• Nie Znaleziono Wyników

O STAROPOLSKICH PRZEKŁADACH

DE PARTU MRGINIS

SANNAZARA

Neapolitański poeta Jacopo Sannazaro (ok. 1457-1530) zaliczany jest po­ wszechnie do grona najświetniejszych i najbardziej cenionych twórców renesansu. Europejski rozgłos przyniosła mu nie tylko napisana in volgare powieść pasterska Arkadia (wyd. 1502), ale również łacińskie eklogi, elegie i epigramaty, a zwłaszcza De partu Virginis (1526), „najznakomitsza nowołacińska epopeja religijna"1.

Sława Sannazara, liczba jego naśladowców, entuzjastyczne hołdy składane mu przez największych owej epoki - wszystko to świadczy wymownie, jak bardzo go ceniono i jak był wówczas potrzebny. Dla Kościoła w początkach reformacji rozwiązał on do­ niosłe zagadnienie wykazując, że można formę czysto klasyczną połączyć w twórczości z duchem chrześcijańskim, za co mu Leon i Klemens publicznie dziękowali1 2.

W świetle przypomnianej tu opinii Jakuba Burckhardta całkowicie zrozumiałe jest datujące się na początek XX stulecia naukowe zainteresowanie znajomością San­ nazara w dawnej Polsce. W roku 1910 pisał Jan Czubek:

Że Sannazar był i u nas także znany i czytany, dowodzi choćby tylko znaczna ilość jego dzieł i wydań, jaka się znajduje w każdej większej bibliotece, a nadto znamienna okoliczność, że jeden z jego poematów łacińskich, De morte Christi Domini ad mortales

lamentatio wyszło w kilka lat po śmierci autora w Krakowie. Tern bardziej musi zadzi­

wiać, że piękna muza Sannazara nie znalazła u nas ani w XVI, ani, co jeszcze dziwniej­ sza, w XVII wieku tłumaczów, co by ją przyswoili ojczystej literaturze. Nieoszacowana bibliografia Estreichera wymienia jednego tylko tłumacza, i to dopiero z końca XVIII wieku, Franciszka Zagórskiego, który w duchu i smaku swego czasu przełożył jedną sielankę Sannazara. I to miałoby być wszystko? Więc ani wiek Grochowskiego, ani czasy Kochowskich i Potockich nie wydały miłośnika i znawcy chrześcijańskiej poezyi Sannazara, posiadającego na tyle kunszt poetycki, żeby ją dał poznać w ojczystym ry­ mie rodakom?3

1 A. Bruckner, Dzieje literatury polskiej w zarysie, Warszawa 1921, t. 1, s. 279.

2 J. Burckhardt, Kultura Odrodzenia we Włoszech, tłum. M. Kreczowska, Warszawa 1991, s. 164. 3 J. Czubek, Ślad Sannazara w Polsce, „Pamiętnik Literacki" 9 (1910), s. 533. Poemat Sannazara

De morte Christi Domini ad mortales lamentatio, carmen heroicum ukazał się u Wietora w Krakowie w 1538 roku (notabene był to jedyny osobny jego przedruk). Sama tylko Biblioteka Jagiellońska posiada pięć wydań Opera omnia z lat 1547-1607 oraz pięć edycji Arkadii z lat 1534-1614. W oblatowanym 27IV 1613 inwentarzu pośmiertnym krakowskiego księgarza Franciszka Jakuba Mercenicha odnotowane zostało 10 egzemplarzy druku opisanego jako: „Sanazarii opera in 16 Lug[dunum Batavorum]". Wojewódzkie Archiwum w Krakowie, Oddział Archiwum m. Krakowa, rkps 235, s. 1573 (informację tę zawdzięczam

Wspomniany przekład Zagórskiego z roku 1796, „Filis z Sannazaryjusza", jest swobodnym naśladowaniem jednej z sielanek ze zbioru Eclogae piscatoriae (1526)* 4. W cytowanej pracy Czubek dorzucił jeszcze jeden ślad znajomości Sannazara w dawnej Polsce: odnalezioną w Bibliotece Polskiej w Paryżu „kartę pożółkłego papieru", na której obustronnie zapisano w drugiej połowie XVII wieku urywek polskiego przekładu poematu De partu Virginis, obejmujący kilkadziesiąt wier­ szy drugiej księgi (w. 225-300). Zawiera on końcowy fragment katalogu naro­ dów i ludów objętych edyktem cesarza Augusta o spisie ludności imperium oraz opis wędrówki Józefa i Maryi do Betlejem. Odnaleziona karta „została wydarta z większej całości, zeszytu lub księgi", a dochowany ustęp, „wyrwany bez wi­ docznej przyczyny ze środka poematu dowodzi niezbicie, że istniał cały przekład, z którego dziwnym trafem ocalała w tym przynajmniej odpisie, a raczej autografie, jedna karta"5. Jak pisze wydawca, „przekład na ogół robi jak najlepsze wrażenie; jest on (w znaczeniu i pojmowaniu wieku) wierny, potoczysty i gładki, mozołu tłumaczenia nie widać. W szczegółach dałoby się to i owo zarzucić, głównie pewną niekarność i rozlewność"6. Poniżej przedrukowuję tekst opublikowany przez Czub­ ka, poprawiając jedynie w kilku miejscach drobne usterki transkrypcji i moderni­ zując interpunkcję7.

Ramiona obciążając z smutnych ludzi łupy, A nago na wysokie piasku skaczą kupy, Niebezpieczeństwo cudze i smutne przypadki Obracając na swoje drapieżne dostatki. Nuż Psylli i co dzierżą garamantskie pole, I którzy cyrenejskie pługiem porzą role, I co z ziół znamienite pożytki zbierają, I Jowiszowi gaje palmowe trzymają, I którzy kraj Azbitów, i libijskie strony I okrąg Marmaryej szeroko przestrony. Nuż, co pasze ejipskie mają w swej dzierżawie

dr. Radosławowi Grześkowiakowi). Na temat recepcji twórczości Sannazara w literaturze polskiej zob. m.in. K. Stawecka, Religijna poezja łacińska XVI wieku w Polsce, Lublin 1964; I. Golcniszczew-Kutuzow,

Odrodzenie włoskie i literatury słowiańskie, tłum. W. i R. Śliwowscy, Warszawa 1970; J. Sokołowska, Dwie nie­ skończoności. Szkice o literaturze barokowej Europy, Warszawa 1978 (rozdz. Arcadia profana); A. Krzewińska,

Sielanka staropolska. Jej początki, tradycje i główne kierunki rozwoju, Warszawa-Poznań-Toruń 1979; J. Pelc, Europejskość i polskość literatury naszego renesansu, Warszawa 1984; A. Litwornia, Echo Sannazara w „Dziadach”, „Pamiętnik Literacki" 2002, z. 1.

4 Muzeusz poeta grecki o Leandrze i Erze przekładania Franciszka Zagórskiego, z przydatkiem sielanek,

Warszawa 1796, s. 100-108. Autor pisze tu m.in.: „Albertinus Mussatus, Jan Mantuan, Jan Spaniolo, Sannazariusz są także autorami wiersza pasterskiego, ale Sannazariusz spomiędzy nich najgodniejszym jest czytania. Jakoż eklogi jego są najpiękniejszym spomiędzy wszystkich dzieł tego znakomitego poety i zaledwie uwierzyć można temu, że je w tak wielkiej młodości pisał" (s. 120).

5 J. Czubek, Ślad Sannazara w Polsce..., s. 534. 6 Ibidem, s. 534.

7 Późniejsze losy znaleziska Czubka są nieznane; nie odnotował go wydany jeszcze przed wojną

Katalog rękopisów Biblioteki Polskiej w Paryżu, t. 1: Rękopisy nr 1-431, oprać. C. Chowaniec, Kraków 1939; zob. też Katalog rękopisów Biblioteki Polskiej w Paryżu, t. 1: Rękopisy nr 1-431. Indeks, oprać. C. Chowaniec, I. Gałęzowska, Paryż 1995.

I wyspy, które Nilus płócze w swoim pławie, Nilus zacnością swoją szeroko słynący, Swe z nieba wysokiego początki wiodący.

Nie mniej starzec uczciwy, stróż Panienki czystej, Szedł z nią, aby z zwyczaju w krainie ojczystej Imię i ród ozna(m)ił i bez omięszkania Oddał złoto, posłuszny starszych rozkazania. Tam dom dawny i ojców swoich władne role Nawiedzając, pradziady i porządkiem króle, I zacne książąt sprawy z narodu ozdobą Z początku w cichej myśli uważał sam z sobą, I liczbę swych, aczkolwiek natenczas ubogi I krewnym nieznajomy, czyniąc długie drogi Zrachować się gotował. Już był twe dziedziny, Galilejska osado, przebył i doliny

Karmelu, i gdzie Tabor pod niebo wzniesiony Zasłaniał wierzchem swoim kraj wsiami sadzony, I samaryjskie góry natknione palmami.

Już w lewo z solimskimi zminął się zamkami, Kiedy wtem wierzchy domów obaczywszy z góry, Poznał ojczystej ziemi starodawne mury,

Zaraz miasto witając z łzami płynącymi, Ręce wzniósszy, tak zaczął słowy serdecznymi:

„Betlemskie wieże i wy, państwa zawołane Ojców moich, witajcie, niegdy ukochane Zacne progi, o ziemio, matko królów wielkich, Która widzieć masz króla, twórcę rzeczy wszelkich, Co mu słońce i nieba nieustanowiony

Krąg służy, witaj znowu, kraju ulubiony! Ciebie Kreta, początki Jowiszowe płonę, Zlększy się, złoży myśli dumą napuszone, Zadrżą mury dyrcejskie i będzie wstyd onę Ortygiją wysławiać z dwu płodów Latonę. Fraszki mówię, bo przydzie pokornie z koroną Rzym możny, głowa świata wszystkiego, skłonioną, I podda w posłuszeństwo miejsca siedmiogore".

Rzekł, a mowę sko(ń)czywszy, czyni kroki spore, Kończy drogę staruszek, pędząc leniwego

Osła, ście swe do miasta ściąga widzianego. A już w iberskie brody chyliło się słońce Świetne, w morzu obłoki i złote swe końce Zamaczając, a oto miasto napełnione

Wielkim zjazdem i zewsząd ludzie zgromadzone Zarazem z brony ujrzą. Gmin się z rozmaitych Krain zbiegł, ciżba wielka, jak do znamienitych Kupi morską żeglugą z daleka prawionych Sypią się, albo jak gdy do ubezpieczonych

Miejsc pod nieprzyjacielskim burzeniem strwożeni Dla ochrony wieśniacy w kupę zgromadzeni. Widzieć było w wąwoziech i po drogach wszędzie Pełno mężów i niewiast w pomieszanym rzędzie,

Czerń i z bydłem pospołu; ci wozy staczają, Ci namioty gotują, ci zaś spoczywają

Pod niebem na przestrzeni; rozruch na wsze strony. Ogień się wszędzie świeci różnie nałożony.

Tym się rzeszom staruszek szedziwy dziwując A wszystko cichym wzrokiem pilnie przepatrując. Gdy już gospód i miejsca na nocleg nie zbywa, Tak rzekł: „Idźmy, dokąd Bóg i dokąd nas wzywa Proroctwo Ojców świętych". Jest pod niewielkimi Jaskinia dosyć mała murami miejskimi,

Nie wiedzieć czy-li ludzką ręką uczyniona, Czy-li możnej natury dowcipem sprawiona, Ażeby takie cuda światu pokazała

I na taką potrzebę zachowana stała Gospodą przyjąć gościa zacnego z wysoka. Na jej grzbiecie leżała ogromna opoka,

Z której przykre kamienie ze wszech stron wisiały, A skały ją chropawe wkoło opasały,

Kmieciom po zbyciu pracy domek niewzgardzony. Tam, po odbyciu drogi, Józef napomniony I z najświętszą małżonką sprawą boskiej mocy Przyszedł i stanął starzec cny głęboko w nocy. A naprzód ogień z suchych gałązek nakłada I z słomy na posłaniu małżonkę układa. Utrudzone jej członki płaszczem przykrywając, I wnet zaś uwięzuje ich pogłaskiwając,

Już nie bystrych, lecz chętnie powolniejszych sobie Wołu z osłem, gdzie była szopa w onej dobie Z przyłaje stojąc, płotem wierzbowym zmocniona A gałęziem palmowym z wierzchu opleciona.

W przeciągu stulecia, jakie upłynęło od publikacji Jana Czubka, nasza wie­ dza o recepcji poetyckiej spuścizny Sannazara w dobie staropolskiej wzbogaciła się o kilka dalszych tropów. Dzięki pracy Marii Dynowskiej z 1911 roku wiadomo 0 parafrazach co najmniej dwóch jego epigramatów autorstwa Hieronima Morsz­ tyna8. Ważnym odkryciem było stwierdzenie przez Marię Cytowską zależności Wierzb Szymonowica od idylli Sannazara Salices9. W 1632 roku ukazał się w Kra­ kowie wiersz żałobny Jana Aleksandra Koreywy, podówczas studenta Akademii Krakowskiej, pt. Trenodyja albo Łzy żalu na śmierć Królestwa Ich Mości, a przy nim sielanka Filis, zgrabne tłumaczenie wspomnianej już eklogi Sannazara10. Pisano

8 M. Dynowska, Hieronim Morsztyn i jego rękopiśmienna spuścizna, „Pamiętnik Literacki" 10 (1911), s. 14-15. Morsztyn sparafrazował dwa epigramaty Sannazara: De partu Nisaeae charitei coniugis z księgi 1 („Właśnie kiedyś już rodzić, śliczna pani, miała...") oraz De love et Cupidine z księgi II („Skarżyła się przed Jowiszem wstydliwa dziewczyna..."). WSummańuszu wierszów są to epigramaty nr 253 i 252 (edy­ cję krytyczną ich przekazów rękopiśmiennych przygotowuje Radosław Grześkowiak).

9 M. Cytowską, OWierzbach" Szymonowica na nowo, „Meander" 17 (1962), s. 276-278.

10 Oba utwory powstały dla upamiętnienia śmierci Zygmunta III i Konstancji Rakuskiej. W ręko­ pisie nr 5422 Biblioteki Jagiellońskiej zachował się późniejszy rękopiśmienny odpis sielanki Filis, spo­ rządzony z druku z roku 1632, zawierający też „wiadomość o pismach J.A. Koreywy". Więcej na temat

0 śladach oddziaływania jego twórczości na poezję Jana Kochanowskiego11, o moż­ liwości pośredniego choćby jej wpływu na Pieśń o żubrze Hussowczyka11 12 i na tłu­ maczone z włoskiego pastorelle Jana Smolika13. Dystych neapolitańczyka o Poggiu Bracciolinim przytoczył Józef Bartłomiej Zimorowic14, Wespazjan Kochowski wy­ mienił „słodkomownego Sannazara" wśród dawnych mistrzów sztuki epigrama­ tu15, a echa ósmej prozy Arkadii dostrzeżono w Lamencie pasterskim Jana Andrzeja Morsztyna16. Przypisane włoskiemu poecie powiedzenie, iż „żadna rzecz więtszego 1 bystrzejszego wzroku nie czyni jako zazdrość" znalazło się w zbiorze staropolskich Facecji wydanych przez AJeksandra Brucknera17. Ostatnio Andrzej Litwornia, poszu­ kując źródeł „przysłowia" o Rzymie zbudowanym przez ludzi oraz Wenecji wznie­ sionej przez bogów, na które powołał się Mickiewicz w dołączonym do III części Dziadów wierszu Petersburg, wskazał na wcześniejsze polskie przekłady epigramatu Sannazara De mirabili urbe Venetiis (Ad conspectum urbis Venetae): Jakuba Teodora Trembeckiego, Józefa Aaidrzeja Załuskiego, Kazimierza Kognowickiego, Benedyk­ ta Chmielowskiego i Wojciecha Górskiego18. „Ewidentne ślady lektury Sannazara"

11 Zob. np. W. Gasztowtt, Poezja europejska XVI wieku w stosunku do Jana Kochanowskiego,

„Przegląd Polski" 73 (1884) - tu m.in. zestawienie Sobótki Kochanowskiego z Arkadią Sannazara; T. Ulewicz, Z badań porównawczych nad twórczością Jana Kochanowskiego, „Ruch Literacki" 1975, z. 5; Z. Glombiowska, Elegie łacińskie Jana Kochanowskiego. Dwie wersje, Warszawa 1981; K. Stawecka, Rzymskie wzory poezji Kochanowskiego, [w:] Jan Kochanowski i epoka renesansu. W 450 rocznicę urodzin poety, red. T. Michałowska, Warszawa 1984. Bronisław Biliński w artykule Maciej Kazimierz Sarbiewski - piewca jeziora Bracciano (w zbiorze: Łacińska poezja w dawnej Polsce, red. T. Michałowska, Warszawa 1995) anon­

sował rychły druk swojej pracy pt. Jana Kochanowskiego elegia III 4 (o ruinach Rzymu) i Jacopa Sannazaro Ad ruinas Cumarum, urbis vetistisimae (El. I I 9). Przyczynek do historiozofii renesansu „Odrodzenie i Reformacja w Polsce" 40 (1996). Niestety, tekst ten nie ukazał się na łamach wskazanego periodyku. Wiadomo jednak, że zdaniem badacza utwór Sannazara „był inspiracją do znanej elegii Jana Kochanowskiego do Jana Baptysty Tęczyńskiego (III, 4) poświęconej ruinom Rzymu" (ibidem, s. 151, przypis 17).

12 J. Śląski, Polscy poeci nowolacińscy i Wiochy, [w:] idem. Wokół literatury włoskiej, węgierskiej i polskiej w epoce renesansu. Szkice komparatystyczne, Warszawa 1991, s. 153.

13 J. Smolik, Wiersze różne, wyd. R. Pollak, Warszawa 1935; zob. A. Litwornia, Echo Sannazara w „Dziadach"..., s. 165.

14 J.B. Zimorowic, Leopolis Russiae metropolis a Turcis, Tataris, Cosacis, Moldańs anno 1672 hostiliter obessa, [w:] Józefa Bartłomieja Zimorowicza Pisma do dziejów Lwowa odnoszące się, wyd. K. Heck, Lwów 1899, s. 220 („apud Sannasarium").

15 W. Kochowski, Niepróżnujące próżnowanie..., Kraków 1674, s. 114 (Ep. 2, 177, Czytelnik autoro­ wi): „A ja widzę tu Oweny, / Jest i skromnej Ines weny, / Marcyjalis rzymski stary, / Słodkomowny Sannasary". Zob. M. Eustachiewicz, W. Majewski, Nad lirykami Wespazjana Kochowskiego, Wrocław 1986, s. 136-137.

16 A. Krzewińska, Sielanka staropolska..., s. 123. Zależność tę dostrzegł już E. Porębowicz.

17 Facecje polskie z r. 1624, wyd. A. Bruckner, Kraków 1903, s. 117-118 (nr 108); zob. T. Mikulski,

Ród Zoilów. Rzecz z dziejów staropolskiej krytyki literackiej, [w:] idem. Rzeczy staropolskie, Wrodaw-Warszawa- Kraków 1964, s. 70.

18 A. Litwornia, Echo Sannazara w „Dziadach”..., s. 163-171. Do wskazanego przez Litwornię prze­ kładu Trembeckiego (J.T. Trembecki, Wirydarz poetycki, wyd. A. Bruckner, Lwów 1910, t. 1, s. 86-87) dodać wypada pomieszczoną w tym samym tomie Wirydarza łacińską parafrazę tego epigramu -

In solem regis christianissimi augustissimum emblema („Yiderat insignem Parisinam lumine Phaebus..."), z adnotacją „Ad imitationem Sannazarii de urbe Yeneta", oraz jej polski przekład: „Pojrzał Febus na mury Paryża wielkiego..." (Wirydarzpoetycki, t. 1, s. 123). Epigram Sannazara o Wenecji przytoczył także uchodźca z Czech, Wadaw Klemens, w poemacie pt. Gedanum sive Dantiscum Urbis illustris et regia...,

stwierdził ponadto Litwornia w łacińskiej elegii Samuela Przypkowskiego o wiecz­ ności Wenecji („Illiaci cineres manibus fabricata deorum mocni a...") oraz w Wize­ runku utrapionej Rzeczypospolitej Jana Szczęsnego Herburta19. Te cenne badawczo ustalenia szczegółowe uświadamiają zarazem, że rejestr dostrzeżonych dotychczas „śladów Sannazara" w piśmiennictwie staropolskim może być jeszcze daleki od kompletności.

Wszystkie niemal wspomniane przekłady, parafrazy i reminiscencje wiążą się z twórczością sielankową i epigramatyczną Sannazara, co zrozumiałe, skoro eu­ ropejski rozgłos zyskał on przede wszystkim jako „klasyk nowożytnej sielanki"20. W cieniu natomiast pozostaje chrystianizujący nurt jego twórczości łacińskiej, a więc wspomniany już lament De morte Chństi, a nade wszystko De partu Virginis - arcydzieło nowołacińskiej epiki religijnej, dzięki któremu potomni obdarzyli San­ nazara przydomkiem „chrześcijańskiego Wergiliusza"21.

Opublikowany przez Czubka urywek polskiego przekładu De partu Virginis do dzisiaj pozostawał odosobnionym śladem popularności „perły całej poezji chrze- ścijańsko-łacińskiej"22 w dawnej Polsce. W przytoczonym na wstępie fragmencie jak najsłuszniej wymienił badacz obok „czasów Kochowskich i Potockich" także „wiek Grochowskiego", bo przecież wtedy właśnie zainteresowanie nowołaciń- ską literaturą włoskiego i zachodniego renesansu osiągnęło u nas swoje apogeum. I jeśli Czubek pisał, że „bogactwo naszej literatury poetyckiej, zwłaszcza w XVII w., pozwalało już z góry przypuszczać, że w tej prawdziwej powodzi poezji religijnej nie zapomniano także o jej najlepszym przedstawicielu, o Sannazarze", to przy­ puszczenie to należałoby wiązać przede wszystkim z pierwszymi dekadami XVII stulecia, a więc z czasami Stanisława Grochowskiego, Kaspra Twardowskiego i Kaspra Miaskowskiego.

Gdańsk 1630. Zob. J. Bartoszewicz, Poemat o Gdańsku, [w:] idem, Studia historyczne i literackie, 1.1 (Dzieła,

t. 8), Kraków 1880, s. 82.

19 A. Litwornia, Echo Sannazara w „Dziadach"..., s. 166, 171.

20 J. Pelc, Jan Kochanowski. Szczyt renesansu w literaturze polskiej. Warszawa 1980, s. 381. Nowatorstwo Sannazara jako twórcy „bukoliki rybackiej" podkreśla! m.in. Maciej Kazimierz Sarbiewski w De perfecta poesi (ks. IX, rozdz. X). Zob. M.K. Sarbiewski, O poezji doskonałej czyli Wergiliusz i Homer, tłum. M. Plczia, oprać. S. Skimina, Wrocław 1954, s. 498-499.

21 Przekonanie o duchowym i poetyckim pokrewieństwie Wergiliusza i Sannazara utwierdziła też późniejsza legenda o bliskości miejsc ich wiecznego spoczynku. Jan Andrzej Morsztyn w poetyckim liście Do Jana Grotkowskiego, intemuncjusza Jego Królewskiej Mości w Neapolim pisze: „Stąd blisko dziwnej Puzzolskiej Pieczary / Grób swego Manto pokazuje syna, / Stąd cię, choć śpiący, budzi Sannazary / I sławna rymem jego Mergillina..." (Manto - Mantua, ojczyste miasto Wergiliusza, którego rzekomy grób miał się znajdować u wejścia do Grotta Yecchia pod Posillipo). Popularną w XVII i XVIII w. wersję tej tradycji przekazał m.in. Ignacy Krasicki: „Pochowany [Sannazaro - R.M.] pod górą Posylipu, nie­ daleko Neapolu, a że tam blisko jest grób Wirgiliusza, zmarłemu kardynał Bcmbus na nagrobku taki napis położył: Da sacro cineri flores; hic ille Maroni / Syncerus, Musa proximus et tumulo (Rzuć kwiat na święte popioły, tu spoczywa podobny Wirgiliuszowi muzą, bliski grobem)". I. Krasicki, O rymotwor- stw iei rymolworcach, [w:] Dzieła Krasickiego, Paryż 1830, s. 227. O wpływie Eneidy na De partu Virginis zob. m.in. J. Gajda, Dwie epopeje religijne epoki renesansu: „De partu Virginis" Sannazara i „Chńslias" Vidy, „Acta Universitatis Vratislaviensia", 73 (1968), „Classica Vratislaviensis", t. 3, s. 23-39.

Niedawno udało się zidentyfikować drugi, wcześniejszy od znalezionego przez Czubka staropolski przekład De partu Virginis. Piszę o identyfikacji, a nie o odkryciu, bo dzieło to znane było historykom naszego piśmiennictwa od dawna, żaden z nich jednak nie dostrzegł w nim naśladowania słynnej epopei Sannazara. Utwór, o któ­ rym mowa, to wydane w roku 1613 u Jana Wolraba w Poznaniu Rytmy o porodzeniu przenaczystszym Bogarodzice Panny Maryjej Grzegorza Czaradzkiego23.

Szczegółów z biografii autora znamy niewiele. W dawniejszych opracowaniach Czaradzki występuje przede wszystkim jako „zawołany wieku swego prawnik"24. Był pisarzem kancelarii królewskiej Zygmunta III i autorem kilku kompilacji praw­ niczych: Processus iudiciarii pragmatici in iure cmii et Saxonico recepti... (Kraków 1612, editio secunda Kraków 1613), Proces sądowny polski prawa koronnego... (Poznań 1614, kolejne edycje: Poznań 1620, Warszawa 1631, 1636 i 1640), Foridica novellaseu con- stitutiones et statuta omnia praxi iudiciańae obvia... (Poznań 1620), Paratitla Statuti Her- burtani... (Poznań 1620). Pierwsze wydanie Procesu sądownego dedykował Czaradzki z Goczałkowa (zapewne swojej majętności) Janowi z Leżenie Gostomskiemu, wo­ jewodzie inowłocławskiemu, drugie natomiast Wacławowi Leszczyńskiemu, woje­ wodzie kaliskiemu. W młodości uprawiał łacińską poezję okolicznościową, z której ostało się epitalamium In nuptias... Nicolai Komorowski et Annae Myszkowska (Kraków 1612) oraz Naenia ad funus lugubre illustńs et magnifici domini D. Sebastiani Lubomirski (Kraków 1613). Jest także autorem broszury politycznej pt. Pobudka na wojnę turec­ ką rycerskim ludziom polskim ku pociesze, z listy tureckimi i konstytucyjami tegorocznymi o rządzie wojennym przydanymi (Poznań 1621 )25. Bibliografowie przypisują mu ponadto dzieło pt. Theatrum chronologicum chorographicumąue Sarmatiae Europae (b.m.r.), z którego ogłoszono drukiem zaledwie fragment początkowy, opisujący początki Sarmatów26.

Jak już wspomniałem, Rytmy o porodzeniu przenaczystszym Bogarodzice Panny Ma­ ryjej znane były bibliografom i historykom literatury od dawna. Wymienił je Szy­

23 Rytmy o porodzeniu przenaczystszym Bogarodzice Panny Maryjej przez Grzegorza Czaradzkiego, kancela- ryjej koronnej pisarza napisane. W Poznaniu, w drukarnie) Jana Wolraba, R.P. 1613. Wydanie krytyczne: G. Czaradzki, Rytmy o porodzeniu przenaczystszym Bogarodzice Panny Maryjej, wyd. R. Mazurkiewicz i E. Buszewicz, red. A. Nowicka-Jeżowa, Warszawa 2009 („Humanizm. Idee, nurty i paradygmaty hu­ manistyczne w kulturze polskiej", „Inedita", t. 1).

24 H. Juszyński, Dykcjonarz poetów polskich, Kraków 1820, t. 1, s. 52. Wiadomości o Grzegorzu Czaradzkim czerpię głównie z pracy W. A. Maciejowskiego, Piśmiennictwo polskie od czasów najdawniejszych aż do roku 1830, t. 3, Warszawa 1852, s. 592-593 oraz z biogramów autorstwa Cezarego Bernackiego

(Encyklopedia powszechna (Olgcbranda), t. VI, Warszawa 1861, s. 151-152) i Piotra Chmielowskiego

(Wielka encyklopedia powszechna ilustrowana, t. XIII, Warszawa 1894, s. 647-648), zaś informacje o twór­ czości z Bibliografii polskiej Estreichera (III, s. 518-520). Wzmianek o Czaradzkim nie zawierają już now­ sze opracowania: Polski słownik biograficzny. Nowy Korbut czy Dawni pisarze polscy. Przewodnik biograficzny i bibliograficzny.

25 W przedmowie autor stwierdza, że „lubo nie jest ani usarzem, ani rajtarem, ani kozakiem, przecież poważa się pisać o rycerskich sprawach, gdyż i ma prawo do tego (przed dziesięcią bowiem laty żołnierską odbywał służbę) i przydarza się nieraz, że niewojenni mężowie piszą o wojaczce, jak to uczy­ nił Homer, i ustawicznie czynią tak historykowie". Zob. P. Chmielowski, Wielka encyklopedia powszechna ilustrowana..., s. 648.

26 Według Estreichera: Libri pńm i pars prior. De ońgine Sarmatarum, ex quibus Poloni ortum suum trahunt.

mon Starowolski w Setniku pisarzy polskich27, wspomniał o nich, choć nieprecyzyj­ nie, Ignacy Krasicki28. Utwór znany był także Wacławowi Maciejowskiemu, który zanotował, że czytał go „w Toruniu i Gdańsku"29. W wieku XX jednak zarówno postać Czaradzkiego-literata, jak i jego poemat maryjny popadły w zapomnienie. Całkiem niesłusznie, bo Rytmy - niezależnie od ich znakomitego pierwowzoru - zasługują także na uwagę jako świadectwo literackiego talentu „kancelaryjej ko­ ronnej pisarza"30.

Wydany w 1613 tomik otwiera ośmiowierszowy „napis" Na przezacne klejno­ ty miasta Poznania, opiewający „ozdobność" grodu wyrażoną alegorycznie w jego herbie31. Dalej idzie wiersz dedykacyjny: Przezacnemu Senatowi Ich Mciom PP. Bur­ mistrzom i PP. Radnym miasta Poznania Roku Nowego szczęśliwie zaczęcia i pociech po­ myślnych serdecznie życzy Grzegorz Czaradzki P.C.C. Już w tych dwóch utworach ujaw­ nia Czaradzki klasyczną erudycję i dobrą znajomość rodzimej muzy poetyckiej, zwłaszcza czarnoleskiej. Zafrasowanym na co dzień sprawami publicznymi (ale i swarami) rajcom poznańskim ofiaruje autor Rytmy o porodzeniu jako bożonarodze­ niową (na „święte dni") i noworoczną „kolędę". I tutaj nie omieszkał poeta trącić

Powiązane dokumenty