• Nie Znaleziono Wyników

Niekorzyści aglomeracji i granice rozwoju miast

1. Teoretyczne podstawy powstawania i rozwoju miast

1.4 Niekorzyści aglomeracji i granice rozwoju miast

Wracając do zasadniczej kwestii korzyści zewnętrznych związanych z istnieniem miast, już po przedstawieniu ich rodzajów, można zadać pytanie, który rodzaj z nich jest dla miast rzeczywiście ważny. Czy są to korzyści z rozmiaru miasta, czy też wskazywane przez J. Jacobs korzyści z różnorodności miejskiej gospodarki? Definitywna odpowiedź na te pytania nie jest możliwa na poziomie prostego rozumowania, natomiast można odwołać się do badań empirycznych, które mniej lub bardziej dotyczyły tego zagadnienia. Jednym z podejść do tej materii jest artykuł Fu i Hong, w którym autorzy prezentują wyniki badań przeprowadzonych na danych pochodzących ze spisu przeprowadzonego w latach 2004 i 2005 w Chinach. Choć gospodarka chińska pod wieloma względami odbiega od zachodniej, to jednak trzeba przyznać, że może ona dostarczyć bardzo dużej ilości danych na temat miast, jako że istnieje tam ich bardzo wiele, i to od najmniejszych aż po największe. Autorzy badali, jakie firmy odnoszą największe korzyści z różnych wielkości miast oraz jakie firmy korzystają na dywersyfikacji miejskiej gospodarki. Wyniki wskazywały po pierwsze, że produktywność firm jest pozytywnie powiązana z wielkością miast, w których działają. Siła tego efektu „miejskiej skali” spada jednak wraz ze wzrostem rozmiaru miasta. Generalnie także, firmy odnoszą korzyści z dywersyfikacji miejskiej gospodarki, przy czym bardziej korzystają z niej firmy mniejsze. Korzyści te są dla nich najintensywniejsze w miastach największych, czyli w typologii autorów badania, których populacja przekracza 2 miliony mieszkańców. Firmy duże natomiast nie odnoszą korzyści

49 z miejskiej dywersyfikacji, nawet jeśli są zlokalizowane w największych miastach. Wyniki te idą w parze z twierdzeniami J. Jacobs, co warte jest podkreślenia. Autorzy konkludują także, że to w największych miastach odnotować można, poza korzyściami urbanizacji, także najsilniejsze występowanie marschallowksich korzyści lokalizacji. Wyniki ich badań można więc uznać za jakąś formę kolejnego empirycznego potwierdzenia „wartości dodanej”, jaką duże metropolie mogą wnieść w gospodarki narodowe.

Po prezentacji różnych ujęć naświetlających mechanizmy tworzenia się i działania aglomeracji miejskich, z których wszystkie eksponowały szereg korzyści, jakie otrzymują firmy w nich działające, koniecznym jest przywołanie czynników niekorzyści aglomeracyjnych. Czynniki te były obecne w modelach tutaj już cytowanych mniej lub bardziej, ale podanie ich systematycznie i niejako explicite pozwoli jeszcze raz całościowo spojrzeć na zagadnienie aglomeracji, a także odnieść się do rozmiarów współczesnych miast. Za niekorzyści z aglomeracji (diseconomies of agglomeration) uważa się: zatłoczenie, zanieczyszczenie, wysokie renty ziemskie i wzrost przestępczości.43 Zatłoczenie objawia się przy wielu czynnościach dnia codziennego, od korków ulicznych i braku miejsc parkingowych poczynając. Wiąże się z nim także stosunkowo długi czas dojazdu do pracy (commuting) który wynika zarówno z fizycznych odległości koniecznych do pokonania, jak i właśnie z zatłoczenia ulic. Zanieczyszczenie to po pierwsze wysoka zawartość szkodliwych substancji w powietrzu, ale również niezdrowe natężenie hałasu. Wysokie renty ziemskie objawiają się w kosztach wynajmu oraz zakupu i choć dla aktualnych posiadaczy ich wysokie wartości mogą być korzystne, to w wypadku stosowania podatków o mechanizmach katastralnych korzyści te objawiają się jedynie w momencie sprzedaży takiej nieruchomości. Dla nabywających natomiast i najemców wysokie ceny nieruchomości są z definicji niekorzystne i często przesądzają o osiedleniu się na peryferiach, co z kolei wiąże się z długim czasem dojazdu do pracy. Przestępczość rośnie z kolei ze względu na duże zagęszczenie ludności i szybki napływ kolejnych przybyszów. Pomijając nawet sytuacje patologiczne związane z powstawaniem „gett” etnicznych, działania policji w społecznościach bardzo licznych i przez to anonimowych są utrudnione.

Patrząc na aglomerację z punktu widzenia „statystycznego” człowieka, można zobrazować zależność użyteczności tej aglomeracji w sposób, w jaki zrobił to J.V. Henderson. Graficznie ujęcie to pokazuje Rysunek 1.7.

43 Edwards M.E., Op. Cit., s. 123

50

W sytuacji z rysunku 1.7 reprezentatywny mieszkaniec miasta uzyskuje maksymalną użyteczność w punkcie O i przy odpowiadającej mu liczbie mieszkańców. W modelowym kraju powinna więc istnieć taka liczba miast, aby w każdym z tych miast mieszkała liczba mieszkańców podpowiadająca punktowi O. Gdyby z jakichś względów liczba tych miast była zbyt mała, to wartość użyteczności mieszkańców znajdowałaby się gdzieś na krzywej OM, czyli istniałyby bodźce skłaniające tych mieszkańców do przeniesienia się do innego miasta, jeśli tylko rozmiar tego miasta pozwalałbym im na zwiększenie swojej użyteczności. Autor modelu nie poprzestaje jednak na tej konkluzji, lecz zauważa interesujący fakt, który łatwo również stwierdzić na podstawie wcześniejszych rozważań. Chodzi mianowicie o to, że wszystkie korzyści z aglomeracji odczuwalne są na poziomie firm, a niekorzyści dotyczą miast jako całości i odczuwane są bezpośrednio przez poszczególnych ludzi. J.V. Henderson ograniczył przy tym korzyści z aglomeracji do korzyści marschallowskich, to jest skoncentrowanych na danej branży. Wywnioskował następnie z tego stwierdzenie, że optymalne rozmiary miast są różne dla różnych branż. Im większe korzyści z aglomeracji, tym większy będzie optymalny rozmiar miasta, jako że niekorzyści aglomeracji są dla wszystkich branż stałe. Spostrzeżenie to ilustruje Rysunek 1.8.

Źródło: Fujita M., Krugman P., Venables A., The Spatial Economy, Massachusetts Institute of Technology, Cambridge, Massachusetts, 2001, s. 19

O

użyteczność

populacja

M

51 W przykładzie pokazanym na rysunku w kraju może istnieć jedno miasto finansowe, w którym skupiają się wszystkie firmy z tej branży, a przynajmniej ich centrale. Wynika to z faktu, że koszty transakcyjne pomiędzy tymi firmami będą wówczas najmniejsze. Jeśli chodzi natomiast o branżę tekstylną, to nie wszystkie firmy w niej działające muszą skupiać się w jednym mieście. Do uzyskania maksymalnego stosunku korzyści do niekorzyści za aglomeracji wskazane są mniejsze organizmy, a jeśli branża w skali kraju ma być stosunkowo duża, to może powstać więcej miast tego samego rozmiaru i tej samej funkcji. Zgodnie z takim rozumowaniem, w kraju powstanie system miast różnej wielkości, uzależnionej od funkcji przez te miasta sprawowanej. Ze względu na różnice w kosztach życia, płace realne ulegną wyrównaniu we wszystkich rodzajach miast, co sprawia, że wartość użyteczności osiągana w stanie równowagi jest w każdym mieście taka sama. Obraz miast otrzymany w wyniku tego rozumowania przypomina opisywane już wcześniej systemy miejskie, natomiast warto nadmienić, że modelowe miasta Hendersona cechuje skrajna wręcz specjalizacja wynikająca z jego oparcia się o korzyści zewnętrzne specyficzne dla branży. Każda kolejna branża w mieście zwiększa populację, a więc też podwyższa niekorzyści skali, branże nie przynoszą natomiast sobie nawzajem żadnych korzyści zewnętrznych. Konstrukcja taka stawia miasta J.V. Hendersona w opozycji np. do miast J. Jacobs i czyni jego rozważania na pewno nie w pełni Źródło: Fujita M., Krugman P., Venables A., The Spatial Economy, Massachusetts Institute of Technology, Cambridge, Massachusetts, 2001, s. 21

Miasto tekstylne

użyteczność

populacja

Miasto finansowe

52 wyczerpującymi czy wysoce uproszczonymi. Warto też dodać, że są one w istocie aprzestrzenne, to znaczy nie odnoszą się na przykład do umiejscowienia miast względem siebie czy odległości pomiędzy nimi. Niemniej jednak modelowanie to pozwala na ważne spostrzeżenie, że rozmiary miast są wyznaczane przez wzajemne relacji przeciwstawnych sił korzyści i niekorzyści z aglomeracji oraz wskazuje, że z ekonomicznego punktu widzenia niemożliwe jest arbitralne wyznaczenie granic rozmiarów, jakich miast przekraczać nie powinny. Innymi słowy, twierdzenie że jakieś miasto jest „za duże” jest trudne do racjonalnego uzasadnienia i może wynikać po prostu z trudności ze zmierzeniem korzyści aglomeracji, które jednak doprowadzają do rozrostu miast do gigantycznych dla zewnętrznego obserwatora nieraz rozmiarów.