• Nie Znaleziono Wyników

Jerzy hausner *

W dokumencie NIEPEWNOŚĆ I WIZJE PRZYSZŁOŚCI (Stron 117-121)

Polityka makroekonomiczna w erze pocovidowej

Państwo i polityka gospodarcza nie tworzą i nie za-pewniają wzrostu gospodarczego. Tworzą warunki,  które wpływają na dynamikę, trwałość i jakość wzro- stu. János Kornai [2014] sformułował trzy zasadni-cze makroekonomiczne warunki zdrowego wzrostu  gospodarczego w średnim okresie: (1) łączny popyt  nie może rosnąć wyraźnie szybciej niż produkcja,  (2) konsumpcja nie może rosnąć wyraźnie szybciej  niż inwestycje, (3) oszczędności nie mogą rosnąć  wyraźnie wolniej niż inwestycje. Działanie tych re-guł i występowanie negatywnych czy pozytywnych  konsekwencji ich nieprzestrzegania lub przestrzegania  nie jest automatyczne. Psucie gospodarki może trwać  latami, aż do wystąpienia głębokiego kryzysu i zała-mania. To obszar działania „reguły kciuka”, a nie układ  równań. Można go opisywać numerycznie, ale nie da 

* Prof.  Jerzy  Hausner  –  Uniwersytet  Ekonomiczny  w Krakowie.

się go parametrycznie ogarnąć. Analityka dostarcza  sygnałów ostrzegawczych, ale nie zastąpi polityki  gospodarczej i nie wyręczy decydentów.

Warto jednak regułami numerycznymi się posługi- wać, bowiem w przeciwnym razie nie da się z wyprze-dzeniem rozpoznawać zagrożeń, które nie ujawniają  się na raz, ale stopniowo się kumulują i wzmacniają. 

Wzrost ceny mieszkań nie prowadzi automatycznie do  wystąpienia spekulacyjnej bańki, ale taki efekt może  mieć miejsce i nie wiadomo, kiedy bańka pęknie.

Nieprzewidywalne efekty wynikają też z natural-nych dla gospodarki rynkowej wahań koniunktury,  które są silniejsze w gospodarce otwartej i w warun-kach globalizacji. Tym bardziej politycy gospodarczy  muszą być świadomi reguł przypomnianych przez  Kornaia [2014]. Powinni zatem pamiętać, że wzrost  dochodów nie jest stały i pewny, zaś wzrost wydatków  przeciwnie.

Tym samym, polityka gospodarcza nie może być  sprowadzona do pojedynczych posunięć. To wielo- wymiarowy proces. Rzadko decydent ma do czynie-nia z wyborem albo – albo. Zazwyczaj rozstrzygane 

KOnFEREnCJE, SEmInARIA, DEBATY

dylematy nie mają zerojedynkowej natury. Złe ich  rozwiązywanie  prędzej  czy  później  prowadzi  do  konieczności podejmowania kosztownych działań  ratunkowych, kiedy pozostaje już minimalizowanie  strat. Polityk gospodarczy nie rozwiązuje równań  tylko rozstrzyga dylematy. Czym trudniejsza sytuacja  gospodarcza, to znaczy, czym wyższy poziom nierów-nowagi (makroekonomicznej), tym trudniejsze staje  się sformułowanie podstawowych dylematów i okre-ślenie właściwych działań i ich sekwencji. Właściwość  w tym przypadku polega na podjęciu takich działań,  które obniżają poziom nierównowagi i poszerzają  stopniowo pole manewru decydenta. Czym silniejsze  są jego ograniczenia poznawcze i instytucjonalne, tym  trudniej mu wyznaczyć właściwą ścieżkę postępowa-nia. Problem decyzyjny polityka gospodarczego może  zostać ujęty jako trilemat, a nawet w formie jeszcze  bardziej złożonego układu zmiennych. Jednakże taki  układ zmiennych musi zostać definicyjnie uproszczony  i powinien zostać ujęty w zestaw podstawowych dyle-matów. W przeciwnym razie podejmowane działania  mogą się okazać przeciwskuteczne, a ich efekty zaczną  się spiralnie kumulować, co doprowadzi do załama-nia gospodarki i utraty nad nią makroekonomicznej  kontroli.

Doświadczenie prowadzenia przez kilkanaście  ostatnich lat niekonwencjonalnej polityki monetarnej  co najmniej w jednym punkcie przypomina następ- stwa długookresowego stosowania interwencjoni-stycznego keynesizmu. Mianowicie, wydaje się, że  w obu przypadkach było to wejście na drogę jedno-kierunkową, z której nie można zawrócić, bo grozi to  nawrotem głębokiej recesji, czemu chce się zapobiegać  współcześnie niekonwencjonalną polityką pieniężną,  a kiedyś fiskalnym pobudzaniem łącznego popytu. 

Jednocześnie w obu przypadkach stopniowo zaczęły  się ujawniać i kumulować niekorzystne skutki nowego  podejścia. Zwłaszcza wydaje się, że ich orędownicy  w swym polityczno ‑gospodarczym myśleniu kiedyś  pominęli i dzisiaj też pomijają podażową i mikroeko-nomiczną (realną) stronę gospodarki, koncentrując  się na stronie popytowej i makroekonomicznej. A to  w konsekwencji prowadzi do osłabienia skłonności do  inwestowania, przedsiębiorczości i produktywności.

Ułudą staje się propagowana obecnie koncepcja  wzrostowego wyrośnięcia z długu wygenerowanego  w następstwie niekonwencjonalnej polityki pieniężnej. 

Tym, którzy obecnie odwołują się do Keynesa trzeba  przypomnieć, że odróżnia on dwa porządki akumulacji  kapitału [Keynes, 2011, s. 121–122]. Jeden polega na  tym, że dzięki zastosowaniu dodatkowej jednostki  kapitału rzeczowego następuje przyrost produktu na  jednostkę czasu, co prowadzi do przyrostu kapitału  rzeczowego. Tu uchwycona jest kwestia produktywno-ści. Drugi mechanizm akumulacji polega na wzroście  wartości kapitału dzięki zastosowaniu dodatkowej 

jednostki wartości kapitału. W tym drugim przypadku  idzie o pieniężny aspekt akumulacji. Te dwa porządki  nie istnieją w oderwaniu, ale związki między nimi nie  są zdeterminowane. Mogą one do siebie przystawać  i mogą się rozchodzić.

To rozchodzenie się jest silniejsze, jeśli działania  inwestycyjne są ukierunkowane na uzyskanie wyższej  płynności kapitału, a nie na efekty rzeczowe. Koncen-trowanie się na płynności kapitału i odrywanie go od  rzeczowej podstawy oznacza myślenie o przyszłości  przez pryzmat teraźniejszości i widzenie jej jako czasu  podzielonego na małe odcinki. W ten sposób przy-szłość zbliża się do teraźniejszości. A to faktycznie  prowadzi do utrwalania tego, co jest. Gospodaro-wania nie da się jednak zamknąć w teraźniejszości. 

Teraźniejsze działania w ten czy inny sposób tworzą  przyszłość.

Jeżeli w działalności gospodarczej kierujemy się  przede wszystkim stopą procentową (która, co podkre-śla Keynes, jest zjawiskiem bieżącym) oraz krańcową  efektywnością kapitału, to przyszłość traci w gospo- darowaniu znaczenie inne niż utrwalanie teraźniej-szości. Inaczej jest, kiedy teraźniejszość wiąże się  z przyszłością poprzez kapitał produkcyjny [Keynes,  2011, s. 128]. To inwestycje wytwórcze (rozwojowe)  otwierają drogę do przyszłości i tworzą podstawę do  sprostania wyzwaniom.

Ponieważ obecnie w epoce pandemii  COVID‑19  kluczową kwestią stała się odporność i sposób jej  nabywania, to stosunkowo łatwo dostrzec, że od-porność się traci, „osadzając się” w teraźniejszości  i eksploatując te zasoby, które przynoszą doraźny  sukces. Każdy sukces staje się wówczas problemem,  bowiem prowadzi do zachowania schematycznego,  które prowadzi do rutyny. Grając w to i tak, aby obec-nie wygrać, zapominamy o wytworzeniu zdolności  do przestawienia się w sytuacji zasadniczej zmiany  reguł, czyli zapominamy o rozwoju. Wzrost wynika  z wykorzystania czynników aktualnych, dzieje się  w teraźniejszości. Rozwój dokonuje się w następstwie  wytworzenia pomostu między przeszłością (dziedzic-twem) i przyszłością. Wzrost daje siłę, ale odporności  nie przysparza.

Ten pomost stanowią  m. in. inwestycje wytwór-cze, zwłaszcza takie, które niosą w sobie ładunek  innowacyjności. I na to właśnie kładł nacisk Keynes. 

W tym obszarze fundamentalne znaczenie ma komple- mentarność inwestycji prywatnych i publicznych. In-westycje publiczne nie mają wypierać czy zastępować  prywatnych. Są niezbędne w formowaniu infrastruk- tury gospodarowania, ale jednocześnie stanowią okre-ślone ograniczenia przestrzenne, bez których doraźny  interes prywatny dominowałby nad długofalowym  rozwojowym interesem publicznym.

Te infrastrukturalne ograniczenia ( m. in. istnie-nie przestrzeni publicznej) są społecznie korzystne 

(beneficial constraints). Wynikają one także z regu-lacji, która na wprowadzanie tego rodzaju ograniczeń  powinna być ukierunkowana. Powinny się one odnosić  także do działalności gospodarczej państwa. W tym  wymiarze dobrym przykładem są różnego rodzaju re-guły fiskalne ograniczające z jednej strony możliwość  arbitralnego podnoszenia podatków, z drugiej wzrostu  wydatków. Takie ograniczenia mają zapobiegać po-ważnemu naruszeniu równowagi makroekonomicznej,  co może prowadzić na kryzysu gospodarczego i wy-stąpienia w masowej skali społecznie niepożądanych  efektów redystrybucyjnych, np. w następstwie wy-sokiej inflacji.

Wprowadzanie i respektowanie różnego rodzaju  społecznie korzystnych ograniczeń (np. związanych  w ochroną środowiska) stanowi fundament ekono-micznej wiarygodności państwa. Ma to wymierne  znaczenie,  bowiem  niska  wiarygodność  państwa  powoduje wzrost ryzyka gospodarczego i premii za  ryzyko, co hamuje aktywność gospodarczą i podnosi  jej koszty. Może też wpychać państwo w spiralę za-dłużenia.

Konsekwencje obchodzenia reguł fiskalnych wy-raziście opisuje w swych pracach Hyman Minsky. 

Zwracał on uwagę zwłaszcza na istotne efekty redy-strybucyjne i pojawianie się niekontrolowanych spiral  płacowo ‑cenowych [zob. Minsky, 1990].

Na poważne niekorzystne efekty dystrybucyjne  niekonwencjonalnej polityki pieniężnej wskazują  autorzy raportu  OECD Beyond GDP [Stiglitz i in.,  2018, s. 70]. Bardzo niskie (realnie ujemne) stopy  procentowe powodują m.in., że ludzie starsi (emeryci)  tracą stopniowe życiowe oszczędności, a z drugiej  strony rośnie gwałtownie wartość akcji ich bogatych  i wpływowych właścicieli. W rezultacie polityka taka  uzasadnia konieczność utrzymania relatywnie wyso- kiego zatrudnienia, co powoduje następstwa redystry-bucyjne, które podważają jej wpływ na utrzymanie  trwałego wzrostu, a jednocześnie generuje spadek  zaufania do rządzących i wiarygodności państwa. 

Generalnie międzygeneracyjne następstwa niekon- wencjonalnej polityki pieniężnej i ekspansywnej po-lityki finansowej nabierają obecnie coraz większego  znaczenia i wywołują silne napięcie społeczne.

Analiza redystrybucyjnych, w tym międzygene-racyjnych, efektów polityki finansowej (fiskalnej  i monetarnej) jest konieczna, ponieważ wyraziście  ukazuje szersze ekonomiczne zjawisko, jakim jest 

„transfer długu” (debt transfer) [zob. Stiglitz i in.,  2018, s. 49–50]. Powoduje ono, że zadłużenie jed-nego sektora gospodarczego (gospodarstwa domowe,  przedsiębiorstwa prywatne, sektor publiczny) prze-pływa (spill ­over) z jednego do drugiego sektora. 

Nie dotyczy to tylko przepływu od gospodarstw do-mowych i przedsiębiorstw prywatnych do sektora  publicznego, co absorbuje uwagę wielu ekonomistów, 

ale także przepływu w drugą stronę. Tym bardziej „ra-chunek narodowy” powinien obejmować te przepływy  i wynikające z nich zależności, co postulują autorzy  raportu Beyond GDP. Ich rekomendacja zwłaszcza  odnosi się do uwzględnienia w systemie rachunków  narodowych wymienności i współzależności różnego  rodzaju aktywów.

Wynika z tego, że rosnącego zadłużenia sektora  publicznego (państwa) żadną miarą nie można lek-ceważyć. Prędzej czy później będzie się ono w ten  czy inny sposób przenosić na zadłużenie pozostałych  sektorów, co doprowadzi do kryzysu gospodarczego  i recesji – utraty części potencjału wytwórczego i za-kumulowanego  bogactwa. Absurdalne  jest  zatem  twierdzenie, że obecny dług publiczny nie stanowi  obciążenia przyszłych pokoleń. Stanowi w dwoja-kim znaczeniu: bezpośrednio finansowym i pośrednio  materialnym – zmniejszenie zakumulowanego bogac-twa. Starzenie się współczesnych społeczeństw ten  problem jeszcze zaostrza. Joseph Stiglitz, Jean ‑Paul  Fitoussi i Martine Durand pokazują w swym raporcie,  że w szeregu krajach niefrasobliwa polityka finansowa  przyczyniała się do wzrostu częstotliwości wystąpienia  w nich epizodów dużych ubytków dochodu [zob. Sti-glitz i in., 2018, s. 86].

Występowanie zjawiska „transferu długu” ozna-cza, że bałamutna jest argumentacja uzasadniająca  wzrost długu publicznego jako ekonomicznie tańszego  niż dług prywatny. Bowiem obecnie tańszy dług pu-bliczny stanie się w nieodległej przyszłości długiem  prywatnym, który wywoła kolejną falę wzrostu długu  publicznego. Trzeba też pamiętać, że destrukcyjna  polityka finansowa w jednym państwie wywołuje  negatywne skutki także w skali międzynarodowej, co  dotyczy zwłaszcza jego partnerów gospodarczych.

Zjawisko „transferu długu” wynika z tego (co bar-dzo trafnie podkreśla Mikołaj Lewicki [2019, s. 9–10]),  że zadłużenie w inny sposób wiąże teraźniejszość  z przyszłością, niż w przypadku pracy i wynagro-dzenia. Ma zatem inną społeczną czasoprzestrzenną  naturę. Określa ją relacja dłużnika i wierzyciela oraz  wynikające z niej oczekiwania i zobowiązania. Istotną  zmienną tej relacji jest pieniądz, który wyraża i mie-rzy wielkość zadłużenia. Sam pieniądz jest jednak  formą długu. W przypadku inflacji pieniądz traci  wartość, co rzutuje na wielkość zadłużenia. W tym  sensie dwustronna relacja dłużnik ‑wierzyciel staje się  szerszą relacją społeczną. Jej czasoprzestrzenność się  poszerza. A inflacja (także wiele innych zmiennych)  może być tego czynnikiem. Podobnie jak inflacja na  transfer i redystrybucję długu oddziałuje zróżnicowana  i zmienna fiskalizacja różnego rodzaju działalności  gospodarczych oraz zmienność kursu walutowego. 

Przepływy pieniężne nie odzwierciedlają tylko bieżą- cych transakcji, ale jednocześnie wpływają na kształ-towanie długofalowych relacji między uczestnikami 

KOnFEREnCJE, SEmInARIA, DEBATY

rynku. Ten wpływ jest tym silniejszy, im bardziej  pieniądz w danej gospodarce jest endogenizowany,  co jest następstwem osłabienia reguł fiskalnych oraz  faktycznej niezależności banku centralnego.

Pieniądz w obiegu transakcyjnym (bieżącym) ma  zasadniczo sztywną relację 1:1. Istotna jest jego no-minalna wartość. Kiedy jednak odzwierciedla relację  zadłużenia, bo dług jest zawsze relacją, to istotna staje  się realna wartość pieniądza. Staje się on środkiem  o wiele szerszego czasoprzestrzennie obiegu [Sła-wiński, 2019a].

Bank centralny nie kreuje pieniądza depozytowego,  lecz jedynie płynne rezerwy banków, które służą do  rozliczeń międzybankowych i nie są wydawane na  zakupy towarów i usług. Dlatego nawet bardzo duża  kreacja płynnych rezerw przez banki centralne nie  musi prowadzić do wzrostu inflacji, czego ilustracją  była bardzo niska inflacja przez szereg lat po tym,  jak od 2009 r. kolejne banki centralne uruchamiały  programy QE [Sławiński, 2019a]. Programy QE stały  się przyczyną kreacji pieniądza w czasie obecnej  epidemii  COVID‑19 w takiej części, w jakiej banki  centralne zaczęły udzielać pożyczek bezpośrednio  rządom i kupować duże ilości obligacji przedsię-biorstw.

Andrzej Sławiński [2019b] podkreśla, że w normal-nych warunkach pieniądz depozytowy jest kreowany  przez banki komercyjne i jest efektem ich akcji kredy-towej. Udzielanie kredytów przez banki komercyjne to  w istocie monetyzacja przyszłych dochodów pożycz-kobiorców. Ryzyko dla stabilności systemu bankowego  pojawia się wtedy, gdy akcja kredytowa banków rośnie  znacznie szybciej niż PKB, a tym samym szybciej niż  dochody pożyczkobiorców. Impulsem do rozpoczęcia  programów QE było załamanie się w wielu krajach  tego rodzaju niestabilnych boomów kredytowych,  gdy banki komercyjne i uniwersalne poniosły straty  i bojąc się o swoją wypłacalność, przestały udzielać  sobie wzajemnie pożyczek. Wywołany tym kryzys  płynności zapoczątkował globalny kryzys bankowy  lat 2007–2009. Banki centralne musiały w tej nad-zwyczajnej sytuacji dostarczyć bankom płynność, co  uczyniły, uruchamiając programy QE.

Występowanie sytuacji nadzwyczajnych, a taką  niewątpliwie jest pandemia  COVID‑19, uzasadnia  luzowanie pewnych ograniczeń, w tym stosowanie 

„klauzuli wyjścia” w przypadku reguł fiskalnych. Nie  wolno jednak zapominać, że uzasadnione odstępstwo  nie może stać się regułą podważającą odpowiedzial-ność oraz że odstępstwo osłabi skutki określonego  szoku gospodarczego, ale wywoła też dłużej trwa-jące niekorzystne konsekwencje. Reguły fiskalne nie  są celem, są narzędziem, jeśli jednak zostanie ono  zdeformowane, to osiągnięcie ważnych celów gospo-darczych będzie utrudnione, a nawet niemożliwe, bez  poniesienia wysokich kosztów społecznych.

Negowanie znaczenia i obchodzenie społecznie  korzystnych ograniczeń prowadzi w konsekwencji  do deformacji struktury gospodarczej. Jedne elementy  tej struktury stopniowo zyskują dominującą pozycję  i wchodzą w rolę hegemona. Przykładem jest np. kar-telizacja gospodarki przemysłowej. Współcześnie  taką pozycję uzyskują wielkie platformy wirtualne  ( GAFA). Deformacja strukturalna nie polega wyłącz-nie na hegemonii określonych podmiotów rynkowych. 

Może też przyjmować formę etatystyczną, w której  nadrzędna pozycja przypada podmiotom państwo-wym, podporządkowującym sobie rynkowych graczy,  narzucając korzystne dla siebie reguły gry ekono-micznej. Tak aktualnie się dzieje na Węgrzech czy  w Polsce. Jeszcze bardziej oczywisty jest przypadek  Chin czy Rosji. Mamy w tych i wielu innych krajach  do czynienia z formowaniem państwowo ‑narodowej  gospodarki rynkowej.

Nieskuteczność czy niska skuteczność reguł, w tym  reguł fiskalnych, nie wynika zazwyczaj z tego jak są  skonstruowane, ale z tego kto i jak się nimi posłu-guje lub do nich odnosi. Reguły są ograniczeniami  swobody decyzyjnej. Nie eliminują jej, ale ją ograni-czają: można wiele, ale nie wszystko. Decydenci mają  naturalną skłonność ich omijania. Często wybierają  ścieżki na skróty. Dlatego reguły, aby wiązać decy-dentów muszą zostać umocowane. Jednym z tych  umocowań jest konstytucyjna zasada praworządności. 

Jeśli jest podważana, to podważany jest cały porządek  normatywny. Jest więc jasne, że w ostateczności nie  ma takich umocowań formalnoprawnych, których  zdeterminowani decydenci nie zdołają osłabić lub  nawet usunąć.

Porządek normatywny w danym społeczeństwie  istnieje nie za sprawą samych sankcji, ale w następ- stwie kulturowego (aksjonormatywnego) społecz-nego wyboru i umocowania, co stanowi podstawę  jego formalnoprawnego umocowania. Zatem jeśli  ktoś domaga się zniesienia jakiś reguł, w tym reguł  fiskalnych, dlatego, że są mało skuteczne, to winien  pamiętać, że taka argumentacja w konsekwencji pro-wadzi do osłabienia całego porządku normatywnego  i wszelkich wpisanych do niego reguł. Stopniowo  przestają one obowiązywać, a tym samym zanikają  wynikające z nich ograniczenia, ale także wynikające  z nich społeczne korzyści.

Niepokojącą propozycją finansowania wydatków  budżetowych przez banki centralne jest koncepcja  MMT (Modern Monetary Policy), która zakłada, że  ważnym źródłem dochodów rządu powinna być emisja  pieniądza przez rząd (w istocie przez bank centralny,  który staje się w tej koncepcji integralną częścią rządu). 

W takiej sytuacji kreacja pieniądza „z niczego” nie ma  w praktyce ograniczeń, a wydatki fiskalne prowadzą  wprost do zwiększania ilości pieniądza w obiegu. 

Trudno zrozumieć skąd bierze się przekonanie, że 

Dzień dobry, dziękuję bardzo za zaproszenie i je-żeli Państwo pozwolą, ponieważ moi przedmówcy  wiele wątków już poruszyli, chcę powiedzieć, jakie  są przewidywania. Chciałbym odnieść się do trzech  obszarów. Pierwszy to Ameryka, Stany Zjednoczone  mam na myśli, drugi to Europa i strefa euro, a trzeci  obszar to kraje emerging market.

Jak już tutaj wspomnieli przedmówcy, jeżeli popa-trzymy na projekcje dla krajów o wysokim poziomie  gospodarczym, to wszyscy się zgadzają, że stopy pro-centowe będą na razie niskie i również niska będzie  inflacja. Potwierdzają to chociażby bieżące rentow-ności obligacji skarbowych, które na razie widzimy. 

Polityka niskich stóp procentowych będzie wynikać  trochę z innych przesłanek w Stanach Zjednoczonych  i w strefie euro. W Stanach Zjednoczonych będzie  wręcz konieczność utrzymywania niskich stóp pro-centowych, ze względu na bańkę na rynku akcji. Tam  gwałtowne podwyżki stóp procentowych mogą dopro-wadzić do olbrzymich spadków na przegrzanym rynku 

skutki takiej sytuacji będą wyłącznie korzystne, że nie  będzie żadnych efektów ubocznych i niepożądanych. 

Tym bardziej, jeśli rzecz w ostateczności sprowadza  się do zapisów w księgach banku centralnego a jego  suma bilansowa może rosnąć w nieskończoność. Do-prowadzenie zaproponowanego przez orędowników  MMT zniesienia reguł fiskalnych do absurdu, poka-zuje, że w końcu zostają oni zmuszeni do stwierdzenia,  że jakieś ograniczające reguły są potrzebne. A wtedy  wraca kwestia nie tylko tego, jakie one mają być, ale  kto ma je ustanawiać, jak mają być umocowane i kto  ma gwarantować ich przestrzeganie.

Model wzrostu jest zawsze w jakiejś mierze reżi-mem akumulacji – formowania kapitału. Konieczne  staje się zatem zastanowienie, w jaki sposób określony  reżim akumulacji i formowania kapitału wpływa na  strukturę i trwałość wzrostu gospodarczego – jego  jakość. A z tego wynika kolejne istotne pytanie do-tyczące drugiej strony bilansu zarówno w przypadku  kapitału wytwórczego, jak i kapitału finansowego  jako pasywów. A w konsekwencji także o to, jakie  taki bilans rodzi następstwa makroekonomiczne i ma-krospołeczne.

Bibliografia

Keynes J.M. [2011], Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.

Kornai J. [2014], Dynamizm, rywalizacja i gospodarka nadmiaru. Dwa eseje o naturze kapitalizmu, Fundacja  Gospodarki i Administracji Publicznej, Kraków.

Lewicki M. [2019], Społeczne życie hipoteki, Wydawnictwo  Naukowe Scholar, Warszawa.

Minsky H. [1990], Schumpeter: finance and evolution,  w:  Heertje A.,  Perlman  M.  (red.),  Evolving Market Technology and Market Structure: Studies in Schum-peterian Economics, The University of Michigan Press,  Ann Arbor.

Sławiński A. [2019a], Kryptowaluty: zapowiedzi i rzeczy-wistość, w: Przybylska ‑Kapuścińska W., Perez K. (red.),  Polityka pieniężna i rynki finansowe wobec wyzwań gospodarki 4.0, CeDeWu, Warszawa, s. 65–78.

Sławiński A. [2019b], The Role of the ECB’s QE in Al-leviating the Eurozone Debt Crisis, „Prace Naukowe  Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu”, nr 428,  s. 236–250.

Stiglitz J., Fitoussi J.‑P., Durand M. [2018], Beyond GDP.

Measuring What Counts for Economic nad Social Per-formance,  OECD, Paris.

W dokumencie NIEPEWNOŚĆ I WIZJE PRZYSZŁOŚCI (Stron 117-121)