• Nie Znaleziono Wyników

O właściwe proporcje narodowej insurekcji

i i

H is to ry c y często sprowadzają przegraną pow stania styczniowego' do błędnej koncepcji niew łaściw ego prowadzenia w a lk przez k ie ro w n ictw o powstania, p o m ija ją c głębsze p rzyczyn y społeczne. N ie od rzeczy będzie przyp om nie n ie s y tu a c ji przeważającej części narodu w okresie poprze­

dzającym styczniow ą insurekcję.

Obok ucisku politycznego okupanta rosyjskiego srożył się ucisk go­

spodarczy szlachty nad pańszczyźnianym chłopem.

Stosunek r o li obszaamiczej do chłopskiej w y n o s ił w e d ług s ta ty s ty k i z ow ych la t 315.512 do 661.653 w łók.

Obciążenie podatkow e b yło n iew spółm ierne do m ożliw ości p ro d u k ­ c y jn y c h chłopa. Poza codziennym i obow iązkam i pańszczyźnianym i chłopi m u sie li znosić jeszcze m onopol p ro p in a c y jn y , ciężar nałożony przez ob-

‘uTueiuraiz oteąsoz {Sora t s a y eu raeąfęM. 8X81 rrsfM p o ' M O i p u j e z s

ta k w ięc n ie ty lk o na odcinku gospodarczym, ale i na odcinku a d m in i- s tra c y jn o -p o lity c z n y m carat oddał w ładzę na w si w ręce szlachty.

„D ziedzic polski — pisze W. B anaś1) ja k o w ó jt g m in y spra w uje w ła ­ dzę w ó jto w s k ą nad chłopem p olskim w im ie n iu cara rosyjskiego. I od­

w ro tn ie , w ojska ro s y js k ie k n u ta m i i p a łka m i pędzą na S y b ir całe wsie polskie za odm ów ienie pańszczyzny obszarnikow i p olskiem u “ .

M iędzy upadkiem pierwszego a w ybuchem drugiego pow stania naro­

dowego następuje okres n a jb a rd zie j in teresu ją cy now ą historiozofię p o l­

ską; je st to okres d o jrzew an ia świadom ej ideologii dem okratycznej, w praw dzie n ie zdającej jeszcze sobie sp raw y z bogactwa swej bazy spo­

łecznej, lecz ju ż um iejącej doceniać siłę - p rze ciw n ika klasowego. Na tle k lę s k i 1831 r. m iędzy obozem d e m o kra cji drobnoszlacheckiej, zgrupow a­

nej na e m ig ra cji w „T o w a rz y s tw ie D em o kra tycznym “ , a obozem k ry s ta -1) W. Banaś: „Z d z ie jó w d e m o k ra c ji w Polsce“ , 1938 r.

O WŁAŚCIWE PROPORCJE NARODOWEJ INSUREKCJI 85

lizująeej się m y ś li dem okratycznej, k tó ra dojrzew ała w gromadach „L u d u

Polskiego“ , często krzyżow ano szpady. . , ..

W P ortsm outh, po d ru g ie j stronie kanału La Manche, zam ieszkali p ro ­ ści szeregowcy i podoficerow ie I V P u łk u Piechoty, owianego nim bem bohaterstwa. N ie złam ały ich to r tu ry tw ie rd z pruskich. Jako u c ią ż liw i cudzoziemcy otoczeni b y li czułą opieką w ładz a n g ie ls k ie .. ,

Co ró żn iło ty c h żołnierzy chłopów od ich o ficerów zgrupow anych w T ow arzystw ie Dem okratycznym ?

Pochodzenie społeczne? Prawdopodobnie, ale przede w szystkim rozm - ło, ic h to, że w ich szeregach dojrzew ała konsekw entnie dem okratyczna

ideologia, ideologia lu d u polskiego. .

Doświadczenie uczyło ich, że przed ogrodzeniem d w o rskim z a trzym y­

w a ł się re w o lu cjo n izm przyw ódców powstania. Jakże g o rzkim i w ydaw a y się wówczas w n io ski, do k tó ry c h dochodzili: _ _ . , . , OTw h t a

N ie zapom nieliśm y jeszcze, ze w Legionach P olskich szlachta krzyczała: — wolność, równość, a po pow rocie do k r a ju poczytyw ała za b u n t choćby najlżejszą o rów ności powiastkę. , ■ sie

. . .M ę d r s i jesteśmy. I teraz, je ś li w y sam i wasze] d<*»3®CL® ® ę O jczyzny; sam i do n ie j w racajcie, bo m y drugą, przeciw ną wam, jesteśm y

JCD w ie ojczyzny! Ile ż tra g iz m u i przełam ań w ew n ętrzn ych m u sie li przejść ci prości żołnierze, n im doszli do ty c h prostych wniosków .

Na terenie k r a ju zachodziły tymczasem przem iany gospodarcze, k tó ­ re nie pozostają bez w p ły w u na u kła d s ił społecznych. W sku tek zw ięk­

szenia m ożliw ości ry n k o w y c h w yrasta przem ysł. Pańszczyzna staje się ty lk o zaporą w ro z w o ju s ił p ro d u k c y jn y c h k ra ju . W ydajność pra cy i w y ­ dajność nabywcza chłopa pańszczyźnianego w zestaw ieniu z pracą i z m ożliw ością nabywczą w olnego najem n ika staw ała się n ie z w y k le ma­

ła. M ło d y przem ysł odczuwa w yra źn ie niem ożliw ości rozszerzenia ry n k u

w ew nętrznego. . ^ , .

P aw eł Ł u b ie ń s k i w w ydanej w r. 1843 broszurze ) pisał: „Robocizn pańszczyźniana, o ile w sw oim czasie b y ła dobrą, konieczną, o ty le w n szych czasach jest ciężkim jarzm em , k tó re zarówno nieszczęśliwemu w ścianinow i dolega, ja k panom jest u cią żliw e “ . • ;r,w pn_

U życie lepszych pługów , bron, siew ników , wozow, hodowa

tarza, dopiero po skasow aniu pańszczyzny mogą byc w p J ' , Jednakże pańszczyzna, ham ująca rozw ój gospodarczy k ra ju , m e oę dzie i n ie może być d ob ro w o ln ie zniesiona przez ™ m i ę .

Szlachta s t a r a j * się zachować system ^

się przystosować chłopa do zm ienionych w f ^ n k ° 7 ^ g° SP ° ^ adZenie no- Zm iana gospodarki tró jp o lo w e j na ipłodoz ■ ro z k w it w y c h ziem iopłodów , dążność do zwiększenia

p ro d u k c ji hodow lanej — w szystko to odbywa się kosztem c P . 2) „O u re g u lo w a n iu stosunków w ło ścia ń skich w Ks. P oznańskim “ .

5 M y il Współczesna

6 6

IGNACY NARBUTT

Oddane dotychczas na u ż y te k g m in n y w spólne pastw iska zaczęli ob­

szarnicy przyłączać do swoich g ru n tó w i ta k np.: w Poznańskiem p rz y ­ łą c z y li do swoich g ru n tó w 148.715 m órg magd- grom adzkiej ziemi. Chło­

p i b y li w y rz u c a n i z „p a ń skich “ wsi, a ic h miejsce za jm o w a li ro b otn icy najem ni. W si zaczęło grozić w idm o rugów . Szlachcic m ógł i dość często ko rzystał z tego praw a, w każdej c h w ili ru g u ją c chłopa ze „s w o je j“ wsi, a gdy potrzebna m u b yła ziemia chłopska, b ra ł ją sobie siłą.

W y w o ły w a ło to n a tu ra ln ą reakcję. B u n ty i „czerw ony k u r “ , ta specyficznie chłopska samoobrona, stały się codziennym i zjaw iskam i.

A rm ie najeźdźcze, okupujące k ra j, na żądanie polskiego obszarnika przeprow adzają bezlitosną pacyfikację. K oszty te j p a c y fik a c ji ponosi

chłop. .

K ażdy żołnierz, przysła ny na obronę obszarnika przeciw chłopu, m u­

sia ł dbstawać od tego chłopa pełne utrzym anie, furaż dla konia i 1 zł. p.

dziennie.

Na żądanie obszarników całe wsie pędzono na S ybir. Zaostrzono prze­

pisy paszportowe w pasach pogranicznych m iędzy trzem a zaborami.

Wszędzie węszono niebezpiecznych agitatorów . Ź ródeł b u n tu doszukuje

się carat w zagranicznych "knowaniach. ■' .

Car M ik o ła j w liście do Paskiewicza ta k ocenia sytuację: „Z a granicą w idocznie coś się przeciw nam kn uje. Ź ró d ła szukać należy w nieustannej propagandzie re w o lu c y jn e j, istniejącej wszędzie, a k tó ra w nas w id z i ska­

łę, o k tó rą wszystko się ro z b ija i k tó rą chce się zniszczyć“ . 3

N ie w in s p ira c ji zagranicznej leżała tw a rd a i zdeterm inowana decyzja rozpoczęcia now ej w a lk i z caratem.

K r a j b y ł zdany na łaskę Paskiewicza i jego pom ocników. U rzędy w k ra ju obsadzono elem entem k ry m in a ln y m . Do m ia st sprowadzono ko*- lo n istó w niem ie ckich i ku pcó w rosyjskich. K ilk a d z ie s ią t tysięcy P olaków

uprowadzono w głąb Rosji. . . .

Polska miażdżona obcęgami caratu, odnalazła siebie w organizacjach re w o lu c y jn y c h , k tó re w w alce przeciw ko „św ięte m u p rzym ie rzu ^ rządów zaborczych na p ierw szym m iejscu sta w ia ły zagadnienie^ w olności Polski.

W Polakach w idziano orędow ników n ie ty lk o w olności własnego k ra ­ ju ale w szystkich narodów uja rzm io n ych. D em okraci z a w a rli na em igra­

c ji p a k t z Bakuninem , Hercenem i Ogarewem, przedstaw icielam i rew o­

lu c ji ro sy js k ie j, p a k t zw rócony sw ym ostrzem przeciw ko caratowi.

Rodzący się ru c h socjalistyczny uw ażał sprawę niepodległości P olski za jedno z centra ln ych swych zadań i s ta w ia ł ją na płaszczyźnie m iędzy-naTO, G d z ie ko l w ie k klasy robotnicze — pisa ł F. Engels — w z ię ły _ samo­

d zie lny u dział w ruchach politycznych, ta m od samego początku jch po­

lity k a zagraniczna w yra ża ła się w dwóch słowach: „O dbudow anie P ol­

s k i“ . T a k b y ło ż ruchem czartystów w A n g lii, dop ó ki istn ia ł, to samo tyc z y się ro b o tn ik ó w fra ncu skich na dłu go przed 1848 rokiem , ta k b yło w Niemczech, gdy w ro k u 1848 i 49 pisma robotnicze żądały w o jn y z Ro­

sją dla odbudowania P o ls k i“ .

O WŁAŚCIWE PROPORCJE NARODOWEJ INSUREKCJI 67

R ok 1848, k tó r y w strząsnął Europą żandarm skich sojuszów, n ie w y ­ w o ła ł spodziewanego pow stania w Polsąg,

Polska wymęczona niedaw ną klęską 1831 ro k u n ie porw ała za broń, a emisariusze Tow arzystw a Dem okratycznego m u sie li przyglądać się, ja k k ra j staw ał się bazą w ypadow ą dla w o jsk caratu, idących na s tłu ­ m ienie re w o lu c ji w ęgierskiej. Ten pozorny spokój w k ra ju dał asum pt do wzmożonej działalności „H o te lu L a m b e rt“ rozw ijającego koncepcje, że droga do uzyskania niepodległości n ie prow adzi przez w a lkę w k ra ju i porozum ienie z m iędzynarodow ym obozem dem okratycznym , lecz przez porozum ienie z rządam i zachodniej Europy.

Sojuszowi z B akuninem i Hercenem, sojuszowi z dem okratam i fra n ­ cu skim i i n ie m ie ckim i, z lu d a m i R osji i E uropy zachodniej p rze ciw staw ia li

„u m ia rk o w a n i“ sojusz z Napoleonem I I I i z F oreign O ffice.

Może n ie bez w p ły w u księcia C zartoryskiego pow staje p ro je k t B u n - sena, pruskiego ambasadora w Londynie, k tó ry pra gn ą ł wciągnąć P rusy do k o a lic ji a n ty ro s y js k ie j za cenę -pewnych zm ian te ry to ria ln y c h i za ce­

nę rozszerzenia w p ły w ó w p o lityczn ych Prus na Polskę.

Jednakże ru ch dem okratyczny otrząsa się z porażki 48 ro k u ; w 1859 ro k u M ie ro sła w ski w ypow iada te słowa;

„P olska je st rezerwą, w biegu dziejów now ożytnych, a kie d y zerwie się do szturm u, to n ie zatrzym a się — aż na najw yższym piętrze w y ­ ło m u “ .

Rządy m argrabiego W ielopolskiego n ie m ają oparcia w społeczeń­

stw ie; ic h ideologia daje się streścić w pow iedzeniu m argrabiego: „D la Polaków można czasem coś dobrego zrobić, ale z P olakam i n ig d y “ .

W ielo p olski ja k i M ie ro sła w ski — jeden, k tó ry siłą t łu m ił rozruchy chłopskie, d ru g i, k tó r y do w a lk i z caratem zm obilizow ać ich nie u m ia ł nie ro zu m ie li, że w pow staniu, k tó re nadchodzi, o zw ycięstw ie lu b klęsce zadecyduje inna siła, groźna i obu im nie znana.

4

Dawno ju ż k ra j zapom niał o Bartoszu G ło w a ckim i o ra cła w ickich kosynierach. D enuncjacje nauczyciela chodelskiego — Tomasza G erm a- nisa i chłopa W. Janica prowadzą do wzniesienia naprzeciw ka te d ry k ie ­ leckiej szubienicy dla księdza Ściegiennego. U łaskaw iony, zostaje zesła­

n y na dożyw otnią katorgę do gub e rn i nerczyńskiej.

Do k ra ju przedostaje się' zza galicyjskiego kordonu legenda o Jakubie Szeli.

W chłopskich kuźniach k u ją kow ale ostrza kos.

W m arcu 1846 ro k u cesarz M ik o ła j przestrzega Paszkiewicza przed na­

śladowaniem w zorów austriackich:

„A u s tria k o m n ie ła tw o — pisał do swego ulubieńca teraz będzie uspokoić lud, gdyż posługiw anie się ludem, w ty m w yp a d ku ile je st w y - godne, tyle ż niebezpieczne, sprowadza go bow iem z posłuszeństwa i po­

rządku i stw arza niebezpieczeństwo kom unizm u. Znane ci są m oje po­

glądy na te sp ra w y od dawna. I w Polsce naucz chłopów, k tó rz y by przedsiębrali coś podobnego, korzystając z o k a z ji .

6 8 IGNACY NARBUTT

„Dobrześ z ro b ił — pisze dalej m onarcha — że n ie pobłażasz włościa­

nom, ic h obow iązkiem je st posłuszeństwo, a n ie gw ałcenie porządku i posłuszeństwa“ .

Wieś pam ięta jednak o obietnicach Rosjan; przecież to w łaśnie agenci p o lic ji ro sy js k ie j, ze względu na w zrost n astro jó w w yzw oleńczych pusz­

czają wciąż pogłoski, że „c a r chce znieść pańszczyznę, ty lk o pany nie dają“ .

Paskiew icz odpisując na lis t jednego z gubernatorów pisze: „Je st rze­

czą niebezpieczną pobudzać nam iętności w e włościanach i w ogóle w g m i­

nie. W zburzony k ra j może zarazić okręgi zupełnie spokojne. To samo co w G a lic ji może się w podobnych okolicznościach pow tórzyć wszędzie.

Z tego pow odu n ie należy skłaniać włościan przeciw ko w ierzycielom , zwłaszcza gdy ty m i w ie rz y c ie la m i są w łaściciele ziemscy, dodawać w ło ­ ścianom otuchy. Rząd n ie p ow inien n ic obiecyw ać“ .

Co za n ie z w y k ły dokum ent, dem askujący przyszłych „osw obodzicieli“

chłopów, k tó rz y zarazem z o sta w ili sobie fu r tk ę o tw a rtą do serc szla­

checkich 3).

S ytuacja chłopów jest rozpaczliwa. 17.837 w si je st własnością szlach­

t y 213.446 gospodarstw — na praw ach »wiecznego czynszu, a wreszcie 1.330 należy do duchow ieństw a lu b państwa.

G dy w ro k u 1861 ogłoszono w im p e riu m ro s y js k im „u k a z “ o zniesie­

n iu pańszczyzny, chłopi polscy uw ażali słusznie, że w in n o to rów nież ich dotyczyć.

S tereotypow e b y ły m e ld u n k i władz:

„W łościanie w si Iw a n o w skie j pod D ęblinem w m ajoracie Paskiewicza o d m ó w ili podpisania um ów o czynszowanie, podburzeni przez k w a te ru ­ jących ta m żo łn ie rzy“ .

B y ły i inne. W pow iecie hrubieszow skim na p rz y k ła d ru ch chłopski p rzyb ra ł, ch arakte r masowy, obejm ując dziesiątki w s i i tysiące włościan.

„W łościanie 70 w si — donosi gubernator B oduszyński — sam owolnie w dn. 1. X zaprzestali odrabiania pańszczyzny, n ie chcą ani pow rócić do pańszczyzny, ani opłacać okupu, a naw et w y ła m u ją się spod p o w in ­ ności rządowych, ja k im i są iszarwarki, podw ody i posłance“ .

Posypały się represje, p rz y pom ocy k tó ry c h W ielo p olski i jego carscy m ocodawcy c h cie li opanować wieś. System egzekucyjny za nieopłacony czynsz, za dnie nieprzepraicowane na pańszczyźnie, system ta k łu b ia n y przez W ielopolskiego, budzi ty lk o głuchą nienaw iść i chęć zemsty na „p a ­ nach“ . W oźny sądu w W idaw ie, k tó r y egzekwował okup w drodze sądo­

w e j od włościan w g m inie K olanie, został napadnięty przez jednego z chło­

pów w karczm ie w Jabłoniu. Chłop Iw a n Jam uszko pow iedział do k o ­ m o rn ik a : „Z a co nam spisujeta bydło? M y ś lita , że to ta k będzie? M y was w y rż n ie m w pień — panów, a bydła nie dam y“ .

N aczelnik p o w ia tu miechowskiego, P ią tko w ski, ra p orto w a ł: „W K sa- nach do słowa p rzyjść n ie można było. Cała tłuszcza, złożona ź p a ru

-3) 6, m arca 1864 r. ogłasza p rz y b y ły z P e tersburga generał B a ra n ó w d e kre t o w p ro w a d z e n iu u s ta w 1861 r., znoszących pańszczyznę na te re n ie K o n g re só w ki.

N ie w y k lu c z a to je d n a k późniejszych zabiegów ca ra tu w o k ó ł szlachty.

O WŁAŚCIWE PROPORCJE NARODOWEJ INSUREKCJI 69 set osób, krzyczała dowodząc, że n ie ma obow iązku ani odrabiać pańszczyzny, ani naw et płacić czynszu, bo grunta są ich własne i dadzą się w k a w a łk i posiekać, a do pańszczyzny n ie wrócą. T łu m k o b ie t z da­

leka podniecał niesłychanym zuchw alstw em włościan: «Nie podpisujcie, nie p rzystaw ajcie na nic, niech was zabiją» — k rz y c z a ły ... W te j samej gm in ie jeden w łościanin w y m y ś la ł i odgrażał K ozakow i: «Cóż sobie m y ­ ślisz? W ieleż was jest? 25? toć nas jest przecież 500, a ja k byśwa się w zię li, to byśm y w am kości pogruchotali.»“

Podobne w ydarzenia zdarzały się w w ie lu pow iatach. C hłopi opowie­

d zie li się przeciw W ielopolskiem u, k tó r y d ra k o ń s k im i sposobami d ła w ił ru ch chłopski, przeciw siłom najeźdźcy, k tó ry zaostrzał swe panowanie.

Czyż powstanie, k tó re w yb u chło po częściowym uśm ierzeniu ro z ru ­ chów ro ln ych, w odpow iedzi na brankę, ja k ą zarządził A leksander m a r­

grabia W ielopolski, przyniesie chłopom wyzwolenie?

W końcu 1861 r. konsul a u striacki w W arszawie w raporcie z dnia 30 listopada do swego rządu donosił: „R osja i Polska to p yta n ie przestało być, ja k przed parom a m iesiącami, zagadnieniem siły . Wówczas m ogłaby re w o lu cja energicznym zamachem w ypędzić słabą i źle dowodzoną arm ię rosyjską z k r a ju “ .

D ru g i dyplom a tyczn y obserwator, konsul F ra n c ji, donosi: „N ie chcę tw ierdzić, aby po jednej lu b d ru g ie j ru jn u ją c e j dem onstracji naród nie poczuł potrzeby spokoju i w ytch nien ia , lecz za n a jm n ie jszym im pulsem , ja k i m u będzie udzielony, p orw ie się natychm iast do ru c h u . I ta k oce­

nia ¡sytuację: „B ez zupełnej autonom ii Rosja n ig d y n ie będzie m ogła rzą­

dzić Polską spokojnie“ .

Stan s ił w o js k ro syjskich , jego siła bojowa, w ynosiła około 92.000 ba­

gnetów. /

W ojsko stacjonuje w W arszawie i w fortecach M o d lin , D ę b lin i Za-

“ °?ć, a poza ty m s ta ły garnizony w Płocku, K aliszu, Radom iu i u Na początku ro k u 1862 p rz y b y w a do W arszaw y Jarosław D ąbrow ski.

M ia ł on nawiązać porozum ienie z o fice ra m i garnizonu warszawskiego.

Do o rganizacji spiskow ej zostali w ciągnięci re w o lu cjo niści rosyjscy, sztabskapitan P otiebnia, por. A rn o ld , podporucznicy P io tr S liw ic k i Pleszkow.

Jeszcze przed pow staniem K o m ite tu Centralnego na

Jarosław D ąbrow ski zło żył sw ój plan powstania ). P lan ten przew idyw a uderzenie od centrum W arszaw y siłą 7.000 powstańców. Z W arszawy m iało w yjść uderzenie na M o d lin , w k tó ry m magazynowana b yła w ię k ­ sza ilość b ro n i. P lan te n o p ie ra ł się na stosunkach z re w o lu c y jn ą częs cią garnizonów carskich. Z y g m u n t P adlew ski przedstawia d ru g i plan. 4

4) F ra n z E. E rla u : „D ie K rie g s fu h ru n g der P olen im Jahre 1863 .

70 IGNACY NARBUTT

K ła d zie on przede w szystkim nacisk na przecięcie lin ii k o m u n ik a c y j­

nych okupujących w ojsk, na uderzenie od południa i wschodu z pom i­

nięciem W arszawy.

K o m ite t C e n traln y o fia ro w u je M ierosław skiem u d y k ta tu rę pod w a ­ ru n kiem , że przybędzie do k ra ju i obejm ie w ładzę 5 * * 8).

Rozpaczliwe k ro k i hrabiego A ndrzeja Zam oyskiego w celu w s trz y ­ m ania w yb u chu pow stania zawodzą.

R o zw ijają cy się je d na k bieg w yp a dkó w zmusza „b ia ły c h “ , sabotują­

cych pow stanie zbrojne, do przejścia do w a lk i nielegalnej z caratem i osłabia ic h w ystąpienia przeciw ko „c ze rw o n ym “ .

Rozpoczęcie działań powstańczych przyp om ina z grubsza p la n y za­

kreślone przez K o m ite t C entralny. N ajw iększe natężenie w a lk przypadło na Podlasie, gdzie zaatakowano Siedlce — B ia łą — Ł u kó w , podchodząc p ra w ie pod samą tw ie rd zę Brześć.

W Sandom ierskiem Langiew icz m ia ł za zadanie sform ow anie a rm ii w okolicach g ór Ś w ię tokrzyskich i posunięcie się z n ią k u Warszawie. Je­

dnakże Rosjanie skoncentrow ani pod Szydłowcem zm u sili go do w yco­

fania się z pow rotem w lasy św iętokrzyskie.

Uderzenie Padlewskiego na Płock, k tó ry m ia ł zostać stolicą Rządu Na­

rodowego, zostało odparte. Na p ow staniu zaciążyły nieprzem yślane ko n ­ cepcje M ierosławskiego, jego fantastyczne rachuby na żywiołowość, na pomoc zagranicy, zaciążyło odrzucenie p ro je k tu Jarosław a Dąbrowskiego.

We w szystkich planach powstańczych n ik t poza D ąbrow skim nie zatrosz­

czył się o zdobycie bazy technicznej dla powstania. W yd a je się rzeczą paradoksalną, że k ie ro w n ic tw o pow stania z M ie ro sła w skim na czele, opra­

cow ując p la ny w ojenne w w ie lk im stylu , zapom niało o najprostszym za­

opatrzeniu. Całe zaopatrzenie m a teria łow e oparto na m ożliwościach do­

staw zagranicznych.

W ra ż liw e sum ienie angielskie i poczucie pra w a międzynarodowego, ta k czułe zawsze k ie d y szło o zdobycze ko lo nia ln e A n g lii, m ilczało teraz, gdy szło o dostaw y b ro n i dla pow stańców ®).

N ie pozbaw iony w y m o w y b y ł fa k t, że z lic z b y 5.000 karabinów zaku­

p ionych w L on d ynie ani jedna sztuka b ro n i nie dostała się przed w y ­ buchem pow stania do k ra ju i za całą broń pierw szym oddziałom m usiały służyć m y ś liw s k ie strze lb y i kosy.

O drzucenie planu Dąbrow skiego zdobycia sprzętu w carskich maga­

zynach okazało się niesłuszne, rachuby na dostaw y b ro n i i in te rw e n cję zagranicy b y ły co n a jm n ie j nieporozum ieniem , ilość powstańców w stępu­

jących do b oju była n ie w spó łm iernie m ała z planam i m o b iliz a c y jn y m i powstania.

5) F ra n k o w s k i opow iadał, że g d y na spotkanie M ie ro sła w skie g o w yszło k ilk u ­ set ch ło p ów z o ko liczn ych w si, p a m ię ta ją cych jeszcze jego ro lę w p o w sta n iu w ie l-K opolskim , d y k ta to r p a ln ą ł m ów ką, a potem z w ró c ił się do swego sztabu z na­

stę p u ją c y m i słow am i:

— A co? tęgą blagę p a ln ą łe m — ta k do n ic h prze m a w ia ć trze b a “ . (J. K . J a n o w ­ s k i: „P a m ię tn ik i“ , to m I, s tr. 212).

8) M. H andelsm an: „A n g lia — Polska, 1814— 1864“ .

O WŁAŚCIWE PROPORCJE NARODOWEJ INSUREKCJI 71 Na 4 i pół m ilio n a m ieszkańców K ró le stw a s iły powstańcze w p ie rw ­ szej fazie w a lk dochodziły do 15.000 bagnetów. W kontekście dośw iad­

czeń m o b iliza cyjn ych i w a lk podjazdow ych ówczesnej epoki b y ł to n ik ły procent. S iły w roga b y ły sześciokrotnie wyższe.

6

Zachowawcza szkoła historiozoficzna z B ob rzyń skim na czele dow odziła 0 szkodliw ości powstań narodow ych. Jest to metoda prowadząca do po­

ch w a ły koncepcji w „s ty lu Hacha“ w ow ej epoce.

Zam iast odwołać się do własnego lu d u i lu d ów E uropy, pow stanie pod w p ły w e m „b ia ły c h “ czekało na zbrojną in te rw e n c ję F ra n c ji i A n g lii, l i ­ czyło na pomoc cesarza A u s trii. Żołnierze d e m o kra cji europejskiej, nie

proszeni o to przez w ładze powstańcze, śpieszyli na pomoc Polsce. Prze­

k ra d a li się przez ko rd on y graniczne państw w ro g ich pow staniu lu b ła ­ m a li przysięgę wojskową, ja k re w o lu cjo niści rosyjscy.

8 lutego 1864 r. w piśm ie do ks. W ładysław a C zartoryskiego przed­

staw ia T ra u g u tt sw ój pogląd na sp raw y in te rw e n c ji: „N a ró d nasz n i e p r z e s t a j e w i e r z y ć w i n t e r w e n c j ę francuską; ^ to j u ż j e s t j e g o n a r ó w i n i e s z c z ę s n a s ł a b o ś ć ; zw łokę i rozm aite n ie p rzych yln e pozory zawsze p o tra fi sobie w ytłum aczyć, a tymczasem w yczekując je j, n i e w o j u j e z M o s k w ą n a s e (r i o , t y l k o w a l c e u p a ś ć n i e d a j e i n i e d a.

Nieszczęsny błąd i ślepota, k tó re narażają k ra j na ta k ogrom ne stra ty

Nieszczęsny błąd i ślepota, k tó re narażają k ra j na ta k ogrom ne stra ty

Powiązane dokumenty