• Nie Znaleziono Wyników

LITERATURY BELETRYSTYCZNEJ

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1880, T. 1 (Stron 109-132)

za role 1ST9.

P R Z E Z

W a leryą M arrene.

A urelian, W ojciecha h r. D zieduszycklego.— L ubiana, B ra ta n k i, Józ. Ig . K ra ­ szew skiego.

Dzieje powieści byłyby ciekawe do skreślenia, gdyż dzieje te obejmują historyą rozwoju niektórych stron umysłowych i moralnych ludzkości. Pierwsze ślady powieści jakie spotykamy, były to tylko marzenia dziecinnśj wyobraźni, marzenia pełne cudotworności, epizody zastosowane do pojęć chwili, w którćj nie kuszono się o zrozumienie ani zjawisk wewnętrznych, ani zjawisk otaczających, gdy wśród m ło­

dzieńczego świata rozpościerały się swobodnie tajemnicze siły demo­

nów, dobrych duchów, nimf, rusałek, czarodziejów, rządziły swawol­

nie losami pojedynczych ludzi i czyniły sobie z nich igraszkę.

W owćj dobie ludzkości, ludzie pierwotni żyli stokroć więcśj cia­

łem i krwią niż nerwami i myślą; nie mogli posiadać zatćm tak różno­

rodnych indywidualności, tak skomplikowanych charakterów i tak subtelnych uczuć, a co najważniejsze, nie nawykli byli badać, analizo­

wać, zdawać sobie sprawę z samych siebie; nie mieli ku temu nawet stosownego narzędzia w języku, którem u brakło zwykle całego szeregu wyrazów na oddanie gammy odcieni nieistniejących jeszcze.

Powieść więc była wówczas, czćm być mogła i m usiała; nie we­

wnętrznym wizerunkiem walk myśli i uczuć, ale wprost zewnętrznym obrazem zetknięcia człowieka z okolicznościami mnićj więcćj dziwne- mi, stosownie do stopnia wyobraźni autora. Człowiek nie był spraw ­ cą i motorem, tylko motywem dram atycznym powieści, a sam co

naj-więcćj reprezentow ał jeden ujemny lub dodatni przymiot: naprzykład był stałym , dobrym, wiernym albo tćż przewrotnym lub okrutnym.

A utor nie kłopotał się o to bynajmnićj, ażeby naznaczyć go od­

rębną indywidualnością; dawał mu imię powiększćj części pięknie brzmiące i to starczyło na odróżnienie go od wszystkich innych boha- tćrów powieści, których złośliwe losy czy tćż potęgi rządzące losami, oddzielały od przedmiotu ich zapałów, legalnych prawie zawsze, bo w starożytnćj powieści pełnćj aw antur i katastrof, bohatćram i byli niezmiennie młodzieniec i dziewica, albo tćż para młodych małżon­

ków, którym jakieś zazdrosne potęgi nie dozwalały używać szczęścia spokojnie.

Wiarołomstwo i wszystkie inne okoliczności stanowiące tło dzi- siejszćj powieści, dlatego właśnie że rodzą walkę wewnętrzną, były to czynniki zgoła nie potrzebne tam, gdzie interes cały leżał nie na we­

wnątrz ale na zewnątrz człowieka, gdzie uczucie, w właściwćm nowo- źytnćm tego słowa znaczeniu nie istniało wcale.

W starożytności namiętność była gwałtowną, jak zwykle u ludów pierwotnych; istniało silne poczucie praw głowy rodziny względnie do innych jej członków, poczucie obowiązków młodszych dla starszych, dzieci dla rodziców, nawet kobiety dla małżonka i pana; ale wszystko to jeszcze nic było właściwćm uczuciem, a jeśli przebłyski czegoś podobnego pokazują się niekiedy na szczycie cywilizacyi greckićj i ła- cińskićj w pojedynczych osobnikach, jestto objaw zbyt indywidualny a nawet zbyt rzadki ażeby mógł znaleźć miejsce w powieści i stać się jednym z jćj czynników.

Stan społeczny kobiety szedł w parze z temi znamionami pier­

wotnego ustroju. Była ona rzeczą kupioną przez męża, w obliczu prawa i obyczaju, wiecznie bezwłasnowolną. A jeśli kiedykolwiek wbrew prawom i obyczajom podnosiła się w hierarchii m oralnćj, nie działo się to nigdy za sprawą miłości. Jako żona, m atka, obywatelka, przy nadzwyczajnych przymiotach i nadzwyczajnych okolicznościach, mogła nabrać przypadkowego znaczenia, nie nabierała go nigdy pra­

wie jako kochanka. I nie dziw, miłość była namiętnością, niekiedy fatalizmem, dopustem Bogów, jak to widzimy w Fedrze: nie była ni­

gdy uczuciem.

Dobijano się niejednokrotnie o piękną kobietę, jak np. o trojań­

ską Helenę, ale miłość w dzisiejszem tego słowa znaczeniu, miłość pełna subtelności, odcieni, poszanowania i czci nawet, nie pojawia się wcale w starożytnym świccie i pojawiać się nie może na ówczesnym szczeblu cywilizacyi.

Kobieta jest koniecznym współczynnikiem powieści; ażeby więc ta gałąź literatury rozwinęła się stosownie, potrzeba było długiego szerego wieków, w którychby wyrobiły się obyczaje a uczucia dosięgły takiego stopnia subtelności, by mógł się na nich skupić cały interes dramatyczny z zaniechaniem wszelkich zewnętrznych czynników.

Bujny rozrost powieści idzie w parze z podniesieniem społeczne­

go i towarzyskiego położenia kobiety i tem uto przypisać należy słaby i niedołężny jćj rozwój w krajach, gdzie jak we Włoszech lub Hiszpa­

nii, kobieta pozostała ogólnie więcćj motywem niż działaczem w poe­

m atach sercowych.

Powieść je st wiernćm zwierciadłem życia. Gdybyśmy na to po­

trzebowali dowodów, znaleźlibyśmy je w odmiennćj charakterystyce powieści rozmaitych narodów, bo wszędzie ona być musi odbiciem w ła­

ściwych obyczajów, jakich jćj każde społeczeństwo dostarcza.

Ażeby się o tćm przekonać, dość porównać powieść angielską i francuzką. Pierwsza zaleca się nadewszystko swoją czystością. B ru ­ dne namiętności rozrywające rodzinę, skandale i wyuzdane obyczaje stanowiące powszednią cechę romansów francuzkich, nigdy nie przeby­

ły K aletańskićj cieśniny i nawet na próbę nie pojawiły się w angiel- skićj literaturze.

Bo tćż i w społeczeństwie tamtejszćm fakta podobne do nadzwy­

czajnych wyjątków należą. Rodzina wogóle ukonstytuowana jest na silnych podstawach, a tćm samćm nie daje wzoru do ulubionego ro­

dzaju intrygi—wiarołomstwa, ja k ą posługuje się powiększćj części po­

wieść francuzka.

Oprócz tego w obyczajach angielskich znajdujemy jeszcze jeden powód przyczyniający się najdzielnićj podobno do utrzym ania powieś­

ci w karbach cnoty i legalności. Powodem tym jest silnie rozwinięta indywidualność niewieścia i to jeszcze w latach dziewictwa.

P anna w Anglii używa rozsądnćj wolności, która w każdym in­

nym kraju budzi dziwny przestrach i oburzenie. Wychodzi i wyjeżdża sama, przyjmuje odwiedziny, robi znajomości, rozmawia i przechadza się z młodymi ludźmi, bez zwrócenia na siebie oczów i obmowy. Ma się rozumićć, podobne obyczaje wyrabiają charakter, nadają piętno wy- raźnćj osobistości, jakie rzadko i wyjątkowo tylko posiadają panny w innych narodach.

Jestto więc zupełnie różna istota od tćj, którą tak dosadnie opi­

sa ł Oktawiusz Feuillet w jednćj ze swoich komedyi, kiedy zapytuje:

„Któż potrafi określić tę otchłań przysłonioną kwiatami, noszącą n a­

zwę panny; kto odgadnie co się w nićj kryje: szczęście życia czy tćż rozpacz i hańba.” Te słowa starczą by wykazać różnicę, ja k a istnićć musi pomiędzy francuzką a angielską powieścią. P anna we Francyi zarówno ja k kobićta we Włoszech i Hiszpanii nie dostarcza w ątku po­

wieściowego, nosi ten nieokreślony charakter, który coraz mnićj odpo­

wiada coraz subtelniejszym wymaganiom obecnym. Szukając więc kobiety rozwiniętćj, kobiety zdolnćj utrzymać interes powieściowy, zwrócono się z konieczności do mężatki; te same powody działają na wypadki życia, których odbiciem dopićro i obrazem jest powieść.

Za brakiem indywidualności panien, idą małżeństwa konwencyonalne i rodzina nazwiskiem tylko wspólnćm związana, które dać nie może ani

gwarancyi żadnćj, ani zadowolenia serca i nosi w sobie ferment buntu i niewiary.

Kobieta na stopie umysłowćj i spotecznćj niższości je st logicz­

nym wynikiem pewnych przekonań, na które można się zgodzić lub nie zgodzić, ale na którćj obronę można przytoczyć przeszłość przynaj- mnićj; gdy tymczasem kobieta powołana do bytu i indywidualności po ślubie, wówczas gdy rozrządziła już sobą na ślepo, musi koniecznie wobec logiki pozostać potwornym produktem, który niczćm uspra­

wiedliwionym być nie może. Jestto wybornie obmyślony sposób zaszczepienia wiarołomstwa w obyczaje i podkopania rodziny, zanim się ona utworzy. Kobieta w chwili zawierania małżeństwa, najczęścićj nie je st wstanie zdać sobie sprawy z własnćj istoty; je st ona zerem, przed którćm cyfrę stosowną dopiero życie postawi. W zięta jako to­

war w dodatku do swego posagu lub stosunków, skoro zrozumie swoje położenie, buntuje się przeciw niemu, a często im więcćj ma uczucia i inteligencyi, tśm buntuje się srożćj.

Oto źródło złych obyczajów i geneza powieści francuzkiój, gene­

za prosta i naturalna, którą jedynie przez zupełną reformę wychowa­

nia i obyczajów usunąć można. Mylne jest bowiem pojęcie, że społe­

czeństwo umoralniać się i psuć może przez powieść; tak twierdzić, je s t­

to brać przyczynę za skutek: to powieść przeciwnie um oralnia się lub psuje przez społeczeństwo, tak samo jak prawodawca nie tworzy oby­

czajów ale obyczaje wytwarzają prawa.

Nie je st to bynajmnićj igraszka słów, tylko zasadnicza różnica pojęć nie obrachowana w następstwach, gdyż powstają z nićj całe sze­

regi faktów ciągnących się w nieskończoność.

A jeśli mi kto zarzuci że dzieła geniuszów jak Werlher Góthego lub Zbójcy Schillera, wywołały liczne objawy samobójstwa i buntu przeciw ustawom społecznym, miało to miejsce prawdopodobnie z po­

wodu, że dzieła te budząc tak niesłychane wrażenie, musiały odpowia­

dać uczuciom drgającym w łonie mas, że wypowiadały one wyraźnie smutki zniechęcenia, uczucia i porywy, których te masy może tak konkretnie sformułować nie zdołały, ale które w nich tkwiły i prę- dzćj lub późnićj musiały znaleźć swój wyraz. To właśnie było powo­

dem szalonego wrażenia, jakie wywarły. Każdy poznawał w nich cząstkę siebie; a dawno już powiedział Cypryan Norwid, że w książkach szukamy jedynie samych siebie, że odrzucamy obojętnie to wszystko, w czem nie odczuwamy tętn a własnego serca i promieni własnćj myśli, czyli innemi słowy, że właściwie niema czytelnika. Są to końcowe sło­

wa fantazm atu w formie dramatycznćj, pod tytułem L)wa kominki.

Tak więc powieść odzwierciedla a raczój odzwierciedlać usiłuje społeczeństwo, wśród którego wykwita. Naturalnie, odzwierciedla je powierzchownej lub głębićj, stosownie do siły i bystrości wzroku po- wieściopisarza, do subtelności analizy i plastycznćj zdolności jak ą posia­

da. Ogół pojmuje coraz więcćj, że zadaniem powieści, nie je st wcale przeprowadzać etyczne postulata, ani kreślić ideały, dawać wzory postę­

powania; że nie jest ona polem popisu uczoności ani areną walk stronni­

czych, jakkolwiek w danćj chwili wolno jćj używać tych wszystkich czynników i o wszystkie kwestye potrącać. Powieść powinna przedewszyst- kiem malować ludzi na tle miejsca, czasu i otoczenia; o ile więc doktry­

ny i postulaty znalazły wśród nich swoich reprezentantów, o ile wpłynęły n a charaktery i wywołały pomiędzy niemi starcie, należą do dziedzi­

ny powieści. Trzeba tylko, by one działały w nićj przez ludzi a nie naginały ich gwałtem na swoję posługę. Tu leży główna różnica po ­ między psychologiczną a tendencyjną powieścią, tutaj leży szkopuł, 0 który wiednie i bezwiednie rozbiło się wiele talentów. Tu także znajdziemy powód, dla którego dzieła nieraz rozbudzające w danćj chwili ogólny poklask, przechodzą w pamięci narodów jak sen zniko­

my, w czasie gdy inne trw ają i zaciekawiają pokolenia za pokoleniami.

Jedne przemawiały do namiętności za pomocą szablonowych figur, drugie szukały ich odbicia w głębi umysłów i serc ludzkich.

W wieku, w którym wszystko poddane jest analizie, w wieku rozsubtelnienia nerwów, gdzie rozmysł bierze stanowczą górę nad ak- cyą, kiedy inteligencya rozgorączkowana coraz nowemi zdobyczami sili się zrozumićć wszystkie zjazwiska tak materyalnego jak umysłowe­

go świata; nie dziw że główna uwaga skierowaną je st na człowieka, na tajemnicze sprężyny pobudzające go do uczuć, myśli i czynów. Jak w wieku gorącćj wiary silono się zrozumićć Boga i wszystkie siły umy­

słowe wytężano na sformułowanie tajemnic religijnych, na sprzeczki 1 spory względem najbardzićj abstrakcyjnych i niepochwytnych kwe- styi; ja k w wieku X V III rozkochano się w ludzkości i naturze: tak w naszym refleksyjnćm stuleciu przyszedł pod rozbiór sam człowiek, jego natura i uzdolnienia.

Zaniechano daremnego dobadywania się rzeczy przenoszących do­

niosłość zmysłów i rozwiązania zawiłych tajem nic bytu zaczęto szukać w jego wnętrzu.

Z tego powodu jeden z najoryginalniejszych umysłów współczes­

nych, fizyolog i psychiatra Maudsley, zrobił trafną uwagę w swojćm dziele Physiołogie de fesprU : iż biografia jest najwłaściwszą formą li­

teratu ry obecnćj, bo jeśli tylko przedstaw ia człowieka na tle wieku i okoliczności, wśród których żył i działał, jeśli bierze w rachunek usposobienia różnorodne, jakie po przodkach odziedziczył i wpływy pod którem i się rozwijał, staje się wówczas zastosowaniem pozytywnśj nauki do potrzeb umysłowych. Czśmże zaś je s t powieść? czyż nie jest to biografia pojęta właśnie w najszerszy sposób; czyż nie przedstawia ona właśnie człowieka w walce z różnemi okolicznościami, pod wpływem rodziny, społecznego koła, kraju i idei wśród których żyje?

Jeśli więc powieść je st tak powszechnie poszukiwaną i czytaną, dzieje się to za sprawą praktycznego zmysłu ogółu, który sobie szuka właściwego pokarmu i uczy się życia tam , gdzie jego obraz znajduje wbrew nawoływaniom, przestrogom i radom, starającym się odwieść go od tego.

Powieść przemawia do ludzi żyjących ich własnym językiem, po­

kazuje praktycznie czyny i ich skutki; oto jćj niespożyta zasługa, oto

wytknięta eksperymentalna droga, odpowiadająca najlepićj potrzebom chwili, naginająca się do coraz nowych zwrotów myśli i obyczajów.

W ten sposób służyć może za probierz wyrobienia społeczeństwa wśród którego wykwita i daje dokładny obraz ogólnych nawyknień, dążeń, aspiracyi i dezyderatów. Tym sposobem znaczenie jć j je s t wiel­

kie: jestto bowiem nie tylko dzieło literackie, ale dokument świadczący o stanie umysłowości danego narodu w danćj chwili lub epoce.

Ztąd tćż płynie głęboka różnica, ja k a zachodzi pomiędzy powieś­

cią w rozmaitych literaturach; ztąd różnica wrażenia, jakie wywołują te, co wykwitły na narodowym gruncie, a te które przychodzą do nas z obczyzny. Pierwsze dają obraz tego co nas otacza, drugie zaznaja­

miają ze światemm nićj więcćj obcym. Ma się rozumićć, że mówiąc w ten sposób o powieści, zabstrachować trzeba siłę talentu rozmaitych jego przedstawicieli. Są geniusze, które nadają nadzwyczajną ważność pe- wnćj literaturze, wysuwają ją naprzód nieskończenie i zapewniają jćj przodownictwo, jak to uczynili Balzac, W iktor Hugo i inni, którzy w swoim czasie postawili powieść francuzką na świeczniku. I tutaj jednak niepodobna rozdzielać roli od rośliny, którą wykarmiła, społe­

czeństwa od powieściopisarzy, jakich wydało; istnieje bowiem pomiędzy mmi solidarność konieczna.

Przy równej jednak sile talentu powieściopisarzy własnych i ob­

cych, jeszcze wrażenia przez nich wywołane muszą być zupełnie od- nnennćj natury, bo jedne przedstawiają znane typy i obrazy, a drugie przenoszą w świat obcy. Jeżeli zaś w pewnych warstwach towarzys­

kich nawet bardzo mierne powieści zagraniczne przenoszone są nad własne, stwierdza to tylko faktycznie aż nadto znany i powtarzany Pewnik, że warstwy te przez wychowanie cudzoziemskie i pobyt za granicami kraju, przez oderwanie się moralne od jego potrzeb i uczuć, stanowią tylko przypadkowych mieszkańców jego i należą do tych k a ­ lekich indywidualności, którym braknie najszlachetniejszych i najsub­

telniejszych strun, do tego umysłowego plebsu, mającego za dewizę ibi p a tria ubi bene.

Wprawdzie powieść trzym a się wszechludzkich sfer, dotyka czynników i uczuć wspólnych wszystkim istotom obdarzonym u- czuciem i myślą, może więc przemawiać i przemawia niezawodnie pod pewnemi względami zarówno do ludzi rozmaitych narodowości.

Ależ uczucia i myśli wcielają się w indywidua i nabierają od nich ko­

loru, a im więcćj powieść porzuca idealne sfery a wkracza w dziedzinę realności, tćmbardzićj musi stać się narodową. Widzimy to dokład­

nie na autorach takich ja k Dickens lub Balzac, którzy jakkolwiek bu ­ dzą zachwyt literatów i estetyków mistrzostwem szczegółów z arty­

zmem kompozycyi, kolorytu, stylu, wreszcie głęboką analizą psychicz­

ną, nie zdołali zyskać sobie poza granicam i własnego k raju prawa obywatelstwa i poza temi granicami, nie byli nigdy dokładnie zrozu­

miem przez ogół dlatego, że światy jakie przedstaw iają są tak silnie napiętnowane narodowym stemplem. Jeśli chodzi jeszcze o oddanie

typów, w których ukazuje się spotęgowana pewna strona wybitna, pe­

wna wada lub śmieszność panująca samowładnie nad charakterem i po­

chłaniająca całego człowieka: wówczas giną, zarówno ja k znamiona in­

dywidualne, i narodowe znamiona. Taki Skąpiec, taki Św iętoszek, ja k ich Molićre przedstawił, należą do wszystkich społeczeństw i do wszy­

stkich epok, ale im bardziej schodzimy do zwykłych przeciętnych figur, do mieszaniny cnót i wad, podniosłych i nizkich stron człowieka—a w ła­

śnie powieść obecna ma za postulat przedstawiać takich bohaterów—

tćm bardziej uwydatniają się różnice narodowości, tćmbardzićj powieść tracąc konwencyonalno-idealny charakter, musi zaznaczać odrębność rzeczywistą każdego społeczeństwa i każdćj rasy, czyli odrębność n a­

rodową.

Pojął to doskonale jeden z głębszych francuzkich powieściopisa- rzy W iktor Cherbuliez, twórca niejako powieści etnograficznćj, który w szeregu bohatćrów sta ra ł się odzwierciedlić główne rysy rozmaitych narodów. Ekscentryczność angielską w miss Rowel, okrutny despo­

tyzm samowoli niczćm nie krępowanój w hrabi Kostii, głębokie zepsu­

cie i brak moralnego zmysłu pociągnięty sentymentalnym pokostem

id naiw nej Mecie Holdenis, a wreszcie nieopatrzną butę, szlachetne i lekkomyślne porywy w W ładysławie.

Być może, iż nie zawsze Cherbuliez szczęśliwie wyszedł ze swego zadania; być może, iż typy przez niego przedstawione są jednostronne, iż nie w niknął w zupełności w charaktery narodów i nie mógł przed­

stawić ich w całćj pełni. Nie wchodzi bynajmnićj w mój zakres roz­

biór tych utworów: idzie mi jedynie o zaznaczenie kierunku, o przyto­

czenie widocznych przekonań autora, wypowiedzianych tak wydatnie nie w jednym typie, ale w ich szeregu, gdyż przemawia on najw yra­

źniej w duchu różnic narodowych, ujawniających się w powieści.

Im różnostronnićj i bogacićj rozwinięte jest społeczeństwo, tćm tćż powieść w tćm społeczeństwie większy zakres obejmuje i sięga roz­

maitych kierunków, świadcząc wymownie, że nie jest produktem prze­

szczepionym sztucznie na niestosowną dla siebie glebę, gwoli zapełnie­

nia dziennikarskich odcinków, ja k to ma miejsce we Włoszech: ale że odpowiada istotnym potrzebom narodu, którego staje się zwierciadłem.

Pocieszającym więc faktem je st liczba nowych powieści, jakie przyniósł nam rok miniony a szczególnićj pocieszającą je st ich jakość.

Niepodobna szczegółowo rozbierać wszystkich bez wyjątku, gdyż roz­

szerzyłoby to nadm iernie ramy tego przeglądu; zajmę się więc temi ty l­

ko, które wyróżniają się od ogółu talentem , myślą przewodnią, lub tćż poglądami autora.

Zamierzchłe dzieje prastarych pokoleń, z których Polanie ród swój wywodzą, od niejakiego czasu zajmują żywo wyobraźnię pisarzy naszych.

Odkąd Słowacki w Balladynie, L ilii Wenedzie poruszył brylan- towćm piórem złotą nić legend i mitów, bo tradycyami nazwać ich

jeszcze niepodobna, owa przeszłość mglista, nieokreślona, fantastycz­

ną, coraz wyraźnićj przemawiać zaczęta do wyobraźni, budzić w niśj widziadła i przyoblekać się szatą dram atu lub powieści.

Śliczna legenda o Wandzie, dzięki może okolicznościom, służyła za tło rozmaitym dramatycznym utworom, od chwili odrodzenia lite ra­

tury polskićj aż do obecnych czasów. Oprócz tćj legendy jednak po­

ruszono wieie innych, sięgających dalszćj jeszcze przeszłości: zaczęto odtwarzać wedle rzadkich historycznych danych i analogii obyczajów ludów, stojących na pierwotnym stopniu kultury prawdopodobne obra­

zy przeszłości.

Kraszewski w cudnym utworze zwanym Siarą baśnią, na polu przędliistorycznćj powieści jak na każdem innćm, utorował drogę tym, coby chcieli jego śladem zapuszczać się w ten świat napół barbarzyń­

ski, napół dziecinny, napół surowy jeszcze, kiedy wśród starych szu­

miących puszcz, tocząc walki z dzikim zwierzem i z ludźmi, nieraz od niego dzikszymi, osiadł lud bitny, miłujący swobodę i bogi swoje.

Rok ubiegły przyniósł nam dwie powieści sięgające owych przed­

historycznych dla nas czasów: Aureliami Wojciecha lir. Dzieduszyckie- go i Lublanę Kraszewskiego.

Jakkolwiek za tło jednćj i drugićj służą obyczaje i uczucia tak głęboko różne od dzisiejszych, ani Kraszewski ani lir. Dzieduszycki nie roszczą sobie prawa do tytułu historycznćj powieści: dziedzina ich i in­

teres zamyka się w czysto psychologicznćj sferze.

H rabia Dzieduszycki wypowiada to nawet wyraźnie w swojćj przedmowie, tłumacząc się, dlaczego ten a nie inny przedmiot wybrał

H rabia Dzieduszycki wypowiada to nawet wyraźnie w swojćj przedmowie, tłumacząc się, dlaczego ten a nie inny przedmiot wybrał

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1880, T. 1 (Stron 109-132)

Powiązane dokumenty