• Nie Znaleziono Wyników

Ostatnia bitwa obronie uczciwego pieniądza

W dokumencie Wojna o pieniądz (Stron 177-200)

Historia pokazuje, że kredytodawcy potrafię użyć całego szeregu metod, takich jak nadużycie władzy, spiski, oszustwa i przemoc, by zapewnić sobie kontrolę nad pieniądzem i jego emisją, w ten sposób, zdobywając władzę nad rządem.

James Madison, czwarty prezydent Stanów Zjednoczonych

Klucz do rozdziału.

We współczesnej politycznej historii świata niewiele jest równie skandalicznych i pozbawionych skrupułów wydarzeń; i ik zabójstwo prezydenta Kennedyego, akt całkowicie sprzeczny z praktyką demokratycznego rządu.

W krótkim okresie trzech lat od śmierci Kennedyego, 18 ważnych świadków kolejno poniosło śmierć, wśród nich sześciu zostało zamordowanych, trzech zginęło w wypadkach samochodowych, dwóch popełniło samobójstwo, jedna osoba skręciła sobie kark, jednej poderżnięto gardło, zaś pięciu świadków umarło z przyczyn „naturalnych”. Jeden ze znanych brytyjskich matematyków w lutym 1967 roku, na łamach „London Sunday Times”, wykazał, że prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności wynosi 1 do 10 000 000 000 000 000. W latach 1963-1993 związanych z tą sprawą 115 świadków poniosło śmierć w dziwnych okolicznościach: jeśli nie popełnili samobójstwa, zostali zamordowani159.

Organizacja i koordynacja tak wielkiej operacji, jaką jest połączona likwidacja świadków oraz dowodów w sprawie, pokazuje, że zabójstwo Kennedyego w rzeczywistości nie było przypadkowe i tajemnicze, lecz stanowiło formę publicznej kary, a jego przesłaniem było ostrzeżenie dla kolejnych prezydentów Stanów Zjednoczonych i rozwianie ich wątpliwości co do tego, kto w Ameryce naprawdę sprawuje władzę.

Z reguły, w przypadku śmierci prezydenta w czasie sprawowania jego kadencji, „media-opinia publiczna” naturalnie i jednomyślnie uważają, że powodem są „naturalne przyczyny”. W przypadku, gdy prezydent zostaje zastrzelony publicznie, na oczach milionów ludzi przed telewizorami, „media-opinia publiczna” naturalnie piszą o zbrodni popełnionej przez „chorego psychicznie, samotnego szaleńca”. W przypadku, gdy w sprawę jest bezpośrednio zamieszanych wielu morderców, „media-opinia publiczna”

podsuwają wniosek: „mordercy są działającymi wpoje- dynkę szaleńcami”, a każdy, kto żywi pod tym względem jakiekolwiek wątpliwości, zostaje wyśmiany i wyszydzony jako „zwolennik teorii

spiskowych”. Sęk w tym, że zabójstwo Kennedyego było aktem zbyt rzucającym się w oczy. Ludzie posiadający nawet ograniczoną zdolność do trzeźwej analizy wypadków nie są w stanie zaufać rządowej, oficjalnej wersji wypadków. W tej sytuacji są oni z premedytacją zwodzeni przez rozmaite teorie spiskowe, które przejmują funkcję swoistych środków ratunkowo-zapobiegawczych. Tak więc już od ponad 40 lat niezliczone tzw. wyjaśniające teorie spiskowe niczym sprowadzający nieszczęście potop umożliwiają ukrycie rzeczywistego spisku przed wzrokiem ciekawych.

Detektywistyka opiera się na dowodach. W przypadku braku dowodów nie można formułować wniosków. Po ponad czterdziestu latach dowody i świadkowie w sprawie zamordowania Kennedyego ulotniły się niczym dym z pożaru, a ludzie wciąż nie poznali przekonywających dowodów, które pozwoliłyby im na postawienie ostatecznej konkluzji na temat tego, kto jest prawdziwym zabójcą prezydenta. Pozostaje wszakże „psychologia zbrodni”, która pozwala spojrzeć na problem z innej perspektywy, dokonać analizy motywów zabójstwa i w ten sposób otworzyć drzwi do prawdy.

Ten rozdział rozpoczyna się od analizy motywów zamachu na prezydenta Kennedyego, odsłaniając kulisy globalnych działań międzynarodowych bankierów, doprowadziły do serii przerażających wypadków w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX stulecia, mających na celu likwidację złota i srebra - tych dwóch „uczciwych form pieniądza”.

Prezydencka dyrektywa 11110: wyrok śmierci na Kennedyego.

Dla Amerykanów 22 listopada 1963 roku nie jest zwyczajnym dniem - to data zamordowania prezydenta Kennedyego w Dallas, w Teksasie. Tego dnia, niczym (…).

Mimo iż minęło od tamtej chwili kilkadziesiąt lat, wielu ludzi wspominających ten dzień dokładnie pamięta, co w owym czasie robiło. Pytanie o to, kto i dlaczego zamordował Kennedyego aż do dziś budzi podzielone opinie w amerykańskim społeczeństwie. Ostateczny, oficjalny, rządowy wniosek postawiony przez Komisję Warrena brzmiał tak, że Lee Harvey Oswald był działającym samodzielnie mordercą.

Mimo to, w całej sprawie jest mnóstwo wątpliwych elementów, które od dziesiątków lat napędzają rozmaite krążące wśród ludzi teorie spiskowe.

Najbardziej wątpliwym punktem w sprawie jest fakt, że schwytany i znajdujący się w rękach policji od 48 godzin morderca prezydenta, został na oczach opinii publicznej zastrzelony z bliskiej odległości przez żydowskiego zabójcę. Miliony widzów miało okazję ujrzeć przebieg wypadków w telewizji, a motywem, którym rzekomo kierował się zabójca, niespodziewanie okazało się: „ukazanie i demonstracja wobec całego świata siły narodu żydowskiego”.

Innym wielkim, niewyj aśnionym problemem j est to, czy faktycznie prezydent nie zginął z rąk kilku

zamachowców. Komisja Warrena ogłosiła, że Oswald w ciągu 5,6 sekundy zdołał wystrzelić trzy pociski:

pierwszy pocisk przeleciał ponad prezydentem, drugi trafił w go w szyję, a trzeci, śmiertelny, w głowę.

Praktycznie nie ma osoby, która by była w stanie uwierzyć, że Oswald był zdolny oddać trzy precyzyjne strzały w tak krótkim czasie. Najdziwniejsze, że kula, która trafiła w prezydencką szyję, najpierw uderzyła w jego plecy, by następnie rykoszetem trafić w siedzącego przed prezydentem gubernatora Teksasu. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wynosi praktycznie zero, nic dziwnego więc, że ludzie zaczęli mówić w tym momencie o „magicznej kuli”. Większość ekspertów sądzi, że co najmniej kilku strzelców, celujących z różnych kierunków, oddało strzały w kierunku Kennedyego - i nie były to tylko trzy strzały.

Jakiś czas później, jeden z policjantów, którzy konwojowali samochód prezydencki, wspomniał:

Gdy prezydent Kennedy machał ręką witającym go na lotnisku tłumom, członek obstawy wiceprezydenta Johnsona pracujący w Secret Sendce podszedł, by udzielić nam wskazówek dotyczących procedur bezpieczeństwa. Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło, były jego słowa, że dokonano doraźnej zmiany trasy prezydenckiego samochodu na Dealy Plaża [miejsce zamachu]. Gdyby pozostano przy pierwotnej trasie, prawdopodobnie zabójca nie miałby możliwości dokonania zamachu. Agenci z Secret Sendce wydali nam też przedziwny rozkaz. Zazwyczaj, w czasie normalnego wykonywania zadania, my, czterej strażnicy na motocyklach, pozostawaliśmy w bliskim kontakcie z samochodem, rozmieszczeni dookoła niego. Jednak tym razem agenci kazali nam podążać z tyłu i stanowczo zabronili nam wyprzedzać tylne koła prezydenckiego samochodu. Powiedzieli, że dzięki temu ludzie będą mogli „patrzeć bez przeszkód”... Mój przyjaciel [ochrona wiceprezydenta Johnsona] widział go [Johnsona] jak ten, na 30,40 sekund przed pierwszym strzałem, zaczął kulić się w samochodzie. Uczynił tak jeszcze przed skrętem w ulicę Houston. Prawdopodobnie szukał czegoś na dywanikach położonych na podłodze samochodu, jednakże wyglądało to tak, jakby miał przeczucie, że za chwilę rozlegną się strzały160.

Gdy pierwsza dama, Jacąueline Kennedy, podążając za ciałem zamordowanego męża, znalazła się w Air Force One na lotnisku w Waszyngtonie, wciąż miała na sobie płaszcz zaplamiony prezydencką krwią.

Uczyniła tak po to, aby „pokazać sprawcom zbrodnię, którą popełnili”. Jako że w tym czasie domniemany zabójca Oswald znajdował się w policyjnym areszcie, można zapytać, kogo Jacąueline miała na myśli, mówiąc „oni”? Jacąueline Kennedy w swoim testamencie umieściła klauzulę mówiącą, iż 50 lat po jej śmierci (19 maja 2044), w przypadku, gdy jej najmłodsze dziecko odejdzie z tego świata, upoważnia bibliotekę Kennedych do upublicznienia około 500 stron dokumentów związanych z Kennedym. Wydarzyło się jednak coś, czego nie mogła była przewidzieć: jej najmłodszy syn poniósł śmierć w katastrofie lotniczej w 1999 roku.

Brat prezydenta Kennedyego Robert był znanym bojownikiem o prawa obywatelskie. W 1968 roku, zaraz po sukcesie w prawyborach Partii Demokratycznej, gdy można było już z wielką pewnością potwierdzić, że odniósłby w wyborach prezydenckich zwycięstwo, poniósł śmierć na oczach tłumów z rąk zamachowca.

Komisja Warrena jeszcze bardziej przyczyniła się do powstania wątpliwości i braku zaufania do jej działań poprzez decyzję o zapieczętowaniu wszystkich dokumentów, akt i dowodów w sprawie na długi okres 75 lat. Dopiero w roku 2039 nastąpi ich odtajnienie. Owe dokumenty dotyczą CIA, FBI, Secret Sendce (ochrony prezydenckiej), NSA (Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego), Departamentu Stanu, Armii, Marynarki i innych instytucji. Co więcej, FBI oraz inne struktury rządowe są zamieszane w niszczenie dowodów.

W 2003 roku, w 40 rocznicę zamachu na Kennedyego, amerykańska stacja telewizyjna ABC pokazała wyniki sondażu opinii publicznej: 70 procent Amerykanów uważa, że za zabójstwem prezydenta Kennedyego stoi konspiracja o ogromnej skali. Jak wspomniano, koordynacja wszystkich działań związanych z zamordowaniem prezydenta, a następnie likwidacją świadków pokazuje, że za całą sprawą stoją potężne siły, sam zaś zamach był sygnałem dla amerykańskich prezydentów, po : izującym im, kto rzeczywiście rządzi w USA.

Problemem jest fakt, że rodzina Kennedych również należy do „wewnętrznego kręgu” zaufanych grup międzynarodowych bankierów. Ojciec Johna, Joseph Kennedy, zarobił ogromne pieniądze podczas krachu giełdowego w 1929 roku, by później otrzymać z rąk prezydenta Roosevelta nominację na pierwszego przewodniczącego Securities Exchange Commission. Już w latach czterdziestych XX wieku Joseph Kennedy dołączył do rankingu najbogatszych ludzi świata. Gdyby nie te rodzinne koneksje, John Kennedy nigdy nie mógłby zostać pierwszym w historii katolickim prezydentem Stanów Zjednoczonych.

W tym miejscu rodzi się zatem pytanie: co takiego Kennedy uczynił, iż rządząca elita uznała go za wroga, co ostatecznie przyniosło mu śmierć?

Niewątpliwie Kennedy był bardzo bogatym, ambitnym i uzdolnionym człowiekiem. Od najmłodszych lat marzył o tym,, by zasiąść w prezydenckim fotelu. Gdy stawiał czoła arcytrudnemu wyzwaniu, jakim był kryzys kubański, okazał zdecydowanie i spokój, wykonując mistrzowski ruch w partii rozgrywanej z ZSRR. Mimo ryzyka wybuchu wojny nuklearnej, powstrzymał się od jakichkolwiek ustępstw, zmuszając Chruszczowa do odwrotu. Kennedy z siłą i wigorem rozwijał amerykański program kosmiczny, co ostatecznie doprowadziło do tego, iż człowiek po raz pierwszy w dziejach postawił stopę na Księżycu.

Co prawda, Kennedy nie miał szansy ujrzeć na własne oczy tego epokowego wydarzenia w historii ludzkości, jednak to jego magiczna siła inspiracji unosiła się nad całym projektem. W walce o prawa

obywatelskie bracia Kennedy zasługują na jeszcze większe uznanie. W1962 roku, pierwszy w historii czarny student podjął próbę zapisania się na Uniwersytet Missisipi, doprowadzając do wybuchu gwałtownego sprzeciwu ze strony białych. Wzrok całej Ameryki skupił się na kwestii walki o prawa obywatelskie. Zdeterminowany Kennedy wysłał 400 agentów FBI oraz 3000 członków Gwardii Narodowej w celu zapewnienia czarnemu studentowi możliwości uczęszczania na uniwersytet. Akt ten wstrząsnął amerykańskim społeczeństwem, a Kennedy zdobył sobie oddanie i życzliwość dużej części społeczeństwa. Odpowiadając na jego wezwanie, amerykańska młodzież przystępowała do armii pokoju, ochotnicy wyruszali do krajów trzeciego świata, by pomagać w rozwoju miejscowej edukacji, higieny i rolnictwa.

Przez krótki okres trzech lat sprawowania władzy, Kennedy osiągnął widoczne sukcesy, wykazując wyjątkowe zdolności i stając się bohaterem swojego pokolenia. Jego aspiracje, wielki talent i odwaga w formułowaniu wizji politycznych, a także zdecydowanie i konsekwencja, zyskały poparcie ze strony Amerykanów oraz szacunek wielu państw świata. Czy w takiej sytuacji Kennedy zgodziłby się tańczyć niczym marionetka?

Kennedy, chcąc kierować krajem zgodnie z własnymi przekonaniami, w nieunikniony sposób wszedł w ostry konflikt ze znajdującą się za jego plecami, potężną i niewidzialną elitą władzy. Gdy punkt zapalny konfliktu przesunął się w kierunku najbardziej wrażliwej, gdyż fundamentalnej dla bankierów kwestii - prawa do emisji waluty - Kennedy prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, iż jego czas właśnie dobiegał końca.

4 czerwca 1963 roku, Kennedy podpisał mało znany prezydencki dekret o numerze 11110, wydając jednocześnie instrukcje Departamentowi Skarbu, by ten, „wykorzystując srebro we wszelkich dostępnych postaciach, włączając srebrne buliony, srebrne monety oraz standardowe srebrne dolary, dokonał emisji srebrnych certyfikatów, tak by natychmiast weszły one do obiegu pieniężnego”.

Zamiary Kennedyego były bardzo czytelne: chciał wyrwać prawo do emisji waluty z rąk prywatnego banku centralnego - Rezerwy Federalnej! Gdyby ten plan wszedł w życie, amerykański rząd stopniowo pozbywałby się przymusu „pożyczania pieniędzy” z Rezerwy, a przede wszystkim wypłacania jej absurdalnie wysokich odsetek. Co więcej, pieniądz wsparty przez srebro nie jest „zaciągniętym debetem na przyszłość” pieniądza długu, ale opartym o fizyczne rezultaty ludzkiej pracy, „uczciwym pieniądzem”.

Wejście srebrnych certyfikatów w obieg pieniężny stopniowo miałoby zmniejszać znajdującą się w nim liczbę emitowanych przez Rezerwę Federalną dolarów, co najprawdopodobniej ostatecznie doprowadziłoby banki Rezerwy Federalnej do bankructwa.

W przypadku utraty kontroli nad prawem do emisji pieniądza, międzynarodowi bankierzy utraciliby w

dużym stopniu wpływ na kraj wytwarzający najwięcej majątku na świecie. Dla bankierów była to więc kwestia życia i śmierci.

W celu lepszego zrozumienia sensu prezydenckiej dyrektywy nr 11110, spójrzmy wpierw na historię wzlotów i upadków amerykańskiego srebra.

Dzieje srebrnego dolara.

Srebro zostało uznane za formę legalnej waluty w Stanach Zjednoczonych na podstawie aktu prawnego Coinage Act z 1792 roku. Ów akt ustanowił prawną pozycję dolara. Jeden dolar zawierał 24,1 grama czystego srebra, a proporcja ceny złota względem srebra została ustalona na poziomie 1 do 15.

Podstawowy standard wartości dolara jako amerykańskiej waluty był oparty o srebro. Po przyjęciu Coinage Act Ameryka przez długi czas utrzymywała podwójny system cenowy oparty o złoto i srebro jako prawnie dopuszczalne waluty.

Prawo to działało aż do lutego 1873 roku, kiedy pod naciskiem Rothschildów z Europy przygotowano i wprowadzono w życie kolejny Coinage Act, likwidując srebro jako walutę. Od tego momentu funkcjonował jedynie standard złota. Ponieważ Rothschildowie przejęli na własność większość światowych kopalni złota, w ten sposób przejmując władzę nad jego podażą, faktycznie pod ich pełną kontrolą znalazła się całkowita podaż pieniądza w Europie. Miejsca wydobycia i przetwarzanie srebra są liczne i znacznie bardziej rozproszone niż w przypadku złota, jego produkcja, a więc i podaż, również są zdecydowanie wyższe niż w przypadku złota. Dlatego też zdobycie kontroli nad rynkiem srebra jest trudniejsze.

Z tego powodu w okolicach roku 1873 rodzina Rothschildów groźbami i naciskami zmusiła większość państw europejskich do likwidacji srebra jako waluty i przyjęcie pełnego standardu złota. Akcja, która miała miejsce w Ameryce, była jedynie częścią wielkiego planu. Ustawa z 1873 roku spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwe;i_ ze strony kopalni srebra z Zachodu USA: określano ją mianem „zbrodni z 1873”. Później ów sprzeciw zaowocował powstaniem głośnego ruchu społecznego wspierającego pozycję srebra.

Kongres USA, chcąc zrównoważyć wpływy nowojorskich bankierów, za którymi stały potężne europejskie siły, w 1878 roku przegłosował ustawę zwaną Bland- -Allison Act, która nakładała na amerykański Departament Skarbu obowiązek miesięcznego zakupu srebra o wartości od dwóch do czterech milionów dolarów. Stosunek ceny złota do ceny srebra poprawiono, ustalając go na poziomie 1 do 16. Zarówno srebro, jak i złoto posiadały prawną wartość i mogły być wykorzystane do spłacania wszystkich publicznych i prywatnych zobowiązań. Tak jak w przypadku złotych certyfikatów,

Departament Skarbu dokonywał emisji srebrnych certyfikatów: jeden dolar srebrnego certyfikatu był bezpośrednio wymieniany na jednodolarowy banknot, co czyniło jego obieg znacznie wygodniejszym.

W 1890 roku Sherman Sifoer Purchase Act zastąpił Bland Allison Act z roku 1878. Nowe prawo zwiększało ilość srebra, do której zakupu zobowiązany był Departament Skarbu, który od tego momentu musiał zwiększać zakup o 45 milionów uncji miesięcznie.

Od momentu swoj ego powstania w 1913 roku, Rezerwa Federalna rozpoczęła emisję tzw. banknotów Rezerwy Federalnej (Federal Reserve Notes). Aż do czasów Wielkiego Kryzysu w 1929 roku bilety Rezerwy, coraz powszechniej używane, stopniowo stawały się głównym elementem wymiany pieniężnej.

Do roku 1933 wciąż można było je wymieniać na złoto.

W roku 1933 w obiegu pieniężnym znajdowały się jeszcze złote certyfikaty oraz banknoty rządu USA (United States Notes).

Banknoty rządu USA - o czym była już mowa - były pierwszymi w historii Ameryki prawnymi środkami płatniczymi, których emisji dokonał Lincoln w czasie wojny secesyjnej: zwano je „zielonymi Lincolna”.

Ich limit łącznej emisji ustalono na poziomie 346 681 016 dolarów. W 1960 roku obejmowały około jednego procenta amerykańskiego obiegu pieniężnego. Oprócz czterech, wyszczególnionych powyżej, najważniejszych form pieniądza, w obiegu pozostawały jeszcze mniej rozpowszechnione jego rodzaje.

Po likwidacji przez Roosevelta standardu złota i uznaniu jego używania za nielegalne w 1933 roku, złote certyfikaty bardzo szybko zostały wycofane z obiegu pieniężnego. Pozostały w nim tylko banknoty rezerwy, srebrne certyfikaty oraz banknoty rządu USA. Ponieważ emisja tych ostatnich była ograniczona, a ich liczba w obiegu znikoma, nie były one uznawane przez międzynarodowych bankierów za zagrożenie. Srebrne certyfikaty sprawiały im znacznie więcej kłopotów.

Na skutek obowiązku częstego zakupu srebra nałożonego na amerykański Departament Skarbu przez istniejące regulacje prawne, w latach trzydziestych XX wieku wykorzystywał on gigantyczną ilość ponad sześciu miliardów uncji srebra, co pozwalało szacować wagę srebrnych rezerw na około dwa miliony ton.

Dodając do tego rozpowszechnione na świecie kopalnie srebra i ich obiektywnie dobre wyniki produkcyjne, w przypadku całkowitej monetaryzacji, amerykański ' epartament Skarbu mógł dokonywać bezpośredniej emisji srebrnych certyfikatów, które w nieunikniony sposób stawały się senną zmorą dla międzynarodowych bankierów.

Odkąd Rooseyelt pomógł bankierom w likwidacji standardu złota, amerykański obieg pieniężny faktycznie wszedł w nowy etap „standardu srebra”, gdyż wszystkie trzy formy pieniądza mogły być swobodnie wymieniane na srebro.

Bez likwidacji walutowej pozycji srebra, wielkie proj ekty w rodzaju „taniego pieniądza” i

„polityki deficytu budżetowego” nie mogły rozwinąć skrzydeł. Właśnie ta sytuacja stała na przeszkodzie realizacji zasadniczego planu, polegającego na wykorzystaniu inflacji, tego niesłychanie skutecznego narzędzia finansowego, by po cichu zagarnąć majątek obywateli.

Wraz z II wojną światową i popularyzacją idei wielkiego deficytu budżetowego, dodatkowo uwzględniając wielkie wydatki związane z wprowadzaniem w życie planu odbudowy Europy i jej gospodarek ze zniszczeń wojennych, jak również wojnę koreańską i eskalację wojny w Wietnamie, szeroko zakrojone emisje obligacji rządowych przez Rezerwę Federalną były stopniowo coraz łatwiejsze do rozpoznania przez rynki finansowe. Amerykanie, począwszy od lat czterdziestych, nieustannie wymieniali papierowe banknoty na srebrną walutę bądź srebrny kruszec, doprowadzając do dramatycznej ucieczki astronomicznych ilości srebrnych rezerw.

Rozpoczęty w latach pięćdziesiątych szybki rozwój elektroniki oraz przemysłu lotniczego radykalnie zwiększyły rynkowy popyt na srebro, co znacznie uwydatniło istotę problemu. Gdy na początku lat sześćdziesiątych Kennedy wprowadzał się do Białego Domu, rezerwy srebra w amerykańskim Departamencie Skarbu spadły do 1,9 miliarda uncji. W tym samym czasie rynkowa cena srebra szybowała w górę, stopniowo zbliżając się do poziomu 1,29 dolara za jednego dolara srebra. Po wymianie srebrnych certyfikatów na srebrny kruszec, srebrne certyfikaty naturalnie wychodziły z obiegu pieniężnego. Efekt prawa Kopernika- Greshama, mówiącego o tym, że „gorszy pieniądz wypiera lepszy”, zaczynał być w pełni widoczny.

Takie były okoliczności podpisania dekretu 11110 przez prezydenta Kennedyego.

Obrona srebra i likwidacja pozycji srebra jako waluty stały się punktem konfliktu pomiędzy prezydentem Kennedym a międzynarodowymi bankierami.

Koniec standardu srebra.

Ponieważ całkowita likwidacja standardu złota i jego pozycji jako waluty znajdowała się w fazie bardzo zaawansowanej realizacji, rozwiązanie problemu srebra uzyskało rangę absolutnego pierwszeństwa.

Istniały potencjalne ogromne zapasy srebra i gdyby państwa świata, biorąc pod uwagę jego cenę rynkową, rozpoczęły na szeroką skalę prace eksploracyjne i wydobywcze, nie tylko trudno byłoby doprowadzić do likwidacji standardu złota, ale mogłoby dojść do wojny między frontem złota i srebra. W przypadku wielkiego wzrostu podaży srebra, srebrne certyfikaty najprawdopodobniej powstałyby niczym feniks z popiołów, by ponownie podjąć rywalizację z banknotami Rezerwy Federalnej, a ponieważ rząd amerykański posiadał ważne prawo emisji srebrnycn certyfikatów, trudno byłoby przewidzieć rezultat tej bitwy i prognozować, kto zdobędzie ostateczną supremację. Gdyby to właśnie srebrne certyfikaty zdobyły przewagę, Rezerwa Federalna stanęłaby przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.

Tak więc najpilniejszą sprawą dla międzynardowych bankierów było zadanie utrzymania ceny srebra na możliwie najniższym poziomie. Z jednej strony więc umożliwiano egzystencję przynoszącej straty czy minimalne zyski światowej branży wydobywającej srebro, co przynosiło efekt w postaci opóźniania i odkła-

- dania w czasie prac nad projektami eksploracji i otwierania nowych złóż oraz redukcją podaży, z drugiej zaś strony, promowano wzrost wykorzystania srebra w przemyśle. Ponieważ cena srebra była bardzo niska, odrzucano projekty i prace badawcze dotyczące zastępowania srebra przez inne materiały, by w ten sposób, w jak najszybszym tempie, doprowadzić do skonsumowania wciąż posiadanych przez Departament Skarbu USA rezerw srebra. W chwili gdy Departament Skarbu nie mógłby już sięgnąć po

- dania w czasie prac nad projektami eksploracji i otwierania nowych złóż oraz redukcją podaży, z drugiej zaś strony, promowano wzrost wykorzystania srebra w przemyśle. Ponieważ cena srebra była bardzo niska, odrzucano projekty i prace badawcze dotyczące zastępowania srebra przez inne materiały, by w ten sposób, w jak najszybszym tempie, doprowadzić do skonsumowania wciąż posiadanych przez Departament Skarbu USA rezerw srebra. W chwili gdy Departament Skarbu nie mógłby już sięgnąć po

W dokumencie Wojna o pieniądz (Stron 177-200)

Powiązane dokumenty