• Nie Znaleziono Wyników

Niemieckie okulary

W dokumencie Kalendarz Rodzinny : na rok 1920 (Stron 88-91)

W chwili, gdy pow staje państw o polskie, które nie tylko ma żyć o własnych siłach, ale i patrzeć na św iat własnemi oczyma, powinniśmy sobie zdać spraw ę z tego, że dotychczas widzieliśmy ten świat naogół niestety, przez niemieckie okulary. Tyczy się to naturalnie przede- wszystkiem, choć może nie jedynie, Galicyi i z pewnością Poznańskie­

go. N ajgorsze, że patrzym y przez nie tak dawmo, że ich już sami nie czujemy. W iadom o: zaduch w izbie odczuwa się tylko z początku, potem się do niego przywyka.

A spraw a nie jest tak łatw a do usunięcia, jakby się mogło zdawać powierzchownemu obserw atorowi. Zanadto przesiąkło całe nasze życie wpływami niemieckimi.

*». 79! ■;ss®

Zaczynało się to u nas od szkoły. N ie mówię ju ż o tem, że pewne gałęzie nauki były u nas naświetlane w sposób specyalnie nie tylko ju ż niemiecki, ale taki lub inny dynastyczny niemiecki — jak n. p. historya lub nauka języka ojczystego — to przecież pamiętać trzeba, że wszyst­

kie praw ie podręczniki szkolne były opracowywane z podręczników nie­

mieckich lub z nich przerabiane. P o części działo się to pod przym usem z góry, po części ju ż wskutek tych niemieckich okularów. Dalej na nie­

mieckiej teoryi i niemieckiej praktyce opierała się przedewszystkiem i w zorow ała nasza pedagogiczna teorya i praktyka. I jest przecież jasne, że chłopiec czy dziewczyna po kilkunastoletniej nauce na pod­

ręcznikach z ducha swego niemieckich, po nauce wedle niemieckich me­

tod — wychodzili ze szkoły ju ż z temi niemieckiemi okularam i na oczach. Jedynym środkiem do panow ania kifltury obcego narodu jest poznanie jego języka.

W naszych (galicyjskich) szkołach średnich jedynym językiem uczonym obowiązkowo i porządnie był właściwie niem iecki; nauka francuskiego w szkołach realnych była niew ydatna i jakościow a i ilo­

ściowo — nie pozwalała stanow czo — sam a przez się na opanowanie języka. Podobnie było i w szkołach, zwłaszcza pryw atnych — żeńskich.

Studya uniw ersyteckie okulary niemieckie jeszcze silniej osa­

dzały. O grom na większość profesorów kształcona była na uniw ersy­

tetach niemieckich; ogrom na większość uczniów, w yjeżdżających na studya za granicę, w yjeżdżała na uniw ersytety i techniki niemieckie.

I znowu: podręczniki naukowe szkół wyższych były przew ażnie czysto i dosłownie niemieckie — już nie z niemieckich tłómaczone i prze­

rabiane jak w szkołach średnich. Inne nie mogły być, bo uczniowie naogół nie znali żadnego innego obcego języka a polskich wogóle b a r­

dzo często nie było z w yjątkiem wykładów profesorów opartych lub skompilowanych najczęściej znowu z literatury niemieckiej. Pom yśl­

my — że niema n. p. oprócz innych fachowych podręczników m edycz­

nych — dotychczas żadnego polskiego atlasu anatom icznego! U żyw a się tedy niemieckich...

Nie znaczy to wszystko, i nie chcę absolutnie twierdzić, że szkoły nasze — prócz rzadkich w yjątków — działały bezpośrednio germ ani- zatorsko z zamierzeniem i celem, broń Boże! Znaczy tylko, że bądźto wskutek w arunków politycznych, bądź wskutek sąsiedztw a g eo g rafi­

cznego i ułatw ionego wskutek tego oddziaływania kulturalnego byli­

śmy pod tak przem ożnym wpływem niemieckim, że m usiało się odbić i na naszem systemie edukacyjnym.

Szkoły germ anizow ały nas nie w tej formie, jakoby kazały się nam czuć i być Niemcami, ale w tej, że pokazywały nam św iat i jego spraw y tak, jak je widzieli Niemcy. N aturalnie byli i u nas ludzie, którzy znali świat za Niemcami i kultury obce poza niemiecką — ale przepadali oni i niknęli w ogrom nej i przew ażającej m asie innych.

Zauważono raz niedawno, że Polacy napotkają zapewne po w ojnie na liczne utrudnienia na uniw ersytetach i szkołach niemieckich. Sądzę, że jeżeliby tak istotnie się stało, to tem lep ie j: zmusi to nas do szuka­

nia wiedzy gdzieindziej w świecie i pokaże, że i poza Niemcami istnieje nauka, wiedza i mądrość.

Jasne jest, że nosząc te niemieckie okulary od naszych lat dzie­

cinnych, nie potrafim y ju ż zobaczyć św iata innym, niż ów widziany przez nie; gdy się zaś zdarza, że szczególne wypadki szkła te nam z oczu zerwą, odnosim y w rażenie człowieka, którem uby zdjęto noszone dotychczas stale n. p. okulary czerwone. Nie możemy się wyzbyć w ra ­ żenia, że rzeczy teraz widziane są — jeśli nie kłam stwem i oszustwem

— to w każdym razie czemś tylko chwilowem i przem ijającem , od czego chętnie się odw racam y jako od stanu naruszającego tyloletni na­

wyk myślowy. O dw racam y się tern chętniej, że tym zupełnie nowym stanem jesteśm y całkowicie zdezoryentow ani i zbici z tropu.

Nie zdajem y sobie też często należycie spraw y z roli, jaką wśród nieustannych wpływów niemieckich na naszą kulturę odgryw a prasa niemiecka. PrzedewszysJkiem faktem jest, że dziennikarstw o nasze opiera się praw ie wyłącznie na prasie niemieckiej. N aw et wiadomości z prasy nieniemieckiej dochodzą do nas wyłącznie praw ie za pośre­

dnictwem dzienników niemieckich — a do niedaw na całkowicie i agen- cyi telegraficznych niemieckich. Dzienniki niemieckie były i są w re- dakcyach naszych albo czemś rządkiem (nie mówię już o czasie w ojny, bo wtedy ich wcale nie było, bo być nie m ogło), albo w każdym razie czemś ubocznem obok niemieckich. Czemś jeszcze rzadszem były'w na­

szych czytelniach*; w śród ogółu zaś czytających naw et w innych ję ­ zykach nie było ich właściwie zupełnie; ten ogół czytywał książki fra n ­ cuskie, angielskie i włoskie, ale zupełnie nie czytywał dzienników fra n ­ cuskich, angielskich i włoskich. N ie chcę tu zupełnie rozważyć kwestyi, czy ta prasa niemiecka stała pod względem czysto dziennikarskim wy­

żej czy niżej od innych. Choćby bowiem stała nawet najw yżej, to fakt zostanie faktem, że opierając się tylko na niej, patrz)uny jednak na św iat znowu tylko przez niemieckie okulary!

W dzięczną zaś zaiste rolę miałby ten, ktoby zechciał i p o trafił wy­

szukać kiedyś te wszystkie fałszywe sądy i przekonania o świecie, które zapuściły żelazne korzenie w naszej opinii publicznej — tylko dzięki prasie niemieckiej. I żelaznych też trzeba często pługów zdarzeń, by te korzenie z opinii naszej wyrwać.

W szakże to Niemcom zawdzięczamy owo — nawet przez wojnę może nie całkiem wykorzenione — przekonanie naszej opinii publicz­

nej o owym »rozkładzie m oralnym Francyi«. K tóż to inny jak nie p ra ­ sa niemiecka utrzym ał tak długo przed w ojną bałkańską a nawet po niej szerokie koła naszej opinii publicznej w przekonaniu o kompletnej nicości kulturalnej, m ilitarnej i t. d. drobnych bałkańskich narodów ? Specyalnie austryacko-niem iecka prasa w pajała przecież w te szerokie koła plastyczny konterfekt Serbów i Czarnogórców jako »świniobój- ców z^ nożami za cholewą«! K om uż innemu wreszcie, jak nie prasie, zawdzięczyć należy tak trafn e przekonania naszej opinii publicznej, jak to o owem wiecznie gotującem się pow staniu w Indyach przeciw An­

glikom o dążnościach separatystycznych kolonii angielskich — i t. d.

w tysiące przykładów.

_ W pływ y niemieckie w dziedzinie kultury m ateryalnej były natu­

ralnie jeszcze wybitniejsze, choć bezpośrednio nie zaciskały tak silnie

»niemieckich okularów*. T u też są one bardziej nieuniknione z powodu

— • niestety niezaprzeczonej wyższości Niemctfw nad nami w ttj dziedzinie i z powodu sąsiedztwa geograficznego. Z drugiej strony za­

chodzi też tem większa obawa, że urządzającej się dopiero do sam o­

dzielnego życia Polsce, zatem państwu, które swą kulturę m ateryalną będzie m usiało po części dopiero tworzyć, po części organizow ać — że tej Polsce z trudnością przyjdzie uniknąć zalewu wpływów niemieckich i w tej dziedzinie. W eźm y n, p. biurokracyę lub wojsko. Ileż członków

— i to częstokroć najbardziej wartościowych — przyszłego organizm u m ilitarnego Polski będzie pod przem ożnym wpływem niemieckim. P o ­ myślmy tylko o legionach i arm ii poznańskiej. M oże zrów noważy tu szczęśliwie te wpływy arm ia H allera, która przeszła szkołę w ojskową francuską, może wreszcie przyczynią tu grosz jaki i tradycye wojskowe rosyjskie. W ogóle, o ile dawne kordony odbiły się fatalnie na psychice polskiej, w yrabiając w niej trzy różne typy, o tyle może tu specyalnie dla sparaliżow ania jednostronnych wpływów obcych będzie ta różno rodność korzytetna. Gdy zaś mowa o paraliżow aniu wpływów obcych,.

0 zdejm owaniu z polskich oczu cudzych okularów, to naturalnie przede- wszystkiem chodzić może o okulary niemieckie. W pływ y rosyjskie, jak o 1 istotnie słabsze cywilizacyjnie od czynników rodzim ej kultury, mniej były silne i częste; tam zaś nawet, gdzie były odczuwane, były jednak przez zdrow ą większość narodu jako coś obcego. Niemieckie natom iast w Galicyi i Poznańskiem stały się zanadto czemś »naszem«.

Przedew szystkiem chodzi tedy o to, by spostrzedz się, przejrzeć i zrozumieć to, że patrzym y na św iat nie swemi oczyma. I to też będzie n ajtrudn iej. Do tego winny zmierzać wszystkie nasze usiłowania. D o­

pniemy zaś tego, naw iązując jak najżyw sze stosunki wszelkiego m o­

żliwego rodzaju z zachodnią E u ro p ą: otw ierając szeroko wrota, naszej k ultury francuskiej, angielskiej, włoskiej nauce, sztuce, wiedzy tech­

nicznej i m ateryalnej, jeżdżąc w te k raje czy to w podróżach nauko­

wych, handlowych czy wywczasowych — i przedewszystkiem n a tu ra l­

nie: ucząc się tych obcych języków. Zanim przeprow adzi to na młodem 1 najm łodszem pokoleniu nasza przyszła narodow a szkoła, winni to robić — co tylko sił i możności — wszyscy, którym dawna szkoła za­

borcza tego nie dała.

A wtedy jakieś następne dopiero pokolenie zobaczy, jak w yglą­

dało owo w swoim rodzaju dziwo — słusznie zresztą sławionego nie­

mieckiego przem ysłu optycznego: niemieckie okulary na polskim nosie.

W dokumencie Kalendarz Rodzinny : na rok 1920 (Stron 88-91)