• Nie Znaleziono Wyników

Malarstwo historyczne

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1912, T. 2 (Stron 118-133)

N iedaw no, bo za le dw ie trz y d z ie śc i do c z te rd zie stu la t tem u, sza nującego się m a la r z a o b o w ią z y w a ła koniecznie k o m pozycya historyczna, j a k o rodzaj za je d y n i e d o sto jn y w d ostojnej sztuce uznany. T 0£ rzeczyw iście k a ż d y niem al w y b itn ie js z y a r t y s t a ż y ­ w ił g ó rn e am b icy e posiad an ia w d o ro b k u sw oim bodaj j e d n e g o u tw o ru o mniej lub b ardziej z d e cy d o w a n y ch cechach liistorycz- nosci—u tw o ru , k tó r y b y mu zd o b y ł o statec zn ie n a jw y ż s z ą w h ie ­ ra rch ii m alarsk ie j rangę.

Spełniało się to, co p ra w d a, dość często bez w e w n ę trz n e j p o trz e b y e stety c zn ej, a n a w e t n iek ied y w b re w n a jis to tn ie jsz y m skłonnościom w rodzonym , spełniało j e d n a k s ta le i nieodzow nie dla p a n u jąc eg o w o w ych czasach z b y t a r b it r a l n ie — n a z y w a ją c rzecz po im ieniu — p rz e s ą d u estety c zn eg o .

A prz esąd b y ł d o p ra w d y szeroko i g łę b o k o za korzeniony.

K ied y się dziś o g lą d a ow e osław ione, a niek ied y poproś t u o p ła ­ kane „obrazy h is to ry c z n e " a r ty s t ó w , k tó rz y przecież później za- słynąli, j a ko w y b itn i pejzażyści, portreciści, d e k o r a to rz y , lub m a­

larze rodzajow i, ł a tw o się zgodzić, że t a k silnie za k o rze n io n y p rz e s ą d b ył dla ro z w o ju ich niebezpieczny. A rty śc i ci w y rz ą d z a li so­

bie k r z y w d ę n ie w y p o w ie d z ia n ą , n a g in a ją c się do rodzaju, k t ó r y m e laża ł b ynajm niej w ich p rz y ro d z e n iu . Czuć tam o k ro p n ą mę- kę g w a łt o w n e g o z m a g a n ia się ze sobą s a m y m —m ękę najzupełniej płonną, g d y ż r e z u l t a t y tycli z m a g a ń najczęściej nie prz y n o siły n ajm niejszych k o rz y ści ani liistoryi, ani m a l a r s t w u h isto ry c z n e ­ mu, ani tem u w s z y stk ie m u , co z pojęciem m a l a r s t w a t e g o j e s t zw iązane. L ud zie p o zbaw ieni specyalnego, że t a k pow iem , z m y ­ słu w ty m za k resie, w y p r a w i a li a k r o b a ty c z n e łam ańc e z w ł a s n ą in d y w id u aln o ścią, ażeby j ą zm usić do powolności uprzedzeniom

e s t e t y k i obow iąz u ją cej i j a k ą ś n a i w n ą a n e g d o tę d z ie jo w ą o p o w ie ­ dzieć z g o d n ie z u s talo n em i w d a n y m ro d z a ju w y m a g a n ia m i.

K t o b y znał, d a jm y n a to, Z m u rk ę , A x e n to w ic z a lub W yczół­

k o w s k ie g o w y łą c z n ie ty lk o z o s ta tn ic h c z as ó w ich działalności, m ó g łb y się zd z iw ić pow a żnie, d o w ie d z ia w s z y się, że m alo w ali n ie g d y ś o b ra zy , w y m a g a ją c e , je ż e li nie z a c ie k ły c h b a d a ń a r c h e o ­ logicznych, n u m iz m a ty c z n y c h , h erald y c z n y c h , to p rz y n a jm n ie j d o ­ ra ź n y c h s tu d y ó w n ad k o s ty u m e m , a r c h i t e k t u r ą i o b y cz ajam i j a ­ kiejś dość o d le g łe j epoki — s tu d y ó w , do k tó ry c h nie m a ją może w usposobieniu sw ojem ani koniecznej zaciekłości, ani dość z d e ­ c y d o w a n e g o p rz ek o n an ia.

N i e k t ó r z y z nich, d z ię k i w y j ą tk o w e j in tu ic y i a r ty s ty c z n e j, w ychodzili czasem je s z c z e dość szczęśliw ie n a w e t z za d a ń dla siebie n ie w ła ś c iw y c h ; g o rz ej b y ło z tym i, k tó r y m in tu ic y a nie d o p is a ła i nie p o z w o liła z r ęcz n y m efek tem m a la r sk im z a m a s k o ­ wać b r a k u rz e c z y w i s ty c h w d a n y m z a k re s ie k w a lifik a c y i.

D a w a ło to w y n ik i b a r d z o niepożą dane. P rz e d k ilk u m ies ią­

cami m ieliśm y w T ow . Z a c h ę t y w y s t a w ę z b io ro w ą j e d n e g o ze s ta rs z y c h , d o b rz e s ztu ce polskiej z a słu ż o n y c h a r ty s t ó w . W śród licznych p o r t r e tó w , w c ale n iep rz e c ię tn y c h , a z w ła s z c z a p ię k n y c h b a r d z o a k w a re lo w y c h s t u d y ó w p e jz a ż o w y c h , b y ło też k ilk a t a k ic h w ła ś n ie ty p o w y c h , n iezm iern ie dla epoki sw ej z n a m ie n n y c h koiri- pozycyi h i sto ry c z n y c h . O tóż o w e nieszczęsne o b ra zy , k o m pono­

w a n e w e d łu g m o d ły o b o w ią z u ją c e j, w sposób f a ta l n y o b n iż a ły poziom całej w y s t a w y , psu jąc re p u ta c y ę d o b re m u p o rtre c iśc ie i b ard z o sy m p a ty c z n e m u tw ó rc y d ro b n y c h w idoczków .

W idoczki te, m a lo w a n e w p r o s t z n a tu ry , p o sia d a ły dużo s e n ­ t y m e n t u i szc zero śc i i d o p ra w d y , mimo sw ych d ro b n y c h ro z m ia ­ rów , p r z e d s t a w i a ł y wcale niem ałe w a rto ś c i a r ty s ty c z n e . T y m c z a ­ sem ow e n ieszczęsne o b ra z y h isto ry czn e , poza zim ną, n u d n ą i n a i ­ w n ą ban a ln o śc ią o p o w ia d a n ia , poza s z ty w n y m , s za b lo n o w y m , p e ł­

nym lichej te a tr a l n o ś c i u kładem , r a z iły je s z c z e m n ó stw e m a n a ­ c h ro n iz m ó w h isto ry c z n y c h .

Z r e s z t ą w całem naszem ów c zesn em m a l a r s t w i e te g o g a t u n ­ ku p o k u t o w a ł y n iezm ien n ie t r a d y c y e pocz ciw eg o S zm u g lew icz a, k tó r y p rz y sw ej zacności i chęciach ja k n a j l e p s z y c h o d z n a c z a ł się n a d e r p o d rz ę d n y m ta le n te m . U chodził on p rzecież za p ie rw s z e g o w i a r o g o d n e g o i l u s tr a t o r a d z ie jó w P olski, a c y k l j e g o r y s u n k ó w z te g o z a k re s u za p o w a ż n y m a t e r y a ł do in sp iracy i k o m p o z y c y j­

nych. S tą d d łu g o p o w t a r z a n o z a m is trz e m w s z y s tk ie n a jb a rd z ie j ra żąc e b łę d y i n ie k o n s e k w e n c y e w p r z e d s ta w ie n iu c h a r a k t e r y s t y ­ ki d a w n y c h ludzi i rz e c z y — p o w t a r z a n o te n iesły c h a n e

niedorzecz-1 niedorzecz-16 MALARSTWO HISTORYCZNE.

MALARSTWO HISTORYCZNE. 1 17

ności w re k o n s tr u k c y i b o h a t e r ó w histo ry i naszej, ifih s troju, o to ­ czenia, akc eso ry ó w , a r c h i te k t u r y , je d n e m słowem, te w s z y s t ­ kie n a iw nośc i w pojęciu i ujęciu, k tó re s p ra w iły , że rz e k o m e ilu- s tra c y e dziejów’ w ś w ie tle n au k i dzisiejszej w y g l ą d a ją , j a k n ie ­ co h u m o ry sty c z n a , ro z b r a j a j ą c a s w ą p r o s t o t ą im p ro w iz a c y a m a ­ sk a ra d o w a .

J u ż to sto su n e k S z m u g le w ic z a do sa m o d zie ln y c h b a d a ń a r ­ ch eologicznych i h i s t o ry c z n y c h m u siał być, m ó w iąc grzecznie, nad m iern ej p e d a n te r y i pozb a w io n y . P rz y j m u j ą c od k ró la S ta n is ła ­ w a P o n ia to w s k ie g o z a m ó w ie n ie n a cy k l k a r to n ó w , i l u s t r u j ą c y cli dzieje P olski, poszedł snadź po linii n a jm n ie jsz e g o oporu i fa n ta - z y o w a ł sobie p rzeszłość dość dowolnie. W y tw o r z y ł on, d ajm y n a to, pew ien t y p k o s ty u m u polskiego, z a p e w n e na z a sad zie n a j­

bliższych epoce sw ej s k o ja rz e ń i t y p te n z m ałem i n a d e r zm ia n a ­ mi stosuje do w sz y s tk ic h czasów. R ó w n ie lu źn y do s p r a w y owej s tosunek z a ch o w a ł O leszczyński, a po nim w ięk sz o ść „a k ad em i­

k ó w1 polskich, k t ó r z y niedo k o ń cz o n e dzieło p ro fe so ra w ile ń s k ie ­ go w dalszym cią g u p ro w a d z ić postan o w ili. W o b ra zac h podob­

n y c h sp o ty k a m y n a p r z y k ł a d s ta le szlachcica w ż u p a n ie i k o ntu- s z u, ze łbem za m a szy ście podgolonyin, n iezależnie od tego, czy rzecz się dzieje n a d w o rz e S asów , J a g i e ll o n ó w czy P ia s tó w .

l^leinencarny b łąd ten p o w ta r z a się u p arcie do d nia d zisiej­

szego. N a urządzonej obecnie w To w. Z a c h ę t y w ystaw ce dzieł, n a d e sła n y c h na k o n k u rs „ h is to ry c z n y ,“ w id z im y kom pozycyę, p r z e d s ta w ia ją c ą „p rzy jęcie posłów p o ls k ic h 1* n i e w ą tp liw ie w P a ­ ry ż u w r. 1573. Ś w iad cz y o tem strój w ięk sz o ści osób d z ia ła ją ­ cych, to j e s t strój, p rz y p o m in a ją c y k o s ty u m y o p e ro w e z „H ugo- n o tó w .u Je d n o c z e ś n ie zaś z k ą t a ob ra zu w y g l ą d a p o d g o lo n a g ł o ­ w a szlachcica w k o n tu s z u i żupanie, co znow u żyw o p rz y p o m in a opow ieści 1. M. P. C h ry z o s to m a P a s k a . P o d o b n ie j a s k r a w y a n a ­ chronizm nieufnie u sp o sa b ia n a w e t mniej w y ro b io n e g o w id z a do

historycznośc i u tw o ru . D zieło re h a b i l it u j ą nieza leżne od teg o w a rto ści cz y s to a r t y s t y c z n e — ś w i e t n a te c h n ik a m alarsk a , piękny, s o cz y s ty k o l o r y t i k ilk a g ł ó w n ie z m ie rn ie c ie k a w y c h przez d o ­ sad n ą i p rz e n ik liw ą c h a r a k t e r y s t y k ę i ostatecznie... pal licho a n a ­ chronizmy...

Nie za w sze przecież ta k byw a. U tw o ry , zw ła szcz a o w ych naszych „ a k a d e m i k ó w11 z p rz ed la t kilkudziesięciu, w y k a z y w a ł y za zw y c zaj dość p o d e jrz a n ą h i sto ry c z n o ść bez r ó w n o w a ż n ik ó w w odpow ied n io w y so k ic h z a le ta c h m alarskich. S tą d niechęć, j a k a w śró d a r t y s t ó w n a stę p n y c h pokoleń ro z g o r z a ła prz eciw m a la r ­ stw u h isto ry c z n e m u w ogóle, z w ła szcz a że prz ed staw icieli ro d z a ju

te g o b y ł legion, a dzieł, w duchu tym p oczętych, z a p ra w d ę ilość n ad m iern a.

Z a z n a c z y ć tu należy, iż p rz e p o tę ż n a tw ó rc z o ś ć J a n a M atejki j e s t z ja w isk ie m w y o d rę b n io n em i w y j ą t k o w e m . N ie stoi ona, ściśle biorąc, w zależności od linii roz w o jo w ej m a l a r s t w a h is to ­ ry c z n e g o w E u ro p ie, ani nie j e s t j e d n y m z koniecznych, n o r m a l ­ n ych e t a p ó w w ew o lu c y i n aszej s z tu k i rodzim ej.

M a la rstw o h isto ry c z n e , j a k o k ie ru n e k e s te ty c z n y , z ro d z o n y z pew nej d o k t r y n y szkolnej, p rz e ż y w s z y swój okre s w łaśc iw y , paść m usiało pod n aciskiem j a k i e j ś now e j d o k t r y n y , a raczej z b ie­

g u d o k t r y n p rz e n a jró ż n ie jsz y c h , k t ó r e p rz y n ió sł, t a k zw any, mo­

dernizm . Z kolei w rz ecz y p o rz ą d k u o d w iec znym zjaw ić się m u ­ siała re a k c y a , k tó ra , j a k z a zw y c zaj b y w a , tem g w a łt o w n i e j i b e z ­ w z g lę d n ie j p rz e c iw d a w n y m pog ląd o m w y s tą p iła , im p o g lą d y owe szerzej w u m y sło w o ści ogó łu z a p u śc iły b y ł y k orzenie.

W y s tą p io n o t e ż n ie s ły c h a n ie g w a ł t o w n i e prz e c iw n a d u ż y ­ w a n iu w m a la r s tw ie a n e g d o ty j u ż nie ty l k o h is to ry c z n e j, ale w sze lkie j innej. P a m i ę t n e są hom eryc zne boje, stoczone ongi na s z p a lta c h czasopism prz ez z a s tę p y m łodego, j a k o b y r e w o l u c y j n e ­ g o re alizm u, z p re to r y a ń s k ie m i k o h o rta m i za ch o w a w c z y c h id e a li­

stów. M łodzi bez z a s tr z e ż e ń p otępili w o b ra z ie w sz e lk ą fabułę, w sz e lk ą te n d en c y ę, w s z e lk ą myśl, w s z e lk ą ideę b ąd ź to p a try o - tyczn ą , bądź s p o łe c z n ą czy m oralną, w s z e lk ą treść , k t ó r a b y się nie w y k ł a d a ła prz ez k s z ta łt, b a r w ę i św ia tło c ie ń . U znali oni k a ­ te g o ry c z n ie , że w szelka, ja k się mówiło, tre ść ubo cz n a w o b r a ­ zie o b n iża j e g o w a rto ś c i c z y sto m a la rsk ie , lub p r z e w a g ą sw o ją w oczach n ajsze rs ze g o , n i e p r z y g o t o w a n e g o do sz tu k i ogółu, b r a k o w ych w a rto śc i p rz y s ła n ia , sp ro w a d z a ją c tem sam em n ie sk o ń c z o ­ ne n ie p o ro z u m ie n ia e stety c zn e.

W n a m ię tn y c h t y c h w a lk a c h o ś w ia to p o g lą d d o s t a ły się też po rz ą d n e cięgi i M atejce, j a k o tw ó r c y a n e g d o t h is to ry c z n y c h w m a la r stw ie . M atejk o w sz a k ż e an e g d o c ia rz e m nie b y ł ani t r o ­ chę, a w ie lk o ść sw oją, sw oje w y n ie sie n ie ponad w sze lk ie p o ró ­ w n a n ia , sw o je w y j ą t k o w e s ta n o w is k o w s z tu c e n ie ty lk o polskiej i n ie ty lk o w sp ó łcz esn ej, z a w d z ię c z a w ła ś n ie m a l a r s t w u h i s t o r y c z ­ nem u w j e g o całości n a jb a r d z ie j in te g ra ln e j.

M atejko, j a k o tw ó r c a s a m o r z u tn y i ze w szech m ia r o r y g i ­ n alny, j a k o z ja w is k o w y o d rę b n io n e , nie może ponosić o d p o w ie ­ dzialności za to, j a k i e m ło ż y s k ie m p ł y n ę ła m a l a r s k a tw ó rc zo ść p o ls k a p rz ed j e g o w tej d z ie d z in ie d zia ła ln o śc ią , ani też za to, ja k ie m , po j e g o w ie lo le tn ie j i t a k zd u m ie w a ją c e j pracy, popłynie.

Nie b y ł on w y t w o r e m żadnej szkoły, prz e d te m istnie ją cej, ani

118 MALARSTWO HISTORYCZNE.

MALARSTWO HISTORYCZNA 119 sam s zk o ły nie w y tw o rz y ł. Nie z o s t a w ił uczniów , epigonów , n a ­ śladow ców , k tó r z y b y dzieło j e g o w d alszym c ią g u prow a d zili, to j e s t zd u m iew a li ś w i a t r ó w n ą p o tę g ą p o d o b n y c h je m u k o n c e p c y i h is to ry c z n y c h w m alarstw ie .

B yło to p o p ro stu niem ożliw e. W o b ra z a c h m is tr z a k r a k o w ­ skieg o zd u m iew a ła nie ich h isto ry czn o ść sam a prz ez się, nie tre ś ć uboczna, j a k b y to o k re ślił r e a lista epoki p o m a te jk o w s k ie j, ale h i ­ storyczność, p rz ez k t ó r ą się w y r a ż a ł n a jisto tn ie j g en iu sz a r t y s t y — o w a moc n ie p o ję ta a szczególna, s t a n o w ią c a z a s a d n ic z ą tre ś ć je g o talen tu , je g o idyw id u aln o ści tw órczej.

1 ego n i e s t e ty n aju lu b ie ń sz e m u uczniow i, n a w e t je d y n e m u w y b ra n e m u z w y b ra n y c h , p rz e k a z a ć niepodobna. B a rd z o by ć może, iż w łaśnie t a k n ie sły c h a n ie bujne, w y o lb rz y m io n e , olśn ie­

w a ją ce z a m a n ife s to w a n ie się g e n ia ln e j tw órc zo ści w z a k re sie m a ­ la r s tw a h isto ry c z n e g o na dłu g o rodzaj t e n uczyniło n iedostępnym . W Polsce, g d z ie t w o r z y ł m istrz tej m iary, dla ludzi m ia ry m niej­

szej lub t y lk o innej, w p r o s t n ieb ezpiecznie było p o d e jm o w a ć się u tw o ró w , k t ó r e b y w ja k i e j k o lw ie k m ierz e n a s t r ę c z a ły m a t e r y a ł do Wniosków porów n a w cz y ch . W P olsc e zatem ja s k r a w i e j , niż g d zieindziej, z a z n a c z y ł się z w ro t k r a ń c o w y w tej dziedzinie.

Po śmierci w ielkiego m istrza k ra k o w sk ieg o prom ienne słoń- ce polskiego m a la r s tw a h is t o ry c z n e g o z a p a d ło w c z a rn ą noc n ie ­ b y tu zg o ła bez ł a g o d n y c h przejść zm ierzch u i k r w a w y c h b lask ó w zachodu. Z r e s z t ą gd ziein d z ie j podobne słońce w czasach n o w o ­ ż y tn y c h nie św ieciło n i g d y z r ó w n ą siłą, ale też nie w y g a s a ł o rów n ie bezw zg lęd n ie. H is to ry c z n e m a l a r s t w o fra n c u s k ie p osiada d otąd w y b itn y c h p rz ed staw icieli w osobach .Tean-Paul L a u r e n s ’a 1 R o c h e g r o s s e ’a. N ie k tó r z y c z ło n k o w ie a n g ie ls k ie g o b ra c tw a pre- ja fa e lity c z n e g o stale p o d e jm u ją t e m a t y h is to ry c z n e , u w z g lę d n ia ­ j ą c z niesły ch a n ą, iście a n g i e ls k ą sk ru p u la tn o ś c ią w y n ik i n a j n o w ­ szych b ad a ń nau k o w y ch . W a rto się p rz y jrz e ć , z j a k ą ścisłością w obra zac h sw oich szc z e g ó ły stroju, uzbrojeń, orę ża i ak c e s o ry ó w s t a r o ż y tn y c h o d t w a r z a j ą : M adox B ro w n , J . E. Millais, J a m e s Col- linson, E. B u ru e - J o n e s , W. B ell Scott, W . F e t t e s D o u g la s P r i n - seP; K u rto n i inni. Ś w ia d c z y to o g r u n t o w n y c h s tu d y a c h a rc h e o ­ logicznych, j a k i e p o d e jm u ją m alarze, a ś w iad c zy ta k ż e i o tem, ze id e a m a la r s t w a h isto ry c z n e g o b y n a jm n ie j się nie p rz e ż y ła i choć p rz e ż y ł się p rz esąd co do pew nej w sztuce w yższości h i e ­ rarchicznej, z n a jd u ją się za w sz e ludzie, k t ó r z y rodzaj te n u p ra - w ia ją z zam iło w a n ie m i pożytkiem .

Ma sw ego P ra d illę H is zp a n ia , m a ją swoich h isto ry k ó w -m a - la rz y W łochy, N iem cy, S z w e c y a i inne narody, k tó re też z a z w y ­

1-20 MALARSTWO HISTORYCZNE.

czaj n a w sze lk ic h w y s t a w a c h w s z e c h ś w ia to w y c h m o g ą w y s tą p ić z j a k i e m ś płótnem , odnoszącem się do w ła s n y c h dziejów.

Co p ra w d a, nowe, o g ro m n ie z r ó ż n ic z k o w a n e w sw y c h d ą ż e ­ niach k i e ru n k i a r ty s t y c z n e , w p r o w a d z i ł y zn a c z n y w p o g lą d a c h zam ęt. N i e s ły c h a n y , że t a k pow iem , lib era lizm pew n ej e s te t y k i ro z luź nił w sposób d r a s ty c z n y sto su n e k arty stó w ' do m a la r stw a , j a k o zaw odu. P r o d u k c y a w' t y m za k re s ie s t a ł a się ł a t w a i dla w s z y s tk ic h d o stę p n a . R o z l a ła się też szeroko, ale z a raz em p r z e ­ ra ż a ją c o p ły tk o . S p ły w a ją c le n iw ie po nizinach, z a b ie ra ze sobą lotne p ia s k i d y l e ta n t y z m u , k t ó r e z a m u l a ją so b ą n ie g d y ś g łę b o k ie i w a r t k i e n u r t y s z tu k i p ra w d z iw e j.

Z e w sze ch stro n d a j ą się s ły szeć u t y s k i w a n i a na t a k i sta n rzeczy, r o d z ą się j e d e n za d r u g i m co raz mniej szc zęśliw e p lany z a r a d z e n ia złemu, to zn ó w k to ś z p o w a g ą t r a g i c z n ą u d e r z a w w iel­

ki d zw on n a t r w o g ę . E a u , g az et... coloriste d tous les etages—drw'i z n o w u f e lie to n is ta p a ry s k i.

I s t o t n i e — w s z y s c y dziś m alują. M ężatki, w d o w y , p a n n y na w y d a n iu i p an n y , k t ó r e o w y d a n iu się zro z p a c z y ły , p a n n y d o ­ r a s ta ją c e i z g o ł a niedorosłe, c h ło p cz y k i w w ie k u niesk o ń cz en ie chłopięcym i s t a r u s z k o w i e z g r z y b ia li, kró lo w ie, m ężow ie stanu, m ężow ie z d rad za n i, m ężo w ie z d r a d z a ją c y , d zie n n ik a rz e , p u b lic y ś ­ ci, poeci, p rz em y sło w cy , b a n k ie rz y , lekarze, adw okaci...

W ro k u ze sz ły m a d w o k a c i p a r y s c y rz e c z y w iśc ie urządzili z b io ro w ą w y s t a w ę p ra c swoich... m alarsk ic h . W y s t a w a ciesz y ła się k olosalnem pow odzeniem , z n a czn ie w ię k s z e m podobno niż do­

roczne s a lo n y n a polu M arsow em . Z ró w n y m s k u tk ie m m o g lib y s w o ją w y s t a w ę m a la r s k ą u rz ą d z ić k o m iw o ja ż e ro w ie , p rz e k u p n ie z za Ż ela zn ej B ra m y , z a m ia ta c z e ulic, fro te rz y , bo w g r u n c ie r z e ­ czy d laczegóż m iędzy nimi nie m i a ł y b y się zd a rz y ć t a l e n t y s a m o ­ rodne, k tó re , j a k chce o w a e s t e t y k a , o b ja w ią się tem ciek a w iej i a r ty s t y c z n i e j , że nie s k r ę p o w a n e ż a d n y m p rz y m u s e m szkolnym , nie o bciążone w ie lo w ie k o w y t r a d y c y ą n a s z e j zm u rsz ałej cyw iliza - cyi, że nie s io d łan e i n ie o k ie łz a n e ry g o r a m i w y m a g a ń z a w o d o ­ wych. Ale in n a e s t e t y k a m a j u ż dosyć ty c h ś m iałych m a n ife sta - cyi b ez p o śre d n ic h k o l o r y s t ó w w sz e lk ie g o a u t o r a m e n tu i z n ie j a k ą t ę s k n o t ą o g lą d a się za d o b r ą t r e s u r ą s z k o ln ą i pew nem w ysub- te ln ie n ie m k u ltu ra ln e m .

N ie w iem , j a k i e m o t y w y s k ło n iły m e c e n a s a P a p i e s k i e g o do p rz e z n a c z e n ia ty s ią c a ru b li n a k o n k u rs m a la r sk i, og ło szo n y przez k o m i te t T o w a r z y s t w a Z a c h ę t y w r o k u ze szły m , w iem n ato m iast, j a k w k o łach m a la rsk ic h k o n k u r s i w a ru n k i j e g o k o m e n to w a n o .

S en sac y ę p rz e d e w s z y s tk ie m s p r a w ia ł a ta okoliczność, że m iał to być k o n k u rs n a o b ra z h isto ry czn y . U la w ielu a r t y s t ó w n a ­ szych h isto ry czn o ść o w a w y d a ła się s zk o p u łem nie do p rzebycia, z g ó r y też z w ą tp ili o możliwości sw e g o z w y c ię s t w a na tem polu.

W ogóle nie w ierzono w p ow odz enie po d o b n eg o tu rn ie ju . „ Z a ­ t ra c iliśm y — m ówili — z m y sł k om pozycyi h isto ry czn e j. T o ju ż w y szło z m o d y .u

J e s t to niesłuszne. M a la r s tw o h isto ry czn e , j a k z r e s z t ą k a ż ­ dy inny rodzaj w sztuce, nie j e s t w y n ik iem m ody, lecz w e w n ę t r z ­ nego u s p osobienia d a n e g o a r t y s t y , k t ó r y w t y m w łaśnie, a nie w innym ro d z aju , czuje się najlepiej i n ajpełniej w y p o w ie d z ie ć potrafi. B yło ono w p ra w d z ie dość dłu g o oficy a ln y m te m a te m akadem ickim i w t e d y i s to tn ie j a k o objaw , w y n ik a ją c y z p rz y m u ­ su szkolnego, nosiło n a sobie w s z y stk ie o w e g o p rz y m u su cechy znamienne, skoro j e d n a k u s ta ł w szelki pod ty m w z g lę d em nacisk ze w n ętrz n y , m a la r s tw o t a k ż e zrodzić się może, j a k o w e w n ę t r z n y naka z t w ó rc z y danej o rg a n iz a c y i a r ty s t y c z n e j , j a k o n a jis to tn ie j- szy> n ajszc zerszy w y ra z p o trz e b y este ty c z n e j d a n e g o osobnika.

Oczywiście, z ja w is k a podobnego nie m o g ą w y w o ł a ć na żą­

danie ani um yślne k o n k u r s y podniecające, ani celowo obm y ślan e zachęty, ani p ro g r a m o w o p ro w a d z o n e p ro p a g a n d y . P rz y c z y n i a S1<* do te g o w pew nej m ierze, słusznie ta k przez H i p o l i ta T a i n e ’a określony, „stan ogólny," to j e s t p e w ie n n a stró j w uinysłow ości środow iska, n iejak o p r z y g o to w u ją c y odpo w ied n ie podłoże uczu­

ciowe, p o d a tn e do u p r a w y d a n e g o ro d z aju sztuki.

Ale nie je st to w s z a k ż e w a ru n e k nieodzow ny. Mocne org a - nizacye a r ty s ty c z n e w y t w a r z a j ą sobie sam e n a stró j p o trze b n y . Praw dziw e, szczere m a l a r s t w o h isto ry c z n e j e s t w y n ik ie m w ła ś c i­

wej n ie k tó ry m j e d n o s tk o m z a d u m y o przeszłości. J e d n o s t k i t a ­ kie ro d z ą się w e w s z y s tk ic h czasach i pod w s zy stk im i sto p n ia m i szerokości i długości geog raficz n ej. U trz y m y w ać, że czasy obec­

ne nie s p r z y ja ją stan o w c zo o b jaw ien iu się ty c h skłonności w m a ­ larstw ie, z n a czy ło b y to samo, co tw ie rd z ić , że m in ął czas n a b a ­ d a n ia h is to ry c z n e w nauce, bow iem uczeni n o w o ż y tn i, zgodnie z duchem epoki, pośw ięcić się pow inni w y łą c z n ie aw ia ty c e , lub p ozna w aniu ciał ra d io a k ty w n y c h .

Uw agi p o w y ż sz e n a s u w a o t w a r t a obecnie w T o w a r z y s t w i e Z a c h ę ty w y s t a w a prac, na k o n k u rs prz ez m ece nasa P a p ie s k ie g o ogło szo n eg o , n ad e sła n y ch . N ie o w y s t a w ę w p ra w d z ie tu chodzi i nie o k o nkurs, k t ó r e g o plon, naw ia sem mówiąc, j e s t dosyć ni- kły i ty lk o w n ieznacznej m ierze h isto ry c z n y , ale o w y p ły w a ją c e z t e g o ź r ó d ła idee i poglądy. Z to n u i c h a ra k te r u rozm ów , pro-c'

MALARSTWO HISTORYCZNE. 121

12*2 MALARSTWO HISTORYCZNE.

w a d z o n y c h obecnie w a r ty s t y c z n y c h i z niem i z w ią z a n y c h kołach sp o łe c z e ń s tw a naszego, w noszą, że d o p r a w d y d o k ła d n e o k re śle n ie m a l a r s t w a h isto ry c z n e g o , j a k o s z c zeg ó ln eg o ro d z a ju a r t y s t y c z n e ­ go, j e s t s p r a w ą b ard z o n a czasie.

*

* *

D o sło w n e brz m ie nie r e g u la m in u w s p o m n ia n e g o k o n k u rs u jest n a stę p u ją c e :

„ K o m i t e t T o w a r z y s t w a Z a c h ę t y S ztu k P ię k n y c h w K r ó l e ­ s tw ie P o lsk ie m zgo d n ie z in te n c y ą m ece n asa L e o n a P a p ie s k ie g o , k t ó r y z d e p o n o w a ł na t e n cel k w o tę t y s ią c a rubli, o g ł a s z a niniej- szem k o n k u r s na o braz o lejn y d o w o ln y c h ro z m ia ró w , o sn u ty na tle, m ającem z w ią z e k z dziejami k u l t u r y polskiej w j a k najszer- szem te g o s ło w a znaczeniu, w ięc bądź z z a k re su n au k , li te r a u r y i sztuki, bądź z z a p o czą tk o w ali n asz y ch w ie lk ic h s t a t y s t ó w w d zie­

dzinie u rz ą d z e ń o ś w ia to w y c h , społecznych lub p o lity c z n y c h ."

„ N a g r o d a p i e rw s z a (o fia ro d aw c y ) rb. 1000.“

„ N a g r o d a d r u g a (Tow. Zach.), rb. 500.“

„ N a g ro d y p rz y z n a n e będą za dzieła, o d zn a cza ją ce się w y bit- nemi zale tam i a r ty s ty c z n e m i . u

„ N u g ro d y nie m o g ą b y ć dzielone i t. d . “

J a k z p o w y ż sz e g o w idać, o m ó w ien ia za d a ń k o n k u r s o w y c h są n a d e r sz e ro k ie i, że t a k p o w ie m y ro z ciąg liw e. R z e c z y w iśc ie nie w y ł ą c z a j ą one od w s p ó ł z a w o d n ic t w a b ard z o w ie lu ro d z a jó w m a la r stw a , bo je d y n i e w y b itn e z a le ty a r t y s t y c z n e d e c y d o w ać m a ­ j ą o z w y cięs tw ie.

J e s t to słuszne. N ie te m a t, nie bajk a, a n e g d o ta , dobre chęci i szla c h e tn e te u d e n c y e s t a n o w ią o w a rto śc i d z ie ła sztu k i, ale w ł a ś n ie j e g o z a le t y a r ty s ty c z n e . P ocóż t e d y ow e n ie b e z p ie ­ czne w y sz c z e g ó ln ie n ie w z a str z e ż e n iu o .tle „m ającem zw ią zek z dziejam i k u l t u r y polskiej." W ielu a r t y s t ó w zro zu m iało to j a k o z u p e łn ie k a t e g o r y c z n e od w s p ó łz a w o d n ik ó w w y m a g a n ie h isto ry - czności, co ich w ła ś n ie od u d z ia łu w k o n k u rs ie o d stras z y ło .

Nie w s z y s c y j e d n a k t a k r e d a k c y ę r e g u la m in u zrozum ieli, ś w ia d c z y o tem okoliczność, że na k o n k u rsie z n a la z ły się u t w o r y nic a b s o lu tn ie z d zieja m i ja k i e m ik o lw i e k w sp ó ln e g o nie mające.

MALARSTWO HISTORYCZNE. 128 W ięc p rz e d e w sz y stk ie m S ta n i s ła w a L en c a o b ra z p r z e d s t a ­ w ia ją c y złożoną z j'e denastu osób g r u p ę założycieli W a r s z a w s k ie ­ go T o w a r z y s t w a N a u k o w e g o . J e s t to n i e w ą tp liw ie p łó tn o n a d e r cenne ze w z g lę d u na s ta n o w is k o a u to ra , w sztuce polskiej i n a sta n o w is k o osób p o r t r e to w a n y c h w polskiej nauce, o braz j e d n a k z c h a ra k te r u swrego należ y do rodzaju, k t ó r y w dziedz inie sztuki n a z y w a się p o rtre te m zbiorow7ym. O b ra z te n o tr z y m a ł p ie rw s z ą nagrodę.

P o r t r e t e m fa n ta s ty c z n y m znow u j e s t W y sz y ń s k ie g o u t w ó r p a ste lo w y w y o b r a ż a j ą c y S ło w ack ieg o . P a s te lo w o ś ć o w a j e d n a k , j a k m niem am zgo d n ie z re g u la m in e m p o w in n a go p o s ta w ić poza konkursem bezw zg lęd n ie, g d y ż w a ru n k i k o n k u rs o w e w y ra ź n ie z a ­ strze g ają, że ma to być „obraz o le jn y .“

Do k a t e g o r y i o b ra z ó w h is t o ry c z n o - ro d z a jo w y c h n a le ż y kom - p ozy c y a G r a m a ty k i „ In ic y a liśc i.“ Ściśle j u ż h isto ry c z n e b y ł y b y ze w z g lę d u na treść, dw a inne j e g o u tw o ry , g d y b y treści odpo- p ow iad a ło h is to ry c z n e opracow anie.

H is to ry c z n y m n a t o m i a s t bez w sze lk ic h z a s trz e ż e ń j e s t o braz prof. A ksentow icz. „ P rz y ję c ie posłó w polskich." J a k k o l w i e k a u to r uogó ln iając t y t u ł dzieła, n a d a ł m u pew n e cechy ro d z ajow ości, Przecież zna cze n ie te g o m om entu d ziejo w e g o j e s t ściśle ok re ślo n e 1 w p rz e d s ta w io n y c h na o b razie fig u ra ch , m ożem y dom yślać się zn a n y ch w h is to r y i naszej postaci, j a k : z j e d n e j s tr o n y k ró la H e n r y k a W a le zyusza , a z d ru g ie j b isk u p a P o z n a ń s k ie g o A d a m a K o n a rs k ie g o , M iko łaja K r z y s z t o f a R a d z iw iłła , Ł a sk ie g o , Z b o r o w ­ skiego, Z am o y sk ieg o , H e r b u r t a i ty c h w s z y s tk ic h naszycli w y b i t ­ n y ch staty stó w 7, k t ó r z y w sw ej p am ię tn e j m isyi do P a r y ż a jeździli.

W p r a w d z ie pow7ołanie n a tro n k sięcia A n d e g a w e ń s k ie g o , a z w ł a ­ szcza sm utna j e g o elekcya, j a k o źródło i p r a w z ó r późniejszej anarchii szlacheckiej i k o ru p c y i w y b o rc zej, j a k n ajz g u b n ie jsz e dla n arodu i k u l t u r y j e g o s k u tk i mieć m ogło, przecież, j a k w i a ­ domo, w y s t ę p u j ą c y w7 P a r y ż u p rz ed s taw iciele P olski, zadziwili i ra n cu zó w n ie ty lk o b o g a c tw e m i b a r w n o ś c ią sw y ch stro jó w , ale t a k ż e w iedzą, w y k s z ta łc e n ie m , o g ł a d ą t o w a r z y s k ą , je d n e m sło ­ w em w y s o k ą s w o ją k u ltu rą , k tó rej p a r y ż a n ie ówcześni, mogli jes zc ze północnym p rz y b y s z o m zazdrościć.

T y m z a p ew n e m o ty w e m k ie ro w a ł się a r ty s ta , s to jąc z „ P o ­ słam i P o lsk im i" do k o n k u rsu n a o braz „o sn u ty na tle, mającem z w ią z e k z d ziejam i k u l t u r y polskiej w7 j a k n ajszerszein te g o sło­

w a znaczeniu."

R ó w n ie ż w y m o w n y m n a d e r w y ra z e m k u ltu ry czy k u ltu ra l- ności polskiej m o g ą być owi dw aj w y tw o rn i, m ieszczanie lw ów

-1-24 M A LAK.ST VV() III STORY C Z NK.

scy, p a k t u j ą c y z d zikim w a ta ż k ą koza ck im C hm ielnickim na o b razie A n to n ieg o P io tr o w s k ie h o .

J a k z a p e w n ia n ie oce niony h i s t o r y k te g o m ia sta W. Łoziński, p a t r y c y a t lw ow ski do k ońca s i e d e m n a ste g o w ie k u o d zn a cza ł się n a d z w y c z a j n ą d b a ło śc ią o s w o ją k u l tu r ą u m ysłow ą. K ształcono sy n ó w w u n i w e r s y te ta c h z a g ra n ic z n y c h i nie j e d e n ze z w y k ły c h k u p c ó w sto ją c y c h za lad ą sk lep o w ą , m ógł poszczycić się t y tu łe m d o k to ra lub m a g is tra . Cóż m ów ić o ty c h , k t ó r z y rej w ie d li w m a­

g i s tr a c i e i skabinacie.

T a k ic h ele g a n c k ic h , w y k s z ta łc o n y c h , o d z ia n y c h hiszpańską, czy j a k się u nas m ówiło, s z w e d z k ą m o d ą h u m a n is tó w , p r z e d s t a ­ wił a r t y s t a w o b razie „Z d z ie jó w L w o w a , “ słusznie sądząc, że m a la rsk ie z a d o k u m e n to w a n ie obecności t e g o ro d z a ju ludzi w P o l ­ sce, w w iek u X V I I , będzie m iało zw ią zek z dziejam i k u l t u r y polskiej.

O c zy w iście z n a cze n ie obu om ów io n y ch wyżej w y d a rz e ń dla dziejó w is to tn e j k u l t u r y polskiej, n a w e t w n ajsze rsze m sło w a t e ­ g o zn a czeniu m oże być p iz e d m io te m dłu g ich , n ie w y c z e rp a n y c h , n ig d y nie r o z s tr z y g n i ę t y c h o sta te c z n ie d y sk u sy i. Ale też s t a n o ­

O c zy w iście z n a cze n ie obu om ów io n y ch wyżej w y d a rz e ń dla dziejó w is to tn e j k u l t u r y polskiej, n a w e t w n ajsze rsze m sło w a t e ­ g o zn a czeniu m oże być p iz e d m io te m dłu g ich , n ie w y c z e rp a n y c h , n ig d y nie r o z s tr z y g n i ę t y c h o sta te c z n ie d y sk u sy i. Ale też s t a n o ­

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1912, T. 2 (Stron 118-133)

Powiązane dokumenty