• Nie Znaleziono Wyników

Jung a chrześcijaństwo

Rozdział 3: Jung postsekularny

3.2 Jung a chrześcijaństwo

Obecność chrześcijaństwa w umysłowości

W Jungowskim sposobie myślenia, podobnie jak w przypadku ogólnego zagadnienia religii, chrześcijaństwo ma przede wszystkim wymiar psychologiczny. Jak pisze filozof: Jeśli

chodzi o psychologię, Zachód jest mimo wszystko do szpiku chrześcijański410. Chrześcijaństwo to zatem nie tylko wyznanie, ale przede wszytkim dominująca kultura Zachodu, która sięga korzeniami do głębi powszechnego doświadczenia ludzkiego. Chrześcijaństwo ma też swój wymiar historyczny – podobnie jak cała kultura ewoluuje ono, lecz bardzo powoli. Jung postrzega zatem chrześcijaństwo jako kulturę wciąż dominującą, lecz zmierzającą powoli do swego kresu. Ujmując tę problematykę w kategorie astrologiczne, psycholog pisze: Wraz z

przyjściem na świat Chrystusa rozpoczyna się epoka Ryb. To nie ja wymyśliłem symbol Ryb, który spotkać można w świecie symboliki chrześcijańskiej: chodzi tu o ludzi-rybki, o pisciculi christianorum. Chrześcijaństwo dlatego odcisnęło się na nas tak głębokim piętnem, że w cudowny sposób dokonało wcielenia symboli tej epoki. Mniemając, że jest w posiadaniu jedynej odwiecznej prawdy, chrześcijaństwo było w błędzie, ale jest ono jednym ze wspaniałych przejawów tej prawdy w naszych czasach411. Figura Chrystusa, czyli właśnie wzmiankowany przez Junga symbol chrześcijański, była zatem wyrazem kondycji psychologicznej całego eonu, stanowiła uzewnętrznienie, ukonstelowanie się archetypowych treści przybierających nową formę wraz z każdym dużym wahnięciem historiozoficznym (astrologicznym). Jung dowartościowuje tu chrześcijaństwo, uznając je za konieczny i (pod wieloma względami) pożyteczny etap rozwoju człowieka. Jednak psychologia człowieka, jako że ma charakter kumulatywny, tzn. stanowi konglomerat dziejowych doświadczeń gromadzonych wraz z filogenetycznym rozwojem gatunku, zawiera także dawniejsze stadia

ewolucji, które kształtują jednostkę i wciąż na nią oddziałują. Wyczerpywanie się epoki Ryb

wiąże się według Junga z regresją psychologii do jej stadium przedchrześcijańskiego. Jak pisze filozof: Abstrahując od motywów natury osobistej, mamy głębsze powody, by twierdzić,

że większa część Europy popadła w neopogaństwo, czyli antychrześcijaństwo, skąd zapożyczono religijny ideał Mocy wymierzony przeciwko ideałowi metafizycznie uzasadnionej

410 C. G. Jung, Psychologia a religia Zachodu i Wschodu, op. cit., s. 486.

miłości412. Jung nawiązuje tu w szczególności do epizodu nazistowskiego, lecz cytat ma szerszy wymiar – pogańskie rysy będą tu miały również Oświecenie, nowoczesna sztuka, hedonizm itp. Jung obserwuje, że wraz z ustępowaniem symbolu chrześcijańskiego i zastępowaniem go przez symbolikę antychrześcijańską413 figura Chrystusa przybiera nowe formy tracąc swoją rdzenną realistyczną ważkość i przyjmując postać bezcielesnej i ahistorycznej idei: Idea Chrystusa właśnie zaczyna się stawać ideą filozoficzną, jeszcze jednak nią nie jest, ponieważ ciągle istnieją ludzie, którzy traktują go całkiem osobiście, jak prawdziwego człowieka414. Jung obserwuje tu zjawisko widoczne chociażby w nowoczesnych teologiach protestanckich, które - jak wskazywał Tadeusz Zatorski - stają się bez mała ateistyczne, zaś ich przesłanie ma raczej pomagać człowiekowi w zaakceptowaniu procesu sekularyzacji, niż kierować na dawne tory ortodoksyjnego myślenia religijnego. W przypadku Junga owa przemiana symbolu Chrystusa jest długofalowym procesem, który w pierwszej połowie XX wieku nie osiągnął jeszcze swego kresu. Stąd obecne w myśli Junga niezdecydowanie co do charakteru nowoczesności – epoki chrześcijańskiej, antychrześcijańskiej, postchrześcijańskiej, czy nawet przedchrześcijańskiej (sprzed właściwego docenienia idei chrześcijańskich, które mogą jeszcze odegrać ważną rolę w kulturze Zachodu, w dobie wielkich niepokojów)? Aby uporządkować nieco te różnorodne idee, przyjrzyjmy się, w jaki sposób Jung interpretuje postać Jezusa w swojej teologizującej psychologii.

Jak się rzekło, Jezus jest dla Junga figurą psychologiczną. Jej korzenie, podobnie jak korzenie wszystkich symboli, sięgają do świata archetypów. Symbol znajduje swój najdoskonalszy wyraz w micie, Jezus jest zatem postacią mitologiczną. Jak pisze psycholog:

Dla mnie Chrystus w ujęciu kościelnym jest istotą duchową, to znaczy mitologiczną; nawet jego Człowieczeństwo jest boskie, ponieważ został zrodzony z Ojca Niebieskiego bez zmazy grzechu pierworodnego […]. Chrystus jest doskonały, pełny, całkowity, a wobec tego jest wszystkim, tylko nie indywiduum; jest on raczej zbiorowym mitologemem, to znaczy archetypem. Jest on znacznie bardziej boski niż ludzki, znacznie bardziej uniwersalny niż indywidualny415. Jung przeciwstawia tu odczytanie Jezusa jako figury mitologicznej

odczytaniu go jako postaci ludzkiej. Podkreśla bowiem, że podstawową cechą człowieka jest niedoskonałość, zaś Jezus z opowieści nowotestamentowych to postać pomnikowa i niemal

412 C. G. Jung, Psychologia przeniesienia, przeł. R. Reszke, Wydawnictwo WROTA, Warszawa 1997, s. 43.

413 De facto również wywodzoną przez Junga z symboliki ryb, gdzie jedną rybą jest Jezus, drugą Antychryst –

ten drugi zajmuje miejsce Jezusa w drugiej połowie eonu (czyli według Jungowskich obliczeń w okresie Oświecenia).

414 C. G. Jung, Zaratustra Nietzschego, Tom 1, op. cit., s. 234.

pozbawiona wad416. Dzieje się tak, gdyż postać archetypowa, jaką jest Jezus, musi odpowiadać na najgłębsze potrzeby człowieka; osadzać człowieka na uniwersalnym gruncie natury i kultury. Jung traktuje zatem Jezusa nie tyle nawet jako Boga (transcendentnego i niedostępnego), co raczej jako swoistego herosa, który wydaje się być nieco bliższy światowi ludzkiemu i stanowi sumę wszelkich doskonałości pożądanych przez ludzi. Jak pisze filozof:

Chrystus jest archetypem herosa, symbolem najwyższego dążenia ludzkiego417. Jezus uosabia

więc cel rozwoju człowieka ery chrześcijańskiej, a jest to cel niezwykle wymagający, na miarę herosa. Nie jest to jednak jedyna wykładnia, jaką stosuje Jung. Z godną psychoanalityka wnikliwością pod powłoką boskości doszukuje się rys na tej kryształowej postaci Jezusa, znajdując ich dostatecznie wiele, aby przypisać ową powierzchowną interpretację Jezusa jako Boga, umysłowości potocznej418. Jezus, w ujęciu psychoanalitycznym, prezentuje się nieco mniej majestatycznie, oddając w ten sposób całą nędzę doświadczenia ludzkiego. Jak stara się interpretować życiorys Jezusa Psycholog:

Jezus, jak wiecie, był chłopcem zrodzonym przez niezamężną matkę. Takiego chłopca określa się mianem „dziecka z nieprawego łoża" — przesąd ten był dlań wielką ujmą. Jezus cierpiał z powodu strasznego poczucia niższości, miał jednak pewność, że zostanie mu ono zrekompensowane. T o właśnie stąd pochodzi ów obraz kuszenia na pustyni, w trakcie którego Szatan zaoferował mu królestwo419. Jezus jest tu zatem dzieckiem z nieprawego łoża,

pariasem znjdującym się niezwykle nisko na drabinie społecznej. Jung interpretuje tę sytuację jako zarzewie rozwijającego się w dorastającym chłopcu kompleksu niższości, który ma być później kompensowany przez manię wielkości w formie utożsamienia z mesjaszem. Jezus

sublimuje420 więc swoją społeczną i ekonomiczną nędzę w wielkościowych wyobrażeniach religijnych, które oferują mu zadośćuczynienie za życiową biedę, w postaci duchowych porywów i wywyższenia jako przywódcy religijno-politycznej rebelii. To właśnie ten trop będzie kolejną dominantą interpretacji Jungowskiej – odczytania postaci Jezusa jako zbrodniarza działającego w imię wyższych wartości. Jak stwierdza filozof: Jezus to silna

osobowość obdarzona mocą, stale w opozycji wobec swego otoczenia, opętana przerażającą wolą Mocy. Ponieważ jednak góruje on inteligencją, rozumie też, że nie da się urzeczywistnić Jego idei na płaszczyźnie politycznej, w formie powstania politycznego — niektórzy fanatycy

416 Jest to tylko jedna z Jungowskich interpretacji. Druga będzie przedstawiać Jezusa jako postać specyficznie ludzką.

417 C.G. Jung, W. McGuire i inni, Rozmowy, wywiady, spotkania, op. cit., s. 403.

418 Jung nie odrzuca tej interpretacji, lecz uznaje ją za niewystarczającą i nie oddającą zapewne całej głębi wglądu psychologicznego, czy też teologicznego.

419 Ibid.

jego czasu już bowiem próbowali tego, bez skutku. Dlatego Jezus woli odgrywać rolę dawnego proroka i reformatora swego ludu, zamiast wywoływać beznadziejny bunt polityczny, ustanawia Królestwo duchowe. […] Ponieważ jednak zostaje wciągnięty w polityczny zamęt panujący wówczas w Jeruzalem, gubi się w intrygach politycznych. Dochodzi do tragicznego kresu, w pełni zdając sobie sprawę z tego, że zawiódł421. Jezus to

zatem buntownik przekraczający istniejący żydowski i rzymski porządek. Jezus, próbując przeprowadzić swoją bezkrwawą rewolucję na poziomie czysto duchowym, nie jest jednak w stanie uwolnić się od ograniczeń politycznych i sam staje się ofiarą swoich rewolucyjnych starań. Według Junga zostaje stracony ze względu na złamanie przezeń licznych praw - tak państwowych, jak i obyczajowych i religijnych422. Staje się więc niejako swoją własną ofiarą, gdyż, wychodząc poza porządek wspólnoty, zaciąga na siebie winę: to nie źli ludzie — Żydzi,

Rzymianie, ktokolwiek inny — ukrzyżowali Chrystusa. Ukrzyżowały go jego cnoty, jego wielkość, która zaprawdę zaprowadziła go na krzyż423. Jung jest jak najdalszy od surowego

potępienia takiego działania. Jest ono według niego najwyższym chwalebnym wysiłkiem, na jaki może się zdobyć człowiek. Akt ofiarniczej śmierci był bowiem aktem dobrowolnym, wpisywał się w maksymalistyczny projekt życiowy podjęty przez Jezusa i kontynuowany przezeń aż do końca, bez względu na konsekwencje: Chrystus nie został ukrzyżowany ze względu na swą słabość. Idąc na śmierć, dowiódł swej siły, ponieważ uczynił to dobrowolnie; postanowił dać się ukrzyżować424. Dla psychologa Jezus nie jest zatem tylko niewinną ofiarą, lecz powszechnym symbolem indywiduum ludzkiego, które zdobyło stan spełnienia425.Krzyż Jezusa jest przez Junga interpretowany jako symbol indywiduacji – procesu przemiany duchowej, który przez niezliczone cierpienia prowadzi do osiągnięcia całkowitości przez człowieka. Powielanie mitu Jezusa staje się zatem udziałem osób, które postępują tą niebezpieczną ścieżką konfliktów moralnych i jednoczenia przeciwieństw426. Jak zwykle jednak, Jung nie jest całkiem konsekwentny w swoich interpretacjach. Zachwalając trudną drogę Jezusa, którą niejako wszyscy - w mniejszym lub większym stopniu - musimy kontynuować, jest jednocześnie krytyczny wobec tej ścieżki rozwoju. Jak pisze: Zawsze

żałuję, że Chrystus dożył tylko trzydziestu trzech lat, bo chciałbym wiedzieć, co on by zrobił,

421 C.G. Jung, O istocie psychiczności…, op. cit., s. 170.

422 C. G. Jung, Zaratustra Nietzschego, Tom 1, op. cit.

423 Ibid., s. 463.

424 Ibid.

425 Ibid., s. 235.

426 Nie każde heroiczne życie musi się zakończyć ukrzyżowaniem, lecz sam ten symbol (krzyża) jest przez Junga często interpretowany jako rozwojowe rozdarcie przez instynkty i dążności życiowe. Skutkiem tego procesu może być ostateczne (częściowe) przystosowanie człowieka.

gdyby dożył pięćdziesiątki, miał żonę i pół tuzina dzieci427. Rysują nam się tu więc dwa spojrzenia na indywiduację. Jedno ukazuje najwyższą istotność tej drogi, drugie przedkłada nad nią ścieżkę przystosowania i porzucenia indywidualistycznych duchowych dążności428. Z dylematem tym będziemy mieć do czynienia w Jungowskiej nauce o Imitatio Christi.

Czytając pisma Junga i zapiski z jego seminariów, można odnieść wrażenie, że psycholog wydał prywatną wojnę429 wyznaniowej figurze Naśladowania Chrystusa. Interpretuje ją, paradoksalnie, jako nieuprawnione porzucenie maksymalistycznej drogi indywiduacji. Jak pisze: Imitatio Christi ma wadę: w końcu jako boski wzór czcimy człowieka,

który ucieleśnił najgłębszy sens życia, i wówczas - z czystego naśladownictwa - zapominamy urzeczywistnić nasz własny najgłębszy sens – samorealizację. W gruncie rzeczy rezygnacja z własnego, rzeczywistego sensu nie jest taka nieprzyjemna. Gdyby Jezus to zrobił, najpewniej byłby poważanym cieślą, a nie religijnym buntownikiem, któremu - gdyby żył dziś - przydarzyłoby się oczywiście to samo, co wówczas430. Figura Imitatio jest więc według Junga złudna – zamiast namawiać do faktycznego naśladownictwa Chrystusa, kieruje wzrok człowieka nie na jego wnętrze i wypisaną tam drogę życiową, lecz na dokonany już życiorys Jezusa, którego nigdy nie można całkowicie powtórzyć. Współcześni chrześcijanie raczej przystosowują się do danej rzeczywistości społecznej i kościelnej, zamiast odważnie poszukiwać własnego heroicznego powołania. Jung nawiązuje tu do nowotestamentowej wypowiedzi Jezusa: Z tego względu pojawia się w Nowym Testamencie aluzja: „Bogami

jesteście". Chrystus czynił rozpaczliwe próby przekonania swych uczniów, by go nie naśladowali, by żyli własnym życiem, bo tylko wtedy będą do niego podobni. Ale uczniowie nie pojmowali, o co mu chodzi: uważali, że jest on Bogiem, że jego życie to boskie misterium, toteż z przyjemnością go opuścili; woleli iść gdzieś z tyłu, w taki sposób zorganizowali pierwszy Kościół, jak gdyby Chrystus nigdy nie istniał. Nikt nie próbował żyć własnym życiem na podobieństwo Chrystusa. […] Gdybyśmy go ujrzeli, do głowy by nam nie przyszło, że to zbawiciel, bogoczłowiek — uznalibyśmy go za istotę niemoralną zdegenerowaną, za osobnika straconego dla społeczeństwa431. Jung ocenia tu wyraźnie krytycznie kościelną organizację wiary, przeciwstawiając jej indywidualny wysiłek człowieka w urzeczywistnianiu swojej chrześcijańskiej drogi. Zaprzeczenie owemu sensowi chrześcijaństwa kryje się już u samego zarania tej religii, w mitycznych postaciach apostołów, którzy uznali, że najlepszym

427 Ibid.

428 Bądź przesycenia ich i w efekcie zdobycia takiego stopnia świadomości, który pozwoli na rozpoczęcie nowego etapu w życiu.

429 Jak zreszta sądzę zasługującą na uznanie.

430 C. G. Jung, Podróż na Wschód, op. cit., s. 75.

przedłużeniem zbawczej misji Jezusa będzie uczczenie go w kościele powszechnym. Tymczasem, według Junga: Chrystusowi naprawdę chodziło o to, że każdy powinien dźwigać

własny krzyż, że trzeba przezywać własne życie aż do gorzkiego końca. Na tym polega inicjacja. Droga ta nie wiedzie do doskonałości — aż tacy ambitni nie możemy być — lecz w każdym razie do spełnienia432. Jung uznaje, że każda inna droga, nie zaś ta polegająca na

dźwiganiu własnego krzyża, jest wymykiem służącym przerzuceniu własnych grzechów na

zewnętrzną postać Jezusa, aby uniknąć indywidualnej odpowiedzialności i dojrzałego odkrywania swojego własnego powołania. Takie rozwiązanie określa Jung jako infantylne i przypisuje je mentalności katolickiej433. Jung uprzedza również, aby nauki Chrystusa nie odczytywać jako zachęty do ascetyzmu. Jak stwierdza: w ten sposób ludzie zaczęli się z

premedytacją umartwiać, posunęli się nawet do tego, że sami się biczowali. Tak jakby na świecie nie było dość cierpienia! Gdy człowiek żyje zwykłym życiem normalnego indywiduum — którym, zważcie na to, człowiek w istocie jest — z pewnością spotka na swej drodze dość udręki, tyle, że nie będzie chciał więcej. Jeśli ktoś jest przekonany, że powinien poszukiwać jeszcze więcej cierpienia, to — jak stwierdziłem — jest to masochistą, to znaczy, wyznaje on zwyrodniałą formę hedonizmu434. Proponowana przez Junga droga jest zatem podobna do

buddyjskiej drogi środka, gdzie człowiek nie dąży nadmiernie do rozkoszy, nie poszukuje jednak również cierpień, których świat dostarcza aż nadto. Jak jednak pogodzić tę wypośrodkowaną ścieżkę z chwaloną zrazu przez Junga drogą przezwyciężania aktualnej rzeczywistości, aż do najwyższego poświęcenia, jak również z fragmentami, w których psycholog wyraźnie potępia nadmierne utożsamianie się z Jezusem? W jednym z listów Jung pisze: Nasze społeczeństwo nie może sobie pozwolić na porzucenie imitatio Christi, nawet

gdyby wiedziało, że konflikt z cieniem, to znaczy konflikt Chrystus versus Szatan, jest tylko pierwszym krokiem na drodze do odległego celu, jakim jest ustanowienie jedności Jaźni w Bogu435. Jung uznaje tu więc Imitatio za niezbędny element współczesnej kultury, który ma chronić człowieka przed apokaliptycznymi wydarzeniami nowoczesności. Jung nie zachęca tu zatem do odważnej konfrontacji z cieniem (co znajdujemy w innych fragmentach jego pism), lecz do zdania się na uniwersalny symbol Chrystusa. Krytykowana wcześniej praktyka przerzucania win na Jezusa wydaje się także powracać w takiej oto wypowiedzi seminaryjnej:

Dopóki ludzie nie bedą w stanie uświadomić sobie, czym jest indywidualność, czym jest Jaźń, dopóty żyć będą w stanie projekcji i nic się nie da z tym począć. Jeśli nie będą projektować

432 C. G. Jung, Zaratustra Nietzschego, Tom 1, op. cit., s. 223.

433 C. G. Jung, Zaratustra Nietzschego, Tom 2, op. cit., s. 44.

434 C. G. Jung, Wizje, Tom1, op. cit., s. 757.

swych treści psychicznych na Chrystusa, znajdą sobie inny obiekt, innego przywódcę czy postać mitologiczną, na przykład Buddę, czy wymyślą nowy system religijny436. Jung uznaje

więc, że projektowanie swego cienia na Jezusa jest lepsze od projektowania go na przywódcę politycznego, który miałby się jawić nowym zbawicielem i, otrzymawszy te wysokie prerogatywy, przyczynić się do powstania kolejnych tragicznych wydarzeń w historii ludzkości.

Jak zatem rozumieć Jungowskie nastawienie do Imitatio Christi? Wydaje się, że Jung jest tu skłonny do pochwały tej postawy, o ile wynika ona ze świadomego namysłu psychologicznego i teologicznego, i jeśli naśladownictwo dokonuje się w swej maksymalistycznej, a więc indywidualistycznej odmianie, zgodnie z którą jednostka staje poza społeczeństwem i na dobre i na złe realizuje swoje własne powołanie - nawet za cenę skrajnego poświęcenia dobrostanu, czy nawet życia. Z drugiej strony u Junga pobrzmiewa wyraźna sympatia do życia mieszczańskiego, które heroicznej drodze heroicznej, duchowej walki przeciwstawia adaptację do świata społecznego. Ponieważ opisy i instrukcje Junga sytuują się na wysokim poziomie ogólności, trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie modele przystosowania i jakie postawy życiowe zasłużyłyby na jego pochwałę a jakie na naganę, co być może da się wpisać w psychologiczny projekt filozofa, w którym jednostka musi sama (lub w asyście analityka) określić, co jest dla niej najlepsze, i w ramach jakich zasad chce działać. Nie przeszkadza to jednak psychologowi stosować sztywnych zasad swojego systemu i analizować w ich obrębie tak swoich pacjentów, jak i posługiwać się nimi w rozważaniach historiozoficznych i futurologicznych. Wydaje się, że to właśnie perspektywa społeczno-polityczna była największą przeszkodą dla jednostronnego poparcia przez filozofa projektu heroistycznego i dla przeciwstawienia mu przystosowania jednostek do społecznych wymogów oraz kościelnych dogmatów i rytuałów. W związku z tym należy zapytać, czy -ostatecznie - Jung był raczej stronnikiem restytucji chrześcijaństwa (w szczególności jego społeczno-instytucjonalnej wersji, wiążącej się z porzuceniem heroistycznej wersji Imitatio), z całym bagażem jego kolektywności i obrzędowości, czy też systematycznego wychodzenia z ram chrześcijaństwa w imię realizacji (także z ducha chrześcijańskiego, lecz w maksymalistycznej i nie-instytucjonalnej jego wersji) ideału autentycznego (a więc

indywidualistycznego i heroistycznego) naśladownictwa Chrystusa, które w końcu mogłoby

doprowadzić do zupełnego zanegowania symbolu Chrystusa437 i powstania nowej wyobraźni symbolicznej, a więc nastania Nowej Ery438?

Aby odpowiedzieć na te pytania, zacznijmy od analizy zapewnień Junga o jego szacunku do chrześcijaństwa. Psycholog wielokrotnie podkreślał, że sam czuje się chrześcijaninem, wielokrotnie uznawał też chrześcijaństwo za dominująca siłę kulturową Zachodu wartą restytucji. Jung wydaje się pozostawać wiernym chrześcijaństwu także w kontekście przemian kulturowych związanych z nowoczesnością. Jak mówił: Jestem

przeciwny destrukcji chrześcijaństwa, ponieważ uważam, że na przestrzeni dwóch tysięcy lat ludzie w wiekszości nie byli w stanie wznieść się ponad koncepcje chrześcijańską, uważam więc, że chrześcijaństwo powinno istnieć, nie można go usunąć. Usunąć należałoby zaś owo szaleństwo polegające na myśleniu, że wszyscy ludzie są tacy sami i wierzą w to samo. To niemożliwe439. Jung jest postępowym chrześcijaninem, (względnie) niezależnym od jakiegokolwiek wyznania; opowiada się on za restytucją chrześcijaństwa symbolicznego (czy też - wychodząc poza język psychologa - kulturowego). Deklaracja podtrzymywania chrześcijaństwa nie wynika jednak wyłącznie z faktu silnego osadzenia tej formacji mentalnej w kulturze, lecz ma charakter częściowo reaktywny – stanowi odpowiedź na apokaliptyczne nastroje Junga i zagrożenia, które odnajdował w swojej epoce. Nie chodzi tu też o restytucję całkowitą - Jung był świadom erozji chrześcijaństwa i nieuniknionych przemian kulturowych związanych z oświeceniem. Samo jednak oświecenie nie było dlań niezależnym stadium kulturowym, stanowiącym szczyt rozwoju ludzkości, lecz sekularnym rewersem chrześcijaństwa, chrześcijaństwem w swojej lucyferycznej formie. To, czego filozof