• Nie Znaleziono Wyników

Przestrzeń miejska każe nam, ludziom i zwierzętom, tłoczyć się razem, walczyć

wypracowywać nowe modele współistnienia, w których, co istotne, sprawczość przypisywana jest także zwierzętom.

Pierwszy rozdział zatytułowany Urban Animals (Miejskie zwierzęta) wprowadza czytelnika w przedstawianą problematykę oraz przyjętą metodę badawczą autorki. Holmberg zaintereso-wana jest podejściem hybrydalnym, w centrum stawiającym namysł nad tym, co „więcej-niż--ludzkie” [more-than-human]. Uznając, że namysł nad zwierzętami skazany jest na antropocen-tryzm (nie wyzbędziemy się bowiem własnej perspektywy poznawczej), autorka decyduje się na pisanie nie tyle o zwierzętach, ile „w pobliżu” zwierząt [„nearby” animals]. Przyjęcie takiej metodologii oznacza swoiste pogodzenie się z nieuchronną porażką związaną z niemożliwością pełnego przedstawienia zwierząt (takiego, jakie rzeczywiście zdawałoby sprawę ze „zwierzęcego punktu widzenia”), które jednak nie prowadzi do porzucenia kwestii zwierzęcej. Autorka pisze, że chce dążyć do przedstawienia zwierząt poprzez „[…] skupienie się na relacyjności ludzi i in-nych zwierząt”. Jak wskazuje:

Przestrzeń miejska każe nam, ludziom

i zwierzętom, tłoczyć się razem, walczyć

o miejsce, wchodzić ze sobą w konflikty,

ale też pozwala wypracowywać nowe

modele współistnienia, w których,

co istotne, sprawczość przypisywana

jest także zwierzętom.

[…] jeśli humanizm oznacza odrzucenie wszystkiego, co nie-ludzkie, to wię-cej-niż-ludzkie opiera się nie na wykluczaniu ludzi lub ludzkich doświad-czeń, ale na de-centralizowaniu ich na rzecz gatunkowej relacyjności.

[…] Nie wylewam człowieka z kąpielą, ale utrzymuję empiryczne skupienie na ludzkim działaniu i doświadczeniu, a ludzkozwierzęce (humanimal) rela-cje stanowią punkt dojścia analiz6.

Kluczowa dla jej namysłu nad międzygatunkowymi relacjami jest koncepcja Donny Hara-way, która podkreśla, że naszą tożsamość zyskujemy wyłącznie dzięki wchodzeniu w relacje z innymi (również zwierzętami i innymi bytami pozaludzkimi). Wszyscy, ludzie i nie-ludzie, je-steśmy dla siebie nawzajem „bytami-w-spotkaniu” [beings-in-encounter], „gatunkami towarzy-szącymi” [companion species]. W tym sensie człowiek rozumiany jako autonomiczny i oddzielo-ny od porządku naturalnego podmiot nie istnieje, nie zajmuje też w świecie pozycji centralnej.

Nie da się więc myśleć o nim, ale też o społeczeństwie, abstrahując od naszych relacji z innymi gatunkami. Taki, już posthumanistyczny, a nie humanistyczny, namysł powinien uwzględniać sieć skomplikowanych więzi, interakcji, związków pomiędzy „gatunkami towarzyszącymi”.

Holmberg interesuje to, jak przestrzeń miejska oraz zjawisko ludzkozwierzęcego stłoczenia [humanimal crowding] reguluje i prowokuje międzygatunkowe relacje i nowe ludzkozwierzęce tożsamości. W swoich analizach łączy klasyczne teorie z zakresu socjologii miasta spod znaku Georga Simmela czy Henriego Lefebvre’a z refleksją posthumanistyczną.

Odnosząc się do myśli Lefebvre’a, badaczka traktuje przestrzeń miejską raczej jako „[…] pro-ces i punkt węzłowy wielogatunkowych polityk [multi-species politcs] niż jako konkretną formę”7. Te wielogatunkowe polityki bada w kontekście zjawiska stłoczenia (crowding), uzupełniając tę znaną z badań urbanistycznych kategorię o znaczenie „kolektywu”, wyzyskiwane w teoriach post- humanistycznych inspirowanych myślą Donny Haraway czy teorią Gilles’a Deleuze’a i Félixa Gu-attariego). Chodzi jej o uchwycenie miasta jako przestrzeni dynamicznie wpływającej na tożsa-mości zamieszkujących je podmiotów (ludzkich i zwierzęcych), wywołującej zarówno konflikty na linii społeczeństwo–jednostka, jak i stwarzającej nowe formy więzi międzygatunkowych.

W Urban Animals Holmberg podąża właśnie za przypadkami kontrowersyjnymi, wywołu-jącymi konflikty sąsiedzkie i społeczne. Swoją argumentację opiera przede wszystkim na sa-modzielnie przeprowadzonych badaniach terenowych i wywiadach etnograficznych, którym towarzyszą analizy przepisów prawnych oraz programów telewizyjnych. Przyjmuje stanowisko etnometodologiczne, interesuje ją więc przede wszystkim to, w jaki sposób badani ludzie rozu-mieją i zarazem wytwarzają porządek społeczny.

Część pierwsza książki, Animals in the City, bada relacje międzygatunkowe w przestrze-ni miasta: rozdział drugi, Bodies on the Beach: Allowability and the Politics of Place (Ciała na plaży: dostępność i polityki przestrzeni), skupia się na walce o prawo do spuszczania psów ze smyczy na plaży w Santa Cruz w Kalifornii; rozdział trzeci, Stranger Cats: Homelessness and Fe-rality in the City (Obce koty: bezdomność i dzikość w mieście), stanowi pogłębioną analizę sta-tusu kotów w szwedzkich miastach. Koty wyraźnie dominują zresztą w książce jako najbardziej popularne w Szwecji zwierzęta towarzyszące, paradoksalnie jednak mające stosunkowo niski status (co widać w analizach losu tych uznanych za „dzikie” lub „bezdomne”). Warto od razu podkreślić rzucające się w oczy polskiemu czytelnikowi różnice (wynikające między innymi z obowiązujących przepisów) losów szwedzkich i polskich zwierząt. Jak czytamy, w Szwecji pro-blem bezdomnych psów w zasadzie nie istnieje, dopiero na przykładzie kotów Holmberg może badać interesujące ją przejawy działania – rozumianego za Michelem Foucaultem – powiązania wiedzy/władzy, kształtującego zarówno oddolnie, jak i w postaci odgórnych regulacji prawnych status zwierzęcia w mieście.

Opisywany w rozdziale drugim przypadek kalifornijskiej psiej plaży jest bardzo ciekawy ze względu na wyróżnione przez Holmberg dwa rodzaje liminalności: zarówno plaża, jak i pies sytuują się pomiędzy kulturą a naturą. Autorka bada odsłony konfliktu, skupiając się na po-tencjalnie wywrotowym statusie psów i ich ludzi: „kusi mnie, by interpretować psy i ich ludzi jako «transgatunkowy miejski tłum» [trans-species urban crowd], który porusza się swobod-nie […] i budzi strach u swobod-niektórych bardziej skłonnych do porządku obywateli”8. We wszystkich kolejnych analizach Holmberg wskazuje właśnie na różnie realizujące się międzygatunkowe

wspólnoty, które tyleż zagrażają porządkowi społecznemu, ile wskazują na możliwości wyjścia ku nowym modelom relacji.

Rozdział trzeci, w którym Holmberg bada reguły „za-kot-egoryzowania” (cat-egorization) kotów przebywających w przestrzeni miejskiej jako „zagubionych”, „bezdomnych” lub „dzikich”, stanowi wstęp do analiz w dalszych częściach książki. Koty definiuje zarazem ich relacja z ludź-mi, jak i miejsce, w którym przebywają. Od tego, czy kot mieszka w domu, czy przypadkiem za-błąkał się na ulicy lub na stałe żyje poza jakimkolwiek domostwem, może, całkiem dosłownie, zależeć jego życie. Jednym z głównych problemów okazuje się bowiem kwestia bezdomności, która wprost wskazuje na pewien założony społeczny ideał domu. Koty dzikie lub bezdomne uosabiają obcość, która zagraża społecznemu porządkowi (w myśl obowiązujących w Szwecji przepisów koty dzikie, nierokujące nadziei na oswojenie, po wyłapaniu są usypiane). Jeśli mają szansę przeżyć, to tylko dzięki obywatelskiemu nieposłuszeństwu grup karmicieli, którzy w ta-jemnicy przed służbami roztaczają nad nimi opiekę. Holmberg wskazuje na alternatywny wobec dominującego modelu jeden właściciel–jeden kot (one-owner-one-cat model) model kolektyw-nej opieki nad zwierzętami, w którym grupa ludzi oddolnie się organizuje, by pomagać wolno żyjącym kotom.

Część druga książki, Humanimal Transgressions, każe nam bliżej przyjrzeć się drama-tycznym niekiedy obliczom opieki nad zwierzętami. Holmberg zwraca uwagę przede wszyst-kim na zazwyczaj bezlitośnie egzekwowane przez społeczeństwo normy dotyczące przestrzeni domu oraz relacji między człowiekiem a zwierzęciem. Rozdział czwarty, Verminizing: Making Sense of Urban Animal Hoarding (Zmieniane w szkodniki: nadawanie sensu miejskiemu zbie-ractwu zwierząt9), podejmuje temat tak zwanych zbieraczy zwierząt (animal hoarders), a więc osób, przede wszystkim kobiet, dotkniętych syndromem zbieractwa, które kompulsywnie gro-madzą w swoich domach zwierzęta. Badaczka skupia się na dyskursie psychologicznym oraz na narracjach popularnych telewizyjnych serii (produkowanych między innymi przez kanał Animal Planet), wskazuje na zakładany ideał prawidłowej więzi między człowiekiem a zwie-rzęciem, która opierałaby się na pewnym dystansie emocjonalnym, na unikaniu takiego za-angażowania uczuciowego, które może istnieć wyłącznie w kontakcie z drugim człowiekiem.

Zbieraczka traci kontrolę nad swoim życiem i nad swoim domem, który w posiadanie biorą zwierzęta – brudzące, śmierdzące. Taką wizję zwierząt jako pasożytów lub szkodników Holm-berg określa ciężkim do przełożenia na język polski terminem verminizing, bliskim znaczenio-wo – może paradoksalnie – dehumanizacji. Zauważa, że choć wizja ta mija się z rzeczywisto-ścią – zwierzęta zbieraczy cierpią z powodu rażących zaniedbań – służy jednak regulowaniu i egzekwowaniu wizji społecznego ładu.

W rozdziale piątym, zatytułowanym Feline Feminity: Emplacing Cat Ladies (Kocia kobie-cość: umiejscowienie kociar), Holmberg między innymi na podstawie telewizyjnych seriali oraz filmów dokumentalnych analizuje figurę „szalonej kociary” [crazy cat lady] lub „kociej matki”

(catmother). Jest to, jak czytamy, typowe szwedzkie określenie na „kociarę”10 – a więc samotnej kobiety, która swoje życie dzieli wyłącznie z kotami. Fenomen „kociar”, co chyba nie dziwi, od-czytuje nie tylko poprzez namysł nad relacjami człowiek–zwierzę, lecz także w kluczu femini-stycznym. Kobieta-kociara jest przede wszystkim samotna, a więc, podobnie jak zbieraczka, nie jest w stanie (lub co gorsza nie chce) nawiązać bliskich więzi z drugim człowiekiem.

Ostatnia, trzecia część, The Promises of Crowding in Zoocities, ma charakter otwartego pod-sumowania. Rozdział szósty, Beyond Crowd Control (Poza kontrolą tłumu), w zasadzie streszcza dotychczasową argumentację, wskazując na wagę opisywanych zjawisk, rozgrywających się gdzieś na obrzeżach życia społecznego. Holmberg pisze: „Obietnice, jakie niesie ze sobą stłocze-nie w zoomiastach, leżą stłocze-nie tyle w pokojowym porozumieniu, ile w potencjalnych rozdarciach i przeciekach [leakages], na które agonistyczna heterogeniczność naraża ideały hegemonicznej czystości”11. Rozdział siódmy, Open Endings (Otwarte zakończenia), jest zaś zapisem rozmowy między autorką oraz artystką Katją Aglert, autorką okładki książki, poruszającym rozpatrywane w niej problemy, często zresztą w sposób bardziej pogłębiony i wzbogacony o szersze konteksty.

Urban Animals z całą pewnością jest dziełem istotnym, poruszającym problemy, które wymagają wnikliwych i subtelnych analiz wyczulonych na kwestię zwierzęcą. Z założenia in-terdyscyplinarna książka może przydać się zarówno badaczom animal studies, studiów miej-skich, jak i socjologom czy kulturoznawcom. Omawia tematy wydawałoby się marginalne, ale

niezwykle ciekawe i prowokujące do dalszych analiz. Można na przykład zadać pytanie, jakim typom relacji człowiek–zwierzę sprzyja funkcjonująca choćby w Warszawie regulowana przepi-sami ochrona kotów wolno żyjących oraz gwarantowana pomoc dla ich karmicielek. Jakie zało-żenia towarzyszą toczącej się w polskich miastach dyskusji o konieczności wyznaczenia osob-nych psich parków?

Trzeba jednak przyznać, że całość pozostawia uczucie pewnego niedosytu. Autorka opo-wiada się za wartością tego, co obce, i należałoby widzieć w tym odzwierciedlenie etycznego przekonania o konieczności obrony inności przed wpływem ujednolicających i totalizujących norm. Holmberg dowartościowuje relacje i podmioty uznawane za „brudne”, „nieuporządko-wane”, „chaotyczne”, „niedające się zdyscyplinować”, wskazuje na ich twórczy i więziotwórczy potencjał. Przestrzeń miasta, mimo że porządkowana (przynajmniej w założeniu) przez czło-wieka, okazuje się polem doświadczalnym nowych, niedających się tak łatwo regulować form ludzko-zwierzęcych więzi. Nie sposób jednak przeoczyć paradoksalnej nieobecności perspek-tywy zwierzęcia w dziele. Holmberg zastrzega, że celowo nie sięga do literatury etologicznej, że świadomie skupia się wyłącznie na ludzkich sposobach rozumienia i praktykowania relacji ze zwierzętami. Można to stanowisko zrozumieć; wyjaśnienia etologiczne mogą dawać iluzję zrozumienia i przekazania zwierzęcej perspektywy, która nadal wypowiadana jest w naszym, antropocentrycznym języku. Jednak wydaje się, że nieprzypadkowo Holmberg w rozdziale po-święconym „zbieraczkom” co jakiś czas podkreśla, że jej analizy, niuansujące zjawisko zbierac-twa, nie mają na celu przesłonięcia problemu cierpienia zwierząt i zajmowanej przez nie pozycji ofiary. Zwierzęcy punkt widzenia jest bowiem w nich nieobecny, a w związku z tym może nawet, wbrew intencjom autorki, wydawać się nieważny.

Holmberg próbuje podważyć humanistyczne przekonanie o przyrodzonej wyjątkowości człowieka i idącą za nim wizję wyższości relacji międzyludzkich nad międzygatunkowymi.

Dokonuje tego, przyglądając się uważnie tym relacjom, które łatwo zaklasyfikować jako patolo-giczne lub co najmniej dziwne czy niepokojące. Wykazuje, że więź ze zwierzęciem (lub wieloma zwierzętami) może być traktowana jako wartościowa sama w sobie, a nie wyłącznie jak substy-tut więzi z drugim człowiekiem. Problemem jednak pozostaje sytuacja zwierząt; wydaje się, że jeśli nie podejmiemy próby może nie tyle dotarcia do nich, ile uwzględnienia ich perspektywy, ryzykujemy ich uprzedmiotowienie.

Książka wzbogacona jest fotografiami miejskich zwierząt. Co ciekawe, nie są one przedmio-tem analiz, pełnią wyłącznie funkcje ilustracyjne. Może to nawet wywoływać pewną irytację, sprawiają bowiem wrażenie dość przypadkowych. Przedstawiają po prostu jakieś zwierzęta w miejskich lub domowych przestrzeniach – kota siedzącego na murku, zadowolonego psa trzy-mającego piłkę w pysku, kociaka przechadzającego się po zatłoczonej ulicy. Można zaryzykować stwierdzenie, że fotografie te pozwalają czytelnikowi skonfrontować się z tym, czego czasem brakuje w analizach szwedzkiej badaczki, a więc z niedającą się łatwo opisać, a domagającą się zauważenia zwierzęcą innością. Jednocześnie lektura Urban Animals sprawia, że w sfotografo-wanych psach i kotach dostrzeżemy pełnoprawnych aktorów społecznych, uwikłanych w roz-maite ludzko-zwierzęce dramaty.

PRZYPISY

1 Tora Holmberg – socjolożka, pracuje jako wykładowczyni na Wydziale Socjologii Uniwersytetu w Up-psali. Autorka prac z zakresu socjologii miasta, animal studies, studiów nad nauką i technologią (STS) oraz kulturoznawstwa.

2 K. Thomas, Man and the Natural World. A History of Modern Sensibility, New York 1983, s. 119 (wszystkie tłumaczenia, o ile nie zaznaczono inaczej, własne JS).

3 Por. K. Weil, Thinking Animals. Why Animal Studies Now?, New York 2012, s. 56.

4 Por. D. Haraway, Manifest gatunków stowarzyszonych, przeł. J. Bednarek, w: A. Gajewska (red.), Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, Poznań 2012.

5 Zdecydowałam się na tłumaczenie terminu crowding jako „stłoczenie”, alternatywą byłoby chyba bar-dzo podobne „zatłoczenie”. Holmberg przypomina, że pierwsze eksperymenty nad konsekwencjami prze-bywania w zatłoczonej przestrzeni odbywały się na szczurach, którym pozwalano na niekontrolowane roz-mnażanie się, a następnie badano ich zachowanie oraz umieralność. Por. tamże, s. 48.

6 T. Holmberg, Urban Animals. Crowding in Zoocities, London–New York 2015, s. 57. Wszystkie przypisy odsyłają do wydania e-book.

7 Tamże, s. 45.

8 Tamże, s. 106–107.

9 Termin verminizing tłumaczę opisowo, a przez to w sposób na pewno nie dość satysfakcjonujący. Może dałoby się zaryzykować neologizm „werminizacja”.

10 Por. tamże, s. 233.

11 Tamże, s. 275.

K

anada jest niezwykle ciekawym przykładem do analizy tematu zwierząt w mieście, czy może raczej połączenia tego, co zwie-rzęce, z tym, co miejskie. Redaktorki tomu Animal Metropolis:

Histories of Human-Animal Relations in Urban Canada zwra-cają uwagę na typowe wyobrażenia na temat tego kraju, związane z rozbuchaną roślinnością, majestatycznymi pejzażami i wieloma egzotycznymi gatunkami dzikich zwierząt, które jedno-cześnie kontrastują z wysokim poziomem zurbanizowania kraju (obecnie ponad 80 procent Ka-nadyjczyków mieszka w miastach). Badanie miejskich zwierząt, zwłaszcza gatunków synantro-pijnych, wydaje się efektywnym sposobem na mapowanie nadal pokutującego w wyobrażeniach społecznych podziału na „naturę” i „kulturę” (w ramach którego zwierzęta byłyby w pierwszej, a miasto w drugiej kategorii), a także na wydobywanie ideologii stojących za tym podziałem.

W tym celu autorzy i autorki Animal Metropolis badają bardzo różne miejskie zwierzęta: domo-we, dzikie, ale też zamieszkujące specjalnie dla nich przeznaczone przestrzenie, takie jak cyrki, akwaria i ogrody zoologiczne.

Książka Animal Metropolis została wydana w cyklu Canadian History and Environment poświęconym historii środowiskowej, w ramach którego wcześniej ukazały się publikacje o mię-dzy innymi kanadyjskich parkach, górnictwie i ekologicznych aspektach kontrkultury. I znowu Kanada stanowi fascynujący obiekt badań dla specjalistów od historii środowiskowej. Już sama wizja tego kraju jako rezerwuaru „dziewiczej przyrody” jest silnie związana z historią tego regio-nu i towarzyszącymi jej narracjami politycznymi. Jak zauważają redaktorki Animal Metropolis, jej korzenie tkwią w rasistowskich wyobrażeniach o Ameryce Północnej jako terra nullius – dzie-wiczej ziemi niczyjej2. Rdzenni mieszkańcy tego kontynentu należą w tej wizji do sfery natury, zredukowani do roli dzikiego lub zwierzęcia.

Na publikację Animal Metropolis składa się dziesięć esejów, uporządkowanych mniej wię-cej chronologicznie, różniących się od siebie tematyką i podejściem badawczym. Spięte są one łączącym je wstępem oraz epilogiem. Autorzy i autorki zajmują się miejscami, w których przeci-nają się historie zwierząt (jednostek i gatunków) z historiami kanadyjskich miast. Z poszczegól-nych rozdziałów wyłania się wytworzona przez nich wizja rozwoju miast, który był współtwo-rzony przez ludzi i zwierzęta (albo, jak konsekwentnie piszą autorki oraz autorzy zgromadzonych w tomie esejów, „ludzkie i nie-ludzkie zwierzęta”). Zwierzęta współtworzyły i podtrzymywały ży-cie miast, czasem będąc dostarczyży-cielem niezbędnych surowców, a czasem źródłem rozrywki.