• Nie Znaleziono Wyników

Myśl odbija się na ekranie i w głośniku.

W n r ze 12 ty g o d n ik a „Na szerokim św iecie" w a rty k u le p. t. „ M ó z g n a e k r a n i e “ poruszono ciekaw ą kw estję falow ań elektro-m agnetycznych m ózgu ludzkiego w chwili, gdy ten mózg w ykonyw a ja k ą ś psychiczną funkcję. Dwaj angielscy uczeni, a to dr. A drian, profesor fizjologji w Trinity-College, i B ryan M atthew s, profesor Kings-College, zbudow ali u ltraczu ły a p a ra t, pozw alający w sposób dostępny zm ysłow em u spostrzeganiu rejestro w ać pracę mózgu. A pa­

r a t ten, zbudow any w lab o ra to rju rn u n iw e rsy te tu w Cam bridge, czyni działanie m ózgu widocznem dla dwóch odrazu zm ysłów, a to d la w zroku i dla słu ch u — p o p ro stu re je stru je je n a film ie św ietlno-dźw iękow ym .

Główną częścią składow ą a p a ra tu jest niew ielki cylinder, w yprom ieniow u- jący znane dobrze fizykom prom ienie katodow e. Gdy n a ten cylinder nie oddzia­

ły w uj ą żadne w pływ y zew nętrzne, w iązka prom ieni w ysyłana przez cylinder i uchw ycona n a taśm ę film ow ą, daje tylko p ro stą lin ję św ietlną, dźw iękow a zaś część film u pozostaje zupełnie n ie tk n ię tą : film m ilczy. Gdy jed n ak w pobliżu a p a ra tu d z ia ła ją jakiekolw iek w y ładow ania elektryczne lu b p ow staje pole m agnetyczne — w iązka prom ieni, w ysy łan y ch przez cylinder n a film, zaczyna falować, sta je się zygzakow atą a n a dźwiękowej części taśm y film owej zjaw iają się p rążk i i cienie: film zaczyna śpiewać.

Po d ługich próbach doprow adzili dw aj uczeni do tego, że ich a p a ra t re a g u ­ je także na d ziałan ie ludzkiego m ózgu; łącząc elektrody a p a ra tu z różnem i częściam i głowy ludzkiej, o trzy m u ją oni n a film ie dostrzegalny d la oka i ucha obraz d z iałan ia m ózgu a to w form ie d ja g ra m u św ietlnego n a ek ran ie i dźwię­

ków w zm ocnionych odpow iednio przez głośnik.

D ośw iadczenia m a ją przebieg n astę p u ją c y : sadza się badanego człowieka n a krześle, oczy zaw iązuje się m u g ęstą ciem ną tk a n in ą , n astęp n ie p rzykłada się elektrody do odpow iednich części czaszki i zaczyna zdejm ow anie „film u mózgowego“. Człowiek z zaw iązanem i oczym a nie m a w rażeń wzrokowych, to też film n o tu je tylko re g u la rn e w y ładow ania elektryczne (doświadczenia o g ra­

niczają się n arazie do tej części m ózgu, gdzie m a ją być um iejscow ione w raże­

n ia wzrokowe) z dość znacznem i przerw am i. N astępnie proszą badanego, by 164

z m ożliwem natężeniem w yobraźni zaczął m yśleć o silnem świetle, błyskaw icy i t . d. — i po n ie ja k im czasie w yład o w an ia elektryczne s ta ją się coraz częstsze, dochodząc do 2000 n a sekundę. Zygzaki lin ji krzyw ej, k tó ra p ow staje n a św ietl­

nej lin ji film u, s ta ją się coraz częstsze i drobniejsze — rów nocześnie w g ło śn i­

ku rozlega się now a n u ta , odpow iadająca im pulsom , jak ie o trzy m ała dźw iękow a część taśm y film ow ej „ m ó z g ś p i e w a".

Jak w idzim y z tego, n a u k a zaczyna stw ierdzać dośw iadczalnie, że mózg jest m aszyną, s ta c ją telegraficzną i rozdzielczą, d z ia ła ją cą przy pomocy n ad er d elik atn y ch prądów elektro-m agnetycznych lub podobnych —- ale, że „nie mózg m y śli“, a m yśli coś, co je st poza m ózgiem i co się m ózgiem posługuje jako przy­

rządem . O b r a z m y ś l o w y błyskaw icy, w yobrażenie tej błyskaw icy a nie coś całkiem nierealnego, fu n k cja psychiczna d z i a ł a n a mózg fizyczny, na m aterję i w yw ołuje w niej p rądy, rejestro w an e w spom nianym ap aratem . M y ś l o d b i j a s i ę n a e k r a n i e i w g ł o ś n i k u i to je st n ap raw d ę cudem n au k i i techniki, ale je st rów nież i poparciem tez okultystycznych, że nie m yśl jest fu n k cją mózgu, ale mózg jest narzędziem m yśli, przyrządem , zapom ocą którego duch p rzejaw ia się w m a te rji i k o m u n ik u je się ze św iatem zew nętrznym .

Chodkiewicz.

Promienie życiow e Gurwitscha.

W o statn im czasie udało się prof. G urw itschow i fizykalnie w ykazać p ro m ie­

nie życia, odkryte przez tegoż uczonego. Czyni to zapom ocą p rzyrządu, którego fizyk używ a do b a d a n ia p rom ieni w szechśw iata. P rzy rząd ten zaznacza rów nież prom ienie życiowe, k tóre w ysyła np. rosn ący korzeń. Prof. G urw itsch używ a sam do w y k azan ia prom ieni życiowych „żywy d e te k to r“: kom órki drożdżowe.

Z wzmożonego kiełk o w an ia i zwiększonej czynności chem icznej drożdży m ożna dokładnie wykazać, a n aw et m ierzyć prom ienie życiowe, w ysyłane przez rozm aite przedm ioty. P raw ie każdy chem iczny proces, przebiegający w n aszym u stro ju , posiada prom ieniow anie o pew nej długości fal, np. p rzem ian a cukru, rozpad białka i utlenienie. P rom ienie życia z n a jd u ją się jed n ak tylko we krw i, w m ięś­

niach, n erw ach i w szpiku kostnym , jakkolw iek powyższe procesy przebiegają we w szystkich częściach ciała ludzkiego. Każdy z ow ych procesów chem icznych ustroju p osiada swoje ch arak tery sty czn e sp ek tru m . Dzięki tym b adaniom nad prom ieniam i życia zdobyto nowe, nadspodziew ane możliwości w glądnięcia w isto ­ tę życia. Np. tk a n k a rakow a, w ycięta z ciała, nie p rom ieniuje wogóle; jeżeli dodamy do tej tk a n k i nieco cukru, wówczas n a ty c h m ia st rozpoczyna się prom ie­

niowanie, ch arak tery sty czn e dla rozpadu cu k ru ! Jeżeli jed n ak zw ilżym y tę tk a n ­ kę sokiem traw iennym , spostrzeżem y n a ty c h m ia st sp ek tru m , w idziane przy rozpadzie białka. Okazało się dalej, że każde drażnienie w yw ołuje odpowiednie prom ieniow anie nerw ów . N erw w spokoju w ysyła inne prom ienie aniżeli nerw przecięty; ten znów inne, aniżeli n erw u cisk an y lu b d rażniony p rąd em elektrycz­

nym i t. d. Na żyjącem oku m ógł G urw itsch śledzić drażnienie św iatłem poprzez nerw w zrokowy aż do mózgu w postaci postępującego prom ieniow ania. Stw ier- dzonem zostało przytem , że nerw y nie p ro m ie n iu ją rów nom iernie i postępujące, lecz z jednego odcinka do drugiego, przyczem drażnienie przebiega w bardzo charakterystycznej linji. Z apom ocą tego odkrycia oznaczono rów nież szybkość przebiegu d rażn ien ia w nerw ie; w ynosi ona w edług obliczeń G urw itscha 30 m na sekundę. W końcu pozw ala n am rozbiór prom ieni życiowych określić n a j­

drobniejsze procesy chem iczne, odgryw ające się w drażnionym nerw ie. Dla przyszłości o tw ierają te b ad an ia olbrzym ie możliwości.

„Chw ila" 5756/35.

165

Pod pow yższym nagłów kiem zam ierzam y inform ow ać czytelników naszych, od czasu do czasu, w m iarę n a p ły w a n ia m a te rja łó w o tej organizacji, k tó ra wcale nie je st organizacją, że się ta k p ara d o k sa ln ie w yrażę, o tym zespole pracow ni­

ków n a p la n a c h subjektyw nych, o g ru p ie ludzi rozsianych po całym świecie, ludzi, k tó rzy poczuli w iew nadchodzących now ych czasów.

W szelkie ruchy, organizacje, chociażby niem i, ja k w n iniejszym w ypadku, nie były, p o sia d a ją w świecie zew nętrznym zw ykle p ew n ą osobistość, będącą niejako osią danego ru ch u . O sobistością tą w naszym w y p ad k u je st zn an a już czytelnikom „Lotosu" Mrs. Alice A. Bailey, a u to rk a szeregu bardzo poważnych dziel, w działalności k tó rej m otyw em przew odnim je st p ra c a dla nadchodzącej Nowej Ery. P. B ailey z n a n ą była ze sw ych odczytów z dziedziny ezoteryzm u.

W ro k u 1922 w y d ala dwie książki: „ I n i t a t i o n H u m a n a n d S o l a r “ i „ L e t t e r s o n O c c u l t M e d i t a t i o n " („Inicjacja lu d zk a i słoneczna"

oraz „Listy o m ed y tacji okultystycznej"). K siążki te w yw ołały żywy oddźwięk w gronie czytelników ; p. B ailey o trzy m y w ała liczne z a p y tan ia n a tem aty p o ru ­ szone w sw ych książkach. Jako odpowiedzi n a te zapytania, z biegiem czasu p. B ailey zaczęła w ydaw ać listy wychodzące co m iesiąc, k tó ry ch tem atem były k w estje z dziedziny filozofji ezoterycznej, oraz m etody p racy n ad rozwojem w ew nętrznym . A kcja ta s ta ła się zaw iązkiem „ T h e A r c a n e S c h o o 1", szkoły a rk ań sk iej, ro zw ijającej sw ych uczniów syntetycznie, w k ie ru n k u in te ­ lek tu aln y m , etycznym i duchow ym , posługującej się w zoram i i m etodam i tak W schodu, ja k i Zachodu.

W czerw cu ro k u 1932 w y d ala p. B ailey broszurę pod ty tu łem : „ N o w a G r u p a P r a c o w n i k ó w Ś w i a t a", zaś przed rokiem , w k w ietn iu 1934 r.

broszurę p . t . „ N a j b l i ż s z e T r z y L a t a". P ierw sza z tych b ro szu r pośw ięco­

n a była w sk azan iu n a istnienie P la n u Ew olucyjnego ludzkości, oraz c h a ra k te ry ­ styce tych, k tó rzy przy czy n iają się do w y p ełn ian ia tego p lan u . W śród ludzi, od­

dający ch się jak iejk o lw iek p racy dla ludzkości, w y n u rz a ją się w dobie obecnej dw a typy. P ierw szy z nich, to pracow nicy różnych organizacyj, członkowie kościołów, bractw , zakonów i t. p., typ h o łd u jący au torytetom . D rugi typ, dziś jeszcze nie ta k często spotykany, to „in te le k tu a ln i m istycy", ludzie z w izją, s ta ­ ra ją c y się docierać do sedna zagadnień, nieprzynależący do żadnego w yznania religijnego, czy organizacji, u w ażają się za członków k o ś c i o ł a u n i w e r ­ s a l n e g o . Celem ich — p raca i służenie św iatu. T ak a g ru p a służebników św ia­

ta istnieje dziś, członków jej zn ajd u jem y rozproszonych po w szystkich krajach.

Są oni czynni w różnych dziedzinach życia.

P raca ta odbyw ała się dotychczas w k ie ru n k u k u ltu ra ln y m , politycznym , relig ijn y m i naukow ym , ostatnio rozszerzyła się jeszcze n a dziedzinę filozofji, psychologji i finansów .

W szyscy ci ludzie p ra c u ją d la przyszłej E poki W odnika, u progu k tó rej stoim y, a która, astronom icznie rzecz biorąc, m a potrw ać około 2.500 lat. E poka ta urzeczyw istni, że ta k pow iem „ n a u k o w e b r a t e r s t w o", w przeciw sta­

w ieniu do różnych, m niej lu b więcej senty m en taln y ch , odcieni b ra te rstw a , o ja ­ kiem się mówi dziś, o ile się wogóle o niem mówi.

Niezliczone kościoły i sek ty spełniły też sw oje zadanie, nauczyły bowiem ludzi sam odzielnego m yślenia, oraz zburzyły w nich k u lt d la autorytetów . W spom nieć rów nież należy, iż ostatnio p ow stała g ru p a finansow a; p racu je ona w ściśle określonym k ie ru n k u i re z u lta ty tej p racy będą dalekosiężne.

Nowa g ru p a pracow ników jest jak b y ekspozyturą, a n aw et k o p ją w świecie zew nętrznym H ierarch ji Starszych B raci. Członkowie g ru p y w inni um ieć p raco ­ w ać w u k ry ciu , bez rozgłosu, am bicyj, bez chęci uznania. P osłuszni nakazom sw ej duszy i potrzeb grupy, nie stan o w ią żadnej zew nętrznej organizacji.

Podobne g ru p y pracow ników istn ia ły już w w iekach m inionych; należały do nich jednostki w ybitne, p rze ra sta jąc e społeczeństw o o całe niebo, genjusz ich przejaw iał się jed n ak jednostronnie, czy to w m alarstw ie, poezji, czy lite ra ­ turze. Członków g ru p y dziś cechuje w iększa w ielostronność um ysłu, znajom ość i praca tw órcza w różnych dziedzinach. Św iadom ość ich ześrodkow ana jest w sferze m yśli, w sferze ideału, gdyż s ta m tą d płynie natch n ien ie. Ci pracow nicy nie zacieśniają się zew nętrznem i przepisam i, np. ja k jeść, jak pić, czy żyć w m a ł­

żeństwie, czy też w celibacie, każdy z nich idzie sw ą w ła sn ą in d y w id u a ln ą drogą.

K oncentrując się n a swej pracy, n i e t r a c ą energji n a burzenie starego po­

rząd k u , p rzestarzały ch form, g d y ż t e r o z p a d n ą s i ę s a m e , jeżeli nie będą zasilane en erg ją twórczą.

O ile chodzi o przyszłość tej g ru p y , to pracow nicy jej m a ją wchodzić w coraz to ściślejszy ra p o rt telepatyczny pom iędzy sobą, by działać ja k nadaw cze i od­

biorcze a p a ra ty radjow e. Ta łączność w ew nętrzna n a stą p i w m iarę harm o n izo ­ w an ia przew odników : duszy, u m y słu i mózgu. P raw d y głoszone przez jednostki p rzenikać będą do zbiorowej św iadom ości społeczeństw a, k tó re powoli, k ro k za k rokiem uczyć się będzie rozum ieć, iż ludzkość je st b raterstw em , je st jednością i że tylko m iłość jest czynnikiem tw órczym . To je st bezpośredniem naszem z ad a­

niem i na pracy tej pow inniśm y przedew szystkiem sk u p iać n a sz ą uw agę.

T ak p rzed staw ia się przekrój b roszury „Nowa G rupa P racow ników Św iata".

D ruga bro szu ra p. t. „ N a d c h o d z ą c e T r z y L a t a " — m ow a tu jest o ła ­ tach 1934, 1935, 1936 — zn an a już je st praw dopodobnie przew ażnej części czytel­

ników naszych, w yszła bowiem w „W iedzy D uchow ej" (zeszyt październikow y ro k u ubiegłego) w skondensow anym przekładzie T om iry Zori. Gorąco polecam ponowne przeczytanie i zastanow ienie się n a d tre śc ią tej p ublikacji. B roszura pierw sza zaw ierała ch a ra k te ry sty k ę członków Nowej G rupy, w drugiej zaś z n a j­

d u jem y p la n pracy dla owej G rupy n a najbliższy okres czasu.

P ublikacje powyższe w yw ołały żywy oddźw ięk i z w ielu k rajó w n apłynęły za p y ta n ia , co należałoby czynić k o n k retn ie, ja k w spółpracow ać po lin jach w y ty ­ czonych w broszurze „Nadchodzące Trzy L ata". W iększość zap y tu jący ch w y razi­

ła rów nież nadzieję, iż opracow anym będzie pew ien określony program , aby w izja nadchodzącego wieku, w yczarow ana przed oczym a czytelnika, nie pozosta­

ła tylko w izją, piękną, lecz n iepraktyczną.

Jako odpowiedź zbiorowa n a owe liczne zap ytania, pojaw ił się w m a rc u br.

list p. B ailey, d ający już bardziej ko n k retn e wytyczne p racy dla tych, którzy in te re su ją się tą spraw ą, k tórzy p ra g n ą w spółpracow ać. L ist ów p o sta ra m się streścić poniżej. Stanow i on p u n k t w yjścia do dalszych k o m unikatów z tej dzie­

dziny społecznej. Za pośrednictw em „Lotosu" zam ierzam y dzielić się z czytelni­

167

kam i w iadom ościam i o dalszych etap ach p racy N o w e j G r u p y S ł u ż e b n i ­ k ó w Ś w i a t a , i n a tern m iejscu p rag n iem y w yrazić wdzięczność R edakcji, iż przyrzekła w sw ojem piśm ie rezerw ow ać m iejsce dla ew entualnych dalszych k om unikatów z tego działu. Poniżej w spom niany lis t p. Bailey w streszczeniu:

„Zastanawialiśmy się poważnie nad tem, co czynić. Nigdy nie była nam bliską myśl stworzenia nowej organizacji, któraby tylko powiększyła ilość już istniejących na świecie. Naszem zdaniem, istnieje potrzeba stworzenia subiektywnego, t. j. we­

wnętrznego organizmu, któregoby moc i w pływ y daleko sięgały. Jednostki już obecnie zaangażowane w jakiejś współpracy dla podniesienia ludzkości — to przyszli służebnicy świata. Nie będą oni orgnizowani w jakąś grupę, będącą pod czyjemś kierownictwem.

Nie jest naszem zadaniem odrywać ich od warsztatu ich obecnej pracy, chodzi nam tylko o zasilanie.

Pragniemy poruszyć odłam opinji publicznej, mający za zadanie szerzenie ideałów, które kiedyś zjednoczą ludzkość w prawdziwem braterstwie, chodzi nam o rozwiązanie problemów rozdzielności i strachu, będących podłożem wszelkich zagadnień.

Służebnicy świata interesują się właśnie temi zagadnieniami. Posiadają horyzonty myślenia międzynarodowe, będąc jednocześnie dobrymi obywatelami swego kraju.

Cechuje ich również pewna uniwersalność duchowa, pracują w dziedzinie religji, poli­

tyki, nauki i spraw _ społecznych. Praca ich jest wyłącznie konstruktywna, twórcza.

Pracując w dziedzinie polityki narodowej, którą w dobie dzisiejszej cechuje „wymia­

tanie domu żelazną miotłą", scalanie, odnawianie, nie zapominają, iż wszystko to dzieje się poto, by każdy naród mógł ofiarować rodzinie narodów coś wartościowego. W dzie­

dzinie religji starają się niwelować różnice, a podkreślać powszechność prawdy.

W szyscy ci ludzie, których dziś widzimy na samodzielnych placówkach której­

kolwiek z dziedzin, to członkowie nowej grupy służebników świata, niezależnie od rasy, religji, czy organizacji. Za nasze zadanie uważamy: danie tym ludziom możności spotka­

nia się na platformie wzajemnego zrozumienia, interpretowanie każdego z nich tak, by jeden drugiemu był zrozumiałym i by tą drogą z ludzi tych urobić zczasem jeden

2. Rozsyłanie w pewnych odstępach czasu seryj listów, działających wychowawczo na ogól publiczności, a to na następujące tematy:

d) o zasadach pracy zespołowej, opartej na ideałach przekreślania rozdzielności i meczynienia krzyw dy,

e) o rozwijaniu ogarniającej świat świadomości, w pojęciu której wszystkie ludy na całym świata obszarze stanowią jedną wielką rodzinę.

. Potencjał opinji publicznej stale przybierającej na sile w powyższych kierunkach jest bardzo duży i, jeżeli naszkicowana praca wychowawcza prowadzona będzie nale­

życie, to w ciągu pięciu lat można będzie dokonać bardzo wielu zmian.

m y czytelników o rozpow szechnianie tegoż. P ro sim y rów nież o ad resy tych, k tórzy prag n ęlib y p u b lik ację p. B ailey czytać z pierw szej ręki, w języku an g ie l­

skim . To n a początek. W ierzym y, iż otw orzy się przed n am i m ożność szerszej p racy n ad u ra b ia n ie m opinji publicznej n a naszym terenie.

W szelkie k o m u n ik aty , czy też zap y ta n ia w zw iązku z powyższem prosim y kierow ać do re d a k c ji „Lotosu“, zaznaczając w liście bliższe przeznaczenie: Nowa G rupa Służebników Św iata.

Henrique Muque.

Powiązane dokumenty