iBiblioteka Cyfrowa UJK
VII. O edukacyi matek
T ak ie są b łę d y naszej edukacyi a jak żeby ją odm ie nić? Zostawmy ją tymczasem jaką jest, przyjm ijm y wszy stkie plany i systematy dziś upowszechnione i po skoń czeniu instrukcyi, zajmijmy się kobietą jako matką.
upuściła już ona dom rodzicielski— jest żoną i matką T roskliw ość o dziecko odejm uje je j sw obodę. Jakoż, usta wicznie jest zajętą odczytyw aniem autorów, którzy trakto wali o obowiązkach kobiety; wszędzie szuka ona m etody, kierunku. Instynkt macierzyński ostrzegł ją , że nim roz pocznie edukacyę* dziecka, musi ponow ić własną.
Otóż na wstępie uprzedźm y ją, niech się mnh-j zajmu je tern, czego dziecko u czy ć będ zie, niż tern, ozem je na tchnąć potrafi. Inni mu w nauce przodkow ać b ędą , ona zaś jed n a uczyn ić je cnotliwem może. Szlachetna matko! zawładni j sercem twego dziecka, a kiedyś i głow ą je g o pokierujesz!
Oto jest punkt głów ny, summa niejako edu kacyi ma tek. Należy w y d o b y ć kobietę z ciasnego obrębu , gdzie ą skrzyw ione w yobrażenia zamknęły, i myśli je j ro zcią gnąć do togo wszystkiego, co może ludzkość uczynić le p szą, szczęśliwszą. T rzeba więc rozwinąć przed nią świat
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
religijn y, filozoficzny i moralny. Pow ołaniem k ob iety jest w prowadzić dzieciństwo nasze do świątyni, gdzie duch nasz bada siebie i w o b e c B og a przychodzi do poznania tego, czem jest.
Zastanówmy się troch ę głębiej nad tak ważnym p rzed miotem.
M yśl ludzka nie może się jak zwierzęca, zawrzeć w gra - nicacli tego świata; opuszcza ona w idzialny dla niew idzial n ego, i otrząsnąwszy się z materyi, niknie w rozważaniu nieskończoności. Na tein zależy cała nasza w ielkość; tu tylk o znajdujem y zasadę naszego istnienia, podstawę m o ralności naszej i rozwiązanie zagadki, która, jak natrętna zmora ciągle nas trapi znikom ością ziemską. Praw da try skająca z pozam ateryalnego świata jest pochodnią p rzy szłego życia, któro i to doczesne niejako w yśw ieca.
Tak więc same warunki ziem skiego życia zwracają du cha naszego do innej krainy, do świata, gdzie B ó g um ie ścił źródło praw dy i cnoty z objawieniem lepszego życia. Badanie tych fenom enów jest zasadą najważniejszej nauki, bo nauki nas samych, która prowmdzi do poznania B oga, tudzież nauki praw m oralnych natury, która wiedzie do poznania praw dy.
C złow iek może osiągnąć skutek tych usiłowań, może w części poznać tę ziemię obiecaną i przeczuwaną, kie dyś ją w rzeczywistości ma posiąśdź,— tu zaś tylko pragnie niem i mozołem ducha do niej dążyć może; już nawet ten kto pracę w tym kierunku zaledw o rozpocznie, krok na przód ku niej postąpi. Zbliżając się bow iem do obfitego źródła, trudno nie zachw ycić je g o świeżości; dusza zaś, która się w niem zanurzy, w yjdzie jaśniejszą i czystszą.
— 42 —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
43 —
M ozo kto zarzuci, że przedmiot jest za głęboki, a my za słabi, b y w ytrzym ać badania wszystkich kw cstyj, jakie nas tutaj trapią.. Odpowiadając na to, zapewniamy, że pra wdziwa filozofia jest prostą i jasną, a tylko jeżyk jej d o tychczas jest pedantyczny i ciemny — on przeto broni przystępu do tej nauki, ch oć przedm iot, który ona traktu je , pow inien b y łb y uczynić z niej naukę powszechną, bo onaż to przecie łączy człow ieka z człowiekiem , a ród ludz ki z Bogiem .
T o tak głębok ie kwestye nicości i nieśmiertelności, w k tórych się mędrzec zapuszcza, ileż razy zaprzątają kmiotka p od słomianą strzechą lub żołnierza na biwaku!
Niema wyższej metafizyki nad tę, jaka panuje w o b o zie w przeddzień bitw y. Jakież tam głębok ie rozważanie nieskończoności, ile myśli zwróconych do niewidzialnego świata! jaka gorąca modlitwa unosi serca wszystkich do życia, o którem nie myślano w czoraj, a które teraz jest czemś więcej niż nadzieją! Jeśli mię kula ugodzi, ju tro wszystkie to słońca jaśnieć będą pod mojemi stopami.
B óg się objaw ia tym, którzy mają umrzeć, jakoż z p o śród tego tłumu, którego w większej części żadna nie oświeca nauka, żadna religia nie łagodzi; tej czasem ka łuży zbrodni i bezbożności razem, myśl nieśmiertelności jak iskra elektryczna, przenika wszystkie dusze i łączy je
na łon ie W szechm ocnego.
Tak to, myśli umierającego Sokratesa zajmują "wojsko całe— co mówię, każda, istotę, mającą duszę; najsłabsi z roz koszą w nich się zanurzają, b o mają ich przeczucie— p o trzebę. Jakoż, g d y w 15-m roku życia, w czasie samotnej przechadzki, .marzymy o życiu dla cnoty i miłości; g d y śmierć w ydaje się nam tak uroczą, że do niej jak do
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
szczęścia w zdycham y; g d y w yraz zawsze staje się dla nas zrozumiałym, i gdy na tej ziem i,‘ gdzie wszystko p rze ch o
dzi, umiera, mówimy o wiecznej m iłości — zasłona spada, now y świat otwiera się p rzed nami, poczucie p ię kna, nieskończoności, staje między nami a niebem jak szczeble, po k tórych do niego wstępować mamy.
W n ijd źcie do naszych kościołów i sp ojrzy jcie na tłum klęczący u stopni ołtarzy; najwięksi prostaczkowie myślą p ołączyli się z niewidzialnym światem. 0 ! g d y b y ście m o gli podsłuchać ich m odlitw y, ich zapytań do nieba prze słanych, tych niepew ności w iecznych przeznaczeń, gorą cego pragnienia wiary i światła, dow iedzielibyście się, ja kie kw estyc i wątpliwości zaprzątają filozofów naszych i b y lib y ście pewni własnej nieśm iertelności.
„K ażdy filozofuje, nie wiedząc o tern, ja k b y na prze kór samemu sob ie” , pow iedział pewien g łę b o k i pisarz. — Kant w swym gabinecie przepędzał życie, rozm yślając o duszy i obowiązkach, sługa zaś je g o , stary Lampe, mu siał też mieć m yśl zaprzątnioną temiż zagadkami; jakoż, czyszcząc w ogrodzie odzienie sw ego panu, myślał sobie: już pan doczekał podeszłych lat i lada dzień umrzeć m o że, cóż się stanie z panem profesorem tak rozum nym i do brym ? czyż i dla n iego, tam, za wieżą, na cmentarzu wszy stko się skończy? czy to prawda, co pastor mówi nam co niedzielę? cóż zrobi pan profesor w przyszłem życiu z ca- łą swą nauka,? a ja czy go tam jeszcze zobaczę? k ied y się n ikogo nie skrzyw dziło, zdaje mi się.... że ; wtem w y biła godzina śniadania i poczciw iec, zostawiając filozofię, spieszył usłużyć swemu panu. Tak to w ielki filozof i p o k o rn y sługa, zajęci temiż myślami, do je d n e g o rozwiąza
— 44 —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
nia przychodzili: je d e n przez siłę geniuszu, drugi zaś za pom ocą zdrow ego rozsądku i czystego sumienia.
Tłum więc i uczeni je d n y ch n iepokojów doznają, bo i m iędzy najpospolitszym i ludźmi niema ani je d n e g o czło wieka, którem uby ch oć raz w życiu ja k nagłe b łysk i, nie
p rzyszły do myśli i serca te, w zadumę wprawiające pyta nia: kto jestem ? zkąd p rzy b yłem ? dokąd dążę?
L u dow i naszemu brakuje nauki, nędza go poniża, cy - wilizacya zaniedbuje, pomimo to, jest potężny nauczyciel, k tóry z rozkazu samego przyrodzenia potrząsa uczuciem ludzkiem. Nieszczęście jest tym nauczycielem .
B óg i nicość, ślepa konieczność i obowiązek, oto są zapytania, które nami naprzemian miotają, stosownie do w ysokości, na jakiej się dusza nasza znajduje. Filozofia i religia rozwiązują te zagadki; są to strażnice, zawiada miające ród ludzki, że jest coś więcej nad to znikomo życie.
Niedawno, młoda dziewica, zalotna i lekka, pogrążona w smutku po stracie narzeczonego, powiedziała tym, któ rzy ją pocieszyć usiłowali: ,,0 ! wskażcie mi lepiej książkę, któraby przekonyw ała o nieśm iertelności duszy, nic że bym o tom wątpiła, ale od k ie d y
011
opuścił tę ziemię, potrzebuję przejąć się tą myślą i głębiej się w niej u tw ie rd zić/’,,Q! ja k szczęśliwi są mężczyźni, mówiła dalej, — że m ogą się pośw ięca ć nauce, która tyle pociech w sobie za w iera— p od ob n o się ona filozofią zow ie?”
Tak więc śmierć i nieszczęście utrzymują ducha na szego w zbawiennej czynności; są to nieproszeni nauczy c ie le , którzy idealizują nasze myśli i udoskonalają uczucia.
— 45 —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Z e b y się przekonać o całej niedorzeczności dzisiejszej edu kacyi kobiet, dość sic zastanowić nad zarzutem, w y dob y ty m ze zbolałej piersi wspomnionej dziew icy. W sk u tek źle zrozumianej p y ch y , mężczyźni zagarnęli w yłącznie dla siebie filozofię i zrobili z niej szyld szkolny; czy żb y nie lepiej b y ło napoić nią duszę kobiety, tę żyjącą k się gę p o cie ch y i m iłości, zawsze otwartą dla słabych, nie szczęśliwych; ja k żeb y też słodk o b y ło spotkać się zw znio- słemi pojęciam i Sokratesa i Fenelona, ogrzanemi czu ło ścią naszych matek i miłością żon! Pospieszm yż dolać światła do tego serca, a by jasne m ądrością i ogrzane m i łością prom ienie je g o , rozw eseliły życie nasze.
Jakże dzisiaj smutny los kobiet! W ystaw ione na w szy stkie tortury b oleści, ja k o kochanki, żony, matki, nie ma ją innej broni prócz słabości; któż przecie nie pojm ie, ile im zależy na tem, b y obszerna i głębok a edukaCya uka zała im źródło cnoty nie w samych boleściach i za /wodach, jakie je spotkać mogą.
I cóż dziś pozostaje kobietom ? trochę ćwiczeń p o b o żnych i msza niedzielna; żaden kierunek m oralno-religij ny nie przychodzi w esprzeć ich ducha: b o czyż takim k ie runkiem nazwać można ten krótki i suchy w ykład kate chizmu, niedbale dodany do programu- otrzymywanej przez nie nauki; jakoż, pozostaje on zw ykle slabem
wspomnieniem, niew yraźnym snem wśród dalszych .snów życia.
Z tem wszystkiem uczucie religijne pozostaje, i wspar te miłością matki, ono je d n o zdolne ju ż ożywać i podnieść serce kobiety. W tych przeto uczuciach 'spoczywa osta tnia nadzieja cyw ilizacyi. Jest to silna dźwignia, która dobrze pokierowana, nietylko m oże w y d o b y ć życie k o b ie
— 46 —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
ty z położenia, w jakiem jest dzisiaj, ale też na szczęście i udoskonalenie rodzaju ludzkiego, potężnie w płynąć jest zdolną.
Z badajm y tylk o, na czem taka edukacya polega, daj my je j silną podstaw ę, przypuśćm y ją do źródła, z k tó rego m ądrość i światło na ludzkość spływ a; niech i k o bieta pozna praw dę, która jest wszystkich wspólną wła snością; niech wie, że aby b y ć człowiekiem , trzeba nie- tylk o czuć w sobie ducha, ale tego ducha rozw ijać, a sk o ro duch poczuje się sobą, szuka on B oga, początku w szy stkiego. Tak w ięc i tą drogą nawraca się do religii, tej niewzruszonej podstawy, na której się wszystko opiera, B ó g sam tylko dopełnia człowieka.
Prawda przeto i wszystko, co do niej prowadzi, p o winna się stać zasadą edukacyi matek; ona, ukazując wr rzeczywistem świetle życie, obowiązki i cel istnienia naszego, z wyższego punktu odsłoni przed matkami ich posłannictwo; wskaże, jaka odpow iedzialność cięży na nich za szczęście p od ich opieką w zrastających pokoleń, a tak prawda stanie się dla pieli tern, czem b y ła pow in ność w Sparcie i ojczyzna w Bzym ie. Praw da, ta dźwi gnia narodów dzisiejszych, ma sobie świat ca ły obieca ny; jeśli przeto miłość powinności i ojczyzn y wyw ołała n arody bohaterów, miłość praw dy, jak o obszerniejsza i głębsza, w yda cyw ilizacyę rodu ludzkiego.
— 47 —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
VIII. B a b k a
W edukacyi kobiet wie tylko um ysł, lecz i serce,- a na wet głów nie serce rozw ijać należy, bo kobieta najlepiej umie to, co przez serce je j się dostaje.
W ysok ie cnoty i wielkie b ie d y , jakich się d op u ściły kobiety, ztąd w zięły swój początek.
Oświecając przeto ich serce, zm niejszym y p o p ę d do złego, a cnotę w nich gruntowni ej szą i w ięcej uzasadnio ną zrobim y. Dzisiaj zaś, głów ne nieszczęście kobiety p r z y pisać należy temu, że serce j / j , zostawione własnym p o pędom , niema kierunku, ja k iego potrzebuje. I tak np. czu łość macierzyńska jest pełna ułu dy, która, biorąc swe źró d ło w egoizmie, najczęściej miano miłości przywłaszcza sobie. Oświećcież serce tej biednej matki, a uczucie, k tó re j e dzisiaj rozdziera, zamieni się w najtkliwszą ra dość.
G dy kobieta starzeje, h o łd y ją opuszczają, lecz ona ma dzieci, które samu pielęgnuje, w ychow uje, i dusza je j orzeźwia się p rzy m łodocianych sercach, które się rozw i jają ja k b y dla tego, b y ją silniej ukochać. Jest jednak chwila wskazana przez Ewangelię i przyrodzen ie, gdy
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 49 —
dzieci opuszczają dom rodziców , m łodzieniec, by pojąć żonę, dziewica, b y się pow ierzyć opiece męża Gniazdo m acierzyńskie jest już za ciasne, ptaszęta- ulatują, bo orzeł potrzebuje now ych skał, a srołębica innych cieni, ob oje zaś pragną nowćj miłości. W tenczas to, biedna matka(p dotkięta dziwnym bólem , uważa swe posłanni ctwo za skończone, i wśród osamotnienia i próżni d a ls z e go życia, nie wie, co z sobą począć. .Test to ból g łę boki}* na oznaczenie którego, dotąd nie znaleziono w y razu Hole.ścjr której doznaje matka widząc swą córkę szczęśliwą '.szczęściem, które nie od niuj p och od zili me jest zazdrością, ani sobkowstwem, ani nawet żalem prze szłości, a jedn ak, p ozory wszystkich tych uczuć, tam się, mieszczą.
Jakoż biedna matka- sama niemi przerażona, zapy tuje siebie z rozpaczą: czyżbym zazdrościła uczuć jakie córka moja ma dla tego, z którym los swój na zawsze złączyla-2 Smutne zapytanie, które każ la prawie mat k a / w skrytow i serca, zadaje sobie w chwili, gdy obcy przybysz, rozdziela ją z okochanoni dziecięciem . Nie obwiniajm y przyrodzenia o okrucieństwo, którego winę, jedynie edukacyi naszej przypisać należy, i wyszukaw szy złe, poszukajm y lekarstwa na ino. /d e leży w prze konaniu, ze obowiązki maiki, kończą się równo z tern, g d y zięć ją z córką rozdziela; lekarstwu) przeto, będzie w wskazaniu prawdziwego posłannictwa babki; w szyst kich radości i dobrodziejstw7, jakie w tej nowej roli, ona, na córkę i dom jej, zlać jeszcze może.
Wprawulzie małżeństwo, osłabia na pozór m iły wężek, który się zdawał na zawszo łączyć ró lk ę z matką. Ł eez
M y ś l i o P di t l c a c y i k o b i e t , 4
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
czyż jest sposób zaradzenia temu? W czoraj jeszcze dzie wica b y ła bojaźliwem dziecięciem, żyjąoem myślą matki; dziś jest niewiastą, uszczęśliwiająca, małżonka. Córka była posłuszną, żona w ydaje rozkazy: w tern w ięc na gleni przejściu z uległości do w ładzy, próżność, pycha a szczególnie miłość, zaślepiły ją. Otrzyj jednak łzy twoje, biedna matko! ho złe które* ci seret1 rozdziera, chwilowem jest tylko. W krotce córka wróci do ciebie, szczęśliwa lub nieszczęśliwa, p rzy jd zie, na twem łonie, szukać pociech y, światła i siły; niech więc rozpacz nie wyziębia serca twego, byś na dzietne, za którem tęsknisz, zlać mogła nowe skarby m iłości i poświęcenia.
W tej przeto nowej roli, matka, staje się aniołem opiekuńczym rodziny swej córki. Niedbająca. już o swą pow ierzchow ność, wolna od zajęcia się domem, światem i próżnością je g o , czuje się szczęśliwą, wśród now ego gniazda) które wzbogaca doświadczeniem własnem. Ona bowiem jedna, wie, z jak ciągłych ofiar, drobn ostkow e go poświęcenia, zgadywania myśli i uprzedzania chęci, składa się życie osoby u steru rodziny stojącej; w ser cu przeto swojem, znajduje tę niczem niewyczerpaną dob roć, ten takt nieskończony, który zachęcać i pocie szać zawsze stosownie umie.
To serce jednak, najwymowniej przemawia u k oleb ki wnuka; patrzcie jak go babunia wzrokiem pochłania, miłością ogrzewa z jakim zachwytem tuli go do łona. i le też trwogi i niepokoju, oddala od m łodej matki, któ ra drżąc ciągle o zdrow ie i życie wątłej istoty, w tern doświadezonem sercu, jak w księdze mądrości, znajduje radę, pociechę i męztwo.
— 50 —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
51
—
Takie jest posłannictwo babki; dla je g o to d op ełn ie nia Pan B óg, na schyłku życia, ob d a rzy ł kobiety wielką czułością i odwagą. Jakoż, o ile jest nieszczęśli wą, g d y straciw szy wdzięki m łodości, nastrzępiona stro jem, ubiega się o próżne h o łd y , o tyle jest znowu cza rującą, g d y piękna jeszcze, nie zajmuje się już sobą, bo w ieniec dzieci i wnuków, za je d y n ą i najmilszą dla siebie uważa ozdobę.
K obieta przeto, m iędzy 4 8 a 6 0 rokiem życia, nie usycha w osamotnieniu, lecz jest duszą now ego kółka, i je d n o ją trapi, niepokoi; że się nie może pom nożyć m iędzy wszystkie dzieci; gdyż każda m łoda para, r o z r y wa ją sobie; ma za największe szczęście, mieć u siebie tę, za którą wślad idzie siła moralna, pociecha, rada, w ytrw ałość i męztwo.
W św ięcie m oralnym jak i w lizycznym, wszystko się z sobą wiąże, ja k ogniw a je d n e g o łańcucha, i matka przeto, której serce nie m ogło znieść chw ilow ego opusz czonia, obojętności, zapomnienia, wśród now ych rodzin sw ych dzieci, odzysk u je utracone prawo, i staje się ich mistrzynią, p od p orą i chlubą.
Ztąd wypada: że jeżeli kobiety starzejąc są n ie szczęśliwe, to dla tego tylk o, że się nie poznały na p o słannictwie babuni, które tak mile próżnię sędziw ych lat zapełnić może; że też nie wiedzą, iź ludzkość dzisiej sza, wstrząśniona w posadach, przez rodzinę tylko od rodzić się może; m oralność zaś i uszczęśliwienie rodzin, w reku matek i ich szlachetnych.pom ocnic spoczywa