• Nie Znaleziono Wyników

Początki rozwoju prozy podróżniczo-krajoznawczej

U źródeł prozy krajoznawczej dla młodzieży

3. Początki rozwoju prozy podróżniczo-krajoznawczej

Na rozwój omawianej prozy obok nowych tendencji w literaturze z adre-sem dziecięco-młodzieżowym wpływały także tradycje romantycznego oraz pozytywistycznego podróżopisarstwa po kraju. Podróż zawsze była w  nich nauką o ojczyźnie. Zobowiązania te zrodziły teksty słabe, doraźnie odpowia-dające na zapotrzebowanie pedagogiki społecznej i jej tylko służące. Powsta-ły również utwory, które wniosPowsta-ły do dorobku literatury „osobnej” i ważne sensy ideowe, i potencjał estetyczny. Ponieważ celowo odrywały się od „ob-cej tandety” (przeciwstawiając się złym, jak sądzono, wpływom na młodych odbiorców powieści przygodowo-egzotycznych), chętnie je w międzywojniu wznawiano.

U progu niepodległości źródeł popularności podróżopisarstwa dla młode-go czytelnika należy upatrywać w tym, że pozostawało ono w zmłode-godzie z pro-gramem wychowawczym zawartym w tematyce rodzimej, swojskiej, regional-no-narodowej. Przypomnijmy, że idee „szkoły pracy”, przejęte z Niemiec na grunt polski, wywołały szerokie dyskusje nad wartością i metodyką różnych form działania praktycznego dziecka (także podczas wycieczek, o czym była mowa w rozdziale I). Określano je jako „wpuszczenie strumienia świeżego powietrza do mocno już zatęchłej atmosfery szkolnej”80. Na II Kongresie Mię-dzynarodowym Wychowania Moralnego w La Haye (1912) genewski pedagog A. Ferrière przedstawił katalog pożytków nauczania opartego na działaniu dla rozwoju psychofizycznego i  formacyjnego młodzieży81. Wskazał między in-nymi. na zaspakajanie przez dziecko potrzeby ruchu mięśniowego, uczenie dostosowywania go do otoczenia, rozwój sił intelektualnych, w tym zdolności obserwacji, wyobraźni, fantazji, początków naukowego myślenia, uczciwego współzawodnictwa, solidarności we współpracy, zaufania do własnych sił.

Wcześniej znaczenie aktywności eksplikowały amerykańskie idee ucze-nia przez działanie (learning by doing82). W polskiej koncepcji szkoły twórczej Henryka Rowida podkreślano, że ze względu na twórczy charakter procesu rozwojowego dziecka celem wychowania jest kształtowanie osobowości, har-monijnie rozwijające struktury duchowe człowieka. Uwzględnia się w nim zarówno właściwości oraz potrzeby dziecka, jak i wymagania społeczno-kul-turowe83. Dlatego zadaniem szkoły powinna być nie tylko ochrona aktyw-ności dziecięcej przed tłumieniem jej w systemie wychowania zbiorowego,

80 B. Nawroczyński, Główna zasada tzw. „Szkoły Pracy”, [w:] tegoż, Swoboda i przymus

w wychowaniu. Siedem rozpraw pedagogicznych, Warszawa 1922, s. 68.

81 A. Ferrière, L’ècole active, Geneve 1922; szerzej zob. B. Nawroczyński, Swoboda

i przy-mus…, s. 66–67.

82 J. Dewey, Szkoła a społeczeństwo, Lwów–Warszawa 1924.

ale też pielęgnowanie, „jak pielęgnuje się najszlachetniejsze rośliny, aby ona przez odpowiednią kulturę mogła stopniowo przechodzić na coraz wyższe stopnie swojego rozwoju”84. W  nauce czytania polskiej ziemi nie sposób przecenić znaczenia nowych koncepcji edukacyjnych, mówiących o potrze-bie zdobywania wiedzy przez indywidualne doświadczenie. W eksplikacjach psychodydaktycznych mówiło się wprost i obrazowo o „ruchliwej naturze” młodzieży, wymagającej tworzenia jak najszerszego pola dla jej aktywno-ści, o konieczności „wyzwolenia” wychowanków z ławki szkolnej, uwięzio-nych w niej siłą zimnego i sztucznego rygoru szkoły tradycyjnej. Praktykom tym przeciwstawiano otwarte na oścież drzwi szkolnych klas, by prowadzi-ły uczniów do ludzi i w świat przyrody. Nowoczesnym formom kształcenia i wychowania patronowała więc myśl autora Wielkiej dydaktyki o mądrości czerpanej „nie z książek, ale z nieba i z ziemi, z dębów i buków”.

W czasach niewoli narodowej podróże w głąb przeszłości kulturowej peł-niły swego rodzaju misję. Zainicjowała je cyklem przejażdżek krajoznaw-czych Klementyna z  Tańskich Hoffmanowa w  „Rozrywkach dla Dzieci”. W latach 1825–1828 autorka odbyła 6 podróży po kraju, które według oceny badacza problematyki podróży w literaturze romantycznej, Stanisława Bur-kota, określają jej miejsce w historii literatury, „ewidentną przynależność do duchowości pokolenia «urodzonego w niewoli, okutego w powiciu»”85. Opisy doświadczeń z podróży, odbywanych środkami komunikacji publicznej oraz prezentacje tras: na przykład do Puław (z którymi związana była przez jakiś czas matka autorki), Lubelskiego (gdzie w ruinach pałacu Sobieskiego roz-myślała o historii), Podlaskiego (z Białą Podlaską, Janowem), Krakowskie-go czy SandomierskieKrakowskie-go, pokazują Hoffmanową jako wnikliwą i krytyczną obserwatorkę. Ze względu na adresata wewnętrznego (Anielkę Ł.) pisarka łączyła wrażenia i doznania z komentarzem historyczno-kulturowym o po-znawanych w wędrówce krajoznawczej przestrzeniach narodowych. Na nim spoczywał edukacyjny sens tak zaadresowanych „przejażdżek”.

Narcyza Żmichowska w Przedwstępnym słowie do pism Hoffmanowej podkreślała znaczenie odpowiedzialności autorów, pedagogów i  rodziców w kierowaniu rozwojem czytelniczym dzieci i młodzieży. Co prawda, część uwag krytycznych można odczytać dziś à rebours, jako szczytne życzenie po-lonistów, by ich uczniowie wyrobili tak entuzjastyczny stosunek do czytania, ale traktując tę wypowiedź z należnym dystansem historycznym, trzeba w niej widzieć świadomość odpowiedzialności, jaką nakładano na pisarza literatury dziecięcej. „Mały, bezsilny jeszcze, nie zaopatrzony balastem doświadczenia, żeglarz nadpowietrznych krain co dzień prawie przenosi się w inne okolice, w inne wieki, między inne ludy, a żaden bohater urojony czy prawdziwy nie

84 B. Nawroczyński, Swoboda i przymus…, s. 77.

85 S. Burkot, Opisy podróży Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, [w:] tegoż, Uwikłani

ostoi się w pamięci jego dość długo, by mógł wartości ideału nabrać”86. Żmi-chowska wskazywała wyraźnie na szkodliwy wpływ literatury niedostosowa-nej do doświadczeń życiowych dziecka: „samodzielność rozumowania wątleje, grunt charakteru mięknie, zasady i przekonania, uczucia chwieją się za byle naciskiem losu i okoliczności”, następują przesyt, apatia. Romantyczna moda na podróże wniosła do w literatury dziecięco-młodzieżowej opisy przeżyć oso-bistych autora – podróżnika i bohatera narracji, co znalazło odzwierciedlenie między innymi w czasopismach dla tych czytelników87.

Pedagogika pozytywistyczna wspierała rozwój prozy podróżniczej ze względu na jej walory poznawczo-edukacyjne. Ceniąc rolę nauk przyrodni-czych, opartych na obserwacji i doświadczeniu, widziała w niej wartość wy-chowawczą, to jest użyteczność praktyczną, za którą były odpowiedzialne instytucje szkolne (w warunkach niewoli w ograniczonym zakresie) oraz ro-dzina, a także publicystyka i literatura.

Przypisując ogromną rolę naukom przyrodniczym w dziedzinie formowania na-ukowego poglądu na świat, pozytywiści wierzyli, iż rozwój tych nauk jest zdolny spowodować wzrost poziomu życia materialnego szerokich rzesz społeczeństwa. Odpowiadało im spencerowskie pojęcie społeczeństwa, jako organizmu o zróż-nicowanej budowie i funkcjach, wzajemnie się uzupełniających i niezbędnych. Widzieli oni naród jako organizm społeczny złączony współzależnościami go-spodarczymi, biologicznymi, kulturalnymi itp., jako całość funkcjonującą na zasadach rzeczywistego współdziałania i tworzenia, a nie na zasadach złączenia tylko więzią uczuciową, jak to miało miejsce w koncepcjach romantycznych88. W dyskusjach nad ideałem wychowywania wszechstronnego i zgodnie z  tezą Adolfa Dygasińskiego, iż „dobrym Polakiem może być tylko dobry obywatel”89, akcentowano rolę wiedzy, kształtującej sylwetkę moralną czło-wieka, w tym postawę użyteczności społecznej. Aleksander Świętochowski za fundament wychowania uznawał kult wiedzy i racjonalizmu, naukę uczuć oraz powinności obywatelskich, którą wyrażał maksymami: „Poznaj wszyst-kie obowiązki, do jakich cię życiowe koleje i stosunki powołują, skoro zaś je poznasz i  uznasz, trzymaj zawsze w  pogotowiu wszystkie siły potrzeb-ne do podjęcia ich i spełnienia”90. Powstające w 2. połowie XIX w. utwory

86 N. Żmichowska, Przedwstępne słowo do pierwszego wydania pism Klementyny

z Tań-skich Hoffmanowej, [w:] K. Kuliczkowska, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1864

–1918. Zarys monograficzny. Materiały, Warszawa 1975, s. 283.

87 Zagadnienie to analizuje Pola Kuleczka w pracy: Tatry w literaturze polskiej dla dzieci

i młodzieży do roku 1939, Zielona Góra 1994, s. 24–44.

88 Ł. Kabzińska, Geneza i rozwój pedagogiki pozytywizmu warszawskiego w świetle

publi-cystyki „obozu młodych”, Olsztyn 1996, s. 88.

89 A. Dygasiński, Pisma pedagogiczne, Wrocław 1957, s. 6.

90 A. Świętochowski, Nowe drogi. Wychowanie człowieka, „Przegląd Tygodniowy” 1874,

nr 6; cyt. za wyd. tenże, Publicystyka społeczna i  oświatowa, wybór, wstęp i  przypisy Z. Kmiecik, Warszawa 1987, s. 147–148.

podróżniczo-krajoznawcze wyrastały z tych założeń edukacyjnych. Propago-wały rzetelną wiedzę przyrodniczo-geograficzną i  kulturową. Zachęcały do odbywania podróży, by gruntować wiadomości o  Polsce, uczyć się postaw ekologicznych, zdrowotnych, zdobywać zdolności sportowe.

Dużą rolę odegrało w tym programie upowszechniające się po 1830 r. zainteresowanie podróżami po górach. Dzięki niemu powstało wiele opisów wrażeń, relacji z pobytu w górach publikowanych również w czasopismach dla młodego czytelnika91. Teksty te nie osiągnęły wysokiego poziomu arty-stycznego. Przytłaczały je wiedza rzeczowa o krajobrazach przyrodniczo-kul-turowych oraz niedostosowane do możliwości percepcyjnych dziecka styli-styczne ukształtowanie. Józefa Śmigielska, z której nazwiskiem łączy się rze-czywiste początki „tatrzańskiej literatury” dla młodzieży92, nie była pierwszą autorką utworów dla dzieci o tej tematyce. Pisarka (1820–1899) wkroczyła na grunt już przygotowany. W jej twórczości przyroda tatrzańska poznawa-na w podróży „to nie tylko swego rodzaju symbol ojczystego kraju, które-go poszczególne elementy towarzyszyły bohaterom utworu w  wędrówkach po Tatrach, obraz ładu i doskonałości natury, to także wartość samoistna o ogromnym dla ludzkiej duszy znaczeniu”93. Wartość tę pisarka pokazała w cyklu wycieczek z Krakowa do Karpat, który zamieściła w wydawnictwie seryjnym: Zabawy Umysłowe dla Młodego Wieku (w latach 1856–1957 tytuł zmieniono na Zabawy Przyjemne i Pożyteczne dla Młodego Wieku). Narra-tor oprowadzał wędrowca z  Mazur po Krakowie, a  po tygodniowym zwie-dzaniu miasta kierował trasę ku „krańcom polskiego świata” – Tatrom, ich „niepojętemu urokowi”94.

Chcąc przekonać się, że uniesienie moje nie jest płonne, raczcie przeczytać to, co wam dalej opowiem, albo najlepiej zróbcie sobie sami wycieczkę w Tatry, bo ta górska przyroda takim cudownym językiem do serc waszych przemówi i takie niezrównane obrazy rozłoży przed wami, że nawet stokroć zdolniejszemu od mego pióru, trudno się kusić o ich dokładne odwzorowanie (s. 28).

Podróże, do których narrator zachęcał czytelników, wykraczały poza przeżycia piękności gór. Jest w nich edukacyjny program krajoznawczy, bu-dowany przez sytuacje poznawcze, oparte na umiejętnej obserwacji miesz-kańców ziem, ich pracy, życia codziennego95. Rozumienie wartości

wznio-91 Np. J., Wspomnienie podróży, „Dzwonek. Pismo młodemu wieku poświęcone” 1850, t. 1;

J. Warmiński, Karpackie góry, „Przyjaciel Dzieci” 1864, nr 153, 156.

92 J. Kolbuszewski, Tatry w literaturze polskiej, cz. I i II, Kraków 1982, s. 205.

93 P. Kuleczka, Tatry w literaturze polskiej…, s. 43.

94 J. Szmigielska, Wycieczka z Krakowa do Karpat, Zabawy Umysłowe dla Młodego Wieku,

cz. 1, 3–4 Warszawa 1861, s. 27. Dalsze cytaty pochodzą z tego wydania.

95 Szerzej o podróży jako sztuce umiejętnej obserwacji stosunków społecznych i roli

odpo-wiednio wybranej przestrzeni społecznej pisze Cz. Niedzielski, O teoretycznoliterackich

słych przeżyć w kontakcie z krajobrazami umożliwiała przekazywana przez narratora wiedza przedmiotowa oraz informacje o jej źródłach96. Wszędzie, gdzie się podróżni zatrzymywali (w Myślenicach, Nowym Targu, Szczawni-cy, Zakopanem, poznawali historię miasteczek oraz życie ich mieszkańców. Przede wszystkim sycili się malowniczym pięknem gór. Ich opisy, wyróżnia-jące się ciekawymi skojarzeniami, pokazują jednocześnie wrażliwość podróż-nych, kontemplujących „najwspanialsze widoki, jakie kiedy oglądały oczy nasze” (s. 31).

Te ogromne, poszarpane, a tak wysoko w górę sięgające kształty, to niby chmu-ry, gwałtownym wichrem burzy w  fantastyczną zbite gromadę, niby fale pia-ną bielejące, wykipiałe w jakimciś (!) olbrzymim niepokoju i gwałtownie ścięte w lód i skałę. Przystanęły zdaje się w oniemieniu, zachowując na wieczne czasy

w swych ostrych liniach piętno tej grozy, która im dała początek. Geologia opo-wiada nam, przez jakie konwulsje przeszła matka ziemia, nim się ukształtowała w znajomą nam dziś bryłę, ale jakże jasno dopełnia tego jedno takie na góry spojrzenie (s. 31, podkr. Z.B.).

Dominująca wizualność doświadczeń (wzmacniana cytatami z  poezji) splatała się czasami z  akustyką, wywołującą serdeczno-czuły stosunek do krajobrazu (np. Białego Dunajca, który jak swawolne dziecko „w szalonych podskokach”, z szumem i pluskiem przesadza skały, by skryć się za drzewa-mi). Podróżni ze wzruszeniem oglądają szczyty gór nocą (groźny majestat Łomnicy) i w czasie burzy. Docierają do Morskiego Oka, by „się poić u źródła piękności, błogo bowiem patrzyć w otwartą przyrody księgę, tam szczegól-niej, gdzie ona w swe najwspanialsze szaty przybrana, zachwycając mądrości nas uczy” (s. 234). Z różnych perspektyw oglądane krajobrazy (Morskiego Oka i Czarnego Stawu) przywołują ekspresywne skojarzenia z olbrzymimi pucharami zastawionymi na godową ucztę przyrody.

Ach! Wielka to uczta, zaprawdę i z niej małą kropelką już się człowiek pożywi, nastroi na ton ogólnego wesela, a duchem w raj zachwytu uniesie. Pijmy więc całą piersią ten nektar upajający, któremu piękność na imię, bo on orzeźwia myśl naszą i skrzydła jej przypina, a ona nimi wzlata w kraj nieśmiertelności (s. 293).

W takich i wielu innych malowniczych „zapamiętanych obrazkach z wy-marzonej cudów krainy” (s. 303) wyrażał się romantyczny stosunek do na-tury. Wycieczki po górach wykraczały poza świadectwo żywych doświadczeń podróżnych. Niosły „błogie wytchnienie dla ludzi wszelkiego stanu i zatrud-nienia, to jasne chwile najszlachetniejszych uniesień, wplecione niby pro-myk słoneczny w szarą tkankę ludzkiego żywota” (s. 303).

Publikacje z przełomu XIX i XX wieku, programujące zachowania mło-dzieży w podróży po różnych zakątkach polskiej ziemi, sposoby podróżowania po nich oraz deskrypcje osobliwości krajobrazów i miejsc godnych zwiedza-nia, pełniły rolę „ukrytych” treści patriotycznych. Widać tę cechę w realnych i projektowanych wędrówkach po kraju, które publikowała prasa poświęcona „sprawom wychowania i rzeczom społecznym”. Ceniono je w czasie zabo-rów za walory wychowawczo-sportowe, a także „cele sięgające w przyszłość dalej”. O wychowawczych korzyściach obrazów podróży pisał w 1872 roku tygodnik „Opiekun Domowy”:

Ileż zabytków własnej przeszłości, ileż cudownych okolic, ileż cech ludowego ży-cia pozostaje dla nas rzeczą obcą, wyrazem, który w dzieciństwie obił się o nasze uszy, lecz którego znaczenie odczuć uprzytomnić sobie w umyśle nie umiemy, bośmy go własnym nie stwierdzili doświadczeniem. […] Wspomnienia z po-dróży po kraju są u nas rzadkością, a i te, które się w pismach ukazują, zbyt

jednostkowymi przepełnione są wrażeniami, ażeby uwierzyć było można, że czy-tając je, ogół nasz uzna potrzebę znajomości ziemi, która go żywi, ludu, który tę ziemię uprawia. Dawniej tak pospolite wycieczki młodzieży po kraju w celach naukowych przedsiębrane, dziś zaniedbane zupełnie97.

Nie sposób oczywiście przecenić roli, jaką w  popularyzowaniu podró-ży po ziemi rodzinnej odegrało powstałe w 1910 r. z inicjatywy Kazimierza Kulwiecia pismo „Ziemia”. Zapowiadając jego założenia ideowo-programo-we, redakcja uzasadniała konieczność budzenia społecznego zainteresowania tematyką krajoznawczą. „Po stokroć lekkomyślnym byłby naród, niechcący znać odwiecznego ojców swoich dziedzictwa, nie szukający poznania sił swo-ich i środków, budujący swe gmachy na piasku. […] Jedynym przykazaniem naszym będzie: Poznaj swój kraj, abyś go ty goręcej miłował”98. Przez za-mieszczanie „gawęd krajoznawczych” i relacji z wędrówek po Polsce redakcja zachęcała do prezentowania na łamach pisma, „co się widziało w podróżach i jak to się widziało. Jak wygląda miejscowość podczas deszczu, a jak

w pogo-97 W.M.O., Letnie wycieczki, „Opiekun Domowy” 1872, nr 38, s. 1 (podkr. Z.B.). Redakcja

pisma zamieszczała przykłady takich pożytecznych relacji z podróży po kraju. W jednej z nich, do Ojcowa, autorstwa Antoniego Ślósarskiego zachęcała: „wszystkich młodych lu-dzi, którzy powinni przecież wiedzieć, co w kraju znaleźć mogą, poznać jego stosunki nie tylko geologiczne, ale i rodzinne, społeczne, rolnicze i przemysłowe. Wycieczki takie uwa-żamy za niezmiernie ważny czynnik pedagogiczny, za jedną z pierwszych prób w szkole życia. Przedsiębrane w gronie przyjaciół, wzmacniają one zmysł obserwacyjny, przyuczają do odpowiedniego obcowania z ludźmi, uczą praktyczności i rozwagi, pozwalają nam bli-żej poznać ludzi, nadają poglądom naszym realne podstawy, a nieraz nawet mogą stać sie przyczyną wykrycia nowych źródeł krajowego bogactwa” (s. 2).

98 Zapowiedź na rok 1909, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego” 1909, R. III, s. 5.

dę, czym się rożni od sąsiedniej, poprzednio widzianej, jak tam ludzie żyją, co mówią, co po sobie pozostawili”99.

Inspirowana Tatrami literatura krajoznawcza dla młodego czytelnika wykorzystywała schematy prozy o  uniwersalnym adresie, dostosowując je do możliwości recepcyjnych dziecka i specyfiki jego przeżyć. Omawiając pro-blematykę tematyki gór w literaturze dziecięcej, Pola Kuleczka przywołuje szereg utworów, w których, tak jak u Śmigielskiej, zastosowano romantyczne elementy podróży edukacyjnej. Należały do nich relacje z wycieczek Kazi-mierza Łapczyńskiego (1823–1892), przedstawiane z punktu widzenia dziec-ka100. Wiązania Józia to typowa XIX-wieczna podróż (jako gatunek literacki), w  której przebieg wycieczki (ze Szczawnicy nad Morskie Oko) pokazywał młody wędrowiec-narrator101. Utwór nie wyróżniał się walorami artystycz-nymi. Autor, popularyzując wiedzę przyrodniczo-geograficzną i historyczną o Tatrach, życiu jej mieszkańców, wskazywał również na sposoby ich aktyw-nego poznawania.

Wpływ na pisarstwo krajoznawcze, zwłaszcza na propagowania wiedzy o przyrodzie i ochronie wywarła twórczość A. Dygasińskiego (1839–1902). Chociaż pisarz nie formułował tych zadań expressis verbis, jego utwory war-tościowe artystycznie oraz wierne faktom przyrodniczym pełniły istotną funkcję edukacyjną:

dał on szereg bardzo interesujących i wnikliwych analiz zjawisk przyrody. Tym utworom „zwierzęcym”, najlepszym zresztą w jego twórczości, Dyga-siński zawdzięcza swoją pozycję w historii literatury polskiej. W utworach takich, jak Wilk, psy i ludzie, Lis, W puszczy oraz Wśród wody, Dygasiński wykorzystał specjalnie prowadzone obserwacje, dające rezultaty imponujące nawet przyrodnikom102.

W wymienionych przez J. Kolbuszewskiego utworach jest również zadu-ma nad związkiem człowieka z surowymi prawami życia dzikiej przyrody, uczącej go „czuć i myśleć”, ale także – czcić103.

Człowiekowi wydaje się ona piękną jako obraz; ale jest przecież straszną, ponu-rą dla istot, które w niej żyć muszą. W stolicy wiecznego głodu i mordu, gdzie dzikość oraz siła zwyciężają nie tyle może rozczulać się należy, ile myśleć o tych

99 Boruta, Gawędy krajoznawcze, „Ziemia” 1910, nr 40, s. 637.

100 K. Łapczyński, Wiązania Józia, Warszawa 1865. Młody bohater odbywa pod opieką osoby

dorosłej podróż po górach trasą przez Szczawnicę, Krościenko, Czorsztyn, Maniowy, Dęb-no, Łopuszną, Bukowinę.

101 P. Kuleczka, Tatry w  literaturze polskiej…, s. 47–54; J. Kolbuszewski, Dziecko w 

gó-rach…, s. 80.

102 J. Kolbuszewski, Ochrona przyrody a kultura, wyd. 2 popr., Wrocław 1992, s. 93.

103 A. Dygasiński, W puszczy (pół fantazji na tle wspomnień), Warszawa 1907, s. 10. Dalsze

nieubłaganych prawach, które my zwykle tak po swojemu objaśniamy; brak nam zdolności czy odwagi, żeby poznać, jakimi są rzeczywiście. Te prawa są chyba proste, zwykłe, codzienne! (s. 62).

Jeszcze wyraźniej niszczycielskie skutki ludzkiej działalności związanej z rozwojem cywilizacyjnym pisarz pokazał we wspomnieniach myśliwskich – obrazach walki człowieka z dzikimi zwierzętami104. Do młodego odbiorcy zaadresował Przygody młodzieńca czyli Robinsona polskiego (1891). Trady-cyjne robinsonady (jak u Gębarskiego czy Umińskiego) przedstawiały zwy-cięską walkę człowieka z niebezpieczeństwami na lądzie (w puszczy, pustyni) i na oceanie105. U Dygasińskiego koleje losu Pawła Glińskiego, młodego gim-nazjalisty z Pińczowa, stwarzały okazje do pieszych podróży (przez Kielce, Radom do Warszawy), które dały sposobność zilustrowania doznań senso-rycznych w kontakcie z przyrodą. Narrator wyprowadzał z nich perswazyjne uogólnienia o wartości poznania empirycznego:

widoki, głosy i zapachy nocy wiosennej pobudzały go do pozostania pod go-łym niebem. Miło mu było odczuwać to wszystko – wpatrywać się i wsłuchiwać

w przyrodę, sam na sam z nią będąc. […] Kto choć raz w życiu przepędził sa-motny noc taką, wznosił się myślą pomiędzy gwiazdy, spostrzegł każde zjawisko na ziemi, ten już we wszechnicy przyrody odebrał nigdy a nigdy niezapomnianą lekcję. Bo żaden nauczyciel nie jest w stanie podać tej nauki, której udziela żywe obcowanie z  przyrodą. Jest to czerpanie wiedzy i  uczucia z  pierwszej ręki,

z jednej niczym niezapomnianej krynicy. Wpatrujmy się i wsłuchujmy

w przy-rodę, a będziemy sobie torowali drogę do prawdy, więc do mądrości i cnoty106.

Tradycję powieści krajoznawczej kształtowały przede wszystkim utwory Stefana Gębarskiego, które zapoczątkowały pod koniec XIX w. całą serię po-wieściową autorstwa między innymi Zofii Urbanowskiej, Marii J. Zaleskiej, a  przede wszystkim Władysława Umińskiego107. Stefan Gębarski (1864– 1920) powieściopisarz i nauczyciel języka polskiego w prywatnych szkołach warszawskich, uznawany przez krytykę literacką za pionierskiego propagato-ra tematyki kpropagato-rajoznawczej, przeciwstawiał się zalewowi obcej, drugorzędnej

104 A. Dygasiński, Wielkie łowy. Przygody myśliwskie, Warszawa 1914 (na przykładach

zwie-rząt afrykańskich).

105 W. Umiński, Zwycięzcy oceanu (1891), Balonem do bieguna (1894); W pustyniach

Au-stralii (1896); Na falach Atlantyku (1897); na temat tych utworów jako „powieści przygód wzorowanych na utworach Verne’a zob. H. Markiewicz, Literatura dla młodzieży i dzieci, [w:] tegoż, Pozytywizm, Warszawa 1978, s. 343–345.

106 A. Dygasiński, Przygody młodzieńca czyli Robinson polski, wyd. II, Warszawa 1899,

s. 35–36 (podkr. Z.B.).

107 W. Umiński, Od Warszawy do Ojcowa. Przygody w podróży po kraju, wyd. IV, Warszawa–