• Nie Znaleziono Wyników

ODDZIA£ GROMADZENIA – WSPOMNIENIA

Przemijaj¹ rzeczy, przemijaj¹ ludzie, przemijaj¹ style. Je¿eli nie zosta³y zdokumentowane za pomoc¹ kamery i mikrofonu, to we wspomnieniach s¹ takie, jak pamiêæ, wyobraŸnia, wra¿liwoœæ osoby wspominaj¹cej.

Maciej Wojtyszko1 6 grudnia 1979 r. – dzieñ œw. Miko³aja. W Oddziale Gromadzenia radosny nastrój. Wszyscy wszystkim robi¹ prezenty. Tylko jedna z oœmiorga osób tu zatrudnionych dostaje dwa prezenty. Jeden – na po-witanie, to jej pierwszy dzieñ pracy w Gromadzeniu i w œwietnym ze-spole, drugi – oczywiœcie od œw. Miko³aja. Choæ dawno min¹³ zwyczaj urz¹dzania imprez, a prezent od œw. Miko³aja gdzieœ siê zapodzia³, to dar pracy w Gromadzeniu trwa do dziœ i – o dziwo – cieszy do dziœ.

Historia Gromadzenia tu przedstawiona zaczyna siê w czasie, kie-dy oddzia³ by³ dobrze rozwiniêtym piêtnastolatkiem, którym zarz¹-dza³a m³oda kierowniczka z m³odym zespo³em. Rozmieszczony w trzech pokojach oœmioosobowy oddzia³, pomimo ciasnoty i k³êbów papierosowego dymu, kipia³ ¿yciem. Rega³y i biurka zalega³y ksi¹¿-ki polsksi¹¿-kie, g³ównie skrypty, tytu³y rosyjsksi¹¿-kie w du¿ej liczbie i angiel-skie w mniejszej. Ka¿da z zatrudnionych tu osób odpowiada³a za wy-znaczony obszar. By³a pani od ksi¹¿ek z importu, zawsze przez du¿e „I”, od ksi¹¿ek rosyjskich, od skryptów i od zakupu polskiego, a wy-____________

mianê prowadzi³y a¿ dwie panie. By³a te¿ praca przy „taœmie” – ktoœ musia³ wpisywaæ akcesje do ksi¹¿ek u³o¿onych w stosy, segregowaæ je na poszczególne instytuty i przesy³aæ do opracowania.

Choæ o Bibliotece G³ównej Politechniki Wroc³awskiej w latach 70. i 80. mówi³o siê z zachwytem jako o pionierze komputeryzacji, a za œcian¹ Gromadzenia hucza³y maszyny do przetwarzania danych, to na biurkach le¿a³y zeszyty, zeszyciki, rejestr przybytków i karto-teki ró¿nego rodzaju. Papiery i papierki piêtrzy³y siê w du¿ych ilo-œciach. By³y te¿ dwie maszyny do pisania, jedna polska, druga z czcionk¹ rosyjsk¹, jedno liczyd³o i kalkulator – cud techniki, który kr¹¿y³ z r¹k do r¹k. Nowoprzyjêty pracownik dostawa³ fartuch, my-d³o i rêcznik, a co kwarta³ proszek do prania – luksusowe towary w czasach reglamentacji wszystkiego, co potrzebne do normalnego ¿ycia. Krzepi¹ce by³y za to liczby kupowanych ksi¹¿ek, które prze-czy³y regule ograniczonej dystrybucji luksusu. Dotyczy³o to g³ównie ksi¹¿ek polskich, skryptów i podrêczników kupowanych w tzw. wie-loegzemplarzówkach.

Warsztat zakupu polskiego to: „Zapowiedzi Wydawnicze” – dwu-tygodnik, z którego wycina³o siê ¿yletk¹ na specjalnej p³ytce kwa-dracik z tytu³em, pude³ko do alfabetycznego u³o¿enia fiszek, d³ugo-pis, który s³u¿y³ do zapisania rozdzielnika na „plecach karteczki” i du¿a torba, w której raz w tygodniu przenosi³o siê pude³ka z za-mówieniami do „wybranej-jedynej-najlepszej” Ksiêgarni Technicznej przy ul. Œwidnickiej. Transportem ksi¹¿ek zajmowa³a siê oczywiœcie Biblioteka, poniewa¿ to ona by³a stron¹ zainteresowan¹. Ksi¹¿ki be-letrystyczne kupowane by³y w podobny sposób, lecz w drugiej „wy-branej” ksiêgarni „Pod Arkadami”. Ka¿da dostawa ksi¹¿ek beletry-stycznych do biblioteki to prawdziwy bonus dla osób tu zatrudnio-nych. Dobra powieœæ, czy poszukiwany tomik poezji by³y na pocz¹t-ku lat 80. towarami reglamentowanymi. Mo¿liwoœæ wziêcia ich do rêki to premia i powód do zazdroœci dla osób pozbawionych tego przywileju. Agenda zakupu ksi¹¿ek polskich obejmowa³a tak¿e kupo-wane w wystarczaj¹cej liczbie skrypty i podrêczniki wydakupo-wane przez Wydawnictwo Politechniki Wroc³awskiej.

Techniczna praca z ksi¹¿kami dostarczonymi do Oddzia³u Gro-madzenia polega³a na: wpisaniu rachunku do tak samo wa¿nego co

znienawidzonego rejestru przybytków, w którym rzêdy cyferek w po-przek i wzd³u¿ nijak nie chcia³y siê zgadzaæ, nadaniu akcesji ksi¹¿-kom i do³¹czeniu obiegówek z rozdzielnikiem. Po przekazaniu ksi¹-¿ek do Oddzia³u Opracowania nale¿a³o jeszcze zmówiæ kilkakrotnie „paciorek alfabetu”, w³¹czaj¹c zrealizowane zamówienia do kartoteki. Stanowiska zakupu literatury zagranicznej zgodnie z dwoma ob-szarami p³atniczymi by³y dwa: Import i ksi¹¿ki rosyjskie. Dziwnym i archaicznym wydaje siê dziœ fakt utworzenia stanowiska zakupu ksi¹¿ek rosyjskich, ale wynika³o to po pierwsze z zapotrzebowania, a po drugie z mo¿liwoœci wynikaj¹cych z zapotrzebowania. Nauka jêzyka rosyjskiego by³a nie tylko powszechna, ale wrêcz obowi¹zko-wa od pi¹tej klasy szko³y podstawowej do koñca edukacji. A choæ œrodowisko naukowe nale¿a³o do internacjonalnej elity, to znajomoœæ jêzyków obcych nie by³a tak popularna i konieczna jak teraz. Jednak nie bariera jêzykowa, ani brak zainteresowania literatur¹ œwiatow¹ stanowi³y o decyzjach zakupu ksi¹¿ek radzieckich, ale to, ¿e jako przek³ady z jêzyka angielskiego czy niemieckiego spe³nia³y w cza-sach ograniczonego dostêpu do literatury œwiatowej rolê „ importu” za mniejsze pieni¹dze.

Tym niemniej raz w roku przedstawiciele Biblioteki G³ównej i Bibliotek Sieci brali udzia³ w wielkim œwiêcie ksi¹¿ki zagranicz-nej, jakim by³y Miêdzynarodowe Targi Ksi¹¿ki w Warszawie. Ucze-stnictwo w nich wi¹za³o siê z kilkudniow¹ wypraw¹ i wczeœniejsz¹ starann¹ organizacj¹. „Uprzejmie informujê, ¿e w dniach 16.V-21.V.1979 trwaæ bêd¹ w Pa³acu Kultury i Nauki w Warszawie XXIV Miêdzynarodowe Targi Ksi¹¿ki. Podobnie jak w roku ubieg³ym w pierwszych dniach trwania Tagów winni wzi¹æ udzia³ przedstawi-ciele wszystkich instytutowych bibliotek i oœrodków informacji…”2. Trzeba pamiêtaæ, ¿e bibliotek sieci by³o ponad trzydzieœci a z ka¿-dej wyznaczano co najmniej jedn¹ osobê plus konsultanta meryto-rycznego. Obecnoœæ blisko szeœædziesiêcioosobowej grupy wspiera-nej przez kilka osób z Biblioteki G³ówwspiera-nej by³a nie tylko uzasadnio-na ale konieczuzasadnio-na. W ci¹gu piêciu dni trwania Targów delegacja bi-bliotekarzy i konsultantów z ekspozycji ksi¹¿ek wydawców zagra-____________

nicznych wybiera³a te najbardziej poszukiwane i oczekiwane przez czytelników. Zak³adaj¹c, ¿e stoisk by³o oko³o stu, a na ka¿dym z nich sto tytu³ów, jasnym siê staje, ¿e znalezienie odpowiednich pu-blikacji by³o doœæ pracoch³onne i czasoch³onne. Kiedy ju¿ w³aœciwy tytu³ zosta³ z tej masy wy³owiony, nale¿a³o jeszcze wypisaæ za-mówienie i przekazaæ pracownikom Oddzia³u Gromadzenia. Stos fi-szek z ka¿dego dnia by³ porz¹dkowany wed³ug numeru stoiska wy-dawcy i polskiego dystrybutora. Struktura firm zajmuj¹cych siê dys-trybucj¹ ksi¹¿ek zagranicznych bynajmniej nie by³a p³aska i prosta. Nad wszystkimi królowa³a „Ars Polona”. Miêdzy ni¹ a klientem sta³ „ksi¹¿ê” ORPAN, „królewski skarbnik” przydzielaj¹cy dewizy i œrodki finansowe bibliotekom i byli te¿ „królewscy dostawcy” czy-li „Ruch” (Dom Ksi¹¿ki) i „Sk³adnica Ksiêgarska”. Ka¿dy z dystry-butorów obs³ugiwa³ innych wydawców, dlatego tak wa¿ne by³o wpi-sywanie na fiszkach targowych numerów stoisk.

„1978 r – 23 Miêdzynarodowe Targi Ksi¹¿ki: pracownicy sieci biblioteczno-informacyjnej z³o¿yli zamówienia na zakup 1036 ksi¹-¿ek z krajów kapitalistycznych”3. To rzeczywiœcie spora liczba, ale zdziwienie i zachwyt nale¿y jednak przytemperowaæ uwag¹, ¿e nie by³y to ksi¹¿ki zakupione, lecz zamówione. W¹skie garde³ko ORPAN i „Ars Polony” przepuszcza³o tylko 1 egzemplarz tytu³u, na który chêtnych mog³o byæ – i pewnie by³o – wielu. Od szczêœcia, sprytu, uk³adu i pieniêdzy zale¿a³o, kto stanie siê szczêœliwym po-siadaczem. Zamówienie a realizacja to by³y dwa bieguny i osobne historie. Nawet w najlepszych dla importu latach 60. kiedy obowi¹-zywa³a umowa IMG (Informational Media Guaranty), co oznacza³o, ¿e Polska mog³a kupowaæ w USA za z³otówki4, a œrodki finansowe nie stanowi³y wiêkszego problemu, realizacja zamówieñ trwa³a od szeœciu miesiêcy do trzech lat. W praktyce oznacza³o to, ¿e tkwi¹ce w kartotekach zamówienia by³y anulowane lub rozp³ywa³y siê w niepamiêci. W latach 1975-1980 dystrybutorem finansów sta³ siê ____________

3Kronika Biblioteki G³ownej i OINT Politechniki Wroc³awskiej.

4J. Wawrykiewicz, Gromadzenie wydawnictw zwartych, stan i potrzeby. Z

do-œwiadczeñ Biblioteki G³ównej Akademii Górniczo-Hutniczej w latach 1975-1986, [art. niepublikowany] Archiwum Oddzia³u Gromadzenia.

ORWN PAN. Nie obowi¹zywa³a ju¿ umowa IMG, potrzebne by³y z³ote dewizowe i obiegowe. To pocz¹tek „chudych lat” dla importu. Wzrastaj¹ca wartoœæ z³otego dewizowego, znaczne podwy¿ki cen ksi¹¿ek zagranicznych (z 459 z³ w 1965 r. na 3619 z³ w 1980 r.) przy niezadowalaj¹cej realizacji, spowodowa³y drastyczne zmniejszenie siê liczby importowanych wydawnictw naukowych w bibliotekach. W ci¹gu piêciu lat (1975-1980) szko³y i placówki naukowe szkolnic-twa wy¿szego otrzyma³y o 18 540 egzemplarzy, czyli o 40% mniej wydawnictw importowanych z drugiego obszaru p³atniczego5.

Nale¿y pamiêtaæ, ¿e ubolewania dotycz¹ce ma³ej liczby ksi¹¿ek sprowadzanych z importu wynikaj¹ tak¿e z zestawienia z globalnym bilansem zakupu. W Bibliotece G³ównej Politechniki Wroc³awskiej od 1971 do 1980 r. zbiory wzros³y ze 188 472 do 459 384 wolumi-nów. Œrednio kupowano oko³o 30 000 woluminów rocznie6. W tym kontekœcie liczba ksi¹¿ek zagranicznych mo¿e byæ przygnêbiaj¹c¹ statystyk¹.

Znaczn¹ rekompensat¹ i wsparciem zakupu wydawnictw importo-wanych by³y materia³y otrzymywane w ramach Miêdzynarodowej Wy-miany Wydawnictw. Na pocz¹tku 1970 r. rz¹d Polski wyda³ oœwiadcze-nie o zatwierdzeniu i respektowaniu postanowieñ Konwencji Paryskiej dotycz¹cych bezdewizowej wymiany wydawnictw, co by³o oficjalnym przyzwoleniem na uruchomienie dzia³añ skierowanych na nawi¹zanie wspó³pracy z bibliotekami i instytucjami zagranicznymi i krajowymi7. Oddzia³ Gromadzenia skrupulatnie skorzysta³ z tej mo¿liwoœci. Do 1973 r. liczba kontaktów zagranicznych w wymianie to 107 instytucji i szkó³ wy¿szych. Pod koniec roku Biblioteka G³ówna, poszukuj¹c ko-lejnych partnerów wymiany, wys³a³a 350 ofert wspó³pracy do bibliotek naukowych i oœrodków informacyjnych na ca³ym œwiecie. Rezultatem tej akcji by³o pozyskanie a¿ 200 kontrahentów8. Przez resztê lat 70. ____________

5Ibidem.

6Kronika Biblioteki G³ównej i OINT Politechniki Wroc³awskiej.

7M. Krawczyk, Rola i funkcjonowanie wymiany publikacji w kszta³towaniu

ksiê-gozbiorów bibliotek naukowych w dobie zachodz¹cych zmian-ankieta, „Biuletyn EBIB” [on-line] 2005, nr 2 (63) [dostêp 11wrzeœnia 2006] http://ebib.oss.wroc.pl/ 2005/63/krawczyk.php

i ca³e lata 80. baza wymiany liczy³a ponad 300 partnerów polskich i zagranicznych, w zbli¿onych proporcjach. Nasze kontakty siêga³y dalej ni¿ nasze marzenia. Korespondencja z Nowej Zelandii, Austra-lii, Indii, Japonii to by³ tylko kawa³ek papieru, ale pachn¹cy innym œwiatem. W wielkiej metalowej szafie na trzech pó³kach umieszczo-ne by³y teczki kontrahentów u³o¿onych kolorystycznie krajami. Ka¿-dy z kontrahentów posiada³ kartê identyfikacyjn¹ z dok³adnym adre-sem i zestawieniem wydawnictw wysy³anych i otrzymywanych. Po-za kart¹, teczka kontrahenta Po-zawiera³a korespondencjê i formularze z dok³adn¹ informacj¹ o wys³anej publikacji. Drobnym maczkiem zapisane by³y: tytu³, numer kolejny wysy³anej serii i pe³na nazwa in-stytutu, który wyda³ dan¹ pracê naukow¹. Przy du¿ej liczbie wysy-³anych tytu³ów pisarska praca „œredniowiecznego skryby” by³a doœæ nu¿¹ca i bardzo wyd³u¿ona w czasie. Wys³anie blisko tysi¹ca egzem-plarzy trwa³o prawie miesi¹c.

Rozpakowane i zapakowane stosy ksi¹¿ek gotowych do wys³ania, dwa razy do roku zalega³y wszystkie dostêpne powierzchnie p³askie. Nie u³atwia³o to ani pracy, ani komunikacji w w¹skim pokoju. Licz-ba wysy³anych publikacji by³y imponuj¹ca, powy¿ej 3000 rocznie. Trud w³o¿ony w prowadzenie wymiany mia³ jednak ogromn¹ war-toœæ zwrotn¹. W zamian za prace i czasopisma wydawane przez 31 instytutów Politechniki Wroc³awskiej Biblioteka otrzymywa³a cenne ksi¹¿ki, ale przede wszystkim zagraniczne wartoœciowe czasopisma – rarytasy, których cena prenumeraty by³aby wyzwaniem dla ówcze-snego bud¿etu Biblioteki. Wiele zachodnich instytucji traktowa³o bezdewizow¹ wymianê wydawnictw jako formê wsparcia nauki pol-skiej i próbê przedarcia siê przez ¿elazn¹ kurtynê. Liczba i wartoœæ otrzymywanych t¹ drog¹ wydawnictw znacznie przekracza³a nak³a-dy w³asne, a statystyki dotycz¹ce wymiany mog³y byæ powodem do zadowolenia.

LATA 90.

Zaczyna siê nowa lekcja polskiego Temat lekcji: demokracja

Okiem, które nie pozwala na œci¹gawki. Dlatego bêd¹ tak¿e dwójki.

Ale dzwonek ju¿ siê rozleg³ i wszyscy siadamy w ³awkach.

Ryszard Kapuœciñski Ju¿ na pocz¹tku lat 90. przekonaliœmy siê, jak wiele jest racji w zwiastuj¹cych nowe czasy s³owach dziennikarza. Wywo³ani do odpowiedzi musieliœmy bardzo szybko przejœæ kurs przystosowania siê do nowych okolicznoœci. Bez ¿adnych podpowiedzi z przesz³oœci ka¿da konfrontacja mog³a skoñczyæ siê kosztown¹ poprawk¹.

Lekcje historii biblioteki lat 90. mo¿na scharakteryzowaæ jednym okreœleniem – INACZEJ. Zapowiada³o ono nowoœci i zmiany, wy-bory i ryzykowne decyzje, rozwój i naukê, a wiêc wiele dodatkowej pracy. Pozornie biblioteczna machina funkcjonowa³a niezmiennie. Dwa ko³a zamachowe – ksi¹¿ka i czytelnik – zapewnia³y jej istnie-nie, ale wiele trybików wprawiaj¹cych j¹ w ruch musia³o ulec zmia-nie. W Oddziale Gromadzenia do wymiany by³y dwa – trybik mo-nopolu ksiêgarskiego zast¹pi³a konkurencja, a prace skryby i liczy-de³ przejê³y komputery.

Zwiastuny gospodarki rynkowej dotar³y do biblioteki ju¿ pod ko-niec lat 80., kiedy to w 1989 r. Oddzia³ Czasopism zawar³ umowê z firm¹ L&S na bezpoœredni¹ dostawê 21 tytu³ów czasopism nauko-wych, pomijaj¹c dotychczasowych poœredników krajowych (RSW Prasa-Ksi¹¿ka-Ruch i Ars Polona)9. Zanim Oddzia³ Gromadzenia, podobnie jak Oddzia³ Czasopism, sta³ siê klientem L&S, sprawdza³ inne mo¿liwoœci uwolnienia siê z objêæ monopolisty. Pierwsze próby podjêto na jubileuszowych XXV Miêdzynarodowych Targach Ksi¹¿-ki w Warszawie w 1990 r. Przeprowadzono wtedy wiele bezpoœre-dnich rozmów z przedstawicielami i dystrybutorami wydawnictw. Wkrótce okaza³o siê jednak, ¿e nie trzeba poszukiwaæ dostawców w Warszawie, poniewa¿ mo¿na, nie ruszaj¹c siê z miejsca, byæ przez nich znalezionym. Pewnego dnia pojawi³ siê w Oddziale Gromadze-nia przedstawiciel nowopowstaj¹cej wroc³awskiej firmy „Kubicz”, który z niewystarczaj¹cym wtedy przekonaniem zachêca³ nas do skorzystania z jego poœrednictwa w dostawie ksi¹¿ek importowa-____________

nych. Formu³ka „skontaktujemy siê z panem” na jakiœ czas wyelimi-nowa³a nasz¹ wspó³pracê. Uznano, ¿e rozs¹dniej by³o powierzyæ zle-cenia, a co wa¿niejsze uciu³ane pieni¹dze, firmie sprawdzonej i re-komendowanej. Wybór pad³ na L&S, z którym wspó³pracowano w latach 1991-1993. Rzetelnoœæ firmy i niekwestionowana pozycja na rynkach europejskich nie gwarantowa³y jednak powodzenia w polskich warunkach. Z czasem wspó³praca zaczê³a utykaæ na biu-rokratycznych formalnoœciach. Faktury pro-forma, p³atnoœci w dewi-zach, wyd³u¿one terminy realizacji i komunikacyjny dystans w kilo-metrach doprowadzi³y do dystansu w zleceniach.

Po blisko dwuletniej wspó³pracy wycofano siê z umowy by szu-kaæ lepszych rozwi¹zañ. Skoro ju¿ dobrodziejstwo konkurencji stwa-rza³o mo¿liwoœci wyboru, po co tkwiæ w niewygodnych procedu-rach. Rozwi¹zañ by³o kilka: po pierwsze powróciæ do wspó³pracy z „Ars Polona”, przynajmniej na jakiœ czas – i tak by³o. Po drugie zamawiaæ bezpoœrednio u wydawców – i tak te¿ by³o. Ale w pierw-szym wypadku znowu trzeba by³o godziæ siê na kompromis, a w drugim na niewygodne procedury p³atnoœci, dop³aty, op³aty i od-prawy celne. Najlepszym rozwi¹zaniem by³oby znaleŸæ dostawcê, który przyj¹³by stawiane warunki. I tak te¿ siê sta³o.

Nadszed³ czas by s³owa „skontaktujemy siê z panem” sta³y siê faktem. Do negocjacji zaproszona zosta³a firma „Kubicz”. Tym razem wynik rozmów by³ jak najbardziej pozytywny. Firma „tu¿ za rogiem” okaza³a siê bardzo sprawnym dostawc¹ ksi¹¿ek importowanych, cze-go dowodem jest trwaj¹ca nieprzerwanie wspó³praca. ¯eby jednak nie by³o za piêknie, kiedy ju¿ uporano siê z wyborem importera i mo¿na by³o sprawnie funkcjonowaæ, pojawi³a siê drobna przeszko-da – p³atnoœci. Od pocz¹tku lat 90. finansowy pas oszczêdnoœci zaci-ska³ siê coraz bardziej. Podzia³ œrodków bud¿etowych w porównaniu z latami 70. i 80. zmieni³ siê zasadniczo – z centralnego (ORPAN) na lokalny. Teraz Uczelnia sta³a siê depozytariuszem finansów.

Przy krojeniu tortu bud¿etowego Uczelni Bibliotece dostawa³ siê raz wiêkszy, raz mniejszy kawa³ek, ale raczej by³y to skromne i nie-wystarczaj¹ce porcje, które nale¿a³o podzieliæ miêdzy ¿ar³oczn¹ Bi-bliotekê G³ówn¹ a sieæ 33 bibliotek. Potrzebne by³o narzêdzie wspo-magaj¹ce to trudne zadanie. Oddzia³ Gromadzenia opracowa³

algo-rytm podzia³u œrodków bud¿etowych. Pierwszym kryterium ustalenia limitów kwotowych by³a liczba nauczycieli akademickich w danym instytucie, kolejnym od po³owy lat 90., liczba zakupionych ksi¹¿ek importowych z œrodków w³asnych. By³a to forma zachêty i nagrody dla bibliotek sieci, które w ten sposób odci¹¿a³y bud¿et Biblioteki G³ównej10. Kontrola wydatków, bez elektronicznych jeszcze wtedy narzêdzi, polega³a na œledzeniu rejestru przybytków i prowadzeniu skrupulatnych zapisków w zeszycie.

Agenda zakupu ksi¹¿ek polskich trudnoœci finansowe mia³a podobne jak import, za to zwolniona by³a z poszukiwañ nowych do-stawców. I nie by³ to wybór ale koniecznoœæ, poniewa¿ konkurencja potentatów dystrybucyjnych praktycznie nie istnia³a lub by³a zbyt s³aba. Prawie ca³e lata 90. pozostawaliœmy przy dotychczasowych dostawcach. Skrypty, podrêczniki, zeszyty naukowe i inne wydaw-nictwa uczelniane zamawiano bezpoœrednio w oficynach i ksiêgar-niach uczelnianych. Oferta ORPAN realizowana by³a w ksiêgarni ORPAN, ksi¹¿ki beletrystyczne w dalszym ci¹gu kupowano w Ksiê-garni „Pod Arkadami”, a zamówienia wybrane z „Zapowiedzi Wy-dawniczych” niezmiennie w „Ksiêgarni Technicznej”. Jednak nie wygoda i przyzwyczajenia rz¹dzi³y prac¹ w Gromadzeniu, ale rozs¹-dek i rachunek ekonomiczny. Kiedy przesta³y ukazywaæ siê „Zapo-wiedzi Wydawnicze”, a nasz wieloletni dostawca „Ksiêgarnia Tech-niczna” zmieni³a siedzibê i warunki wspó³pracy, trzeba by³o wybraæ nowego poœrednika. Poszukiwania nie trwa³y ani d³ugo, ani daleko. Nowy dostawca znalaz³ siê trzy piêtra ni¿ej. By³a to niewielka ksiê-garnia politechniczna „TECH”, która z korzyœci¹ dla obu stron prze-jê³a rolê dostawcy ksi¹¿ek polskich na wiele kolejnych lat.

Smakowit¹ wisienk¹ na torcie lat 90. by³y DARY. Pierwsze za-czê³y nas os³adzaæ ju¿ w 1988 r. „W grudniu BG i OINT otrzyma-³a cenny dar od instytucji charytatywnych USA. Kongres Polonii Amerykañskiej i Friends of Poland ofiarowa³y 3530 egzemplarzy ksi¹¿ek w jêzyku angielskim”11. To by³ rzeczywiœcie kontener darów. ____________

10U. A. Wojtasik, Zakup ksi¹¿ek zagranicznych dla bibliotek akademickich, „Bi-bliotekarz” 1998, nr 6, s. 6.

U³o¿one w stosach ksi¹¿ki roz³o¿ono wzd³u¿ korytarza i udostêpnio-no czytelnikom. I choæ wiele tytu³ów okaza³o siê doœæ przypadko-wymi i troszkê „przeterminowanymi”, to wœród czytelników wywo-³ywa³y wiele emocji i radoœci. Kiedy widziano ob³adowanych ksi¹¿-kami studentów i naukowców, zdziwienie budzi³a powszechna „zna-jomoœæ” angielskiego i wielka „pasja” czytelnicza.

W pierwszej po³owie lat 90. Biblioteka by³a rozpieszczana wrêcz darami. W 1991 r. Fundacja Volksvagena sponsorowa³a zakup ksi¹-¿ek na kwotê 30 000 z³. W 1993 r. IEEE Society przekaza³a w da-rze 250 tytu³ów z zakresu informatyki, robotyki, automatyzacji, elek-troniki. Rok póŸniej Deutsche Bibliothekinstitut ofiarowa³o Bibliote-ce 600 tytu³ów o wartoœci rocznego bud¿etu na import12. Prawie re-gularnie dociera³y dary z British Council i Ambasady Francuskiej. Byli te¿ prywatni darczyñcy, m.in. polscy naukowcy mieszkaj¹cy na sta³e za granic¹. Z sentymentu i chêci wsparcia swojej macierzystej uczelni przysy³ali wiele cennych publikacji

Wymiana, podobnie jak dary, prawie przez ca³e dziesiêciolecie

mia³a siê dobrze. Za wyj¹tkiem kilku kontrahentów, którzy uznali, ¿e skoñczy³ siê czas „programu pomocy Œrodkowej i Wschodniej Eu-ropie”, wiêkszoœæ naszych kontaktów zosta³a utrzymana. W 1995 r. wymiana obejmowa³a 260 oœrodków naukowych, 70 krajowych i 190 zagranicznych. Otrzymywaliœmy oko³o 500 tytu³ów czasopism i 1300 tytu³ów ksi¹¿ek rocznie13.

Prze³om polityczny i gospodarczy w Polsce lat 90. nie by³ oczy-wiœcie bez wp³ywu na funkcjonowanie Biblioteki. I choæ INACZEJ, nie znaczy³o ³atwiej, a ka¿dy wymieniony trybik w machinie trochê spowalnia³ jej prace i nara¿a³ na stresy, to przyznaæ trzeba, ¿e praca w Gromadzeniu sta³a siê ciekawa, rozwijaj¹ca i emocjonuj¹ca. Sprawc¹ najwiêkszych emocji od samego pocz¹tku by³ komputer. Pewnego zimowego dnia 1991 r. przyniesiono do Gromadzenia skrzynkê, której pojawienie wywo³a³o wra¿enia porównywalne z l¹-dowaniem UFO. I gdyby komputery mog³y mówiæ, nasz opowie-dzia³by, jak w tym dniu piêæ zaciekawionych kobiet pochyla³o siê ____________

12Ibidem. 13Ibidem.

nad nim, zastanawiaj¹c siê, jak to dzia³a i czy uderzaj¹c w klawisze zrobi¹ mu krzywdê. Lêk przed „alienem” ust¹pi³, kiedy zaprzyja-Ÿniony znawca komputerów powiedzia³, ¿e urz¹dzenie to mo¿na zni-szczyæ tylko m³otkiem lub wylan¹ na niego kaw¹. Obawy znik³y i doœæ szybko nowe urz¹dzenie sta³o siê nie tylko przyjaznym ale niezast¹pionym narzêdziem.

Wprawdzie temat komputerów i komputeryzacji istnia³ w Biblio-tece G³ównej ju¿ od lat 70. i dla nikogo chyba nie by³ nowym, ale to wszystko dzia³o siê obok. Pojawienie siê komputera w Gromadze-niu z legend uczyni³o rzeczywistoœæ. ¯eby oswoiæ UFO i umieæ siê z nim komunikowaæ, potrzebna by³a znajomoœæ takich „jêzyków” jak: system operacyjny DOS, Novel, edytor tekstu TAG lub Word-Perfect. Nauka zajê³a trochê czasu, ale jak¿e mi³o by³o pisaæ listy bez stresu pomy³ek i pozbyæ siê brudz¹cych palce kalek.

Jednak nie edytory tekstu sta³y siê najwiêksz¹ atrakcj¹, ale rze-telne narzêdzia obs³uguj¹ce prace oddzia³u. W 1993 r. w Oddziale Gromadzenia wdro¿ono do eksploatacji bazê Import, która informo-wa³a o tytu³ach zamówionych i zrealizowanych, umo¿liwiaj¹c jedno-czeœnie tworzenie zamówieñ wysy³anych do dostawców14. ISIS, pro-gram obs³uguj¹cy bazê Import, by³ wyj¹tkowy równie¿ dlatego, ¿e ulepi³y go dla potrzeb oddzia³u dwie osoby – bibliotekarz i informa-tyk. Ten rodzaj wspó³pracy powtórzy³ siê w 1998 r., kiedy do Zin-tegrowanego Systemu APIN w³¹czano modu³ Gromadzenia, a wkrót-ce potem Wymiany. Mo¿liwoœæ konsultacji i ustaleñ z zespo³em in-formatyków zatrudnionych w Bibliotece G³ównej dawa³a du¿y kom-fort pracy i miêkko wprowadza³a w nieznane dotychczas zadania. Wspó³tworzenie zintegrowanego systemu bibliotecznego by³o czaso-i pracoch³onne, ale przynczaso-ios³o efekty w postacczaso-i zbczaso-ioru czaso-informacjczaso-i u³atwiaj¹cych zarz¹dzanie. Zasada walizki: ile danych wprowadzisz – tyle wyjmiesz, szczególnie przydatna okazywa³a siê przy ustalaniu bud¿etów, kontroli zamówieñ i w statystykach. Powoli znika³y z biu-rek zeszyty i rejestry na rzecz pamiêci komputerowej.