• Nie Znaleziono Wyników

ii. Grupa żeńska Ki e r own i cz k a II. Gr upy żeńskiej Z. N. nadesłał a nam n a s t ę ­ puj ące s p r a w o z d a n i e :

Z a w o ł a n i a ża dnego nie wz i ę ł yśmy sobie, bo celem n a ­ szych z e b r ań nie jest st ał a pr a c a w nas zem jedyni e groni e — j eno r ozpal eni e się we wnęt rzne , rozpłomienienie, wyk s zt a ł ce n i e się w abstynencyi, w przekonani u, że w Wi esz cza ch moc, p o k r z e ­ pienie, n a u k ę życia p r a wd zi w i e pol ski ego znajdujemy. P o d ni e­

sione i ut wi er dz one we wnęt rzni e, gdy śmiało powi edzieć b ę ­ dzi emy mogły, że „założyłyśmy w sobie k ami eń węgielny epoki

Nr. 2— 3. „MŁODZIEŻ" 33.

przyszłej" (Mick.) — rozejdziemy się, aby po naszych zakładach n a u k o w y c h siać ziarno ofiarności, po świ ęc en i a się dla Sprawy, aby uczyć współ towar zys zki nasze, że bez abstynencyi, bez tej podwa l i ny ofiarności i o d r o d z e n i a — Zma r t wy c hs ta n ia Ojczy­

zny nie możemy się spodzi ewać, że „wyzwolin ten doczeka dnia, kto w ł a s n ą wol ą wyzwolony". Uczyć będziemy towarzyszki nasze, aby ś wi at ła pod korzec nie chowały, ab y życiem, przy­

kładem, sł owem świadczyły, że nar ód się budzi, w y z wa l a z n i e ­ woli nałogów, które mu długo „trzeźwe myśli i czyste o k o “ ćmi ­ ły — a „z apost oł a Bożego po kor ą i z p o w a g ą P ańs ki ego w y ­ s łańca" idzie ku słońcu Odrodz eni a i Wolności.

Aby wyć wi czyć się w mustrze, punkt ual ności , s pr a wno ś ci , czujności, wyt rzymał ości na t rudy fizyczne za brał yśmy się z za­

pał em do skautingu. Musi my wykszt ałci ć siebie na ludzi dzi el ­ nych, na których w razie potrzeby można będzie bezwzgl ędni e liczyć. Mi ał yśmy już cztery wycieczki s kaut owe , t r wa j ą ce mniej- więcej po 3 i pól godziny. Umi emy p ra wo s kaut owe , węzły, zwroty i t. d. — Dot ychc zas każda z nas, członków Z. N. jest zarazem ochot ni ki em skaut owym.

Zebr ani a naszej grupy (prócz s k a u t o wy ch ) o db ywa ją się co tydzień. Referujemy za wsze kt órąś z bros zur abst ynencki ch, aby utwierdzić s w ą a bst ynenc y ę i aby nauczyć się udowa d ni a ć, że nietylko z n a r o d o w e g o pu n k tu wi dzeni a jest ab s t y ne n c ya ko­

niecznym postulatem, ale że także hygieniczno n a uko we , etyczne i społ eczne względy naka zuj ą bez wzgl ędne jej przestrzeganie. — Z Wi es zc z ó w zamyśl ałyśmy zgłębiać Krasińskiego, jako że zbliża się jego rok j ubileuszowy. A j ed nak poci ągnęł a nas silniej epok a fi l omacka w życiu Mi ckiewicza, i ją też st udyujemy. Nietylko s amym Mi cki ewi czem się zajmujemy, poci ąga nas całe to p o k o ­ lenie zapału i cudu, które „ nowe tworzyło g ma c h y na nowej posadzie", wi ęc „Dzieje Fil omat ów" Pi et raszki ewi czówny, zanim poj awi się „a r c h i wu m filomackie", naj dokł adni ej studyujemy.

Znaj duj emy t am moc pomysł ów, które nam dziś koniecznie w n a­

szej p r a cy w y k o n a ć trzeba, jeżeli pr a wd z i wi e „salus Reipubli- c a e “ ma być naszem pi erws zem prawem.

Pami ęt amy, co mówi Filomata Franc i sz ek Mal ews ki t o w a ­ rzyszom, chcemy t ak p r a c o w a ć j ak oni, bo jak oni wiemy, że

„przez takie działanie zdoł amy uiścić cel, maj ąc y za s obą n aszą wi ar ę w cnotę i honor, przez nie zdołamy związek ustalić, przez

34. „MŁODZIEŻ" Nr. 2 — 3.

nie tylko ws pomni eni e T o w a r z y s t w a Fil omat ycznego będzie się tączyło ze ws pom n i en i a m i prac i us i ł owań ważnych, s k i e r o w a ­ nych ku szczytom". I razem z Mi cki ewi czem wierzymy n i ez a ­ chwianie, że

Dojdziemy, choć przykrą drogą Gdy br a t bratu rękę poda, Bo nam i Ni eba p omo gą I Męst wo, pra ca i zgoda!...

Grupa „O rze ł“ . R obota, j a k w zeszłym roku, idzie naprzód. Z początkiem w rześnia urządziliśmy W aln e Zebranie, n a k tó rem w ybrano nowy Zarząd. Skład nowego Z arządu nie znacznem i tylko zm ianam i różni się od zeszłorocznego. J a k i zeszłego roku, uchwalono urządzać ze­

brania członków re g u la rn ie co tyg o d n ia. F r e k w e n e y a n a z eb ran iach j e s t dość znaczna, przychodzi n a nie przeciętnie 15— 20 członków.

N a zebraniach czy tam y i rozbieram y utw o ry Wieszczów. N adto p o sta n o ­ wiono n ie k tó re z e b ran ia poświęcać na wygłaszanie i p r z e d y s k u to ­ wanie referatów, p rzygotow anych przez członków naszej G rupy

Scouting zainteresow ał wielu z pośród naszych członków — j e s t nadzieja, że się przyjm ie i rozwinie w naszem mieście.

Dębica.

O trzym aliśm y od je d n e g o z tam tejszy ch Kolegów list, w k t ó ­ ry m wyrażono chęć n aw ią z a n ia s to su n k ó w z nami. O ile nam w i a ­ domo, w Dębicy j e s t bardzo odpowiedni g r u n t do założenia G rupy

„Z w iązku N adziei'1, te m bardziej, że w tam te jsz e m G im nazyum są profesorzy, k tó r z y t a k ą robotę z całą gorliwością popierać będą.

P rosim y o j a k n ajczęstsze porozumiewanie się z nami.

Cieszyn, (I. Grupa k re s o w a ).

S m u tn ą wiadomość W am posyłam : ro b o ta w Z. N. rozbiła się, upadła. Nieliczni Członkowie, złam aw szy przyrzeczenie w strzem ięźli­

wości, wystąpili. J a sam m am wiele innych rzeczy do zrobienia — zajm ować się sp ra w ą n a razie nie mogę, choć Waszym pozostać

chcę i zostanę. K.

(Od Z a rzą du gł. Z. N .: Is to tn ie s m u t n ą wiadomość nam przysyłacie. Sądzimy, że powodem chwilowego rozbicia Waszej G rupy

Nr. 2 - 3 . „MŁODZIEŻ" 35.

j e s t niezrozumienie idei Z. N., b r a k przejęcia się sp ra w ą narodową, b r a k w ew nętrznej tężyzny u ludzi, k tó rz y p rzy stąp ili do Z. N. z w a ­ bieni n o w o ś c i ą , nie rozumiejąc, że w a ż n e j s p r a w i e P olski służyć mieli. S m u tn e to bardzo, że Koledzy k a ż d ą in n ą spraw ę u w a ­ ż a ją za ważniejszą i pilniejszą, niż sp raw ę Odrodzenia naszej Ojczy­

zny, k t ó r a j e s t przecież głównym celem Z. N.).

(II. Grupa k re s o w a ).

P o c z ą te k — i to dobry zrobiony. Przy stąp iło do Z. N. sześciu Kolegów. O chota do pracy j e s t — trz e b a ty lk o wytrwałości, a p r z e ­ d ew szystkiem u g ru n to w a n ia się w ew nętrznego do służby znojnej n a rzecz naszych ideałów. Opiekę nad młodą G ru p ą objął je d e n z ży­

czliwych nauczycieli.

P rzy p o m in am y kierow nikom Grupy, że j a k najczęściej należy się z n am i porozumiewać, zdawać sp raw ę z postępów roboty i r a ­ dzić się n as w każdej trudniejszej sprawie.

Z achęcam y do pracy, wytrwałości i życzymy j a k n a jś w ie tn ie j­

szego rozwoju! Od W a s to sam ych zależy!

Kęty.

Z. N. w naszem mieście uległ częściowemu rozbiciu w zeszłym ro k u szkolnym. Mimo rozbicia j e d n a k p a ru Kolegów pozostało w ie r­

nie przy spraw ie — j e s t więc nadzieja, że G ru p a się odrodzi. Pracę rozpocząć trz e b a n a ty c h m ia s t i to z zapałem, godnym wielkiej sprawy, k tó rej służyć chcemy. Z młodzieńczą w iarą we własne siły trz e b a przemódz wszystkie — z re s z tą drobne — przeciwności i nie u s ta w a ć w rozpoczętem dziele. Przedew szystkiem dużo s t a r a ń łożyć na w ew n ętrzn e wyrobienie sam ych siebie, a n a s tę p n ie uzupełniać przerzedzone szeregi ludźmi, n a k tó ry c h b y m ożna liczyć.

P o d k re śla m y je d n a k , że n a w e t ludzi, k tó r z y przyrzeczenie z ła ­ mali, przyjmować m ożna n a nowo, ale o ile dadzą gw arancye, że poraź drugi nic opuszczą szeregów.

Sambor.

„Z. N.“ istn ieje u n as drugi rok, ale zdaje się p ra c a w nim pójdzie dopiero t e ra z żywszym tem pem , a to dlatego, że p a ru K o ­ legów p sujących harm o n ię usunięto. Zostali ty lk o tacy, k tó r z y chcą pracow ać i pracują, o czem świadczy w iększa ilość posiedzeń, re fe ­

36. „MŁODZIEŻ" Nr. 2 - 3 .

ra tó w zrobionych w dwu miesiącach teg o ro k u , aniżeli ubiegłego w sześciu.

W adow ice.

R uch u n as słaby — a to z powodu niesłychanej apatyi, j a k a p a n u je w calem naszem gim nazyum . Młodzież ściąga na siebie z a ­ rz u ty gnuśności — nie m a żadnych większych p ra g n ie ń , usiłowań.

Siły młodzieńcze, jeśli d r g a ją u kogoś — to ujście zn a jd u ją w bez- myślnem k o p an iu piłki nożnej; czują j e d n a k niek tó rzy , że to nie w y starcza. Ci nieliczni, k tó rz y się rw ą do głębszej p ra c y nad sobą w imię przyszłości Ojczyzny, nie m ają dość sił, ani samodzielności, by z rozmachem p racę rozpocząć i prowadzić. W ą t i są sami; o g lą ­ daliby się n a życzliwą pomoc ko g o ś starszego, np. nauczyciela...

ale n ie s te ty pomocy te j nie znajdują.

Z. N. słabo się rozwija, b r a k ludzi, k tó rz y b y duszę swoją w sp raw ę t ę włożyli. J e s t j e d n a k nadzieja, że w ro k u bieżącym rozpocznie się ja k iś żywszy rozwój. ,,Młodzież“ niewielu znajduje u n a s odbiorców. P ra w ie k ażd y na propozycyę nabycia naszego m iesięcznika uśm iecha się tylko, wzruszy ram ionam i — bo on czy­

ta ć nie potrzebuje!

Scouting, o k tó ry m i do nas słachy doszły, ogrom nie się od razu spodobał. Moża przy jeg o pomocy młodzież p o lsk a w W a d o ­ wicach otrząśnie się z apatyi, może raz wreszcie zacznie myśleć 0 tem, że poza spraw am i życia codziennego są sp ra w y większe 1 ważniejsze, może raz wreszcie zrozum ią młodzi nasi bracia, że są członkam i narodu, pozostającego w niewoli, k tó r e m u się coś od własnych synów należy!