• Nie Znaleziono Wyników

Ikoniczne obrazy. Podsumowanie

Martwe zwierzęta wśród gruzów pojawiają się w ikonografii Warszawy z czasów kampanii wrześniowej, ale nie wpisały się w dominujący obraz zniszczonego miasta. Jak podkreśla Łu-kasz Gorczyca, jeden z redaktorów albumu Ruiny Warszawy, „chociaż wszystkie zburzone mia-sta wydają się na swój sposób podobne, kontekst ich obrazowania bywał bardzo różny”50. I tak na przykład wyszczególnia on warszawskie ruiny triumfalne, traumatyczne i sentymentalne.

Obrazy zniszczonej Warszawy z okresu Wielkiej Wojny związane były z bezpośrednim odzyska-niem przez Polskę niepodległości, towarzyszyły im pozytywne emocje, odmiennie niż w przy-padku ruin będących skutkiem II wojny światowej. Bombardowanie miasta okazało się trauma-tycznym doświadczeniem dla ludzi, dlatego „od czasów ostatniej wojny w fotografie stołecznych ruin wpisane są tragizm i poczucie dramatycznej straty – zagłady ludności i tkanki materialnej miasta. Ta klisza rzutuje również na widok współczesnych ruin […]”51. Zwierzęta rzadko są jed-nak przywoływane w kontekście bombardowań, mimo to jedne z najbardziej rozpoznawalnych fotografii wojennej Warszawy przedstawiają chłopca z kanarkiem w klatce na gruzach miasta.

Serię zdjęć wykonał Julien Bryan, amerykański dokumentalista, a chłopiec to, jak się udało póź-niej ustalić, dziewięcioletni wówczas Zygmunt Aksenow, mieszkający w okolicy Starego Miasta, gdzie też zostały zrobione fotografie52. Obraz dziecka oraz uratowanego przez niego ptaka jawi się jako wyjątkowy pośród innych przedstawień miasta, wiąże się także z silnym przekazem emocjonalnym. Odsyła bowiem do zniszczenia i niezawinionego cierpienia, jakie było udziałem ludzi, oraz skłania do refleksji nad losem zwierząt w czasie bombardowań. Jak można przeczy-tać w literaturze dokumentu osobistego, często podkreślano bezbronność i bezradność zwierząt wobec sytuacji zewnętrznej, całkowicie od nich niezależnej. Należy więc mówić o wojennym do-świadczeniu zarówno ludzi, jak i zwierząt, bo bez wątpienia także one, choć nie mamy do tego dostępu, odczuwały zmianę, stres czy lęk.

Chłopiec z kanarkiem, wrzesień 1939 roku. Fot. Julien Bryan

ŹRÓDŁO: WIKIMEDIA COMMONS

Cała historia udomowienia i hodowli zwierząt jest złożonym zjawiskiem, ale bez wątpienia jednym z jego wymiarów było uzależnianie istot pozaludzkich od ludzkich53. Wojna tym bar-dziej odsłania mechanizmy kulturowe i wyostrza silne przywiązanie zwierząt do człowieka.

Będąc dotychczas przedmiotem jego troski, w sytuacji wojennej, kiedy nie mogą otrzymać na-leżytej opieki, stają się zagrożone. Zapis niepokoju o zwierzęta w czasie kampanii wrześniowej odnajdziemy między innymi w Dzienniku Zofii Nałkowskiej. Przed opuszczeniem Warszawy we wrześniu zmuszona została ona do przekazania przez służącą swoich papug do sklepu, gdzie je wcześniej zakupiła. Później zanotowała: „Myślę, jak wygląda zwalony dom, obnażone ściany, przedmioty pod gołym niebem. W tej wielkiej klęsce rzecz drobna, o której nie śmiem myśleć, tak jest straszna: ptaszki”54. Po powrocie do stolicy w październiku zwierzała się natomiast: „Na próżno stukałam i pytałam u sąsiadów. […] Nie dowiedziałam się więc niczego o ptakach, nie wiem, czy żyją”55.

Wojnę można zdefiniować za Ludwikiem Stommą jako „zabójczą, przerażającą grę, jej za-sady mają się nijak do cywilno-pokojowych dekalogów, praw człowieka i obywatela zawartych w tamtym odległym, przedwojennym czasie umów, przysiąg, zobowiązań”56. Podobnie jest ze zwierzętami, które w trakcie konfliktów zbrojnych wystawione na działania wojenne, pozbawio-ne są często podstawowych praw, także tych wynikających z konkretnych aktów normatywnych.

Chociażby warszawskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami na czas okupacji znacznie ogra-niczyło swoją działalność, jego członkowie zajmowali się ratowaniem bezdomnych psów i kotów oraz udzielali pomocy wyniszczonym koniom na tyle, na ile było to możliwe57. Wojna przynosiła niejako równość wobec śmierci, gdy ginęli ludzie oraz ich zwierzęta, jak i nieco przesuwała ak-centy – ginęły zwierzęta i ich ludzie, którzy nie zawsze potrafili zapewnić im należytą opiekę58. Przed bombardowaniami nie można było się uchronić, ofiary były masowe. Naloty powietrzne przynosiły śmierć cywilów, kobiet i dzieci. Podział na front został zniesiony, umierali lub odnosi-li rany już nie tylko żołnierze i zwierzęta zwerbowane do wojska, wykorzystywane na polu walki, lecz także ludność cywilna oraz zwierzęta pozawojskowe na ulicach, podwórzach czy w ogro-dach zoologicznych. Była to niewątpliwie zmiana, jaka dokonała się w czasie II wojny światowej, stanowi ona jeden z pomijanych jak dotąd argumentów potwierdzających jej totalność.

PRZYPISY

1 Artykuł powstał w ramach realizacji projektu badawczego „Historia środowiskowa okupowanej i powojennej Warszawy (1939–1947)”, finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki (nr 2018/31/N/

HS3/02127).

2 J. Leociak, Doświadczenia graniczne. Studia o dwudziestowiecznych formach reprezentacji, Warszawa 2008, s. 133.

3 Tamże, s. 145–146.

4 T. Szarota, Naloty na Warszawę podczas II wojny światowej, w: tenże, Karuzela na placu Krasińskich. Studia i szkice z lat wojny i okupacji, Warszawa 2007, s. 339.

5 J. Leociak, Doświadczenia graniczne…, dz. cyt., s. 155.

6 NN, Warszawa w ogniu. Kronika dni wrześniowych, zestawił Nemo (Halszka Buczyńska), Warszawa 1942, s. 5. Cyt. za T. Szarota, Naloty na Warszawę…, dz. cyt., s. 337. W publikacji zebrano materiały przesłane na konkurs pamiętnikarski „Biuletynu Informacyjnego”.

7 H. Regulska, Dziennik z oblężonej Warszawy, Warszawa 1978, s. 21, 35. Cyt. za T. Szarota, Naloty na War-szawę…, dz. cyt., s. 337.

8 T. Szarota, Naloty na Warszawę…, dz. cyt., s. 349.

9 Tamże.

10 J. Leociak, Doświadczenia graniczne…, dz. cyt., s. 133–134.

11 W.G. Sebald, Wojna powietrzna i literatura, przeł. M. Łukasiewicz, Warszawa 2012, s. 36.

12 K. Brandys, Miasto niepokonane. Opowieść o Warszawie, Warszawa 1947, s. 278.

13 È. Baratay, Zwierzęcy punkt widzenia. Inna wersja historii, przeł. P. Tarasewicz, Gdańsk 2014, s. 275. Zob.

także inną książkę tego autora: Zwierzęta w okopach. Zapomniane historie, przeł. B. Brzezicka, Gdańsk 2017.

14 Tamże.

15 Konie w Warszawie. Katalog wystawy 5 marca–30 sierpnia 2015, oprac. H. Polańska, Warszawa 2015, s. 17.

16 Zob. Ł. Sobechowicz, Konie Warszawy – historia w liczbach, „Almanach Muzealny” 2014, t. 8; tenże. Konie i pojazdy mechaniczne w Warszawie do 1939 roku, „Przegląd Historyczny” 2013, t. CIV, z. 2.

17 Z. Żórawski, Dziennik obrońcy Warszawy. Wrzesień 1939 r., wstęp. T. Szarota, Warszawa 2011, s. 85.

18 Tamże, s. 89.

19 L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 1: Wrzesień 1939–listopad 1940, Warszawa 1962, s. 17.

20 Z. Żórawski, Dziennik obrońcy…, dz. cyt., s. 89.

21 A. Wrońska (red.), Nieba i ziemi nie widać. Warszawiacy o wrześniu 1939, Warszawa 2019, s. 55. Fragment ze wspomnień Stanisława Poraya-Wilczyńskiego przesłanych na konkurs Pamiętnik warszawiaka zorgani-zowany w 1948 roku. Na stronie tytułowej: Pamiętnik adwokata warszawskiego od dnia 28 sierpnia 1939 do połowy 1945 roku.

22 Z. Żórawski, Dziennik obrońcy…, dz. cyt., s. 85.

23 P. Jaźwiński, Oficerowie i konie. Przyjaźń na śmierć i życie. Kawalerzyści Drugiej Rzeczpospolitej o koniach – swoich towarzyszach broni, Warszawa 2012, s. 183.

24 Z. Żórawski, Dziennik obrońcy…, dz. cyt., s. 56.

25 Tamże, s. 57.

26 Tamże, s. 56.

27 Tamże, s. 65.

28 Z. Nałkowska, Dzienniki czasu wojny, oprac. H. Kirchner, Warszawa 1972, 4.10.1939.

29 Tamże, s. 72.

30 Tamże, s. 66.

31 Raport o stratach wojennych Warszawy, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2004.

32 A. Żabińska, Ludzie i zwierzęta, Kraków 2017, s. 24.

33 Ludzie i zwierzęta pod pociskami, „Stolica” 1968, nr 1, s. 5. Wspomnienia por. Borkowskiego.

34 Tamże.

35 Tamże. Wspomnienia mjr. Kazimierza Alberta.

36 A. Żabińska, Ludzie i zwierzęta, dz. cyt., s. 37–38.

37 Tamże, s. 37.

38 W. Sachs, Warszawski ogród zoologiczny, „Stolica” 1950, nr 43, s. 3.

39 A. Żabińska, Ludzie i zwierzęta, dz. cyt., s. 31.

40 Ludzie i zwierzęta…, dz. cyt., s. 5. Relacja Jana Żabińskiego.

41 Tamże. Wspomnienia mjr. Kazimierza Alberta.

42 Dziś aleja Solidarności, odcinek od mostu do ulicy Targowej.

43 Ludzie i zwierzęta…, dz. cyt., s. 5. Wspomnienia mjr. Kazimierza Alberta.

44 Tamże, s. 42.

45 Tamże, s. 45.

46 Tamże.

47 W.G. Sebald, Wojna powietrzna…, dz. cyt., s. 110.

48 Na temat stosunku Trzeciej Rzeszy do zwierząt zob. B. Sax, Animals in the Third Reich: Pets, Scapegoats, and the Holocaust, London–New York 2000.

49 O ogrodach zoologicznych i historycznych zmianach ich funkcji na przykładzie warszawskiego zoo piszę w artykule: „Zielone miasto” atrakcji, zwierzęta i nowoczesność. Powstanie warszawskiego ogrodu zoologicznego w odrodzonej Polsce, „Adeptus” 2018, nr 12.

50 Ł. Gorczyca, Wstęp w: Ruiny Warszawy. Fotografie z lat 1915–2016, oprac. Ł. Gorczyca, M. Kaczyński, Warszawa 2016, s. 8.

51 Tamże.

52 Zob. Chłopiec z kanarkiem, https://whu.org.pl/2019/09/08/chlopiec-z-kanarkiem/ (dostęp: 10.03.2020).

Jako kontekst warto wskazać jedno z najbardziej rozpoznawalnych zdjęć z getta warszawskiego, zamieszczo-ne w raporcie Jürgena Stroopa. Przedstawia ono żydowskiego chłopca z uniesionymi rękami w geście podda-nia się niemieckim żołnierzom w czasie powstapodda-nia w dzielnicy zamkniętej w 1943 roku.Na temat powojennej historii tego zdjęcia i próbie ustalenia tożsamości chłopca zob. Frédéric Rousseau, Żydowskie dziecko z War-szawy. Historia pewnej fotografii, przeł. T. Swoboda, Warszawa 2012.

53 Zob. A. Lasota-Moskalewska, Zwierzęta udomowione w dziejach ludzkości, Warszawa 2005.

54 Z. Nałkowska, Dzienniki czasu wojny, dz. cyt., 22.09.1939.

55 Tamże, 10.10.1939.

56 L. Stomma, Antropologia wojny, Warszawa 2014, s. 13.

57 Strona warszawskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce, http://www.warsza-wa.toz.pl/o_nas.html (dostęp: 18.02.2020).

58 Por. tytuł książki: A. Barcz, D. Łagodzka (red.), Zwierzęta i ich ludzie. Zmierzch antropocentrycznego para-dygmatu, Warszawa 2015.

4

Recenzje

i omówienia

K

eith Thomas w klasycznym opracowaniu Man and the Natural World dotyczącym przemian zachodniego stosunku do zwie-rząt i natury pisze o pożałowania godnym losie współczesnego psa sprowadzonego do roli ukochanego pupila (pet). Oto wy-kastrowany, zostawiany samotnie na wiele godzin, pozbawiony możliwości swobodnego ruchu oraz towarzystwa pobratymców i skazany na ścisłe więzi z człowiekiem, żyjący nie wśród lasów i łąk, ale w środku „miejskiej dżungli, wymownie świadczy o stanie zatomizowanego zachodnie-go społeczeństwa”2. Cóż z tego, że ma zapewnione wszelkie wygody, regularnie podawane po-siłki, obdarzany jest wysokim statusem członka rodziny i gorącymi uczuciami swoich ludzkich opiekunów, skoro płaci za to wysoką cenę utraty swojej zwierzęcej (a więc, w domyśle, dzikiej lub wolnej) natury. Myśl zachodnia, jak pisze Kari Weil, podchodzi do zwierząt domowych (szcze-gólnie do psów) z programową nieufnością. Zbyt blisko związały się z człowiekiem, by mogły być traktowane jak zwierzęta autentyczne3. Ich domniemana prawdziwa natura została skutecz-nie zagłaskana na śmierć przez stęsknionych bezinteresownej miłości właścicieli, którzy z kolei sami utracili zdolność do nawiązania pełnych i bliskich relacji z drugim człowiekiem. Nie wia-domo w gruncie rzeczy, czyj los jest smutniejszy: psa w ciasnym mieszkaniu czy osamotnionego człowieka, którego bliskim towarzyszem stało się zwierzę.

Tora Holmberg w wydanej w 2015 roku książce Urban Animals zajmuje się właśnie skompli-kowanymi związkami ludzi oraz zwierząt w tak zwanej miejskiej dżungli. Skupia się na przypad-kach, które z łatwością mogłyby zostać potraktowane jako ilustracje wyżej zaprezentowanego obrazu zwierząt towarzyszących i ich właścicieli. Bada oblicza konfliktu o psią plażę, problem miejskich bezdomnych kotów i ich opiekunów, by następnie przejść do „szalonych kociar” [cra-zy cat lady] i „zbieraczek zwierząt” [animal hoarders]. Holmberg proponuje jednak o wiele cie-kawszy, a także prowokujący do namysłu obraz relacji pomiędzy ludźmi i zwierzętami. Nie pisze więc de facto o żadnej miejskiej dżungli, ale o tytułowych „zoomiastach” [zoocities]. Zwierzęta w mieście w pewnym sensie są nie na swoim miejscu; dopuszczamy je do przebywania w wy-znaczonej przestrzeni miejskiej na ściśle określonych zasadach albo po prostu, jeśli uznamy je za szkodniki, wyganiamy, tępimy. Zwierzęta towarzyszące, ściśle związane z człowiekiem, funk-cjonujące nawet na prawach członka rodziny, zaburzają zaś tradycyjną dychotomię kultura–na-tura; równie dobrze mogą być potraktowane jako niemal pełnoprawni użytkownicy przestrzeni miejskiej lub jako istoty dzikie, zagrażające społecznemu ładowi. Badaczka pokazuje między