• Nie Znaleziono Wyników

Jakie były tego przyczyny?

W dokumencie wydanie specjalne przy współpracy (Stron 93-97)

Generalnie możemy powiedzieć, że przyczyną było otwarcie się rynków świata na chińskie towary. Ale towary te trzeba było wyprodu-kować a  produkcję zorganizować. Tu przede wszystkim liczy się polityka rządu, czyli poli-tyka reform, odstąpienie od gospodarki plano-wej, przejście do gospodarki wolnorynkowej (ale utrzymanie sektora państwowego i  inter-wencjonizmu państwa na szeroką skalę), do-puszczenie obcego kapitału, transfer obcych technologii. To jeszcze nie wszystko. Można powiedzieć, że była to polityka bardzo racjonal-na i obecnie w mieszanej gospodarce chińskiej mamy jak gdyby trzy sektory: sektor państwo-wy, sektor chiński prywatny i sektor prywatny z udziałem kapitału obcego. Aby uruchomić te wszystkie sektory, aby produkcja mogła się do-brze, racjonalnie rozwij ać, potrzebna była siła

robocza i  to tania. Tę siłę roboczą dostarczyła chińska wieś. Oprócz tradycyjnych wytworzo-nych w  poprzednich latach liczwytworzo-nych rzeszach wykształconych, czy mniej wykształconych robotników, do produkcji trafi ło ok. 240 mln chłoporobotników. Była to młodzież wiejska, która z  reguły edukację kończyła na 9 klasie, czyli na gimnazjum. Młodzież na tyle wykształ-cona, że mogła czytać, pisać, rozumieć instruk-cje technika, czy komentarze inżyniera. Około 40 mln tych ludzi pozostało na wsi, ale pracu-je poza rolnictwem, ok. 200 mln przeniosło się do małych, średnich i wielkich miast. Z tego aż 30 mln pracuje w budownictwie przy budowie:

autostrad, linii kolejowych, bloków mieszkal-nych, całych osiedli. To jeszcze nie wszystko. Ci ludzie pracują za wynagrodzenie znacznie niż-sze niż chińscy robotnicy, ci, którzy od dawna mieszkali w miastach – od 20, 30, 50 lat. Dzię-ki temu chińsDzię-ki produkt jest konkurencyjny.

Chiny zaprosiły obcy kapitał do inwestowania.

Chiny wykorzystały jedną z  głównych sił na-pędowych gospodarki rynkowej, czyli dążenie do maksymalizacji zysków. Powiedziano part-nerom zachodnim: chcecie mieć większe zy-ski, przyjdźcie do nas, zainwestujcie. I w latach 1978–2010 do Chin napłynęło łącznie 1048 bln USD (Information Offi ce of The State Council of PRC, „China’s Peaceful Development”, Sep-tember 2011, s. 6). Chiny płacą za to sporą cenę.

Wyżej wspomniane źródło podaje (s. 7), że obcy kapitał tylko w minionym 10-leciu tytułem zy-sków wyprowadził z Chin 261,7 mld USD. Wo-kół tego w Chinach toczą się dyskusje i spory.

Młodzież pyta, czy nie jest to zbyt wysoka cena, jaką Chiny płacą obcemu kapitałowi za transfer technologii, umiejętności, itd. Rzecz w tym, że z kwot, które w ciągu tych 30 lat zainwestowano w Chinach ok. 70% to są pieniądze z Hongkon-gu, Tajwanu i od chińskiej emigracji, czyli zyski też tam zostały skierowane. Proszę Państwa, tu nie tylko chodziło o transfer kapitału i technolo-gii. To był także transfer umiejętności, bo Hong-kong, Tajwan i emigracja znają światowy handel lepiej niż ktokolwiek inny. Hongkong i Tajwan były zmuszone do przystosowania się do tych

Część III SCENA GLOBALNA XXI W.

trudnych warunków, do wypracowania sposo-bów poruszania się we współczesnym świecie, nie tylko w  Azji, gdyż emigracja działa także na rynkach amerykańskim i europejskim. Dwa miesiące temu, w  Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych przebywał politolog z Taj-wanu, który powiedział, że według ofi cjalnych danych Tajwan zainwestował w  Chinach na kontynencie ponad 60 mld USD, ale według sza-cunków nieofi cjalnych kwota ta wynosi 200 mld USD.  Zaznaczył, że w  Chinach działa 750 tys.

fi rm z kapitałem tajwańskim. O ten biznes dba ponad milion Tajwańczyków: właściciele fi rm, naczelni inżynierowie, dyrektorzy, księgowi.

Oni przekazali Chinom nie tylko kapitał i umie-jętności, ale także informacje gdzie sprzedać wyprodukowany towar, skąd pozyskać surow-ce, z jakich banków korzystać, jak się poruszać w  świecie biznesu w  dzisiejszym świecie. To samo wcześniej zrobił Hongkong. Dzięki temu Chiny mają takie sukcesy w handlu. Chciałbym zadać pytanie, dlaczego Chiny oszczędzają? Pro-fesor Orłowski przed chwilą wspomniał o tym.

Otóż, w Chinach nastąpiły następujące zmiany.

W 2000 r. 44% PKB przeznaczono na konsump-cję, a w 2010 r. 37%. Twierdzą, że tu właśnie szu-kano, oszczędności. Te oszczędności wynikały z  wielu przyczyn. Były to często oszczędności gospodarstw domowych – wymuszone, zwią-zane z  załamał się systemu opieki zdrowotnej (który dopiero teraz w  tym dziesięcioleciu jest odbudowywany), załamaniem się systemu bez-płatnej oświaty (który przywrócono w  tym dziesięcioleciu). Bez tych systemów ludzie po prostu musieli oszczędzać na wypadek choro-by i  na naukę. W  tradycji chińskiej jest szacu-nek do wiedzy, dlatego każdy się stara, aby jego dzieci ukończyły przynajmniej szkołę średnią a w miarę możliwości studia. Jeśli chodzi o stu-dia to w  Chinach obecnie jest ponad 200 mln osób z wyższym wykształceniem. W ciągu 30 lat reform i otwarcia na świat, na studia zagranicz-ne wyjechało 2 mln Chińczyków, z tego 200 tys.

to byli stypendyści rządowi bądź uniwersyteccy (państwowi), resztę stanowiły osoby, które wy-jechały na studia zagraniczne na własny koszt.

Do Chin powrócili prawie wszyscy stypendy-ści państwowi, czyli ok. 200 tys. i około 300 tys.

tych, którzy wyjechali na własny koszt, czyli powróciło pół miliona osób. Dzisiaj Chiny dążą do ściągnięcia kolejnych pół miliona osób, które ukończyły studia zagraniczne. Niektórzy studia ukończyli już dawno, teraz pracują i mieszkają bądź w Dolinie Krzemowej, lub w placówkach naukowych Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy Kanady. Chcę tutaj wspomnieć, że kilka lat temu Chińczycy przyznali, że gdy w latach 50.

ze studiów na Zachodzie do Chin powróciło po-łowa tych, którzy tam zdobyli doktoraty (było to 2,5 tys. osób), to ci chińscy uczeni, repatrianci ze studiów zagranicznych skrócili okresy badań w chińskiej atomistyce, w broni rakietowej o 20 lat. Dzisiaj tych, którzy powrócili jest pół mi-liona, a następne pół miliona prawdopodobnie jeszcze powróci. Wkład tych ludzi w gospodarkę chińską, w ich postęp jest ogromny. Obok wspo-mnianych 240 mln chłoporobotników, obok wspaniałych think-tanków w dziedzinie politycz-nej i ekonomiczpolitycz-nej, które to przygotowują pro-gramy dalszych zmian w Chinach jest ta liczna grupa repatriantów w sferze nauki. Chińczycy piszą bardzo dużo o tym, co się dzieje w świecie i o światowym kryzysie. Co piszą? Piszą, że na dzień dzisiejszy cały rozwinięty Zachód, włą-czając w to Japonię, jest pogrążony w głębokim kryzysie, jakiego nie było od II wojny światowej, że jest to kryzys gospodarczy, ale także kryzys polityczny związany z  brakiem nowych elit, które by wiedziały jak wyjść z kryzysu społecz-nego, czego przykładem są zajęcie Wall Street, bunty młodzieży, itd. Jest to kryzys – utrzymują Chińczycy – który rozbił dotychczasowy świat na fragmenty. I teraz z tych fragmentów można będzie, czy trzeba będzie zbudować jakąś nową konstrukcję. Myślę, że tutaj autorzy chińscy nieco przesadzają na temat tej fragmentaryza-cji świata. Natomiast Chińczycy uważają, że nadal mimo kryzysu, rozwinięty Zachód, czyli Stany Zjednoczone, Unia Europejska i  Japonia dostarczają 60% globalnego produktu. Zdaniem chińskich uczonych jest to za dużo. Te trzy seg-menty rozwiniętego świata powinny dostarczać

Część IIISCENA GLOBALNA XXI W. maksimum 40% światowego produktu.

Resz-ta powinna być wytworzona przez nowe siły, tj. BRIC, BRICS, Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i RPA. „Gazeta Wyborcza” za funduszem walu-towym przytoczyła dane, z których wynika, że Brazylia wyprzedziła Wielką Brytanię w  pro-dukcie globalnym – 2,5 bln USD. Produkt glo-balny w Indiach wynosi 1,840 bln USD a o RPA nie wspomniano. W  każdym razie, w  wyniku tych procesów, Chiny od dawna nazywane fa-bryką świata, nie tylko dlatego, że wyprzedzi-ły Japonię i  zajęwyprzedzi-ły drugie miejsce w  światowej gospodarce, ale – jak wiemy – są największym eksporterem, wyprzedzając w  2010  r. Niemcy.

Prawdopodobnie w ubiegłym roku wyprzedzi-ły Stany Zjednoczone jako największy importer i  są największym posiadaczem rezerw dewi-zowych. Według ofi cjalnych danych jest to ok.

3,2 bln USD a  według chińskich publikatorów – 4 bln USD. Mam pytanie, jak te środki zostaną spożytkowane?

Ponieważ miałem mówić także o  Indiach, chciałbym powiedzieć, że od dziesięciu lat Indie rozwij ają się bardzo szybko. Szacuje się, że w  ubiegłym roku wzrost wyniósł 7,9%

(w  Chinach – 9,2–9,3), ostatecznych danych jeszcze nie ma. Gospodarka Indii rozwij a się nierównomiernie, są dziedziny rozwij ające się wyśmienicie, jak elektronika, przemysł ciężki, stalowy, samochodowy, ale są też dziedziny bardzo słabo rozwinięte. Głównym problemem Indii jest słaba infrastruktura. W tej dziedzinie Chiny wyprzedziły Indie o  20 lat. Natomiast BRICS ma znaczenie na arenie międzynarodo-wej, jest to jak gdyby nowa luźna organizacja, platforma dialogu, miejsce gdzie te kraje mogą ustalać wspólną politykę w  sprawach takich jak ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, negocjacje rundy Doha, G20, pozycja w  Ban-ku Światowym, głosowanie w Międzynarodo-wym Funduszu Walutow Międzynarodo-wym, itd. Jednocześnie kraje te dzielą zasadnicze różnice. Między Chi-nami a Indiami jest spór terytorialny. Występu-ją wzajemne pretensje dotyczące zaangażowa-nia Chin w Pakistanie, w Sri Lance, w Nepalu.

Chiny krytykują obecne angażowanie się Indii

w Wietnamie i na Morzu Południowochińskim, udział w  dialogu indyjsko-japońsko-amery-kańskim, itd. Pojawiają się pretensje Chin do Rosji, że dostarcza do Indii lepsze uzbrojenie niż to, które sprzedaje Chinom. Brazylia i RPA są jak gdyby partnerami neutralnymi. Ale waż-ne są interesy handlowe. Otóż w ubiegłym roku Chiny zwiększyły do tych czterech partnerów z  BRICS swój eksport o  29%, a  swój import z tych krajów zwiększyły o 50%. Mam pytanie, czy te zmiany wystarczają do zastąpienia ewen-tualnie kurczących się rynków dla Chin w Unii Europejskiej, w Stanach, czy w Japonii. Niewąt-pliwie nie wystarczą, dlatego że Unia Europej-ska była rynkiem ogromnym. W 2010 r. Chiny na rynki Unii wyeksportowały towarów za 311 mld USD, do Stanów Zjednoczonych za 283 mld USD. Do Japonii za 121 mld USD. Obecnie kurczący się popytu w tych krajach (obszarach przeżywających kryzys) jest dla gospodarki chińskiej poważnym zagrożeniem. W  efekcie sukcesów, jakie Chiny osiągnęły w gospodarce zmienia się ich rola w  organizacjach między-narodowych. Od trzech lat, prof. Justin Lin Yifu w Banku Światowym zajmuje stanowisko wiceprezesa i  zarazem głównego ekonomisty.

Inny chiński ekonomista, Zhu Min, wszedł do Funduszu Walutowego. Chinka reprezentująca dawniej Hongkong jest przewodniczącą Świa-towej Organizacji Zdrowia. Jak pamiętamy, kilka lat temu prof. Brzeziński i inni Ameryka-nie, gdy reaktywowało się G20 w 2008–2009 r.

wyszli z  propozycją aby zamiast G20 przejść do G2, by Chiny i Stany stały się głównymi, że tak powiem, mocarstwami regulującymi świa-tową gospodarkę. Chiny wtedy tę propozycję odrzuciły, co wyraźnie mówił premier Wen Jia-bao i  inni chińscy politycy. Chiny nie chciały brać na siebie takiej odpowiedzialności i myślę, że nie chciałby też sprawiać przykrości Rosji, Indiom, Japonii i Unii Europejskiej. Wtedy ha-słem Chin był świat wielobiegunowy. Dzisiaj chińscy politolodzy (prof. Yan Xuetong z Uni-wersytetu Qinghua, „Global Times”, 30.12.2011) mówią, że Chiny już wyrosły na drugie mo-carstwo świata, dystans dzielący je od Stanów

Część III SCENA GLOBALNA XXI W.

Zjednoczonych będzie się zmniejszać, nato-miast dystans dzielący Chiny i Stany od pozo-stałych mocarstw będzie się zwiększać. Wobec tego są dwa supermocarstwa i  kilka wielkich mocarstw. I  taki zespół powinien się podjąć regulowania światowej gospodarki, wyprowa-dzania jej z kryzysu. Kryzys jest dla Chin nie-korzystny, ale jednocześnie przynosi Chinom szansę. Koncepcja G2 według chińskich polito-logów zmusi władze chińskie do przyjęcia tego rozwiązania, zaś Chiny – choć niechętnie – na to przystaną. W Chinach twierdzi się jedynie, że stosunki chińsko-amerykańskie są najważ-niejszymi stosunkami na świecie. Jak one się ułożą, od tego zależy światowy pokój, postęp bądź też starcia i  konfl ikty. Co można dzisiaj powiedzieć. Chińczycy w  ostatnich czterech latach zasilili Fundusz Walutowy i Bank Świa-towy. Natomiast nie zgodzili się, by udzielać jakiś większych kredytów Unii Europejskiej.

Chiny proponują inwestowanie w  krajach na zasadzie bilateralnej, dlatego też na 35 lat wy-najęli port w Pireusie, ponoć za 5 mld dolarów, stąd kupili na Węgrzech wielkie zakłady che-miczne, u nas Hutę Stalowa Wola, Volvo. Dzi-siaj Chiny rozwinęły i zmodernizowały jedną trzecią swojego kraju. Mają przed sobą jeszcze cel zmodernizowania dwóch trzecich kraju.

Aby to osiągnąć potrzebują nadal zachodniej pomocy, potrzebują kapitałów, technologii, handlu z  rozwiniętymi państwami Zachodu.

Chiny dzisiaj będą dążyć do kapitałowego wchodzenia, bowiem mają środki do ekspansji inwestycyjnej. W ubiegłym roku ich inwestycje za granicą wyniosły 68 mld USD. W 2010 r. było to 59 mld USD. Z tych 68 mld USD według ich danych, 10%, czyli 6,8 mld USD trafi ło do kra-jów europejskich. Dokładnie nie wiemy jak to się rozłożyło w poszczególnych krajach, ale być może w Brukseli pracują nad tym. Chcę powie-dzieć, że w Azji, nie tylko w Chinach, pojawiają się dość radykalne poglądy. Zdaniem singapur-skiego politologa, prof. Kishore Mahbubani’ego dzięki sukcesom gospodarczym krajów Azji zo-stanie zakończony dwustuletni okres zachod-niej dominacji w gospodarce światowej, okres

swoistej „historycznej aberracji”. Natomiast in-nego zdania jest amerykański politolog, prof.

Georg Friedman, cytowany tu przez „Rzeczpo-spolitą” z 31.12–01.01.2012. Otóż uważa on, że Chiny z każdym dniem stają się słabsze. Z 1,3 mld ludzi, 600 mln zarabia tam mniej niż 3 USD dziennie. Chiny boją się bezrobocia. Aby wejść w poważną rywalizację z USA – według prof.

Friedmana – Chiny muszą potroić rozmiary swej gospodarki.

George Friedman przypomina, że już w 2009 r. przewidywał, iż XXI w. upłynie pod znakiem coraz dojrzalszej dominacji Ameryki.

Mamy taki tu dwugłos. Dzisiaj co widzimy?

Otóż, widzimy nowe zjawisko – przesuwanie się z centrum światowej geopolityki znad Atlan-tyku do Azji, nad Pacyfi k. Chińczycy ocenia-ją to jako „powrót Stanów Zjednoczonych do Azji”. Ten powrót znalazł wyraz, po pierwsze, w umocnieniu sojuszu z Japonią i z Południową Koreą. Pozostawienie tam amerykańskich wojsk pod amerykańskim dowództwem, choć w Korei miało być przekazane Koreańczykom, podjęcie licznych manewrów na morzu, wznowienie ma-newrów z udziałem innych partnerów w Tajlan-dii i  niedawną zapowiedź prezydenta Obamy, że Amerykanie będą stacjonować także w  Au-stralii. To wszystko niepokoi Chiny, zarazem do-wodzi, że rzeczywiście to centrum się przeno-si do Azji, skoro Amerykanie przenoszą ciężar swojej obecności wojskowej i  gospodarczej do Azji. W  1987  r. Stany Zjednoczone przystąpiły do traktatu o przyjaźń i współpracę zawartego przez ASEAN. Chiny natomiast ze swej strony w 2009 r. zawarły z krajami ASEAN-u porozu-mienie o  utworzeniu strefy wolnego handlu.

W efekcie chińskie obroty z ASEAN (to jest 10 krajów) wzrosły w  zeszłym roku do 350 mld USD. W 2010 r. też był to już znaczny wzrost. Wi-dzimy więc nową rywalizację na obszarze Azji o wpływy w Azji Południowo-Wschodniej, tak-że o wpływy w Azji Południowej, Japonii i Ko-rei. Pozycja Chin jest dosyć silna, dzięki temu, że to one sterują sześciostronnymi rozmowami w  sprawie broni nuklearnej Korei Północnej, że mają bardzo silne powiązania gospodarcze

Część IIISCENA GLOBALNA XXI W. i  handlowe z  Koreą Południową, że japońska

gospodarka jest bardzo zależna od eksportu na chiński rynek. Jest jeszcze oczywiście sprawa wolności żeglugi na Morzu Południowochiń-skim, przez Cieśninę Malakka. i tu trwa rywa-lizacja, i  włączenie się Stanów Zjednoczonych w  sprawy swobody wolności żeglugi na tym akwenie.

Chińskie źródła szacują, że na tym akwe-nie jest 50 mld ton ropy naftowej i  20 bln m3 gazu. Jest o  co walczyć. Są to więc obszary nowej rywalizacji, z tym, że wydaje się, że bę-dzie to rywalizacja łagodna, zwłaszcza że, jak wspomniał już pan prof. Orłowski, Azja ma wewnątrz sporo zagrożeń. Co się stało dzię-ki łączności telefonicznej, dziędzię-ki komputerom i  nowemu przepływowi wiedzy. Dzisiaj społe-czeństwo chińskie, także ci chłoporobotnicy, nie są już skłonni pracować za te pierwotnie niskie płace, żądają wyższych płac, a to zagra-ża zmniejszeniu konkurencyjności chińskiego eksportu. Chińskie społeczeństwo buntuje się przeciw zanieczyszczeniu środowiska, zwłasz-cza przez przemysł chemiczny. Dochodzi wręcz do walk na niewielką skalę, ale tak często i tak bolesnych, że rząd wydał polecenie łagodnego rozwiązywania konfl iktów społecznych. Daw-niej rozwiązywano je metodami jednoznacz-nymi, dosyć ostrymi, dzisiaj przechodzi się do dialogu, do przekonywania. Jest jeszcze inny problem, problem korupcji, która w  Chinach kwitnie na ogromną skalę, zresztą w całej Azji, w Indiach, w Indonezji, w Birmie. Kraje te bory-kają się jeszcze z wieloma innymi problemami.

Generalnie jednak region, to znaczy ASEAN, stoi przed trudnym wyborem: czy się opowie-dzieć po stronie Chin, czy zacieśniać stosunki z  Chinami, czy też wznawiać stosunki ze Sta-nami Zjednoczonymi. Filipiny, a  nawet Wiet-nam są skłonne bardziej zacieśniać stosunki ze Stanami, co jest zrozumiałe, bo po prostu bar-dziej odczuwają presję Chin, barbar-dziej się Chin obawiają i w kontekście sporu o wyspy na Mo-rzu Południowochińskim, o te zasoby ropy już eksploatowane przez Filipiny i przez Wietnam.

Cytowany singapurski politolog powiedział, że

Azja może się rozwij ać pomyślnie, jeśli Chiny i Indie będą się rozwij ać razem.

Jakie są różnice mentalne

W dokumencie wydanie specjalne przy współpracy (Stron 93-97)