• Nie Znaleziono Wyników

Ks. Stojałowski a Sfapiński-

Sfapiński-Śmierć ks. Stojałowskiego nasuw a mimowolnie po­

rów nanie pomiędzy nim a Stapińskim . Obaj są bezsprze­

cznie największym i działaczam i na niwie ludowej, lecz ja k bardzo różnią się od sieb ie !

Ś. p. ks. Stojałow ski pierwszy rozpoczął pracę około uświadom ienia ludu i wywalczenia mu należnych praw i w p ły w u n a spraw y publiczne, a każdy początek byw a tru d n y . D la ks. Stojałowskiego b y ł ten początek tem trudniejszy, że rozpoczął swoję pracę, w czasie, kiedy p a rty a szlachecka panow ała w kraju niepodzielnie i za- zdrosnem okiem strzegła swego panow ania. Więc, gdy ks. Stojałow ski rozpoczął swóją pracę nad ludem, poczy­

tano mu to niejako za zbrodnię.

W iedział ks. Stojałow ski, że wystąpieniem swojem poruszy gniazdo szerszeni, ale się nie u ląk ł, bo wielkie jego serce gorzało c ałą m iłością Ojczyzny, m iłością K oś­

cioła i ludu i gotów na prześladow ania, sta n ą ł do walki nieustraszony. W ięc pismem i żywem słowem zaczął g ło ­ śno w ołać, że chłopu dzieje się krzyw da, pismem i sło ­ wem w p ajał ludowi,' któ ry dotąd nazyw ał sam siebie ce­

sarskim , że nie jest cesarskim, lecz polskim.

Nie szczędził ni trudu, ni ' grosza, jeździł od po­

w iatu do pow iatu, zwołując wiece, na których pouczał chłopów o ich praw ach, a i obowiązkach względem K oś­

cioła, Ojczyzny i w spółobyw ateli w szystkich stanów. Bo on ch ciał budować, a nie burzyć, bo on w m iliony serc chłopskich chciał wlać patryótyzm , poczucie ducha o b y ­ watelskiego, pogłębić wiarę i przyw iązanie do Kościoła, słowem ch ciał z chłopa polskiego zrobić obyw atela - Po­

laka.

Ale nietylko podjął on Walkę z ciem notą i nędzą stanu ch ło p sk ieg o ; nieum iejętność gospodarowania n a za­

gonie ojczystym k azała mu szukać środków do podniesie­

Nr. 6 Ś W I A T Ł O 167

nia ekonomicznego ludu. D a ł więc pierwszy podw aliny do założenia u nas Tow arzystw a K ółek rolniczych, które się tak chlubnie zapisało w historyi podniesienia ekono­

micznego ludu wiejskiego — szerząc przeszło ówieró wieku fachową oświatę i skupiając rzesze chłopskie do samopomocy.

Więc chociaż ś. p. Stojałow ski ją ł się tak zbożnej pracy, choć na swoim sztandarze w ypisał jako h a s ło :

„Z szlachtą polską, polski lu d ! ? “ poczytano mu pracę nad ludem za zbrodnię. Panujące wtenczas w k raju sfery w obawie, by niepodzielne panowanie nie w ysunęło się z ich rąk, postanow iły za wszelką cenę pozbyć się Stojałowskiego i uczynić go dla siebie nieszkodliwym.

Zaczęły się więc prześladowania tak ze strony władz d u ­ chow nych ja k i cyw ilnych. Pozbawiono go probostwa, więziono, ścigano żandarm am i, obłożono naw et klątw ą kościelną. Ale hard y duch ks. Stojałowskiego, którem u świecił wielki c e l: uobyw atelnienie ludu, nie u g ią ł się pod tym i ciosami, nie padł.

Nie mogąc w kraju — o b ra ł siedzibę poza krajem i stam tąd kierow ał pracam i swych przyjaciół — a kiedy oczyścił się wreszcie z zarzutów, którym i go całe lata czer­

niono, kiedy Rzym, uzn ał jego niewinność i zdjął z niego klątwę, w rócił do kraju, b y dalej prowadzić swoje dzieło.

Praw da, b łą d ził nieraz ks. Stojałow ski, ale postaw m y się w położenie jego. Prześladow any i ścigany m ógł p o p e ł­

nić niejeden czyn podyktow any mu zemstą osobistą i roz­

paczą — bo przecie b y ł człowiekiem — ale wnet po za­

stosowaniu cofał się z fałszywej ścieżki i staw ał się na- powrót sobą, to jest gorliw ym katolikiem i Polakiem i obrońcą pokrzywdzonego

ludu-Mimo w ysiłków wrogów, których mu nakoniec i w obo­

zie lpdowym przysporzono, nie stra cił zaufania wśród ludu, k tó ry gQ posłem swym i do parlam entu i do Sejmu w y bierał i jeżeli o kim, tp o ks. Stojąłowskim można było powiedzieć, że b y ł posłem z woli ludu, bo nie popierał go nigdy ąni rząd, ani pieniądze, lecz jedypie uiefałszo- w ąna wola ludu.

Przy ostatnich w yborach przepadł, bo przeciw niem u w y stąp iły do walki wszystkie możne Czynniki, nie co­

fano się przed niczem, zgwałcono form alnie wolę ludu. S k o ła­

ta n y wreszcie ty lu przeciwnościami, u le g ł ciężkiej ch o ro ­ bie i zm arł w nędzy prawie, ubogi, bo w pracy swej nie g o n ił za m ajątkiem ani za zaszczytami, chociaż mu je nieraz ofiarowano, b y tylko zaprzestał swej p racy nad ludem — ale ch arak ter to b y ł żelazny, k tó ry do o b ra­

nego celu szedł w ytrw ale, którem u przyśw iecała tylko je ­ d n a id e a : oświecony i niezależny lud polski.

Jakże innym , ja k m i z e r n y m w prost m aluje się obok spiżowej postaci ks. Stojałow skiego — drugi wódz lu d u , dzisiejszej doby — a w róg nieprzejednany ks. Stoja­

łow skiego — J a n S t a p i ń s k i .

U rodził się pod strzecha wieśniaczą, to też nic dzi­

wnego, że odczuł upośle zenie ludu i także poświęcił swe życie p racy nad wyzwoleniem swych w spółbraci z cie­

m noty, a głów nie zależności politycznej. W stą p ił nie m a­

jąc żadnego zajęcia, do re d a k c y i: Przyjaciela ludu, p i­

sma radykalnego, przeznaczonego dla ludu, założonego przez W ysłoucha.

W ysłouch poznał się n a zdolnościach agitatorskich Stapińskiego i używ ał go głów nie do agitacyi po wsiach.

G ru n t b y ł już przygotow any pracą ks. Stojałow skiego, u m y sły rozbudzone, więc praca szła mu gładziej, tem więcej, że w środkach nie przebierał. Bo kiedy ks. Sto- jałow ski w p racy swej, przeciwieństwa stanowe s ta ra ł się łagodzić, Stapiński p rz y ją ł metodę jątrzenia. Przedstaw iał chłopom tylko krzyw dy, które im się dzieją i pouczał ich 0 praw ach, które im się należą —- n a t o m i a s t p o m i ­ n ą ł z u p e ł n i e n a u k ę o o b o w i ą z k a c h , które n a nich ciążą, jako n a Polakach i obyw atelach kraju.

Rozbudził swoją działalnością polityczną samowiedzę ch łopa — ale tylko jednostronnie, rozbudził jego poczu­

cie narodowości polskiej — ale schlebiając — jak każdy a g itato r i demagog mason, pobudził najniższe iu sty n k ta 1 spraw ił to, że w y w o łał nienawiść do wszystkiego, co nie chłopskie i uczy n ił z chłopów odrębną kastę, w y­

stępującą wrogo przeciw innym stanom narodu.

Nadto pracow ał w Przyjacielu ludu, k tó ry przeszedł n a jego własność, nad osłabieniem w iary u ludu, a uczy­

n ił to w ten sposób, że atak o w ał i zohydzał duchow ień­

Nr. 6 Ś W I A T Ł O 169 stwo, które nie tylko nie chciało mu iśó n a rękę, ale zwalczało jego zdrożną działalność.

Znając dobrze przyw iązanie ludu do K ościoła, m a­

skow ał swoją bezbożną pracę i w ita ł wiece i zgrom adze­

nia chrześcijańskiem pozdrow ieniem : „Niech będzie po­

chw alony Jezus C h ry stu s'1 — śmiejąc się w duchu, że ta k tanim kosztem może wobec chłopów odgryw ać rolę do­

brego katolika, choć w piśmie swojem nieustannie g ło sił co innego.

Pracując tak n ib y nad uświadomieniem ludu, nie ro ­ b ił, ani nie zrobił nic dla jego ekonomicznego podnie­

sienia, zostawiając tę pracę innym , zwykle prze siebie zwalczonym stronnictwom .

Nie z jego inicyatyw y pow stały Czytelnie, ani K ó łk a rolnicze, ani K asy oszczędności i pożyczek, nie m iał w tej p racy żadnego udziału, a jeżeli pojaw iał się na ogólnych radach K ółek rolniczych, to tylko po to, aby bruździć i w yw oływ ać niesnaski. A ja k z początku swej działalności skorzystał z p racy ks. Stojałowskiego, tak obecnie chce skorzystać z p racy in nych i Zarząd K ółek rolniczych wziąć pod swoją komendę.

W pływ jego n a lud, nie um iejący spraw y rozbierać krytycznie, ró sł z każdym dniem i sta ł się dla p a rty i konserw atyw nej bardzo niebezpiecznym. Nie m in ęły więc i Stapińskiego prześladowania, jak ich dośw iadczył ks.

S to jało w sk i; ale wobec rozmożonego ruchu ludowego i coraz większych mas, zapisujących się pod sztandar stronnictw a ludowego, nie pom ogły ani prześladow ania starostów, ani zakazy czytania Przyjaciela ludu z am bony, więc poczęto się liczyć ze Stapińskim i postanow iono w in n y sposób uczynić go nieszkodliwym. Grdy przed pięciu la ty z wyborów do parlam entu i Sejmu wyszło stronnictw o ludowe zwycięsko, w ybierając pokaźną liczbę posłów ze Stapińskim na czele, s ta ł się S tapiński w aż­

nym czynnikiem politycznym , którego już nie można b y ło lekceważyć, a ponieważ w alka z nim b y ła dość trudna, trzeba było na niego in n y środek obmyśleć.

Stapiński rozpoczynając swoją fkaryerę agitatorską i dziennikarską, b y ł człowiekiem b ie d n y m ; — ż y ł z tego, co mu przy n iosły poselskie dy ety i redakcya Przyjaciela

ludu — a nie b y ło to zbyt w iele; S tapiński zaś potrze­

b ow ał pieniędzy tak dla siebie, ja k i n a agitacyę, bo agitacya w ym aga dużo pieniędzy. Z ało ży ł więc Bank parćelacyjny. Z początku szły interesa dobrze, kupo­

wano dobra, parcelowano nieraz z krzyw dą parcelantów , Przyjaciel ludu m ia ł mnóstwo ogłoszeń — pieniądze p ł y ­ n ę ły hojnie do kieszeni Stapińskiego, a w pływ jego i urok ró sł coraz bardziej. Dostaje dalej koncesyę n a za­

łożenie T ow arzystw a asekuracyjnego i n a B ank lu d o w y ; za to falan g a ludowców wstępuje do K o ła polskiego — jest już kupiony. Zostaje wiceprezesem K oła. sięga n a ­

w et po ministerstwo.

Ale założony bez potrzebnego k a p ita łu B ank parce- lacy jn y zaczyna się chwiać, następuje sromotne b a n k ru ­ ctwo, spowodowane lekkom yślną gospodarką, bo Stapiński u m iał tylko burzyć a nie budow ać; pada strach n a radę nadzorczą B anku, bo ta spraw a pachnie k ra tk a m i; na to w łaśnie czekał rząd i konserwatyści. Z jednej strony trzeba b y ło ratow ać chłopów, którzy zawierzyli swoje oszczędności Bankowi — z drugiej b y ła to sposobność nie lada dostać w swoje ręce Stapińskiego. Ówczesny m inister Biliński daje dwa m iliony i w ten sposób chroni chłopów od ru in y , a zarządców "Banku parcela- cyjnego od odpowiedzialności sądowej. I co się dzieje. Oto p rz y tegorocznych w yborach Stapiński i ludowcy w ystę­

p u ją jako p a rty a rządowa, połączona przym ierzem z kon­

serw atystam i ; niedaw ni wrogowie połączyli się.

I ten sam Stapiński, k tó ry niedawno w ołał, że czasz­

kam i szlachty będzie bru k o w ał ulice, ten sam Stapiński pom aga im do pozyskania m andatów poselskich i odzy­

skania chwilowo utraconej przewagi i rządów niepodziel­

nych w k r a j u ; ten sam Stapiński, k tó ry się zaklinał, że do roku 1910 reform a wyborcza sejmowa musi być uchw alona — dziś w przym ierzu ze stańczykam i robi co może, b y tą reform ę odwlec lub uczynić ją taką, aby i konserw atyści nic nie stracili, a on coś zyskał. Skądże ta zm iana? Stapiński stara się wmówić w swoich po p le­

czników, że tak każe mu działać wyższa polityka, na której chłop się nie rozumie, ale ta wyższa poliyka po­

lega na tem, że Stapiński musi dziś tańczyć tak, ja k mu

Nr. 6 Ś W I A T Ł O 171 zagrają konserwatyści, którzy w postaci hrabiów wstąpili do stronnictw a ludowców — a do tego dzisiejszy Sta- piński jest syty.

N ap ełn ił1 sobie kieszeń przy B anku parcelacyjnym , niesie mu tez pewnie jak ie takie dochody „ W isła ", do k tó ­ rej R ady nadzorczej należy — pokrzepił się sprzedażą kon- cesyi na bank ludowy ■ żydom, a do tego d y ety posel­

skie — cóż mu więcej potrzeba Do uzupełnienia k a ry e ry chyba jeszcze pióropusza m inisteryalnego. T ak więc doro­

b ił się i znaczenia i pieniędzy — a wciąż głosi, że p ra ­ cuje tylko dla ludu — i znajduje jeszcze tysiące takich, co mu ślepo wierzą.

Co za różnica między nim a zm arłym ks. Stoją- ło w sk im !

Jed en sterany w walce o dobro ludu, um iera w nę­

dzy — drugi porósł w pierze, bo w pieniądz i zaszczyty — a dla czego ?

Ks. Stojałow ski pracow ał tylko dla idei i z Bo­

giem, więc p raca jego b y ła pożyteczna, S tapiński p ra ­ cuje bez Boga, pracuje więcej dla siebie, jak dla idei, więc praca jego jest dla k raju i społeczeństwa szkodliwa.