• Nie Znaleziono Wyników

Najważniejsze zagadnienie w Szpitalu Przemienienia stanowi niewąt-pliwie postawa etyczna lekarzy wobec przemocy dotykającej pacjen-tów, nierozumiejących własnego położenia. Tragiczny aspekt lekar-skich decyzji, a także jawne sprzeniewierzenie się ideom niesienia pomocy chorym, niektórych z nich prowadzą do kulminacyjnej sceny powieści, po której nie nastąpi żadne oczyszczenie z win. Wieczorem lekarze dowiadują się, że następnego dnia o świcie niemieckie wojsko wraz z ukraińskimi oddziałami pomocniczymi pod przewodnictwem Obersturmführera Hutki (jego zwierzchnikiem jest doktor Thiess-dorff) zamorduje wszystkich pacjentów. Pomysły lekarzy na rozwią-zanie tej sytuacji są najrozmaitsze: wypuszczenie chorych do lasu, ucieczka i pozostawienie szpitala bez personelu, wręczenie łapówki, ukrycie dobrze rokujących chorych i spalenie ich kartotek. W końcu większość decyduje się na to ostatnie rozwiązanie. Problem dotyczy wyboru „najwartościowszych pacjentów” (jak określił to lekarz Ry-gier) oraz tego, czy wytrzymają oni w ukryciu kilka godzin. W tle pada pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi: „A więc selekcja?”.

Istotny aspekt powieści oscyluje wokół zagadnienia stopniowego i nieuchronnego przejęcia pojęć z propagandowego języka budowa-nego na pseudonaukowych teoriach: w instytucję szpitalną pod wpływem wydarzeń okupacyjnych wsącza się bowiem nazistowski sposób myślenia. Ten aspekt interesuje Lema nie tylko w tej powieści, jednak w Szpitalu Przemienienia zyskuje dodatkowy mroczny odcień:

podobnie jak w obozach koncentracyjnych, w sanatorium selekcję przeprowadzają lekarze, a tragizm przedstawionej sytuacji polega na tym, że zmuszeni są do niej ci lekarze, którzy otwarcie protestują przeciw nazistowskiej ideologii. Z tego powodu nigdy nie czeka na nich wymazanie win, a zbrodnia dokonująca się w sanatorium zaważy na ich późniejszym życiu, co zostało przedstawione w trzeciej części Czasu nieutraconego. Dostrzegam tutaj echo dylematów etycznych związanych z pracą Judenratu, bezradność rady wobec machiny wo-jennej i konieczność podejmowania przez jej członków tragicznych decyzji.

Trzech lekarzy owego krytycznego wieczoru postanawia podjąć odmienne od reszty decyzje. Profesor Łądkowski nie uczestniczy w akcji ukrywania chorych i zaopatruje się w cyjanek. Lekarz

Mar-90

glewski, dla którego najważniejsza jest własna praca naukowa110, ucie-ka wieczorem ze szpitala, natomiast neurochirurg Kauters postanawia zachować splendid isolation, by tuż po przybyciu wojska zdeklarować się jako osoba pochodzenia niemieckiego i podjąć współpracę z nie-mieckimi lekarzami (wkrótce zasłynie jako lekarz wstrzykujący fe-nol). Najwięcej uwagi narrator powieści poświęca Kautersowi, kolek-cjonerowi zbierającemu wyjątkowe okazy anomalii i zdeformowanych fragmentów ciał. W swoim mieszkaniu przechowuje on w formalinie:

zroślaka głowowo-piersiowego, rzadki typ bliźniąt syjamskich złą-czonych głowami, okaz potworniaka oraz twarz zdwojoną, a swoją kolekcję uzupełnia o książkę oprawioną w ludzką skórę. Opis Kauter-sa jest w kilku miejscach zbieżny z postacią doktora Moreau z powie-ści Herberta G. Wellsa. Ta książka Wellsa stała się istotnym punktem odniesienia dla opisów postaw i sposobu działania nazistowskich lekarzy nie tylko u Lema. Badaczka Elana Gomel wskazuje, że Wyspa doktora Moreau (wydana w 1896) odzwierciedla ideologiczną trajek-torię, która pokazuje transformacje społecznego darwinizmu i euge-niki111. W tym ujęciu okrutny naukowiec dokonujący wiwisekcji na zwierzętach, ponieważ pragnie zmienić je w istoty ludzkie, staje się Nowym Człowiekiem z ideologii nazistowskiej. Nowego Człowieka charakteryzuje to, że potrafi zapanować nad naturą i nie bacząc na cierpienie przyczynia się do lepszego przystosowania tzw. aryjskiej rasy112. Gomel przytacza liczne dowody na to, że nazistowska ideolo-gia całkowicie zrewolucjonizowała stosunek do ciała. W ujęciu ba-daczki to od doktora Moreau zaczyna się myślenie o ewolucyjnej chirurgii, a ponieważ nazistowski Nowy Człowiek jest całkowicie wolny od empatii, może stosować wiwisekcje w stosunku do innych ludzi i działać poza standardami etycznymi wypracowanymi w

medy-__________________

110 Marglewski pracował nad teorią, która miała udowodnić, że za każdym genial-nym odkryciem kryje się jakaś choroba: „Balzak – psychopata hipomaniakalny, Baude-laire – histeryk, Chopin – neurastenik, Dante – schizoid, Goethe – alkoholik, Hölder-lin – schizofrenik”. Lem odniósł się krytycznie do tego typu pseudonaukowych teorii w jednym z artykułów opublikowanych w „Życiu Nauki” – S. Lem, Psychologizm i re-alizm, „Życie Nauki” 1947, s. 213–216. Być może postać ta w groteskowy sposób stanowi polemikę z koncepcją schizophrenia paradoxalis socialiter fausta Eugeniusza Brzezic-kiego, na którego wykłady Lem uczęszczał w czasie studiów medycznych na UJ.

111 E. Gomel, From Dr. Moreau to Dr. Mengele: The Biological Sublime, „Poetics Today” 2000, no. 21:2, s. 393.

112 Tamże, s. 393–394.

91

cynie. Opisy postaci doktora Moreau Wellsa i doktora Kautersa ze Szpitala Przemienienia są zbieżne w kilku punktach: obaj działają na uboczu, by nikt nie przeszkadzał im w eksperymentowaniu i zbiera-niu kolekcji wyjątkowych anomalii, są tajemniczy oraz zagadkowi, niechętnie nawiązują bliższe znajomości, specjalizują się w chirurgii, przedkładając przy tym wiedzę naukową nad dobro pacjentów. Jedy-ny pacjent, który umiera przed pojawieniem się w sanatorium nie-mieckich oddziałów, to inżynier Rabiewski. U tego pacjenta rozpo-znano guza w płacie czołowym, a rokowania są niepomyślne. Chirurg Kauters zwleka z operacją, nie zważając na wyraźne oznaki cierpienia chorego, umieszczonego w specjalnej klatce, uniemożliwiającej osu-nięcie się na podłogę poddanego konwulsjom ciała. Lekarz pragnie w ten sposób uzyskać podręcznikowy przykład „człowieka bezkoro-wego”, którego odruchy mają przypominać odruchy zwierząt. Pacjen-ta nie uratuje więc operacja, a lekarz dopiero pod naciskiem Stefana zgodzi się na znieczulenie. Jednak chirurgowi nie powiedzie się po-branie od pacjenta wyjątkowo rozbudowanego nowotworu do two-rzonej przez niego kolekcji preparatów medycznych, co doprowadzi go do furii. Opis zabiegu, a także przedkładanie naukowego ekspe-rymentu nad dobro pacjenta (operacja, która dawała cień szansy na wyzdrowienie, odbywa się zbyt późno), to wyraźne nawiązanie do medycznej tradycji eksperymentowania na pacjentach, których roko-wania są niepomyślne. Pierwsze podłe ciało, traktowane jako przed-miot naukowego eksperymentu, pojawia się więc w powieści, zanim nastąpi mordowanie chorych na masową skalę. Doktor Kauters jest już gotowy do przyjęcia ideologicznego uzasadnienia swoich badań, choć tragiczniejsze wydaje się to, że nikt go przed tym eksperymen-tem naukowym na pacjencie nie powstrzymał.

Uprzedmiotowienie ciała dokonywane w imię postępu nauki czy też ideologii stanie się ważnym tematem w całej twórczości Stanisła-wa Lema. W powieściach realistycznych pisarz zwróci uStanisła-wagę na spo-sób traktowania Żydów jako nie-ludzi, a w prozie science fiction przedstawi naukowców reifikujących Obcych. Równocześnie narrator lub główny protagonista jego prozy starają się występować w obronie tych, którzy mają zostać pozbawieni ontologicznego statusu istoty żywej i inteligentnej, dlatego często stają w obronie maszyn, ponie-waż to one stały się zakładnikami ludzkości i wykonują niewolniczą pracę, są więc owymi kukłami (Figuren), co oznacza, że można zrobić

92

z nimi wszystko. Ponadto Lem otwarcie występuje przeciwko ideolo-gii Nowego Człowieka, dlatego nie spotkamy w jego prozie superme-nów i herosów. Typowy protagonista Lema ponosi bowiem mniej lub bardziej spektakularną klęskę, ponieważ jego cielesna kondycja i przygodność istnienia uniemożliwiają mu sprostanie heroicznym wyzwaniom, przeznaczonym na materiał bardziej trwały oraz układ zdarzeń, który dałby się przewidzieć. Bohaterowie Lema nie mogą wykonać zaplanowanych zadań, ponieważ pocą się, są głodni, zde-nerwowani, chorzy, chce im się spać, paraliżuje ich strach, rdzewieją albo szwankują im przewody paliwowe. Nie nadają się na postaci tragedii, ich klęska nie przynosi oczyszczenia i pocieszenia. Jednak po przegranej podnoszą się i podejmują kolejne wyzwania, choć bez wiary w powodzenie113. Groteskowe w swych staraniach, z licznymi wadami, zostają uwikłane w serie przypadkowych zdarzeń, które zmieniają ich los na gorszy, a ich wyobrażenia o nich samych doznają bolesnego ciosu. Tylko taki sposób postrzegania kondycji ludzkiej – zdaje się sugerować Lem – może uchronić przed uwiedzeniem wizją nowego wspaniałego świata. Narrator i protagonista Głosu Pana podkreśla na przykład:

[…] nie wierzę w ludzką doskonałość, osoby zaś pozbawione dziwactw, ti-ków, obsesji, nalotu jakiejś niewielkiej manii, punktów zacietrzewienia, podejrzewam o systematyczne udawanie (każdy sądzi podług siebie) albo o nijakość114.

W lekturach Lema szczególne miejsce zajmują przy tym pisarze przedstawiający w podobny sposób kondycję człowieka. W kore-spondencji wielokrotnie zdawał na przykład relację z wrażenia, jakie zrobiła na nim powieść Saula Bellowa zatytułowana Planeta Pana Sammlera, której głównym bohaterem jest ocalony Żyd z Polski, ob-serwujący nowojorską współczesność przez pryzmat wcześniejszych

__________________

113 Maciej Michalski analizował typowego bohatera Lema w kontekście filozofii egzystencjalnej: „Zwykle świadom jest swych ograniczeń. Jego przeciętność, częste działania odruchowe, intuicyjne, stanowią zarówno o jego sile, jak i obnażają typowo ludzkie wady i słabości. W tym sensie to bohater paraboliczny – uniwersalny, zwykły, ledwie naszkicowany”. M. Michalski, Egzystencjalny wymiar twórczości Stanisława Lema [w:] Stanisław Lem: pisarz, myśliciel, człowiek, red. J. Jarzębski, A. Sulikowski, Kraków 2003, s. 107.

114 S. Lem, Głos Pana, posł. J. Jarzębski, Kraków 2002, s. 157.

93

doświadczeń. W liście do amerykańskiego tłumacza pisarz zauważał, że Bellow „jest głosem «nieudaczy», zawodów życiowych i klęsk, po-łamania wszystkich duchowych kości, błądzeń, lęków, wątpliwości”115. Taki protagonista jest odpowiednim medium rozmaitych ludzkich małości, a przy okazji obnaża sposoby funkcjonowania świata polity-ki, nauki oraz rodziny. Podobne wrażenie zrobiły na Lemie reproduk-cje obrazów Hieronima Boscha:

Bosch był (genialnym, ale to osobna sprawa) malarzem bezdennej ludzkiej głupoty i nieszczęsnej, samoudręczającej się ludzkiej bezradności (która się w złość przeradza) przede wszystkim116.

W Szpitalu Przemienienia widać to już na poziomie opisu wyglą-du zewnętrznego postaci. Przedmiotem zainteresowania są tu nie tyle ciała pacjentów, ile fizjonomia, tiki i sposoby poruszania się lekarzy, ich fizjologiczna egzystencja oraz uwikłanie w symptomy chorych117. W trakcie pierwszego wspólnego posiłku z zespołem medycznym pracującym w sanatorium na początku wojny nowo przybyły absol-went medycyny przygląda się kolegom. I tak doktor Rygier ma na czole bliznę, która tworzy spore wklęśnięcie na kości czołowej, lekarz Kuśniewicz jest „obficie opryszczony”, chirurg Kauters jest chudy, płaskostopy i przypomina mumię Ramzesa II. Doktor Marglewski opisany został jako „sympatycznie brzydki”, ma bowiem bliznę po szyciu obustronnej zajęczej wargi i płaski uśmiech, natomiast adiunkt i szef zakładu Pajączkowski przypomina „na pół upieczonego gołąbka piórkowatą, łysawą bródką, bo spod srebrnych pasemek wyłania się różowa skórka, o trzęsących się trochę, zmarszczonych rączkach, drobny i niekiedy się zacinający, chlipał kawę, a gdy zaczynał mówić, drygał czasem przecząco głową”118. Przyjaciel narratora powieści, z którym na studiach podzielał on niechęć do zajęć w

prosekto-__________________

115 Tenże, List z 5 listopada 1976 [w:] tegoż, Sława i fortuna. Listy do Michaela Kandla 1972–1987, s. 518.

116 Tenże, List z 2 września 1976 roku [w:] tamże, s. 490.

117 W Głosie Pana znajduje się taki autotematyczny komentarz do sposobu opisy-wania ciał wybitnych uczonych, których wcześniej znało się wyłącznie z ich prac:

„W obserwowaniu tego, jak sama myśli i samo oderwanie wysokie – poci się, mruga, w uchu podłubie, lepiej lub gorzej panując nad ową maszynerią, która ducha dźwiga-jąc, duchowi tak często przeszkadza, zawsze było [sic!] dla mnie coś z ikonoklastycz-nej, złośliwym humorkiem podszytej satysfakcji”. Tamże, s. 157.

118 S. Lem, Szpital Przemienienia, s. 41.

94

rium119, początkujący lekarz Krzeczotek, chodzi w podartym i niezbyt czystym „chałacie” i – jak odnotowuje nie bez ironii Stefan –

[...] czuje się w szpitalu dobrze, jak jednooki wśród ślepców. Był łagodnym, miniaturowym wariatem, więc oczywiście na malowniczym tle wspaniale rozkwitłych szaleństw sprawiał wrażenie niezwykle spoistego psychicznie120. W tle zarysowane są spektakularne objawy schizofrenii i innych scho-rzeń pacjentów, które rozwijały się w znacznym tempie, ponieważ nie istniały wtedy skuteczne środki farmakologiczne, pozwalające na ich wyciszenie bądź eliminację. W powieściowym świecie wymienione zostały medykamenty podawane chorym psychicznie w latach czter-dziestych i pięćdziesiątych XX wieku, czyli skopolamina, morfina, barbituraty, brom, insulina oraz kardiazol – używane, by wywołać wstrząsy przy schizofrenii. Objawy chorobowe pacjentów wzmacnia zachowanie niższego personelu, który stosuje przemoc: popychając, bijąc czy parząc zbyt gorącą wodą. Pacjentów otaczają natomiast lekarze cierpiący na nerwice, manie oraz liczne schorzenia neurolo-giczne, którzy sami zresztą także chętnie sięgają do szpitalnej ap-teczki po środki uspokajające i pobudzające. Na tle tych ludzkich niedoskonałości pojawia się niemiecki dowódca:

Przy murze stał wielki Niemiec. Miał plamistą pelerynę ochronną, czarne okulary zarzucone na hełm i czarne rękawice z lejowatymi mankietami. Na suknie munduru zaschły kropelki błota. […] Od jakiejś chwili Trzynieckiemu zaczęły ziębnąć policzki. Równocześnie nie mógł wzroku oderwać od brody Niemca, szczególnie kanciasto wysadzonej. Palce, sklejone chłodnym potem, zwierały mu się w pięści. Ale spojrzał w wypłowiałe oczy, które widziały setki ludzi rozbierających się do naga nad otwartym rowem, które znały ich bez-sensowne ruchy, gdy, nie rozumiejąc, usiłowali przygotować swe żywe ciało do upadku w błoto. Pokój zakręcił się wokół niego. Nieruchoma była tylko wielka postać w zielonej, zsuniętej na ramiona pelerynie. […] nie wiedział wcale, kim był ów Niemiec. Odznaki na wypustkach munduru zakrywała pe-leryna. Z twarzy pamiętał Stefan tylko czarne okulary i hełm. – Wyglądał jak Marsjanin – pomyślał121.

Ten fragment najlepiej oddaje konfrontację ciała typowego prota-gonisty prozy Lema, rozpaczliwie pragnącego zapanować nad

dygo-__________________

119 Tamże, s. 31.

120 Tamże, s. 40.

121 Tamże, s. 154–155.

95

tem i oblewającego się zimnym potem, z ideałem Nowego Człowieka – przypominającym niebezpiecznego mieszkańca obcej planety ro-dem z Wojny światów, nieutożsamiającego się z lękiem tych, w któ-rych wycelowane są karabiny maszynowe.