• Nie Znaleziono Wyników

( D o k o ń c z e n i e ) .

Dwie są zasadnicze cechy naszej pieśni ludowej, pierw sza

— to jej niesłychane bogactw o uczuć i nastrojów przy niezmiernej prostocie melodyi, druga — to przedziwna, jej tylko właściwa rytmika. Tylko lud polski ten „królewski szczep piastowy" m ó g ł takie pieśni wydać. P o królew sku s n u ł je z duszy, niczego nie skąpiąc, ni miękkości kochania, ni śm iałości czynów, ni tęsknoty zadumań, płynących z cichych p o c h u t n y w a ń pastuszych — ni junackiej hardości, bijącej z zawrotnych oberków , skocznych k ra ­ kowiaków. P olska cała jest w tych pieśniach.

J a k już wyżej w s p o m n iałam dziwny jest rytm owych pieśni Nieraz m elodya uboga, poruszająca się zaledwie w obrębie 3— 4 t o n ó w jakim ś jednostajnym m otywem , nabiera wyrazu i głębi tylko dzięki ciągłej zm ienności ruchliwego rytmu, który jedne i te sam e tony to w przeciągłe zaw odzenia rozlewa — to tw ar­

dymi synkopam i do wartkiego biegu przymusza.

20. „Młodzież" N r . 1 0 - 11

Z m iany następują szybko, bezpośrednio prawie, wskutek tego m elodya choć jed nostajna nie nuży, przeciwnie zdaje się coraz now e piękności przybierać, w coraz nowe wprow adzając nas nastroje. T o jest o w o szopenow skie te m p o rubato, p o z o r n a nierytmiczność, której Paderewski tak wielkie przypisuje znaczenie.

„Z tej to ary tm ii“ — pow iada on i— „pochodzi zapewne nasza niestałość, niem oc wytrwania, w niej szukać należy źródła naszej nieudolności do k arnego zb io ro w eg o działania. W tej to arytmii niewątpliwie tkwi i naszych dziejów tragizm nieszczęsny.

T a jednak „ a ry tm ia “ stanowi całą w artość naszych pieśni, tak przecie nieskończenie wyższych od jednostajnie rytmicznych a banalnych pieśni ludów sytych i szczęśliwych.

Dziś więc, gdy coraz głośniej rozbrzm iewają po miastach a niestety już i po wiejskich zagrodach różne obce piosnki, z a o p atrzo n e w dodatku w bardzo lichą polszczyznę, z całą m ocą Stanąć pow inniśm y w o b ro n ie ludowych pieśni, P ow inniśm y się ich uczyć, zbierać je skrzętnie, rozpow szechniać, bronić ich przed zalewem cudzoziemszczyzny. Możemy w ten s p o s ó b niejedno

•cenne arcydzieło odnaleźć i od zagłady uchronić a tym sam ym muzyce polskiej wielką oddać przysługę. Jest jednak i druga korzyść jaką przytem odnieść możemy, a m ianowicie nauczym y się śpiewać. Przyznać trzeba, że p anuje w śró d , nas dziwna nie­

um iejętność śpiewania, odwykliśmy od śpiewu, wskutek czego nie odczuw am y rozkoszy, jaką śpiew dać może.

Wprawdzie śpiewa się w szkole, śpiewa się w kościele, istnieją chóry, w których m łodzież zbiorow ym śpiewem kształci m uzykalność i słuch, ale to nie jest ten śpiew, który się z piersi wyrywa, nie z rozkazu p ro feso ra lub na skinienie batuty, ale z rozlewu duszy młodzieńczej. Znali w artość śpiewu nasi P r o ­ mieniści, toteż u nich na majówkach „wesela było w bród a pieśni nigdy nie z b r a k ł o 11. Jakie tam pieśni śpiew a no ? o tem w sp o m in a D o m e jk o w „Filomatach i Filaretach". „Wiązali się jedni z drugimi powiada on, urządzali przechadzki za miasto i na nich śpiew ano pieśni n aro d o w e". A także jedna z filareckich pieśni po w iad a :

„ P o n ad cudzoziemskie mow y milszy jest śpiew n arodow y “...Widzimy więc, że ów „śpiew naro d o w y " był przez nich z całą tro sk li­

wością uprawiany. Warto, by i nasza dzisiejsza m łodzież a szcze­

gólnie skauci, którzy są pod wielu względami spadkobiercam i filareckich idei, przyjęli ten ich zwyczaj i do swych wycieczek

N r. 10- 11. „Młodzież" 21.

wprowadzili śpiew, nie jako specyalny punkt ćwiczeń, w y k o n y ­ wanych na rozkaz, ale jako konieczną potrzebę młodych dusz, które m uszą się wypowiedzieć choćby okrzykiem radosnym , choćby pieśnią. Szczególnie teraz, gdy lasy całe rozbrzm iew ają śpiewem ptaków, gdy po polach rozdzw onią się sk o w ronki a łąki brzękiem i sykaniem im zawtórzą, tru d n o doprawdy, iść długo w milczeniu (o ile nie jest o n o właśnie ze względu na jakieś ćwiczenia w s k a z a n e ) ; g ło s sam wyrywa się z piersi i trzebaby chyba cierpieć na nieuleczalny „W eltschm erz“ żeby nie przyłączyć się do tego ra d o sn e g o chóru, jakim przyroda cała rozbrzmiewa.

Zresztą śpiew nietylko rozwesela um ysły i serca, ale dziwnie łączy brata i podnosi.

Jeżelibyśm y zbadali uderzenia serc ludzi śpiewających, prze­

konalibyśm y się, że wszystkie serca biją jednym rytmem — rytmem śpiewanej pieśni. W miarę zwalniania lub przyśpieszania rytmu pieśni, zwalniałyby się lub przyśpieszały uderzenia serc. Serce -bowiem stara się jakby św iadom ie stosować, się do naszych czynności, pod wpływem woli wykonywanych, i nietylko p rzysto­

s o w u je się, o g ó ln ik o w o przyśpieszając lub zwalniając bicie, ale stara się pracę swoją najzupełniej zha rm o n izo w ać z czynnością naszą, -bić w takt, dostroić się, w tórow ać nam. Zauw ażm y n. p. ledwo dostrzegalne drganie nogi u człowieka, który siedząc z za ło ż o n ą nogą jedna na drugą, przysłuchuje się muzyce, zwłaszcza muzyce z wyraźnym rytmem. Rytm tego drgania pulsow ego zawsze prawie za stosow anym będzie do rytmu muzyki. Albo też inny przykład.

Idziemy niezmiernie zajęci jakąś myślą. O podal gdzieś gra muzyka, z czego sobie zupełnie sprawy nie zdajemy, a jednak krok nasz prawie zawsze zastosuje się do rytmu tej muzyki^

choćbyśm y nawet nie umieli tańczyć i zgoła nie byli muzykalni, Ta łatw ość dostoso w y w an ia się naszych ruchów do rytmu muzyki ma bardzo d o n io słe znaczenie przy pochodach. Gdy idziemy śpiewając, w ówczas serce równiej, energiczniej się kurczy, krok nasz staje się raźny, rytmiczny, oddech się pogłębia i wskutek tego zmęczenie, p o w o d o w a n e dłuższym chodem znacznie się zmniejsza.

Ale nietylko tętno serc, ruchy nasze dosto so w u ją się do rytmu pieśni, także i nastrój nasz duchow y m oże pod jej w pły­

wem uledz zm ianom . P o d o b n o Mickiewicz będąc m ałem dzieckiem niezmiernie był na działanie muzyki wrażliwy, a szczególnie

22. „Młodzież" Nr. 10— 11.

pieśń „Idzie żołnierz borem, l a s e m “ w yw oływ ała u niego zawsze spazmatyczny płacz. Nie wszystkie pieśni jed n ak o na dusze dzia­

łają. Są pieśni, które ducha ku błękitom wiodą, które budzą, zapalają i hartują, są i takie, które go podlą, dlatego bynajmniej nie jest obojętne czy śpiewam y płytką, hulaszczą piosenkę, czy pieśń o głębokim nastroju.

Niegdyś w ojska polskie ro z poczyna ły rozstrzygające bitwy w spólną pieśnią — modlitwą. „Bogu Rodzica Dziewica'1. . . ro z­

brzm iew ało i na polach G runw aldu i pod Wiedniem, i ta pieśń dobywająca się z setek tysięcy piersi, sk u w ała dusze wszystkich w jedną prośbę, w jedno potężne błaganie, dostrajała, podnosiła, ró w n a ła myśli i serca, aż w stutysięcznej armii jedno serce zabiło i jeden wstał duch.

Jeśli pieśń m a nas budzić, uszlachetniać, podnosić, to musi być sam a piękna i bogata, musi pochodzić z g łębokiego a szcze­

re go uczucia. Słusznie powiedział T ołstoj, że uczucia przeżywane przez ludzi bogatych są o wiele uboższe od uczuć ludu — i d o ­ prawdy tylko dusza ludzi takich, jakimi ich Bóg stworzył, ludzi głębokich a niezmiernie prostych, m oże być źródłem najwyższych życiodajnych natchnień. T aką jest duszą naszego ludu. Niedajmyż więc plugawić sobie dusz tandetą cudzoziemskich pieśni, z r o d z o ­ nych z ciasnych m ózgów, a nie z wezbranych czuciem serc, strójm y serca nasze „na swojską nutę", niech zabiją rytmem silnym i śm iałym , a rów nym , jednakim we wszystkich piersiach polskiej młodzieży.

P o w ró ćm y do tej pieśni o której Mickiewicz m ó w i : O pieśni g m in n a ! Ty arko przymierza

Między dawnemi a m łodszem i l a t y : W tobie lud składa broń swego rycerza, Swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty, A rko! Tyś żadnym nie złam a n a ciosem, Póki cię w łasny Twój lud nie zniew aży;

O ! pieśni g m in n a! Ty stoisz na straży N a ro d o w e g o pam iątek kościoła,

Z archanielskimi skrzydłami i głosem — Ty czasem miewasz i broń archanioła....

Nr. 1 0 - 1 1 . „Młodzież" 23.

J. DE WOYSK1.