• Nie Znaleziono Wyników

Katowi-ce 1988; Strome brzegi. Chorzów 1990; Wiersze na późny wieczór. Chorzów

„Podróż do przystani potrzebnych słów”

Na marginesach wierszy

Grzegorza Słobodnika

2

Wiersz autora Szóstego brzegu ujmuje spokojem, stonowaną frazą, nawet gdy podejmuje kwestie budzące w czytelniku wiele emocji. Słyszymy głos kogoś potrafiącego subtelnie wyważyć racje, ocenić zjawisko nienazbyt pochopnie, wpisując je w roz-maite perspektywy oglądu (stąd też powracające cyklicznie tytuły ze zmienną numeracją: Twórczość II, Twórczość III, Pre‑

teksty II, Czwarty koncert). Wyczuć można tutaj więź z lapidar-nością strofy tego nurtu, któremu patronuje – nade wszystko w konstruowaniu obrazu – formuła „najmniej słów”. Oczywi-ście, w przypadku wiersza wolnego fundamentalną rolę odgry-wają zabiegi składniowo -wersyfikacyjne, albowiem segmenta-cja tekstu staje się interpretacją świata wpisanego w przestrzeń znaczeniową słów. Pod tym względem wiersz Słobodnika jest wyważony i dopracowany, nierzadko – jak w przypadku Labi‑

ryntu II – konceptualny.

Tworzenie jest tu równoznaczne z chwilą szczęścia i efektem, który oznacza „powrót do ludzi”. Adresat lirycznego monologu będzie zresztą stale obecny – i w gramatyce tekstu, i w przesła-niu. Marian Kisiel zauważał:

Doświadczenie poetyckie autora Ucieczki do strofy jest do-świadczeniem prywatności. […] „Zwyczajność” ujawnia się w  jego utworach dalece „niezwyczajnie”, jest wypełniona 1992; Nowe narodziny. Katowice–Chorzów 1993; Wiersze. Wybór i  przed-mowa M. Kisiel. Katowice 1995; …i był dzień. Wybór i posłowie opatrzył P. Majerski. Katowice 1998; Trzecia pogoda. Posłowie M. Kisiel. Katowice 2002; Wiersze ze Śląska. Posłowie M. Kisiel. Katowice 2006; Kaprysy Syzy‑

fa. Gliwice 2007. Wiersze opublikował m.in. w antologiach i almanachach:

Wiersze o  Szymanowskim. Red. J. Opalski. Kraków 1979–1982; Antologia twórczości literackiej. Chorzów 1997. Katowice 1998; Spotkanie na szlaku słowa. Katowice 1987; Chcę Ci jeszcze powiedzieć. Almanach poetycki. Ka-towice 1998; Krajobrazy wewnętrzne. Antologia poezji nauczycieli. Przed-mowa P. Majerski. Katowice 2000; Nie tylko nadzieja. Almanach poetycki.

Przedmowa A.  Kulik -Jęsiek. Katowice 2002; Zagłębie poetów. Antologia.

Red. M.  Kisiel, P. Majerski. Współudział W. Wójcik. Słowo wstępne M. Czarski. Przedmowa M. Kisiel, P. Majerski. Sosnowiec 2002.

troską o drugiego człowieka, bogata w przeżycia, biorące się z ciągłego kontaktu ze sztuką i przyrodą. […] Drugi człowiek, sztuka, przyroda – oczyszczają, pozwalają wyzbyć się mało-stkowości, ukazują to, co niepowtarzalne, osobnicze, jedyne.2 Zaczernianie pismem bieli kartki to zbliżanie się w  słowie ku esencji i wyraz nadziei: „może uda mi się dojść / do przy-stani potrzebnych słów”. Jest to – jak w Replice – „odkrywanie czegoś / co istnieje / naumyślnie na niby / w  rzeczywistej / rzeczywistości”3. Na tym właśnie polega poznawczy wymiar liryki. Oto „ja” zanurzony w  rzeczywistości, która do mnie dociera i  której elementem jestem. W  poprzednich tomikach odnajdziemy kilka utworów autotematycznych, w  Wierszach na późny wieczór (1992) choćby Koloryt tutejszy, List polecony, Spotkanie, Strumień. Stopniowo będzie ich przybywało (w zbio-rze …i był dzień: Dzień, Twórczość II, Sztuka poetycka). W twór-czości Słobodnika dostrzec można – nieco „klasycznie” dziś brzmiące – przekonanie o  słowie koniecznym, wypowiedzia-nym po to, by trwając, intencjonalnie wypełniło się w  życiu.

Albo inaczej kwestię ujmując: powróciło do życia, wzbogacając poznawczo naszą świadomość.

W tomiku …i był dzień pobrzmiewa czasami nuta łagodnego uśmiechu, nawet – dystansującego – ironicznego zamyślenia (por. Spotkanie poetyckie, IBD, s. 27). W wierszu Sztuka poety‑

cka przeczytamy:

słowa poety

rozsypały się stadem ptaków śmieszek uciekając od echa które może zadrwić

IBD, s. 63

2 M. Kisiel: Doświadczanie prywatności. W: G. Słobodnik: Wiersze…, s. 9–10. Dalej oznaczenie tomu W i numer strony.

3 G. Słobodnik: …i  był dzień… Do tej edycji odsyła oznaczenie IBD oraz numer strony.

W Twórczości II:

wiersze

pękające ze śmiechu obłoki

niestrudzeni wędrowcy po wysokim niebie wszędobylscy grajkowie

IBD, s. 50–51

W  tym metapoetyckim kontekście „niestrudzonej wę-drówki” warto przypomnieć sobie choćby Leśmianowski obraz poety – „wycierucha niebieskiego” ujmującego „niepo-chwytność w dwa przyległe słowa”. „Chichocząca próżnia” czy próba odwagi z  Pisania wierszy (Nowe narodziny, 1993) jest podobnym, oczywiście w  zupełnie innej poetyce spełnianym, mierzeniem się ze słowami, które „udają” znaczenia. Dla Słobodnika wiersze nie będą abstrakcją, jakimś wysublimowa-nym, zdradzającym narcystyczne skłonności aktem twórczym.

Są natomiast zwyczajne:

[…] jak dachy domów

i krzesła stojące przy stole

jak podłoga i ściany o których nikt źle nie pomyśli ani nie powie wiersze

Twórczość II, IBD, s. 51

Są fragmentem przestrzeni najbliższej, wypełniają ją jak naj-bardziej potrzebne, a przez to może już nie zauważane, rzeczy.

Właśnie w tej przestrzeni codzienności – zdaje się sugerować poeta – doznać można niezwykłości, olśnień i  zachwytów.

I można dowiedzieć się czegoś o sobie.

3

W  zbiorach wierszy Słobodnika odnajdziemy teksty inspiro-wane konkretnymi dziełami plastycznymi (drzeworytem Jo-anny Machy, obrazami Marka Grabowskiego, Ewy Zawadzkiej, Renaty Bonczar), także wiersze „muzyczne” (w  świat muzyki wprowadzały już wielokrotnie same choćby tytuły: Trzeci kon‑

cert, Preludium Des ‑dur, Gra skrzypiec, Etiuda „b”, w Stromych brzegach – Muzyka). Obraz poetycki nosi w nich znamiona im-presjonistyczne, nie tylko dlatego, że – dobierając kolorystyczne epitety, wydobywając odcienie strefy blasku i  cienia – przy-wiązuje autor szczególną wagę do gry barw (por. Mur, Zabawa w chowanego, Wędrowanie II). Także ze względu na synestezyjne doznania, motywy odbicia i powtórzenia. W tej grupie wierszy mamy do czynienia z próbą artystycznej korespondencji, zapo-średniczenia w słowno -plastycznym tworzywie.

Jak się okazuje, poezja to również słowo -zaklęcie. Drugi krajobraz (pomieszczony w  ostatniej części retrospektywnego tomu Wiersze) jest takim właśnie wywoływaniem baśniowej przestrzeni w „od -tworzeniu”:

Niech zdarzą się piękne ogrody

nasycone kolorami jak pióra pawie

niech przybrane zielenią pomysły

zasieją sto zagajników pachnących tęczą

W, s. 127

Natura jest już tutaj wpisana w  przestrzeń ogrodu. Do-datkowo, może w  geście artystycznym, określona ramą staje się następną fazą kulturowego doświadczenia, zaś sztuka funkcjonalizuje – co nie jest zwykłą grą słów – także kategorię sztuczności (zerknijmy na Dramaturgię II). W prezentowanych wierszach, rzecz charakterystyczna, niejednokrotnie wyłaniają

się obrazy komponowane z elementów pejzażu urbanistycznego i świata natury:

Mieszkam w mieście gdzie morza nie widać przez okno

ani rzeka nie stuka do drzwi

śliską falą

Preteksty II, W, s. 121

Szkicowany delikatnie portret Ofelii będzie na przykład kon- ceptualnym zespoleniem z naturą w metaforze:

jej myśli

zielone krajobrazy dolina zroszona deszczem

przysypana piaskiem jej dłonie stopy brwi i rzęsy całe nagie ciało jak skoszona trawa

IBD, s. 22

W  świecie poetyckim Grzegorza Słobodnika ważną rolę odgrywają zmysły. Przejmujący wiersz Spoglądania angażuje wzrok, dotyk i smak:

a trzeba było poczekać przystanąć na jedną drobną ważną chwilę

oczy matki zobaczyć świat zobaczyć oczy matki zobaczyć zapamiętać

dłonie ojca dotknąć zapamiętać

i odfrunąć parę kroków pochylić się nad strumieniem

wypić parę łyków słodkiej goryczy

W, s. 114

Równocześnie zmysłowe pewniki otwierają drogę ku ratio, ku sferze – powtórzę – pojęciowego obcowania ze światem.

Tu dopiero zaznaczy się funkcja czasu i pamięci, która – sprzę-żona ze słowem poezji – scala w  odczuciu continuum „ja”

rozproszone w  różnych momentach życia. W  zapisie procesu-alności, „stawania się”, oddania rytmowi (obraz metaforyczny nierzadko zostaje oparty na czasownikowym rejestrowaniu zdarzeń współtworzących sytuację liryczną, np. w Fali) dostrzec można coś z  epikurejskiej zadumy nad trwaniem i  przemija-niem. Poezja jest dla autora Bagażu podręcznego utrwalaniem świata -w -sobie i  siebie -w -świecie (mowa np. o  „pisaniu foto-grafii”). Tutaj właśnie tkwi wiara w indywidualność podmiotu i  przejrzystość świata, choć droga zawiła i  niejednokrotnie przybiera kształt labiryntowego szlaku, po którym błądzimy, jednakowoż wierząc w miejsca bezpieczne. Może wskazuje nam je – z przeświadczeniem, że nie tylko na moment – poezja?

4

Grzegorz Słobodnik jest poetą refleksyjnym, nie tyle mierzącym się z  generalnymi pytaniami o  porządek wszechrzeczy (wszak

„Wszystko nie jest / prawdą / […] / nawet prawda sama / nie wie czy jest / prawdą”, Pogwarki, IBD, s. 40), ile – w węższym, a przez to potencjalnie weryfikowalnym ujęciu – poszukującym formuły obecności człowieka. Przyjmuje pozycję obserwatora mądrego doświadczeniem i wrażliwego na detale zdarzeń, które w  życiu stają się przecież sytuacjami poezji. Jego „podróż do przystani potrzebnych słów” to właśnie nieustanna obecność w  wierszu, poszukiwanie adekwatności słowa, wynikającej

z  „pojedynczości” istnienia wobec i  wśród innych. Myślę również o tej przestrzeni, która wyłania się spomiędzy wyrazów, często u Słobodnika wyodrębnionych w wersy, wypływa z kil-kunastu czy tylko paru sekwencji dźwięków, słów, zdań tworzą-cych tekst i odkrywajątworzą-cych zaskakujące powinowactwa, będące poznawczym wyzwaniem i wyzwoleniem. W Etiudzie „b” (pier-wotnie w tomiku Nowe narodziny, 1993), czytaliśmy:

kiedy nie ma już żadnych słów wtedy zaczyna coraz wyraźniej

szeptać milczenie mówić milczenie wrzeszczeć milczenie ono znaczy więcej niż potrafią wszystkie głośne słowa powiedzieć

W, s. 90

W utworze Wybór:

każdy następny wiersz prostszy i krótszy aż kiedyś

zmieści się w jednej kropce

IBD, s. 57

„Ucieczka do strofy” okazuje się w przypadku liryki Grzego-rza Słobodnika także wędrówką ku rozumnej ciszy i wymow-nemu milczeniu, które jest intelektualną i estetyczną kategorią poezji. Dodajmy koniecznie, że również egzystencji.