• Nie Znaleziono Wyników

W y pracow an y przez te a tr k lasy cy sty czn y d ek lam acy jn y , w zniosły i p a te ty c z n y sposób p rze d staw ia n ia treści sz tu k n a długo zaciążył ró w ­ n ież n a k sz ta łto w an iu w izji te a tra ln e j, z a w a rte j w tek sta ch ów czesnych d zieł d ra m a ty c z n y c h 1. U stalił on m im ikę, g est i czasoprzestrzeń, ob arcza­

jąc je jed y n ie zadaniem pom ocniczym w sto su n k u do słowa, o d g ry w a ją ­ cego rolę n ajw ażn iejszą. W d ra m a ta c h o siem nastow iecznych w y stę p u je w ięc gest niezbędny, ty p o w y dla p o k azyw any ch w n ich sytu acji, nie o b d arzon y żadnym szczególnym znaczeniem , n iem etafo ry czny , n ie w sp ół­

tw o rzą c y i nie w zb ogacający w y m o w y ideow ej u tw o ru , lecz ty lk o to ­ w arz y sz ą c y d an ym zdarzeniom i w ich w y p a d k u nieodzow ny. O pero w a­

nie ró żn o ro d n y m i i częstym i gestam i o p rzen o śn y m znaczeniu nie było cechą c h a ra k te ry s ty c z n ą osiem nastow iecznego d ram a tu . W y daje się, iż jed n ą z p rzy czy n tego zjaw iska było u ty lita rn e n a staw ien ie d ra m a tu rg ii tego czasu, chęć dokładnego i dobitnego p rzek azan ia publiczności w aż­

ny ch treści, o p a rty c h na n u rtu ją c y c h społeczeństw o a k tu a ln y c h p ro b le ­ m ach. Pow ażnej treści i p ro b lem aty ce odpow iadał rów nież w ysoki styl, w zniosłe słowa i z w ro ty o ja sn y m i nie w y m ag ającym dodatkow ych spo­

sobów zw rócenia uw agi znaczeniu. W toku dialogów i m onologów nie o b se rw u je m y w ystęp o w an ia pauz, przem ilczeń i niedopow iedzeń b rz e ­ m ien n y ch w sk u tk i i m ają cy c h jak iś osobliw y sens przenośny. Dbałość o słowo i jego w ażkość p rzesło n iła tro sk ę o u a tra k c y jn ie n ie środków k sz ta łtu ją c y c h te a tra ln ą w e rsję d ra m a tu o raz w łaściw ą ocenę ich roli w p rzek azy w an iu zaw artości treścio w ej przeznaczonego do realizacji sce­

nicznej dzieła. S y tu a c ja ta oczyw iście zaczyna ulegać zm ianie z chw ilą głębszego zain tereso w an ia się sztu k ą te a tru , przezn aczeniem u tw o ru d

ra-1 O sztuce teatru, grze aktorskiej i zw iązkach drarnatopisarzy rosyjskich z tea­

trem traktują m.in. Т. М. Р о д и н а : Р у с с к о е театральное искусство...; История р у с с к о г о драмат ического феатра...

m atycznego i tra k to w a n ie m go nie ty lk o w k a te g o ria c h u ty lita rn y c h , ale i estetycznych. Znaczne przem ian y w sposobie g ry a k to rsk ie j oraz k r e ­ acji te a tra ln e j rzeczyw istości przed staw io n ej w dram acie p rzynoszą w p ły ­ w y sen ty m en talizm u , odejście od w zniosłej tem a ty k i, zain teresow an ie się p roblem am i życia codziennego, bliskiego k ażdem u człow iekow i, a nie ty lk o , jak niegdyś, ludziom w y b ra n y m spośród w yższych klas społecz­

nych. N ajw iększe pole do popisu w tej dziedzinie m iała kom edia i w szel­

kie jej o d m ian y gatunkow e. D okonyw ane przez nią p e n e tra c je różn ych obszarów tem a ty c z n y c h stw a rz a ły w iększe m ożliw ości posługiw ania się różnorodnym , no w y m gestem i rek w iz y tem , m uzyką, śpiew em , p rz e strz e ­ n ią d ram a ty c z n ą o raz in n y m i p o zajęzykow ym i form am i przekazu, za­

w a rty m i w szakże w słow nej s tru k tu rz e d ram a tu .

P rz y tej okazji w spom nieć n ależy o ro li didaskaliów , k tó re pom i­

n ięto p rzy om aw ianiu k o n stru k c ji języ k ow ych w poprzednim rozdziale pracy. Ich fu n k cja bow iem ogran iczała się w d ra m a tu rg ii om aw ianego o k resu p rzed e w szystkim do udziału w tw o rzen iu w izji te a tra ln e j dzieła, toteż w y d a je się, iż zam ieszczenie uw ag o nich stosow niejsze będzie w n in iejszy m rozdziale. W d id ask aliach w pierw szym rzędzie zauw ażyć się d a ły now e p rze jaw y głębszego zain tereso w ania się d ra m a to p isa rz y o znakam i tea tra ln o śc i sw ych dzieł i p ró b y w szechstronnego w y k o rz y sta ­ nia ty ch ozn ak w celach dram aty czn y ch . Tak więc w raz z w szystkim i in n y m i śro d kam i p rze d staw ia n ia zaczynają się też i one przyczyniać do u k ieru n k o w a n ia biegu w y d arzeń , do p o d k reślen ia przeżyć postaci w y ­ stęp ujących , k sz ta łto w an ia w ym ow y ideow ej oraz specyfiki m eto dy tw ó r­

czej i g a tu n k u danego dzieła. Coraz b ard ziej urozm aicone i bogatsze znaczeniow o gesty, e fe k ty dźw iękow e, e le m en ty p rze strz e n n e i re k w i­

z y ty zapełniać poczy nają sceny d ram ató w ju ż w lata ch sześćdziesiątych X V III w ieku, by początkow o w spółistnieć z pozostałościam i klasy cy sty cz- nego sposobu przed staw ian ia, p otem zaś stopniow o w ypierać ste re o ty p , tw orząc now szy k sz ta łt te a tra ln e j w izji u tw o ru dram atycznego.

K ażdy d ram a to p isarz op ero w ał w łasnym i, c h a ra k te ry sty c z n y m i tylk o dla jego tw órczości śro d k am i w spółtw orzącym i sceniczny przekład dzieła. Je d n ak ż e szczegółow a an aliza d ra m a tu rg ii ro zp a try w a n eg o o k re ­ su pozw ala u stalić w te j dziedzinie rów nież w iele zbieżności i w spólnych cech m iędzy u tw o ram i ró żn ych pisarzy, zbieżności, jak w spom nieliśm y już, będący ch w y n ik iem now ych k ieru n k ó w litera c k ic h i prąd ów u m y ­ słow ych, upodobań i w y m agań publiczności o raz zw iązków z tra d y c ją . Po u w zg lęd n ien iu w szy stk ich pow iązań i w za jem n y c h w pływ ów , ry su je się k o n k re tn y k s z ta łt w izji te a tra ln e j, b u d ow an ej przez ów czesną d ra ­ m atu rg ię, dla niej jed y n ie c h a ra k te ry sty c z n y i odznaczający się p ew ­ n y m i specyficznym i w łaściw ościam i.

Je d n ą z nich b yła n a d m ie rn a ilość g raficzny ch środków ściągnięcia uw agi, rozm aitość fig u r reto ry czn y ch , czasem zastęp u jący ch didaskalia i o d b ija ją c y c h zw łaszcza w szelkie sta n y uczuciow e bo h ateró w oraz suge­

ru ją c y c h ok reślo ną m im ik ę i gest, także w p ły w ający ch na in to n ację i r y tm w ypow iedzi2. I choć c e ch u ją one w szystkie, b ran e tu pod uw agę g a tu n k i d ram aty czn e, to je d n a k n iek ied y różnią się ze w zględu na swa przeznaczenie i c h a ra k te r w o kreślonej odm ianie gatu n k o w ej. W łaściw e dla sztu k i o rato rsk ie j, cech u jącej k lasy cystyczn ą d ra m a tu rg ię i jej te a ­ tra ln ą ad ap tację, p a te ty c z n e w y k rzy k n ien ia, p y tan ia reto ry czn e, zam ilk­

nięcia i pauzy, to w arzy szące podniosłej treści, w kom edii i jej s a ty ­ ryczn ej odm ianie zostały w y k o rz y sta n e w celu ośm ieszenia i sk ry ty k o ­ w ania rzeczyw istości przedstaw ionej. Tu bow iem przy o b lek ają one treści niew łaściw e, nie k w alifik u jące się do w zniosłego o rato rskieg o p rze k a ­ zyw ania, co daje w rezu ltacie e fe k t sa ty ry c zn y i su g e ru je p rzy tym zu p ełnie inn ą m im ikę, gest i zachow anie p rzem aw iającej postaci. Dla p rzy k ła d u m ożna w ym ienić choćby p rzem o w ę dum nego w ierszopisa N adm iena, karcącego za p ija ń stw o d ru k a rz a ( A m b itn y w ie r s z o p is N i­

kolew a). O bu rzo n y trag ed io p isarz używ a w ielu prozaizm ów wzbogaco­

n ych p y tan ia m i reto ry cz n y m i i sym bolizującym i oczekiw anie zam ilk- nięciam i, p rze p lata je jednocześnie w zniosłym i zw rotam i w y k rz y k ­ nikow ym i do Zeusa i całego P a rn a s u z prośbą o pomoc i opiekę nad sw oją tw órczością, k tó ra m usi przechodzić przez ręce ta k niegodnych osób, jak ciągle p ija n y i p rzek ręcający słow a utw orów N adm iena d r u ­ karz. Te p a te ty cz n e w y k rzy k n ien ia i p y ta n ia w ierszopisa w sp ó łg rają z jego pow ażnym , n a w e t w zniosłym w y razem tw a rz y , zupełnie nie p asujący m do następ u jąceg o potem k o n tek stu , zaw ierającego w yzw iska pod adresem chw iejącego się n a no g ach i nic nie pojm ującego d ru k arz a . W inn ej scenie w ysoko o cen iający sw ą tw órczość N adm ień tw o rzy now ą tra g e d ię i szuka odpow iednich rym ów . W yliczanie w szystkich m ożliw ych zw ro ­ tów, p rze ry w a n e pau zam i w y ra ż ają cy m i tw órcze i podniosłe zam yślenie na tw a rz y poety, k o n tra s tu je ze sposobem, w jak i o d czy tu je potem jego u tw ó r d ru k arz . Z a stan aw ia się on nad k ażdym do b ran y m do ry m u sło­

w em , a sym bolizujące te n stan niedopow iedzenia i pauzy, w przeciw ień ­ stw ie do tak ic h sam ych fig u r re to ry cz n y c h tow arzyszący ch w ypow iedzi w ierszopisa, oznaczają tu k p in ę z języ k a jego tragedii. P o trz e b n e są ró w ­ n ież do su gerow an ia o d po w iad ającej tem u m im ik i i gestu. G łów nym bow iem założeniem N ikolew a było ośm ieszenie pychy niem odnego ju ż i niepoczytnego trag ed io p isarza, do którego k re a c ji posłużyła m u postać S um arokow a.

2 Szczególnie wyróżnia graficzne środki ściągnięcia uwagi S ł a w i ń s k a , m.in.

w pracy: O k o m e d ia c h N o rw id a . Lublin 1953.

Podobne w ypow iedzi bardzo rzadko są p rze ry w a n e uw agam i a u to ra 0 zachow aniu się głoszących je postaci. Ich fu n k cję pełnią tu liczne fi­

g u ry reto ry czne, k tó ry c h w ym ow a n ap row adza n a odpow iadający danej tre śc i gest i w y raz tw arzy . W w y p a d k u p rzy w o łan y ch przy k ład ó w ko ­ m ediow e zachow anie postaci w ynikało z k o n trasto w eg o zestaw ienia przez nie treści z nieodpow iednią dla jej p rzek azu form ą. W in n y ch sy tu a c ­ jach w y w o łującą śm iech m im ikę i g'est su g e ru ją wzniosłe w y k rz y k - nienia, p y ta n ia i przem ilczenia, w łożone w usta postaci p rze d rz eź n ia ­ jącej tę, k tó ra je często używ a (np. d ru k a rz i służąca N adm iena. gdy p rag n ą w yśm iać swego pana).

F ig u ry reto ry cz n e służą w kom ediach także do pod kreślenia s a ty ­ rycznego w yolbrzym ienia o raz odzw ierciedlającego go gestu i w y ra z u tw a rz y . W S ę d zio w sk ic h im ienin ach żona C h am k ina niezw yk łym u w iel­

bien iem d arzy pieniądze, czem u d aje w y raz w sw ej przem ow ie do nich, skład ającej się z pieszczotliw ych zw rotów , dek orow anych w y k rzy k n ie- niam i zachw ytu, pełnym i podziw u pauzam i o raz py tan iam i, k tó ry m od­

pow iad ał brzęk p rze k ład a n y c h i w y cieran y ch sk rz ę tn ie z k u rz u złotych m onet. T akie zachow anie przy p o m in a podejście m atk i do dziecka i poz­

w ala bez w iększych tru d n o śc i u stalić rodzaj gestu i m im iki, ja k a k ry je się za ow ym i w y k rz y k n ie n iam i i zam ilknięciam i, ani raz u nie p rz e rw a ­ n y m i w skazów ką au to ra. O pow iad ający o nam iętności sw ej żony sędzia ta k ty m się p rz e ją ł i zaabsorbow ał, że nie tylko p o p arł ją w ty m cał­

kow icie, lecz w ygłosił m ow ę pochw alną na cześć pieniądza, pean w y p eł­

niony w y ra ż ają cy m i w ielkie w zru szen ie i podniosły n a stró j fig uram i r e ­ to ryczny m i, nie licujący m i z przed m io tem , jak i opiew ały. G est i w y raz tw arzy , jak ie one su g ero w ały w ty m k ontekście, z a słu g u ją ju ż nie tylko na m iano kom icznych, ale w p ro st groteskow ych. Podobne zjaw iska ce­

c h u ją w szystkie kom edie saty ry czn e o m aw ian ej doby, zwłaszcza te, k tó re poddaw ały k ry ty c e środow isko urzędnicze, p rzede w szystkim zaś są­

dow nicze, gdzie n ajw ięk szą siłę działan ia m iał pieniądz u ra s ta ją c y tu do ran g i fety sza deform ującego, zw yrodniającego osobowość człow ieka.

Z upełnie in n y c h a ra k te r, to n i w ydźw ięk m ają z w ro ty opatrzone w y k rzy k n ik am i, p y ta jn ik a m i o raz w ielokropkam i w k o m ed ii łzaw ej i d r a ­ m acie m ieszczańskim . T u ta j m ów ią one o tak im zacho w aniu człow ieka, jak i z h u m o rem i s a ty rą nie m a nic w spólnego. T ow arzysząc w y pow ie­

dziom zw iązanym z d ram aty czn y m i sy tu a c jam i, s u g e ru ją sta n y uczu­

ciow e b ohaterów , takie jak: w szelkie w zru szenia, ubolew ania, tęsk n o ty 1 w spółczucia, często także radość z pow odu nieoczekiw anych m iłych sp o tk ań i w dzięczność za udzieloną pomoc. W kom edii łzaw ej A k u r a t nie ro zu m ian a przez swego ojca P u lc h eria, pozostaw iona na łasce losu, po stanaw ia sam a znaleźć w yjście z tru d n e j sy tu acji. D ow iadu jem y się o tym z jej m onologu, sk ładającego się z w ielu niedopow iedzeń i

wy-k rzy wy-k n ie ń , p rze rw a n y c h p a rę ty lwy-k o raz y przez uw agi a u to ra w swy-kazujące, że b o h a te rk a płacze. N ie w iem y, co ona zam ierza, liczne przem ilczenia o d b ija ją n a jej tw a rz y n a jp ie rw w ahanie, potem zdecydow anie, a w y- k rzy k n ie n ie , że ojciec zobaczy ją już po raz o sta tn i, u tw ierd z a w końcu w p rzeko n an iu , że podjęła zam iar popełnienia sam obójstw a. N astępu jące da le j p y tan ia reto ry cz n e i p a u zy zdają się m ówić, że dziew czyna je d ­ n a k nie bardzo chce się rozstać z życiem. W skazu ją one w ty m m ono­

logu na bardzo bogatą gam ę stale zm ieniających się i od b ijający ch na tw a rz y P u lc h e rii uczuć.

W d ru g im akcie d ra m a tu Ż o łn ie rsk a szk o ła w ieśn iak Biedon dow ia­

d u je się, że ze stacjo nującego w e w si p u łk u ucieka jego syn Józef — w zorow y żołnierz, którego obecnie czeka k a ra śm ierci. Zrozpaczony ojciec sta je przed syn em i sta ra się za w szelką cenę dowiedzieć, co go pchnęło do tego czynu. P rzem o w a ojca, pełna w y k rz y k n ie ń oznaczających zd u ­ m ienie, p y ta ń re to ry cz n y c h i o d zw iercied lający ch oczekiw anie i n ie ­ cierpliw ość pauz nie odnosi w szakże sk u tk u . Józef bow iem postanow ił n ie w yjaw iać nikom u, że zbiegł tylk o po to, b y jego stry j za p rz y p ro ­ w adzenie go o d eb rał n ag ro d ę i p o k ry ł dłu gi prześladow anego przez rz ą d ­ cę Biedona. Na błagania i w yczekiw ania ojca, w yszukującego coraz b a r­

dziej w zru szające arg u m e n ty , ab y skłonić Józefa do m ów ienia, syn odpo­

w iada jed y n ie w y k rzy k n ien iem jakże b o g aty m w e w szelkie treści:

„O jcze!” P ro śb y ojca i odw oływ ania się do uczuć synow skich są n ie w ą t­

pliw ie p rzy c z y n ą w alk i w e w n ętrzn e j chłopaka i jego d ram a ty c z n y c h w a ­ hań , k tó re p o w in n y odbijać się na tw a rz y tego człow ieka, nic nie m ó ­ wiącego, lecz zm uszonego ty lk o słuchać i w yrzucić czasem n ab rz m ia łą w n im rozpacz w jed n y m słowie, o p a trzo n y m jed n a k w iele m ów iącym w ty m w y p a d k u zn ak iem w y k rzy k n ien ia. P rz ez cały czas ty c h zm agań uczuciow ych ani ra z u nie po jaw ia się w tekście sztu k i n ajm n ie jsza uw aga o d au to rsk a, dotycząca zachow ania i sta n u w ew n ętrzn eg o bohaterów . U m ieszczone n a to m ia st w odpow iednim kontekście fig u ry reto ry czn e p o d k reśla ją nie ty lk o ro d zaj, ale siłę i n atężen ie ludzkich uczuć, z a stę ­ p u jąc ty m sam ym didask alia, k tó ry c h in g eren cja w k o n k re tn e j w ypo­

w iedzi m ogłaby, jak się zdaje, obniżyć jej w artość em ocjonalną i p rz e r­

w ać tow arzyszące tak że i w idzow i napięcie.

G rad acja uczuć lu d zkich zap rezento w an a w d ram acie łzaw ym jako jego głów ny tem at, d aw ała ów czesnym a k to ro m ogrom ne pole do popisu dla ich in w en cji tw órczej. D opuszczała m ożliw ość w ielości in te rp re ta c ji poszczególnych scen, sw obodę w o d tw a rz a n iu różn o ro d n y ch stanów w ew ­ n ę trz n y c h b o h ateró w d ra m a tu . Je d y n y m czy nnikiem k rę p u ją c y m za­

rów no m istrzostw o a k to ra , jak i n o w ato rstw o w izji te a tra ln e j d ra m a tu łzaw ego i w szystkich odm ian g atu n k o w y ch kom edii b y ł n a d m ie rn y d y ­ d aktyzm . P rz e ja w ia ł się on przed e w szy stk im w m en to rsk im tonie n ie ­

k tó ry c h sekw encji, niek iedy dość często p rze ry w a jąc y c h tok ak cji i zm u­

szający ch do zm iany sposobu p rze k a z u rzeczyw istości przedstaw io nej.

P ouczający, p ersw az y jn y c h a ra k te r pew ny ch p a rtii tek stu , w y ra ż ają cy się tak że poprzez użycie fig u r reto ry cz n y c h w ich znaczeniu odpow iad a­

jącym in to n acji, m im ice i gestow i, b ył jed y n ą bodajże cechą łączącą od ­ m ian y g atu n k o w e kom edii z d ra m a te m m ieszczańskim w dziedzinie k s z ta ł­

to w an ia w izji te a tra ln e j, stanow iącą pozostałość po tra d y c y jn y m , z w ra ­ cający m uw agę na ważkość słow a, sposobie in te rp re ta c ji rzeczyw istości d ram a ty c z n e j. W zasadzie tak że n a d m ia r fig u r reto ry cz n y c h jako sposób ściągnięcia uw agi stanow i sw oisty spadek po k lasy cy sty czn ej form ie przek azu tea tra ln eg o . Jed n ak ż e zupełn ie in n e zabarw ienie, n ad an e tem u nad m iaro w i fig u r przez kom edię saty ry czn ą, a potem przez d ra m a t łzaw y, upow ażnia do ok reślen ia go m ian em odnow ionego znaku, p o śred n i­

czącego w o d czytan iu scenicznej w e rsji d ram a tu .

P e w n ą specyfiką odznaczał się też ro d zaj g estu tow arzyszącego sło­

w om osiem nastow iecznego d ra m a tu , zw łaszcza kom edii. P osługiw ała się on a w p rzew ażającej m ierze gestem , k tó ry nazw ać m ożna kom ediow ym , uży w an y m przed e w szystkim do tw o rzen ia rozśm ieszających w idza sce­

nek. O b fitu je w nie m .in. u tw ó r N ikolew a A m b i t n y w ie r s z o p is , gdzie na czoło pod ty m w zględem w y su w a się p rób a zadem onstrow ania m ającego odbyć się p o jed y n k u fran cu zo m an a M o dstricha z w ierszopisem N adm ie- nem . O brażony m odniś p rzy b y w a do m ieszkania N adm iena ze szpadą i k o rzy sta ją c z okazji, że w po koju nie m a nikogo, p o stan aw ia poćw iczyć w alkę, n a razie ty lko z m eblam i. P lącze się w połach swego m odnego płaszcza, przew raca, nie um ie u trz y m ać szpady itp. T ra fn y k o m en tarz, w ygłoszony a, p a rt przez po d glądającą tę scenę pokojów kę, p odkreśla jeszcze b ard ziej kom izm ty c h gestów . Z resztą ju ż sam o pojaw ienie się postaci f ra n ta i galom ana su g e ru je zw iązane z n ią zawsze kom iczne zachow anie: k ry g o w an ie się, p o d ry g u ją c y sposób chodzenia, w yg ładzan ie fałdek na sw ym surducie, w y m y śln e ukłony, w dzięczenie się do w szy­

stkich p an ien itp. N ajczęściej też ru c h y i g esty w yw o łujące śm iech to ­ w arzyszą dialogom służących. Ich w zajem n e zaloty, p rze k o m arz a n ia się, p o sztu rch iw an ia, a zw łaszcza przed rzeźn ian ie gospodarzy s k ła d a ją się na tę część kom edii, k tó re j przezn aczen iem jest tylk o ro zbaw ienie w idza.

W iele ro zry w k i dostarcza ró w n ież zachow anie tak ic h postaci, jak ro z ­ pieszczony synalek, k tó ry po u k a z an iu się dzieła F onw izin a sta je się bo­

h a te re m w ielu kom edii; w śród n ich n a czoło w y su w a się F om uszka, w n u c z e k babuni. N ie ro z g a rn ię ty Fom a stoi jak p ień i nie p o tra fi n a ­ w iązać k o n ta k tu w żadnym tow arzy stw ie. Jego w ychow aw ca ciągle po­

p ra w ia na nim u b ran ie, sz tu rc h an ie m sygnalizuje, że n ależy się ukłonić lu b odpow iedzieć na p y tan ie. Tego ty p u o d ru ch y w y s tę p u ją tu w fu n k c ji c h a ra k te ry z u ją c e j postać F om uszki, choć nie zaw sze on jest ich w y ­

konaw cą — czasem też ad resatem ; p o d k reśla ją one bow iem niedołęstw o rozpieszczonego w nuczka, b ra k znajom ości d obrych obyczajów i p o d sta­

w ow ej w iedzy o życiu.

O kreślon e g esty p rzy c z y n ia ją się tak że do u w y p u k le n ia dom inującej cechy c h a ra k te ru zaznaczonej p rzez nazw isko m ówiące, co dotyczy szcze­

gólnie postaci n eg aty w n y ch , ośm ieszanych. W y stę p u ją one zazw yczaj w tedy, k ied y d an ej osobie a u to r nie pośw ięca zbyt w iele m iejsca i nie d aje m ożliw ości częstego w ypo w iad an ia się, co potw ierdziłoby k o n sek ­ w encję znaczącego im ienia. T ak iem u celow i służą na p rzy k ła d o d ru ch y

gólnie postaci n eg aty w n y ch , ośm ieszanych. W y stę p u ją one zazw yczaj w tedy, k ied y d an ej osobie a u to r nie pośw ięca zbyt w iele m iejsca i nie d aje m ożliw ości częstego w ypo w iad an ia się, co potw ierdziłoby k o n sek ­ w encję znaczącego im ienia. T ak iem u celow i służą na p rzy k ła d o d ru ch y

Powiązane dokumenty