za role 1ST9.
P R Z E Z
W a leryą M arrene.
A urelian, W ojciecha h r. D zieduszycklego.— L ubiana, B ra ta n k i, Józ. Ig . K ra szew skiego.
Dzieje powieści byłyby ciekawe do skreślenia, gdyż dzieje te obejmują historyą rozwoju niektórych stron umysłowych i moralnych ludzkości. Pierwsze ślady powieści jakie spotykamy, były to tylko marzenia dziecinnśj wyobraźni, marzenia pełne cudotworności, epizody zastosowane do pojęć chwili, w którćj nie kuszono się o zrozumienie ani zjawisk wewnętrznych, ani zjawisk otaczających, gdy wśród m ło
dzieńczego świata rozpościerały się swobodnie tajemnicze siły demo
nów, dobrych duchów, nimf, rusałek, czarodziejów, rządziły swawol
nie losami pojedynczych ludzi i czyniły sobie z nich igraszkę.
W owćj dobie ludzkości, ludzie pierwotni żyli stokroć więcśj cia
łem i krwią niż nerwami i myślą; nie mogli posiadać zatćm tak różno
rodnych indywidualności, tak skomplikowanych charakterów i tak subtelnych uczuć, a co najważniejsze, nie nawykli byli badać, analizo
wać, zdawać sobie sprawę z samych siebie; nie mieli ku temu nawet stosownego narzędzia w języku, którem u brakło zwykle całego szeregu wyrazów na oddanie gammy odcieni nieistniejących jeszcze.
Powieść więc była wówczas, czćm być mogła i m usiała; nie we
wnętrznym wizerunkiem walk myśli i uczuć, ale wprost zewnętrznym obrazem zetknięcia człowieka z okolicznościami mnićj więcćj dziwne- mi, stosownie do stopnia wyobraźni autora. Człowiek nie był spraw cą i motorem, tylko motywem dram atycznym powieści, a sam co
naj-więcćj reprezentow ał jeden ujemny lub dodatni przymiot: naprzykład był stałym , dobrym, wiernym albo tćż przewrotnym lub okrutnym.
A utor nie kłopotał się o to bynajmnićj, ażeby naznaczyć go od
rębną indywidualnością; dawał mu imię powiększćj części pięknie brzmiące i to starczyło na odróżnienie go od wszystkich innych boha- tćrów powieści, których złośliwe losy czy tćż potęgi rządzące losami, oddzielały od przedmiotu ich zapałów, legalnych prawie zawsze, bo w starożytnćj powieści pełnćj aw antur i katastrof, bohatćram i byli niezmiennie młodzieniec i dziewica, albo tćż para młodych małżon
ków, którym jakieś zazdrosne potęgi nie dozwalały używać szczęścia spokojnie.
Wiarołomstwo i wszystkie inne okoliczności stanowiące tło dzi- siejszćj powieści, dlatego właśnie że rodzą walkę wewnętrzną, były to czynniki zgoła nie potrzebne tam, gdzie interes cały leżał nie na we
wnątrz ale na zewnątrz człowieka, gdzie uczucie, w właściwćm nowo- źytnćm tego słowa znaczeniu nie istniało wcale.
W starożytności namiętność była gwałtowną, jak zwykle u ludów pierwotnych; istniało silne poczucie praw głowy rodziny względnie do innych jej członków, poczucie obowiązków młodszych dla starszych, dzieci dla rodziców, nawet kobiety dla małżonka i pana; ale wszystko to jeszcze nic było właściwćm uczuciem, a jeśli przebłyski czegoś podobnego pokazują się niekiedy na szczycie cywilizacyi greckićj i ła- cińskićj w pojedynczych osobnikach, jestto objaw zbyt indywidualny a nawet zbyt rzadki ażeby mógł znaleźć miejsce w powieści i stać się jednym z jćj czynników.
Stan społeczny kobiety szedł w parze z temi znamionami pier
wotnego ustroju. Była ona rzeczą kupioną przez męża, w obliczu prawa i obyczaju, wiecznie bezwłasnowolną. A jeśli kiedykolwiek wbrew prawom i obyczajom podnosiła się w hierarchii m oralnćj, nie działo się to nigdy za sprawą miłości. Jako żona, m atka, obywatelka, przy nadzwyczajnych przymiotach i nadzwyczajnych okolicznościach, mogła nabrać przypadkowego znaczenia, nie nabierała go nigdy pra
wie jako kochanka. I nie dziw, miłość była namiętnością, niekiedy fatalizmem, dopustem Bogów, jak to widzimy w Fedrze: nie była ni
gdy uczuciem.
Dobijano się niejednokrotnie o piękną kobietę, jak np. o trojań
ską Helenę, ale miłość w dzisiejszem tego słowa znaczeniu, miłość pełna subtelności, odcieni, poszanowania i czci nawet, nie pojawia się wcale w starożytnym świccie i pojawiać się nie może na ówczesnym szczeblu cywilizacyi.
Kobieta jest koniecznym współczynnikiem powieści; ażeby więc ta gałąź literatury rozwinęła się stosownie, potrzeba było długiego szerego wieków, w którychby wyrobiły się obyczaje a uczucia dosięgły takiego stopnia subtelności, by mógł się na nich skupić cały interes dramatyczny z zaniechaniem wszelkich zewnętrznych czynników.
Bujny rozrost powieści idzie w parze z podniesieniem społeczne
go i towarzyskiego położenia kobiety i tem uto przypisać należy słaby i niedołężny jćj rozwój w krajach, gdzie jak we Włoszech lub Hiszpa
nii, kobieta pozostała ogólnie więcćj motywem niż działaczem w poe
m atach sercowych.
Powieść je st wiernćm zwierciadłem życia. Gdybyśmy na to po
trzebowali dowodów, znaleźlibyśmy je w odmiennćj charakterystyce powieści rozmaitych narodów, bo wszędzie ona być musi odbiciem w ła
ściwych obyczajów, jakich jćj każde społeczeństwo dostarcza.
Ażeby się o tćm przekonać, dość porównać powieść angielską i francuzką. Pierwsza zaleca się nadewszystko swoją czystością. B ru dne namiętności rozrywające rodzinę, skandale i wyuzdane obyczaje stanowiące powszednią cechę romansów francuzkich, nigdy nie przeby
ły K aletańskićj cieśniny i nawet na próbę nie pojawiły się w angiel- skićj literaturze.
Bo tćż i w społeczeństwie tamtejszćm fakta podobne do nadzwy
czajnych wyjątków należą. Rodzina wogóle ukonstytuowana jest na silnych podstawach, a tćm samćm nie daje wzoru do ulubionego ro
dzaju intrygi—wiarołomstwa, ja k ą posługuje się powiększćj części po
wieść francuzka.
Oprócz tego w obyczajach angielskich znajdujemy jeszcze jeden powód przyczyniający się najdzielnićj podobno do utrzym ania powieś
ci w karbach cnoty i legalności. Powodem tym jest silnie rozwinięta indywidualność niewieścia i to jeszcze w latach dziewictwa.
P anna w Anglii używa rozsądnćj wolności, która w każdym in
nym kraju budzi dziwny przestrach i oburzenie. Wychodzi i wyjeżdża sama, przyjmuje odwiedziny, robi znajomości, rozmawia i przechadza się z młodymi ludźmi, bez zwrócenia na siebie oczów i obmowy. Ma się rozumićć, podobne obyczaje wyrabiają charakter, nadają piętno wy- raźnćj osobistości, jakie rzadko i wyjątkowo tylko posiadają panny w innych narodach.
Jestto więc zupełnie różna istota od tćj, którą tak dosadnie opi
sa ł Oktawiusz Feuillet w jednćj ze swoich komedyi, kiedy zapytuje:
„Któż potrafi określić tę otchłań przysłonioną kwiatami, noszącą n a
zwę panny; kto odgadnie co się w nićj kryje: szczęście życia czy tćż rozpacz i hańba.” Te słowa starczą by wykazać różnicę, ja k a istnićć musi pomiędzy francuzką a angielską powieścią. P anna we Francyi zarówno ja k kobićta we Włoszech i Hiszpanii nie dostarcza w ątku po
wieściowego, nosi ten nieokreślony charakter, który coraz mnićj odpo
wiada coraz subtelniejszym wymaganiom obecnym. Szukając więc kobiety rozwiniętćj, kobiety zdolnćj utrzymać interes powieściowy, zwrócono się z konieczności do mężatki; te same powody działają na wypadki życia, których odbiciem dopićro i obrazem jest powieść.
Za brakiem indywidualności panien, idą małżeństwa konwencyonalne i rodzina nazwiskiem tylko wspólnćm związana, które dać nie może ani
gwarancyi żadnćj, ani zadowolenia serca i nosi w sobie ferment buntu i niewiary.
Kobieta na stopie umysłowćj i spotecznćj niższości je st logicz
nym wynikiem pewnych przekonań, na które można się zgodzić lub nie zgodzić, ale na którćj obronę można przytoczyć przeszłość przynaj- mnićj; gdy tymczasem kobieta powołana do bytu i indywidualności po ślubie, wówczas gdy rozrządziła już sobą na ślepo, musi koniecznie wobec logiki pozostać potwornym produktem, który niczćm uspra
wiedliwionym być nie może. Jestto wybornie obmyślony sposób zaszczepienia wiarołomstwa w obyczaje i podkopania rodziny, zanim się ona utworzy. Kobieta w chwili zawierania małżeństwa, najczęścićj nie je st wstanie zdać sobie sprawy z własnćj istoty; je st ona zerem, przed którćm cyfrę stosowną dopiero życie postawi. W zięta jako to
war w dodatku do swego posagu lub stosunków, skoro zrozumie swoje położenie, buntuje się przeciw niemu, a często im więcćj ma uczucia i inteligencyi, tśm buntuje się srożćj.
Oto źródło złych obyczajów i geneza powieści francuzkiój, gene
za prosta i naturalna, którą jedynie przez zupełną reformę wychowa
nia i obyczajów usunąć można. Mylne jest bowiem pojęcie, że społe
czeństwo umoralniać się i psuć może przez powieść; tak twierdzić, je s t
to brać przyczynę za skutek: to powieść przeciwnie um oralnia się lub psuje przez społeczeństwo, tak samo jak prawodawca nie tworzy oby
czajów ale obyczaje wytwarzają prawa.
Nie je st to bynajmnićj igraszka słów, tylko zasadnicza różnica pojęć nie obrachowana w następstwach, gdyż powstają z nićj całe sze
regi faktów ciągnących się w nieskończoność.
A jeśli mi kto zarzuci że dzieła geniuszów jak Werlher Góthego lub Zbójcy Schillera, wywołały liczne objawy samobójstwa i buntu przeciw ustawom społecznym, miało to miejsce prawdopodobnie z po
wodu, że dzieła te budząc tak niesłychane wrażenie, musiały odpowia
dać uczuciom drgającym w łonie mas, że wypowiadały one wyraźnie smutki zniechęcenia, uczucia i porywy, których te masy może tak konkretnie sformułować nie zdołały, ale które w nich tkwiły i prę- dzćj lub późnićj musiały znaleźć swój wyraz. To właśnie było powo
dem szalonego wrażenia, jakie wywarły. Każdy poznawał w nich cząstkę siebie; a dawno już powiedział Cypryan Norwid, że w książkach szukamy jedynie samych siebie, że odrzucamy obojętnie to wszystko, w czem nie odczuwamy tętn a własnego serca i promieni własnćj myśli, czyli innemi słowy, że właściwie niema czytelnika. Są to końcowe sło
wa fantazm atu w formie dramatycznćj, pod tytułem L)wa kominki.
Tak więc powieść odzwierciedla a raczój odzwierciedlać usiłuje społeczeństwo, wśród którego wykwita. Naturalnie, odzwierciedla je powierzchownej lub głębićj, stosownie do siły i bystrości wzroku po- wieściopisarza, do subtelności analizy i plastycznćj zdolności jak ą posia
da. Ogół pojmuje coraz więcćj, że zadaniem powieści, nie je st wcale przeprowadzać etyczne postulata, ani kreślić ideały, dawać wzory postę
powania; że nie jest ona polem popisu uczoności ani areną walk stronni
czych, jakkolwiek w danćj chwili wolno jćj używać tych wszystkich czynników i o wszystkie kwestye potrącać. Powieść powinna przedewszyst- kiem malować ludzi na tle miejsca, czasu i otoczenia; o ile więc doktry
ny i postulaty znalazły wśród nich swoich reprezentantów, o ile wpłynęły n a charaktery i wywołały pomiędzy niemi starcie, należą do dziedzi
ny powieści. Trzeba tylko, by one działały w nićj przez ludzi a nie naginały ich gwałtem na swoję posługę. Tu leży główna różnica po między psychologiczną a tendencyjną powieścią, tutaj leży szkopuł, 0 który wiednie i bezwiednie rozbiło się wiele talentów. Tu także znajdziemy powód, dla którego dzieła nieraz rozbudzające w danćj chwili ogólny poklask, przechodzą w pamięci narodów jak sen zniko
my, w czasie gdy inne trw ają i zaciekawiają pokolenia za pokoleniami.
Jedne przemawiały do namiętności za pomocą szablonowych figur, drugie szukały ich odbicia w głębi umysłów i serc ludzkich.
W wieku, w którym wszystko poddane jest analizie, w wieku rozsubtelnienia nerwów, gdzie rozmysł bierze stanowczą górę nad ak- cyą, kiedy inteligencya rozgorączkowana coraz nowemi zdobyczami sili się zrozumićć wszystkie zjazwiska tak materyalnego jak umysłowe
go świata; nie dziw że główna uwaga skierowaną je st na człowieka, na tajemnicze sprężyny pobudzające go do uczuć, myśli i czynów. Jak w wieku gorącćj wiary silono się zrozumićć Boga i wszystkie siły umy
słowe wytężano na sformułowanie tajemnic religijnych, na sprzeczki 1 spory względem najbardzićj abstrakcyjnych i niepochwytnych kwe- styi; ja k w wieku X V III rozkochano się w ludzkości i naturze: tak w naszym refleksyjnćm stuleciu przyszedł pod rozbiór sam człowiek, jego natura i uzdolnienia.
Zaniechano daremnego dobadywania się rzeczy przenoszących do
niosłość zmysłów i rozwiązania zawiłych tajem nic bytu zaczęto szukać w jego wnętrzu.
Z tego powodu jeden z najoryginalniejszych umysłów współczes
nych, fizyolog i psychiatra Maudsley, zrobił trafną uwagę w swojćm dziele Physiołogie de fesprU : iż biografia jest najwłaściwszą formą li
teratu ry obecnćj, bo jeśli tylko przedstaw ia człowieka na tle wieku i okoliczności, wśród których żył i działał, jeśli bierze w rachunek usposobienia różnorodne, jakie po przodkach odziedziczył i wpływy pod którem i się rozwijał, staje się wówczas zastosowaniem pozytywnśj nauki do potrzeb umysłowych. Czśmże zaś je s t powieść? czyż nie jest to biografia pojęta właśnie w najszerszy sposób; czyż nie przedstawia ona właśnie człowieka w walce z różnemi okolicznościami, pod wpływem rodziny, społecznego koła, kraju i idei wśród których żyje?
Jeśli więc powieść je st tak powszechnie poszukiwaną i czytaną, dzieje się to za sprawą praktycznego zmysłu ogółu, który sobie szuka właściwego pokarmu i uczy się życia tam , gdzie jego obraz znajduje wbrew nawoływaniom, przestrogom i radom, starającym się odwieść go od tego.
Powieść przemawia do ludzi żyjących ich własnym językiem, po
kazuje praktycznie czyny i ich skutki; oto jćj niespożyta zasługa, oto
wytknięta eksperymentalna droga, odpowiadająca najlepićj potrzebom chwili, naginająca się do coraz nowych zwrotów myśli i obyczajów.
W ten sposób służyć może za probierz wyrobienia społeczeństwa wśród którego wykwita i daje dokładny obraz ogólnych nawyknień, dążeń, aspiracyi i dezyderatów. Tym sposobem znaczenie jć j je s t wiel
kie: jestto bowiem nie tylko dzieło literackie, ale dokument świadczący o stanie umysłowości danego narodu w danćj chwili lub epoce.
Ztąd tćż płynie głęboka różnica, ja k a zachodzi pomiędzy powieś
cią w rozmaitych literaturach; ztąd różnica wrażenia, jakie wywołują te, co wykwitły na narodowym gruncie, a te które przychodzą do nas z obczyzny. Pierwsze dają obraz tego co nas otacza, drugie zaznaja
miają ze światemm nićj więcćj obcym. Ma się rozumićć, że mówiąc w ten sposób o powieści, zabstrachować trzeba siłę talentu rozmaitych jego przedstawicieli. Są geniusze, które nadają nadzwyczajną ważność pe- wnćj literaturze, wysuwają ją naprzód nieskończenie i zapewniają jćj przodownictwo, jak to uczynili Balzac, W iktor Hugo i inni, którzy w swoim czasie postawili powieść francuzką na świeczniku. I tutaj jednak niepodobna rozdzielać roli od rośliny, którą wykarmiła, społe
czeństwa od powieściopisarzy, jakich wydało; istnieje bowiem pomiędzy mmi solidarność konieczna.
Przy równej jednak sile talentu powieściopisarzy własnych i ob
cych, jeszcze wrażenia przez nich wywołane muszą być zupełnie od- nnennćj natury, bo jedne przedstawiają znane typy i obrazy, a drugie przenoszą w świat obcy. Jeżeli zaś w pewnych warstwach towarzys
kich nawet bardzo mierne powieści zagraniczne przenoszone są nad własne, stwierdza to tylko faktycznie aż nadto znany i powtarzany Pewnik, że warstwy te przez wychowanie cudzoziemskie i pobyt za granicami kraju, przez oderwanie się moralne od jego potrzeb i uczuć, stanowią tylko przypadkowych mieszkańców jego i należą do tych k a lekich indywidualności, którym braknie najszlachetniejszych i najsub
telniejszych strun, do tego umysłowego plebsu, mającego za dewizę ibi p a tria ubi bene.
Wprawdzie powieść trzym a się wszechludzkich sfer, dotyka czynników i uczuć wspólnych wszystkim istotom obdarzonym u- czuciem i myślą, może więc przemawiać i przemawia niezawodnie pod pewnemi względami zarówno do ludzi rozmaitych narodowości.
Ależ uczucia i myśli wcielają się w indywidua i nabierają od nich ko
loru, a im więcćj powieść porzuca idealne sfery a wkracza w dziedzinę realności, tćmbardzićj musi stać się narodową. Widzimy to dokład
nie na autorach takich ja k Dickens lub Balzac, którzy jakkolwiek bu dzą zachwyt literatów i estetyków mistrzostwem szczegółów z arty
zmem kompozycyi, kolorytu, stylu, wreszcie głęboką analizą psychicz
ną, nie zdołali zyskać sobie poza granicam i własnego k raju prawa obywatelstwa i poza temi granicami, nie byli nigdy dokładnie zrozu
miem przez ogół dlatego, że światy jakie przedstaw iają są tak silnie napiętnowane narodowym stemplem. Jeśli chodzi jeszcze o oddanie
typów, w których ukazuje się spotęgowana pewna strona wybitna, pe
wna wada lub śmieszność panująca samowładnie nad charakterem i po
chłaniająca całego człowieka: wówczas giną, zarówno ja k znamiona in
dywidualne, i narodowe znamiona. Taki Skąpiec, taki Św iętoszek, ja k ich Molićre przedstawił, należą do wszystkich społeczeństw i do wszy
stkich epok, ale im bardziej schodzimy do zwykłych przeciętnych figur, do mieszaniny cnót i wad, podniosłych i nizkich stron człowieka—a w ła
śnie powieść obecna ma za postulat przedstawiać takich bohaterów—
tćm bardziej uwydatniają się różnice narodowości, tćmbardzićj powieść tracąc konwencyonalno-idealny charakter, musi zaznaczać odrębność rzeczywistą każdego społeczeństwa i każdćj rasy, czyli odrębność n a
rodową.
Pojął to doskonale jeden z głębszych francuzkich powieściopisa- rzy W iktor Cherbuliez, twórca niejako powieści etnograficznćj, który w szeregu bohatćrów sta ra ł się odzwierciedlić główne rysy rozmaitych narodów. Ekscentryczność angielską w miss Rowel, okrutny despo
tyzm samowoli niczćm nie krępowanój w hrabi Kostii, głębokie zepsu
cie i brak moralnego zmysłu pociągnięty sentymentalnym pokostem
id naiw nej Mecie Holdenis, a wreszcie nieopatrzną butę, szlachetne i lekkomyślne porywy w W ładysławie.
Być może, iż nie zawsze Cherbuliez szczęśliwie wyszedł ze swego zadania; być może, iż typy przez niego przedstawione są jednostronne, iż nie w niknął w zupełności w charaktery narodów i nie mógł przed
stawić ich w całćj pełni. Nie wchodzi bynajmnićj w mój zakres roz
biór tych utworów: idzie mi jedynie o zaznaczenie kierunku, o przyto
czenie widocznych przekonań autora, wypowiedzianych tak wydatnie nie w jednym typie, ale w ich szeregu, gdyż przemawia on najw yra
źniej w duchu różnic narodowych, ujawniających się w powieści.
Im różnostronnićj i bogacićj rozwinięte jest społeczeństwo, tćm tćż powieść w tćm społeczeństwie większy zakres obejmuje i sięga roz
maitych kierunków, świadcząc wymownie, że nie jest produktem prze
szczepionym sztucznie na niestosowną dla siebie glebę, gwoli zapełnie
nia dziennikarskich odcinków, ja k to ma miejsce we Włoszech: ale że odpowiada istotnym potrzebom narodu, którego staje się zwierciadłem.
Pocieszającym więc faktem je st liczba nowych powieści, jakie przyniósł nam rok miniony a szczególnićj pocieszającą je st ich jakość.
Niepodobna szczegółowo rozbierać wszystkich bez wyjątku, gdyż roz
szerzyłoby to nadm iernie ramy tego przeglądu; zajmę się więc temi ty l
ko, które wyróżniają się od ogółu talentem , myślą przewodnią, lub tćż poglądami autora.
Zamierzchłe dzieje prastarych pokoleń, z których Polanie ród swój wywodzą, od niejakiego czasu zajmują żywo wyobraźnię pisarzy naszych.
Odkąd Słowacki w Balladynie, L ilii Wenedzie poruszył brylan- towćm piórem złotą nić legend i mitów, bo tradycyami nazwać ich
jeszcze niepodobna, owa przeszłość mglista, nieokreślona, fantastycz
ną, coraz wyraźnićj przemawiać zaczęta do wyobraźni, budzić w niśj widziadła i przyoblekać się szatą dram atu lub powieści.
Śliczna legenda o Wandzie, dzięki może okolicznościom, służyła za tło rozmaitym dramatycznym utworom, od chwili odrodzenia lite ra
tury polskićj aż do obecnych czasów. Oprócz tćj legendy jednak po
ruszono wieie innych, sięgających dalszćj jeszcze przeszłości: zaczęto odtwarzać wedle rzadkich historycznych danych i analogii obyczajów ludów, stojących na pierwotnym stopniu kultury prawdopodobne obra
zy przeszłości.
Kraszewski w cudnym utworze zwanym Siarą baśnią, na polu przędliistorycznćj powieści jak na każdem innćm, utorował drogę tym, coby chcieli jego śladem zapuszczać się w ten świat napół barbarzyń
ski, napół dziecinny, napół surowy jeszcze, kiedy wśród starych szu
miących puszcz, tocząc walki z dzikim zwierzem i z ludźmi, nieraz od niego dzikszymi, osiadł lud bitny, miłujący swobodę i bogi swoje.
Rok ubiegły przyniósł nam dwie powieści sięgające owych przed
historycznych dla nas czasów: Aureliami Wojciecha lir. Dzieduszyckie- go i Lublanę Kraszewskiego.
Jakkolwiek za tło jednćj i drugićj służą obyczaje i uczucia tak głęboko różne od dzisiejszych, ani Kraszewski ani lir. Dzieduszycki nie roszczą sobie prawa do tytułu historycznćj powieści: dziedzina ich i in
teres zamyka się w czysto psychologicznćj sferze.
H rabia Dzieduszycki wypowiada to nawet wyraźnie w swojćj przedmowie, tłumacząc się, dlaczego ten a nie inny przedmiot wybrał
H rabia Dzieduszycki wypowiada to nawet wyraźnie w swojćj przedmowie, tłumacząc się, dlaczego ten a nie inny przedmiot wybrał