Przedstawiona powyżej interpretacja Pamiętnika znalezionego w wan-nie umożliwia poszukiwawan-nie podobnych motywów w innych utwo-rach Lema. W Podróży jedenastej z Dzienników gwiazdowych, zaczy-nającej się od spostrzeżenia Tichego, że jego robot popsuł się i nie porządkuje już należycie mieszkania, pilot zostaje powołany do
„sprawy kosmicznej wagi”, czyli ma zostać agentem, wysłanym w prze-braniu na Tajną Planetę, którą rządzą zbuntowane roboty, zbiegłe
__________________
84 Tamże, s. 146.
85 Tamże, s. 150.
198
z zaginionego statku kosmicznego86. Kolejni tajniacy wysyłani przez sekretną organizację nie powrócili z misji w Karelirii87, wiadomo jed-nak, że roboty tam zamieszkujące nazywają ludzi obelżywie „lepnia-kami” i „bryją”, uznając ich za niegodnych życia. Przedstawiciel psy-chiatrii elektrycznej występuje niejako w obronie niebezpiecznych robotów, podkreślając, że stały się one agresywne w stosunku do lu-dzi, dlatego że wchłonęły w siebie:
[...] całokształt wiedzy o takich kwestiach, jak historia Kuby Rozpruwacza i dusiciela z Gloomspick, jak biografia Sachera-Masocha. Jak pamiętniki markiza de Sade. Jak protokoły sekty flagellantów z Pirpinact, jak oryginał książki Murmuropoulosa Pal w przekroju wieków oraz słynny biały kruk bi-blioteki w Abbercrombie – Dźganie, rzecz w rękopisie, przez ściętego w 1673 roku w Londynie Hapsodora, który znany był pod przezwiskiem „Naszyjnik niemowląt”88.
Inaczej mówiąc, nauczyły się przemocy od ludzi. To naukowe wy-jaśnienie nie pomaga rozwiązać zagadki planety. Nie zważając na niebezpieczeństwa, Tichy podejmuje się niebezpiecznej misji i wyru-sza – w kamuflażu, przebrany za robota – na tajną wyprawę ko-smiczną. Podobnie jak w Pamiętniku podczas szkolenia na agenta pojawia się kwestia głośnego sapania i jedzenia, dwóch elementów, które mogą zdemaskować pilota i przyczynić się do jego śmierci. Gdy Tichy przygotowuje się do wyprawy na Karelirię, najpierw czyta w gazetach budzące strach ogłoszenia:
ZAMTUZ GOMORRHEUM PODWOIE Z DNIEM DZISIEJSZYM ROZWIE-RA! PO RESTAURACYI DLA SMAKOTLIWYCH SELEKCYA JAKIEY NIGDY NIE BYWAŁO!! DZIECKA LEPNIACZE, CHUDOBA W KOMNATACH I NA WYNOS!!!89
__________________
86 Cenzorka dopatrywała się w tych grach masek aluzji do systemu politycznego socjalistycznej Polski i zwracała uwagę na możliwość odczytania Podróży jedenastej jako potępienia systemu terroru. Za: K. Mojsak, Cenzura wobec prozy groteskowej w latach 1956–1965 [w:] „Lancetem, a nie maczugą”. Cenzura wobec literatury i jej twórców w latach 1945–1965, red. K. Budrowska, M. Woźniak-Łabieniec, Warszawa 2012, s. 241.
87 Nazwa planety – Kareliria – kojarzy się z Kakanią, czyli funkcjonującym w lite-raturze określeniem c.k. monarchii.
88 S. Lem, Podróż jedenasta [w:] tegoż, Dzienniki gwiazdowe, Warszawa 2008, s. 54–55.
89 Tamże, s. 59.
199
Przetłumaczenie neologizmów prowadzi nas do rozszyfrowania re-klamy, składają się na nią takie wyrażenia, jak dom publiczny, Sodo-ma i Gomora, selekcja dzieci ludzkich oraz skromny dobytek na wynos. Sodoma przywołuje skojarzenie z nielicznymi ocalonymi mieszkańcami miasta i żoną Lota, odwracającą się mimo boskiego zakazu, która uświadomiwszy sobie ogrom zadanego cierpienia, zmieniła się w słup soli. Podejrzenia o okrucieństwie maszyn, jeżące Tichemu włos na głowie, zaczynają się potwierdzać, gdy trafia do domu jednego z nich:
W bawialnym wrzało. Gospodarz mój, rozebrany do żelaznego korpusu, dziwacznie ukształconym tasakiem ciął wielką kukłę, która leżała na stole.
– Pięknie proszę, gościu! Możesz sobie waćpan gwoli uciesze pooporządzać te kadłubki – rzekł, na mój widok przestając rąbać i wskazał drugą, leżącą na podłodze, mniejszą nieco lalę. Kiedy się do niej zbliżyłem, usiadła, otwarła oczy i zaczęła słabym głosem powtarzać:
– Panie – jam dziecię niewinne – poniechaj mię – panie – jam dziecię nie-winne – poniechaj.
Gospodarz wręczył mi topór, podobny do halabardy, ale na krótszym stylisku.
– Nuże, zacny gościu, precz troski, precz smutki – tnij od ucha, a śmiało!
– Kiedy – nie lubię dzieci… – odparłem słabo. Znieruchomiał.
– Nie lubisz? – powtórzył za mną. – A szkoda. Zafrasowałeś mię acan. Cóż tedy poczniesz? Mam jeno maluchów – słabość to moja, wiesz. Zali nie po-próbujesz cielęcia?
I wyprowadził z szafy wcale poręczne, plastikowe cielę, które, naciśnięte, trwożnie zameczało. Cóż miałem robić? Nie chcąc się zdemaskować, rozrą-bałem nieszczęsną kukłę, porządnie się przy tym zmachawszy. Tymczasem gospodarz poćwiartował obie lale, odłożył narzędzie, które zwał łamignat-nicą, i spytał, czy jestem rad. Zapewniłem go, że dawno nie zażyłem takiej przyjemności90.
Chyba nie istnieje w polskiej literaturze podobny fragment, wyko-rzystujący stylizację archaiczną i językiem Paska oraz Sienkiewicza opowiadający o Zagładzie. Selekcja dzieci, mordowanie ich toporami, niezważanie na ich prośby i błagania to sceny ukazane w groteskowo- -stylizacyjnej odsłonie, z ironicznym dystansem, podważającym praw-dziwość skojarzeń z wydarzeniami historycznymi. Między błagającym dzieckiem a plastikową kukłą, mordowaniem niemowląt a plastiko-wym cielęciem powstaje nieczytelny obraz i szereg niedopowiedzeń potęgowanych archaizacją. Określenia „lale” przywodzą na myśl
nazi-__________________
90 Tamże, s. 64–65.
200
stowskie słowo Figuren, które pojawiło się już w Czasie nieutraconym i w Pamiętniku. Jeśli przeczytać ten fragment wielokrotnie, próbując zrozumieć, jaką sytuację odtwarza, musimy brać pod uwagę jego od-pychającą moc. O podobnych sytuacjach, kiedy w świadectwach po-jawiają się wspomnienia nie do przyjęcia dla słuchających, które w pierwszym odruchu chcemy odepchnąć, badacz pamięci udręczo-nej pisał:
Weryfikujemy znaczenie tych świadectw, słuchając głosów świadków, póki niedosłyszymy tego, co Nelly Sachs nazwała w wierszu o ocalonych „okale-czoną muzyką ich życia”. Odczuwać dysonans w stosunku do percepcji zbu-dowanej z ruin, nie dając się sparaliżować – oto wyzwanie, jakie stawiają przed nami omawiane świadectwa; świadectwa zagłady, a z a r a z e m przetrwania europejskich Żydów91.
Ironiczny i groteskowy ton przygód Tichego na zniewolonej pla-necie, na której musi ukrywać swoją tożsamość, dotyczy także odczu-wanego głodu. Po uwięzieniu przez roboty pilot zostaje pozbawiony dostępu do skromnych zapasów żywności, jakie miał w rakiecie:
Upłynęły cztery dalsze dni. Najgorzej było z jedzeniem. Zadowalałem się pa-skiem od spodni, który moczyłem w wodzie, jaką mi przynoszono raz dzien-nie, przy czym strażnik niósł garnek z dala od siebie, jakby to była trucizna.
Po tygodniu pasek skończył mi się, na szczęście miałem wysokie sznurowane buty z koźlej skórki – ich języki były najlepsze ze wszystkiego, co jadłem przez cały czas pobytu w celi92.
Zjadanie własnego ubrania, moczenie w wodzie niejadalnych przedmiotów, ozorki z butów zagryzane sznurowadłami to wisielczy, czarny humor osoby skazanej na śmierć, niemającej już nic do strace-nia. Dystans wywołany ironią pozwala Tichemu dostrzec własną tragi-komiczną sytuację, jednocześnie przywołując najtrudniejsze momen-ty okupacyjnych realiów, jakimi były dojmujący głód i pragnienie.
Podróż jedenastą Tichego można rozpatrywać jako ilustrację jed-nego z najpopularniejszych cytatów z Medalionów Zofii Nałkowskiej:
„ludzie ludziom zgotowali ten los”, choć w opowiadaniu Lema udają przed sobą wzajemnie, że wcale nie są już ludźmi. Prowokacje Tiche-go prowadzą do ujawnienia, że robotami zadającymi okrutną śmierć
__________________
91 L.L. Langer, Świadectwa Zagłady w rumowisku pamięci, s. 51.
92 S. Lem, Podróż jedenasta [w:] tegoż, Dzienniki gwiazdowe, s. 68.