• Nie Znaleziono Wyników

NAUKI DLA DZIECI

od pięciu do sześciu lal.

Która teraz godzina? Już południc. Pójdźmy na dwór.

Gdzie teraz iest słońce ? 0- bróc się twarzą do niego.

Patrz prosto na nic, tam iest południc. Zawsze podczas po­

łudnia gdy patrzysz na słoń ­ ce, twarz twoia ióst

obróco-( 63 )

nu ku południowi. Teraz o- bróć się na lewą stronę. Patrz przed siebie. Tam iest wschód.

Zrana, iak tylko dzień się zrobi, patrz w tę stronę, a wnet uyrzysz wschodzące słońce; patrz ciągle w tamtą stronę; bo słońce wschodzi na wschodzie. Teraz obróć się tyłem do słońca, patrz prosto przed siebie; tam iest północ. Obróć się znowu na lewą, tam będzie zachód. Gdy iuż zjesz wieczerzę, a wnet potem ma nastąpić noc, to patrz na słońce, ono zawsze się tam znayduic gdy zacho­

dzi , ponieważ słońce na za­

chodzie.

Północ, południc, wschód, zachód.

Wiatr świszczę. Z którćy strony wiatr wicie?

Weź swoię chusteczkę i ci śniy ią na powietrze. Wiatr ią w tamtę stronę poniesie;

więc wiatr wicie od północy;

wiatr iest północny. On iest bardzo zimny, wczoray był z zachodu; wtenczas było cie­

pło.

Deszcz pochodzi z chmur.

Patrz na gromadę czarnych chmur. Ach! z iaką szybko­

ścią ono się rozpościerają na

( 64 )

fi& tyc/ urüvtr F

1

( G5 )

firmamencie!

Teraz zasło­

niły słońce. One zakryły słoń­

ce tak, iak kiedy ty zakry- iesz sobie twarz chustką.

Jeszcze widać cząstkę nie­

ba. Ach! iuż zniknęła. Cały firmament iest zakryty czar- nemi chmurami. Prawie tak ciemno się zrobiło, iakbyiuż noc nastała. Wnet deszcz za­

cznie padać. Ach! otóż i deszcz. Ale iakie wielkie kro­

ple! Kaczki się cieszą; ale małe ptaszęta się smucą, szu- kaią schronienia pod drze­

wami. Już deszcz nie pada.

To była tylko nawałnica — Kwiaty wydaią teraz miły

za-6*

( 6G )

pach, słońce świeci, ptaszę­

ta na nowo zaczęły śpiewać, a powietrze się ochłodziło.

Będziemy podwieczorek icść na dworze; włóż swóy kapelusik. Bardzo piękna po­

goda. Ale tutay nicmasz sto­

łu, iakże to będzie bez sto­

łu? Oto widzisz icst wielki pień, on nam będzie służyć

zamiast stołu. My tutay nie mamy krzeseł; oto iest ła­

wka z darniny i pagórek pra­

wic całkiem pokryty liiolka- mi: usiądziemy na nim, a wy dzieci możecie sobie u- siąść na kobiercu. Kobierzec

( 07 )

iest w salonie, trzeba go póyść przynieść. Tak, w salonie iest kobierzec; ale i tutay icst kobierzec. — A to gdzie?

Trawnik icst kobiercem w polu- Piękny i miękki ko­

bierzec zielony. A nadto on icst bardzo wielki; ponie­

waż się na wszystkie strony rozpościera; aż po nad brze­

gi dróg i na wszystkie łąki;

on też icst bardzo wygodny dla owieczek i iagniąt , na nim spoczy walących. Nie wiem coby one bez takiego kobierca robiły; bo nie ma- ią łóżeczek do spania na

nieb.

( GB )

Ach! jak piękny wieczór!

chodźcie tu moie dzieci, pa­

trzcie na słońce, ono te­

raz iest na zachodzie. Tak, słońce iest na zachodzie, bo zaraz zajdzie. Ach iakie pię­

kne słońce! Teraz na nic mo­

żemy patreć; nie iest ono iuż tak jaskrawe, iakbyło w po­

łudnie, gdy się najwyżej na firmamencie znajdowało. — Ach! iak te pyszne są obło­

ki ! Oto obłoki fioletowe, inne purpurowe, i jeszcze inne, które się zdaiąbydź pozłacane. Teraz słońce ra­

ptownie zachodzi; nic widać go tylko połowę; teraz go

( 09 )

iuź wcale nic widać. Do zo­

baczenia sionce. Do zobacze­

nia, aź do i utrą rana. Obróć się teraz w przeciwną stronę ku wschodowi. Co tani tak świeci za drzewami? Czy to ogień? Nie, to iest xiężyc.

Jak on iest wielki; ach! iak on czerwony! Jak krew . Xię- źyc teraz okrągły, bo iest na pełni; ale iutro wieczorem iuź nic będzie tak okrągły;

utraci on małą cząstkę swey okrągłości; po i u trze utraci ieszcze większą część; na­

stępującego dniaicszcze wię­

kszą część; i tak daley, a

l

póki się nie zmnieyszy tak

(70)

dalece, iż będzie wyglądać tylko lak natężony luk; na- ówczas nic będzie świecić aż dopiero potem, iak się iuż spać połoźemy; nako- nicc co noc będzie późni ey świecić przez czternaście dni, po upłynicniu których, wca­

le iuż nic będzie widać xię- życa. Potem znów będzie nów xięźyca; będziecie go widzieć zaraz z południa;

zrazu po nowiu będzie bar­

dzo wazki tylko brzeżek; ale codziennie będzie przyby­

wać i zaokrąglać się, aż na- Ivonicc, za drugie czterna­

ście dni, znów będzie

pel-(71 ) \

nią xiężyca tak iak teraz, i znów uyrzycie iak będzie wschodzić poza drzewami.

Czy znacie rozenki? To są winne iagody suszone. Wie­

cie o tein, że iagody winne rosną na winnym szczepie;

ale te rozenki czyli te winne iagody suszone są większe od pospolitych, które rosną w ogrodach i sprowadzaią ie z dalekich kraiów. Czy wie­

cie zkąd pochodzi cukier?

On pochodzi ze trzciny po- dobney do laski, którą się podpieramy chodząc. Ta trzcina cukrowa rośnie

w ziemi. Wyeiskaią z nióy sok, który polem wywarza- ią mocno, i z tego robi sit;

cukier. A herbata? Herbata, są to listki rosnące na krze­

winie , które bardzo mocno wysuszaią, a obiedwic te ro­

śliny tylko w ciepłych kra- iach się hoduią.

Przypominacie sobie moie dziatki o gąsienicy, którą- śmy włożyli w papierową lul­

kę, wraz z morwowemi list­

kami dla iey pożywienia?

Pójdźmy ią zobaczyć. Jey iuż niema!.... Już niema gąsienicy!.... Ale tu coś iest

( 72 )

( ?3 )

w lulce; co to jest 2 Ja nic wiem. To iest mala gałka z żółtych pakuł. Otwórzmy ią, może w niey znaydziemy gą­

sienice. Mc, nic w niey nic- masz, lak tylko iakis malu­

tki robaczek okrągły twar­

dy, brunatny; on nieżywy;

przynaymniey mi się tak zdaie, bo się wcale nie ru­

sza. Weź go powoli za ogo­

nek. Otóż rusza ogonkiem, on nie iest całkiem nieży­

wy. Kochane dziatki, ten ro­

baczek brunatny i twardy, iest to wasza gąsienica; ona to iest, istotnie. Tc pakuły żółte, iest to jedwab.

Gąsic-7

( 74 )

nica u przędła wszystek ten iedwab, poczeui sama się nim oplątała, a potem przy­

brała tę postąc, w iakićy ią widzicie. Weźcie ią i wy­

stawcie na słońce; iutro ra­

no przyydziecic ią znów zo­

baczyć. Ach! iak to rest za- dziwiaiące! robaka iuż tam nie masz. Wszak żeś go wczorayszego wieczora na tym papierze położyła? Tak iest; wszakże nikt nie cho­

dził do tego pokoi u?— Nic, nikt nie chodził. — Czyli wcale nic tam nie masz na papierze? — Owszem, oto iest biały motyl. Dziwno mi

( 75 )

zkąd on sit; tu wziął, kiedy okna są zamknięte. Może robak zamienił się na moty­

la. To prawda; ale patrz, kadłub lego robaka icst pró­

żny. Patrz którędy motyl z niego wyszedł. Ale motyl icst zbyt wielki; kadłub ten nic mógł go w sobie mieście.

Mylisz się; on się w nim mieścił; skrzydełkaiego by­

ły złożone, a pomimo tego, bardzo był tam wygodnie.

To on, zapewniam was, moic dzieci. Wszystkie piękne motyle, które widzicie lata­

jące, były gąsienicami i peł­

zały po ziemi.

(

76

)

Złoto ma kolor ciemno żół­

ty. Ono iest bardzo piękne i bardzo świetne, ono iest bar­

dzo ważne, ważniejsze od wszystkich innych kruszców.

Ludzie wydobywają go z zie­

mi. Czy możemy wziąść mo­

tykę i wydobyć sobie trochę złota? Me, bo go nie masz w naszey ziemi, ono pocho­

dzi z dalekich kraiów; nad­

to, bardzo leży głęboko w ziemi, tak, iż nie mogliby­

śmy go wydobyć motyką.

Dukaty dwudziestu pięciu zlotowe są ze złota; robią także zegarki ze złota, a ramy od zwierciadeł i obra­

zów pokryte są złotem.

( 77 )

Co to icst papierkowe zło­

to? Jest to kawałek bardzo cienki złota, daleko cieńszy niżeli papier.

Srebro iest białe i świetne:

sztuki pieniędzy: (pięciozło­

towe) pięciozłotówki, dwu­

złotówki, złotówki i dzie­

siątki są ze srebra. Srebro także z dalekich kraiów do nas przychodzi.

Miedź iest czerwona, Rą- dle i kotły są z miedzi zro­

bione. Mosiądz iest świetny i żółty, prawic tak iak sło­

to. Robią klamki do drzwi i lichtarze mosiężne.

Gryn-7*

( ?S )

szpanem byś się struł, gdy­

byś go zjadł.

Żelazo iest bardzo twarde.

Ono niema połysku; ale nie- wicin cobyśmy robili, żeby go nic było, bowiem ono do­

starcza nam nieskończoną ilość potrzebnych narzędzi.

Póydź i zapytay się kucha­

rza, iakimby on sposobem mógł pice mięsiwo bez ro­

żna. A cóż tedy, co on ci po­

wiedział? On powiedział że­

by wcale nie mógł. Rożen zrobiony iest z żelaza, ró­

wnie iak wilki, kleszcze i łopatka. Zapytay się ora- czów, czyli mogą orać bez

( 79 )

żelaznego lemiesza u sochy;

oni ci odpowiedzą, że nie mogą. Lemiesz od sochy iest zrobiony z żelaza. Czy żela­

zo się topi w ogniu? Włóż kleszcze w ogień i sprobuy.

Cóż tam, czy się stopiły?

Nic, ale się zaczerwieniły i zmiękły; oneby się zgięły.

Ale ia wam powiem moie kochane dzieci, że żclazoby się stopiło w bardzo wielkim ogniu i do tego gdyby w nim długo pozostało. Póydźmy do magazynu kowalskiego.

Co tam robią? Jest tam ku­

źnia; dymaią ogień dwoma du żerni miechami, aby

żela-( SO )

xo rozpalić. Teraz żelazo inż lest rozpalone; teraz bierze go swetni kleszczami i kła­

dzie na kowadle. Teraz ic biic młotem. Ach! iak praca i ego iest ciężka!

Iskry na około niego pry­

ska ią. Piękne i świetne iskry! Co robi kowal? On robi gwoździe do podków i podkowy dla koni i wiele innych rzeczy.

Stal się robi z żelaza. Stal iest świetna, bardzo twarda i bardzo ostra. Noże i noży­

czki robią się ze stali.

Ołów iest miękki i bardzo ważny. Oto macie kawałek:

( 81 )

podnieś go. Rury do wodo- skoków robią z ołowiu. Czy ołów topi się w ogniu? Spró­

bujcie: połóż kawałek oło­

wiu na łopatkę i trzymay nad ogniem. Otóż cały się stopił.

Blacha iest biała i miękka;

blacha także iest świetna.

Pudełko od kawy i łopatka od śmieci są także zblachjr.

Żywe srebro iest tak świe­

tne iak srebro; ono iest bar­

dzo ważne. Patrzcie iak ono biega! Nie możecie go złapać. Nic można go wziąśd w rękę. Żywe srebro znay- duie się w Barometrze.

( S2 )

Złoi o, srebro, miedź, że­

lazo, ołów, blacha, żywe srebro. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedm.

Co? kruszce. Wszystkie wy­

dobywają z ziemi.

Marmur wydobywają z zie­

mi. On iest bardzo twardy.

Nic można go kraiae nożem;

ale piłą można go kraiae.

Jest marmur biały, czarny, czerwony, zielony i żółty.

Wierzch u kominka iest z marmuru, także i pomniki w kościołach.

Kamienie i krzemienie po­

chodzą z ziemi. Oto są dwa krzemienie; one są bardzo

( 83 )

twarde: uderz ic ieden o drugi. Ach ! ogień; oto iskry.

Żwir wydobywają z dołów żwirowych. Kładą go nawo­

zy i pos) puią nim alce w o- grodach, a nawet i gościńce nim wysypuią.

Kreda także z ziemi się wydobywa.

Węgiel kamienny także z łona ziemi się wydobywa.

Ludzie kopią wielkie doły, włażą w nie, dobywaią wę­

gle motykami i wykładają na wierzch ziemi. Ludzie tacy zowią się węglarzami, równie iak ci, którzy wypa­

lają węgle z drzewa; oni są

( 84 )

bardzo czarni, ale oraz są też bardzo użyteczni. Wiele rzeczy pochodzi z ziemi;

ziemia iest bardzo głęboka, tak, ona iest bardzo głębo­

ka. Gdybyś przez kilka ty­

sięcy lat kopał, tobyś nigdy dna wniey nie znalazł.

Moie dzieci, oto iest pier­

ścionek. Patrz iak on się świeci! wystaw go na słoń­

ce. Ach! ia w nim widzę roz­

maite kolory. Co to za ka­

mień tak oślcpiaiący? Jest to

dyament.

On iest bardzo twardy; możnaby nim pisać na szkle.

Rubin

iest czer­

wony, ma piękny kolor

kar-( 85 )

mazynowo-czerwony.

Szma

- r#giest zielony.

Topaz

icst żółty.

Szajlr

niebieski. J-

metyst

purpurowy.

Granat

ciemno-czerwony.

Beryl

ia- sno - zielony. Wszystkie te kamienie wydo bywałą z zie­

mi. Nazywała ie kleynotami czyli drogiemi kamieniami.

Ach! patrzaycie iakie tu ziarnko białe, okrągłe, bar­

dzo piękne! Ono iest w kol­

czyku. Co to takiego? Jest to perła. Czy i to także z ziemi pochodzi? Nic, to po­

chodzi z morza. Znayduią perły w skorupkach pewne­

go rodzaiu ostrzyg.

8

(SG)

Czy kamienic topią się w ogniu? Nie.

Czyli szkła z ziemi pocho­

dzą?

Nic. Szkło robią w hutach szkłannych. Ci, którzy ro­

bią szkło, utrzymują tęgi o- gicń przez dzień i noc. Po- iedzicmy do huty, abyś tam zobaczył iak się szkło robi.

Drzewo ma korzeń, który głęboko w ziemię idzie. Ko­

rzenie są tem u drzewa, co nogi u zwierząt. Drzewo nie mogłoby stać prosto bez ko­

rzeni. Drzewo ma pień; pień ten iest prosty i gruby; to

(

87

)

iest icgo ciało. Drzewo ma gałęzie, to sąiego ręce. Ga­

łęzie te daleko się rozcho­

dzą. Gałęzie te maią odno­

gi, a na nich rosną kwiecie i liście.

Oto kwiecie na iabloni. Czy na zawsze zostanie kwiecie na drzewie? Nie, wkrótce opadnie; może iuź tey nocy opadnie. Ale czy wiesz co przyjdzie na mieyscc kwie­

cia? Cóż takiego? Owoc. Po kwiecie nastaną na iabloni iablka. Jeżeli tey nocy kwie­

cie opadnie, czy można iuź iutro przyjść zbierać iabl­

ka? Nie, trzeba mieć

cicr-(88 )

pliwość; na doyrzałc iabł- ka leszcze kawałek czasu trzeba poczekać. Najprzód utworzy się maleńka, bardzo maleńka pałeczka, nie wic­

ie co większa od główki od szpilki, która codziennie po­

woli powiększać się będzie, aż póki nakoniec nie utwo­

rzy się z niey duże iabłko.

Ale nie będziesz go mógł le­

szcze ieść, musisz go leszcze zostawić na drzewie, aź pó­

ki go słońce nie zrumicni i aż póki nic da się z łatwością zerwać. Teraz ono iuż do­

stało ; ono tak rumiane iak twoie policzki; urwij ie i iedz.

( 89 )

Czy kwiat także ma korze­

nie? Tak iest: oto widzisz

pierwiosnka

,, wyrwiemy ią.

Przypatrz się ; otóż widzisz, korzenie podobne do sznur­

ków. Oto łodyga pierwiosn­

ki, to iest podstawa, a to kielich. To są liście od kwia­

tu, a to iest piękny kwiat;

pięknego żółtego koloru z karmazynów cmi kropeczka­

mi. Oto są nasiona; włoży­

wszy ie w ziemię, gdy będą doyrzałc, to wyrosną z nich inne podobne tym kwiatki.

Samica konia, iest klacz.

Młody koń iest zrzebię.

8*

( 90 )

Samica lwa, iest lwica.

Tygrysa, tygrys samica.

Byk, krowa, cielę, wól.

Wieprz, maciora, prosię, świnka.

Owca, baran, młoda owca, jagnię, skop.

Pies, suka, młody pies, młoda suka, szczenię.

Kot, kotka, kocię.

Kogut, kura, kurczę.

Gąsior, gęś, gąsię.

Kaczor, kaczka, kaczę.

Orzeł, orlę.

Jeleń

,

tania

,

ielcniąlko

,

Powiązane dokumenty