• Nie Znaleziono Wyników

Istnieje też problem, czy § 218 obowiązywał po bezwarunkowej kapitulacji, ale większość lekarzy z oportunizmu czy z przekonania uchylało się od dokonywania

prze-rywania ciąży, choć byli i tacy, którzy dokonywali aborcji, powołując się na „etyczne

przesłanki”. Czynił tak słynny lekarz Ferdinand Sauerbruch, ale spotykał się z

protesta-mi zarówno komunistów, jak i katolików, choć z drugiej strony abp Berlina hr. Conrad

von Preysing ubolewał w memoriale do Amerykanów, że Rosjanie swoimi gwałtami

doprowadzili do osłabienia podstaw biologicznych dla następnych pokoleń

245

.

Powstało nieformalne „prawo gryfijskie” (Lex Gryphiswaldensis), gdy 29 maja 1945 r.

zdecydowano w tamtejszej klinice uniwersyteckiej o łamaniu zakazu aborcji z § 218, gdy

z powodów medycznych i etycznych aborcja powinna być przeprowadzona. W

Wirtem-bergii–Hohenzollernie 18 stycznie 1946 r. wydano poufne zarządzenie, by dopuszczać

aborcję, gdy poród dziecka przyniósłby matce ujemne duchowe skutki. We francuskiej

strefie okupacyjnej szef wymiaru sprawiedliwości 18 grudnia 1945 roku zarządził, by

w razie wskazań medycznych i etycznych dopuszczać zabieg przerwania ciąży. Podobnie

robili lekarze w Hanowerze. Już wcześniej odkryto podane wyżej zarządzenie Himmlera

dotyczące dozwolenia aborcji i zarządzenie Międzysojuszniczej Rady Kontroli Niemiec

zostało 14 sierpnia 1945 roku uchylone. Jednak cały czas głoszono, że nie można zmusić

kobiety do noszenia niechcianej ciąży, przez którą straciła wolność osobistą i została

ska-zana na przymusowe macierzyństwo

246

. Amerykanie cały czas starali się uniemożliwiać

dokonanie aborcji, karalnej także w Stanach Zjednoczonych. Trafiali się też niemieccy

le-karze, którzy powołując się na swoje sumienie, kategorycznie odmawiali wykonania

za-biegu. Dla Miriam Gebhardt było to „cyniczne”. Podobnie oceniła wyrok sądu w

Stuttgar-cie, który zabronił dokonania aborcji pewnej kobieStuttgar-cie, bo zajścia w ciążę nie uznał za

gwałt. W wyroku napisano, że skoro kobieta zgodziła się jechać jeepem jako

autostopo-wiczka, powinna przewidzieć, że może się to zakończyć odbyciem stosunku seksualnego

243 Ibidem, s. 198–199. Dochodził też aspekt rasistowski, zob. s. 200.

244 I. Schmidt-Harzbach, op. cit., s. 36.

245 Ibidem, s. 37.

z kierowcą i taki czyn nie jest gwałtem (sic!)

247

. Natomiast w Bawarii pewna 40-latka,

która została zapłodniona przez amerykańskich żołnierzy i znajdowała się w depresji,

w tak katolickim kraju – po długotrwałych naradach lekarzy – ginekologów i psychiatrów

– nie uzyskała zgody na aborcję. Napisali oni, że także na przyszłość żadna zgoda na

abor-cję nie będzie udzielana

248

.

Miriam Gebhardt dotarła do ponad 300 podań kobiet, które chciały dokonać

abor-cji. Większość pisała, że nie chce donosić tego dziecka. Niektóre pisały, że mają

narze-czonych, mężów lub są wdowami, co w niczym nie objaśniało ich konkretnej sytuacji,

już lepiej brzmiało, gdy pisały, że mają dzieci. Niektóre uzasadniały swój wniosek

nie-obecnością męża przebywającego w niewoli i koniecznością wykonywania pracy przez

zainteresowaną. Inne chciały przez zabieg ratować swoje małżeństwo. Jeszcze inne jako

powód umieszczały sytuację, w wyniku której zaszły w ciążę w czasie seksu

wymuszo-nego groźbą użycia broni

249

.

Mam dwoje dzieci. Najstarsze 3 i ½, drugie 1 i ½, zmarło w szpitalu po krótkim zapaleniu płuc, będącym skutkiem odry. Moje obecne położenie uniemożliwia donoszenie trzeciego dziecka. Poza tym, że zostałam zniewolona, składam każdego miesiąca roszczenie o przyzna-nie mi pomocy socjalnej. Mój mąż od sześciu lat jest żołprzyzna-nierzem i od roku jest zaginiony. Je-stem całkowicie zdana na siebie – i niniejszym musi mi wystarczać moje mienie! Proszę o przyjazne zrozumienie. I.H., dnia 27 września 1945 r.250.

Część kobiet podawała dane osób będących biernymi uczestnikami gwałtu. Pani E.H.

podała czwórkę dzieci i ludzi w gospodzie. Wiele kobiet spodziewało się ciąży mnogiej,

bo zostało zgwałconych wielokrotnie (A.S. dziewięciokrotnie, B.B. z Górnego Śląska

osiemnastokrotnie). Ta ostatnia była samotną matką dwójki dzieci, która mieszkała z

mat-ką i nie miała żadnych rzeczy dla noworodka. B.E. w St. Blasien (Czarny Las) została

zgwałcona przez francuskich żołnierzy z Maroka. Była siostrą Czerwonego Krzyża i

oba-wiała się utraty pracy. Hildegard S., pochodząca ze Śląska, zaszła w ciążę wskutek

„czę-stych” gwałtów. Aktualnie była wdową po poległym żołnierzu. Ta ostatnia dla

ośmiomie-sięcznego dziecka nie miała rzeczy na zmianę („Proszę zrozumieć moje położeniei zgodzić

się na przerwanie ciąży. To, co tutaj przedstawiłam, jest zupełnie prawdziwe”)

251

.

Szczególny był przypadek pani C.V. żyjącej z mężem (zapewne impotentem),

któ-ry teraz wrócił z niewoli i zastał żonę, która tym razem zaszła w ciążę, ale z

gwałcicie-lami. E.H. była uwięziona przez dwa miesiące w obozie dla uciekinierów i tam cały czas

gwałcona, czego skutkiem była ciąża. Każdego dnia spodziewała się powrotu

narzeczo-247 Ibidem, s. 203.

248 Ibidem, s. 203–204.

249 Ibidem, s. 206.

250 Ibidem.

nego, który odniósł rany („W tym cierpieniu, które muszę przeżywać, nie mogę w

żad-nym razie wydać dziecka na świat”

252

). Podobnie G.W. obawiała się urodzenia dziecka.

Była ona od 21 sierpnia 1941 roku mężatką, matką dwójki dzieci w wieku czterech lat

i półtora roku. „Moje życie opiera się na grze i z tego powodu upraszam o zgodę na

przerwanie ciąży”

253

. G.D. obawiała się, czy małżeństwo jej przetrwa, jeżeli będzie

zmu-szona urodzić dziecko poczęte wskutek zgwałcenia

254

.

Jedna z kobiet, w siódmym miesiącu ciąży, napisała: „pod żadnym pozorem nie

chcę wydać na świat rosyjskiego dziecka”

255

. Oczywiście w jej przypadku aborcja była

niedopuszczalna, głównie ze względów medycznych. To samo można powiedzieć o pani

H.S., Westfalki ewakuowanej do Prus Wschodnich, która w styczniu 1945 r. uciekała

z czteromiesięcznym dzieckiem. Dziecko to straciła, gdy zostało rozjechane przez czołg.

Zaraz potem została wzięta do pracy na rzecz ZSRR. Z powodu dalszych okoliczności

można wnioskować, że zapewne już w kwietniu została zapłodniona, bowiem w

mo-mencie napisania podania (14 września 1945 r.) była w szóstym miesiącu ciąży, co

z oczywistych względów czyniło jej prośbę niewykonalną. Kobieta bała się bowiem

wracać w takim stanie do męża w Gelsenkirchen.

Proszę pilnie o pozbawienie mnie dziecka. Nie jestem w takim stanie psychicznym, aby to dziecko donosić. Moje życie stało się zależne od nadziei na uzyskanie pomocy lekarskiej, o co Państwa proszę. W tym stanie w żadnym wypadku nie mogę przynieść mojemu mężowi wiadomości o śmierci mojego małego chłopca. Proszę pokornie, by Państwo pomogli mi i szybko wskazali mi zakład, gdyż tutaj nie otrzymuję jedzenia, tak bym mogła szybko wrócić do domu. W nadziei na Pańskie zrozumienie, dziękuję, Pani H.S., dnia 14 września 1945 r.256

G.K., urodzona w 1920 roku, została zgwałcona w Berlinie. Gdy stwierdziła, że

jest w drugim miesiącu ciąży, starała się o uzyskanie zgody na przeprowadzenie aborcji.

Urzędnicy sprawiali wrażenie, że zamierzali zwlekać tak długo, aż minie czas, w którym

można byłoby przeprowadzić zabieg. Zdesperowana kobieta doprowadziła do

poronie-nia w piątym miesiącu ciąży. Było to dla niej ciężkie przeżycie, ale potem urodziła

jesz-cze troje dzieci. Lekarz, który umożliwił jej poronienie płodu, „był bardzo miły i

uprzej-my, który chronił kobiety”

257

.

Zachowały się też liczne informacje o kobietach i dziewczynach, które zaszły w

cią-żę, skutkiem wielokrotnego gwałcenia przez żołnierzy francuskich. W prowadzonych

do-252 Ibidem.

253 Ibidem.

254 Ibidem.

255 Ibidem.

256 Ibidem, s. 206–208.

257 BeFreier und Befreite…, s. 92. Natomiast A.H. (ur. w 1926 r.) została w Berlinie z powodu matki. Była dwa razy zgwałcona. Drugi raz miał miejsce na łóżku w schronie przeciwlotniczym. Matka zaofero-wała jej przeprowadzenie zabiegu, ale okazało się, że nie zaszła w ciążę, zob. s. 92–93.

chodzeniach czasami udało się ustalić ojców tych dzieci. Niekiedy starano się ukarać

żoł-nierzy

258

. Przykładem może być sprawa F.F. z Altenheim (pow. Kehl), która ustaliła, że

sprawcą gwałtu był żołnierz z oddziału tunezyjskiego Ali B. Kobieta starała się to ustalić

oficjalnie, gdyż zaszła w ciążę i urodziła córkę G., nad którą sprawowała wysoko ocenianą

przez służby socjalne opiekę, choć na konserwatywnym terenie niektórzy krytykowali ją

jako pannę z nieślubnym dzieckiem

259

. Gorzej miała panna H.-M.T. z Villingen, która nie

zgłosiła urzędowo na czas gwałtu, którego efektem była urodzona przez nią córka.

Zda-niem matki zgwałcił ją Aziz T., adiutant armii francuskiej. Matka musiała przeprowadzać

wiele urzędowych postępowań.

I targuję się ciągle, kiedy za każdym razem jest prawie nie do uniknięcia uświadamia-nie mojej córce, w jaki sposób przyszła na świat. Dziewczyna uświadamia-nie ma przez to lekko, z jej „byciem inną” i potrzebuje wiele siły, lecz także wiele miłości, żeby to zrozumieć i od tego się uwolnić260.

A.A. z Nenzingen koło Stockach musiała aż przyprowadzić kobietę, która była

świadkiem, jak „kolorowy” Francuz gwałcił ją w chlewie dla świń. Gdy dziewczynka

miała pięć lat, A.A. wyszła za mąż i poślubiony małżonek tę córkę legitymował. Jeszcze

gorzej miała L.Z., której wmawiano, że zgwałcenie jej jest dziełem jej fantazji lub

aktor-skich umiejętności

261

. Symptomatyczna jest historia panny I.Z., asystentki dietetyka

z Baden-Baden. W 1945 roku miała 27 lat, a Francuzi dokwaterowali do mieszkania jej

rodziców niejakiego oficera Dédé. Ten którejś nocy wdarł się do jej sypialni i zgwałcił

ją z odbezpieczoną bronią, na jej protest odpowiedział tylko: C`est la guerre! I.Z. nie

mogła wołać o pomoc i żadna władza nie chciała jej zrozumieć. Dziewczyna zaszła

w ciążę i musiała ukrywać się poza domem, bo w jej środowisku panna w ciąży nie była

mile widziana. Na szczęście mogła się uspokoić, bo rodzina bardzo dobrze ją przyjęła

w tym stanie. Walczyła o uznanie ojcostwa, uzyskując kontakt z matką gwałciciela.

W międzyczasie porzucił ją narzeczony, natomiast jej córka była dla niej „ukochanym

dzieckiem”, zadbanym, które wiele lat później poszło na studia

262

.

Ponurego charakteru wojny doświadczyła na sobie A.M. z województwa

pomorskie-go, którą jako Niemkę zgwałcono, a gdy dotarła do Fryburga Bryzgowijskiego została

ponownie zgwałcona, tym razem przez Francuza. Gdy zaszła w ciążę, próbowała liczyć

czas, by ustalić, który z gwałcicieli ją zapłodnił

263

. Panna J.R. została pierwszy raz

zgwał-cona przez francuskiego adiutanta Louisa M. 9 czerwca 1945 roku około 21.30. Potem

258 M. Gebhardt, op. cit., s. 231.

259 Ibidem, s. 232.

260 Ibidem, s. 233.

261 Ibidem, s. 234.

262 Ibidem, s. 235–236.

została jeszcze trzy razy zgwałcona, była pracownicą kasyna dla armii francuskiej. Obrona

oficera wmawiała jej, że te ostatnie kontakty były dobrowolne, co zdaniem obrony było

istotne, bo panna była już wtedy w ciąży. Obrona wykazywała, że jest to pierwszy

mie-siąc, czyli dziecko zostało już poczęte w czasie stosunków „dobrowolnych”. Kobieta

udowadniała, że każdy z tych stosunków był gwałtem

264

. Natomiast przedszkolanka P.R.

z Offenburga dostała się w ręce Francuzów, gdy nie mogła w przedszkolu zamykać drzwi

z powodu dzieci. Kobieta po zgwałceniu chodziła do ginekologa, który w katolickiej

Ba-denii odmówił jej aborcji. Poszła też do proboszcza, który nie udzielił jej żadnej pomocy.

Kobieta pogodziła się z sytuacją i w październiku 1946 roku urodziła syna. Gdy dziecko

miało 12 lat, ostatecznie doszła do wniosku, że urodzenie go nie było żadnym wstydem

265

.

T.S. została zgwałcona przez żołnierza o czarnym kolorze skóry, ale nie zamierzała poddać

się aborcji

266

. Natomiast w przypadku M.T. po wojnie jej dzieckiem poczętym z gwałtu

interesowała się rodzina gwałciciela

267

. M.L. z Bad Krozingen (pow. Bryzgowia–Górny

Czarny Las) została zgwałcona przez 37-letniego Algierczyka, który w dzień po gwałcie

został przeniesiony. Kobieta indagowana, by przeprowadzić zabieg, była tym oburzona

i powiedziała, że nie dokona aborcji „w żadnym wypadku”

268

. Inna była historia panny

E.X., która na drodze, podczas trwającej przeciętnie 10 minut wędrówki do pracy, została

zgwałcona przez dwóch pijanych francuskich żołnierzy. Z tego gwałtu urodziła córkę, co

skomplikowało jej życie, gdy chciała stworzyć nowy związek, ale po jakimś czasie jej

miłość do córki stała się najważniejsza

269

. W katolickiej Bawarii prawie każdy lekarz,

po-wołując się na klauzulę sumienia, odmawiał dokonania aborcji, a położna z Feldkirchen

koło Monachium, która sama dokonywała aborcji, popadła w kłopoty

270

. Warto też zwrócić

uwagę na przypadek pani R.M., która została zgwałcona w Allersbergu (powiat Roth)

przez żołnierza o czarnym kolorze skóry. Gdy dziecko, będące owocem tego gwałtu,

przy-szło na świat, powiedziała: „Kocham to dziecko, na równi z innymi”

271

. To samo mówiła

I.D. zgwałcona w Coburgu:

Kocham moje dziecko, choć zostało poczęte wskutek brutalnego i prymitywnego gwałtu, a ja już nigdy więcej nie widziałam na oczy jego ojca, po tym jak przez mój opór zostałam uderzona, leżąc na ziemi, i straciłam przytomność, ale dzięki temu było mi lżej poddawać się jego bezprawnym groźbom272.

264 Ibidem, s. 237–238.

265 Ibidem, s. 239.

266 Ibidem, s. 240.

267 Ibidem, s. 243.

268 Ibidem, s. 243. Później też nie oddała dziecka rodzinie gwałciciela.

269 Ibidem, s. 245.

270 Ibidem, s. 205.

271 Ibidem, s. 240–241.