• Nie Znaleziono Wyników

Dawno, dawno temu na małej wyspie mieszkały dwie siostry: Kasia i Asia.

Pewnego razu na kawałku belki przypłynął do wioski samotny żeglarz, był ranny.

Dziewczyny zaopiekowały się nim. Dawały mu jeść i pić. Kiedy nabrał sił, zaczął robić nową łódź. One mówiły, żeby nie odpływał. Odpowiedział, że nie miałby gdzie

mieszkać. Kobiety chciały, aby zamieszkał z nimi. On nie chciał, ponieważ czuł, że jego przeznaczeniem jest pływanie po morzach

i oceanach.

Zaproponował im wspólne pływanie po słonych wodach. Zgodziły się i od razu spakowały. Gdy nieznajomy dokończył pracę, wyruszyli w rejs.

Po pewnym czasie napadli na nich piraci. Ukradli im wszystko, co mieli. Zabrali mężczyznę i odpłynęli. Siostry zostały same. Kiedy przybiły do brzegu, znalazły się na piaskach Egiptu. Ludzie przyjęli je serdecznie. Zamieszkały

w skromnej chacie. Żyły i pracowały jak inne kobiety w tym kraju.

Minął jakiś czas. Wiadomość o przybyszkach dotarła do władcy kraju.

Dziewczyny zaintrygowały go. Pomyślał, że są władczyniami jakiegoś kraju, dlatego że po morzu egipskim mogli pływać tylko władcy i ich żony. Zapragnął bliżej je

poznać. W tym celu urządził ucztę. Specjalny posłaniec jeździł po kraju i roznosił wici.

Goniec wstąpił też do domu, w którym mieszkały Kasia i Asia.

Otrzymawszy zaproszenie, bardzo zdziwiły się. Zgodziły się pójść do pałacu, ale nie wiedziały, w co się ubrać. Kobieta, u której przebywały, była krawcową, więc uszyła im piękne suknie. Pasowały akurat na bal u władcy Egiptu.

Wieczorem obydwie poszły na przyjęcie. Władca przyglądał im się, z jedną i z druga zatańczył. Dziewczyny nie wiedziały, o co chodzi władcy, ale czuły się bardzo dumne. Rano wróciły do domu. Jednak nie był to koniec ich kontaktów z królem.

Faraon wydawał przyjęcia jedne za drugim. Wreszcie uznał, że byłyby dobrymi królowymi. Dlatego na kolejny bal zaprosił swego brata bliźniaka, który panował nad Rzymem. Miał na imię Michał. Bracia postanowili poprosić dziewczyny, aby za nich wyszły. Michał zdecydował się na Asię, której bardzo się spodobał, a faraon na Kasię, która od początku wzbudziła w nim większą sympatię niż siostra.

Aby nabrać stuprocentowej pewności królowie uradzili, że poddadzą siostry próbie.

Gdy lud w pałacu się obudził, faraon kazał zaprosić siostry na zwiedzanie pałacu.

Tymczasem kobiecie, u której mieszkały, polecił, aby wyrzuciła je z domu.

Kiedy przyszły zwiedzać zamek, przyjął je na swój dwór. Potem polecił złapać dwie żaby. Nocą gdy panny spały, poddani wrzucili im żaby pod koce. W tym kraju

uważano, że prawdziwa żona faraona nie powinna ich się bać.

Dziewczyny przyzwyczajone na swojej rodzinnej wyspie do towarzystwa żab, wytrzymały z nimi całą noc. Bracia zdziwili się. Eksperymentowali jeszcze parę razy, ale na siostrach płazy wciąż nie robiły żadnego wrażenia. W ten sposób dowiodły, że mogą być żonami panujących.

Po paru dniach odbył się ślub i wesele obu par. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Asia panowała nad Rzymem, a Kasia nad Egiptem.

Magdalena Rypińska

Róża

Dawno temu, w pięknej górzystej krainie, porośniętej lasami żył chłopiec o imieniu Stefek. Miał tylko matkę. Byli bardzo biedni, ale dobrze sobie radziła z kłopotami.

Stara kobieta ciężko pracowała, aby tylko zarobić na chleb. Za to ich sąsiad bogaty -drwił z nich i robił wszystko, co mógł, by uprzykrzyć życie rodzinie Stefka.

Gdy mama chłopca zasiała kupione na targu w mieście nasiona warzyw, mężczyzna przyszedł w nocy na pole i powyrywał, i podeptał roślinki. Po trzech dniach matka Stefka poszła zobaczyć swoje plony, ale zastała jedynie zniszczone grządki. Nieszczęśliwa nie wiedziała, co teraz zrobić. Niestety jeszcze raz musiała

zasiać włoszczyznę.

Użyła do tego reszty pozostałych jej dlaczego powyrywał ich roślinki. Sąsiad zaprzeczył oskarżeniom i skłamał, że on tylko sobie grzecznie przechodził. Dorośli zaczęli się sprzeczać.

Krzyki przyciągnęły ludzi z całej wioski.

-Oto złodziej –powiedziała do nich matka chłopca.

Niestety zły człowiek stwierdził:

-Jeżeli będziecie po mojej stronie, dam wam dużo pieniędzy.

W ten sposób przekupił całą wieś, a starą kobietę i jej syna zaczęto uważać za kłamczuchów i wrogów.

Nie mając wyjścia, następnego dnia matka wysłała Stefcia na targ po nowe

nasiona. W miasteczku chłopak przypadkiem podsłuchał rozmowę dwóch pań. Mówiły one o czarodziejskim

krzewie róży,

rosnącym na polanie w lesie oddalonym o kilkaset kilometrów

opowieść. Chłopiec nie posłuchał starej kobiety i chciał w nocy uciec przez okno.

Jednak mama przyłapała go tej próbie i stanowczo powiedziała „nie”.

Po dwóch tygodniach w chacie biednej rodziny zjawił się czarodziej i rzekł:

-Wiem, że jesteście dobrymi i uczciwymi ludźmi, więc pomogę wam. Opowieść o zaczarowanej róży jest prawdziwa. Jeśli zerwiesz ten kwiat-zwrócił się do Stefka-będziecie już zawsze szczęśliwi i bogaci.

Niestety słowa czarodzieja usłyszał też zły sąsiad, który stał właśnie pod oknem.

Natychmiast pobiegł do domu i postanowił jako pierwszy zerwać dziecko róży.

Następnego dnia chłopak pożegnał matkę, zarzucił tobołek na plecy i wyruszył w drogę. Wędrował kilka dni, podśpiewując wesoło. W końcu zabrakło mu jedzenia.

Wkrótce też dotarł do małego domku. Dobrzy ludzie przyjęli go gościnnie i nakarmili.

Wędrowiec spędził u nich jedną noc. Rano, dostał na dalszą drogę jedzenie i picie i wyruszył przed siebie.

Do tej samej chaty trafił zły sąsiad, gdy mu zabrakło pożywienia.

Mieszkańcy przyjęli go równie ciepło jak chłopca, jednak on uważał się za bogacza i niczyjej łaski nie przyjął.

Chciał tylko kupić konia. Kiedy właściciel nie zgodził się na sprzedaż, wykradł go.

Na szybkim wierzchowcu wyprzedził Stefcia i jako pierwszy dotarł do

magicznego krzewu róży. Chciwiec szybko zerwał kwiat w nadziei, że będzie jeszcze bogatszy, ale po chwili zamienił się w tłustą ropuchę, a jego bogactwo prysło.

Wtedy do rośliny dotarł i Stefek. Zachwycił się jego urokiem, a w końcu powiedział:

-Kiedy zerwę jeden z twoich kwiatów, chcę nie bogactwo, tylko od razu znaleźć się w swoim domu. Róża spełniła prośbę. W jednej chwili Stefan powrócił do chałupy.

Ucałował matkę, a potem pokazał jej niezwykłą roślinę.

Od tej pory razem z opiekunką żyli długo i szczęśliwie. Dzięki magicznej róży nie zaznali też biedy. Trzeba dodać, że szanowali to, co dał im los w nagrodę za

skromność. Wciąż pracowali w swoim gospodarstwie i bogactwem dzielili się z potrzebującymi.

A co stało się z sąsiadem? Przez dłuższy czas pozostał zaklęty i jako żaba żył w wiosce. W końcu w pobliżu jego domu zamieszkał bocian. Pewnego dnia zjadł żabę na śniadanie.

Agnieszka Sobańska

Smok

Za górami, za lasami, za sześcioma rzekami żył smok o imieniu Tomek. Był bardzo samotny i nieszczęśliwy, gdyż nie miał rodziny ani kolegi. Postanowił wyruszyć na poszukiwanie przyjaciela. Wziął worek z jedzeniem i poszedł w świat. Wędrował bardzo długo, aż doszedł do wioski, ale tam nawet psy uciekały na jego widok. Tomek szybko opuścił osadę i udał się w dalszą podróż. Szedł krętymi drogami, aż doszedł do stromych gór, obrośniętych dookoła drzewami. Był bardzo zmęczony- postanowił odpocząć. Usiadł pod pniem i usnął. Śnił mu się wymarzony przyjaciel, który dzielił się z nim każdą rzeczą.

Sen bardzo szybko się skończył i trzeba było iść dalej. Gdy ruszył, zobaczył małe skrzaty zbierające jeżyny. Przybliżył się do nich. Skrzaty nie bały się smoka, więc miał nadzieję, że wśród nich znajdzie przyjaciela. Zdziwiony śmiałością stworków

przemówił do nich. Opowiedział im o swoim losie, ale skrzaty dobrze o wszystkim wiedziały. Obiecały, że pomogą Tomkowi znaleźć towarzysza, ale będzie musiał oddać ogień, którym zieją smoki.

Smok zgodził się. Dał im ogień i skrzaty znikły. Wtedy Tomek poczuł się oszukany. Znów był smutny i coraz bardziej głodny. W worku nie miał już nic do jedzenia. Mimo zmęczenia postanowił ruszyć dalej. Mijał liczne zwierzęta, ale wszystkie spotkane po drodze uciekały przed nim.

Nie znalazł kolegi w górskim lesie, oddał ogień… Łzy popłynęły mu po długim nosie. Postanowił wracać do swojej jaskini. Nagle zobaczył błyszczące kropki na drzewach. Skierował się drogą wytyczoną kropkami. Uszedł kawałek i nie wierzył własnym oczom. Przy wysokim dębie stał stolik zastawiony ulubionymi smakołykami.

Nie zastanawiał się, tylko zabrał do jedzenia.

Gdy sobie napełnił brzuch, zobaczył małego skrzata wyglądającego zza drzewa.

Było mu przykro, że wcześniej źle myślał o krasnoludkach. Chciał zapytać o drogę, podziękować, przeprosić, ale skrzat zniknął. Został sam. Kropki dalej znaczyły mu trakt, toteż ruszył ich śladem. Nikogo jednak nie widział. Stracił już nadzieję, że

znajdzie to, czego

się, że widział skrzata. Nagle obsunęła się ziemia i smok spadł z pryzmy.

Gdy się ocknął, okryty był liśćmi, głowę miał przewiązaną szalikiem i nie czuł bólu. Zdziwił się, nic nie rozumiał. Nikogo przy nim nie było. Musiał się podnieść, aby wędrować dalej, ale nie mógł. Znów wydawało mu się, że ktoś wyjrzał zza drzewa.

Postanowił udawać cierpienie. Tomek zaczął jęczeć, przekręcać się z boku na bok.

Czekał, że ktoś przyjdzie mu z pomocą. Już miał zrezygnować, gdy znów usłyszał szelest. Serce biło mu mocno, bo czuł, że ktoś jest blisko. Poczuł dotyk czyjejś ręki na nosie i usłyszał ciche szlochanie. Żal mu się zrobiło skrzata, bo to był skrzat, który strzegł go przez cały czas wędrówki. Przytulił go łapą, polizał i już wiedział, że to jest jego prawdziwy przyjaciel.

Butelka, którą znalazł smok, bardzo mu się przydała. Wypełniona była eliksirem, który przywrócił Tomkowi ogień do ziania. Smok zrozumiał, że ma już wszystko: druha i ognisty oddech.

Skrzat wyprowadził Tomka z lasu i odprowadził go do jaskini. Towarzysze zamieszkali razem. Żyli długo, szczęśliwie i zgodnie.

Emil Jędrzejak

Powiązane dokumenty