• Nie Znaleziono Wyników

Dawno temu, w pewnej wsi

tajemnicza kobieta w czerni pozostawiła na skraju mrocznego lasu dziecko… Wśród leśnej ciszy rozchodził się płacz

niemowlęcia. Tego samego wieczora

brzegiem leśnego strumienia przechadzała się piękna leśna nimfa, która usłyszała kwilenie i podążyła w jego kierunku.

Vilemo- bo tak na imię było nimfie, biegła coraz szybciej, jednak im bliżej znajdowała dziecka, tym jego płacz stawał się cichszy. Kiedy wreszcie odnalazła maleństwo, było ono wyczerpane, a jego życie zagrożone. Leśna czarodziejka

podniosła niemowlę i tchnęła w nie życie. Po chwili malutka dziewczynka spoglądała na nią oczami koloru bursztynu. Odyna

postanowiła zabrać ją do swego domu.

Minęło kilka dni, nimfa opiekowała

się dziewczynką jak matka. Mała była śliczna i dzięki mocy, jaką obdarzyła ją Vilemo wyjątkowo zdrowa i silna. Jednak czarodziejkę niepokoiły dziwne oczy dziecka, które kryły w sobie urok, ale i przerażenie. Kiedy trzymała niemowlę w ramionach,

przypominały oczy kota, jarzyły się żółtym, czasem złotym blaskiem. Vilemo jeszcze nigdy nie spotkała żadnego człowieka, który posiadał by tak fantastyczne, kocie ślepia.

Nadzwyczajne oczy jej wychowanki powoli dawały odpowiedź, na nurtujące Vilemo, od kiedy znalazła dziewczynkę, pytanie: dlaczego ktoś porzucił maleństwo w lesie?

Nimfa przypuszczała, że we wsi nikt nie zaakceptowałby dziecka o żółtym, kocim spojrzeniu. Zacofani ludzie baliby się go i traktowali jak samego Szatana, natomiast matkę z pewnością skazaliby na wygnanie.

Tymczasem dziewczynka, która otrzymała imię Sol, co w języku elfów oznacza słońce, rosła nadzwyczajnie szybko, była śliczna, niezwykle zgrabna

i delikatna. Miała śniadą cerę koloru dojrzałej brzoskwini. Długie kruczoczarne, kręcone włosy sięgały jej do samych kolan. Vilemo traktowała jak matkę, nimfa zapewniała jej pełne radości i spokojne życie w swoim królestwie. Ponadto Sol

spędzała wiele czasu wśród elfów, z którymi była zaprzyjaźniona jej matka. Wszyscy bardzo kochali małą laleczkę, byli do niej bardzo przywiązani. Nikt nie zwracał uwagi na oczy panienki, każdy je podziwiał. Uważał za nadzwyczajne, przepiękne, lśniące złotym blaskiem jak klejnot. Ale oczy Sol były nie tylko fascynujące i piękne, kryły w sobie tajemnicę i posiadały wielką moc i siłę, które dawały pokój elfom i nimfom. Sol wkrótce miała zdać sobie sprawę z tego, jak wielkim została obdarzona darem i

obowiązkiem. Pod czujnym okiem swojej przybranej matki, Sol stała się niezwykle mądra, wyjątkowo inteligentna.

Pewnego dnia, kiedy kąpała się w strumieniu, zwróciła uwagę na swoje oczy, które w wodzie lśniły złotym blaskiem. W chwilę po tym wokół niej zapadła cisza i

półmrok. Z wody wydobył się głos do niej przemawiający:

-Ty jesteś córką potężnego rodu, posiadasz moc, którą przekazał ci twój ojciec, najpotężniejszy z mędrców naszych czasów. Teraz nadszedł czas, byś z mocy tej zrobiła użytek. Twoi przyjaciele znajdą się wkrótce w wielkim niebezpieczeństwie.

Tylko ty możesz uratować królestwo nimf i elfów, które dało ci życie. Spełnij swą misję, a spotka się nagroda…

Zapadła cisza, oszołomiona Sol nie potrafiła nic powiedzieć. Zrozumiała każde słowo, które wypowiedział głos z wody. Wyszła ze strumienia, spojrzała w niebo.

Nagle znów zrobiło się jasno, rozległ się śpiew ptaków. Sol podążyła do domu. W drodze powrotnej poczuła, że nadszedł czas jej misji. Na leśnym trakcie rozległ się tętent koni. W chwili później ujrzała między drzewami kilkuset uzbrojonych jeźdźców wiozących ze sobą związanego człowieka.

Dziewczyna niezauważona pobiegła za nimi. Jeźdźcy zatrzymali się na polanie, by odpocząć i napoić konie. Sol podsłuchała ich rozmowę. Dowiedziała się, że ich

zadaniem jest zniszczyć królestwo nimf i elfów, a ze sobą wiozą uprowadzonego króla elfów- księcia Elrida. Książę miał zostać utopiony

w rzece. Usłyszawszy złowrogie wypowiedzi rozbójników, kobieta napełniła oczy niezwykłym blaskiem. Poczuła też wielką moc w sercu. W tej chwili jeden z

barbarzyńców podniósł z ziemi związanego elfa, zakrył mu twarz chustą

i poprowadził go w kierunku strumienia, chcąc utopić. Sol nie mogła dłużej ukrywać

się za drzewami. Wbiegła na polanę. Bił od niej niezwykły płomień,

a jej oczy pałały nienawiścią do zła, z którym musiała się zmierzyć. Rozbójnicy

natychmiast wycelowali w nią swoje strzały. Część oddziału zaczęła wycofywać się w kierunku osady, jednak teraz dla Sol najważniejsze było, by uratować życie księcia.

Podniosła w górę ręce i krzyknęła:

-Rzućcie broń! Uwolnijcie księcia Elrida! Inaczej będę musiała powstrzymać was siłą przed dokonaniem haniebnych czynów, które są waszym zamiarem!

Strzelcy zaczęli się śmiać, bo groziła im piękna kobieta, krucha istota, która stała pośrodku ich obozu ze spuszczonymi oczami. Słowa Sol nie wywarły wrażenia na rozbójnikach. Gdy jeden z nich chciał wepchnąć Elrida do strumienia, Sol podniosła na nich oczy. Biło z nich przerażające,

światło, przypominały oczy kota szykującego się w ciemnościach do skoku po ofiarę. Złoczyńców

opanował strach, zaczęli wykrzykiwać:

- Czarownica! Czarownica!

Napięli łuki i zaczęli strzelać do dziewczyny. Jednak żadna strzała nie jej dosięgała. Wszystkie

zamieniły się w złoty pył, a strzelcy w kamienie. Sol pobiegła do

związanego księcia i uwolniła go.

Kiedy zdjęła chustę z jego głowy, ujrzała przystojnego, młodego mężczyznę. Wtedy jej serce zabiło.

Zakochała się od pierwszego wejrzenia. Chociaż królewicz był pobity i zmęczony, dostrzegł urok wybawicielki. Ta niestety musiała pozostawić go na polanie i udać się z pomocą innym elfom, którzy zostali napadnięci przez oddział rozbójników. Kiedy dotarła do osady, ogarnęło ją przerażenie.

Wszędzie było pusto, pałac został zniszczony. Wewnątrz jego zgliszcz panoszyli się złoczyńcy. Sol zdała sobie sprawę, że wszyscy jej przyjaciele zostali zgładzeni. Usiadła przy wrotach pałacu i głośno płakała. W tej chwili zapadła ciemność. Rozległ się huk.

Za plecami Sol runął pałac elfów, grzebiąc morderców jej bliskich. Zrozpaczona wstała, otarła oczy, odwróciła się. Zauważyła, że spod ruin zamku wychodzą po kolei jej przyjaciele. Łzy Sol ożywiły cały nagród elfów i nimf. Dziewczynka szukała wzrokiem swojej matki Vilemo, ta stała tuż obok dumna ze swej potężnej córki.

Osada została zrówna z ziemią. Sol z żalem patrzyła na miejsce, które było tak bliskie jej sercu. Postanowiła jeszcze raz spróbować swojej mocy. Uniosła ręce do góry, ogarnęła wzrokiem całą zgliszcza. Kocie oczy ponownie zalśniły szczególnym

blaskiem. Na chwilę cała dolina elfów okryła się złotą mgłą. Sol zamknęła oczy, opuściła ręce, ponownie spojrzała na domostwa. Opadająca mgła odsłoniła miasto jeszcze piękniejsze, bez śladu najazdu rozbójników i zniszczeń.

Dla elfów i nimf nastał czas radości. Wszyscy dziękowali Sol za ocalone życie, odbudowane miasto. Byli dumni, że dziewczyna jest członkiem ich społeczeństwa, stała się ich skarbem. Jednak nie wszyscy byli szczęśliwi, w pałacu samotny król elfów opłakiwał stratę jedynego syna. Towarzyszyła mu matka Vilemo. Ta postanowiła zapytać córkę, czy nie wie, co się stał z księciem. Sol opowiedziała królowi i rodzicielce o wydarzeniach, które miały miejsce nad strumieniem. Potem wraz z uradowanym wieścią o ocaleniu syna władcą podążała nad strumień.

Elrid z daleka dostrzegł postać ojca i rzucił mu się na szyję. Obaj niemal płakali ze szczęścia. Sol stała z boku przyglądając się księciu. Pokochała go. Królewicz

powiedział ojcu, że zakochał się w dziewczynie o kocich oczach

i pragnie pojąć ją za żonę i uczynić królową. Poprosił go, by pozostawił go samego z wybranką. Młody elf wyznał czarodziejce swą miłość. Sol jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa. Stała wraz z ukochanym nad brzegiem strumienia, wpatrując się w taflę wody. W tej chwili zapadła głucha cisza, słońce zasłoniły granatowe chmury. Serce Sol napełniło się strachem. Ponownie z wody wydobył się głos:

-Córko potężnego rodu czarnoksiężników, spełniłaś swoją misję. Będziesz żyła u boku swego męża – długo i szczęśliwie. Wasze dzieci obdarzone twoją mocą zaprowadzą ład i pokój na świecie.

Aleksandra Kozłowska

Powiązane dokumenty