• Nie Znaleziono Wyników

A jak pisać polskie przymiotniki odmiejscowe, wielką czy małą literą: ZDM2, nr 466: usque ad viam de Plisczyn, alias do Plisezynsky drogi;

W dokumencie Pisma wybrane, tom IV (Stron 27-35)

VBAG, s. 544: item mansus desertus Twardowsky colitur pro regelite? Sprawa

komplikuje się znacznie, gdy chodzi o antroponimiczne określenia odmiej-scowe: VBAG, s. 166: dominus Sochaczewski. Czy rzeczywiście stawiać tu dużą literę? To nie jest nazwisko, lecz toponimiczny określnik kasztelana. Pan sochaczewski znaczyło tyle co kasztelan sochaczewski, podobnie jak pan krakowski itd.

Przytoczmy dalsze przykłady: 1387 - ZDM 1, nr 185: Jesezeone Ripsky; 1428 - ZDM 2, nr 401: Jaskone Myroszewsky; 1442 - ZDM 3, nr 638:

Iohanes Myrzowsky. Drukując owe przymiotniki odmiejscowe wielką literą, sugerujemy, że to nazwiska, a tymczasem pierwszy z tych panów, jest właścicielem Rybia, drugi - Miroszowa, a trzeci - Mierzowić77. O zwyczaju noszenia nazwisk bynajmniej te akty nie świadczą. A czytelnik tak to odbierze. Dlaczego zatem wprowadzać ewidentne anachronizmy?78

32. Czasem można się wahać, czy należało postawić dużą czy małą literę: ZDM 1, nr 277: eundo in Dambrowam, ad viam de Dambrowa; nr 284: silvam vulgariter Dambrowa dietam, bo równocześnie, ibidem, nr 342: in

nemoribus alias na dambrowaeh. W pewnych znów wypadkach

wprowadzilibyś-my wielką literę, bo są to nazwy terenowe, czy nazwy miejscowości lub 71Por. też ZDM l, nr 203; 2, nr 522, 574, 575, 581, 587; 3, nr 680, 705, 709, 732. 18 Por. tu J. Matuszewski, Polskie nazwiska szlacheckie, Łódź 1975, s.49-51. Literaturę

tarn zestawioną można uzupełnić opinią P. Zwolińskiego, który w oparciu o Baudouina

protestuje przeciwko poczytaniu trzynastowiecznego konarskiego za nazwisko - Jan Baudouin

de Courtenay jako pionier gramatyki historycznej języka polskiego, Prace Filologiczne 1972, t. 22, s. 38, przyp. 31.

rzek: VBAG, s. 315: damus [...] lacum [...], Misca nominatum, et pratum okrangla dictum. Skoro jezioro nazywało się Miską, łąka mogła nazywać się Okrągła. I tak dalej: VBAG, s. 712: stagnum vocatum antiquus fluvius;

a może Antiquus Fluvius 'Stara Rzeka'? VBAG, s. 525: ad maius Pyszczynko;

chyba Maius Pyszczynko 'Pyszczynko Wielkie'.

33. Sądzimy, że naszą regułę pisania dużą i małą literą przyjąć należy i do wyrazów niemieckich wtrąconych do tekstów łacińskich: ZDM 1,

nr 198: item concedimus [...] mansales denarios, wulgariter Tyscheller de salis

sectoribus, vulgariter Salczhewern; ZDM 5, nr 1295: quod nullus extraneus

hospes [...] cineres et quercinorium, vulgariter histh und Loc, in foro Ropczicensi quo vis modo emere praesumat. Czy obu tych wyrazów niemieckich nie należało konsekwentnie drukować małą literą, a więc histh und loc? Dlaczego respektować kaprysy średniowiecznego skryby, który postawił obok siebie raz literę majuskułową, raz minuskułową?

34. Uważamy za konieczne wyróżnienie w druku fragmentów inno-języcznych79• Nasuwa się wszakże pytanie, czy skryba, piszący majuskułą pierwszą literę wyrazu polskiego, nie chciał również wyróżnić. go w ten sposób od łacińskiego otoczenia, jak: KDKK. 1, nr 80: in puteis sive Sachtis

[...], in qouquinis sive WyeszS80• Gdy więc zgodnie z dzisiejszą konwencją spacjujemy wyraz polski, a równocześnie drukujemy go dużą literą, to można się zapytać, czy my przypadkiem dwukrotnie nie zaznaczamy tego samego faktu - raz na sposób średniowieczny (wielką literą), raz na sposób nowoczesny (spacją)? Czy to nie dwa grzyby w barszczu? Czy nie postępujemy tak, jak J. Kochanowski, który zachowywał średniowieczną interpunkcję, a równocześnie dawał nowoczesną?

Rozpatrywane przez nas zagadnienie nie występuje przy edycji tekstów czysto polskich. W nich nie wchodzi w rachubę spacjowanie wyrazów polskich, bo cały tekst jest po polsku zredagowany. Wierność oryginałowi - choć stale zapytujemy, czy oddawanie majuskuły przez wielkie litery, a minuskuły przez małe zasługuje na miano wierności - można więc jakoś uzasadnić.

35. Kwestia dużych i małych liter nie wyczerpuje wszystkich problemów oddawania wyrazów czy wyrażeń lub zwrotów polskich, pomieszczonych w tekście łacińskim. I tu wchodzi w rachubę zagadnienie pisania łącznego i rozłącznego. Znowu: rzeczownik z przyimkiem. Teksty oryginalne piszą je często razem. Instrukcja zaleca zachowanie tego sposobu. Toteż zgodnie

79 Siemieński, Symbolika ... , s. 21-22. 80 Choć już dalej: in Alveis sive Coritis.

Filologia w służbie historii 29

z nią czytamy: ZDM 1, nr 237: qui rivi seu sumitates alias wyerzchowyny dejluunt in rippam Oslawa [...]; cum eorum sumitatibus, verticibus, alias Szwyerzchowynamy [...] cum omnibus montibus eorum, alias Szdzyaly. Instrukcja

jest pod tym względem rygorystyczna. Ale obok wymogów przewidzianych dla wydawnictw typu A, Zasady wydawania tekstów staropolskich (projekt J. Woronczaka) zalecają stosować reguły nieco swobodniejsze dla typu B. Czy więc nie należałoby tych ostatnich stosować dla inkrustacyj polskich w tekstach łacińskich? A zatem przyimek oddzielnie od rzeczownika

~~zwyerz-chowynamy), ewentualnie oddzielać oba te wyrazy łącznikiem (sz-wyerz-chowynamy). W żadnym zaś razie wielką literą (por. ust. 34)! Takie rozwiązanie ułatwi czytelnikowi rozumienie tekstu, a równocześnie umożliwi poprawne indeksowanie. To byłoby stanowisko historyka. Sądzimy, że nie zgodzi się z nim językoznawca, ale i na to mamy sposób (por. wyżej ust. 11). Dla historyka przesadna, fotograficzna wierność, do której taką wagę przywiązują lingwiści, stanowi z pewnością niepotrzebny balast, utrudniający rozumienie źródła.

36. Gdy mamy do czynienia z drukiem oddającym wiernie, litera w li-terę, wyrazy polskie, pamiętać musimy o właściwym odczycie owych zapi-sów. Wiemy, że w grafii średniowiecznej dwuznak cz pełni trojaką funk-cję:

c,

ć, C81 - ZDM 3, nr 718: planiciem alias placz, odczytamy głośno:

planiciem alias plac. W dokumentach lokacyjnych często występuje opłata

wyeczne, np.: ZDM 4, nr 944: item prandia tria, wyeczne dicta. Ma ona

swoje synonimy, łaciński - prandium (wyjątkowo prelibacio, KDKK 1,

nr 131) i polski - obiedne. Świadczenie polegało na obowiązku ugosz-czenia pana (i jego świty), gdy się trzy razy do roku zjawiał we wsi dla odbywania roków wielkich. Gdy na rozprawę nie przybył, należała mu się opłata w postaci wiecznego. Skąd ta nazwa? W starej polszczyźnie

zgro-madzenie ludowe, prawdopodobnie każde, nazywało się wiecem. Takie miano nosiło przede wszystkim zgromadzenie sądowe82, stąd opłata z tytu-łu sądu-wiecu nazywała się wiecnem. I tak należy ów wyraz drukować w opracowaniach. Zachowanie pisowni oryginalnej, a zatem z literą złożo-ną (wieczne)83, utrudnia rozumienie wyrazu, bo gubi jego motywację· Można nawet prowadzić do absurdalnego tłumaczenia na język niemiecki przez das Ewige!

81 Zdarza się, że był i symbolem głoski k.

82 Por. S. Russocki,Słowiańskie wiece: próba historycznej analizy semantyczno-funkcjonalnej,

KH 1976, R. 83, s. 562-564. Derywat wiecne zmusza do przyjęcia, że i wyrazu wiece używano przed stuleciem XV, kiedy to pojawił się jego pierwszy zapis źródłowy.

83 Por. ostatnio S. M. Zajączkowski,O lokacjach wsi na prawie niemieckim w Łęczyckiem

i Sieradzkiem od końca XlV do początków XVI wieku, Łódź 1974, s. 34 nn.; ob. też naszą

37. Rozpatrywaliśmy błędy pojawiające się w publikacjach źródłowych. Obarczaliśmy winą za nie zecerów i wydawców. Pretensje swoje zgłaszamy tylko do ostatnich. Oni to źle odczytali litery niezbyt wyraźne w oryginale, oni zastosowali niewłaściwe pisanie małych i wielkich liter, oni też drukowali wyrazy łącznie czy rozłącznie w sposób, który czytelnika nie zadowala, oni wreszcie wprowadzili błędną interpunkcję. Rozpatrzyliśmy przy tym osobno kwestię pisowni wyrazów łacińskich i polskich (także niemieckich). Błędy edytorskie wynikły z faktu, że grafia średniowieczna, przestankowanie itd. różnią się od naszych. Zresztą pisownia była różna u różnych pisarzy. T o wszystko wydawcy sprowadzić muszą do jakiegoś wspólnego mianownika drogą, którą wskazuje Instrukcja. Celem interwencyjnych zabiegów jest udostępnienie historykowi tekstu w postaci, która go zwalnia od wstępnej, przygotowawczej, a przy tym mozolnej roboty. Ale na tym wymagania nasze w odniesieniu do wydawców się nie kończą. Łacina była u pisarza średniowiecznego językiem wyuczonym, którym się nie posługiwał na co dzień. Nie władał on nim w sposób doskonały. To z pewnością nie cycerońska łacina. Pisarzowi brakło nieraz wręcz elementarnych wiadomości z gramatyki łacińskiej (por. ust. 18). Czasem też mieszał wyrazy różne z sobą, gdy wykazywały jakieś podobieństwo fonetyczne. Weźmy pod rozwagę przykłady następujące: KDWP s. n., 1, nr 178 (1436 r.) - honorabunt

nos iam dicti incole singulis annis de quolibet magno manso triginta oves et unum latw; carnium; VBAG, s. 603: solvit ratione census capitulo sexagenam unam pecuniarum. duo vero regenti. cappos 3. oves 30.

Jakaż to rażąca dysproporcja: 30 owiec i boczek mięsny (zapewne wieprzowy) - w pierwszym wypadku, oraz 30 owiec i 3 kapłony - w drugim. Licząc - może z pewną przesadą - 100 kg na jedną owcę, otrzymamy 3000 kg skopowiny, obok których wymienia się 6 kg drobiu czy podobnej wagi boczku. Jak można zestawić z sobą masy mięsne w tak różnych wielkościach? Przy lekturze owych tekstów nasuwają się dalsze zastrzeżenia: czy wysokość obciążenia 30 owcami jednego łanu wielkiego nie jest za duża?

Zważmy, jakie zasoby inwentarza żywego znajdują się w gospodarst-wie arcybiskupich kmieci: VBAG, s. 607 - pecora - 5, equi - 5, oves - 30, sui - 3. Co prawda, mamy gospodarzy, hodujących więcej sztuk owiec, nawet 40, 49, 60, 75. Ale czy ten najzamożniejszy chłop mógł oddawać panu 30 sztuk rocznie? Przy takim obciążeniu zlikwidowałoby się pogłowie w ciągu dwu lat. Nie tak należy rozumieć eksploatację feudalną·

Stwierdźmy, jak obciążeni są poddani w gospodarstwach wołoskich, a więc pasterskich, w których hodowla wybija się na pierwsze miejsce, w których też świadczenia w sztukach zwierząt odgrywają rolę zasadniczą. Według aktu z 1441 r., ZDM 8, nr 2327, każdy kmieć posiadający owce lub kozy, na św. Stanisława quolibet anno a quolibet cento ovium vel

Filologia w służbie historii 31

caprarum ratione census quinque mutones aut capriolos et tres magnos caseos solvere tenebitur. Pomijając oscypki, obciążenie wynosi 5% pogłowia. I to się wydaje realne. Ale w takim razie informacje o świadczeniu 30 owiec w przytoczonych wyżej tekstach polegać muszą na jakimś błędzie.

Łatwo go odkryć, gdy zestawimy inne dane z gnieźnieńskich Visitationes bonorum ... : s. 608 - par 2 cappos, ova 30 de quolibet manso; s. 606 - pro qua [poena] capones, ova 60 solvere coacti sunt. Nie mamy żadnych wątpliwości.

W obydwu cytowanych wyżej teksach doszło do pomieszania wyrazów zewnętrznie do siebie podobnych, oves i ova. Proponujemy więc poprawkę, która od razu ratuje sens zakwestionowanych informacji. Trzy kapłony

+

30 jajek, albo 1 boczek

+

30 jajek - to typowe świadczenia gospodarstw kmiecych. Tu już nie razi nas nic84• Obowiązkiem wydawców jest tego rodzaju anomalie sprostować, choćby w przypisach, a nie wiernie i bez-krytycznie przedrukowywać oczywisty błąd popełniony przez skrybę· Racje merytoryczne muszą wziąć górę nad dążeniem do możliwie dokładnego oddania rękopisu.

38. Czytelnik źródeł średniowiecznych musi być świadom wszystkich przesunięć semantycznych, jakie dokonały się w media czy infima latini-tas. Gdy zasadzono klasyka do tłumaczenia Kroniki Wielkopolskiej, prze-łożył on zwrot: poenas pecuniales tol/et przez "kary pieniężne znosić będzie nie sędzia książęcy, lecz kościelny". Tymczasem w łacinie

średnio-wiecznej czasownik tol/ere używany jest bardzo często jako synonim

per·

cipere. Na to mamy dziesiątki przykładów z XIII i XIV w.: KDWP 1,

nr 436 - ad tollendum tercium denarium nostrum; CDP 1, nr 66 - omnem

quoque fructum iudiciorum [...] abbas tol/et. Zgodnie z manierą używania pleonazmów, obok siebie występują dwa czasowniki: KDWP ·2, nr 1182

_ tol/ere et percipere; ZDM 2, nr 517 - tollere et recipere; ZDM 2,

nr 577 - levare et recipere; KD WP 3, nr 1797 - tollere et levare; nieraz nawet trzy: ZDM 4, nr 1113 - habere, tollere, recipere; ZDM 2, nr 529

_ tollere, levare et percipere. Pobiera się zresztą nie tylko kary i czynsze, ale również: KDWP 3, nr 1873 - duos boves [...] recipiat atque tol/at; ZDM 1, nr 235 - glandines recipere et tollere. A już ostateczne przy-gwożdżenie błędu cytowanego tłumaczenia stanowi fakt, że autor Kroniki Wielkopolskiej oparł się na dokumencie z 1252 r., gdzie czytamy: mu/c-tam [...] ipsorum domini percipient p/eno iure. Czyż więc żywić będziemy

84Nasza koniektura - sądzimy - spełnia wszystkie wymogi, jakie stawia Górski, Sztuka

edytorska ..., s. 53: dowodzimy, że tekst drukowany zawiera rzeczowy błąd, wykazujemy nowy sens informacji, przekonujemy, że tylko proponowana koniektura przywraca tekstowi znaczenie, które jest do przyjęcia przez historyka.

jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że chodzi nie o znoszenie kar sądo-wych, lecz o ich pobór?85

39. A i pewna znajomość filologii polskiej okazuje się niezbędna. Przypomnijmy, jak męczył się niepotrzebnie historyk, liczący dwie odrębne pisownie jednej daniny 'staropolskiej, narzaz i naraz. Przewaga znaczna drugiej skłoniła go do zarzutu skierowanego pod adresem O. Balzera, że swej znakomitej monografii dał nieodpowiedni tytuł, Narzaz zamiast Naraz86. Dopiero dyskusja z językoznawcą, H. Ułaszynem, skłoniła go do odstąpienia od tej tezy87.

40. Żyjemy w dobie, w której panuje moda retro. Nią się zajmować nie chcemy. Piętnować wszakże należy technikę wydawniczą retro. Przed nią ratować może wydawcę jedynie filologia. Więź między historią a filo-logią, postulowana niegdyś przez Amirę, podkreślana przez Górskiego, za konieczną uznana przez Paradisiego, okazuje się dezyderatem wiecznie aktualnym. Tylko przy pomocy filologii może edytor uniknąć kompromi-tujących błędów. Prawda - rzecz to ewidentna - opanowanie jej, choćby w minimalnym stopniu, wymaga olbrzymiego wysiłku pracy wstępnej88. Ale też jest ona niezbędna89, zwłaszcza gdy piszemy się na tezę M. Friedberga: " ...zasługi wydawcy mierzy się dzisiaj nie tylko ilością, ale i poziomem przygotowanych publikacyj źródłowych"90. "Najlepiej iść za przykładami wzorowymi, jakie już przedstawia piśmiennictwo krajowe. Wolno je dosko-nalić, ale cofać się nie godzi"91. Tym bardziej, gdy jakość roboty stała się hasłem dnia!

85 Por. J. Matuszewski, Poenas tol/ere, KH 1967, R. 74, s. 361-363 [zob.: PIsma wybrane, t. II]. Przypomnijmy tu klasyczny błąd O. Balzera, który wyrażenie corona aurea. due corone

argentee pendentes poczytał za dowód insygnii koronnych, a tymczasem chodzi w nich

o pająki, czyli świeczniki wiszące - A. Kłodziński, O archiwum skarbca koronnego na zamku

krakowskim, AKH 1923, ser. 2, t. l, s. 134, 139-140.

86 J. Widajewicz, Narzaz czy naraz?, Slavia Occidentalis, 1937, t. 16, s. 48-56.

87 J. Widajewicz, Kilka słów o narzazie, Slavia Antiqua 1959, t. 6, s. 109. Pomijamy już problem samej instytucji narzazu. Zdaniem K. Buczka, Balzer postawił ją na głowie - Onarzazie, Studia Historyczne 1971, t. 14, s. 348. Jego maniem, była to odpłatność za wypas nierogacizny w lasach, s. 363.

88 Praca edytorska uchodzi w ogóle za robotę niewdzięczną pod względem moralnym

i materialnym, Friedberg, Zagadnienie ..., s. 68.

89 W pewnym stopniu niedostatkowi wiedzy wydawcy zaradzić może zespołowość pracy,

Friedberg, Wydawanie ... , s. 16-17. Ale o nią nie zawsze łatwo. 90 Friedberg, Wydawanie ..., s. 11.

Filologia w służbie historii 33 ACIE AGZ AKH CDMG CDP CES XV CPH DKM JP KDKK KDKM KDMP KDWP s.n. KH KT RD RDSG SSS VBAG ZDM

OBJAŚNIENIE SKRÓTÓW

- Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesiasticorum selecta, ed. B. Ulanowski,

t. 3, Kraków 1908

- Akty grodzkie i ziemskie z czasów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 1-25, Lwów 1868-1935

- "Archiwum Komisji Historycznej", Kraków, od 1878

- Codex diplomaticus et commemorationum Masoviae generalis, wyd. J. C. Kochanow-ski t. l, Varsoviae 1919

- Codex diplomaticus Poloniae, t. 1-3, Warszawa 1847-1858

- Codex epistolaris saeculi decimi quinti, 00. A. Lewicki, t. 2, Kraków 1891 - "Czasopismo Prawno-Historyczne", t. 1-28, Poznań 1948 i in.

- Dokumenty kujawskie imazowieckie przeważnie z XIII wieku, wyd. B. Ulanowski,

AKH 1888, t. 4

- "Język Polski", t. l-57, Kraków 1913 i in.

- Kodeks Dyplomatyczny kntedry krakowskiej ś. Wacława, t. 1-2, wyd. F. Piekosiński,

Kraków 1874-1883

- Kodeks dyplomatyczny Księstwa Mazowieckiego, wyd. T.Lubomirski i S. Smołka, Lwów 1875

- Kodeks dyplomatyczny Małopolski, t. 1-4, wyd. F.Piekosiński, Kraków 1876-1905 - Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski. seria nowa: Dokumenty opactwa benedyktynów

w Lubiniu z XIIl-XW w., wyd. Z. Perzanowski, Warszawa-Poznań 1975

- "Kwartalnik Historyczny"

- Kodeks dyplomatyczny klasztoru tynieckiego, wyd. W. Kętrzyński i S. Smołka, Lwów 1875

- Rachunki dworu króla Wladyslawa Jagielly i królowej Jadwigi z lat 1388-1420,

00. F. Piekosiński, Kraków 1896

- "Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych", Lwów, od 1931

- Slownik starożytności slowiańskich, t. 1-5, Wrocław-Warszawa-Kraków 1961-1975 - Visitationes bonorum archiepiscopatus necnon capituli Gnesnensis saeculi XVI, 00.

B. Ulanowski, Kraków 1920

- Zbiór dokumentów malopolskich, cz. 1-8, wyd. S. Kuraś,

W dokumencie Pisma wybrane, tom IV (Stron 27-35)