• Nie Znaleziono Wyników

Walka z alkoholizmem w Szwecyi

W alka z alkoholizmem od pewnego czasu weszła na porządek dzienny spraw naszych, to też uważamy za wła­

ściwe wykazać, jakie rezultaty dać może racyonalna i sy­

stematycznie prowadzona walka ze zgubnym nałogiem.

W edług utartego ogólnie mniemania, alkohol posiada własności rozgrzewające, z czego wynikałoby, że w krajach zimnych alkohlizm ma najpodatniejszy grunt do rozwoju.

Takiemu zapatrywaniu przeczą najoczywistsze fakty, kraje północne E uropy należą do najtrzeźwiejszych.

Ongi Szwecya była co prawda krajem pijackim, ale dziś, dzięki niezmordowanej pracy na sobą, naród szwedzki doszedł pod względem trzeźwości do wspaniałych rezulta­

tów, w ślad za trzeźwością i pracą Szwecya dziś poszczy­

cić się może zazdrości godną kulturą, uspołecznieniem, prawie zupełnym brakiem analfabetyzmu, a liczny zastęp podróżników potwierdza to spostrzeżenie w zupełności.

O stanie walki z alkoholizmem w Szwecyi znajdujemy szczegółową wiadomość w specyalnem piśmie l’Abstinenee, według sprawozdania p. Bjorkman’a dyrektora sekretaryatu antyalkoholicznego *) szwedzkiego.

Towarzystwa abstynenckie szwedzkie liczą 500 tysięcy członków — w tej liczbie mieści się około 100 tysięcy dzieci i młodzieży. (Szwecya liczy prawie 5 milionów 400 ty ­

sięcy ludzi).

W ymienianie poszczególnych nazw Towarzystw zapewne nie zajmie Szan. Czytelników, wiec musimy poprzestać na podaniu ogólnych cyfr; praca wspólna dokonywana jćst niezależnie od ogólnej pracy towarzystw poszczególnych, za pośrednictwem trzech instytucyj: 1) zgromadzenia de­

legatów towarzystw, 2) związku centralnego dla nauczania antyalkoholicznego i 3) sekretaryatu.

Państwo udziela zasiłku pieniężnego (pewien procent

•od dochodów osiągniętych z opłat od trunków) przytułkom dla alkoholików, na kursa antyalkoholiczńe dla nauczy­

*) S e k re ta ry a t a n ty a lk o h o lic z n y je s t to in s ty tu c y a , k tó r a d z ie rż y z w ie rz c h n i k ie ru n e k w w a lc e z a lk o h o liz m e m , k t ó r a je s t łą c z n ik ie m p o m ię d z y to w a rz y s tw a m i a b -

•sty n e n c k iem i w k ra ju i z a g ra n ic ą s ta n o w i ro d z a j b iu r a in fo r m a c y jn e g o .

cieli i t. p. W roku 1909 sum a tego zasiłku wynosiła 176.750 koron.

Izba deputowanych (kiksdag) licząca w swem gronie 90 abstynentów — na ogół 250 członków uchwaliła je­

dnogłośnie zakaz sprzedaży napojów odurzających. Niestety, izba wyższa, która posiada tylko 2 abstynentów na 150 członków, uchwałę tę odrzuciła.

Na 250 redaktorów dzienników, 100 jest abstynentów , 25 zaś dzienników nie pomieszcza wcale ogłoszeń alko- holicznych. W roku 1909 odbyło się referendum (głoso­

wanie powszechne ludności starszej nad lat 18) w sprawie prohibicyi, czyli z u p e ł n e g o z a k a z u trunków Na osób 3,400.000, mających prawo głosu, oświadczyło się za pro- hibicyą 1,900.000 przeciw 16.613, reszta pozostała oboję­

tną lub nie mogła brać udziału w głosowaniu.

Szynków w Szwecyi jest 8.403; w miastach 6.963, poza miastami 1.440, w tymże czasie w Galicyi naszej było 20 tysięcy karczem i szynków), konsumcya wódki wy­

nosiła (przeciętnie na głowę, rocznie w litrach) 6 do 8, piwa 24 do 27, wina 0,6.

Fabrykacya wódki jest opodatkow ana na rzecz skarbu.

Czysty zysk, osiągany ze sprzedaży cząstkowej wódki, jak również opłaty od sprzedaży, idą na rzecz administracyi prowincyonalnej, dla gmin i na rzecz Towarzystwa użyte­

czności publicznej

Ogół wpływów państw a z opodatkow ania fabrykacyi wódki, słodu i t. p. wynosi prawie 34 miliony koron.

W roku 1909 towarzystwa użyteczności publicznej otrzymały zasiłku ogółem 1,831.866 koron.

Sprzedaż wódki, z wyjątkiem większej ilości po nad 250 litrów, może być dokonywana wyłącznie za pośre­

dnictwem towarzystw, mających głównie interes m oralno­

ści na widoku. Towarzystwo takie (Bolog) oddaje swoje zyski na rzecz ogółu. Gminy mają prawo decydować co do dozwolenia sprzedaży wódki na swem terytoryum W ładze gminne mają także prawo wydawać pozwolenie czasowe, jak również co do spożycia piwa i wina na miejscu.

W hotelach mogą podawać piwo podróżującym wraz.

z posiłkiem.

Nr. 3 Ś W I A T Ł O 91 Praca Towarzystw abstynenckich dąży głównie w dwóch kierunkach: wychowawczym i prawodawczym, przyczem nie zaniedbują zaznajamiać ciągle publiczność, a szczególnie młodzież ze znaczeniem społecznem i hygienicznem sprawy alkoholizmu.

R o z m a ito śc i.

P la c lu d o w y w R zym ie .

(O b jaśnien ie ryciny na str. 81).

Jednym z najpiękniejszych placów w Rzymie jest,

„ P i a z z a d e l p o p o l , o “ , czyli „Plac ludow y".

Dawniej, gdy nie b y ło jeszcze kolei, tędy wchodzili pielgrzym i zdążający do Rzym u od stron północnych.

P lac ten ma k ształt o w a ln y ; jest dużo podobny do w spaniałego placu przed kościołem św. P io tra.

Na środku placu stoi wysoki o b e l i s k , zbudowany przed trzem a tysiącam i lat w starożytnym Egipcie przez króla Ramzesa III., a przewieziony później do Rzym u i tutaj osadzony przez Papieża Sykstusa V. Takie obeli ski zbudowane są z jednej sztuki kam ienia, i w yglądąją jak olbrzym ie ig ły , a Rzym ma ich kilka.

K to u m ia ł n a jw ię ce j ję z y k ó w w ś w ie c ie ? W e wszystkich wiekach żyli ludzie, którzy z łatw o ­ ścią przysw ajali sobie kilkanaście lub więcej języków.

M itrydates, król Pontu, m ógł rozmówić się ze swoimi poddanym i w dwudziestu pięciu językach. K leopatra nigdy nie używ ała tłum acza w stosunkach z posłam i obcych m o­

carstw , co dowodzi, że b y ła nietylko piękną, ale i w y ­ kształconą kobietą.

Pico della Mirandolo, uczony W łoch z XV. wieku, p osiadał 22 języki. C hłop niemiecki z X V II. wieku, Mi­

kołaj S c h m id t, przetłum aczył modlitwę Pańską na 52 języki. W następnem stuleciu Anglik, sir W iliam Jones, m ógł rozmawiać w 28 językach. K ilka lat te u u m a rł w Bonn dr. Głottlieb Leitner, największy lingw ista X IX .

w ieku; posiadał 50 języków i z rów ną łatw ością mówiT najzawilszem narzeczem wschodniem, ja k po niemiecku.

N ikt jednak nie w yrów na pod tym względem k a r­

dynałow i M ezzofantiem u, o którym B yron powiada, że pow inien b y ł żyć za czasów wieży Babel. Z n a ł 114 j ę ­ zyków i m ów ił równie biegle po irlandzku, bułgarsku, koptyjsku, chaldejsku, etyopsku, ja k po włosku, T rzy tygodnie w y starczały mu do nauczenia się obcej mowy.

P a s z p o rt do nieba.

W archiw um kijowskiego praw osław nego arcybis- kupstw a odnaleziono niedawno ciekaw y dokum ent, pocho­

dzący z roku 1341. J e st to p a s z p o r t d o n i e b a , w y ­ staw iony przez m etropolitę M akaryusza, zm arłem u pod- ówczas księciu Fedorowi W ładym irskiem u. Jed en egzem­

plarz tego paszportu włożono do tru m n y r drugi zacho­

wano w aktach.

Paszport ten opiew a: „M akaruszka, z Bożej ła sk i A rcybiskup i m etropolita kijowski, do naszego P an a i przyjaciela św. P iotra, klucznika bram niebios. Zaśw iad­

czamy, że dnia dzisiejszego zm arł w ierny słu g a Boży,, książę F ed o r W ładym irski i upraszam y cię, byś n a ty ch ­ m iast, bez staw iania mu jakichkolw iek trudności w puścił go do królestw a niebieskiego. Odpuściliśm y mu wszystkie grzechy i udzieliliśm y mu naszego błogosław ieństw a, tak że nic nie stoi na przeszkodzie, bo w szedł do raju. Dla uw ierzytelnienia, list ten w ystaw iony w Kijowie, w dniu 13 go lipca 1341 roku sk ład am y do tru m n y zm arłem u.

Najuniżeńszy M akaryusz, A rcybiskup i m etropolita

ki-IMIody c a re w icz .

O przyszłym carze R osyi, m ałym Aleksandrze, po­

dają gazety rosyjskie mnóstwo szczeg ó łó w , mających, stwierdzić niezbicie, iż przyszły w ładca już teraz posiada g ło w ę nie od parady. Powszechnie jest wiadomem, że carewicz ma niestrudzonego opiekuna w osobie poznanegu na jachcie „Standart“ marynarza Stefana, który u staw i­

cznie musi się obok niego znajdować. Zwyczajem dzieci

Nr. 3 Ś W 1 A T Ł 0 93 carewicz codziennie do swej m odlitwy załącza m odły za swego ulubieńca, ale naw et Stefan nie może oduczyć swego w ychow anka od w ydaw ania na zakończenie mo­

dlitw y przeraźliwego okrzyku „ h u r r a !“

M łody carewicz słysząc bowiem, ja k wojska tym okrzykiem w itają jego papę, urządza stale podobne wrza­

ski na cześć „Bozi44, przy wieczornym pacierzu.

Jeżeli kiedy uda się m ałem u carewiczowi um knąć na chwilę z pod opieki bon, nianiek, guw ernantek i S te­

fana, w pada do gabinetu ojca. Pewnego razu, w łaśnie w czasie takiej wycieczki w padł do ojca, k tó ry w łaśnie o dbyw ał n arad y z m inistram i. M ały A leksander nie zm ieszał się wcale, lecz, naśladując ojca, k tó ry zw ycza­

jem rosyjskim nieraz do zaufanych m u w ten sposób p rzem aw ia, odezwał się do z e b ra n y c h : „Dzień dobry B ra c ia !“ C ar uśm iechnął się życzliwie, lecz zaraz dodał, iż tak m ałem u chłopcu nie przystoi ludzi poważnych ty ­ tułow ać „B racia“ . Wówczas — nie tracący rezonu care­

wicz m iał poprawić się n a : „Dzień dobry, K oleżkow ie!44 W ykształcen ie kobiet w Japonii

postępuje w sposób zadziwiający, choć ruch w tym kie­

ru n k u obudził się dopiero od roku 1871. Wówczas to u dało się kilka m łodych Jap o n ek do A m eryki n a stu- dya, za ich przykładem poszły następnie i inne odważ­

niejsze kobiety japońskie, a wreszcie otw arto w Jap o n ii szkoły dla kobiet.

Obecnie kraj „wschodzącego sło ń ca 14 liczy ju ż 32 tysiące m łodych dziewcząt, które ukończyły nauki w tych szkołach, a przy tem Jap o n ia jest jedynym krajem azya- tyckim , posiadającym U niw ersytet dla kobiet.

Mnóstwo kobiet pracuje w redakcyach dzienników i czasopism i w ydaw anym jest nawet specyalne pism o, domagające się prawa głosow ania dla kobiet. Pism o to wychodzi pod nazwą „ K o b i e t a XX. w i e k u 44, jest c a ł­

kowicie redagowanem przez kobiety, uchodzi za organ redakcyjnej partyi niewieściej, domagającej się ca łk o w i­

tego równouprawnienia z mężczyznami.

„ C h r z e s t" cyw ilny.

K orespondent paryskiego Tempsa donosi, że w wielu gm inach sław nej okolicy winnej Macon zorganizowano od pewnego czasu „c h r z t y “ c y w i l n e . B urm istrz gm iny Flacć-les-Macon w prow adził przy takim „chrzcie“ cy w il­

nym pewną nowość. Przyjąw szy w urzędzie gm innym ro ­ dziców i noworodne dziecko, ja k również rodziców chrzest­

nych, w ręczył tym pierwszym pismo, ktorego tekst za­

ciągnięto do specyalnych rejestrów . Pism o to opiewało : C h r z e s t c y w i l n y : M aryo F iliberto Seve, córko Ludw ika Seve i Filom eny Cercopet, ogrodników w F lace, bądź pozdrowiona w rodzinie wielkich duchów, w olnych od dogmatów. W obecności F ilib erta Seve i M aryi Klau- d y n y Bascot, twoich chrzestnych rodziców, ja A ntoni Coron, urzędnik stan u cywilnego i burm istrz, chrzczę cię w im ieniu powszechnych praw wolnomyślności. W imie­

niu przesław nej rew olucyi roku 1789, tej m atki praw ludzkich i obyw atelskich, w im ieniu francuskiej dem o­

kratycznej republiki. Chrzczę cię i daję ci trzy nauki, wzywając przytem uroczyście na świadków twoicb chrzest­

nych rodziców : 1. Ojczyznę swoją, swojego ojca i swoją m atkę będziesz mieć w poszanowaniu i będziesz im s łu ­ żyć. 2. Ze wszystkich sił swoich będziesz stawać w obro­

nie praw dy i sprawiódliwości. 8. Najbardziej ze w szyst­

kiego n a świecie będziesz się strzedz, żeby krzyw dy swoim bliźnim nie wyrządzić. A teraz obywatelko, M aryo F ili­

berto Seve, wracaj do swego ogniska domowego, bądź radością swoich rodziców i żyj w pokoju.

Flace, d... B urm istrz Caron.

N astępują podpisy rodziców i kumów.

O fiary dżum y w Indyach.

U rząd san itarn y angielski ogłosił imzędowe spraw o­

zdanie z przebiegu dżum y w In d y ach w roku 1910. Ogólna liczba ofiar w ynosiła 452.984. Najsilniej nawiedzone b y ły prow incya A gra, A udh i Pundschab, w których ofiarą epidemii pad ło 290 tysięcy osób.

D rugie miejsce zajm ują centralne prow incye Badźpu- ta n a i regencye Bombay i Bengalia z liczbą ofiar po 30

Nr. 3 Ś W I A T Ł O 95 do 40 tysięcy. N ajłagodniejszym b y ł przebieg epidemii w prow incyi Birm a (7.600 osób). W pierwszem półroczu 1910 roku zm arło 361 tysięcy osób, w drugiem 92 ty ­ siące. Z tego w y p ły w a wniosek, że zaraza poczęła się zmniejszać, łączą się zaś z nim pom yślne nadzieje na rok przyszły.

P rze d śm ie rtn y humor.

Niezwykłego figla w y p ła ta ł swoim spadkobiercom pewien sędziwy obyw atel Berlina, z m arły tego roku.

Prócz znacznego m ajątku, pozostaw ił on także ulubionego konia, siwka, któ ry woził go za życia na wycieczki. Ma­

ją te k zapisał najbliższym krew nym , co się zaś tyczy osie­

roconego siwka, to tego polecił oddać n a w ychowanie swemu starem u, dobrem u przyjacielowi. P ostaw ił jed n ak w arunek, iż dopóki tylko jego ulubiony koń będzie żyć, krew ni m ają w ypłacać ze spadku 10 tysięcy m arek ro ­ cznie n a koszta żywienia i pielęgnowania konia jego no­

wemu opiekunowi.

W tym celu większą część spadku zm arły polecił"

ulokować w banku. Ponieważ koń nie jest jeszcze stary i cieszy się najlepszem zdrowiem, spadkobiercy n ab rali rozpaczliwego przekonania, że większą część, a może i c a ły spadek pochłonie kosztowna opieka nad koniem. W taje­

mniczeni w tę sprawę testam entu opowiadają, że zm arłem u nie chodziło tyle o konia, ile o w y p łatan ie figla swym m iłym krewniakom , a zrobienie honorowego prezentu sta­

remu przyjacielowi.

Hiszpanie w obec upałów.

W H iszpanii, jako w kraju na południu położonym , p anują w lecie ogromne u p ały , mimo to krajow cy znoszą je doskonale. Niema tam wypadków porażenia słonecz­

nego, tak ja k w Nowym Jo rk u , w Chicago i w L o n d y ­ nie, a to dlatego, że H iszpania m a powietrze przeważnie górskie, przy którem wysokie tem peratury nie działają tak osłabiająco.

Lecz naw et m ieszkańcy dużych m ia s t: Sevilli, Ma­

lagi, K artageny, Alicante, W alencyi, San Sebastian, to jest m iast leżących zaledwie o kilka m etrów ponad

po-w ierznią morza, nie odczupo-wają tak dotklipo-wie upałópo-w , dzięki tem u, że powietrze jest czystsze, mniej zakopcone dym em fa b ry k , niż w Ameryce północnej i w Anglii.

Przytem H iszpanie wcale nie pijają wódki i in nych napojów w yskokowych, ochładzając się przeważnie wodą zapraw ną sokami. Dalej nie spieszą się tak, ja k A nglicy, nie pędzą do zajęó, chodzą powoli i zachowują wszelkie środki ochronne przeciw upałom , zresztą są do nich b a r­

dziej przyzwyczajeni, więc tem samem — odporniejsi.

N awet żołnierze odbyw ają długie marsze przy wiel­

kim upale bez szkody dla zdrowia. Żniwiarze and alu zy j­

scy pracują po 12 do 14 godzin dziennie pod prom ie­

niam i palącego słońca i nie padają od tego żaru. N iektóre zajęcia odbywrają się znów na olbrzym ich k ry ty c h pod­

wórzach od słońca zabezpieczonych — słowem w H iszpa­

n ii n ik t nie narzeka na u p ały .

W skrze sze n ie a ra b sk ie g o uniw ersytetu.

L u d y arabskie s ły n ę ły niegdyś z wielkiego zam iło­

w ania do wiedzy, a ich uiw ersytety zwłaszcza w m aury- tańskiem państw ie, ja k n. p. w mieście Cordova w H isz­

panii, b y ły siedliskiem w całym świecie uczonych.

W ysoka cyw ilizacya arabska u p a d ła jed n ak na W scho­

dzie z chwilą upadku kalifatu w Bagdarze, zniszczona przez dzikie ludy tureckie i mongolskie, a wypędzenie Maurów v. H iszpanii położyło jej kres ostateczny także i na Zachodzie.

Dopiero teraz, po sześciowiekowym letargu, zaczyna się dla k u ltu ry arabskiej odrodzenie, bo oto ja k donoszą z K onstantynopola, urząd turecki postanow ił założyć w Bagdadzie arabski uniw ersytet.

Polecamy

naszym rodzinom w yś m ien ity w y ró b k ra jo w y

Kolińską dom ieszkę do kaw y

z fa b ry k i w S ąd o w ej W iszn i.

W ydawca i redaktor odpowiedzialny : K s. M a r ce li D z iu r z y ń s k i.

Z drukarni Z w iązk ow ej w K ra k o w ie , pod zarządem A Szv>ewskiesro.

Rocznik 111. Kraków I-go października 191!. (Półrocze ll-gie) N r. 4 .

ŚWIATŁO

p i s m o p o ś w i ę c o n e n a u c e i r o z r y w c e wychodzi r a z w miesiącu, dnia i-go

Prenum erata „ŚWIATŁA*1 wynosi w Austryi na r o k: 3 korony — na pól ro k u : I kor. 50 hal. — Do Niemiec na rok : 4 kor. — półrocznie 2 kor. 50 hal. — Do Ameryki rocznie Q dolar.

ADRES: Redakcya „ŚWIATŁA** w Krakowie ul. Powiśle 12.