• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Warszawska, 1912, T. 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Warszawska, 1912, T. 2"

Copied!
618
0
0

Pełen tekst

(1)

BIBLIOTEKA WARSZAWSKA.

(2)

( )g r ó ln e g 'o z b i o r u T o m 2 8 0 . ^

b i b l i o t e k a

WARSZAWSKA.

p w f f M l E S l f ł Z N E ,

i"... r ~ .

\

poświęcone nauce, literaturze, sztukom i sprawom społecznym.

> • O • < i)

Rok 1912.— Tom II.

^ --- »

W A R S Z A W A .

Adres R e d a k c y i: ul. K r a k o w s k ie P rze d m ie śc ie A* 5, 1 9 1 2 .

(3)

m , 5 7

^ C . C °

I

Ą - / ł / 3 £ } - 2 0 j

/

//

, , ii / /4 ». • ’

•> “<.■ *ł 1 • ‘ ■ I J* r ' *

W arszaw n. D ru k A. G insa. N ow oziclim 4 .,

(4)

HUGO KOŁŁĄTAJ

( w s e t n ą r o c z n i c ę z g o n u ) .

W p ły w są s ia d ó w w n a s z e in te r e s s a w e ­ w n ę tr z n e , p o g r ą ż y w s z y nas w a n a rch ię, p r z y ­ w ió d ł n a r e sz c ie o z g u b ę im ie n ia n a s z e g o ; p r z e ­ to w y r z e k a ją c się na z a w s z e n a y m n ie y s z e g o , ., . s tr o n n ic tw a z te m i s ą s ie d z k ie m i m o c a rstw a m i,

p o w in n iś m y z a ty k a ć u szy na w s z e lk ie n a y p o - e h le b n ie js z e ic h p o s z e p ty i n ie d ać s ię z łu d z ić ża d n e m i n o w e n n d o b r o d z ie y s tw a m i i o b ie c y - w a n e m i ła sk a m i.

( K o łłą ta j: „ U w a g i nad K ię stw e m W a r sz a w sk ie m u

I z boleścią z w r a c a się S k a r g a do s ejm ującyc h sta n ó w :

„S łabieje dostojność i w ła d z a k ró lew sk a, w o ln o ścią p rz e b ra n ą a zb y tn ią, z k tó rej idzie n ie p o słu sz e ń stw o p o ddanyc h. A t a m iła m atk a, ojczyzna, p o d ała w am z ło tą wolność, iż ty r a n o m nie s ł u ­ życie, jedno bogo b o jn y m panom i królom , k tó re sam i sobie ob ie­

racie. Sainiście t y lk o sobie ty ra n a m i, g d y p r a w nie w y k o n y ­ w acie." ')

D onośny g ło s p a t r y o t y b rz m ia ł daleko, dochodząc do o d le g ­ łych k ą tó w R zeczypospolitej. N ie m ógł zd z ia łać wiele. N ie m ia ­ ły w p ły w u myśli o b y w a te li, w id z ą c y c h osłabienie R z p lite j w k o ń ­ cu X V I w ieku. N a ziem iach bow iem polskich, pomimo lepszych p o g lą d ó w i ś w ia tły c h w sk az ań , dzięki e g o isty c z n e j p o lityce szla­

checkiej, źle się działo. R z p l i ta w p o cz ątk ach X V I I I w ie k u p rz e d ­ s t a w i a d z iw n ą p oniekąd fizyognom ię. W s z y s tk ie słabe s tro n y

') P ię tn a S k a r g i X . S. J . K a za n ia S e jm o w e . W a rsz a w a , 1!H)4, str. 23.

1

(5)

2 HUGO KOŁŁĄTAJ.

n asz ego u s tro ju p o lity c z n e g o w y s z ły na j a w : elek c y jn o ść tro n u , w z ro s t m o ż n o w ła d z tw a , p a c ta c o n v e n ta , a n a d e w s z y s tk o o s ła b ie ­ nie p o d s t a w ekonom icznych w ła d z y k ró lew sk ie j d o p ro w a d z iło p a ń ­ stw o do upadku. O toczony ra d ą se n a to ró w , re z y d e n tó w — m o n a r­

cha, p rz ed staw iciel w ła d z y w y k o n a w c z e j, nie p o sia d a ł zupełnie ś ro d k ó w u rz e c z y w is tn ie n ia sw ych pom ysłów . R z ą d b y ł n a d z w y ­ czajnie ro z czło n k o w a n y . W ła d z e s a m o rz ą d n e b y ły w istocie swej olbrzym ie, cia ła - sejm iki, s k ła d a ją c e się z t y l u p rz ed staw icieli szlachty, j u ż przez to sam o uniem o żliw iały p rę d k ie działanie. N a ca ły m u stro ju s z la c h ta w y c is k a swe p iętn o , o czem ta k ironicznie mówi J e z ie r s k i : „ J e s t j a w n a pewność, że w n a ro d zie polskim, kto nie j e s t szlachcicem, nie może by ć c z ło w ie k ie m •“ ') „R oln ik w d o b ra ch szlachcica — c z y ta m y w lista c h A n o n y m a 2) — s t a ł się rz e c z ą dziedzica, a n ie z ro zu m ian em ludzkości zg w ałcen iem , p rz e ­ s ta ł być i s t o t ą przeciw o c z y w iste m u n a t u r y gło so w i. O d d a n y na d y s k re c y ę pana, z o sta w io n y pod legalną , j e ż e li t a k m ówić można, niewolą, d o z n a w a ł t a k ie g o losu, na ja k i u p rz e d z e n ia i p asy e dzie­

dzica w y s ta w ia ć go m o g ły .“ B ezm y śln e zaś t łu m y słu ż y ły temu, k to więcej d a w a ł i w iększem i łu d z ił obietnicam i. I n t e r e s y s t a n o ­ we b r a ły p r z e w a g ę nad in te re sa m i całej R zp lite j.

Ż ycie gospo d arczo -sp o łe czn e P o ls k i p ierw szej połow y X V I I I w iek u zn a jd o w a ło się w o p ła k a n y m stanie. M iasta ch y liły się ku u p a d k o w i: s ta ro s to w ie gnietli m i e s z c z a ń s t w o — „to po śre d n ie jsz e je s t e s t w o m iędzy c z ło w ie k ie m —szlachcicem i nie cz ło w ie k iem — chłopem, s u b s t a n t i a in c o m p le ta " — k tó re i tak , d zięki w e w n ę trz n y m stosunkom , nie było w m ożności ro z w ija ć się należycie. „ W o l­

ność m ieszczan sw a w o lą p rz y tłu m io n a , s k a r b dym em obcych k r u s z ­ ców zczerniony, m ia sta bez o b y w a te li, m ia s ta bez handlu, handel bez korzyści, w m iastach m ia s t szu k a ć należy, co ulica to pole, co ry n e k to p u s t k a .- „ Z n ik n ą ł ś w ie tn y sta n m ia s t w P olsce i ich m ie sz k a ń c ó w — pisze S u r o w i e c k i 3)— a s m u tn e ty le ś la d y i słabe p a ­ m iątki j e sz c z e go nam p rz y p o m in a ją . T am , g d z ie p rz e d te m mo­

n arch a z licznym sw y m dw orem , tam , g d z ie naród z g ro m a d z o n y zn a jd o w a ł pom ieszczenie u o b y w a te li —t a m k ilk a p r z e je z d n y c h osób

‘) K a te c h iz m o ta je m n ica c h rząd u p o ls k ie g o , ja k i b y ł o k o ło r. 1735 na­

p isan y p r z ez .1. I’. S t e n i e w j ę z y k u a n g ie ls k im , p o te m p r z e ło ż o n y n a fra n cu s­

ki a te r a z n a k o n ie c na p o lsk i. S a m b o r 1793.

*) I)o S ta n is ła w a M a ła c h o w sk ie g o , R efer. k o r o n n eg o , M arsza łk a se jm o ­ w e g o i K on f. g e n e r a ln e j, A n o n y m a lis t ó w k ilk a . 1788.

' ) S u r o w ie c k i W a w r z y n ie c , O u p ad k u p r z e m y s łu i m ia st w P o lsce.

(6)

HUGO KOŁŁĄTAJ. 3 nie zna jdz ie p rz y tu łk u ." I doszło do teg o , że, p o d łu g ś w ia d e c tw z ow ej epoki, P o la k w s ty d z i ł się z a g r a n i c ą swej narodow ości, a obcy dziwili się, j a k sta n ta k i la ta t r w a ć m oże w R zp lite j, „bę­

dącej k r ó le s t w e m —b e z k ró le w ie m i Iiz p litą , a s tan o w e j przez p r z y ­ w ileje i n i e r z ą d .u

N ie b e z p ie c z e ń stw o b yło g r o ź n e —p o trz e b a n a p r a w y i reform d a w a ł a się mocno odczuwać. S połe cze ństw o, ru jn o w a n e przez w e w n ę trz n e i z e w n ę trz n e ro z te rk i, zrozum iało, że w zm ocnienie fu n d a m e n tó w j e s t konieczne dla z a p e w n ie n ia spokoju i b e z p ie cze ń ­ stw a. P o r ó w n y w a n o R z p l i t ą z k a r c z m ą za je z d n ą i u z n a w an o p o ­ t r z e b ę o d m iany is tn ie ją c e g o p o rz ą d k u p o lityc znego. I p rz y s z ła t a ch w ila ocknienia. Z u k r y t y c h g łę b in d u s z y n aro d u p o p ły n ę ły siły ż yw otne . Z a c z y n a się budzić wola do czynu. Z ra zu słabe tle ją o g n ik i onego n o w e g o życia. P óźn iej dopiero w e sz liśm y na d ro g ę d ziała lnośc i św iadom ej sw y ch celów, w y t w a r z a j ą c w sobie e n e rg ię czynu.

N a le ż y odnaleźć p r z y c z y n y te g o zjaw iska .

P rz e d e w s z y s tk ie m P o ls k a z a c z y n a w słu c h iw a ć się w o d g ło sy idące do nas z za g ra n ic y . R u ch um y sło w y , o g a r n ia ją c y c a łą E u ­ ropę, d o t a r ł i do ziem R zplitej. P rz y b y w a l i do nas p r z e d s t a w i­

ciele eu ro p ejsk ie j n au k i i byli c h ę tn ie w idziani na nasz ym g r u n ­ cie. R ó w n o cz eśn ie P o la c y o d b y w a ją podróże na Z ac h ó d dla ce­

lów porów n a w cz y ch . W L o t a r y n g i i król Leszczyński m ia ł d w ó r dla P o la k ó w o t w a r ty , łożąc na w y c h o w a n ie pew n ej g a r ś c i m ło­

dzieży. Le philosophe bienfaisant w „G łosie w o ln y m ", w y d a n y m w N ancy, w y s t ę p u je j a k o ro z u m n y re fo rm a to r. Z now e m i z a p a ­ t r y w a n ia m i i poglądam i ci ludzie p o w ra c a li do k ra ju. P o ja w i a j ą się k o m e n ta r z e do obcych dzieł, w ślad zatem idą p ra c e sam o ­ dzielne, o r y g in a ln e w sw ych sąd a ch i z a s to s o w a n e do naszych p rz e d e w sz y stk ie m w a ru n k ó w .

R z p lita po d w u c h se tn ej blizko niem o cy w stę p u je n a d ro g ę od ro d z e n ia i w e w n ę t r z n e g o w y z w o len ia. P la n reform społecznych i ekonom icznych z a k reślo n o n a sz e ro k ą skalę i w ow e la t k i l k a ­ dziesią t, pomimo p rz e sz k ó d w e w n ę trz n y c h i z e w n ę trz n y c h , p om i­

mo m a ło stk o w y c h i bez dusznych w y s tą p ie ń , pom im o zbrodniczych p ra w ie i n t r y g , bojących się słonecznych prom ieni, z d z ia ła n o dużo.

l n s t y tu o y e , założone w końcu X \ 1 I I w ieku, z d o ła ły p r z e t r w a ć do naszych czasów.

W ow ej epoce o d ro d z en ia n a r o d o w e g o w y s tę p u j ą myśliciele, k tó rz y w s k a z u j ą now e d ro g i sp o łecz eń stw u . Czyn fizy c zn y p o ­ p r z e d z o n y z o s ta j e p rz ez czyn m yślow y. W ś ró d p o lity c z n y c h p i­

sarzy, k t ó r z y p rz ez sw oje w y s t ą p i e n i a zdołali w d z iw n y sposób

(7)

4 HUGO KOŁŁĄTAJ.

o d działa ć n a epokę, w y s u w a ją się n a czoło n arodu: ks. S ta n is ła w S ta s z y c i ks. H u g o K o łłątaj. Obywatełe-pafcryoci, m a ją c y na w i ­ doku j e d y n i e d o bro narodu, d o p e łn ia ją się naw zajem . Ks. S ta s z y c — filo zo f-teo rety k w pracach p o lity c z n y c h , w końcu X V I I I w ieku z pow odu sw ego m ieszczańskiego poch o d z en ia m ały m ó g ł brać u d z ia ł i j e d y n ie za pom ocą sw y c h pism chce n a ró d w y d ź w ig n ą ć ze złego położajiia. „ O jc zy zn a bow iem j e s t mi d ro ż s zą nad w szy stk o , bo j e s t r o d z in n ą ziem ią moją, bo b y ł a nieszczęśliw ą, bo miłość ku niej i tk liw e na k r z y w d y j e j uczucia w y ssałe m z piersi ro d z i­

ców." Dopiero w epoce p o roz biorow ej w y s tę p u je n a a re n ę c z y n ­ nej działalności.

Ks. Hugo K o łłątaj zdo łał zespolić w swej osobie d z ia ła l­

ność p r a k ty c z n ą i te o re ty c z n ą . W o kre sie reform zajm uje się czynnie p o l i ty k ą p ra k ty c z n ą , k t ó r ą o p a r ł na g r u n t o w n e j w iedzy teore ty czn e j. B ył to c z ło w ie k b y s t r e g o i ro z le g łe g o um ysłu, w ie l­

kiej n auki i żelaznej energii, o k az ał n iep o sp o lite zdolności p i s a r ­ skie i agit.atorskie. Ż y w o t K o ł łą ta jo w s k i s ta n o w i d z iw n ą mo­

zaikę, złożoną z kam ieni o b la s k a c h n ajcu d n ie jsz y ch . Z aw iść i niechęć lu dzka s t a r a ł a się zaćmić te b arw y . K o n ie c ż y c ia K o ł­

ł ą t a j a — zm a g a n ie się z o szc zerstw a m i, olb rzy m ie w y s iłk i w celu r e h a b ilita c y i p rzed społeczeństw em . O b j e k t y w n y r z u t o k a we w s z y s tk ie okoliczności może w y ro b ić d o k ła d n y sąd o spraw ach.

Słabości ludzkie s ą z r e s z t ą cechą n a jw y b i t n i e j s z y c h je d n o ste k . I sąd potom nych musi inaczej zupe łnie w ypaść, niż o pinia po k o ­ lenia ów czesnego. W iem y zresztą, że z w y k le o p in ia pow oduje się pow ierzch o w n e m i .spostrzeżeniami, a p lotki i in sy n u a c y e ro sn ą i p o w ię k s z a ją się, j a k o te kule śniegowe... T r z e b a bardzo o s tro ż ­ nie p rz y jm o w a ć podobne w y ro k i i tem surow sze, g d y chodzi o j e d ­ nostki w y b itn iejsze, um iejące się w y b ić ponad tłum. A j e s t p e w ­ na ż y w io ło w a nien aw iść do ty c h w s z y s tk ic h , k t ó r z y ośm ielili się ponad tłu m wznieść, dzięki s w y m zdolnościom lub czynom . Koł- ł ą t a j nie m iał te g o s t y g m a tu n a sobie, k t ó r y p rz e sz k o d z ił S t a s z i ­ cowi za jąć czynne s ta n o w isk o w R zp lite j, by ł bow iem p o ch o d z e­

nia szlacheckiego. B io g ra fo w ie z a lic zają n a w e t ród K o łłą ta jó w do z n a k o m itej, ac z k o lw ie k zu boż ałej szlac h ty . U ro d z o n y dnia 1 k w ie tn ia 1750 r., K o łłą ta j m iał o tocze uie in te lle k tu a ln e . D zięki tem u, o trz y m u je w y c h o w a n ie dość s ta ra n n e , k tó re pozw ala mu w A k a d em ii K ra k o w s k ie j zaliczać się do lepszych uczniów . J u ż w A kadem ii za jm u je się cz y n n ie h i s t o r y ą i p ra w e m ora z s z t u k a ­ mi pięknem i. W R zym ie, d o k ą d udaje się po skończeniu A k a d e ­ mii, s t u d y u je teologię, nie z a n ie d b u ją c u m iło w an y ch przez siebie nauk h u m an isty czn y c h . S p r a w a o tr z y m a n ia kanonii k ra k o w s k ie j,

(8)

HUGO KOŁŁĄTAJ. 5 na co udzielono mu p ra w a , z W a ty k a n u , u z b r a j a p rz eciw K o łł ą t a ­ j o w i niezliczonych k a n d y d a tó w n a w p ł y w o w e stan o w isk o . A K o ł ­ ł ą t a j m ia ł d w a bard zo ciężkie g r z e c h y na sum ieniu: młodość i zdolności. P r ę d k i e p o w o d z en ie wielu zniechęciło.

W sw ej działalności K o łłą ta j p rz e d e w s z y s tk ie m z a czy n a z a j­

m ow ać się re fo rm a m i szkolnem i. W t o w a r z y s t w i e do k s ią g ele­

m e n ta r n y c h p ra c u je nad p r z y g o to w a n i e m p o d rę c z n ik ó w do szkół pocz ątk o w y ch . B y ł a to e p o k a b ard z o ż y w e g o czynu. D o k o n y w a ło się zu p e łn e p rz e o b ra ż e n ie ideow e n as z eg o społecz eń stw a. Z n ie ­ siony zakon j e z u i t ó w z o s ta w ił o g ro m n e m a ją tk i, k tó re po likwi- dac y i m iały przejść na cele o ś w ia ty n aro d o w ej. Z a s p r a w ą K o ł ­ ł ą t a j a g o s p o d a r k a w e sz ła na n o rm a ln ie jsz e p o n iek ąd tory. G łó w n e za słu g i poło ży ł p rz y re o rg a n iz a c y i A k a dem ii K ra k o w sk iej.

W r. 1782 z o sta je o b ra n y re k to re m , m ając 32 l a t a życia.

N iec hętni zaczęli z a s y p y w a ć in sy n u acy a m i K o łłą ta ja , za rz u c a ją c mu, że z b y t a r b it r a ln ie po stęp u je, że nie liczy się z gło sam i sta rsz y c h a d ośw iadc zeńsz ych d o s to jn ik ó w p a ń stw o w y c h . 1 doszło n a w e t do o t w a r ty c h z a ta rg ó w . W y to cz o n o mu n a tle j e g o planów , co do u rz ą d z e n ia lepszego d ó b r k a p i t u ł y k ra k o w s k ie j, proces, k tó ­ ry p r z y c z y n i ł mu w iele z g r y z o ty . Z a j e g o p ra c ę i odd an ie się s p ra w ie posądzono K o ł ł ą t a j a o złą wolę. A g ł ó w n a w ina K o ł łą t a ja p o le g a ła na j e g o a rb itra ln o ś c i i chęci im p o n o w a n ia w s z y s tk im , że sam w sz y stk o robić umie. B e z w ą tp ie n ia s ta n o w ił ten f a k t po- części okoliczność o bciążającą, b ra ł bow iem K o ł ł ą ta j na sw oje b a r k i o d pow iedz ia lność za w s z y s t k i e sw e czyny, a z d a rz a ły się i biedy. P o ty c h z a ta r g a c h K o ł łą t a j w r. 1786 m ia n o w a n y zo stał

r e f e r e n d a r z e m W ie lk ie g o K s i ę s t w a L i te w s k i e g o i w y p ł y w a na szersze pole cz ynów publicznych.

W ty m czasie zajm uje się p u b lic y s ty k ą , pisze sw e z n a k o m ite L isty A n o n y m a .1) W s k a z u je tu ta j n a jw a ż n ie js z e reform y, k tó re należało prz ep ro w a d zić, a ż eb y R z e c z p o s p o lita nie b y ła k ra je m n ie w o ln ik ó w i m o g ła s k u te c z n ie się b ro n ić przeciw obcym z a ­ borcom.

1 p rz e d e w s z y stk ie m dla o s ią g n ię c ia te g o celu n ależ y w y n a ­ leźć środki m a te r y a ln e do s fo rm o w a n ia silnej armii. W yliczone są w s p o s ó b o b sze rn y w s z y s tk ie k o szty , ora z w s k a z a n e ź r ó d ła po d atk o w e . W tej m ierz e K o ł ł ą t a j j e s t suchym s t a ty s t ą , w s k a ­ zu jąc y m li ty lk o m eto d y p o stęp o w a n ia .

’ ) L is ty A n o n y n ia , p. w y ż e j.

(9)

6 HUGO KOŁŁĄTAJ.

W II części przechodzi a u t o r do r o z p a t r z e n ia is to ty k o n sty - tucyi, s ta w ia ją c od ra zu k w e s ty ę na g ru n c ie w s k a z a ń p ra k ty c z n y c h . I pod ty m w ła śn ie w z glę dem różni się od S ta szica , k t ó r y z a t r z y ­ muje się p rz ed ro z tr z ą s a n ie m z a sad n iczy c h p o d s ta w z a g a d n ie ń po­

litycznych.

R efo rm ę należ y rozp o czy n a ć od sejm u, k t ó r y j e s t in s t y tu c y ą fu n k c y o n u ją c ą źle i n ie p ra w id ło w o . G ł ó w n a bow iem w a d a u s tro ju p o lity c z n e g o p o le g a n a m ałem zro zu m ien iu p ra w n a tu ra ln y c h , d z ia ­ ła ją c y c h w spo łecz eń stw ac h . J e s t t u ta j K o ł łą t a j w y z n a w c ą po­

g ląd ó w , p a n u ją c y c h w ów czesnej E u ro p ie. M yśliciele X V I I I w., o d n a jd u ją c owe p r a w a n a tu ra ln e , s ta ra li się n a tem tle w y ja śn ić c a ły b ie g w y p a d k ó w w sp ołecz eństw ie. J e s t tu ta j m o w a o p r a ­ wach, k tó re d o t y k a j ą cały rodzaj ludzki i k tó re d z ia ł a ją nieza le­

żnie zu p e łn ie od epoki i m iejsca (lois e v id e m m e n t les plus avan- t a g e u s e s au x hoinmes re u n is en societe). I p r a w a te p rz e d e w s z y s t- kiem są k a te g o r y i m oralnej. Od w oli ludzkiej za le ży iść za tem i p raw am i. W sp o łecz eń stw ie chodzić p o w inno o ta k i e p o s ta w ie n ie k w e sty i, a b y ow e p ra w a m o g ły okaz ać r z e c z y w is tą k o rz y ść dla ro z w o ju w s z y s tk ic h w a r s tw n arodu. N a le ż y je d n e m słow em z a ­ p ro w a d zić zgodę m iędzy p o stę p o w a n ie m ludzi a d ziała nie m praw , nie z a le żn y ch od naszej woli.

A tym cza sem w R z ec zy p o sp o lite j w y p a d k i u k ł a d a ł y się i n a ­ czej. N ie m ieliśm y silnego, o d p o w ie d z ia ln e g o rz ąd u , k tó r y po­

winien s p r a w o w a ć w ład z ę n a za sadzie z ro z u m ie n ia tych p r a w od ­ wiecznych. O becnie — p o w iad a a u t o r — sejm t r w a ł y będzie u nas m onarchią, będzie p r a w a s tan o w ił, będzie w s z y s tk im m a g i s tr a t u - rom i o b y w a te lo m ro z k a z y w a ł, będzie sam sw ych ro z k a z ó w do ­ gląd ał.

O prócz te g o t r w a łe g o sejmu, w y b i e r a n e g o p rz y n a jm n ie j na 6 lat, R zec z p o sp o lita w in n a pom yśleć o z o r g a n iz o w a n iu po w o je ­ w ó d z tw a c h silnego, o d p o w ie d n ie g o rządu. W y stę p u je tu ta j przeciw ce n tr a lis ty c z n e j w ład z y , dzięki k tó re j upadło p a ń s tw o rzym skie.

„ W s z y s tk ie rz ecz y p o sp o litej podległe k r a je s p o g lą d a ły na je d n o miasto, j a k o na sw e g o leg a ln e g o despotę, w k t ó r e g o rę k u n ietyl- ko p r a w o d a w c z a w ładz a, n ie ty lk o rz ą d ogólny, ale n ad to n a jd ro b ­ n iejsza szczególność w s z y s t k i c h inn y ch m ia s t i pro w in c y i ty siąca złożoną b y ł a . “ R z e c z p o s p o lita za te m m a stan o w ić n iejako fede- ra c y ę s am odzielnych w o jew ó d ztw . K a ż d e w o je w ó d z tw o w y b ie r a sobie rz ąd i urz ęd n ik ó w , p o sia d a w ł a s n ą o rg a n iz a c y ę z b r o jn ą i w ła s n y skarb, z a ła t w i a w s z e lk ie s p r a w y n a sejm ik ach i p o s y ła pełn o m o cn ik ó w na w s p ó ln y sejm. P o sło w ie pow inni posiadać m a n d a t im p era tif, a b y rz eczyw iście w y k a z a ć w olę s w y ch w ybór-

(10)

II0G O KOŁŁĄTAJ.

có w : „ in s tru k c y e w o je w ó d z t w a p o w in n y mieć ś w ię tą p o w a g ę, co do p ra w o d a s t w a i o gólnego rz ąd u , p o w in n y b y ć silnem p ra w id łe m w ła d z y posłów t a k dalece, że b y d e c y z y a k a ż d e g o posła prz eciw in s tru k c y i lu b n ad in s t r u k c y ą u ż y ta , nic tem sam em nie w a r t a ł a i w o je w ó d z tw a nie o b lig o w a ła .1*

W ty m w zg lę d zie o d z w ie rc ia d la ją się z n o w u tra d y c y e d a ­ w n e g o u s tro ju p o lity c zn eg o P olski. U zbrojeni w in s tru k c y e szli posłow ie z sejm ików do sejmu. R o u s s e a u w sw y ch polity c zn y ch w y w o d a ch nie p o d k re ś la pod o b n eg o ż ą d a n i a — m ów i o „volonte g e n e r a l e , “ k t ó r a j e s t z a w a r t a w w y s tą p ie n ia c h posłów do p a r l a ­ m entu, p rz e s tr z e g a ją c , że w ola p o w in n a być stała, c z y s ta i nie­

zniszczalna. Z dan ie po sła m a za w sze z a w ie ra ć p o g lą d y w y b o r ­ ców, nie idzie j e d n a k z a te m , aż eby d e p u t o w a n y w e w s z y s tk ic h swych d z iała n ia ch na are n ie p a r la m e n ta rn e j był z w ią z a n y przez jak ąś o b o w ią z u ją c ą c a łk o w ic ie in s tiu k c y ę .

W ład z a w y k o n a w c z a — p o d łu g p la n u K o ł ł ą t a j a — m a spocz y­

w ać w rę k u kom isyi i króla. K o m isy i będzie pięć: s k a rb o w a , sądow nicza, w o jsk o w a, in te re só w cudzoziem skich i policyi i ed u ­ kacyjna. A u to r p r z e m a w ia zatem , ab y koinisye b y ł y je d n e i w sp ó l­

ne t a k dla K o ro n y , j a k dla L itw y .

M inistrow ie m a ją b y ć o d pow iedz ia lni p rzed sejm em : „ W ią ż ­ my ręce m inistrom , niech nie m a ją gło su w R z ą d z ie n a jw y ż sz e j w ła d z y ty lk o w ten czas, k ie d y s p r a w i a ć ich m u s z ą p rzed s t a n a ­ mi albo g d y ja k ie j in fo rm ac y i te ż s t a n y od nich żą d ać b ę d ą . “

Dla u t rz y m a n ia r ó w n o w a g i w rz ą d z ie i d la p rz e p ro w a d z e n ia rz etelnej re fo rm y p a ń s tw o w e j n ależ y zniszczyć p r a w a feudalne, k tó re zaszczepiły niew o lę p o sp ó lstw a w e w s z y s t k ic h d o b ra ch o b y ­

w a t e l s k i c h . P o d o b n y stan rz ecz y nie może t r w a ć d ł u ż e j : „O d­

d a jm y w ło śc ia ń stw u to, cośmy m u ś w ię to k ra d z k o w y d a rli, w cze- m eśm y p ra w o boskie i ludzkości zg w ałcili, to j e s t o d d a jm y m u w olność i je g o osoby i j e g o rąk, a lud te n p ra c o w ity , lud ż y w i ą ­ cy nas i d ając y ż y w n o ść w łościom naszym , po d w o i o ch o tę i szcze­

rze p r z y w i ą z a w s z y się do ziemi, ubog ac i n ie ró w n ie c a łą p o w sze ch ­ ność, p o w ięk sz y n asze d o sta tk i, kochać będ z ie o jc z y z n ę i znać j ą p ra w d z iw ie za swoją, w z g lę d e m k tó rej niczem się dzisiaj od b y d l ą t nie ró ż n i.“

I tu ta j K o łłą ta j kreśli za s a d n ic z y plan p r z e p ro w a d z e n ia k a r ­ d y n a ln y c h reform społecznych.

P rz e d e w s z y s tk ie m należ y dać z u p e łn ą w olność chłopom . „O so­

ba k a ż d e g o człow ieka, będą c dziełe m S tw ó rc y , nie m oże od n ik o ­ go w ięcej zależeć, t y lk o od w iec zn y ch P r a w tego, t y lk o od t a k ic h społeczności zw iązków , k tó re p ra w o m O p a trz n e j rę k i nie są p rz e ­

(11)

ciw ne.“ Z n ó w t u t a j j e s t p o w o łan ie na p r a w a n a tu ra ln e , p rz y k t ó ­ ry c h m a k ie ro w a ć się rozw ój społeczny.

P r a w o d a w s tw o p o w inno za te m n a jis to tn ie j o b w a ro w a ć w o l­

ność osoby ro ln ik a i w łasność g r u n t o w ą dziedzica. „ J e ż e li je d e n c z ło w ie k nie może być P i o t r a i P a w ł a podd an y m — m ów i K o ł ł ą ­ t a j —nie może te m b a rd z ie j b y ć razem podd an y m i R z ec zypospoli- litej i p r y w a t n e g o o b y w a te la ."

A u t o r p r z e p ro w a d z a zatem myśl, ab y podnieść c h ło p a do s ta n u o b y w a te lsk ie g o , t. j. ab y poddać p ra w o m R zec zy p o sp o lite j.

P a m ię tn e mu b y ł y sło w a Z y g m u n t a I, k t ó r y n a s k a r g i chłopów odpo w ied z ia ł: „N ie n a s z ą j e s t rz ecz ą w t r ą c a ć się m iędzy p o d d a ­ nych nasz ych a chłopów ." K o łł ą t a j j a s n o zdaje sobie s p r a w ę — osłabienie R z ec zy p o sp o lite j z te g o ź r ó d ła płynęłoj

W reform ach sw ych s t a t y s t a polski, j a k z a z n ac zy liśm y , nie idzie za d a le k o —nie ż ą d a w im ieniu ludu p o lsk ieg o ani „pisanego g m in o w ła d z tw a ," ani „ b e zw ględne j w łasnośc i g r u n to w e j," żąda li ty lk o s p ra w ied liw o ś ci c y w il n e j —z a p ro w a d z e n ia rów ności p r a w ­ nej. C hodzi o u rz e c z y w is tn ie n ie ty ch p o stu la tó w , k tó re j u ż w y ­ s ta w ił M odrz ew ski w swein dziele o n a p r a w ie R zec zy p o sp o lite j.

Co się zaś ty c z y s to su n k u g o s p o d a r c z e g o m iędzy chłopem a d zie­

dzicem, K o ł ł ą t a j p rz e m a w ia za u s ta n o w ie n ie m k o n t r a k t ó w , k tó re określą, czy chłop ma s pełniać robotę, czy t e ż m a płacić pew ien czynsz.

„D ziedzic nad a k o n t r a k t i j a k go ty lk o ra z opisze, p ow inien go w ie rn ie co do sło w a z a ch o w a ć i g d y b y go w czem k o lw iek nad d o b ro w o ln y opis chciał obciążyć, w ten c zas niech będzie z w ie rz c h ­ ność k r a jo w a o b o w ią z a n a sądzić m iędzy nim a dziedzicem i p o ­ k rz y w d z o n e m u uczynić s p ra w ie d liw o ść .u

W listach A no n y m a niem a jesz c z e m o w y o zniesieniu zupeł- nem p o d d a ń stw a , lecz je d y n i e o u re g u lo w a n iu nien o rm a ln y c h s to s u n ­ ków, u łag o d z e n iu a n ta g o n iz m ó w i podniesieniu w ł o ś c ia ń s tw a przez u ła tw ie n ie im dojścia do w łasności. K o ł ł ą t a j a n ty c y p u je p o n iek ąd p o g lą d y e d y k tu N a p o le o ń sk ie g o z r. 1807.

R olnicy, p osiadacze g r u n t o w i i chłopi p ra c o w n ic y nie w y ­ cz e rp u ją je d n a k ż e ca łe g o narodu. Są jeszc ze i n n e w a r s t w y spo­

łeczne, k tó re o d d a ją w ie lk ie usługi, nie będąc je d n a k ż e zupe łnie p rodukc yjne . M ow a t u ta j j e s t o ludziach, t ru d n ią c y c h się „ku- p iectw em i rz em io słe m .u „O patrzność, u d a r o w a w s z y k a ż d ą część ziemi ob fito ścią n ie k tó ry c h płodów , chciała przez p o trze b ę w s z y s t­

kich ludzi j e d n y m na św iecie uczynić narodem .

O d z y w a się echo wywrodów fiz y o k ra ty c z n y c h pisarzy, k tó rz y m arz yli o owej sielance m ięd zy n a ro d o w ej, g d y p a n o w a ć będzie

8 HUGO KORI.ĄTAJ.

(12)

IiUGO KOŁŁĄTAJ. 9 m i ę d z y n a ro d o w a za m ia n a p ro d u k tó w . Te sam e p o g lą d y w y r a ż a K o ł ­ ł ą t a j : „N ie masz k ra ju, k t ó r y b y w e w s z y s t k i e pło d y życiu lu d z k ie ­ mu p o trz e b n e b y ł o p atrz o n y , lecz n aw zajem , nie m asz k ra ju , k tó re - m u b y w ie lo ra k ic h re p ro d u k c y i g a t u n k ó w na po trze b ę nie z b y w a ­ ło." 1 w y s tę p u je kupiec, m a jąc y szc zęśliw ą r ó w n o ś ć i za m ie n ia­

j m y je d n e p r o d u k ty na te, k tó ry c h w o jczyznie sw ej nie znajduje.

I w y s t ę p u j e rzem ieślnik, p r z e ra b ia ją c y pło d y n a tu r a ln e n a p rz e d ­ m io ty co d ziennego u ż y tk u . M ówiąc o ty c h dwócli „stan a ch R z e ­ cz ypospolitej, “ K o ł ł ą ta j d o t y k a m ia s t i s p r a w y m iejskiej.

A u to r z w ra c a u w a g ę n a ź d z ie rs tw o i ucisk, j a k i e m ia s ta c ierp ią od w ojsk i s ta ro stó w . A żeby zapobiedz tem u, należy z a ­ sięg n ąć ra d y u sam ych mieszczan przez pow ołanie re p re z e n ta n tó w m iejskic h do sejmu.

K o ł ł ą t a j zu pełnie s łusznie podkreśla, że dzisiejsza g o s p o d a r­

k a m ie jsk a j e s t nieo d p o w ied n ia : dzisiejsze m i a s t a niczem p ra w ie od w si się nie różnią, a m ieszczanie g ł ó w n ie ro ln ic tw e m się t r u ­ dnią. M iasta t y lk o ty le p o w in n y mieć ziemi, ile jej p o trz e b a na za m ieszkanie dla rz e m ie ś ln ik a i kupca, ci bowiem innem i poży- tecznem i s p ra w am i m. j ą się zajm ow ać, aby p rz ez to nie o s łab ły p o d s ta w y d o b ro b y tu naro d o w eg o .

N ie idzie zatem , że K o łłą ta j p ra g n ie upośledzić pod j a k i m ­ k o lw ie k w z glę dem k las ę m ieszczańską. M yśliciel n asz w y r a ż a je d y n i e zdanie, że p o d z ia ł p ra cy społecznej j e s t d ź w ig n ią p o stęp u społecznego. K o n s t a t u j e m y idee S m ith o w sk ie , w y ra ż o n e je d n a k ż e w sposób o d rę b n y i o ry g in a ln y . N ie m a śladów , ab y K o łłą ta j, pisząc swe L is ty A no n y m a, z n a ł dzieło S mitha.

N a k o n ie c d o ty k a a u t o r m imochodem k w e s ty i ży d o w sk ie j.

„Sposób życia, choroby, p rz y c z y n ia ją się w iele do u b ó s tw a , ale p rz y c z y n ia się prócz te g o w iele i przem oc p anów , k tó r z y p o d a t­

kow a n ie m o b d z ie ra ją ich do o s ta tk a . J u ż d lateg o , że są słabsi fizyc znie i mniej w y g ó d m a ją od chrześcijan, tru d n o z a jm o w a ć się im rolnictw e m , k tó re w y m a g a ciągłej p r a c y i c ią g łe g o n a t ę ­ ż e n ia sił. P r z y t e m czyż m o g ą g a r n ą ć się do niego, w id zą c ucie­

m iężenie ro lnictw a."

D la n a p r a w ie n ia p o ło żen ia Ż y d ó w t r z e b a dać im o św iatę, w m iastach m a ją p o d leg ać tej sam ej policyi, co i w szyscy, w y ­ łącz n y ch p o d a tk ó w nie pow in n i opłacać. „Ż ydz i są obyw a te la m i, m o g ą być żołnierzam i." K o ł łą t a j stoi n a w s k ro ś o b y w a te ls k im p unkcie w idzenia, nie chcąc s tra c ić dla s p r a w y n aro d o w e j ani j e d n e j w a r s t w y społecznej.

„ N a nic się nie p rz y d a m yśleć o R z ec zy p o s p o lite j, jeże li k tó ry k o lw ie k sta n w d e s p o ty c z n y m z o s ta n ie j a r z m i e . -

(13)

I lis ty owe, z k tó ry c h część III, w y d a n a w r. 1790, za w ie ­ ra ła j u ż u ję te w p a r a g r a f y w nioski, m iały duże p r a k ty c z n e z n a ­ czenie. Z u p e łn ie słusznie p o d k re ś la G ra b s k i, że tu t a j o d tw o rz o n y je s t p o rz ąd ek , w j a k i m p ra ce sejmu m ają na stę p o w a ć . N a le ż y za­

pew n ić trw a ło ś ć o b ra d —u k o n s t y t u o w a ć silne wojsko, a potem do­

piero należ y p rz y s tą p ić do reform . 1 g łó w n y k am ień w ę g ie ln y , p o leg a n a nad a n iu w łościanom wolności i um o żliw ian iu k o r z y s ta ­ nia z własności.

Z az n acz y liś m y , że K o łłą ta j nie p rz e p ro w a d z ił j a s n o idei u w ła sz c z e n ia w ł o ś c i a n ; mówi je d y n i e w sposób d o b itn y o w o ln o ­ ści. Z listów w y n ik a , że a u t o r p r a g n ą ł rów nie ż, a b y w łościanin m iał dla siebie k a w a ł g ru n tu . .M ilio n o w y niew o ln ik d o tąd po- g lą d a na s p r a w y R z e c z y p o s p o lite j z obojętnością, t a k w łaśnie, j a k w p ra w io n y do ja r z m a w ół rozw ozić m usi nieszczęśliw ych, a podobnych sobie ofiar, j a k p ta k siedzący n a d rz e w ie spokojnie p atrz y , g d y c h c iw y połow u m yśliw ie c u g an ia się w kniei za niedźw iedziem i w ilkiem ."

R e fo r m y R z ec zy p o s p o lite j, p rz e p ro w a d z o n e n a drodze p ra w o ­ daw czej, m uszą zm ienić is tn ie ją c y s ta n rzeczy. I w te d y dopiero 0 od ro d z en iu n a ro d o w e m m ów ić b ędziem y w możności.

R zu co n e myśli, dzięki sw ej za d z iw ia ją c e j w ym ow ie, trafności sądu i rz a d k ie g o poczucia o b y w a te ls k ie g o , z n a la z ły od g ło s w spo­

łecz eństw ie. P o m im o z g r z y tó w , w y c h o d z ą c y c h z obozu p rz e c iw ­ nego, p r o j e k t y K o ł ł ą t a j a częściow o wrcielono w czyn.

W r. 1791 K o ł ł ą ta j z o staje m ia n o w a n y p odkanc le rze m k o ­ ronnym , p rz ez co m oże b e z p o śre d n io w p ł y w a ć na o b ra d y sejm o­

we. Z a b ie r a g ło s we w s z y s tk ic h k w e s ty a c h ż y w o tn y c h : u k ł a d a p ro je k t u r z ą d z e n ia sąd ó w asesorskich, p r z e p ro w a d z a p ra w o o m ia ­ s tach k ró le w sk ic h , p ro p a g u je cz y n n ie re fo rm ę w łościań sk ą . U m ie p rz y k u w a ć u w a g ę n a w e t n ie c h ę tn y c h sobie, umie d a w a ć g e n ia ln e pom ysły, m ając d o s t a t e c z n ą e n e rg ię do p rz ep ro w a d zen ia .

I r a z je s z c z e w r. 1790 o d z y w a się w b ro s z u rze „ O sta tn ia p r z e s t r o g a dla P o l s k i “ *), g d z ie z w r a c a się z upom nieniem do społecznej opinii, a b y p iln o w a ła p rz e p ro w a d z e n ia reform , ab y P o l ­ ska w ejść m ogła nare sz c ie n a d ro g ę odro d z en ia w e w n ę trz n e g o 1 z e w n ę trz n e g o . „I za ja ś n ie je G lo ria P o lsk i i w ró c ą czasy, g d y imię P o lsk i sław io n o w E uropie całej. I d o k o n a te g o tw ó rc z y c z y n — p o p r a w y b y tu m o raln e g o i m a te r y a ln e g o ."

10 IIUOO KOŁŁĄTAJ.

') O sta tn ia p r z e s tr o g a d la P o ls k i. W a rsza w a , 171(0.

(14)

HUGO KOŁŁĄTAJ. 11 N a d e s z ła r a d o s n a dla n iego ch w ila u c h w alen ia tych p o d sta w k o n sty tu c y jn y c h , o k tó ry c h z t a k ą e n e rg ią pisał. N a p e łn iły się w dzień 3 m a ja loże sali sejm ow ej. G ro m a d z ą się piękne dam y, w śró d k tó ry c h p ię k n a j a k D y a n a podsto lin a K o s s o w s k a i pani J u lia , ż o n a uczonego J a n a P o to c k ie g o , re j wrodzą... A na gale- ryacli kontusze, cz a rn e s u ta n n y duchow nych, s u k n ie fran cu sk ie m iesza ją się z sobą, s ta n o w ią c dziw ny, m ieniący się obraz...

N a p e łn ia się sala sejm ow a. W c h o d zą na salę posłowie. W śród nich ks. K o łłą ta j śre d n ie g o w z ro stu , t w a r z y pełnej energii, czoła w yso k ieg o , zna m io n u jąc eg o myśliciela, o oczach czarnych a sp o j­

rzenia przen ik liw eg o , sta n o w i j e d n ą z g łó w n y c h postaci d zisiej­

szego posiedzenia. 1 może n a w e t p r z y b r a n y w m u n d u r korpusu kad e tó w , z orderem o rła białeg o na piersi, król j e g o m o ś ć nie w z b u d z a ł t e g o za in te re so w a n ia . Oczy p a t r y o t ó w szu k a ją K o ł ł ą ­ ta ja i P o toc kiego.

I naród w it a ł o k rz y k a m i p o w ra cają ceg o z ob ra d króla, k t ó r y z ło ż y ł p rz y s ię g ę na k o n sty tu c y ę . I tł u m y z uniesieniem w z n o siły w i w a t y na cześć tych, k t ó r z y p rz y c z y n ili się do p rz e p ro w a d z e n ia reform y. T en ciepły dzień m ajo w y , g d y naród c iesz y ł się ze sw eg o odrodzenia, a w ro d z in a c h św ię to w a n o , m a rz ą c o lepszej przyszłości społecznej, b y ł może o s ta tn im dniem radości dla K o ł ­ łą ta ja . W blaskac h z a c h o d zą ceg o m a jo w e g o słońca g i n ę ła w y m a ­ r z o n a przyszłość. P r z y s z ły ch w ile pełne s m u tk u i d la n a ro d u i illa K o łłą ta ja ,

P isze K o łłą ta j swe dzieło o u s ta n o w ie n iu i u p ad k u k o n s ty - tu c y i 0- O p o w ia d a o chw ilach t w ó rc z e g o czynu i o p o g rz e b a n iu m arzeń. D zieło to m iało na celu o b ro n ę p ra c y Sejm u c z te ro le t­

niego i z r e h a b ilito w a n ia p rz y w ó d c ó w w iększ ości w s p r a w i e od p o ­ wiedzialności za n iep o w o d z en ia r. 1792.

N adchodzi r. 1794. K o łłą ta j w y je ż d ż a z W a r s z a w y n a z a j u t r z po tej ra d zie m in istery aln ej. n a k tó rej sprz ecz n y m i g ło s am i z a d e ­ c y dow ano p o d a n ą przez k ró la k w e sty ę akcesu do T a r g o w ic y . P o ­ c z ą tk o w o —p o d łu g K o rz o n a —niem a z a m ia ru e m ig ro w a ć : „Można się usunąć na czas n ie ja k i— pisze do B a r e s a — od z e m sty i z a w z ię ­ tości ludzkiej; t r z e b a n aw et, ab y pocz ciw y człow iek nie w y s t a ­ w ia ł się na n iebez piecz eństw o s k a ż e n ia sw e g o c h a r a k t e r u ; lecz cóż mu o jczyzna w in n a, ab y j ą n a za w s z e opuszczał. K ilku złych m o g ło j ą p rz y p ra w ić o nieszczęście, ale m ilio n y ofiar, r a tu n k u

') O u s ta n o w ie n iu i u p adk u k o n s ty tu c y i p o lsk ie j 3 m aja 1791 roku.

M etz, 1793.

(15)

p o trz e b u ją c y c h , ale t a ziem ia k r w i ą i potem c n o tliw y c h s k ro p io ­ na, te g ro b y ojców, k tó re n am być p o w in n y d la c n ó t o b y w a te l­

skich, m ająż być bez czucia żalu o puszc zone.u

T y m c z a se m po zak o ń cze n iu w ie lk ie g o d r a m a t u dziejo w e g o K o łłą ta j, s z u k a ją c bezpiecznego s c h ro n ie n ia w A u stry i, zn a la zł tam w ięzienie. Od r. 1795 do 1802 b y ł z a tr z y m a n y w w ięzieniu, gdzie, nie tra c ą c ene rgii, pom im o zły ch z e w n ę tr z n y z h w a ru n k ó w , z a b ra ł się do pow a żnej p ra c y n a u k o w e j. O w ocem t y c h w y s iłk ó w było dzieło: „ P o rz ą d e k fiz y c z n o -m o ra ln y czyli n a u k a o należ y to - ściach c z ło w ie k a14 l). K o łłątaj s t a r a się t u t a j p rz e d s ta w ić swój sy stem z a p a t r y w a ń społecznych, łącząc w pew ien o k re ślo n y s t o ­ sunek p o d s ta w y te o re ty c z n e z w y m a g a n ia m i p ra k ty k i. P odobnie, j a k w L is ta c h A no n y m a, a u t o r w ychodzi z założenia, że św iatem r z ą d z ą pew ne p r a w id ła , stałe, nieodm ienne:

„Te p r a w id ła za w sze t r w a j ą i nigdy się nie odm ieniają, p rzeto u w a ż a m y j e za sta te c z n e i n ig d y nie odm ienne, ow szem za konieczne dla k a ż d e g o j e s t e s t w a w szczególności i dla w sz y stk ic h w ogólności, bo w s z y s t k ie j e s t e s t w a p o d le g a ją im k oniecznie i nie m ogą być inaczej, ty lk o t a k j a k są z ta k ie m i w łasn o śc ia m i i od­

m ianam i, k t ó r e im s łu żą i n a z n a c z a ją m iędzy niemi i s t o tn ą ró ż n ic ę .“

I ow e p ra w id ła s t a n o w i ą p rz y c z y n ę w sze chrz ecz y, co m ożna określić, j a k o p rz yrodze nie . P o n ie w a ż zaś życie c z ło w ie k a j e s t podwójne, fizyczne i m oralne, więc o c z y w is ty p ły n ie stąd w n io ­ sek, że obok p r a w fizycznych, i s t n ie ją p r a w a m oralne, re g u lu ją c e m oralne życie ludzi, co w ogóle n a z y w a m y p ra w a m i m oralnemi.

A u to r p r z e p r o w a d z a an a liz ę o w ych p ra w , k tó re o k re śla ją , w ja k i sposób życie m o raln e je d n o s t k i i s p o łe c z e ń stw a pow inno się u k ła ­ dać. P r a w a są to p o s tu l a t y celow e d u ch o w eg o n a sz e g o życia.

K a ż d y człow iek, ż y jąc y w społeczeństw ie, pod leg a ty m p ra w o m i pow innościom . I d zielą się pow inności na tr z y zasad n icze ka- t e g o ry e : osoba cz ło w ie k a j e m u sam em u ty lk o należy, t. j. j e d ­ n o s tk a p o w in n a w całości za chow a ć sw o ją osobę. D r u g a kate- g o r y a p o trz e b i pow inności w y n i k a ze s t a n o w i s k a c z ło w ie k a do rzeczy, j a k o ś ro d k ó w z a s p o k o je n ia je g o p o trz e b : „ P rz y m u s z o n y j e s t człow iek p r z y ro d z e n ia p ra w e m n a b y w a ć siłam i w łasn e m i r z e ­ czy z g o d n y c h do z a sp o k o je n ia sw y ch p o trze b ." T rz e c ia k a t e g o r y a n ależ ytości c z ło w ie k a w z g lę d em d ru g ic h ludzi: „ K a ż d y człow iek

12 IIUGO KOŁŁĄTAJ.

■) P o rzą d ek fiz y c z n o -m o r a ln y c z y li n au ka o n a le ż y to ś c ia c h i p o w in n o ­ ściach c z ło w ie k a , w y d o b y ty c h z p r a w d w ie c z n y c h , n ie o d m ie n n y c h i k o n ie c z ­ n y ch z p r z y ro d ze n ia . K ra k ó w , 1810.

(16)

HUGO KOŁŁĄTAJ. 18 m a zupe łną n a le ż y to ś ć swej osoby i jest, o b d arzo n y w ła d z ą sam o­

dzielnego d ziała nia , nie p ow inien zaś p rz eszk a d zać d rugiem u w użyciu j e g o sił, oraz pow in ien n a b y t ą w łasn o ść sza now ać i onej nie w y d a w a ć , ani sobie mocą p rz y w ła s z c z a ć .“

I to j e s t w łaśn ie porz ądek m oralny, w y d o b y t y z po rz ąd k u fizycznego. A u to r n a z y w a go w o góle p o rz ą d k ie m fizyczno-moral- nym , g d y ż p rz ez p ra w a fizyc zne p rz y c h o d z im y do o d k ry c ia p r a w m oralnyc h, z k tó ry c h w y p ł y w a ją n asze powinności i należytości.

P r a w a m oralne, ro z c ią g a ją c e się na życie d uchow e j e d n o s tk i, m ają znaczenie i w życiu ekonom icznem . O d z y w a się t u ta j w p ły w Q u i s n a y ’a, k t ó r y chce p o d p o rz ą d k o w a ć b y t e k onom icz ny ow ym p ra w o m n a tu ra ln y m . N ie j e s t j e d n a k ż e K o łłą ta j w y z n a w c ą w ści- słem s ło w a zn a czeniu d o k t r y n y fi z y o k ra ty c z n e j.

W listacli A n o n y m a n ie je d n o k ro tn ie w sp o m in a o zasługacli Oolberta, N e c k e ra i T u r g o t a , oddając tym w s z y s tk im działaczom n a l e ż y tą sp ra w ied liw o ść. N ie idzie zatem , a b y m iał sy stem T u r ­ g o t a u w a żać za n ajb a rd z ie j ra cy o n a ln y . F iz y o k ra c i stali n a p u n k ­ cie w idzenia, że ziem ia j e s t j e d y n e m źródłem b o g a c tw a . K o łłą ta j idzie dalej: „Ziem ia w n ajła g o d n ie jsz e m z n a jd u ją c się położeniu, p rz em ien ić się musi w p u s ty n ię , skoro j ą ty lk o rę ka lu d zk a o p u ­ ści." P ra c a lu d zk a stan o w i bowiem p o d s ta w ę d o b ro b y tu c z ło w ie ­ k a : „Oo w a r t a j e s t ziem ia bez ręki c z ło w ie k a ? T e zim ne k ra je , n ie ty lk o dziś o p a t r u j ą we w sz y s tk ie p o trz e b y sw ych m ieszkańców , ale owszem ro z c ią g a ją h a n d e l po obu p ó ło k rę g a c h ziemi, z a m ie ­ niając sw e p ło d y na w s z y s tk i e inne, dzięki w ła ś n ie p ra c y lu d z ­ k ie j.u „ P ró ż n o te ż w ielu u trz y m y w a ło , że p ierw szy , k t ó r y ogrodził płotem j a k ą ś część ziemi, s t a ł się j e j właścicielem , d lateg o , że j ą odosobnił od w sp ó ln eg o u ż y w a n ia re s z ty ziemi, mimo tego, że sam o o g ro d z e n ie nie m ogło się obejść bez pracy, ziem ia o g ro d z o ­

n a b y ł a jes zc ze nieu ży te czn a , póki r ę k a ludzka, p rz ech o d z ąc przez w s z y stk ie stopnie pracy, nie usposobiła jej do w y d a w a n i a tych owoców, k tó re sobie człow iek w y p ro w a d z ić zam ierzył.

W idzim y, że K o łłą ta j a n t y c y p u je p o n ie k ą d ideę S m ith a , k t ó ­ r y pra cę u w a ż a ł za j e d y n y m o to r b o g a c tw a g o sp o d arcze g o . D la nas w ogóle p isarz e końca X \ 111 w. nie m o g ą być zaliczeni do obozu fizy o k raty czn e g o . S ta r a l i ś m y się j u ż w y k a z a ć w b r e w t w i e r ­ dzeniu M a rc h le w sk ie g o ,') że n as z a m yśl ek onom icz na d aleko od te g o k ie ru n k u o d b ie g ł a .2) I nic z r e s z t ą d ziw nego. N ie u le g a w ą t-

i ) D r. M arch lew sk i: F iz y o k r a ty z m w P o ls c e .

■) G r o to w s k i Ż e lisła w : R o z w ó j id e i sp o ie c z n o -g o s p o d . w P o ls c e w k o ń ­ cu X V III w iek u .

(17)

pliwości, że z ja k ie g o k o lw ie k p u n k tu sąd z ilib y śm y d o k tr y n ę fizyo- k ra ty z m u , nie m ożem y nie przyznać, że rdzeń z a p a t r y w a ń —roln ictw o s ta n o w ią c g łó w n e i go d n e zajęcie, w y t w a r z a ją c e j e d y n i e now e w a r ­ tości, an a lo g ic zn ie p an o w ało i w fiz y o k r a ty z m ie i w naszych p o ­ jęcia ch . T e m u nied a się zaprzeczyć. A je d n o c z e śn ie o w a n a j ­ w a ż n ie jsz a g a łę ź w y tw ó rc z o ś c i nie p rz y n io s ła u nas do d atn ich r e z u l t a t ó w ; p rz e c iw n ie w ła ś n ie — P o ls k a z pow odu upośledzenia p rz e m y s łu i handlu c h y liła się do sta n o w c z e g o upadku. Mogli z a te m polity c y n a w e t te o re ty c z n ie zbliżać się do p a n u jąc eg o fi- z y o k r a ty z m u , z k tó ry m t a k do b rz e zaznajom ili się, dzięki sto s u n ­ kom z p rz e d sta w ic ie la m i te g o k ie ru n k u . N ie u le g a je d n a k w ą t ­ pliwości, że t e o r e t y c z n y pogląd nie p rz e s z k o d z ił i K ołłątajo w i, i S tro jn o w s k ie m u , i S ta szico w i zalecać opiekę p a ń s t w o w ą nad p rz em y słe m i być w y z n a w c a m i in d u s try a liz m u i e k s p a n s y i ek o n o ­ micznej. W p u b lic y sty c e w y r a ż a się jeszcze ja ś n ie j z a p a t r y w a n ie , że w p rz em y śle leży prz y s z ło ś ć k ra ju . I ty m ideom h o łd o w a ł ks.

Kołłątaj. „ P o rz ą d e k fizyczno-moralny** w k ilk a la t potem był w y ­ d a n y j a k o podręcznik p r a w a prz y ro d zo n e g o .

U w oln io n y z w ięz ie n ia ks. K o łłą ta j zn a la z ł się bez żadnych śro d k ó w do życia. B r a t i k ilku p rz y ja c ió ł p rz yszli mu w pomoc przez znaczne pożyczki. In sy n u a c y e u t r u d n ia ł y j e g o działalność. Prof.

T o k a r z w sw em s t u d y u m podkreśla, że „o sk a rż e n ia p rz e ś la d o w a ły K o ł ł ą t a ja na każ d y m kro k u . P r z e d o s ta w a ły się one, ku z d z iw ie ­ niu w ła d z a u s try a c k ic h , do celi w ię ź n ia przez m u ry pilnie s t r z e ­ żone w ięz ie n ia o łom unieckiego, p r z y w i ta ły K o łł ą t a j a w p o c z ą t­

kach r. 1808 w W a rsza w ie, gdzie go nie chciano p rz y ją ć do z a ­ j a z d u i w y b ito s z y b y w m ieszk a n iu D m o ch o w sk ie g o , w k tó rem

się z a tr z y m a ł . 1*

P rz y ja c ie le dali m u do zrozum ienia, że n ależ y w y tłó m a c z y ć się publicznie z o skarżeń, inaczej położenie będzie b ard z o ciężkie.

Z az n acz y liśm y , że w a lk a z o sk arżen iam i sta n o w iła tło j e g o o s t a t ­ nich la t życia, i w im ię czego w a lc z y ł K o łłą ta j, i czego chciał dowieść, p rz ed czem się bronił.

P r z e c i w K o łłą ta jo w i z w ra c a n o się najsilniej z powodu znacz­

nej roli, j a k ą o d e g r a ł w w y p a d k a c h p o w s ta n ia 1794 r. T u ta j w y ­ s tę p u je znów ten za s a d n ic z y błąd, k t ó r y n ie ra z psuł j e g o z a m ie­

rz en ia: a m b ic y a i a r b itr a ln o ś ć ; był on d u szą rządu p o w stań c zeg o i w y w ie ra ł w szę dzie zn a c z n y w p ły w n a d ziałalność w szy s tk ich w y d z ia łó w . N a stę p n ie stosunki z T a r g o w i c ą o d e g r a ł y t a k ż e pe­

w n ą rolę. K o łłą ta jo w i w rozp acz n ej chw ili, g d y w id z ia ł g in ą c ą bez ra tu n k u R zec zp o sp o litą , chodziło o u r a to w a n ie czegośkol- w iek. S tą d j e g o akces do T a rg o w ic y . R ów no cz eśn ie, j a k za znacza

14 HUGO KOŁŁĄTAJ.

(18)

HUGO KOŁŁĄTAJ. 15 na zasadzie no w y c h zu p e łn ie źródeł prof. T o k a rz , ogn isk iem w sze l­

kich o sk a rż e ń prz eciw K o łłą ta jo w i, był sam k ró l S ta n is ła w A u ­ gust. K ró l u w a ż a ł K o ł ł ą t a j a za sw eg o k o n tro le ra , k tó rem u nie d ow ierzał, g d y ż b a ł się j e g o w p ły w ó w . P o d k a n c le r z y s t a r a ł się 0 z jed n a n ie k ró la d la s t r o n n ic tw a reform , z p o cz ątk u s t a r a n ia te uw ieńczone b y ły dość d o b ry m re z u lta te m . D o p iero po u p adku w sz y stk ic h zam ierzeń, s to su n k i z a o s tr z y ły się g w a łto w n ie . K ró l w id z ia ł w K o łł ą t a j u g łó w n e g o s w e g o o sk a rż y c ie la , p om aw iają c go o w p ły w a n ie n a o pinię publiczną. W k siążc e o u p ad k u kon- sty tu c y i w p ro s t d o p a t r y w a ł się w ycieczek prz e c iw sobie. N a tem tle w y w i ą z a ł się a n tag o n iz m .

Z n a la z łsz y sojuszników , król nie szczędził sta ra ń , a b y w ujem- nem św ietle p rz e d s ta w ić K o łłą ta ja , k tó re g o z a w sz e n a z y w a ł „ja­

kobinem i re w o lu c y o n is tą .u 1 u k a z a ły się b ro s z u r y : „O b ro n a S t a n i ­ s ła w a Augusta," oraz L in o w s k ie g o „ L ist do prz y ja ciela," g d z ie po­

stęp o w a n ie K o ł ł ą t a j a poddano n a jsu ro w sz e j k ry ty c e . Można j e d n a k ­ że s t w i e r d z i ć , że bard zo mało zn a jd o w a ło się fa k ty c z n e g o m a te r y a łu , na k tó re g o zasadzie m o ż n a b y uform ow ać s ta n o w c z y a k t oskarżenia.

N ie wrchodząc w z b y tn ie r o z s tr z ą s a n ie ty c h za rzu tó w , za zn ac zam y jedynie, że n ie p rz y ja ź n ie usposobieni ku niem u ludzie, j a k N i e m ­ cew icz i W odzicki, naoczni św ia d k o w ie w y p a d k ó w , nie s tw ie rd z a li złej woli w cz ynach K o łłą ta ja . R ó w n o cz eśn ie zaś do w y ro b ie n ia n ie prz ychylnej opinii p o m ó g ł sam K o ł łą t a j prz ez sw e n ie u m ie ję tn e p o stę p o w a n ie z ludźmi. D ochodziło b a r d z o c z ę s to do z r y w a n i a y p rzyjaciółm i i później do w z a je m n e g o p rz e ś la d o w a n ia . W y w i ą ­ z y w a ł y się różne fa n ta s ty c z n e g a w ę d y , k tó re w h a n ie b n y sposób szk o d z iły K o łłą ta jo w i. O s ta te c z n ie w now ych w a r u n k a c h a u t o r L is tó w A n o n y m a nie m ógł dłu g o w yżyć. Mało było przyjaciół, k tó r z y b y chcieli podać mu rękę. O pinia, p o d n ie c a n a w swej w y ­ obraźni, w id z ia ła w nim d em ag o g a , n ies p o k o jn eg o w a rc h o ła i omal nie zdrajcę s p r a w y narodow ej. P ię k n e dni m a jo w e s k r y ł y się w o tch łań zapom nienia.

W ted y złam a n y na duchu, K o łłą ta j zn a la z ł ch w ilo w y p r z y ­ t u łe k w domu p o dkom orze go k rz em ien ieck ieg o , M ichała D eniski.

Z d a ła od s p ra w publicznych, pełen zaw odów , c h c ia ł odpocząć 1 zapom nieć o całem swein doty ch cz aso w e m pełnein działalności życiu. N ie dane mu było je d n a k zako ń czy ć w ten sposób sp o k o jn y b y to w a n ie . T ad e u sz Czacki, r e f o rm a to r sz k o ln ic tw a polskiego, o d w iedz ił sw ego d a w n e g o p rz y ja c ie la w j e g o u s t r o n i u i n a m ó w ił do pom ocy w spra w ach publicznych. K o łłą ta j w k o re sp o n d e n c y i nauk o w ej z Czackim r o z w ija szeroki plan re fo rm sz kolnictw a .

(19)

IG HUGO KOŁŁĄTAJ.

S p o łe cze ń stw o nie z d a je sobie może s p ra w y , j a k w iele re fo rm a C zac k ieg o za w d z ię c z a czynnej działa ln o śc i i pom ocy K o łłątaja.

W ty ch listach, b o g a te j treś c i n a u k o w e j, o b ja w ia się j e g o um ysł p ed a g o g ic z n y , o d c z u w a ją c y b r a k i w y c h o w a n ia n a ro d o w e g o i s t a r a j ą c j r się dać m ło d zieży p o w a ż n y m a t e r y a ł n au k o w y . K o ł ­ łą ta j, podobnie j a k S taszic, stoi n a p u n k c ie widzenia p o g lądów A r y s t o t e l e s o w s k ic h : szkoła s t w a r z a ty p d o b re g o o b y w a te la , p o w in ­ n a n au c zy ć myśleć, dać p o d s t a w y do tw ó rc z e j i żyw ej d z ia ła ln o ­ ści publicznej. 1 szczególniej w naszem położeniu politycznem ow e w y m a g a n ia p o w in n y być p r z e p r o w a d z o n e do g ra n ic o s t a t e c z ­ nej k o nsekw e ncyi. W y c h o w a w c z a s tro n a działalności K o ł ł ą ta j a nie z n a la z ła jeszcze sw eg o h is to ry k a , a przecież w tych listach, w' ty ch z a m ie rzo n y c h re form ac h leży og ro m n ie w y z y s k a n e g o m a te r y a łu , k tó r e g o o p ra c o w a n ie w ła ś n ie tera z, w epoce b u d o w a ­ nia p o d w a lin s zk o ły polskiej, j e s t ze w sze ch m ia r pożądane i w skazane.

P r z e w o d n i a idea K o ł ł ą ta j o w s k a polega, j a k za znac zyliśm y, na połączeniu n au k szko ln y ch z życiem p ra k ty c zn ein . T a k na- p rz y k ła d p ra g n ie , ab y p ro fe so r m a t e m a t y k i e le m e n ta rn e j w szkole średniej w niedziele i ś w ię t a d a w a ł lekcye m echaniki p ra k ty c z n e j rz em ieśln ik o w i: j e s t to k u rs nauki w każ d y m k ra ju n a j p o t r z e b ­ niejszy, k tó re g o p o trz e b a co m o m en t d aje się czuć w g o s p o d a r ­ s tw ie w iejskiem , w z a p ro w a d z e n iu ró ż n y c h f a b ry k i rękodzieł.

J e s t c ie k a w y fakt, że w plan ie w y c h o w a w c z y m K o ł ł ą t a j a dużą rolę g r a j ą nauki społeczne.

„ N a u k a p r a w a n a t u r y zn a c z y więcej, niż e ty k a , bo p ra w o n a t u r y w y p r o w a d z a p ra w id ła niezm ienne d la n asz ego rozum u i woli; e t y k a z a tr u d n i a się ro z b io rem n a sz y c h skłonności i pasyi.

D o b ry p r a w o d a w c a i w y k o n a w c a p r a w nie może się obejść bez znajom ości tej nauki. M in iste r s k a rb o w y , je ż e li będzie się m ógł n a z w a ć d o b ry m ekonom em p o lityc znym , musi z niej cz erpa ć sw oje p r a w i d ła .u

W ogóle p u b l i c y s ty k a n asz a k o ń ca X V I I I w. w y b itn y k ła d ła nacisk na w'ykłady n a u k społecznych, g d y ż przez to tw o rz y ć się m iał śm ia ły i m o raln y c h a r a k t e r naro d o w y . S u ro w iec k i p ra g n ie , ab y j u ż w szkołach e l e m e n ta rn y c h uczono p ra w id e ł g o s p o d a r s tw a k ra jo w e g o . K o łłą ta j, syn filozofii X V I I I w., um iał je d n a k ż e z r o ­ zumieć, że kam ień w ę g ie ln y w y c h o w a n ia p o leg a n a racy o n aln em p ro w a d zen iu w y k ła d ó w re lig ii. T r z e b a t y lk o znaleźć śm iałego i ro z s ą d n e g o k ape la na, k tó r y przez sw e życie p o w in ien d aw ać d o b ry p r z y k ła d i o taczać o p ieką dzieci. N ie n ależ y j e d n a k ro z u ­ mieć opieki przez „ p o lic y jn o -le g ity m is ty c z n e “ śledzenie, dziecko

(20)

w nauczycielu n ie c h widzi b r a ta s ta rsz e g o , k tó rem u m oże się z w ie rz a ć jse sw ych bólów i z g r y z o t dziecięcych. W ślad za S ta sz y - cem K o łłą ta j p ra g n ie bardzo sze rokiego u w z g lę d n ie n ia n au k i Ili- sto ry i o jczystej. Z n a jd o w a ć b ę d ą ta m w z o ry cn ó t o b y w a te lsk ic h , k tó ry c h t a k m ało w tej tru d n ej epoce życia n asz eg o n arodow ego.

P r z y p o m in a nam się p rz e p ię k n y u s tę p z lis tu K o łłą ta ja , g d y m ó­

wi 0 p ra w d z iw e j cnocie o b y w a te ls k ie j, za cz e rp n ię te j z w zorów sta ro ż y tn e j G re c y i; „Mówili sobie A teńc zycy, iż iiu się u p rz y ­ krzyło słuchać b ez u s ta n n ie o cnocie A r y s ty d e s a i wielu n a w e t tę po b u d k ę mieli do w o to w a n ia za j e g o w y g n a n ie m . M a g ła b y ż k o ­ mu bardziej o bm ierznąć ojczyzna, j a k tem u, k t ó r e g o w y g n a n o jedynie dla tej p rz y c z y n y , iż by ł p o cz ciw y m ? J a k ż e sobie w t a ­ kim ra z ie c n o tliw y p o stą p ił A r y s t y d ? W y g n a n y — b ło g o s ła w ił oj- czyznie i p ro sił bogów , aby R z e c z y p o s p o litą A t e ń s k ą w całości zachow ali."

Z a p o z n a w a n ie m ło d zieży z podobnem i p ostaciam i w d r a ż a w nią poczucie o b o w ią z k u , liartu i p o s łu s z e ń stw a praw om . I w t e - d y m ło d zież zrozum ie, na czem w łaściw ie p o leg ać m a m iło ś ć o j­

czyzny J e s t to uczucie w ielkie, k tó rem u sp ro s ta ć m o g ą silne a h a r to w n e dusze. Miłość o jc z y z n y —o ddalen ie sw ych s p ra w oso­

b istych, sw ych codziennych z g ry z o t, życie dla tej p rom iennej idei, k t ó r a da radość i zapomnienie. Miłość o jczyz ny nie pozw oli z w ą tp ić o św ięto ści s p ra w y , m o g ą w szy sc y rozpaczać, że R z e c z ­ pospolita ginie... o b y w a te lo m nie w olno tra c ić nadziei. W ty c h c ię ż k ic h c h w ila c h przejść n a r o d o w y c h miłość o jczyz ny rośnie i p o ­ tężnieje. T o uczucie m a w y r a b i a ć i k s z t a ł t o w a ć sz k o ła narodow a.

K o łłątaj n iety lk o myśli o m ło d zieży m ęsk iej— pra g n ie , a b y s tw o ­ rz yć p o d w a lin y ra c y o n a ln e eduk a cy i kobiecej. W ty m w z g lę d z ie K o łłą ta j chce u tw o r z e n ia s p e c y a ln y c h sem in a ry ó w , g d z ie m a ją się k s z ta łc ić we w s z y s tk ic h n a jw a ż n ie jsz y c h n a u k a ch . I z tej p u ­ styni w jakiej się znalazł, szły r a d y i myśli n aukow e. P a n o w a ła o ż y w io n a k o re sp o n d e u c y a ze w s z y s t k im i p rz e d s ta w ic ie la m i myśli n a u k o w e j w Polsce.

T y m c z a s e m n ad e szła e p o k a u tw o r z e n i a K s i ę s tw a W a rs z a w ­ skiego. N a r ó d z zapałem p rz y jm o w a ł z a p o w ie d ź lepszej p r z y ­ szłości R a d o s n e m i o k rz y k a m i w ita n o p rz y b y w a ją c e g o m onarchę.

R o z rz e w n ia ją c e b y ły to o k r z y k i —pisze N iem c e w ic z — g d y ż pocho­

dziły z serca. N a ró d nasz, z n a n y z p r z y w i ą z a n ia do królów s w o ­ ich, do b ry , t k l iw y i w dzięczny, i te m tk liw s z y , że d łu g o był nieszczęśliw ym , klęsk swoich, zniew ażo n e j pow agi z d a w a ł się zapom inać, p a t r z ą c na króla, k t ó r y mu s zczęśliw ą ro k u je p r z y ­ szłość. ■*

HUGO KOW-ĄTAJ. 17

2

(21)

13 ITUOO KOŁŁĄTAJ.

N ie s te ty , rz e c z y w isto ś ć p o szła in n ą clrcgą. O k re s K s ię s tw a W a r s z a w s k ie g o s ta n o w i je d e n w ielki w y siłek , a b y przecież, p o ­ mimo pozornej niepodległości, nie upaść pod w zględem ek o n o ­ micznym.

K o łłą ta j w y s tę p u je na w idow nię. O trz e ź w ia ł na um yśle, o d ­ ż y ł w sw ych z w ą tlo n y c h siłach, p r z e n ik n ię ty p e w n ą nadzieją.

A u t o r zajm uje się t u ta j s to s u n k am i p o lity c zn y m i w K s ię s tw ie W a rsza w sk ie m . S t a t y s t a n asz chce zw ró cić u w a g ę N a p o le o n a na an o rm a ln e położenie ziem polskich, ró w n o c ześn ie chce dodać o t u ­ chy ap a ty c z n e m u sp o łecz eń stw u , p ra g n ą c , aby naród nasz, o p a r ty n a p ra w ach m oraln y c h ła d u i porządku, m ó g ł r o z w ija ć się n a l e ż y ­ cie pod o pieką m ocnego rządu. K o ł ł ą t a j a nie m oże zadow olić d zisiejszy s ta n rz ecz y : „ je st to kraj mało zna czą cy t a k przez sw ą niedołężność, j a k teinb ard ziej przez swe g e o g r a fic z n e p o ło ż e n ie:*4 suponuje on, że N apoleon p rz y w ró c i K s ię s t w u d a w n ą p o tęg ę „ P o l­

ski J a g i e l l o n ó w . 1* P o g lą d ten, podzielany z r e s z t ą przez zn aczny n a d e r odłam ów c zesnego sp o łecz eń stw a, K o łłą ta j m o ty w u je k u l­

t u r a l n ą m isy ą F ra n c y i, oraz pow o łu je się na od w iec zn ą prz y ja źń dwóch n a rodów . Ma się rozumieć, s e n ty m e n t w p o lityce nie ma znacznego w aloru. K o łłą ta j p o siad ał z b y t p rz e n ik liw y um ysł, o ry e n tu ją c y się dosk o n ale w z a g a d n ie n ia c h p o lityc znych, a b y li­

czyć j e d y n ie n a p rzyjaźń, i to p ro b le m a ty c z n ą , i m p e ra to r a N a p o ­ leona. D la te g o też j e s t koniecz n e d ź w ig n ięc ie w e w n ę trz n e spo­

łecz eń stw a, k tó re sam odzielnie pow inno się s t a r a ć o swój p ostęp i rozw ój gosp o d arczy . P o w r a c a do p u n k tu , k tó ry s t a r a ł się do ­ bitn ie u za sadnić w L is ta c h A n o n y in a : wolni o b y w a te le pow inni p o d leg ać silnej w ła d z y zw ierzchniezej, k t ó r a ma ro z ta c z a ć „opie- kuńską** pomoc dla s tw o rz e n ia norm alnych w a ru n k ó w ew olucyi społecznej. W ła d z a stan o w i c z y n n y p ie rw ia s te k ż y c ia n a r o d o w e ­ go. P r z e d e w s z y s tk ie m rząd, w s p a r t y na m ocnych pod staw a ch ,

„najdzie odpo w ied n ie środki do u rz ą d z e n ia dobrej ekonom ii p u ­ blicznej, t. j. z a p ro w a d z e n ia f a b ry k i m a n u fa k tu r, a b y d a w a ł w s z y stk im m ieszkańcom zachęcenie, pomoc i w sparcie, a w m iarę w z r a s ta ją c e g o b o g a c tw a p a r ty k u l a r n e g o , pom n aża ł, s to so w n ie do p o trz e b y k ra ju , dochody z k a ż d eg o w łaściciela części, ja k ik o lw ie k g a t u n e k g o s p o d a r s t w a szczególniej w z b o g aca ć go b ęd z ie.44

Myśli, w podobny sposób sform ułow a ne, o d b ie g a ją d aleko od p a n u ją c e g o lib era lizm u i fiz y o k ra ty z m u , k tó rem u K o łłą ta j miał b ez w zg lęd n ie hołdow ać. W yc ie ńczony pod każ d y m w z glę dem kraj musi z konieczności o ta c z a ć o p ie k ą ro d z ą c y się przem ysł. S fo r­

m u ło w a n y przez Lista pogląd o doniosłem zn a cze n iu s y ste m u pro-

(22)

HUGO KOłiŁĄTA.T. 19 Lekcyjnego, k ie łk o w a ł j u ż daw no w um ysłach t rz e ź w y c h p o lity k ó w ekonom icznych.

W dalszym cią g u K o łłą ta j przechodzi do ro z tr z ą s a n ia gene- ralii k w e sty i w ło ściańskiej. Z az n acz y liśm y , że przed K o n s ty tu c y ą 3 M aja tw ie rd z ił K o łłą ta j o konieczności n a d a n ia p ra w w ło ścia­

nom : „sama sz la c h ta w in te re sie w łasnym sw ego stan u p ow inna zespolić się ze stanem m iejskim i uzna ć w olność osoby i rą k czyli p ra cy w łościanina, aby nie mieć w nim u ta jo n e g o w r o g a , u i cho­

ciaż głosił, że „różnice m iędzy ludźm i nie p o w in n y być b ra n e za nierów ności, lecz za podział nieu ch ro n n y w społeczności, a w s z y s t ­ kie podziały na klasy, choćby isto tn ie potrzebne, nie pochodzą z w rodzonej nierów ności." I K o łł ą t a j z p e w n eg o ro d z aju za d o ­ woleniem m ów i o edykcie napoleońskim w sto su n k u do włościan.

W tym entu zy a zm ie, dość n iepojętym w u sta c h tw ó rc y K o n s ty tu - cyi 3 Maja, w id zim y pew n eg o ro d z a ju o p o rtu n izm polityczny.

W ogóle K o ł ł ą ta j o w i chodzi ciągle o w z g lę d y m ożnego p ro ­ tektora , a b y N apoleon p ojął należycie, że K s ię s tw o W a rs z a w s k ie stanow i okres prz ejścio w y do zupełnej sam odzielności, co leży w lr>teresach i Rosyi i F ranc yi. R o s y a nie może j u ż rozszerzać S1S na zachód, g d y ż uszczupla prz ez to sw ą p o tę g ę w e w n ę trz n ą oraz w y s ila e n e rg ię na n ie p o trz e b n e p iln o w an ie z b y t od leg ły ch gi'anic, F r a n c y a zaś dla z a ch o w a n ia p ie rw sz o rz ę d n e g o sta n o w is k a w E uropie w in n a s tw o rz y ć w sam odzielnej P olsce silnego dla siebie sprzym ierzeńca. W tem w olnem pań stw ie, k tó re K o ł ł ą t a j widzi w K s ię s tw ie W a rsz a w sk ie m , m a być silny, je d n o li ty rz ą d u m iark o w a n ie k o n s ty tu c y jn e g o c h a ra k te r u . I państw o, złożone z w olnych, ró w n y c h w obec p r a w a o b y w a te li, o tacz a o p ieką życie gospodarcze, w p ro w a d z a ją c w czyn za sa d y p ro tek c y o n izm u g o s p o ­ darczego. P o d o b n a p o lity k a chroni p rz e m y s ł i ro ln ictw o od z e ­ w n ę tr z n e g o za le w u i p o d trz y m u je przem ysł, w y ra b ia ją c sam odziel­

ność i ufność w e w ła s n e siły. „T y lk o bowiem poczucie w łasnej mocy odrodzi g in ą c y naród."

D ziełko z a w ie ra z a te m p ro g r a m p o lity c z n y dość ściśle skon­

s tru o w a n y . T r a k t a t ten stan o w i podstaw ę, n a k tó rej w wielu p unktach o p ie ra ła się ów czesna p u b lic y sty k a . W ty c h u w a g a c h w idziano chęć K o łłą ta ja dojścia do now ych z a s z c z y tó w i godności o iaz w ogóle chęć o d e g r a n ia w y b itn e j j a k i e j ś roli. O ile je d n a k w y ja śn ia prof. T o k arz, p rz e d e w sz y stk ie m K o łłą ta j chciał rzucić w społecz eństw o hasło „nil d e s p e ran d u m ," ab y poruszyć drzem ią- ( e siły narodow e. Ale m y idziem y d alej,— p rzypuśćm y n aw et, że t i a k t a t ten miał być szczeblem do nowej politycznej k a r y e r y K o ł ł ą ­ taja. (,zy możemy się dziwić, że n iezm o rd o w an y działacz epoki

Cytaty

Powiązane dokumenty

ideału lo giczne go (m etafizycznego) praw

ny do odjazdu, mały parostatek dowoził pasażerów na pokład Silezyi, stojącćj na kotwicy, już na pełniejszśm morzu, o dwie godziny jazdy od portu; ponieważ

Kiedy przełożono na jgzyk Angielski roz praw ę Śniadeckiego o Koperniku przebito medal w Paryżu, ani się domyślano wznowię nia sporu.. Taka

Jedynym jéj oporem w tej drodze, w tym locie dachowym jest uznawanie: Iż lot ten poddanym jest jednak jakiemuś wyższemu źródłu, duchowi; a ztąd opieranie

cowany ten epizod wdzięcznie urozm aica m onotonny nieco tok źałobnój powieści. Spotykają się częścićj. W dzięczność za okazaną sym patyą zaczyna się w

bne do rozczulenia lub litości.. Oboje odczuwali wzajemną rzetelność. Jeszcze kilka chw il — i ta przyszłość miała się rozpocząć. A le teraz myśli obojga

gnąć wiadomości, gdzie i kiedy zjazdy się odbędą, tak, iżby mógł być wyprawionym wielki poseł. Mość pragnie sprawę pokoju polu- mwnie załatw ić i ma

tissim o, animo officiosissimo. pilnie oddaw szy.. N ie onego św iata obyczaje. P odszaleć musi rozum, potem do siebie przychodzi. przedsie rw iesz, jako