• Nie Znaleziono Wyników

PROJEKT POLSKIEGO PORTU NAD MORZEM CZARNEM

3. Polska opłacać będzie corocznie pewien czynsz, a także zobo

wiąże się do ruszczenia regularnie co 3 miesiące od daty podpi­

sania właściwej umowy połowy wszystkich dochodów z ceł wy­

wozowych i przywozowych".

Prowizoryczne granice tego terytorjum zostały wytknięte barwną wstęgą na szczegółowej wojskowej mapie rosyjskiej. Jeden egzemplarz tej mapy wraz z krótkim memorjałem i podpisanym przez generała Szillinga aktem został przez konsula Srokowskiego natychmiast po przybyciu do Warszawy złożony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Z punktu widzenia prawa międzynarodowego protokół ten, który w dalszym ciągu będziemy nazywać protokółem odeskim, jest umową wstępną w sprawie wydzierżawienia przez jedno państwo pewnego terytorjum od drugiego państwa. Instytucja dzierżawy polega na

cza-sowem przeniesieniu władzy nad tery tor jum (zwłaszcza jeżeli jest to terytorjum ważne pod względem gospodarczym np. porty) na drugie państwo przy zachowaniu w zasadzie dotychczasowej suwerenności.

Dzierżawa różni się od okupacji przedewszystkiem czasokresem oraz czynszem. Jeden z najnowszych przykładów dzierżawy międzypaństwo­

wej stworzyła włosko-jugosłowiańska konwencja z 1924 r. załatwiająca sporną sprawę Rjeki (Fiume) x). W myśl tej konwencji w porcie włoskim Fiume Włochy wydzierżawiły Jugosławji na lat 50, za czynszem rocz­

nym w kwocie 1 lira złotego, część zwaną Thaon di Reval z dwoma przyległemi domami składowemi i trzema dokami.

O ile chodzi o protokół odeski, to zawierał on głównie zasady dzierża­

wy określonego terytorjum, przekazując późniejszej umowie oznaczenie już pewnych ścisłych dat i liczb. Protokół przewidywał dzierżawę na ,,lat kilkanaście", t. j. najwyżej na lat 19. W protokóle odeskim mamy do czynienia z dzierżawą terytorjum nadmorskiego ,,w celu pobudowa­

nia magazynów" z jednoczesnem przekazaniem policji i administracji tego terytorjum pod zarząd państwa-dzierżawcy. Była to więc dzierżawa przekazująca Polsce nietylko dominjum, lecz także wykonywanie imperjum na obszarze wydzierżawionym. Należy przytem zaznaczyć, że umowy zawierane przez niektóre państwa w sprawie dzierżawy ma­

gazynów w strefach wolnocłowych innego państwa należą nie do prawa międzynarodowego, lecz do prawa prywatnego podobnie jak np. wyna­

jęcie gmachu dla poselstwa.

Nasuwa się pytanie czy osoby podpisujące protokół odeski miały ku temu należyte pełnomocnictwa. Otóż o ile chodzi o przedstawiciela Polski, to był on mianowany nietylko konsulem, lecz także delegatem polskiego Rządu (Wspomnienia, str. 7), czyli był on konsulem z funk­

cjami przedstawiciela dyplomatycznego. Jeśli przejdziemy do przed­

stawiciela drugiego kontrahenta, to ten ostatni, pełniąc funkcje zarówno dowódcy wojsk jak i generał-gubematora cywilnego, miał tytuł urzę­

dowy gławnonaczalstwujuszczago, czyli był w rzeczywistości mianowa­

nym przez generała Denikina namiestnikiem obszaru kilku gubemij.

Generał Denikin sprawujący na południu Rosji faktycznie władzę za pośrednictwem rządu i dowódców wojskowych przez siebie mianowa­

nych, w tym czasie podlegał formalnie władzy admirała Kołczaka, uznanego przez państwa Ententy za zwierzchnika de facto państwa rosyjskiego. A więc przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej podpisał umowę z reprezentantem ogólno-rosyjskiego rządu przeciwbolszewic- kiego, a nie z przedstawicielem niezależnego rządu lokalnego. *)

*) Przegląd Polityczny 1924, zbiór traktatów, załącznik 8.

Dzierżawa dotyczyła obszaru na zachód od Odesy, między brze­

giem morskim, limanem Dniestru, a uchodzącym do morza potokiem Barabaj, wypływającym w odległości pięćdziesięciu kilku kilometrów w okolicach niemieckiej kolonji Mannheimu. Na północy granica tery- torjum iść miała znacznie na południe od wsi Bielajewki, pod którą znajduje się stacja wodociągów odeskich i omijać cały lewy brzeg Dnie­

stru, płynącego środkiem językowatego półwyspu, wchodzącego głęboko w środek limanu. Długość terytorjum, rozciągającego się w ten sposób nakształt pasa w tym samym kierunku co i liman Dniestru, t. j. od północnego zachodu ku południowemu wschodowi, wynosiła mniej- więcej 30 km, a szerokość 10 do 12, powierzchnia zatem około 3000 km.

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to konsul Srokowski zdawał sobie sprawę, że sytuacja pozostawiała wiele do życzenia, szczególnie po stronie wschodniej nad potokiem Barabaj i po północnej od wsi Majaki1), z dwóch atoli innych stron, t. j. od zachodu i południa uważał on poło­

żenie za dość niedostępne. Szczególnie ważnym był fakt, że za limanem siedzieli już Rumuni, okupując Besarabję.

Ziemia na tym obszarze była przeważnie bardzo urodzajna. W pół­

nocnej części znajdowała się ona w ręku kolonistów niemieckich, którzy rozwinęli tu postępowe rolnictwo. Okolice wpobliżu południowego cypla (Karolina Bugas) nadawały się znakomicie do uprawy wina.

Tam też b yły urządzenia do eksploatacji soli. Kwitł również chów owiec. Do terenu kolej żelazną doprowadzono z dwóch stron: z Odesy i z Akermanu. W razie zajęcia także małego skrawka ziemi po lewej stronie potoku Barabaj na wysokości Owidiopola, kolej żelazna prze­

cinałaby nieprzerwanie całą południową część terytorjum, tworząc od­

dzielną całość wobec kolei rumuńskich i rosyjskich. Tory kolejowe, pomijając drobne zresztą uszkodzenia koło Bugasu, b yły w stanie zu­

pełnej używalności. Nie licząc futorów, na powierzchni terytorjum znajdowało się około 10 wsi i miasteczko Owidiopol.

Gdy chodziło o dostęp od strony morza, to zdaniem autora, wszystko było tu jeszcze do zrobienia. Zwłaszcza północne „oczakow- skie“ zamulone „gardło" Dniestru nie nadawało się do przepuszczania statków nieco większych, chyba po znacznych robotach oczyszczających.

Wskutek tego komunikacja między Limanem, a morzem Czarnem na razie mogła się odbywać tylko przez „gardło carogrodzkie", które leży więcej na południe. Przejście to było już wtedy w sferze okupacji rumuń­

skiej. Miejsc na przystanie na limanie było dosyć. Wreszcie, zdaniem

l ) Tędy przeprawiała się do Rumunji część dywizji generała Żeligowskiego

w kwietniu 1919 r.

autora, i morze otwarte oblewające terytorjum od południa, przy sprzy­

jającej pogodzie umożliwiało ładunek na okręty zapomocą łodzi.

Konsul Srokowski w swoich wspomnieniach dodaje, iż po podpisa­

niu protokółu otrzymał on ustne pozwolenie natychmiastowego objęcia terytorjum, o ile uzna to za potrzebne. Tłumaczy on, że specjalna ta koncesja wynikała najprawdopodobniej stąd, iż generałowi Szillingowi wytłumaczył on, że tylko wtedy może zwiększać swój oddział straży konsularnej, który dla walczącej z bolszewikami Armji Ochotniczej nie mógł być obojętny, skoro usadowi się na jakiemś oddzielnem, choćby szczupłem terytorjum. Podniósł i to, iż nie będzie wtedy drażnił obecnością polskiego elementu wojskowego ani oddziałów rosyjskich ani ludności miasta, ani wreszcie Anglików, którzy mogą czynić pewne zastrzeżenia.

Srokowski kończy swe wspomnienia w sprawie nas interesującej w sposób następujący: ,,W okolicznościach, w jakich żyliśmy w Odesie, rzecz prosta, nie spieszyłem się z budową magazynów, ale natomiast wysłałem kilku oficerów z oddziałem straży, aby obejrzeli położenie nad rzeczką Barabaj i zbadali nieco tamtejsze stosunki. Ta jednodniowa wycieczka była zresztą ostatnim naszym krokiem, związanym z tere­

nem owidiopolskim“ .

Od siebie dodamy, że bolszewicy Odesę zajęli ostatecznie 8 lutego 1920 r., zaś obszar, którego dotyczył protokół odeski, w ciągu najbliż­

szych następnych dni.

Powstaje teraz pytanie jakie znaczenie możemy przypisywać dziś temu projektowi polskiego portu nad morzem Czarnem?

Otóż należy przedewszystkiem stwierdzić, że projekt ten nie dążył do aneksji jakiegokolwiek terytorjum nad morzem Czarnem.

Warunek równego podziału dochodów z ceł między obydwoma kontrahentami wskazywał, że protokół nie był przecież zredagowany wybitnie korzystnie tylko dla jednej strony!

W czasie podpisywania protokółu odeskiego sprawa naszego rze­

czywistego dostępu do morza była już przesądzona w Traktacie Wersal­

skim, ratyfikowanym przez Niemcy, aczkolwiek samo objęcie w posia­

danie tego morza przez Odrodzone Państwo Polskie jeszcze nie nastą­

piło. Pomysł „emporjum handlowego" mogącego się z czasem rozróść w port morski stawał się więc celowem uzupełnieniem dla naszej przyszłej zamorskiej polityki handlowej.

Bo przecież Jugosławja nie zrezygnowała z „wolnej strefy" w porcie Saloniki, gdy po ukończeniu Wielkiej Wojny weszła w posiadanie długiej linji własnego wybrzeża. Strefę tę otrzymała ona na podstawie traktatu

zawartego z Grecją w Belgradzie 4 lipca 1923 roku. A dążenie Bułgarji do otrzymania „wolnej strefy" nad morzem Egejskiem (na terytorjum greckiem), oparte na art. 48 traktatu pokoju w Neuilly, zawsze przecież istnieje, aczkolwiek Bułgar ja posiada własne porty nad morzem Czamem.

Wreszcie uważaliśmy za stosowne przypomnieć powyższy projekt, należący obecnie już tylko do historji, dlatego, iż w tym wypadku mamy do czynienia z jednym z naszych pionierskich poczynań w dziedzinie zagadnień związanych z morzem.

EMIGRACJA POLSKA W AMERYCE