Gmach ustroju kapitalistycznego opierał się dotąd na szerokim „granitowym* fundamencie. Tym funda
mentem był lud. W miarę rozszerzenia się oświaty sze
rokie masy pojęły swoje upośledzenie i postanowiły co
raz usilniej je z siebie strząsnąć. Instytucja niewolnictwa W starożytności, którą Arystoteles uważał za konieczny warunek kultury, umożliwiała znośną egzystencję wolnego obywatela Aten czy Rzymu. Ze zniesieniem niewolnictwa a w 19 wieku pańszczyzny, ze zrównaniem wszystkich Wobec prawa, z nieznanem dotąd w przeszłości rozpow
szechnieniem elementarnej choćby oświaty i dzienników, świadomość krzywdy społecznej, doznawanej przez klasy majątkowo upośledzone, niesłychanie wzrosła.
Kto dawniej niewolę swą czy pańszczyznę uważał za nieodmienne zrządzenie Opatrzności, a dla braku oświaty nie rozumiał zgoła, że mogłoby lub powinnoby być inaczej, łatwiej godził się ze swym losem, o ile nie był zbyt przykry.
Chrześcijaństwo, łagodząc obyczaje, przyczyniając się do uświadomienia chłopa i robotnika analfabety, ka
żąc rodzić się Bogu jako synowi cieśli w lichej stajence, rzuciło pierwszy posiew uświadomienia.
Lud obudził się — może nie po raz pierwszy — ale najgwałtowniej — w epoce rewolucji francuskiej. Klasy posiadające 17 i 18 wieku wyzyskiwały swą przewagę, pozbawione wszelkich skrupułów i wszelkiej rozwagi i zo
stały zmiecione. Zgniły dwór Ludwikowy dojrzał do gi
lotyny i na niej skończył.
Ale rządy ludu nie były lepsze — były jeszcze gor
sze. Lud srożył się jak dzika bestja. Mszcząc się za prawdziwe krzywdy, mścił się i na niewinnych, wymie
rzał kary przesadne i rozprzęgające społeczeństwo.
W rezultacie przyjść musiała reakcja i powrót do ładu, złudzeń i kłamstw Napoleońskiego jarzma. Krwio
żerczy jego geniusz sholdował sobie niemal całą Europę, nadużył krzywdy doznanej przez Polskę, naszego zapału
Nr. 2 W I E K X X 143 i entuzjazmu do walki ze szlachetnym narodem hiszpań
skim, broniącym swego prawa do niezawisłości i gwoli własnemu bezprzykładnemu wyniesieniu się cofnął na lat dziesiątki postęp świata, pogrążając go na długą epokę ciemnoty pod obuch „świętego przymierza", a potem
„trójprzymierza".
Oświata powszechna wzmogła się jeszcze, chrześci
jaństwo, niosące ukojenie cierpień, wszędzie — może prócz Anglji — przygasło. Socjalizm pionierów z Roch- daby Trade-unionów, fabianów mało w Europie wschod
niej znalazł zrozumienia; budując a nie niszcząc, rozwi
jając czynniki kultury, a nie występując wobec nich wro
go jak marxyzm i bolszewizm, wyższego wymagał stopnia dojrzałości i wyższego, nieznanego na zachodzie, etycz
nego poziomu.
Ale i teorja Marxa nigdy nie weszła w lud. To, co demagogowie socjalistyczni głosili jako „naukę" jego, by
ło przystosowane do pojęcia tłumów, jej rozwodnieniem.
Lud rozumie komunizm, podobnie jak ludzie, stojący na czele społeczeństwa rozumieją• indywidualizm Nietzsche
go i liberalizm ekonomiczny. Chrześcijaństwo i teorja socjalizmu są za wysokie dla szerokich mas ludu: chrześ
cijaństwo dlatego, że operuje mistycznym pierwiastkiem duszy i pogardą życia, marxowska teorja socjalizmu, bo opiera się na abstrakcyjnem pojęciu pracy fizycznej jako głównem źródle wartości, co jest zresztą błędne, tudzież na szeregu innych abstrakcji Heglowskiej filozofji, a wresz
cie na pogardliwem traktowaniu etyki w życiu społe
czeństw i wyprowadzeniu swych postulatów nie -z racji, że tak być powinno, ale że „naukowo" nie może być inaczej. A tego człowiek prosty nigdy nie zrozumie, wi
dząc, że dzieje się wprost przeciwnie.
Komunizm natomiast i udział w rozkoszach tego świata, to jest rzecz, którą rozumie każdy.
Walka dziś tedy toczy się już nie między chrześci
jaństwem pierwotnem a socjalizmem. Mimo osobistych nienawiści i przeciwieństw Henryków i Pankracych toczy się dziś i wzmagać się jeszcze będzie między zwolenni
kami komunizmu i cywilizacji, wyrosłej na pniu własności prywatnej. Dalszy ciąg budowy kulturalnego świata ż
je-144 W I E K X X Nr. 2
dnej strony — z drugiej staje do walki bolszewizm, któ
ry w tylu narodach w pierwszej chwili przyjazne obudził echa w szerokich warstwach upośledzonych majątkowo.
Jest w tem rozumowaniu jedna na pozór luka: żydzi na
wet majętni biorą udział często naczelny w ruchu bolsze
wickim. Czy się to dzieje przez idealizm, do którego- niewątpliwie wybrane jednostki żydowskie w wysokim stopniu są zdolne, jak o tem świadczą choćby dzieje apo
stolskie, — czy też przez nienawiść do społeczeństw chrześcijańskich, które, jak w szczególności rosyjskie, ży
dów prześladowało — nie śmiem rozstrzygać. Zresztą zagadnienie to w niniejszem rozumowaniu może pozostać na uboczu. Być może, że między żydowskimi Wodzami bolszewizmu są ludzie obu kategorji.
W walce zwolenników dawnej kultury z niwelacyj- nemi dążnościami Lenina i Trockiego, jak w każdej zresztą racji mają po trosze obie strony, żaląc się na niesprawiedliwości i krzywdy popełniane przez stronę drugą. Komunizm wcielił się najdoskonalej w klasztorach, które, usuwając troskę materjalną, dawały wspaniałą mo
żność rozwoju nauk w wiekach średnich. Możliwe to było jednak zawsze tylko dla jednostek wybranych. Ogól do komunizmu nie dorósł. Łatwo się o tem przekonać z gwałtów i mordów popełnionych przez rosyjską i wę
gierską „czerezwyczajkę". Jeśli zaś zwolennicy indywi
dualnej własności wskazują na ułomność natury ludzkiej i powołują się na to, że nie posunęło naprzód kultury i cywilizacji dzieło rosyjskich rewolucjonistów, poczęte może w szczytnej myśli ukarania wyzyskiwaczy społe
czeństwa, usunięcia ich od rządów i zduszenia zbrodnia
rzy, tuczących się krwią i potem ludu — czyż nie ma
ją racji?
Fundament dytychczasowy zmurszał więc, społe
czeństwo ludzkie na dawnych podstawach istnieć już dłu
go nie może, a zadaniem chwili obecnej nowe, naprawdę granitowe wkopać w ziemię fundamenty, dla oparcia na nich owych „drapaczy nieba", które chciałaby wnieść nowoczesna nauka, a technika utrwalić — jedna i druga obrócić rezultat swych dociekań dla dobra ludzkości całej.
•Jakież to mogą być fundamenty?
Nr. 2 W I E K X X 145 Hasło: równość, wolność, braterstwo, znaczy dziś zupełnie co innego, niż w czasach, gdy judziło entuzjazm.
Równość znaczyła możność obrony przed krzywdą wobec sądu; dziś chcą komuniści tłumaczyć to równością mię
dzy analfabetą a uczonym,- głupim a mądrym, słabym a silnym, i wszystkich umieścić w Prokrustowym łożu bezdusznej równości. Wolność ograniczona była naby- temi prawami drugich; bolszewizm uważa za nią nadczło- wieczeństwo niezwiązane prawami Boskiemi, ani ludzkie- mi. Miasta rosyjskie ustanawiały prawa o wolności cza
sowych związków małżeńskich, podczas gdy Zachód przy
najmniej wstydliwie zasłania wszelkie rozpasanie maską filozofji i nie ujmuje go jeszcze w prawo pisane.
Pozostało jedynie braterstwo. Moglibyśmy je rów
nież nazwać miłością bliźniego i wskazać na pokrewień
stwo tak ujętego hasła z chrześcijaństwem, gdyby nie oba
wa, że skutkiem tego to trzecie hasło rewolucji nabrało
by w kołach postępowych przysmaku wstecznego, co mo ■ głoby zmniejszyć ich dla niego sympatję, a od tego chcie
libyśmy je uchronić.
Jak o hasłach sprawiedliwości społecznej wogóle, tak o komuniźmie możnaby powiedzieć, co w nim jest do
brego, to pochodzi z chrześcijaństwa, a co jest nowe, jest fałszywe. Ale jeśli kto woli pić stare wino w no
wych butelkach, niech mu to wyjdzie na zdrowie; wieczne prawdy i przy nowej etykiecie nie stracą na wartości.
Pragnąc wyczerpać słowo: braterstwo, zadać sobie trzeba za głębokim wzorem Sheldona pytanie: jakby po
stąpił w danej sprawie Chrystus. Co do kwestji socjalnej, odpowiedział na nie już święty Tomasz z Akwinu, któiy uznał w „Sumie" obowiązek dawania z własności swej tego, czego właściciel ani dziś, ani w przyszłości potrze
bować nie będzie, biednym nie jako jałmużny, ale jako długu należnego, a prawo używania dóbr uznał jako wspólne. (Summa theol. 2.2 q. 66 a 2 c).
Wynika stąd, dla naszych czasów obowiązek szero
kiego ustawodawstwa socjalnego w granicach możności, uchwalenia podatku osobisto-dochodowego progresywne
go, Wydatnego podatku od zysków wojennych i spadkowe
go a obrócenia większej bodaj części z tych źródeł na po
146 W I E K X X Nr. 2
lepszenie doli klas upośledzonych majątkowo.
W ynika stąd dalej prawo do pracy, ale i obowiązek pracy dla wszystkich w myśl stów pisma świętego: „kto nie pracuje, niech nie je “. Następnie cześć dla pracy jako źródła szczęścia i zadowolenia, jako poważnego i głównego źródła majątku narodowego i indywidualnego dla pracy intenzywnej i pełnej zapału, owianej wyższą myślą narodową i społeczną.
Wynika jak najdalej idący rozwój solidarności spo
łecznej i rozwijanie kooperatyw jako źródeł zamożności i samowystarczalności społeczeństw narodowych.
Wynika powrót do pozytywnej wiary, nie w bez- myślnem posłuszeństwie przepisom liturgji, ale w gorącem uczuciu miłości bliźniego się objawiającej, nie w przepy
chu i żądzy władzy książąt Kościoła, ale W dzieleniu się chlebem 1 wiedzą z tą bracią naszą najmniejszą, które Chrystus uznał za prawdziwe wykonywanie swojej nauki.
Wynika powrót do rycerskiej odwagi przodków i uprę*
wiania od młodości wszelkich ćwiczeń nadających siłę i zręczność ciału ludzkiemu, bo one wzmacniają zarazem odporność naszą, wobec niskich instynktów i pokus i tem samem przynoszą społeczeństwu niezmożony zasób mo
ralnego zdrowia.
Wynika wreszcie obowiązek najskrupulatniejszej uczciwości, tudzież solidarnego wyłączenia z wszelkich zrzeszeń czy związków ludzi stojących pod zarzutem wy
zysku, oszustwa, niemoralności lub lenistwa.
Oto droga jedyna, którą kroczyć może ludzkość ku jasnej przyszłości.
Prof. dr. Leopold Caro.