WSPÓŁCZESNA
C Z A S O P I S M O N A U K O W E
R E D A K C J A
D R C H A Ł A S IŃ S K I J Ó Z E F
p ro f. U Ł
D R D E M B O w S K I J A N
p r o f U Ł
D R G Ą S IO R O M SKA N A T A L IA
p r o f. U Ł
D R K O T A R B IŃ S K I T A D E U S Z
p r o f. U W , re k to r U Ł
D R S C H A F F A D A M
p ro f. U Ł
D R S Z Y M A N O W S K I Z Y G M U N T
p r o f. U Ł
D R U Ł A S Z Y N H E N R Y K
p r o f. UŁ.
K O L E G IU M R E D A K C Y J N E
B A R C IK Ó W S K I W A C Ł A W
i Prezes SN
WARSZA W A
D R L O R !A S T A N IS Ł A W p ro f. UWr
D R M A N T E U F F E L T A D E U S Z
/ - p r o f U W
D R M A ZU R S T A N IS Ł A W p ro f. UŁ
D R SKO W RON S T A N IS Ł A W p r o f- UJ
D R S ZU B E R T W A C Ł A W p r o f. UŁ
DR T O M A S Z E W S K I T A D E U S Z p ro f. UMCS
D R W A K A R A L E K S Y p ro f. S O H DR W Y K A K A Z IM IE R Z
p r o f U J ż ó ł k i e w s k i St e f a n
red. tyg. „K u ź n ic a 1*
Ż U K O W S K I J U L IA N p r o f UŁ
C Z Ł O N K O W IE K O R E S P O N D E N C I Z A G R A N IC Z N I
DR ZA W A D Z K I B O H D A N ( New Y o rk )
R E D A K T O R O D P O W IE D Z IA L N Y
D R S Z Y M A N O W S K I Z Y G M U N T p r o f U Ł
ŁÓ D Ź STYCZEŃ
D R E H R L 1 C H S T A N IS Ł A W p r o f U Ł
D R G R O D E K A N D R Z E J re k to r S G H D R H O C H F E I.D J U L IA N
p r o f. S G H D R IG N A R S T E F A N
p r o f WSGW D R K O R A N Y I K A R O L
p r o f. U T D R K R A U Z E B R O N IijtŁA W K R Ó L J A N A L E K S A N D E R
re d tyg. „ Wieś*' D R K UR Y Ł O W1CZ BOLESŁA W
p r o f U P
L U T Y 194<j
.
•- ‘
' ■ ■ ■
I ■
■
- / ■ ■:/ • . ■ ' 'w-.
V
;
/
/■ * .
i i
»
-
/ ■ ' • V
, • , :
SPIS TREŚCI N r 1—2 (STYCZEŃ—LUTY)
A R T Y K U Ł Y
Prof. dr Tadeusz Kotarbiński
O lekceważeniu ewolucyjnego punktu widzenia w metodologii
humanistyki . . . 3
Prof. dr Józef Chaiasiński
Socjologia polska w latach międzywojennych a prądy społeczne
i umysłowe . . . 11
Prof. dr Adam Schaff
Przedmiot filozofii w świetle marksizmu . . . . 41 Ignacy Narbutt
O właściwe proporcje narodowej insurekcji . . . : 64 W. L. Ryżkow (tłum. z ros.)
Zagadnienie białka wirusowego w nauce współczesnej . . . 75
K R O N I K A Z N P (Sekcja Szkól Wyższych) Adam Wiliński
Związki zawodowe pracowników nauki . . . 90
J. Ch.
Instytut Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego . . . . 94 Dr Anna Rynkowska
Instytut Historyczny Uniwersytetu Łódzkiego . . . . 96
K R O N I K A R A D Z I E C K A N. Z. (tłum. z ros.)
Zadania estetyki radzieckiej ' . . . 100
W. F. Biericstniew i P. S. Trofimow (tłum. z ros.)
Projekt programu kursu: „Podstawy marksistowsko-leninowskiej
estetyki“ . . . 122
R E C E N Z J E Krystyna Piotrowska
Zagadnienia ekonomii politycznej socjalizmu w ZSRR — w oprać,
prof. Edwarda Lipińskiego . . . 140
Dr Mieczysław Szerer V
Blackett: Wojskowe i polityczne następstwa energii atomowej, . 149
Tadeusz Kotarbiński
O lekceważeniu ewolucyjnego punktu widzenia w metodologii humanistyki
Każdego, k to się in teresu je dyna m iką postępu, m usi pośrednio zain
teresować fa k t pow staw ania i szerzenia się w bieżącym stuleciu obcości względem rewolucjonizm u. Przed półw ieczem n a jb a rd zie j postępow i p rz y ro d n ic y i m yśliciele pasjonow ali się do id e i rozw oju, do badania wszystkiego z p u n k tu w idzenia te j idei. 'O bejm owała ona zarów no sferę n auk biologicznych ja k domenę h u m a n istyki. Co w ięcej, stała się m yślą przew odnią filozoficznego poglądu na świat. Jednak 'm n ie j w ięcej na przełom ie stuleci zaczęło się dziać inaczej. A b y sobie to uprzytom nić, w ystarczy przejrzeć chociażby kilkanaście znam iennych książek i a r ty k u łó w z dziedziny filo z o fii k u ltu r y . N ie brak, oczywiście, i po dacie przełom u dzieł po dawnem u przepojonych tendencją ew olucjonistyczną.
P rzykła d em chociażby Spengler, a przede w szystkim pełna żywotnego im p e tu d ia lektyka . Jednak antye w o lu cjon izm w naukach o k u ltu rz e opa
now ał cały szereg przew odnich u m ysłó w i osiągnął w yraźną samowiedzę.
S fo rm u ło w a li sw oje założenia fu n kcjo n a liści. Czegóż się w istocie domaga ic h rzecznik, etnolog M alinow ski? K u ltu r y lo ka lne lu d ó w egzo
ty c z n y c h giną — ta k w o ła — przepadają, są na w ym a rciu. Jeżeli nie p rz y p a trz y m y «się im dobrze teraz, potem ju ż będzie za późno. N ie czas w ięc na tłum aczenie genetyczne in s ty tu c ji m ałżeństwa u w ysp ia rzy tro - b ria n d zkich ani na w yw odzenie, skąd się w z ią ł u n ich s ko m p liko w a ny system podziału p ro d u k tó w ogrodnictw a. Całą uwagę trzeba skierow ać na opis, a opis będzie u m ie ję tn y , je ś li się w n im pokaże, ja k ą rolę gra dany Ingrediens danej k u ltu r y w całości życia zbiorowego danego społeczeń
stwa. O to np. system w s p ó łw ła ścicie lstw a łodzi, w k tó ry m uczestnicy posiadają u praw n ie n ia odmienne: ja k ten system fu n k c jo n u je w r o li organizatora połowów?
To hasło oczywiście n ie zaw iera b y n a jm n ie j n egacji ew olucjonizm u.
A le c z y ta jm y dalej, a doczytam y się sądów radykalniejszych, ta k ic h ja k następujące: — Dość uganiania się za p rzeżytkam i, co w łaśnie p ra k ty -
TADEUSZ KOTARBIŃSKI
» « S U T » itó vrTS 7 S i
^ t u t a j ^ a łż e ń s t w o ^ ^ w n ^ ^ d o ^ o d z iło do s k u tk u per ra p to m . T akich dom ysłów pełno w p ub lika cja ch ew olucjom stow , a f ^ nkg ° ' ^ hZ^
w v tv k a irn dw a grzechy. Po pierwsze, niezrozum ienie fa k tu - każdy ta k zw any przeżytek pełni jakąś fu n k c ją aktualną, chociaż me tę
w łaśnie k t ? a m u dała początek- Owo zaś doszukiw anie się genezy od
w raca m yśl od ważniejszego zadania, od dociekania wspomn.ane.] fu . c i i a ktu a ln ej. Po drugie, wszelka próba w yja śn ia n ia danych e m p iry -
n vch przez dom yślne zdarzenia przeszłe obarczona jest rzeko
wością zasadniczą: bo czyż godzi się w yjaśniać to, co Pew^ " y ^ ° ^ - tego co ty lk o hipotetyczne, to, co naocznie jasne, p rzy pomocy tego, co p tfe s lo n ię te m głą czasów m in io n ych M ało jest ponoć a ^ i s S i tłum aczenie p rzy pomocy w yko śla w ia ją cych obraz
a ogólnikow ych d o k try n , k tó re głoszą uniw ersalność ta k ic h czy in n yc praw rozw oju dziejowego, np. przy pom ocy spencerowskich p ra w ew olu c ji powszechnej w ich zastosowaniu do dziejowego tw orzyw a.
M a lin o w ski, zanim stał się p io n ie rskim terenow ym i teoretycznym etnologiem, odbył studia uniw ersyte ckie w za re . , . p . rm acu ’ i filo z o fii. O w ym i czasy żeglowało się pod banderą ^ e m m c . , J pozytyw izm u. T rzym ać się czystego doświadczenia, u .1 , od w szelkiej m e ta fiz y k i. Te hasła ogólnikow e ogolm kowo w yznaczały p roblem atykę i metodę. N ie b ra k b y ło jednak df ład" ie P % c ^ w s k a z a ń , m etafizykę bow iem u patryw ano — na podob.enstwo H u m 1 . ciażby w dom yślaniu się substancyj trw a ły c h
u
po oza an tro p o m o rfiz - gów treści zmysłowo danych, a ta k samo we w ; n hiektvw izo - m ie ontologicznym . Za antro p pm orfizm uchodzdo ^ ' koT1^ C7Tiej w anie siły, przypisyw anie b y tu niezależnego ja k ie j - „ m iędzy zdarzeniami, za podszeptem przeżyw anej przez nas u ^ k ó t m-zy- icej m :ano czucia w y s iłk u ... W zw iązku z ty m pozostaw _ ł P _ czynowości. Dociekanie przyczyn, przyczynowe tłum aczem e z d a r z e ^ ^ ^‘to b v łv re k w iz y ty przezwyciężonej n aiw ne j dawnosci. Z j ■ V / 4 S k l u ch o d J lo : dostarczać ja k najckonom iczniejszych opisów z a- w is k Salwow ało się p rz y ty m ogólność p ra w przyrodoznaws w , -zając praw a ogólne za opisy skondensowane (i przez to w łaśnie ekono- im ic z n e f Nawiasem m ówiąc, elastyczne pojęee ekonomicznosci, jako
•k w a lifik a c ji należytego opisu naukowego, służyło tez do zastąpienia b o j- k w a lifik a c ji naiezy g nrzyczynowością klasycznego pojęma praw dy,
k o S e ^ b c h o d z i^ a ls fo u m ^ m e t^ iz y k o m a c h ia K irc h h o ffó w ,
dtów i in n y c h podobnie usposobionych m yślicie li. Ważne jest dla nas obecnym kontekście ty lk o hasło czystego opisu połączone z
dociekania przyczyn, a w ięc i dociekania przyczynow ej d yn a n u k i
EWOLUCYJNY PUNKT WIDZENIA W METODOLOGII HUMANISTYKI 5
w oju. Wszak oba te hasła m a ją swe odpow iedniki, w m etodologii fu n k - Icjonalizm u. Pierwsze z n ich pow tarza się dokładnie, trzeba ty lk o p rz y stosować do terenu społeczno-kulturow ego sens te rm in u „o p is“ , k tó ry m K irc h h o ff operował na g runcie nauk fiz y k a ln y c h . Co do p rzyczy- nowości, to nie zarzekają się je j fun kcjo n aliści. I owszem, stw ierdzają, /że ta kie a ta kie działania służą do tego a tego i ta k ie a takie w danym teystemie k u ltu ro w y m pow odują s k u tk i. A le fu n k c jo n a liś c i odw racają się od wszelkiego tłum aczenia u s tro jó w przez o dw oływ anie się do m i
n io n ych faz dom yślnych. A n i geneza, ani p rzyczyny dziejow e ich nie interesu ją , a obojętność względem p ra w ro zw o ju stanow i poszczególny przypadek te j ogólniejszej obojętności. Czy w olno nam przeto s tw ie r
dzić w yłącznie analogię postaw, czy raczej m am y powód dopatryw ać się [pewnego skła d nika m in im a liz m u M alinow skiego w ty m , co stanow i u niego puściznę po m in im a l’ zm ie ow ych metodologów fizyka ln eg o p rz y rodoznawstwa? Na to p yta n ie tru dn o dać odpowiedź. W każdym razie je d na k w y d a je się nam uzasadnionym praw o do jego postawienia.
M ogło być tak, a m ogło być inaczej. M in im a liz m jest postawą z w y k łą i w ie lo k ro tn ie w y ła n ia się bezpośrednio i niezależnie z w arsztatu pracy badaczy co ostrożniejszych. C i w olą po prostu poprzestawać na rzeczach w yra źn ie u ch w ytn ych , n ie żeby m ie li coś w zasadzie p rzeciw ko syntezom rozległym , szerokim uogólnieniom porów naw czym , charak
te ry s ty k o m d y n a m ik i p o stę pu .. . N ie uw ażają ta k ic h prób za chybione w zasadzie, za p ró b y rozw iązyw ania zagadnień źle postaw ionych, za koślaw ienie faktycznego stanu rzeczy etc. etc., lecz bądź w ogóle, bądź ty lk o w odniesieniu do siebie samych lu b do c h w ili obecnej nie u fa ją siłom i m ożliw ościom , przekładając zadania skrom niejsze, lecz stanowczo w yko n aln e nad przedsięwzięcia wspanialsze, lecz ryzykow ne. Pow iadają sobie: lepszy w ró b e l w rę ku niż gołąb na sęku. I u p ra w ia ją socjografię zamiast s o cjo lo g ii, d ia le k to g ra fię zam iast ogólnej te o rii języka, filo lo giczną k r y ty k ę tekstów zamiast ujm o w a nia całościowego prądów lite ra tu r y itp . M in im a liś c i nie angażują się w akces do takiego czy innego Systemu doktrynalnego, a w ięc i za żaden system ew olucjonizm u nie d a lib y się posiekać. Różne b y w a ją p rzy ty m stopnie w strzem ięźliw ości
¡poszczególnych m in im a listó w . N ie k tó rz y z n ich przyznają lo ja ln ie , że ta k ie lu b in n e założenia, dotyczące d y n a m ik i postępu, rozsądnie byw a m im o w szystko p rzyjm o w a ć ty tu łe m supozycyj, n ie jako na n ib y, w cha
ra k te rz e roboczych pro w izo ryczn ych schem atów o rie nta cyjn ych. In n i u n ik a ją naw et ta kich założeń. Cieszmy się, że is tn ie ją badacze, aż ta k ostrożni, lecz źle b y było, gdyb y is tn ia ły ty lk o ta k ie naukow e tem pe
ra m e n ty.
Zgoła odrębne źródło natchnień przeciw ew olucjonistycznych stano
w i antypsychologizm połączony z rozum ieniem h u m a n is ty k i ja ko dzie
dziny obcowania intencjonalnego z dziełam i, u tw oram i, w y tw o ra m i. Pó
k i św ia t sądów logicznych, św iat n o rm praw nych, św ia t u ro jo n y zm y
śleń poetyckich i w ogóle cały św ia t tzw . k u ltu r y duchow ej rozważano ja ko sferę życia psychicznego, n a tu ra ln ą rzeczy ko le ją kierow ano w y s ił
k i badawcze k u psychicznem u procesowi tw órczem u, ro zw ijają ce m u się w czasie rzeczyw istym . M iejsce poczesne za jm o w a ły dociekania gene-
TADEUSZ KOTARBIŃSKI
;tyczne. P ytano, k to się na k im w zorow ał, kto ja k im podlegał w^ w o ą
i akie przeżycia osobiste autorów z y s k iw a ły w y ra z w ty m lu b y T c h dzieł, ja k o d b ija ły się w dziełach przem iany stosunków społecznych. N iejeden z badaczy w y d o b y w a ł z przeszłości lin ie jo z w io w e n ie je d e n -p ró b o w a ł uogólnień, doszukując się zależności stałych, np. twórczości pisarskiej od środowiska itp. A to li w v ^ o o l a c h nastąpiło przełom owe olśnienie. Uświadom iono sobie na - Y P
dociekań że to co brano za a k t świadomości, za przeżycie psychiczne, b y n a jm n ie j n iczym ta k im n ie jest i odwrócono się o 180 stopni od psy
chologii, od tłum aczeń genetycznych a e w o lu c y jn y p u n k t widzenia ca
W i d e ’ s tra c ił na atrakcyjności. Stało się to *
re n ie lo g ik i fo rm a ln e j. G dy jeszcze S ig w a rt m ia ł ją za częsc psyc ^ g ii H usserl — w początkach także badacz „psychologu a ry tm e ty k i dokonał owego zasadniczego z w ro tu i pouczył czytelników , ze g form alna - to n ie żadna psychologia, że i tam nic się me uzasadnia dro
gą uogólnień z obserw acyj nad to k ie m czasowym czyjegoś m yślenia ze w ogóle n ie m yśleniem , n ie przeżyw aniem psychicznym za jm u je się ta gałąź wiedzy. H u s s e rl skie ro w a ł u m y s ły k u obiektom m yślenia oder- ^ wanego, in te n cjo n a ln ie danym , lecz laik samo n ie psychicznym ł a ^ psychiczne są liczb y i stosunki m iędzy liczbam i. . . I m e on jeden. Jakiś now tow czasu p rzyn iósł ze sobą, zwłaszcza w n ajba rd zie j w p ły w o w e j podówczas m etodologii niem ie ckie j, odrodzenie tendencyj platońskich, heglow skich, bolzanowskich, odrodzenie idealizm u obiektyw nego. H serlowska tzw . fenomenologia, rozum iana ja ko w głębianie się w istotę przedm iotów idealnych, zatoczyła szerokie krę g i i objęła sw oim i w p ły w a m i teorię system ów p ra w nych , teorię lite ra tu r y ltd .
A sprzym ierzyła się ona w p ra ktyce z opracowaną przez D ilth e y a _ ideą odrębności poznania hum anistycznego, W edle tego W s lic ie la h u m - n ista w in ie n przede w szystkim osiągnąć zrozum ienie u tw o ru . N ie jest
to je d n a k b y n a jm n ie j w y k ry c ie jego genezy, lecz w czucie się
k liw e w sens dzieła. Uznano, że pochodzenie dzieła literackiego mało m ó w i o w ła ściw ym jego sensie i to zarówno pochodzenie w obrębie c u rric u lu m vita e autora ja k też pochodzenie w sukcesji w ieków . F rze- Istano tedy zajm ować się na teren ie h is to r ii lite ra tu r y b io g ra fia m i poetow d powieściopisarzy, bólam i ich serc w życiu p ry w a tn y m , zaniechano w szelkiej ,w p ły w o lo g ii“ , za try u m fo w a ło hasło zajm ow ania się dziełem i tv lk o dziełem, a n ie autorem , a n ie środow iskiem społecznym, a nie przeżyciam i psychicznym i czytelników , a n ie jakąś tam. Przeszłością.
F o rm a lizm ograniczył nadto analizę dzieł lite ra tu r y p ięknej do tego t y ł- , ko co dla danego dzieła lu b danych dzieł swoiste w łaśnie ja ko dla dzieł lite r a tu r y p ięknej (styl, s tru k tu ra , fo rm y ekspresji etc.) z pom inięciem n a w e t treści m yślicie lskie j, o ile n ie stanow i ona m om entu składowego
¡charakterystyki ta k ie j a n ie in n e j ic h literackosci. I n ie w ą tp liw ą jest
•zasługą tego splotu prądów uśw iadom ienie ogołow i odrębności zagact S e rk dotąd jakoś niedostatecznie w yodrębnionych, o tw arcie w yraźnej p e rs p e k ty w y na p ro ble m y dotyczące p ro d u któ w k u ltu r y , a je nai
psychologiczne ani n ie genetyczne. K w e stie zaniedbane sta ły się p y
EWOLUCYJNY PUNKT WIDZENIA W METODOLOGII HUMANISTYKI 7 w ile j ow anym i, w zam ian za co zaczęto na w ie lk ą skalę zaniedbywać p ro ble m a tykę genetyczno-ewołucjonistyczną, u p rz y w ile jo w a n ą poprze
dnio.
W ty m m iejscu czytelnik, znużony zapewne książkow ym nieco cha
ra k te re m ostatnich w yw odów , może nam bez sprzeciw u wybaczy prze
rzucenie się do św iata anegdoty. P ragniem y bow iem wspomnieć o ,za
c o fa n e j fo rm ie a ntyew olucjonizm u i w prow adzić ten tem at przez odwo
łanie się do a u te ntykó w .
Pewna osoba ze średnim żeńsko-pensyjnym przedpierwszo w o je nn ym w ykształceniem w y ra z iła pogląd, że na M arsie nie może być kanałów , gdyż M ars je st w górze, w ięc woda z kanałów m usiałaby spłynąć na Ziem ię. Inn a osoba, należąca do sfe r ogładzonych, zdziw iła się, gdy w n ią uczenie wm aw iano, ja k o b y głazy na polach b y ły darem pradaw n ych lodowców. Ona sądziła (i nadal bodaj że ta k sądzi), że kam ienie po p rostu rosną sobie, w y ra s ta ją z ziemskiego podłoża. Na tle ta k ic h obja
w ó w ig n o ra n c ji w przyrodoznaw stw ie nie w yda się ju ż może sfingow a
ną następująca k ró tk a opowieść. Przed sześcioma niespełna la ty to w a rzy s tw o dość przygodne słuchało w spólnie śpiewu słow ika. „C o za m i
strzostwo! — ozw ał się ktoś z obecnych: — ile ż to trzeba b y ło la t, w ie kó w , może tysiącleci i ja k dziw nych, ja k tru d n y c h do odtw orzenia iaz przejściow ych i k ro k ó w postępu, aby pow stał wreszcie śpiew ta k i uroz
m aicony i ta k i u m ie ję tn y “ . Na to usłyszano odpowiedź: „N ie rozum iem pańskiego zagadnienia. . . Ja sądzę, że s ło w ik i ta k śpiew ały od samego początku“ . Osoba, któ ra zareagowała w ten sposób, b yła d y re k to rk ą szko ły średniej i zawodową nauczycielką p o lo n is ty k i... T rudno o lepsze exem plum nieobeznania z ideą e w o lu c ji w przyrodzie. A ja k się m usi odbijać podobne u jm o w a n ie św iata chociażby na ow ej polonistyce szkolnej.
Ta osoba zachwycała się Bolesławem P ru s e m . . . Czytała w ięc zapewne z młodzieżą „E m a n c y p a n tk i“ . W yobrażam y sobie, ja k m usiała kom ento
wać m y ś li profesora Dębickiego o urządzeniu ś w ia ta ...
N ie ma się czemu dziw ić. T ak w ygląda bagaż u m ysło w y w ychow an
k ó w tra dycyjne g o poglądu na świat. W ty m system ie bojkotow ało się przyrodniczą ideę pow stawania gatunków , a przede w szystkim — n ie zachwianą praw dę przyrodniczą o pochodzeniu rodu człowieczego od przodków zwierzęcych. C złow iek w edle tego poglądu n ie w y ło n ił się z p rz y ro d y pozaludzkiej. A chociaż dzisiaj reprezentanci tra d ycjo n a lizm u pogodzili się ju ż z fa k te m zoologicznej descendencji organizm u lu d z
kiego, duszy je d yn ie p rzypisując genezę nadprzyrodzoną, bądź co bądź wszakże pozostała w ty m środow isku niechęć do rozważania człowieka i jego k u ltu r y jakp części p rzy ro d y i je j dziejów , jako o biektó w podle
g łych u n iw e rsa ln ym praw om ew olucji.
Tu, na gruncie autonom ii k u ltu r y duchow ej względem przyro d y,
•spotykają się tra d y c jo n a liś c i z n ie k tó ry m i przedstaw icielam i m y ś li n ie zależnej. N ic n ie jest bardziej obce np. Znanieckiem u nad doszukiw anie się p ra w e w o lu c ji p rze d m io tó w złożonych, p ra w w rodzaju tych, k tó ry c h w y k ła d zaw ie ra ją „P ierw sze zasady" Spencera (postępujące zróżnicow anie s k ła d n ikó w , postępujące ic h w y o d rę b n ia n ie się, postępująca k o m p lik a c ja wiążących je stosunków itd.). A m ia ły b y to być praw a obejm ujące
8 TADEUSZ KOTARBIŃSKI
zarówno ew olucję św iata gwiezdnego ja k ew olucję is to t żyw ych, ja k wreszcie ew olucję społeczeństwa i k u ltu r d u c h o w y c h . . . Znaniecki nie neguje rozw oju, ja k nie neguje procesów upadku, ani tez nie jest obo
ję tn y względem zagadnień dotyczących genezy i dziejów . T y lk o , opa
now any przez świadomość twórczego, a w ięc nieautom atycznego, nie przew idyw alnego przebiegu e w o lu c ji spraw ludzkich, nader mało oka
zuje zainteresowania dla zagadnień ogólnej d y n a m ik i rozw oju, dla do
ciekania jego fo rm i w zględnej chociażby praw idłow ości. A je że li Jusp raczej ty lk o o dynam ice ro z w o ju poszczególnych w ie lk ic h działów k u l
tu r y duchow ej w olno by b yło m ów ić w edle jego z d a n ia . . . Natom iast s iły ro z w o ju kształtujące np. system geom etrii i te, k tó re kształtow a y np. sztukę m u z y k i polifonicznej, ta k n ie w ie le m ają rzekomo znam ion wspólnych, że tru d n o m ów ić tu ta j, w edle Znanieckiego, o jakichś w spólnych zasadach ew o lucji.
Na założeniach Znanieckiego ciąży bergsonowska koncepcja rozw o- - ju M echanista uznaje całkow itość i jednoznaczność wyznaczania w szyst
kiego co późniejsze przez praw a m echaniki oraz przez u kła d m ikrocegie- łek św iata w dow olnej c h w ili m in io n ej i, co za ty m idzie, p rzyp isu je ograniczoności w ła d z poznawczych rodzaju ludzkiego trudność docie
czenia żelaznych p ra w staw ania się. N atom iast w edle w yznaw ców bergsonowskiej e w o lu c ji tw ó rcze j zasadniczą jest niem ożliw ością w y -, snucie trafnego obrazu przyszłości z- czasowych je j antecedencjow, gdyż nie ma żadnych żelaznych p ra w staw ania się, chociaż przyszłość w yła n ia się jakoś tw órczo z przeszłości. A praw idłow ość nie jest zasa
dą powszechnego to k u zdarzeń, ty lk o zja w iskie m odpadkowym , obec
n y m tam , gdzie ustaje tw órcze napięcie. N ie d e k la ru je m y akcesu do Jtej lu b ta m te j z przytoczonych d o k try n . S tw ierdzam y ty lk o , ze p ie rw - . sza bardziej usposabia u m ysł do poszukiw ania p ra w rozw o ju , g y ru
* ga, p rz y jm u ją c ja ko fa k t sam rozw ój oraz bogactwo jego fo rm nieocze
kiw a n ych, odw odzi raczej w łasnych w yznaw ców od ta kich zapędów.
J a k k o lw ie k przeto daleko odszedł z czasem Znaniecki od kanonow berg- isonizmu, i chociaż tu i owdzie naw et odzywa się w jego pismach nuta fatalistyczna, jednak bergsonizująca składowa m łodzieńczych jego stu dió w i p re d y le k c y j n ie mogła n ie zostawić dość trw a ły c h śladów na je go pracach i ona zapewne w znacznej m ierze tłum aczy względną n ik łość jego skłonności do ogólnoew olucyjnego p u n k tu w idzenia w te o rii
społeczeństwa i te o rii k u ltu ry .
Podobną nikło ść im p e tu ewolucjonistycznego w id a ć u adherentów Szkoły badeńskiej w dziedzinie h is to ry k i. Toż w łaśnie na drodze opo
z y c ji przeciw ko żądaniu od h is to ry k ó w uzasadniania p ra w procesu dzie
łowego — doszła do p e łn i samowiedzy koncepcja h is to rii ja ko n a u k i id io graficzn e j, koncepcja, w edle k tó re j h istoria je st w łaśnie w p ełni sobą a zarazem w p ełni nauką, jeżeli poprzestaje na poznaniu tego co swoiste w poszczególnych rzeczach i poszczególnych zdarzeniach. W łą cza się tu c h a ra k te ry s ty k i grupow e rzeczy i zdarzeń z określonego cza
ku i ograniczonego terenu, lecz uzasadnianie ja k ic h k o lw ie k p ra w cza- cwo i przestrzennie powszechnych, w rodzaju p ra w fiz y k i na p rz y kład, pozostaje poza obrębem zadania. P rogram id io g ra fic z n y zaw iera
EWOLUCYJNY PUNKT WIDZENIA W METODOLOGII HUMANISTYKI 9
też eksplikacje genetyczne i dociekanie poszczególnych lin ii ro zw o jo w ych osób, gromad, styló w , in s ty tu c y j, ba, obejm uje on też ocenę do
niosłości określonych przem ian z p u n k tu w idzenia postępu, lecz obce m u są p ró by w y k ry w a n ia i uzasadniania ja kich ś p raw ro zw o ju rzeczy
w istości dziejow ej, na w zó r chociażby p ra w ro zw o ju osobniczego u stro jó w żyw ych. W ięc e w o lu c y jn y p u n k t w idzenia nie je st poniechany w me
to d o lo g ii W in d e lb a n d ó w i R icke rtó w , lecz n ie ma w te j m e tod o lo gii- ew olucjonizm u.
Obok rozpatrzonych ostatnio is tn ie je wszelako prąd, zdecydowanie w rogo nastaw iony do id e i postępu w historiozo ficzn ym sensie tego sło
wa. Niesie on ze sobą sugestie niestarania się o postęp i nierozw ażania dzie
jó w k u ltu r y w ew nętrznej człow ieka z p u n k tu w idzenia postępu. Jest to w ięc jakaś dążność p rzeciw ew olucyjna i przeciw ew olucjonistyczna. S kła
dają się na n ią samowiedza metodologiczna h is to rii sztuki i personalistyczne ujęcie isto ty w ychow ania. P o ró w n a jm y obraz dziejów , oglądanych oczyma h is to ry k a m alarstw a czy w ogóle p la s ty k i lu b h is to ry k a m u zyki, z obrazem dziejów , oglądanych oczyma h is to ry k ó w m atem atyki, fiz y k i, chem ii, te ch n i
k i, biologii, m edycyny, ubezpieczalnictwa, in s ty tu c y j w y m ia n y tow arów etc. etc. T ych uderzają o lb rzym ie zm iany, a w ow ych zmianach postęp zaw rotny, postęp w iedzy, sprawności, k o m p lik a c ji rozw iązyw anych za
dań, rosnącego opanowania tw o rz y w a prac ludzkich, coraz dojrzalszych fo rm organizacji pracy i w spółpracy . . . Pierwszem u natom iast rzuca się w oczy flu k tu a c ja styló w , z k tó ry c h każdy stw arzał odrębne arcydzie
ła. Czyż godzi się zatem odpow iedzialnie u trzym yw a ć, iż style później
sze — to sztuka lepsza, wyższa od sztuki daw niejszego rodzaju, że re nesans — to postęp w porów naniu z g otykie m itp.? W obrębie s ty lu po-
®tęj> techniczny stw ie rd zić można, lecz niepodobna — ta k m ó w ią — stw ie rd zić postępu w dziejach sztuki.
Przenieśm y tę argum entację na teren k u ltu r y duchow ej osobowości poszczególnych, a o trzym a m y jedną z cech znam iennych bazy ideologi- cznej personalizm u. Oto każdy n o w y osobnik lu d z k i staje od małego w obliczu w iecznie pow tarzającego się zadania: ukształtow ać sw oją jaźń wedle stałych w zorców doskonalenia się. D a w n ie j operowano chętnie pojęciam i świętości, upodobnienia się do boskiego ideału, zbawienia du
szy, zasłużenia sobie na szczęśliw y ż y w o t w ie c z n y ó .. Dziś ten zespół w yobrażeń i pojęć nie obow iązuje in telige n ta, ale m yśl zasadniczą moż
na zachować (a są w n ie j w a lo ry m oralne) i personalizm to czyni. Na ty m tle u k s z ta łto w a ły się k a n o n y pedagogiczne neohum anizm u, k tó r y
■uprzykrzył sobie inżyn ierską, konkw istadorską, eksploatacyjną posta
wę entuzjastów postępu i odw raca się od n ie j. N ie p a trz y on na rze
czywistość dziejow ą z ew olucyjnego p u n k tu widzenia, interesując się .ty lk o pogłębianiem życia duchowego w osobniku. Stosunek do osiąg
nięć osobowości z czasów m in io n ych jest w ty m planie stosunkiem pew
nego naśladow nictw a, pow tarzania raz jeszcze tego, czemu sądzono u rzeczyw istniać się po w ie le kro ć na drodze analogicznego w y s iłk u .
Z akończyliśm y sum aryczny przegląd obcych e w o lucjon izm o w i te n - dencyj w dw udziestow iecznej m etodologii d yscyp lin hum anistycznych.
10 TADEUSZ KOTARBIŃSKI
W łączyliśm y doń różne dążności to mające wspólnego, że wszędzie u ja w n ia się jakaś przekora względem ew olucjonizm u w pełnym jego kształcie. T a k i zaś p ełny ew olucjonizm zawiera w naszym rozum ieniu'- następujące składowe. P ragnie on w yjaśniać fa k ty genetycznie, oce
niać t o k ' zdarzeń wedle m ie rn ik ó w ro zw o ju i postępu, dociekać p ra w ro zw o ju ; o ile możności ja k najogólniejszych, nie gardząc reje stro w a niem praw idłow ości cząstkowych i poszczególnych, ty p ó w przem ian za
chodzących na drodze doskonalenia się działań i -tw o ró w ludzkich.
W każdym z prądów u p rzyto m n io n ych w yżej — czegoś pod ty m w zglę
dem brak, a obraz ich g lo b a ln y św iadczy o tym , że zagadnienie d y n a m ik i postępu nie stoi w centrum zainteresowań powszechnych na terenie h u m a n is ty k i europejskiej czasów najnowszych.
Naszym zdaniem — w ie lk a to szkoda. N ie zam ierzam y b y n a jm n ie j na ty m m iejscu kru szyć k o p ii o tę czy inną ze znanych szkół u s iłu ją cych form u ło w ać ogólne zasady e w o lucji. Chcemy salwować pro ble m a ty
kę d y n a m ik i postępu, spodziewając się po n ie j znakom itych owoców w dziedzinie m etodologii um iejętności ludzkich, dociekającej, u w ie rz y te ln io n e j w doświadczeniach zasad dobrej roboty.
Tadeusz K o ta rb iń s k i
/
Józef Chałasiński
Socjologia .polska w latach migdzywo
jennych a prgdy społeczne i umysłowe
Z A G A D N IE N IE ZA LE Ż N O Ś C I N A U K I OD SPOŁECZEŃSTW A K ie d y K oleg iu m In k w iz y c ji w 1616 r. um ieściło dzieło K o p e rn ika na liście ksiąg zakazanych, to potępienie d o ty c z y ło nie a b s tra k c y jn e j astro
n o m ii K opernika, lecz jego „s o c jo lo g ii". Z teologicznego bow iem p u n k tu w idzenia K o p e rn ik b u rz y ł kościelną „s o c jo lo g ię św ia ta ". K olegium uw ażało, że nauka K o p e rn ika to „fa lsa d octrina pythagorea in perni- ciem ecclesiae catholicae e x c o g ila ta " — „fa łs z y w a nauka w ym yślon a na zgubę kościoła k a to lic k ie g o ".
A k ie d y u staw odaw cy parlam en tó w p o łu d n io w y c h stanów A . P.
u c h w a la li potępienie te o rii D arw ina, to także' nie chodziło tu o b io lo gię. O pow iadają, że podczas debat nad uchw alaniem praw a przeciw e w o lu c ji w je d n y m ze stanów, jeden z p rz e c iw n ik ó w te o rii e w o lu c ji z w ró c ił się do W y s o k ie j Iz b y z następującym w yzw a n ie m : „P opatrzcie na m nie i pow iedzcie, czy c z ło w ie k pochodzi od m ałpy?" Ustaw odaw ca ten w ie rz y ł zapewne św ięcie w raz z p u ry ta ń s k im i założycielam i sw o je j / o jc z y z n y sprzed trzech stuleci, że ziem ia je s t n ie ruch o m ym centrum św iata, A m e ry k a k ra je m w y b ra n y m przez Boga, a on i jego b ia li w s p ó ł
zio m ko w ie najdo sko na lszym i tw o ra m i Boga, dla k tó ry c h w y g o d y p oroz
w ieszał on g w ia zd y na nie bie — i s tw o rz y ł zw ierzęta i M u rz y n ó w . Je
żeli n a u k i przyrodnicze ta k b lis k o d o ty k a ją społecznych poglądów , to ileż ściślejszy je st zw iązek pom iędzy naukam i społecznym i a życiem społecznym .
N a ro d o w y socjalizm w y k lin a ł m arksizm i socjologię, ja k o w y tw o ry żyd o w s k ie j um ysło w o ści i zgniłego lib e ra liz m u i w ra c a ł do daw nych m ity c z n y c h ko n c e p c ji świata, w k tó ry c h Bóg rządzi św iatem przez w y brane narody. H itle ry z m gło sił, że Bóg je s t pochodzenia germ ańskiego, a z C hrystusa ro b ił n o rd y k a *).
i) P a trz ilu s tra c ja w książce St. Ossowskiego: „W ią ż Społeczna i dziedzictw o k r w i“ , w y d . I, 1939, po str. 116.
12 JOZEF CHAŁASIfłSKI
Teraz znow u po w o jn ie Senat S tanów Z jednoczonych A . P., działaiac pod w p ły w e m p rze dsta w icie li przem ysłu, s k re ś lił sekcję n a u k społecz- n ych w p ro je k c ie N a ro d o w e j F undacji N a u kow e j, poniew aż przedsta
w ic ie le przem ysłu o b a w ia li się, że socjologia i badania socjologiczne mogą byc niebezpieczne dla in teresó w p rz e m y s łu 2).
Zależność n a u k i od p ro ble m ó w życia współczesnego sięga często bardzo daleko. Z d ru g ie j s tro n y nauka, podobnie ja k technika czy sztu
ka, ma sw o je własne p ra w id ło w o ś c i rozw o jo w e . R ozw ój n au ki podob
nie ja k ro z w o j te ch n iki, ma sw oją ciągłość h istoryczną. N a u k a j a k w o g o ł e m y s i ł u d z k a , u d o s k o n a l a s i ę w s p o s ó b c i ą g ł y c h o c i a ż r o ż n e k l a s y p r z o d u j ą c e w j e j r o z w o j u z m i e n i a ł y s i ę n a p o s t e r u n k u n a u k i .
„ ,Cz^ n ic Pozostaje z epok poprzednich, w k tó ry c h naukę tw o - L r , asyi ?P°.łe,czne? C zy m yśl X IX w. je st ty lk o pro du ktem , J teR° stu ]ecia? C zy m c me odziedziczyła po przeszłości nie ty lk o hum anizm u, ale i kla syczn ej starożytności?
, Rzem iosło naukow e u ję te w historyczne ra m y różn ych u s tro jó w spo
łecznych s łu żyło rożnym klasom , nie w szystkim w je d n a ko w e j m ierze A le raz o sią gn ię ty poziom w ie d z y i te c h n ik i n a u ko w e j je s t t r w iły m do
ro b kie m k u ltu r y lu d z k ie j. Sztuka drukarska, um iejętność czytania i p°- sama, podobnie ja k nauka m yślenia logicznego w pew nych okresach h is to rii s łu ż y ły g ło w n ie klasom w yb ra nym . Raz zdobyte przez człow ie ka s ta n o w iły je d n a k trw a łe zdobycze o g ó ln o lu d zkie j c y w iliz a c ji.
Wie je s t rzeczą ła tw ą dokładne przeprow adzenie g ra n ic y pom iędzy ty m co je st w k u ltu rz e lu d z k ie j o g ó ln o lud zkie i trw a przez tysiąclecia7 przekazyw ane z k la s y do klasy, a tym , co p rzem ija w raz z przem ijaniem hegem ona k u ltu ra ln e j ja k ie jś je d n e j k la s y społecznej.
c .i ;',T iru.dność P ° le?a n ie na ty m - pisał M a rks - b y zrozum ieć, że sztuka i epos g re cki są związane z o kre ś lo n y m i społecznym i form am i rozw o ju . Trudność le ży w zrozum ieniu tego, że w ciąż dają nam one roz-' d o £ ig ń io n e g o nw 21orWu-P» r ily m “ “ “ “ d *0W" * 1 n ie '
A . N. S je ro w pisał: „W o b e c praw dziw ego p ię kna w ’ sztuce czas jest bezsilny — inaczej me zachw ycanoby się ani Hom erem , Dantem i Szeks- pirem , am Rafaeiem, T ycja n em i Poussinem, ani Palestriną, H aendlem i G lu c k ie m .. A n d rz e j Zdano,w w głośnym p rze m ó w ie niu na tem at zagadnień m u z y k i ra d zie ckie j p rz y to c z y ł ten pogląd S jerow a zaopatru
jąc go uwagą, że: „ A . N . S je ro w m ia ł głęboką s łu s z n o ś ć "1) P w n fv w p m W ty r?' ŻK ro z w ° j n a u ki i Sztuki k s z ta łtu je się w pra w d zie pod
? zapotrzebow ania społecznego, ale na podłożu k u ltu ra ln e g o n f l n f Ci!Wr Przeszłosci- Lenin z naciskiem p od kre śla ł zasadnicze znacze- me n a u k i b u rzu a zyjn e j dla ro z w o ju socjalizm u i s o cja listyczn e j k u ltu ry .
gląd2)S o c jo fo ¿ c z n y ^ Ct.e^ ^ / l 194:7 / ,stTC*230^^a, id e ° l0gia 1 tCChnika SP °łeczna“ > „P rz e - 4) AKUZH iCa Z d^ ia 4— 11 stycznła 1948- M o tto na stro n ie ty tu ło w e j.
a. ¿ d a n o w : „O zagadnieniach m u z y k i ra d z ie c k ie j“ , „O d ro d ze n ie “ , 27.6.1948.
SOCJOLOGIA POLSKA A PRĄDY SPOŁECZNE I UMYSŁOWE 13
W zw ią zku z ty m Len in zw racał uwagę na następujące słow a K. K au- tsky'ego, k tó re uw ażał za „g łę b o k o słuszne i w ażne". „W ie lu z naszych re w iz jo n is ty c z n y c h k r y ty k ó w sądzi — pisał K a u ts k y — ja k o b y M a rks tw ie rd z ił, że ro z w ó j ekonom iczny i w a lk a klasow a stw arzają nie ty lk o w a ru n k i dla p ro d u k c ji so cja listyczne j, lecz ró w n ie ż bezpośrednio rodzą ś w i a d o m o ś ć (podkreślenie K. K.) je j k o n ie c z n o ś c i. . . A to jest zu
pełnie niesłuszne. Rozumie się, że socjalizm , ja k o nauka, ta k samo w y rasta ze' współczesnych stosunków ekonom icznych, ja k w a lk a klasow a p ro le ta ria tu , ta k samo ja k i ona w y p ły w a z w a lk i p rze ciw biedzie i nę
d zy mas, k tó re rodzi ka p ita liz m ; ale socjalizm i w a lk a klasow a pow stają obok siebie, a nie je d no z drugiego, pow stają na g runcie różnych przesła
nek. W s p ó ł c z e s n a ś w i a d o m o ś ć s o c j a l i s t y c z n a m o ż e p o w s t a ć t y l k o n a p o d s t a w i e g ł ę b o k i e j w i e d z y n a u k o w e j . W r z e c z y s a m e j w s p ó ł c z e s n a n a u k a e k o n o m i c z n a j e s t w t a k i m s a m y m s t o p n i u w a r u n k i e m p r o d u k c j i s o c j a l i s t y c z n e j , j a k — p o w i e d z m y — w s p ó ł c z e s n a t e c h n i k a , p r o l e t a r i a t z a ś — p r z y n a j l e p s z y c h c h ę c i a c h — n i e m o ż e s t w o r z y ć a n i j e d n e j , a n i d r u g i e j ; o b i - e w y n i k a j ą z w s p ó ł c z e s n e g o p r o c e s u s p o ł e c z n e g o . N o s i c i e l e m z a ś n a u k i j e s t n i e p r o l e t a r i a t , l e c z i n t e l i g e n c j a b u r ż u a z y j n a (podkreślenie K. K .): w g ł o- w a c h p o s z c z e g ó l n y c h c z ł o n k ó w t e j w a r s t w y p o w s t a ł w s z a k r ó w n i e ż w s p ó ł c z e s n y s o c j a l i z m , i d o p i e r o p r z e z n i c h z o s t a ł u d z i e l o n y w y r ó ż n i a j ą c y m s i ę s w y m r o z w o j e m u m y s ł o w y m p r o l e t a r i u s z o m , k t ó r z y n a s t ę p n i e w n o s z ą g o d o w a l k i k l a s o w e j p r o l e t a r i a t u ,
t a m , g d z i e p o z w a l a j ą n a t o w a r u n k i . T a k w i ę c ś w i a d o- m o ś ć s o c j a l i s t y c z n a — t o c o ś , c o z o s t a ł o z z e w n ą t r z w n i e s i o n e d o w a l k i k l a s o w e j p r o l e t a r i a t u , n i e z aś c o ś , c o p o w s t a ł o w n i e j ż y w i o ł o w o " 5).
M O M E N T Y K LA S O W E W P O C Z Ą T K A C H S O C JO LO G II POLSKIEJ N ie piszę na ty m m iejscu h is to rii s o c jo lo g ii p o ls k ie j. Co do począt
k ó w s o c jo lo g ii p o ls k ie j ograniczę się je d y n ie do zaznaczenia, że za ró w no początki filo z o fii społecznej w X V I I I w. — H. K o łłą ta j, St. Staszic i in n i — ja k i początki s o c jo lo g ii w ściślejszym rozu m ie niu w ią z a ły się bardzo ściśle- z prądem in te le ktu a ln e g o lib e ra lizm u .
Z p u n k tu w idzenia interesującego nas w te j c h w ili m om entu k la s o wego w ro z w o ju s o c jo lo g ii p o ls k ie j na uwagę zasługują dw ie h is to ry c z ne postacie i dwa ośro dki polskiego życia k u ltu ra ln e g o : L u d w ik Gum- p lo w ic z i K ra k ó w oraz L u d w ik K rz y w ic k i i W arszawa.
L u d w ik G um plow icz (ur. 1838 — zm. 1909) zaczynał sw oją k a rie rę naukow ą i p ub licystyczn ą w K ra k o w ie w ty m okresie, k ie d y zaostrzał się coraz b ardziej k o n flik t pom iędzy ko n se rw a tyw n ą e litą szlachecko-zie-
5) w . L e n in : „Co ro b ić ? “ (D zieła w y b ra n e w dw óch tom ach, w ję z y k u po lskim , t. I, cz. i. s tr. 173).
14 JOZEF CHAŁASIŃSKI
m iańską a now ą postępow ą in te lig e n c ją mieszczańską. G um plow icz na
leżał do te j d ru g ie j i naw et b y ł redaktorem „ K r a ju " (1869— 1874), skieć row anego p rze ciw hegem onii k ra k o w s k ic h ko nse rw a tystów . Na ty m tle zrozum iałe stają się przeszkody, ja k ie m ia ł G um plow icz na drodze swej nau ko w e j k a rie ry na U n iw e rsyte cie Jagielloń skim , k tó r y o d rzu cił jego h a b ilita c ję w 1866 r. Po niepow odzeniach w K ra k o w ie G um plow icz prze
nió sł się do Grazu, gdzie n a jp ie rw (1875) został docentem, a następnie p ro fesorem (1882) praw a a dm inistracyjne g o na tam tejszym u n iw e rs y te c ie ").
N ie z ry w a ją c łączności z nauką polską i p isując do p o lskich czasopism, G um plow icz zaczął rów nocześnie p isyw a ć po niem iecku. N ie m ie ckie prace socjologiczne G um plow icza za jm u ją ta k w y b itn e m iejsce w ro z w o ju s o c jo lo g ii n ie m ie ckie j, że n ie k tó rz y uw ażają go za o jca s o c jo lo g ii n ie m ie ckie j. „G ru n d riss der S oziologie" ogłoszony w 1885 r. b y ł pierw szym zarysem s o c jo lo g ii w ję z y k u nie m ie ckim . Po p olsku o g ło sił G um plow icz
„S ystem s o c jo lo g ii" w 1887 r. (437 stron). „G ru n driss der S oziologie", p o dobnie ja k inne k s ią ż k i G um plow icza, p rzełożony został na szereg ję z y kó w . „G ru n d ris s " w yszedł w przekładzie fra n cu skim („Précis de socio
lo g ie ", 1896), w a n g ie lskim („T he O utline s of S ociolo g y", 1899), w ro s y j
skim . („O s n o w y s o c jo lo g ii", 1899) i w ja p oń skim (1901).
Z Grazu, gdzie w y k ła d a ł pra w o a d m in istra cyjn e , u trz y m y w a ł G um p lo w icz rozległe stosunki naukow e, bio rąc ż y w y u dział w so cjo log icz
nym ru ch u e u rop e jskim i am erykańskim .
W K ra k o w ie , w ośrodku in te le k tu a ln y m zg rupow anym p rz y U n iw e r
sytecie Jagielloń skim , socjologia n ie cieszyła się uznaniem. K ra k ó w n jia ł sw oją filo z o fię społeczną p rze ciw staw ia jącą się p o z y ty w is ty c z n y m te n dencjom s o c jo lo g ii Comte'a, Spencera czy M arksa. U n iw e rs y te t Ja g ie l
lo ń s k i niechętnie w id z ia ł am bicje s o c jo lo g ii do w ye m a ncyp o w a nia się spod hegem onii h is to rii i do zajęcia osobnego m iejsca w śród n auk aka
dem ickich. H is to ry k Józef Szujski, k tó r y w y w a rł n a js iln ie js z y w p ły w na społeczno-filozoficzne p og lą d y tego środow iska, b y ł pod w p ły w e m G ui- zota „ H is to r ii c y w iliz a c ji w E uropie i F ra n c ji" i w ie rz y ł w dom inującą rolę czy n n ik a m oralnego w h is to rii. Trzonem h is to rio z o fii Szujskiego b y ło przekonanie o d o m inu ją ce j r o li o patrznościow ych in d y w id u a ln o ś c i n a tch n io n ych przez Boga. S zujski uważał, że w dziejach są okresy,
„ w k tó ry c h Bóg śle jednego czło w ie ka i tem u jednem u C złow iekow i daje moc w ie lk ą organizatorską, sw oją w łasną poniekąd, k tó re j n ie m iał chaos ty s ią c ó w " 7).
W ła d y s ła w K onopczyński, jeden z czo ło w ych h is to ry k ó w następnej generacji, k tó r y pod w zględem p o lity c z n y m re prezentow ał narodow ą dem okrację („endecję"), pisa ł o Szujskim co następuje: „Z ca łym sza
cunkiem dla nau ko w e go tru d u S zujskiego w yznać m usim y, że ja k o
„m is trz ż y c ia " k ru s z y ł on k o p ie za rządzącą w G a lic ji klasę ziem iańską i rzą d y je j starał się ochraniać. O na to rzekom o je d y n ie upraw n io n a do * V
6) P a trz F r. M ire k : „S ystem socjologiczny. G u m p lo w icza “ , 1930, także St. Posner:
„ L u d w ik G u m p lo w ic z “ , 1912, i M. Szerer: „U w a g i nad te o ria m i socjologicznym i G u m p lo w icza “ . „E k o n o m is ta “ , 1915, t. I I I — IV , str. 126— 159.
V B r. D e m b iń s k i: „S z u js k i i jego synteza d z ie jó w “ . K ra k ó w , 1908, str. 8.
SOCJOLOGIA POLSKA A PRĄDY SPOŁECZNE 1 UMYSŁOWE 15
k ie ro w n ic tw a z ty tu łu zasług, w y ro b ie n ia , dośw iadczenia — k a ż d y in n y, k to sięga po w p ły w y , budzi ru ch od dołu, apeluje do ludu, je st pogro- bow cem S icińskich lu b F redrów , sieje nierząd, u p ra w ia l i b e r u m c o n s p i r o. D uch ciasny, k a s to w y ziem iaństw a zh ołdo w a ł tu n a jw i
doczniej ducha Szujskiego, ducha h is to r ii” 8 *).
In te le k tu a ln e środow isko kra ko w skie , zajm ujące przodujące m iejsce w w ie lu dziedzinach n a u k i p o lskie j, b y ło zdecydow anie niechętne so
cjologicznem u now atorstw u. T y m bardziej, że socjologia w o w ym czasie związana b y ła ściśle z p ostępow ym i rucham i społecznym i. Z p u n k tu w i
dzenia społeczno-ideologicznego in te le k tu a ln e środów isko K ra k o w a u le gało przem ożnem u w p ły w o w i k o n s e rw a ty w n y c h sfer szlachecko - zie
m iańskich. N a uniw ersytecie" k ra k o w s k im nie m ie li szczęścia w y b itn i so cjo log o w ie polscy: L u d w ik G um plow icz i L u d w ik K rz y w ic k i. U n iw e rs y te t Ja g ie llo ń s k i nie p o w o ła ł ich ną k a te d ry, m im o że m ie li obaj n a j
wyższe k w a lifik a c je naukow e po temu, g d y na przełom ie X IX i XX w ie k u b y ła a ktualna sprawa k a te d ry s o c jo lo g ii w K ra ko w ie . Rzeczy
w iście w 1910 r. stw orzono katedrę chrześcijańskich n a u k ekon o m icz
nych na w yd z ia le te o lo g iczn ym i pow ierzono ją księdzu d r K. Z im m er- m anow i (ur. 1874, zm. 1925).
Zresztą nie ty lk o socjologia m iała tru d n o ści na u n iw e rs y te c ie k ra ko w skim . Podobnie b y ło ze studiam i społeczno-gospodarczym i, dla k tó ry c h nie b y ło zrozum ienia.
O s w o je j książce „M a s z k ie n ic e ” (1901), k tó ra zapoczątkow ała w Pol
sce k ie ru n e k m o nograficznych s tu d ió w społeczno-gospodarczych, pisze Franciszek B ujak, że „d o r e a l i z a c j i tego pom ysłu dał m i podnietę dopiero znany poseł s o c ja lis ty c z n y Ig n a c y D a s z y ń s k i"0) Te so c ja lis ty c z
ne k o n ta k ty , a przede w szystkim odrzucenie p ro p o z y c ji w spółpracy z k o n s e rw a ty w n y m „C zasem " w zw alczaniu ra dykalnego ru ch u ch ło p skiego, n ie u ła tw iły B u ja k o w i u n iw e rs y te c k ie j k a rie ry . Z m ie n ił przed
m io t h a b ilita c ji z g eo g ra fii na h is to rię gospodarczą, poniew aż geograf p rof. C zerny-Schw arzenberg ro b ił m u tru d n o ści z p o lity c z n y c h p ow o dów. „Jeszcze w 1905 r. s p rze ciw ia ł się m o je j h a b ilita c ji — pisze Bu
ja k — poniew aż uw ażał m nie za so cja listę ” 10).
W społecznych stosunkach K ra ko w a nie b y ło k lim a tu dla so cjo log ii.
G um plow icz, k tó r y nie m ia ł w a ru n k ó w ro z w o ju s o c jo lo g ii w K ra kow ie, znalazł je za granicą, w zw ią zku z in te le k tu a ln y m życiem liberalnego . m ieszczaństwa i zw iązanej z n im in te lig e n c ji. W K ra k o w ie takiego lib e
ralnego mieszczaństwa nie b yło . Rzecz interesująca, że studia społeczno- gospodarcze B ujaka z n a la zły początkow o oparcie nie w ruchu o id e o lo g ii m ieszczańskiej, lecz w ru ch u socjalistycznym .
Ja k się p rzedstaw iają p oczą tki s o c jo lo g ii w W arszawie? Z w ią zki so c jo lo g ii z mieszczańską ide olo g ią „p ra c y organicznej nie s tw o rz y ły
8) W ł. K on o p czyń ski: „ U m a rli m ó w ią “ , Poznań 1929, str. 44 45.
9) F ranciszek B u ja k : „D ro g i m ojego ro z w o ju um ysłow ego“ . „N a u k a P olska“ , t< VI/1927, str. 116.
,0) F ranciszek B u ja k : Loc. cit. 124.
16 JOZEF CHAŁASINSKI
silniejszego ru ch u naukow ego. N a w e t w W arsza w ie lib e ra ln e miesz
czaństwo nie w y tw o rz y ło w łasnego ruchu socjologicznego, z w y ją tk ie m p u b lic y s ty k i A . Ś w iętochow skiego. A n i Comte, ani Spencer, przeszcze
p ie ni na teren w arszaw ski, n ie za po czątkow ali ro z w o ju m ieszczańskiej
s o cjo lo g ii. . . . e
N aw iasem w a rto zw rócić uw agę na to, że w A n g lii, ojczyźnie Spen
cera socioloqia rów nież ro z w ija ła się bardzo słabo. Podobnie ja k Spen
cer w ogóle socjologia anglosaska, odpow iednią glebę dla siebie znala
zła 'd o p ie ro w A m eryce. W A n g lii dobrze ro zw in ę ła się natom iast miesz
czańska lib e ra ln a ekonom ia. K lasyczna ekonom ia liberalna, zanim stała
■-ie a bstra kcyjn ą nauką akadem icką, posiadała ch arakte r m ieszczańskiej
" s o c jo lo g ii". W e F ra n c ii — od C o m te a do D u rkh eim a — można m ow ie o s o c jo lo g ii m ieszczańskiej, ja k k o lw ie k i we F ra n c ji lib e ra ln a ekonom ia posiadała charakter m ieszczańskiej „s o c jo lo g u .
U fo rm o w a nie się s o c jo lo g ii w a rszaw skiej w osobną dziedzinę w ią że się z postacią L u d w ik a K rz y w ic k ie g o , z ruchem ro b o tn iczym i z id e o logią socjalizm u. R ozw ój s o c jo lo g ii w W arszaw ie zasługuje ty m bardziej na uwagę, że w K ró le s tw ie w ciąż nie b y ło p o lskich w yższych uczelni, w k tó ry c h m yśl socjologiczna zn ajd o w a ła b y trw a łe oparcie. S ocjologię u p ra w ia li działacze i p u b licyści, dla k tó ry c h socjologiczna p u b lic y s ty k a b y ła narzędziem ich działalności społeczno-narodow ej. Z ty m w iązał się p o p u la ryza to rski ch arakte r tej p u b lic y s ty k i u p ra w ia n e j na łam ach postępow ych ty g o d n ik ó w .
Po ro k u 1880 do „P rzeglądu T y g o d n io w e g o " zał. w 1866 r „ d ojdzie
„P ra w d a " wychodząca pod re d a kcją A leksandra Ś w iętochow skiego od 1881 r. i „G lo s " w ychodzący pod re d akcją J. L. Popław skiego od r.1886.
W ie le m iejsca pośw ięcał ró w n ie ż s o c jo lo g ii „P rzegląd F ilo z o fic z n y w y chodzący w W a rszaw ie od 1897 r. i „E konom ista .
Na przełom ie X IX i X X stulecia w Polsce je st ju ż duże grono pisa
rzy, piszących na tem aty socjologiczne. O bo k n a jw y b itn ie js z y c ja L u d w ik G um plow icz (ur. 1838 r. — zm. 1909 r.), L. K r z y w ic k i (ur. 1859 r.
__ zm. 1941 r.) i E. A b ra m o w s k i (ur. 1868 r. — zm. 1918 r.) w ystę pu ją . Z B a lic k i (ur. 1858 r. — zm. 1916 r.), W . M . K o z ło w s k i (ur. 1858 r. — zm.
1932 r.) K. K elles-K rauz (ur. 1872 r. — zm. 1905 r.), St. K ru s iń s k i (ur.
1 8 5 7 r -_ zm 1886 r.), B. L im a n o w ski (ur. 1835 r. zm. 1935 r.), J. K.
P otocki (ur. 1854 r. — zm. 1899 r.), L. W in ia rs k i i in n i.
W iększość z w y m ie n io n y c h a uto ró w : K rz y w ic k i, A b ra m o w ski, K elles- Krauz, ^ K ru siń ski, L im a n o w ski b y li ideologicznie zw iązani z so c ja liz m em . M ożna w ięc pow iedzieć, że ro z w ó j so cjo lo g u w W arszaw ie w ią zał się g łó w n ie z ruchem ro b o tn ic z y m i z ide olo g ią socjalizm u. M o z n a t e ż p o w i e d z i e ć , ż e i d e o l o g i ę s o c j a l i s t y c z n e g o r - u c h u w K r ó l e s t w i e P o l s k i m w y p r a c o w y w a l i p u b l i c y ś c i - s o c j o l o g o w i e , p o d c z a s g d y i d e o l o g i ą k o n s e r w a t y w n ą p a r t i i s z l a c h e c k o - z i e m i a ń s k i e j s t a ń c z y k o w w G a l i c j i w y p r a c o w y w a l i p u b l i c y ś c i - h i s t o r y c y ( K a l i n k a , S z u j s k i , B o b r z y ń s k i ) .
SOCJOLOGIA POLSKA A PRĄDY SPOŁECZNE I UMYSŁOWE 17
S O C JO LO G IA A N A R O D O W A D E M O K R A C JA
Już w samych początkach zaznaczył się w yra źn ie udział socjologów po' stronie społeczno-politycznej o p o z y c ji lib e ra ln e j i so cja listyczne j:
L u d w ik G um plow icz w K ra k o w ie i cała grupa id e olo g ów so cja listycz
n ych w W arszaw ie. W W arszaw ie socjologia form o w a ła się w ścisłym zw iązku z id e olo g iczn ym i problem am i n o w ych ru c h ó w społecznych.
M ia ła ona charakter socjologicznej p u b lic y s ty k i, a nie n a u k i akadem ic
k ie j.
Z u pełnie inaczej rzecz się m iała z historią, zwłaszcza tam gdzie, ja k w K ra k o w ie , stała się ona stateczną nauką akadem icką. Pod względem społecznym „o b ó z " h is to rii b y ł k o n s e rw a ty w n y ; stał w obronie hegemo
n ii kla s h isto ryczn ych p rze ciw ko dążeniom n o w y c h klas społecznych.
A k a d e m ic k ie j h is to rii nie b y ło nie ty lk o po stronie socjalizm u, lecz w początkach nie b y ło je j ró w n ie ż po stronie narod o w ej dem okracji, k tó ra szlachecko-ziem iańskiej hegem onii przeciw staw iała sw ój program mieszczański. D opiero później, po „stańczykach", narodow a dem okracja p rze jm ie p atro n at społeczno-polityczny nad h istorią. W fo rm a c y jn y m okresie endecji, w pierw szych latach „G ło s u " w arszaw skiego pod re
d akcją J. L. Popławskiego, w ysunęła się na czoło nie historia, lecz zno
w u socjologiczna p u b lic y s ty k a . K onopczyński w następujących sło
w ach przedstaw ia początki endecji: „T w ó rc y n arodow ej d e m okracji nie m ie li w sw ym gronie, ani jednego h istoryka. J. L. P opław ski b y ł p ra w n ikie m , społecznikiem , zaw odow ym publicystą. Z yg m u nt B a lic k i so cjo lo giem. D m o w ski to z w ykszta łce nia p rz y ro d n ik , p ow ie d zie lib yśm y: n ie u błagany p rz y ro d n ik . Z yg m u nt W a s ile w s k i — p ra w n ik. S tanisław G rab
ski i Stan. G lą biński — ekonom iści. Czasowo i na k ró tk o p rz y lg n ę li do tego obozu h is to ry c y : W a c ła w Tokarz, S tanisław Z a krzew ski i Adam Szelągowski, cała zresztą w spółpraca tych dw óch ostatnich z p o lity c z ną m yślą wszechpolską re d u k u je się do w y w o d ó w o odw iecznej p olsko ści Rusi C zerw onej, o „p ra w a ch P olaków na R usi". Po ogłoszeniu p ro gram u narod o w ej dem okracji, zwłaszcza zaś po ro k u 1905, do obozu je j Weszli albo z b liż y li się n a jw y b itn ie js i dziejopisarze w 'K r ó le s tw ie : T. Korzon, A . Jabłonow ski, W ł. Smoleński, A l. Kraushar, J. K. K ochanow ski, ta k dalece że przed w o jn ą tru d n o b y ło znaleźć w W arszaw ie h is to ry k a o le w ic o w y m zabarw ieniu. Potem n asta ły spory o orientację: w ię k szość uznała, że zgodnie z dośw iadczeniem w ie k ó w trzeba coś zrobić, nie można siedzieć z założonym i rękam i, w bra ku Napoleona niech bę
dzie w y z w o lic ie le m P olski cesarz W ilh e lm , itd ." 11). - P rzypom inając te społeczno-polityczne pow iązania h is to rii nie choc zi m i b y n a jm n ie j o d y s k w a lifik a c ję naukow ą h is to ry k ó w . W ja k im k o lw ie k obozie p o lity c z n y m b y ł Korzon, Sm oleński czy sam K onopczyński, nie przestają oni należeć do n ajznakom itszych uczonych, k tó ry c h m ysi .tw órcza i dorobek n a u k o w y wzbogacają nie ty lk o naukę burzuazyjną, i nie ty lk o naukę polską, lecz naukę w ogóle. S ocjologia ła t m ię d zyw o jen nych , w szystko je d no czy zorientow ana lib e ra ln ie czy socjalistycznie,
i ń W ł. K onopczyński: „ U m a rli m ó w ią “ . Poznań 1929, str. 44—45.
2 Myśl Współczesna
18 JOZEF CHAŁASIŃSKI
n ie w ą tp liw ie ty lk o tra c iła na tym , że je j adepci za m ało s tu d io w a li zna
k o m ity c h p o lskich h is to ry k ó w , bez w zględu na to ja k ie j b y li om orienta- Cjl w 'p r z y to c z o n e j re la c ji K onopczyńskiego in te re su ją cy je st m om ent chronolooiczny. O to po 1905 r., po re w o lu c ji, m ieszczański ruch p o lity c z n y narodow ej d e m o kra cji i k o n s e rw a ty w n y ruch szlachecko-ziem ianski będą się spierać o orientację, ale obydw a p rze ciw staw ią się socja 1/
Jak z tego w idać, w ro z w o ju n a u k i p o lskie j, a zwłaszcza nauk spo
łecznych — h is to rii, s o c jo lo g ii i in n ych — nie brak m om entów kla so w ych. O bok ideologicznej w a lk i, toczącej się w płaszczyźnie kla so w ej, w yra źn ie w ystę p u ją jednakże w a lk i pom iędzy odłam am i, pom ięazy ro ż
n y m i grupam i w obrębie te j samej k la s y społecznej.
Na uwaqę zasługuje nie ty lk o w a lka , ja ka na przełom ie X IX 1
w ie k u toczyła się pom iędzy „sta ń c z y k a m i" a endecją Romana D m ow skiego, pom iędzy „feudalizm em g a lic y js k im a ka pita lizm em w arszaw skim i socjalizm em w arszaw skim — lecz także pom iędzy lib e ra ln ą in te lig e n c ją czy lib e ra ln y m odłam em m ieszczaństwa a endecją, c z y li k o n s e rw a ty w n y m i n a c jo n a listyczn ym odłamem mieszczaństwa.
Przez c a ły okres la t m ię d zyw o je n n ych socjologia polska, obciążona tra d y c ja m i i sym patiam i lib e ra ln y m i i so cja listyczn ym i, będzie m iała zdecydow anego p rze c iw n ik a w narod o w ej dem okracji.
N a ro d o w a 'd e m o kra cja , któ ra pow stała i ogłosiła sw ój p ie rw szy p ro gram w 1897 r., id e i socjalno-dem okratycznej p rze ciw sta w iła ideę naro- dow o-dem okratyczną i sama o k re ś liła się ja k o k ie ru n e k a n ty lib e ra ln y . ,Są dziś w ła ś c iw ie w społeczeństw ie p olskim — pisał w 1917 r. Z ygm unt W a sile w ski, jeden z tw ó rc ó w tego ruchu — dwa zasadnicze obozy: je den n a r o d o w y . . . i d ru g i obóz, k tó r y ogólnie nazwać by można lib e ra l
nym . . . N a jw ię c e j program u i Z abarw ienia daje tem u obozow i k ie ru n e k s o c ja ln o -d e m o kra tyczn y" l2).
Ten n a ro d o w y obóz n a js iln ie j zw alczał L. K rz y w ic k ie g o . P rzyw ódcy teqo obozu: Roman D m ow ski, Z yg m u nt W a sile w ski, Roman R ybarski j in n j __ b y li zd ecydow anym i p rze ciw n ika m i s o cjo lo g ii, ja k o nauki, któ ra ich zdaniem opiera się na fa łs z y w y c h założeniach kosm opolitycznego .społeczeństw a", w ro g ic h „p sych iczn e j osobow ości" narodu
Ten antagonizm narodow ej d em okracji, k tó r y p rze trw a ł od końca stulecia X IX do ostatniej w o jn y , k ie ro w a ł się nie ty lk o przeciw ko m a ik - sizm ow i, lecz w ogóle p rze ciw ko całej s o cjo lo g ii, co znalazło w yra z w szczególności w książce Romana R ybarskiego „N a ró d , jednost a i kla sa " (1926) oraz w w y p o w ie d zia ch Z ygm unta W a sile w skieg o w „ M y
ś li N a ro d o w e j". , . . , .. 0
N iechęć endecji do in te le ktu a ln e g o lib e ra liz m u 1 socjalizm u, któ rą Roman R ybarski z pasją w y ła d o w a ł we w spom nianej książce, zasługuje ty m b ardziej na uwagę, że w dziedzinie ekon o m ii stara endecja stała na stanow isku lib e ra lizm u . P rzedstaw iciele u n iw e rs y te c k ie j ekon o m ii p o l
sk ie j s k ło n n i b y li uważać, że lib e ra liz m e konom iczny to k ie ru n e k n a jb a r-
12) Z y g m u n t W a sile w ski: „D e m o k ra c ja n a ro d o w a “ . P io tro g ra d 1917, str. 16.
SOCJOLOGIA POLSKA A PRĄDY SPOŁECZNE I UMYSŁOWE 19
dzie j odp o w ia da ją cy d u ch o w i narodu polskiego. Jeden z czo ło w ych e ko n om istów polskich z k ra k o w s k ie j szko ły pisał:
„O to , g d y w m y ś lim y się w k ie ru n e k d o k try n a ln y w szystkich w ie lk ic h m y ś lic ie li i p isa rzy polskich, p rz y jd z ie nam ła tw o stw ierdzić, że w szys
c y oni h o łd u ją temu, co dziś n azyw am y «liberalizm em gospodarczym ».
... Jest to cechą w spólną w s z ystkich p olskich pisarzy p o lityczno -g osp o darczych, a w ięc Staszica i K o łłą ta ja , N axa, o byd w u b raci S tro yn o w - skich, S urow ieckiego, M aleszew skiego i Skarbka, C ieszkow skiego i Hoene - W rońskiego, K am ieńskiego, Supińskiego i D u najew skiego aż do współczesnych, np. C zerkaw skiego, nie m ów iąc o ekonom istach żyją cych , stojących ró w n ie ż z bardzo m a łym i w y ją tk a m i na g runcie lib e ra liz m u ( K rzyżanow ski, Zaw adzki, T a y lo r, a naw et narodow o-dem o- k ra ty c z n y pisarz R ybarski o rie n tu je się zasadami e kon o m ii lib e ra ln e j)” .
„S tw ie rd zen ie to — czytam y dalej — je s t nieoczekiw ane, ale p ra w dziw e niem al bez zastrzeżeń. N ie można tego w ytłu m a c z y ć faktem , że są to pisarze przew ażnie X IX w,, bo w ty m okresie inne n arod y m ia ły w y b itn y c h pisarzy s zko ły so cja listyczne j, h istoryczne j, n e o m e rka n tylis- tycznej, narodow ej. Żadna z tych szkół na g runcie p olskim nie m ia ła sw ych w y b itn y c h p rze dsta w icie li w lite ra tu rze . M y ś l polska stale oscy
lo w a ła k o ło lib e ra lizm u polityczno-gospodarczego, naw et wówczas g d y prze byw a ła w sferze m is ty k i, ja k u H o e n e -W ro ń skie g o " 13 *).
„C z y w lib e ra liz m ie ekon o m istó w p o lskich — za p ytu je tenże a uto r
~ w yraża się nieufność do państwa, k tó re ja k o państw o zaborcze b y ło obce i w rogie? Być może, że i ten c z y n n ik odegrał tu pew ną rolę. A le in d y w id u a liz m m y ś li p o ls k ie j je st starszy i daleko głębszy. W p o 1 s k i e j l i t e r a t u r z e s p o ł e c z n o - g o s p o d a r c z e j w y s t ę p u j ą p e w n e d y s p o z y c j e ś w i a t o p o g l ą d o w e , k t ó r e o r i e n t u j ą s i ę w y r a ź n i e k u l i b e r a l i z m o w i . G ru n t dla k o le k ty w iz m u ja k i a tota lizm u w psychice p o ls k ie j je st n ie p rz y d a tn y i to w łaśnie w y - póJtora wi e k u ” W *ite ra tu rze polityczno-gospodarczej na przestrzeni W e d łu g poglądów tego autora, lib e ra liz m fra ncu ski p rz y c h o d z ił do o s i, n a tra fia ł na p rz y c h y ln e „d y s p o z y c je św ia to po g ląd o w e " i p rz y jm o - wa się w narodzie polskim . A u to r ten nie zadow alał się n a u k o w y m i adam am i czy sp ekulacjam i w dziedzinie ekonom ii, nie zadow alał się w zg.ędnym , w a ru n k o w y m charakterem s w o je j te o rii, lecz szukał oparcia s w o je j te o rii n au ko w e j w „m e ta fiz y c e ” narodu.
S O C JO LO G IA P O LS K A W OKRESIE DRUGIEJ NIEPODLEGŁOŚCI Po tam tej w o jn ie , k ie d y nauka polska zaczynała się organizow ać w oparciu o niepodległe państw o polskie, sytuacja s o c jo lo g ii nie w y g lą dała pom yślnie. W ie k X IX m ia ł w y b itn y c h pisarzy so cjo log iczn ych i m ia ł p u b lic y s ty k ę socjologiczną na w y s o k im poziom ie, ale nie m ia ł ośro dkó w kształcenia socjologicznego. N a w e t n a jw y b itn ie js i, ja k K rz y -
13> F. Z w e ig : „L ib e ra liz m p o ls k ie j m y ś li ekonom icznej“ . K ra k ó w 1937. s tr. 4—5- ł4> F. Z w e ig : Op. c it. str. 32— 33.
2*