '), albo czem tłustem gębę zamazać, czapkę zrzezać, suknią zdrapać, pod nosem świeczkę zagasić. Więc łza zadać, więc niepo- czciwycb słówek namówić, a pospolicie harci takie kroto­

file miewają. Więc się tu po piasku gonią, więc tu przez się skacza, więc tu jeden drugiego obali — a z onćj krotofile to idą w się 3) ; aż jeden z chromą nogą, drugi z rozdartćm uchem ida skowycząc do domu.

A sa te ich krotofile jako wędki na ryby, albo wspary4) na ptaki. ‘ Takież 5) rybeczki około wędki igrają, biegają, a ona się im nadobnie błyszczy — alić jedna po chwili chyt na brzeg! ani się sama obaczy, co się jćj stało. Albo takież ptaszek pod siecią, albo na lepie, ani sam wzwie kiedy uwiężnie.

(Do str. 100).

Z D Z I E Ł A

Ł U K A SZ A GÓRNICKIEGO:

Dworzanin polski.

(Ks. I).

Tuż u Krakowa jest rzeczka Prądnik, nad którą Sa­

muel Maciejowski, biskup krakowski i kanclerz koronny, włoskim kształtem dom piękny zmurować kazał, jako dla wielu innych dobrych przyczyn, tak tćż dlatego, aby w tak osobnym kraju, jaki jest około Krakowa, miał miejsce, gdzieby postronne ludzie, a wielkich królów posły, czcić mógł. Abowiem mając on na sobie wielkie sprawy^ dla któ­

rych w jego domu u wszystkich gmachów drzwi zawzdy otworem stały, snadnićj mógł na stronie niż w mieście uczy­

nić temu dosyć. A w tćm nie szukał ani roskoszy żadnćj, ani swćj własnćj chluby, którą się przyrodzenie jego hydziło, ale pomniąc się być mało nie pierwszym senatorem w Pol­

szczę, pomniąc się być urzędnikiem koronnym, ustawicznie to

») Maślanka. _ J) kłam — 3) biorą się na prawdę do siebie — J) sa- mołówki — •) podobnie.

obmyślał, zkądby Król J. M. cześć, a naród polski sławę u postronnych miał ludzi. Które chwalebne jego staranie iżby tem łatwiej szło ku zamierzonemu kresu, natura macochą jemu nie była, ale taką matką, iż co sobie człowiek jeden żądać może, to wszystko jemu była dała hojną ręką. Miał urodę prawie pańską, twarz wdzięczną, z którćj niceś innego sądzić nie mógł, jedno szczery umysł a dobre serce; rozum ostry, nauki w iele, biegłości w rzeczach, dzielności w spra­

wach dosyć; czem wszystkićm dobrze szafować umiał, bo w szęściu nadętości, a w nieszczęściu upadłćj myśli znać nie było. Więc ludzkość a senatorska powaga mądrze były zło­

żone i usadzone, że rozeznać żaden nie mógł, co czemu pa­

nowało. Owa był prawym panem, nie ztąd, iż miał wiele, ale przeto, że sobie mógł i umiał rozkazować.

Ten tedy taki biskup, Sokrates drugi, miał zawzdy około siebie zacne, uczone i dzielne ludzie; na co kosztu ani starania nie litował *) garnąc takie ku sobie i wielkiemi jurgielty 2) wzywając, tak iż dwór jego był jedną osobną3) szkołą rycerskich ludzi, z któremi żył nie jako pan ze słu­

gam i, ale jako ociec z syny, mając z tego wielką roskosz, iż kto lata swe nalepsze u niego strawić chciał. A iż usta­

wicznie m ieszkał4) u dworu, cisnął się do tego celniejszy z dworzan każdy, aby był w domu księdza Maciejowskiego nie gościem, gdzie i było zawzdy czego shrnhać, i miał plac człowiek pokazać to co umiał, w gromadzie onych osobnych ludzi, jakich tam pełno b y ło ....

Rychło tedy potćm, kiedy Król J. M. po śmierci króla Zygmunta, świętćj pamięci ojca swego, na regiment Króle­

stwa. polskiego wstąpił i do Krakowa przyjechał, ks. Macie­

jow ski, prze nie barzo sposobne zdrowie na Prądnik odje­

chawszy, siedm albo ośm dni tam mieszkał. A gdy do niego często dworzanie, pan Kryski, pan Wapowski, pan Alexander Myszkowski, pan Derśniak, pan Bojanowski, i inni zacni przyjeżdżali, trafiło się raz, iż ks. biskup po obiedzie u stołu siedząc, gdzie tćż był i J. M. pan Stanisław Maciejowski kasztelan lubelski, gdy ktoś karty wspomniał, powiedział:

chawszy, siedm albo ośm dni tam mieszkał. A gdy do niego często dworzanie, pan Kryski, pan Wapowski, pan Alexander Myszkowski, pan Derśniak, pan Bojanowski, i inni zacni przyjeżdżali, trafiło się raz, iż ks. biskup po obiedzie u stołu siedząc, gdzie tćż był i J. M. pan Stanisław Maciejowski kasztelan lubelski, gdy ktoś karty wspomniał, powiedział: