P
alestyna” - plakat Michała Tatarkiewicza zdobył Grand lVix 23. Biennale Plakatu Polskiego. Wręcz ascetyczna pra
ca - wyobrażenie domu, jaki zwy
kle malują dzieci, szare ściany bez okien i dwuspadzisty dach - ale to on tu jest najważniejszy:
tworzy go złamana na pól flaga Pa
lestyny - zielono-biało-czarna z czerwonym trójkątem, który wypełnia przestrzeń bocznego zwieńczenia. Wokół jednolita pust
ka, nikogo i czego. Figura geome
tryczna wyobrażająca to, co w ży
ciu najważniejsze - dom i flaga
„bezdomnego” państwa, pod któ
rą skupiają się ludzie „bezdomni”, bez własnego państwa. Maleńki, czarny, ledwo widoczny napis u dołu plakatu „Palestyna” - to tyl
ko sygnał, jak niesłyszany krzyk 0 dom. Praca Tatarkiewicza - nie tylko prosta w warstwie przedsta
wieniowej, ale w sposobie przeka
zu głęboko humanitarnej treści zdecydowanie odróżniała sie na tle wszystkich pozostałych.
Michał Tatarkiewicz to artysta młodego pokolenia, związany z poznańską uczelnią artystyczną,
ale mający już na swoim koncie -wiele wyróżnień. Jakże wymow
ne było przyznanie Złotego Medalu Waldema
rowi Świerzemu - mistrzowi nad mistrze w dziedzinie plakatu. Rozmalowany, znako
mity autoportret, jak zwykle u tego artysty po
łączony z charakterystycznym liternictwem - to ręka, którą rozpoznaje się po pierwszym rzu
cie oka. Plakat informował o wystawie Świe- rzego zatytułowanej „Waldemar Świerży dzieło i postać. Legenda polskiego plakatu”, jaka miała miejsce w Sopocie na przełomie lat 2012/2013. Mistrzowi Waldemarowi nie da
ne było doczekać katowickiego Bienna
le - zmarł 27 listopada ubiegłego roku.
Michał Tatarkiewicz ma szansę kroczyć ścieżką Mistrza - rozpoznawalny styl, mimo młodego wieku, ogląd otaczającej rzeczywi
stości inny niż u ludzi w podobnym wieku.
Ogromna dojrzałość, a zarazem świeżość, z pewnością były tym, co jurorzy dostrzegli w pracach nadesłanych na konkurs. „Palesty
na” okazała się pracą najznakomitszą. I trud
no nie podzielić zdania jurorów oceniających ponad 200 prac, które wyselekcjonowano spośród ponad 400.
Jaki jest plakat dziś, kiedy na ulicach krzyczą bilbordy, do których już przywykliśmy, które drażnią zasłaniając często elewacje budynków.
Czy jeszcze zwracamy na nie uwagę - rozmia
ry bilbordów wciąż rosną, zaczynają przypomi
nać kurtyny reklamowe, jakby ich zadaniem było przesłonięcie świata praw
dziwego i rzeczywistego. Świat marketingu jest nachalny, agre
sywny, ale jego skuteczność widać nie taka, jakiej by sobie życzyli spe- cjaliści od reklamy i producenci dóbr przedstawianych na owych kurtynach. Czy jest zatem miejsce w naszej przestrzeni publicznej 1 poddanej niezłemu praniu świado
mości na przysłowiową „Palesty
nę”? Z pewnością tak. Gdyby tyl
ko marketingowcy poszli po rozum do głowy i powrócili do plakatów z prawdziwego zdarzenia. Kultura obrazu wymaga coraz to nowych inspiracji, zwracania uwagi na to, co nietuzinkowe, inne. A taki prze
cież był zawsze polski plakat. Był G ro n o m istrzó w i u c zn ió w - la u rea tó w 23 BPP.
czas, kiedy - podobnie jak reklama - autorzy tej sztuki ulicy - zaczęli naśladować - przynajmniej w doborze formatów - speców od marketingu.
Okazało się to niepotrzebne. Ściany katowickie
go BWA, gdzie odbywała się pokonkursowa wy
stawa wypełniły dziesiątki plakatów bardzo do
brych i dobrych, niekoniecznie epatujących rozmiarami. W tym względzie nastąpił powrót do normalności. Dobry plakat można zauważyć i bez tego. Powroty stają się czymś niebywale pozytywnym i poza galerią - na razie od czasu do czasu, ale znów w gablotach teatralnych i słu
pach ogłoszeniowych znów widoczne stają się interesujące prace graficzne. I to one przyciąga
ją uwagę młodych ludzi, dla których bilbord był czymś, co widzą na ulicy od urodzenia. Dla tych nieco starszych owe poszukiwania ciekawych plakatów to głęboki oddech zwieńczony słowem1, nareszcie! Wprawdzie jaskółka wiosny nie czyni, ale każdy plakat powinien zostać zauwa
żony i doceniony. Być może jeśli pisząc recen
zje teatralne, czy ze spektakli operowych bądź rozmaitych wystaw plastycznych i wydarzeń kul
turalnych będziemy my publicyści zauważać pla
kat wart uwagi, który towarzyszy temu zdarze
niu - piszmy o nim. Bo nic się nie zmieniło w tym, że dobry plakat był częścią składową ar
tystycznego przedsięwzięcia. Udowodniła to eks
pozycja plakatów autorstwa Waldemara Świe- rzego w Muzeum Śląskim - plakat do
wszystkiego i na każdą oka
zję - oglądając ją przypominamy sobie, jaki film, jaką sztukę teatral
ną zobaczyliśmy. A dzieła to zna
komite - od najpierwszych po ostat
nie. Bo taki był plakat polski
- i w wykonaniu laureata Złotego Medalu 23. Biennale Plakatu Pol
skiego - Waldemara Świerzego i wielu innych znakomitych twór
ców, spośród których wielu już ode
szło, ale jak widać młode pokole
nie grafików mimo innego spojrzenia, ma tę samą wrażli
wość. Chciałoby się powiedzieć:
plakat odżywa, łapie nowy od
dech. Wciąż jeszcze go niewiele na ulicach - bo przybył mu nowy, jakże modny konkurent - murale.
Inna to wprawdzie dziedzina szto
ki, spełniająca inne zadanie w prze
strzeni miejskiej, ale rozpychający się łokaciami agresywny, atakują
cy kolorami i rozmachem zajmo
wanej powierzchni. A plakat - je
śli nie jest w swej treści społeczny, interwencyjny czy polityczny, to do
tyczy wyłącznie zdarzenia trwają
cego w określonym czasie, a potem może tylko trafić do kolekcjonerów i do muzeów, którym - jak poka- ________ załą wystawa plakatów Waldema
ra Świerzego z własnej kolekcji mu
zeum - chwała za to.
Wielkim plusem katowickiego Biennale Plakatu jest to, że jurorzy oceniający prace dbają o to, by w gronie laureatów znajdowa
li się zarówno artyści z dorobkiem artystycz
nym, uznani twórcy i artyści młodzi. Mistrzo
wie i uczniowie stają w szranki i poddają się ocenie według tych samych kryteriów. Za
tem dla jednych i drugich to sytuacja mobi
lizująca. Zatem obok tuzów polskiej sztuki plakatu Waldemara Świerzego, Stasysa Eidrigeviciusa, Tadeusza Grabowskiego, Michała Klisia, Romana Kalarusa, Pawła Warchoła, zaistniała plejada wspaniałych ar
tystów młodego pokolenia - obok Michała Tatarkiewicza Piotr Kossakowski, Katarzy
na Wesołowska-Rajska, Joanna Górska, Je
rzy Skakun i wielu innych.
Ukoronowaniem tego przedsięwzięcia wymy
ślonego przed 23 laty przez Tadeusza Grabow
skiego i po dzień dzisiejszy doglądającego z wielką energią swojego „dziecka”, było odda
nie po raz kolejny w ręce innego mistrza grafi
ki - Ferdynanda Szypuły aranżacji ekspozycji.
Toteż dlatego kolejne prace są na swoim miej
scu, opowiadają jeszcze inną historię aniżeli tę przedstawioną w konkretnej pracy. Ferdynand Szypuła w tej konkurencji jest niezastąpiony. Bez niego nie byłoby takiej harmonii między plaka
tami mistrzów i ich uczniów.
Tegoroczna edycja Biennale .§ Plakatu Polskiego była dobrym sy- 1 gnałem co do przyszłości plakatu
"2 w Polsce. Mimo że największych
■Si i najstarszych mistrzów z czasem .§> ubywa, pojawiają się nowi - każ- dy niosący ze sobą bagaż złożony o z własnej indywidualności i niepo-
§, wtarzalności, która z czasem sta- j^nie się ich znakiem firmowym
i „ręką mistrza”.
WIESŁAWA KONOPELSKA 23. Biennale Plakatu Polskie
go Katowice 2013, G aleria Sztu
ki W sp ó łczesn ej BWA w K a to w ic a c h . W e r n is a ż o d b y ł się
14 grudnia 2013 roku.
Grzegorz Fitelberg International Competition (or Conductors
16th - 26th November 2012 < c
3 / n
M ichat Kliś - Nagroda Akadem ii Sztuk Pięknych w Warszawie
Krzysztof Motyka - Nagroda Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu
W aldem ar Świerży - Złoty Medal
WALDEMAR,
D Z I E Ł O I P O S I A Ć ■
Ślad w pamięci
C
zęsto podczas pleneru wraca do mnie napis z tablicy Rafała Wojaczka Musi być Ktoś... Tak... Choroba, szatan, Bóg, na
łogi i pożądanie, musi być coś, co wyprowa
dza nas na manowce i rozkazuje rozstrzelać...
Podczas pleneru, oderwani od swoich rodzin, domów, od swej samotności, próbujemy le
czyć rany albo zapominać o wszystkim, co nas ogranicza i zniewala”. Tych kilka zdań za
mieszczonych w katalogu z Impresji Mikołow- skich 2002 r. autorstwa Stanisława Tabisza bar
dzo dobrze oddaje ich atmosferę. Dla jednych stają się czasem leczenia ran, dla innych za
pomnienia o ograniczeniach i zniewoleniach i tak już od 23 lat.
Zaczęło się w 1991 r. od pleneru malarsko- -graficznego. Zainicjowali go Gerard Piszczek, kierujący wówczas Referatem Kultury Urzę
du Miejskiego w Mikołowie oraz artysta malarz Stanisław Mazuś, który zaprosił arty
stów i był komisarzem pierwszych kilku edycji pleneru malarskiego Impresje Mikołow- skie. Od tego czasu gościło tu prawie 150 ar
tystów.
Oddychamy plenerem przyjeździe do domu oddychamy Mikołowem jeszcze przez wiele tygodni i miesięcy” - zapisał w innym miej
scu profesor Tabisz, który był komisarzem te
gorocznego pleneru. Wcześniej byli nimi S.
Mazuś, R. Bonczar, F. Maśluszczak. Co ro
ku Mikołów na dwa letnie tygodnie staje się miejsce, do którego ściągają malarze, grafi
cy, rzeźbiarze z różnych stron Polski i zagra
nicy, z Holandii, Serbii, Czech, Słowacji. Przy
jeżdżają tu profesorowie uczelni artystycznych, osoby o ugruntowanej pozycji artystycznej i twórcy na dorobku, którzy dopiero kształ
tują swoją drogę. Nie zapomina się również o twórcach z Mikołowa. Wśród nich stałe miejsce mają artyści młodego pokolenia - Agnieszka Sitko i Krzysztof Rzeźniczek.
Aby zrozumieć co ich przyciąga do Miko
łowa, warto ponownie sięgnąć do zapisków S. Tabisza, który tak opisał atmosferę tych dni
„siedzimy na ławeczkach w patio pod gołym niebem. Jedni palą papierosy, fajki, inni piją piwo i rozmawiają, śmieją się, opowiadają róż
ne anegdoty. Stasiu Mazuś mówi opuszcza
jąc nasze towarzystwo: Idę do siebie. Samo się nie namaluje. Zazdroszczę mu tej dyscy
pliny, przekonania i wiary w sens malarstwa”.
To właśnie ta wiara w sens malarstwa le
gła u podstaw idei plenerów, które obok Mi
kołowskich Dni Muzyki są obecnie sztanda
rowym wydarzeniem kulturalnym w tym mieście i jednym z ważniejszych w regionie.
O ile jednak Mikołowskie Dni Muzyki mają charakter otwarty, a na koncerty ściągają rzesze melomanów, o tyle Impresje mają cha
rakter kameralny i dopiero w trakcie wystaw poplenerowych publiczność może oglądać po
wstałe tam dzieła. Ekspozycje te organizowa
ne są zwykle w listopadzie. Tegoroczna wy
stawa otwarta została 30 listopada, zaś od stycznia ekspozycja będzie prezentowana w Galerii Sztuki Współczesnej BWA Olkusz.
Można ją będzie zobaczyć również w Mu
zeum Śląskim w Katowicach, a także w za
przyjaźnionych z Mikołowem miastach part
nerskich.
- To już plenerowa tradycja, aby prace, któ
re powstały w danym roku były eksponowa
ne w różnych galeriach. Takimi stałymi miej
scami są właśnie Olkusz i Katowice, ale też zagraniczni partnerzy Mikołowa. Dziś są to miasta zza naszej południowej granicy Lito- vel i Klimkovice - wyjaśnia Gerard Piszczek.
W latach poprzednich były to jeszcze Sainte- -Genevieve-des-Bois we Francji i holender
skie Beuningen. To właśnie stamtąd pocho
dził stały bywalec impresji Piet Snellaars, którego polscy artyści „ochrzcili” Piotrem Sne- larskim.
Sztuka w przestrzeni miejskiej początku Impresje charakteryzowała twórcza wolność. Artyści sami wybie
rają temat, tworzywo, nawet czas, kiedy dzie
ło powstanie. Jedni bowiem wyjeżdżają z Mikołowa z gotowymi dziełami, inni z po
mysłami, które dopiero się krystalizują, a efekt finalny można oglądać dopiero w trakcie po
plenerowego wernisażu.
Mikołowski samorząd, który od początku jest głównym mecenasem, za gościnę od ar
tystów otrzymuje jedną z ich prac. „Mikołów stwarza ramy do tego spotkania i daje nam szansę. Więc pewnie nas ceni i lubi. Toteż