• Nie Znaleziono Wyników

wie wszyscy chodzili na piechotę. Nie pamiętam też, żebym się mogła zgorszyć od rodziców jakimś słowem nieodpowiednim.

Mama należała do III Zakonu św. Franciszka.

Po ukończeniu szkoły, w wieku 14 lat, pomagała rodzicom w gospodarstwie i zaczęła myśleć o życiu zakonnym. W okolicy nie było jednak wówczas żadnego zgromadzenia zakonnego, po-za siostrami mariawitkami. Pisała więc podania z prośbą o przy-jęcie do kilku zgromadzeń, których adresy udało jej się zdobyć, ale z powodu zbyt małego wykształcenia i braku posagu dosta-wała odpowiedzi odmowne. Wreszcie jesienią 1938 roku wyjecha-ła do Warszawy, gdzie jej kuzynka pracowawyjecha-ła jako służąca i zna-lazła także dla niej podobną pracę na Targówku. Pracowała su-miennie, co potwierdza zaświadczenie wystawione przez jej pracodawczynię, ale nie ukrywała, że głównym jej celem jest zna-lezienie swojego miejsca w życiu zakonnym.

W tych swoich poszukiwaniach w dalszym ciągu spotykała się z odmową przyjęcia, aż dotarła do Sióstr Rodziny Maryi na Że-lazną, tam wprawdzie siostry też jej nie przyjęły, ale poradziły, że-by spróbowała spytać w sąsiadującym z nimi domu Sióstr Fran-ciszkanek Służebnic Krzyża przy ulicy Wolność. Poszła tam, a ów-czesna przełożona, s. Helena Jarnuszkiewicz, poleciła jej przysłać dokumenty do Lasek i czekać na odpowiedź. Były to wakacje ro-ku 1939. Bronisława pojechała do domu, zdobyła i wysłała po-trzebne dokumenty, ale odpowiedzi już nie dostała. Natomiast wkrótce znalazła się wraz z rodziną w ogniu wydarzeń wojennych, które tak po latach opisuje:

11 września już z wioski naszej, która jest oddalona o półto-ra kilometpółto-ra od szosy, można było zobaczyć jak przez kilka go-dzin szły ciężarówki niemieckie z wojskiem i amunicją w kierun-ku Warszawy. Na noc Niemcy zatrzymali się niedaleko nas. Noc była spokojna. 12 września nad ranem do naszej wsi przybyli na koniach nasi wojacy. Ciężarówki z amunicją też się znalazły w pobliżu wsi. Pożywili się żołnierze i rozkaz: Wszyscy

mieszkań-s. Rut Wosiek – śp. Siostra Irena 165

cy wsi – uciekać do pobliskiego lasu, bo zaraz zacznie się bój! Nie zdążyliśmy dojść do lasu – już zaczęła się strzelanina. W lesie by-ły doby-ły, siedzieliśmy w tych dołach. Jak się chwilami uciszało, mężczyźni wychodzili i wkrótce zobaczyli, że wieś już się pali. Nie pamiętam dokładnie, ale coś około dwie godziny trwał ten bój.

Jak wróciliśmy do wsi, połowa wsi już się dopalała, nie został ani jeden budynek. Wojska już nie było, z mieszkańców wsi nikt nie zginął, znaleziono na łąkach zabitego polskiego żołnierza i jed-nego ranjed-nego, pochodzenia żydowskiego, z Warszawy. Dowiezio-ny do pobliskiego szpitala, zmarł wkrótce. Nasze budynki też się spaliły. Przyjął nas do swego domu brat Ojca…

W roku 1946 miałam adres jakiegoś zgromadzenia, posta-nowiłam napisać w sprawie przyjęcia do zakonu, ale już nie mia-łam dużej nadziei, bo liczymia-łam trzydziesty trzeci rok życia. Nie napisałam jeszcze i w tych dniach dostałam nieoczekiwanie list z Lasek, że jak chcę, to mogę przyjechać do Lasek. To była wio-sna 1946 rok. 27 maja znalazłam się w Laskach.

Na tym się kończą wspomnienia Siostry Ireny z Jej „drogi do Lasek”, spisane z okazji Jubileuszu pięćdziesięciolecia profesji, któ-ry obchodziła w listopadzie 1998 roku.

Do aspiratu Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża została przyjęta 27 maja 1946 r.; do postulatu – 7 lip-ca 1946 r.; – do nowicjatu 14 sierpnia 1947 r. I Profesję złoży-ła 15 sierpnia 1948 r.; Profesję wieczystą 15 sierpnia 1954 roku.

Większość tych 66 lat przeżytych w Zgromadzeniu spędziła w Laskach i Warszawie:

Najdłuższy i najczęściej pamiętany przez żyjące jeszcze dziś siostry był okres pracy Siostry w Klasztorze Matki Boskiej Pocie-szenia w Warszawie, czyli lata 1978–2001, najpierw w kuchni Klasztoru, a od 1990 roku – przy sprzątaniu, głównie „kamien-nych schodów i zaplecza kuchennego oraz dyżurów przy wejściu do kościoła św. Marcina.

Z powodu podupadającego z wiekiem zdrowia, także coraz poważniejszych problemów z wzrokiem i słuchem – 7 maja 2001

ODESZLI DOPANA

166

roku została przeniesiona do Domu św. Rafała w Laskach na Od-dział chorych sióstr, gdzie mieszkała do końca życia. Pogorsze-nia zdrowia, zasłabnięcia (także w kaplicy domowej) zdarzały się w ciągu tych lat wielokrotnie i Siostra traktowała je ze spokojem, za każdym razem przygotowując świadomie zarówno siebie, jak otoczenie, że to JUŻ.

„Odwołania” tych alarmów przyjmowała również ze spokojem i powracała do stanu oczekiwania, wstawała z łóżka, wychodziła samodzielnie do kaplicy domowej i refektarza, gdzie trafiała już jednak z coraz większą trudnością, była właściwie zupełnie niewi-doma. Mimo postępującej też utraty słuchu, do końca zachowa-ła świadomość i miazachowa-ła kontakt z otoczeniem. W ostatnich dniach, słabła z godziny na godzinę, prawie już nie przyjmowała pokar-mu i nie piła. Siostry czuwały na zmianę, wraz z posługującymi w Domu św. Rafała pielęgniarkami. 20 kwietnia, w piątek, ks. rek-tor – Grzegorz Ostrowski udzielił Siostrze Sakramentu Chorych, w sobotę 21 kwietnia Siostra Irena przyjęła jeszcze podczas Mszy świętej Komunię św., potem przez wiele godzin siostry czuwały w nieustannej modlitwie wraz z Matką i s. Przełożoną, na chwile modlitwy przychodziły także siostry z sąsiednich Wspólnot. Sio-stra Irena odeszła do Pana w pokoju, prawie niepostrzeżenie, wśród trwającej przy niej modlitwy, około godziny 15.30.

Pogrzeb odbył się w poniedziałek 23 kwietnia o godz.14.00.

Z racji przypadającej w tym dniu Uroczystości św. Wojciecha, nie odmawiałyśmy w Liturgii Godzin modlitw za zmarłych, także Msza św. była odprawiana w kolorze czerwonym. Pięcioosobo-wej koncelebrze przewodniczył ks. Grzegorz Ostrowski, który pro-wadził też kondukt i przewodniczył modlitwom na cmentarzu.

Homilię wygłosił ks. Kazimierz Olszewski, a w koncelebrze uczest-niczyli wszyscy nasi pozostali księża: ks. Edward Engelbrecht, ks.

Norbert Kondej i ks. Marcin Kowalczyk. Dojechało kilkanaście osób z rodziny Siostry, które spotkały się po pogrzebie na wspól-nym posiłku w Domu św. Rafała.

s. Rut Wosiek – śp. Siostra Irena 167

s. Rut Wosiek