• Nie Znaleziono Wyników

I LUZJE E URO R EWOLUCJI M ARCIN D OMAGAŁA , R OBERT P OTOCKI

W dokumencie UU FF (Stron 29-33)

zy można pogrzebać wielką ideę, która praktycznie umarła tuż po swoich narodzinach? Można! To właśnie obserwujemy w styczniowych obrazach 2014 roku z centrum Kijowa.

Dlaczego słuszny poniekąd protest społeczny, wynikający nie tyle ze sprzeciwu wobec niepodpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europej-ską, ale żądań zwykłej praworządności, przerodził się w krwawą serię starć ulicznych między manifestantami a jednostkami specjalnymi milicji?

Otóż Ukrainy nie należy traktować jako klasycznego systemu polityczne-go. Pod względem instytucjonalnym i prawnym przypomina ona bowiem bardziej korporację wielobranżową. W tym stwierdzeniu nie ma nic obraźli-wego, gdyż są to jedynie próby lakonicznego zdiagnozowania stanu faktycz-nego, nie zaś wywód z zakresu teorii systemów politycznych.

Ukraina „pozornie” wypełnia wszystkie atrybuty państwowości – lecz za tą fasadą kryje się skomplikowany system powiązań prywatnych i biznesowych, skupiony w rękach ludzi posiadających olbrzymie majątki oraz wpływy poli-tyczne. Poszczególne grupy oligarchiczne – reprezentowane przez poszcze-gólne ugrupowania polityczne, także w parlamencie – mają niekiedy sprzeczne ze sobą interesy. To dlatego w kraju tym obowiązuje konfronta-cyjny sposób uprawiania polityki, czy też sprawowania władzy państwowej.

Konflikty te potrafią niekiedy wywoływać „trzęsienia ziemi”. Tak było podczas „rewolucji na granicie” w 1990 roku czy też „niebieskiej kontrrewo-lucji” w 2007 roku. No i oczywiście podczas tej najbardziej znanej „pomarań-czowej rewolucji” w 2004 roku. Tak jest i podczas wydarzeń nazywanych Eu-roMajdanem. Niepokoje te związane są z każdym dotychczasowym prezy-dentem ukraińskim i pełnią pewnego rodzaju funkcję korektora systemu po-litycznego.

Protesty na Majdanie Niepodległości w pierwszych dniach rzeczywiście miały charakter spontanicznego i ograniczonego odruchu wobec zanegowa-nia iluzji pięknego mariażu związazanegowa-nia się z krainą przysłowiowym „mlekiem i miodem płynącą”. Zwykli ludzie mieli jednak dość wszechogarniającej ko-rupcji, stagnacji, czy szarej codzienności – dlatego też niepoważna i źle prze-prowadzona akcja milicyjna z 30 XI 2013 roku, podczas której brutalnie pobi-to manifestantów, podziałała jak przysłowiowa „płachta na byka”. Następne-go dnia dziesiątki tysięcy osób zaprotestowało – nie tyle przeciw „reżimowi Janukowycza”, lecz w obronie godności „bitego człowieka”.

C

Z czasem bunt zaczął sie nasilać zwłaszcza, że opozycja parlamentarna wykorzystała te wydarzenia i niejako „podczepiła” się pod niego. Od tego momentu cele społeczne ustąpiły postulatom politycznym, które okazały się zupełnie nierealistyczne w obliczu dużej determinacji kierownictwa państwa.

Ster EuroMajdanu przejęło „trzech muszkieterów”: Arsenij Jaceniuk z populistycznej Batkiwszczyny, Jurij Łucenko – były szef MSW i szef efeme-rycznej partii „Trzecia Republika” oraz Witalij Kliczko – były bokser i „polityczny nuworysz”, ale niezwiązany z całym układem oligarchicznym.

Niebawem do nich dołączył i „d’Artagnan” Ołeh Tiahnybok – lider neonazi-stowskiego ugrupowania Swoboda, w Polsce kojarzonego z „czarną legendą”

OUN-UPA. W tej sytuacji demonstranci równie prędko zyskali wsparcie ze strony poszczególnych oligarchów, których brak umowy stowarzyszeniowej z UE pozbawił perspektyw przyszłych zarobków w miejsce utraconych wpły-wów, wynikłych z powodu relegacji ich biznesów z terenu Rosji.

Protestami zaczęła interesować się pokrótce zagranica, zwłaszcza Unia Europejska i Stany Zjednoczone oraz transnarodowe organizacje pozarządo-we, tworzące od czasu obalenia Slobodana Miloševića w 2000 r., tzw. rewolu-cyjną międzynarodówkę. Poszczególni politycy „pielgrzymowali” zatem na Majdan Niepodległości, niektórzy nawet przygotowali odpowiednie przemó-wienia; inni poprzestali na krótkim spacerze, spotkaniu z liderami opozycji a nawet pogawędce z przygodnie napotkanymi aktywistami – wszystko oczywiście przed kamerami, aby łatwiej na kilka minut zaistnieć w świato-wych przekazach informacyjnych. Czego nie robi się dla wizerunku? Na tym kończyła się polityka wsparcia. UE – wzorem 2004 roku nie pokusiła się na-wet o wysłanie misji mediacyjnej, tej w stylu Aleksandra Kwaśniewskiego, a USA wysłały oficjalnie na Ukrainę podrzędnego urzędnika z Departamentu Stanu, aby „zasięgnął języka”. Nieoficjalnie jednak rzucała się w oczy działal-ność amerykańskiego ambasadora Geoffrey’a Payatta, który chętnie i licznie spotykał się z liderami protestów w zaciszu kijowskiej placówki przy ul. Igora Sikorskiego. Jakie przyniosło to rezultaty prócz pustych deklaracji, pouczeń i eskalacji protestów? Dosłownie nic.

Prawda jest bardziej prozaiczna: ani Stany Zjednoczone, ani też Unia Eu-ropejska nie mogą nawet zerwać z „reżimem Janukowycza” stosunków dy-plomatycznych, gdyż wówczas realną alternatywą jest integracja eurazjatyc-ka. Zachód zdążył się też nauczyć, po awanturach w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, że mając do wyboru między anarchią i autorytaryzmem, lepiej wybrać to drugie... W tej geopolitycznej „partii szachów” Rosja po pro-stu okazała się lepszym graczem. Błyskawicznie, korzystając ze słabości kon-trahenta i konkurencji – zaoferowała konkretną pomoc krótkoterminową (i na drakońskich warunkach), która ustabilizuje gospodarkę Ukrainy do cza-su wyborów w 2015 roku. Pewną ofertę udostępniły także Chiny. Tymczasem opozycja ten moment chwilowej słabości systemu po prostu „przespała”

i zamiast robić „rewolucję pełną gębą” – spoczęła na przysłowiowych laurach, okopując się w swej „Siczy Majdańskiej”.

Władze państwowe, pomne doświadczeń pacyfikacyjnych z 29 listopada i 1 grudnia 2013 roku, całkiem świadomie przyjęły „strategię przeczekania”, przygotowując równocześnie „kontrrewolucję”. Początkowo nawet mogło się wydawać, że warunki pogodowe, blokada dostaw żywności i opału na nawet przypadki bardziej agresywnych kroków (przypadki pobicia Tetiany Czorno-woł, Andrija Illenki czy Jurija Łucenki) pozwolą wygrać na czasie. Stało się jednak inaczej. Nieudane wotum nieufności dla gabinetu Mykoły Azarowa pokazało równocześnie ograniczenia opozycji i – w obliczu wspólnego zagro-żenia – skonsolidowało szeregi rządzącej Partii Regionów. Ponadto „rewolu-cjoniści” nie wykonali rzeczy najistotniejszej – nie opanowali centrum Kijo-wa, jak to uczynili to ich „pomarańczowi” poprzednicy. Od połowy grudnia – mimo spektakularnych akcji w stylu AutoMajdanu, czy kolejnych wieców na-rodowych – opozycja znalazła się w politycznej defensywie.

Przesilenie przyszło nagle i niespodziewanie – 16 stycznia, wbrew procedu-rom, Rada Najwyższa przegłosowała budżet państwowy na 2014 rok, co było najważniejsze z punktu widzenia stabilności władzy oraz „pakiet bezpieczeń-stwa”, który otworzył drogę do realizacji siłowego scenariusza. Potrzebny był tylko pretekst. Opozycja dostarczyła go stosunkowo szybko – trzy dni później, tuż po zakończeniu już ósmego wiecu, elementy narodowo-radykalne sprowo-kowały rokosz, który przerodził się w regularne i dość brutalne walki uliczne.

Obie strony ciągle mówiły o potrzebie negocjacji, lecz w praktyce, między żą-daniami opozycji a oczekiwaniami władz państwowych, nigdy nie było „punk-tów stycznych”. Była i jest imitacja dialogu. Rokosz pokazał inną twarz Euro-Majdanu – tę kojarzoną z polityczną niedojrzałością, która szybko przemieniła się w ekstremizm. Liderzy opozycji w zasadzie stracili już „rząd dusz”, który ekspresowo pochwycili radykałowie. Do rangi symbolu urasta fakt uderzenie przez anonimowego manifestanta Witalija Kliczki gaśnicą, gdy ten usiłował rozdzielić napierający tłum i milicjantów.

W powyższym kontekście warto zwrócić uwagę na aspekt psychologiczny tych wydarzeń, jak również dokonać bilansu. Wydarzenia na EuroMajdanie nie przypominają „pomarańczowej rewolucji”. Tu liderzy opozycji przeoczyli punkty przełomowe oraz pozwolili administracji Wiktora Janukowycza zła-pać „drugi oddech”. Resorty siłowe dochowały wierności prezydentowi – nie odnotowano bowiem przypadków fraternizacji, czy przechodzenia poszcze-gólnych oddziałów na stronę przeciwną. Nawet wsparcie międzynarodowe jest nikłe i ma się nijak do tego z 2004 r. Ponadto trzeba zauważyć, iż opozy-cja w praktyce przegrała niemal wszystkie „polityczne batalie” – o dzielnicę rządową, odwołanie rządu czy też „pakiet bezpieczeństwa”.

Jak może zatem wyglądać dalszy scenariusz? Należy podkreślić, że przesi-lenie i koniec EuroMajdanu w dotychczasowej formie jest kwestią

najbliższe-go czasu. Liderzy opozycji nie panują już bowiem nad emocjami tłumu, zaś rząd przygotował już wszelkie potrzebne instrumenty potrzebne do pacyfi-kacji. Ton wypowiedzi przedstawicieli rządu także nie pozostawia tu złudzeń – to nie jest władza, która ugnie się przed presją zewnętrzną, czy też okaże słabość. W końcu chodzi o jej strategiczne interesy i dalsze trwanie. Co w tym momencie powinni zatem zaproponować liderzy opozycji?

Rozlew krwi został już dokonany – rewolucja ma zatem swoich „męczen-ników z Hruszewskiego”, co w dłuższej perspektywie można wspaniale wy-grywać politycznie wobec obecnej ekipy rządzącej. Alternatywą jest jednak nie trwanie, lecz „ewakuacja” EuroMajdanu – element umiarkowany należy po prostu wyprowadzić z „Siczy Majdańskiej” i przejść do działań bardziej długofalowych. Na szczeblu politycznym zadanie to może z powodzeniem wypełnić ruch społeczny – Zjednoczenie Ogólnoukraińskie „Majdan”. Droga do obalenia „Januszesku”, jak zwany jest ukraiński prezydent, nie wiedzie bowiem przez niepotrzebny już rozlew krwi, lecz samoorganizację polityczną uczestników protestów, a kiedy przyjdzie czas – praworządne wybory parla-mentarne i prezydenckie. Trzeba jednak także pozyskać oligarchów, i prze-konać ich, że potencjalnie nowa władza będzie wypełniać ich zadania. Nie zapominajmy, że summa summarum eskalacja EuroMajdanu jest zarówno ich produktem, jak i zatrutym owocem ich swar i konfliktów. To właśnie oni i ich wpływy w praktyce nadają ton polityce ukraińskiej. Największym wy-zwaniem przyszłych „włodarzy z Bankowej” będzie w tym kontekście prze-konanie oligarchatu, że w wyniku wprowadzonych w przyszłości reform nie straci on dotychczas posiadanych majątków.

Należy także pamiętać, że potencjalnie nowa władza na Ukrainie nie roz-wiąże szybko strukturalnych problemów państwa. Ukrainę będzie bowiem czekać bolesny proces tranzycji. Zmiany będą wówczas wiązały się z dalszym osłabieniem ekonomicznym Ukrainy na rzecz silniejszych partnerów, w tym wypadku oczywiście zachodnich. Czego oni będą oni oczekiwać – pokazał neokolonialny kształt umowy stowarzyszeniowej, zaś kryzys ekonomiczny będzie pogłębiany wstrząsami ekonomicznymi, wywołanymi przez embarga nakładane na gwałtownie przestrajaną ze wschodu na zachód gospodarkę ukraińską. Tym samym Ukrainę będą czekały kolejne Euro- a może AzjoMaj-dany. Z tym faktem należy się twardo liczyć, wspierając którąkolwiek ze stron tego protestu. Zwłaszcza, że na Ukrainie politykom się nie wierzy, po-nieważ są symbolem stagnacji...

(24 stycznia 2014) Artykuł został również opublikowany w nr 16–17/2014 „Dziennika Trybuna”

oraz w nr 2/2014 miesięcznika „Sprawy Nauki”.

A

UTO

M

AJDAN

NOWA FORMA PROTESTU

W dokumencie UU FF (Stron 29-33)

Outline

Powiązane dokumenty