• Nie Znaleziono Wyników

(Odczyt w stuletnią rocznicę.)

»

Mówiąc o Konstytucyi Trzeciego Maja nie będę przedstawiał faktów ogólnie znanych z historyi, ale raczej, z wielu spraw z tym Wypadkiem dziejowym związanych, podniosę te, które, jeszcze dziś zastosować się dadzą; na te objawy szcżególny naęjsk położę, któ­

rych poznanie pozwoli nam dla doby obecnej L obecnych stosun­

ków wysnuć pewne realne wskazania.

Pierwszą sprawą, żądającą rozwiązania, jest pytanie, jakie Przyczyny sprawiły, żę Konstytucya, która uratowała nas moralnie i na długie lata życiu narodowemu dała podstawę i drogę wy­

tknęła, nie zdołała jednak osiągnąć tego celu, do którego bezpo­

średnio zmierzano — nie zdołała uratować niepodległości ? Przy­

czyn ostatecznego niepowodzenia już w dalekiej przeszłości szu­

kać należy. Zarodki rozkładu, które uniemożliwiły u schyłku XVIII wieku szybkie przeobrażenie społeczeństwa polskiego, spostrzegali już w wieku XVI, wśród największego rozkwitu złotych czasów, statyści polscy, ludzie obdarzeni niezwykłą przenikliwością wejrze­

nia w przyszłość. Przestrzega przed zgubą Piotr Skarga, Orze­

chowski, Łukasz Górnicki. Modrzewski pisze dzieło „O Naprawie Rzeczypospolitej**. Wszyscy oni odczuwają brak silnych aspiracyi państwowych w narodzie polskim.

Zbyteczna wspaniałomyślność, a raczej brak zupełny poczu­

cia politycznego u naszego króla Zygmunta I dozwolił, ażeby się utworzył zawiązek państwa pruskiego. Sam ten król, wbrew naj­

istotniejszym interesom polskim, dopomógł, aby pruski organizm państwowy odciął Rzeczpospolitą od Bałtyku i uniemożliwił jej rozwój handlowy i ekonomiczny w ogóle. Dalej, za Żółkiewskiego i carów Szujskich była chwilą sposobna do połączenia Polski i Ro- syi pod berłem Władysława IV, opanowania przez Polaków barba­

rzyńskiego żywiołu sąsiedzkiego i wniesienia tam cywilizacyr europejskiej i polskich wolności. Ale znów brakiem poczucia poli­

tycznego króla Zygmunta III zmarnowaną została ta świetna oka- zya. Naród przestał dążyć, a stanąwszy w mierze, kiedy inni szli

l

naprzód, naprawdę cofać się i upadać począł. Ale jeszcze w cza­

sach późniejszych, już w czasie zachwianej potęgi państwowej w XVII w. polskie husarskie i pancerne chorągwie wybawiają Wie­

deń, ratują Europę przed zalewem Azyatów.

Na czem więc polegał wpływ, na czem polegała potęga tego państwa bez organizacyi państwowej w znaczeniu europejskiem, bez stałej armii, z bardzo niedostatecznem tylko wojskiem kwar- cianem, z pustkami w skarbie. Polegała ona na tej czysto polskiej podstawie: na dobrej woli jednostki, na obywatelach, którzy do­

browolnie,-z własnego poczucia obowiązku zaspakajali potrzeby publiczne. Więc na cnotach tych obywateli jakby na czterech fila­

rach. któremi były męstwo, rozum, cnota i praca, opierał się gmach Rzeczypospolitej. W życiu publieznem ówczesnej Polski brała udział tylko .szlachta — t e w i ę c c e c h y s t a r o ż y t n e j , s z l a c h t y p o l s k i e j: r o z u m , m ę s t w o , c n o t a i p r a ­ c a d a w a ł y p o t ę g ę p a ń s t w u p o l s k i e m u w ~XVl i p o c z ą t k a c h XVII w i e k u . ~

Ale wiek XVIII od wstąpienia na tron dynastyi Sasów jest okresem upadku wszystkich tych podstaw — u nas jedynych — już nie tylko potęgi, ale i istnienia niepodległego państwa. Samo hasło: „ z a k r ó l a S a s a , j e d z , pi j i p o p u s z c z a j p a ­ s a “ , wykazuje całą czczość i pustkę moralną w duszach współ­

czesnych. Dworacy królewscy i sam król dawali przykład rozpu­

sty i sprzedajności, — g d z i e ż w t e d y w warstwach stanowią­

cych i rządzących s z u k a ć b y ł o c n o t y ?

Drugie hasło „ P o l s k a n i e r z ą d e m s t o i “ , ujmujące w system naszą słabość i niedołęstwo, p o k a z u j e u p a d e k r o z u mu, a nawet najprostszego instynktu samozachowawczego.

Zaprzeczenie, wyparcie się wszelkich dążności i aspiracyi odbiło się przedewszystkiem widocznie na literaturze ówczesnej. To też gdy. w wieku XVI mieliśmy Kochanowskiego, który dotąd jest ży­

jącym poetą, to epoka saska nie wydała nic, coby warte było przetrwać. — Wtedy usunęliśmy się zupełnie od współzawod­

nictwa ze światową wiedzą i cywilizacyą.

M ę s t w o t e j e p o k i ilustruje się takim obrazkiem, jak oblężenie króla Leszczyńskiego w Gdańsku, gdzie ze strony szlachty polskiej nie było ż a d p e g o c z y n u b o h a t e r s k i e - g o. Zawstydzili nas wtedy męstwem niemieccy Gdańszczanie.

Sam król Leszczyński, tak światły, że późniejszy dwór jego w Nancy był ogniskiem nowych prądów umysłowych, tak dobry, że we Francyi żyje dotąd wspomnienie „d u b o n r o i S t a n i ­ s l a s “ , w chwilach wielkich i ciężkich krzyżem leżał i modlił się, a nie umiał powstać i natchnąć narodu męstwem. Jemu także nie było danem podnieść się do bohaterstwa. Mógł był wcześniejszy sprowadzić ratunek niż Konstytucya Trzeciego Maja — i sił mu zbrakło.

O K onstytucyi Trzeciego Maja. 93

0 p r a c y z a ś z a v g e n e r a c y i s a s k i e j t o j u ż i m ó w i ć c o n i e m a .

Wśród tego upadku i poniżenia, wśród ciągłych przemarszów wojsk rosyjskich przez ziemie polskie, wybierania rekruta i furażu z prowincyi pogranicznych, — zaczyna się budzić sumienie w spo­

łeczeństwie. S t a n i s ha w K o n a r s k i j e s t p i e r w s z y m w y r a z e m t e g o b u d z ą c e g o s i ę s u m i e n i a n a r o d o - w e g o. Istotę jego ducha charakteryzuje najlepiej motto, które wypisał na początku dzieł swoich:' „s a p e r e a u d e“ . To do­

słownie tłómączy się: „miej odwagę być mądrym“ . Ale najlepiej oddaje myśl Konarskiego tłómaczenie Tadeusza Czackiego: „M i e j o d w a g ę p o z n a ć p r a w d ę i p o w i e d z i e ć p r a w d ę * 7!

Takie też znaczenie tego hasła najbardziej się w Polsce przyjęło.

Otóż Stanisław Konarski pierwszy miał odwagę poznać prawdę i powiedzieć narodowi prawdę. Jego szlakiem i za jego przykładem poszli inni.

Trzeba sobie uprzytomnić, ,że Polska była krajem wolnym, rządzonym przez posłów wybieranych na sejmikach, że więc każdej chwili trzeba się było liczyć nie tylko ze sumieniem w ła- snem, ale także z opinią tego tłumu wyborczego. Wtedy dopiero ocenimy postęp umysłowy, dokonany w tych pięćdziesięciu latach pomiędzy pierwszem kollegium Pijarów a Konstytucyą. Nie był to postęp kilku jednostek światłych, które mogły podróżować za granicę, które się mogły kształcić gdzieindziej — ale przetworze­

nie się przeciętnej opinii narodowej. Narodem wprawdzie wtenczas, nie był cały naród, nie były wszystkie jego stany — narodem była tylko szlachta. Ale żadne porównanie szlachty polskiej z europej­

ską nie da się przeprowadzić. To nie była tylko kasta wyłącznie uprzywilejowana, z nielicznych składająca się rodzin, dla których zarezerwowane były dochody i przywileje na obsadzanie wszyst­

kich głównych urzędów — to był liczny lud, który sam znowu i zawóerał w sobie najrozinaisze pierwiastki. Składał się on ze szlachty wyższej, t. j. magnatów^, średniej szlachty i z bardzo licznego gminu szlacheckiego.

Charakter ustroju Polski przedrozbiorowej objaśnia sie liczbą powołanej do udziału w sprawach publicznych szlachty, która, jak statystycy obecni obliczają, wynosiła przeszło milion głów. Ten milion przy ogólnej ludności 14-tu do 15-tu milionów nie mógł Przedstawiać wyłącznie unrzywdleiowanei kasty, powołanej do najwyższych godności i zaszczytów — na to było ich za wiele.

Wszak milion ludności przedstawia mężczyzn powołanych do służby wojskowej, a zatem wyborców i wybieralnych przeszło 250.000. Jest to cyfra olbrzymia na ówczesne stosunki.

Porównywując tę cyfrę z cyfrą wyborców we Francyi jeszcze przed 50 laty, za panowania króla Ludwika Filipa, kiedy w narodzie trzydziestokilkomiJionowym nie było więcej, niż 150.000 wyborców — widzimy, że prawo polityczne w Polsce starej (nie tej nowszej z XVIII. w.) było udziałem daleko szerszych

warstw, niż prawo polityczne w ucywilizowanej Francyi przed 50 laty. Co więcej, proszę dziś jeszcze zaglądnąć do list wybor­

czych miasta Wiednia. Na ludność 1,300.000 —- przed miesiącem właśnie głosowało 60.000 t. j. .5 procent.1) Więc dziś w tej nowo­

żytnej monarchii .austryackiej- (nie mówiąc o Galicyi, gdzie ilość wyborców jest większą) liczba ludzi mających prawo polityczne. 1 jest mniejszą aniżeli w Polsce szlacheckien

Znajdujemy również w ustroju Polski wszystkie stany. Bo czemże była ta szlachta czynszowa, zagrodowa, jak nie tern, czem w innych społeczeństwach był niezależny stan włościański, posia­

dający własną ziemię. Dlatego też w tej dawnej Polsce był pewien element ludowy, był pewien taki ferment postępu, który ząwsze występuje tam, gdzie liczne warstwy są powołane do wykonywa- nja.praw politycznych. To stało sie przyczyną sprawiającą, zp pńv- niej, pO! zrównaniu stanów, właśnie ta warstwa była tak ważnym czynnikiem w całej naszej historyi odrodzenia narodiowego, dla której ten biedny lud szlachecki dostarczył tylu świetnych imion w życiu i literaturze. Ale niemniej w wieku XVIII zależność na­

szych sejmów i całego naszego ciała politycznego od tłumu nie­

wykształconych wyborców szlacheckich była głównym powodem, dla którego nowe myśli tak powoli mogły się rozprzestrzeniać.

Nie znaczy to jednak, żeby tutaj naród polski okazał jakąś szczególną nieudolność do przejmowania się nowemi myślami — przeciwnie, kto zna życie polityczne wielkich narodów np angiel­

skiego, albo Stanów Zjednoczonych północnej Ameryki, "ten po­

dziwiać będzie, jak nadzwyczaj prędko utorowały sobie drogę w Polsce przekonania wręcz przeciwne zabobonom i przesądom ogólnym. Gdybyśmy pomiędzy naszymi teraźniejszymi historykami mieli więcej polityków praktycznych więcej ludzi znających z wła­

snego doświadczenia mechanizm polityczny^wielkich narndmy tn zamiast utyskiwać na powolny postęp opinii publicznej w Polsce, dziwiliby się, że tak prędko dokonano tak głębokiego przewrotu w tej opinii publicznej.

Weźmy np. Anglię. Jest, zdaje mi się, z milion patryotycz-, ] nych Anglików,, którzy wiedzą, że cała potęga Anglii może runąć.

jeśli nie będzie zaprowadzona powszechna służba wojskowa, że obecnie Anglia do obrony własnej posiada niezupełnie wystarcza-

i

jącą liczbę wojska, tak jak Polska w XVIII w. Od pewnego czasu

\) C y f r y te odnoszą się do stanu przed zaprowadzeniem kuryi ogólnej 1

(V-tej) z powszechnem prawem głosowania. j

«

O K onstytucyi Trzeciego Maja. 95

głosy te coraz częściej pojawiają się w literaturze. Sam znam wielu Anglików, którzy mają to przekonanie — ale jeszcze dotychczas żaden człowiek polityczny nie odważył się tego powiedzieć na zgromadzeniu wyborczem — rozniesionoby go natychmiast. Prze­

konanie, że stała armia sprzeciwia się woiności kraju, jest jednym z tych przesądów, które głęboko utkwiły w narodzie angielskim.

Wiemy. że niepodległość Polski rozbiła się na tvm przesądzie.

Ale jeśli go Polacy wyznawali, jeśli historycy utyskują nad tern i gromią go surowo, to pamiętać winni, że wielki i światły lud angielski dziś jeszcze jest pod panowaniem tego samego przesądu i że panowanie jego rozciąga się jeszcze na połowie kuli ziemskiej.

Jeżeli skutki tego przekonania pie były tam tak smutne, jak w Pol­

sce, to dlatego, że korzystne warunki położyły Anglię na morzu, że sąsiadów nie miała takich jak my, dybiących na naszą niepodległość.

To sarno odnieśćby należało do wielu innych punktów, w któ­

rych konieczną była reforma społeczeństwa polskiego. Zapatrywa­

nia polskiego ogółu szlacheckiego były nadzwyczaj podobne do wielu zapatrywań dziś jeszcze panujących w krajach wolnych.

Weźmy n. p. „liberum veto“ — to prawo, gdzie jeden człowiek miał moc wstrzymania woli jednomyślnej całego narodu. A jednak w innych krajach wolnych widzimy poniekąd objawy tego samego usposobienia. Wszak dzisiaj jeszcze w Anglii sąd przysięgłych musi hyć jednomyślny: jeden sędzia nawet może udaremnić wyrok większości. Podobnie w Stanach Zjednoczonych Ameryki podczas wojny o niepodległość, kongres zwołany w celu obrony narodowej obradował i dyskutował na zgromadzeniach tajnych, toczyły się walki najrozmaitszych stronnictw i osobistości, uchwały przechodziły często tylko kilku głosami większości — ale ten sam kongres na zgromadzeniach publicznych, występując przed narodem aby mu dodać otuchy do walki, to wszystko, co na zgromadzeniach tajnych hyło uchwalone małą większością, podawał jako uchwałę jedno­

myślną, w przekonaniu, że jedynie jednomyślna uchwała jest od­

powiednią i zastosowaną do ważności chwili.

Wszakże Sejm Czteroletni przy samym początku w r. 1788 zawiązał się w konfederacyę, to znaczy, że uchylił liberum veto.

Prawo jednostki wstrzymania w biegu uchwały całego sejmu, i za­

prowadził prawo konfederacyi, według którego, uchwalało się większością głosów. — A jednakowoż historya Sejmu Czterolet­

niego pokazuje, że niejednokrotnie, kwestye poruszane, dyskuto­

wane namiętnie w mowach, wypowiadanych z'jednej i z drugiej strony, a nawet usuwane chwilowo z porządku dziennego — wy­

pływały później na wierzch w sposób najmniej spodziewany, jako hchwały jednomyślne. I jeżeli głębiej wniknąwszy w istotę, po­

równamy uchwały przeprowadzone większością, z temi, które Przyjęto jednomyślnie, to okaże się, że w s z y s t k i e n a j w a ż ­ n i e j s z e u c h \\r a ł y b y ł y p r z e p r o w a d z o n e j e d

n.o-m y ś 1 n o ś c i ą. W y s t ą p i ! t u p i e r w i a s t e k w n a r o ­ d z i e , w y ż s z y od w s z e l k i e j d y s k u s y i , o d w s z e l ­ k i e g o ; r o z u m o w a n i a t. j. i n s t y n k t p o t r z e b y c h w i 1 i, tO' przedstawienie sobie, czego Ojczyzną wymaga do ostatecznego wyratowania.

Mickiewicz, który często o wiele głębiej rozumiał ducha na­

rodowego polskiego od wielu historyków, w swoich .prelekcyacli 0 literaturze słowiańskiej jednomyślność tłómaczy przekonaniem, że naród w każdej ważnej chwili, jak n. p. elekcya króla, przystę­

pował do stanowienia o sprawie z pewnem skupieniem ducha, z poczuciem odpowiedzialności za wynik uchwały, i w głębokiem przekonaniu, że jeżeli wytworzy w sobie należyte skupienie, wten­

czas ta uchwała odbywa się ża natchnieniem Ducha świętego, że j e d n o m y ś l n o ś ć j e s t w ł a ś n i e c e c h ą i r ę k o j m i ą ' n i e o m y l n o ś c i , jedynie odpowiadającą potrzebie narodu.

Widzimy więc, że, zapatrując się na ówczesne stosunki z do­

świadczenia innych narodów wolnych, nietylko nie można potępić generacyi, która stworzyła Konstytucyę Trzeciego Maja, za jakąś powolność i wzdryganie się przed zreformowaniem. — ale prze­

ciwnie możną przyjść do przeświadczenia, że historya żadnego innego wolnego narodu nie okazuje w tak krótkim czasie tak wiel­

kiego przewrotu w opinii publicznej. Jakiego rodzaju to był prze­

wrót, dowodzi fakt, że ta literatura, która od Stanisława Konar­

skiego wzięła sobie za motto: d o c h o d z i ć d o p r a w d y 1 o p o w i a d a ć p r a w d ę , przy każdej sposobności wypowia­

dała zdania wręcz przeciwne od ustalonej i ogólnej opinii narodo­

wej, że zatem n i e m o g ł a b y ć u d z i a ł e m t e j l i t e r a t u ­ r y t a z n i k o m a p o p u l a r n o ś ć , k t ó r a s i ę o p i e r a n a s c h 1 e b i a n i u p r z e s ą d o m p o s p ó l s t w a . Tutaj prze­

ciwnie, cała ta wielka nasza literatura reformy apelowała tylko do sumienia, do poświęcenia i do ofiarności warstw obywatelskich, mówiła im prawdy nieprzyjemne, prawdy, za które niedawni) przedtem kamienowano ludzi, a jednakowoż ta literatura, płynąca wbrew przesądom, wbrew opiniom narodowym — w przeciągu 50 lat zdołała nawrócić ten naród do tych prawd nieprzy­

jemnych.

Ale możnaby powiedzieć, że przecież cale nasze ówczesne życie umysłowe było tylko odblaskiem myśli zagranicznych. I po części jest to prawdą. I Stanisław Konarski i późniejsza Komisya edukacyjna, i wszyscy nasi wielcy pisarze, którzy przygotowali Konstytucyę Trzeciego Maja: Stanisław Staszic, Hugo Kołłątaj, Ignacy Potocki oni wszyscy znali współczesny świat umysłowy europejski, oni posiłkowali się wszystkiemi jego ideami i zapatry­

waniami, ale jakiekolwiek dokładniejsze studyum przekonywa, że o n i k o r z y s t a l i z t y c h s k a r b ó w w i e d z y o g ó l n o ­

O K onstytueyi Trzeciego Maja. 97

e u r o p e j s k i e j w s p o s ó b c z y s t o n a r o d o w y , z u ­ p e ł n i e o r y g i n a l n y i dlatego też ta wielka rewolucya po­

lityczna, która się u nas zakończyła Konstytucyą Trzeciego Maja, w każdym punkcie jest odmienną od tego, co się odbywało we Fran- cyi, a co się zakończyło Wielką Rewolucyą.

Z Francvi wtenczas dwa prądy nowych wyobrażeń i nowych myśli wpłynęły do Europy. Jeden Voltaire’a. prąd filozofii t. zwT ..oświecenia“ , niedowiarstwa, liczący się tylko z rozumem, a ugi­

nający się przed potęgą i przed siłą. Było to oświecenie rządów absolutnych i cała ta szkoła Voltaire’a na klęczkach leżała przed Fryderykiem Wielkim — uwielbiała Katarzynę II. Te prądy do­

stały się do nas, i zobaczymy, że dopóki tylko to oświecenie wolte- ryańskie przyjmowało się w Polsce, dopóty szło ono w równi z zepsuciem moralnem, z zatraceniem tych sprężyn patryotyzmu i ofiarności publicznej, która przedtem panowała w Rzeczypospo­

litej. Idące z zachodu oświecenie umysłowe, okupywało się za­

pomnieniem wszelkich obowiązków i praw sumienia. Wszakże ten łotr nad łotrami, Adam Łodzią Poniński, który głównie przeprowa­

dził na Sejmie rozbiorowym 1732 roku uchwałę albo przyzwolenie Sejmu na pierwszy rozbiór Polski, on był także człowiekiem oświeconym w duchu Voltaire’a. Mamy więc prąd jeden, który oświeca umysły, ale psuje serca; czyż w nim mógł znaleźć się ra­

tunek w groźnem położeniu narodu? Widzimy na całym szeregu ludzi, którzy się temu prądowi ze ślepem naśladownictwem oddali, jak doszli do zepsucia, do zatraty poczucia obowiązku, do zaniku męstwa.

Był drugi pradT od innego wielkiego filozofa francuskiego po­

chodzący — od Rousseau’a. Prąd ten był bardziej uczuciowy; za­

miast na wykształcenie, na wolnomyślność, on główną wagę kładł na cnotę obywatelska. Od Rousseau’a na cały kontynent europejski rozprzestrzenia się ten nowy prąd literatury, który uwzględnia uczucie i który później wpłynął tak silnie na nowy rozwój w y­

obrażeń i religijnych i narodowych w XIX w. — cała bowiem li­

teratura religijna i narodowa XIX w. da się odnieść do tego, co Rousseau w połowie XVIII w. napisał. I dziwna rzecz: podczas kiedy wszyscy przedstawiciele kierunku wolteryańskiego naigna­

wali się z Polski — sam Voltaire nazwał podział Polski dziełem geniuszu — to cała szkoła francuska, wychodząca z natchnienia Rousseau’a, nadzwyczaj się interesowała Polską i tak do dziś po- zostało. Do dziś są zwolennicy Voltaire’a, którzy wrogo są dla nas usposobieni, i przedstawiciele kierunku Rousseau’a, którzy z nami sympatyzują. Przyczyną tego zainteresowania się sprawami pol- skiemi u Rousseau’a była Konfederacya Barska.

W Konfederacyi Barskiej odżyło na nowo sumienie i godność narodowa. Wieloletnia przewaga Rosyi w Polsce, te ciągłe

prze-E

marsze wojska rosyjskiego przez terytorya Rzeczypospolitej, te sejmy, które się odbywały pod groźbą bagnetów rosyjskich — to nie raziło tych oświeconych, polerowanych ludzi, przynoszących swą politurę z dworu wersalskiego. Dworacy owi byli kontenci, że mieli podporę w bagnetach rosyjskich, ale to oburzało poczucie narodowe właśnie tej średniej, drobnej szlachty, która wtenczas, skonfederowawszy się w Barze, podjęła pierwszą walkę o nie­

podległość Polski. Wiemy, że ta walka spełzła na niczem, ograni­

czyła się tylko do części jednej warstwy, bo tylko część szlachty brała udział w Konfederacyi. Wiemy również, że niedoprowadzono do żadnej umiejętnej organizacyi wojska, nie wystawiono nawet jednego batalionu nowożytnego, ale na całym obszarze Rzeczy­

pospolitej pokazały się pojedyncze przykłady ludzi bohaterskich, zabłysnęła znowu odwaga polska, i to wywarło wrażenie na umysł filozofa w Oenewie. Powiedział sobie: „Naród, który mógł wydać tylu ludzi bohaterskich, walczących z przeważającemi siłami, cho­

ciaż mógł upaść w tej walce, jest narodem zasługującym na uwagę.

Pod wpływem tej myśli powstała książka „Considérations sur le gouvernement en Pologne“ , w której daje rady Polakom, jakby po­

prawić stan Rzeczypospolitej.

I czy może książka ta, płynąca ze źródła tak sympatycznego, od człowieka, który podziwiał bohaterstwo konfederatów barskich, który starał się wszelkimi sposobami zachować odrębny typ naro­

dowy polski, czy może ta książka była wskazówką, którą, przy- jąwszy na ślepo, można było rzeczywiście wyratować Rzeczpo­

spolitą. O bynajmniej! W tej książce znajduje się wiele rzeczy dobrych, mianowicie jest dla nas bardzo cenną ta część jego uwag, gdzie powiada: „Polacy, nie naśladujcie obczyzny, wykształćcie te zasoby charakteru i umysłu, które sami posiadacie, nie porzucajcie nawet stroju narodowego, w szkołach kształćcie wszystko na pod­

stawie historyi kraju i historyi narodowej. Niech chłopiec, zanim ma lat 9, już zna wszystkie główne części Polski, niech, zanim ma lat 12, zna historyę każdego powiatu, zanim ma lat 15, niech wie o każdym czynie bohaterskim przodków, zanim ma lat 16, niech zna prawo krajowe, które mu pozwala być obywatelem tego kraju“ . To są złote słowa, które dziś jeszcze można powtórzyć. — Ale gdy Rousseau przystępuje do swoich rad politycznych, gdy wskazuje, w jaki sposób mamy ułożyć naszą konstytucyę, naszą siłę zbrojną, siłę skarbową — to okazuje zupełną nieumiejętność.

Nietylko broni elekcyi, ale powiada: „Polacy pamiętajcie, jeżeli raz zaprowadzicie dynastyę dziedziczną, to wasza wolność się skoń­

czy“ . Wreszcie utwierdza Rousseau w swych radach właśnie je­

den z tych najniebezpieczniejszych zabobonów szlacheckich: broni liberum veto, tylko chce je ograniczyć do wielkich okazy i i chce tego, ktoby korzystał z prawa podniesienia swego głosu przeciw woli narodu całego, zrobić odpowiedzialnym życiem i majątkiem

O K onstytucyi Trzeciego Maja. 99

za s\yój postępek — mniej więcej tak, jak z orderem Maryi Te­

resy; otrzymuje się go tylko w wojnie, za wykonanie jakiegoś ru­

chu wojennego, który nie był nakazany: jeśli się uda to dostaniesz order, jeśli chybisz będziesz rozstrzelany. Tak i u Rousseau’a: ko­

rzystałeś z twego prawa, wstrzymałeś ruch całej Rzeczypospoli­

tej — udało się dobrze, wtenczas zasługujesz na pomnik; nie udało się, odpowiadasz życiem i majątkiem. Ale obrona nawet w ten spo­

sób tego fatalnego prawa narażała Rzeczpospolitą na zupełną de- zorganizcyę. Również występował przeciwko wojsku stałemu.

»Organizujcie“ powiada „milicyę, starajcie się, aby nie było twier­

dzy w waszym kraju. Wasze wsie są zbudowane z drzewa; choć je nieprzyjaciel spali, za pół roku wszystko może być odbudo­

wane i nikt wojny nie popamięta“ . Znów tutaj rada Rousseau’a szła na rękę i po myśli szlachty, i tak prawie w każdym istotnym

wane i nikt wojny nie popamięta“ . Znów tutaj rada Rousseau’a szła na rękę i po myśli szlachty, i tak prawie w każdym istotnym