• Nie Znaleziono Wyników

Teoretycznie rzecz biorąc, widzimy dla średniowiecznego skryptora zapisującego NM cztery drogi wyboru: 1) pozostawienie NM w brzmieniu

W dokumencie Pisma wybrane, tom IV (Stron 141-165)

Sposoby oddawania polskich nazw mlejSCOWOSCI(NM) w średniowiecznychtekstachłacińskich *

2.3. Teoretycznie rzecz biorąc, widzimy dla średniowiecznego skryptora zapisującego NM cztery drogi wyboru: 1) pozostawienie NM w brzmieniu

oryginalnym, 2) przetłumaczenie jej na łacinę, 3) dokonanie zewnętrznej

latynizacji, 4) połączenie ewentualności pierwszej z drugą, a więc pozostawienie

oryginalnej postaci polskiej z równoczesnym przetłumaczeniem jej na łacinę. 73 Inna rzecz, że kształt dzisiejszy tak dalece różni się nieraz od postaci łacińskiej, że

zmusza to do wydania słownika, przy pomocy którego przejść możemy od nazwy łacińskiej

źródła do współczesnej narodowej nazwy francuskiej, niemieckiej itd. (Orbis Latinus). 74 Miesza się go nieraz z Matthaeus. Chronologia polska, Warszawa 1957, s. 90; L. Sułkowska--Kurasiowa, Dokumenty królewskie i ich funkcje w państwie polskim za Andegawenów i pierwszych Jagiellonów 1370-1444, Warszawa 1977, s. 103.

Pierwsze wyjście wykazywało jedną zaletę niewątpliwą: nie stwarzało trudności identyfikacyjnych. Ale raziło ono z punktu widzenia językowego; tekst nie był jednolity, polska NM odstawała od łacińskiego kontekstu.

W drugim wypadku zwyciężała zasada jednolitości tekstu. Wszystko w nim ujęte po łacinie, nawet polska NM. Dokonała się więc jej adaptacja do łacińskiego kontekstu. Nazwa wprowadzona nie była jednak używana przez lud. Dochodziło zatem do powstawania nazewniczego dubletu; NM miała inną postać w języku ojczystym, inną w języku dokumentów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że taki stan rzeczy mógł powodować trudności z identyfikacją.

Wad poprzednich rozwiązań unikało rozwiązanie trzecie - zewnętrzna latynizacja NM: z Krakowa zrobić Cracovia, z Poznania - civitas Po-znaniensis. Wtedy bowiem wszystko w tekście jakby ujęte po łacinie, nawet polska NM; zasada jednolitości językowej zostaje więc utrzymana. A rów-nocześnie nie ma żadnych trudności z identyfikacją: walor polski nazwy leży jak "na dłoni". Wyjście wydawało się Salomonowe. Iw średniowieczu bardzo często było praktykowane.

Wreszcie stosowano nieraz kompromisowe rozwiązanie czwarte: obok siebie stawia się i NM polską, i jej tłumaczenie na łacinę, 1222, DCf, nr 2:

item predium meum, quod dicitur Mogila sive Tumba; KDKK 1, nr 76: ap ud Scalam, que dicitur Lapis (sancte Marie). Akt może wówczas czytać i nie-Polak, wszystko bowiem w nim łacińskie. Ale z ostrożności, by nie doszło do pomyłki w identyfikacji, łacinie towarzyszy oryginał polski. Iwilk syty, i koza cała. Te cztery sposoby postępowania utrzymują się przez całe średniowiecze i przejdą do doby nowożytnej.

Stawmy się więc w położenie średniowiecznego skryptora. Mając do wyboru owe cztery możliwości, którą z nich wybrać? Jakie racje skłaniały do pozostawienia NM w brzmieniu oryginalnym, to znów do jej prze-tłumaczenia czy wreszcie do jej latynizacji? Jakie działały tu bodźce i hamulce? 2.4. Stwierdźmy najpierw, że pisarz średniowieczny miał pełną świadomość tego, iż w tekst łaciński wstawiał określenie niełacińskie75• Zapowiadał je

czasownikaIIli dicere, vocare, nominare, nuncupare: KDWP 1, nr 81: villam

que Pole dicitur; ib., nr 346: penes plateam. que vocatur Thkaczka ulicza.

Tę samą funkcję pełnią również rzeczowniki nomen, vocabulum, litulus, sermo, KDWP 1, nr 87: lacum nomine Chocenicsko; ib., nr 126: ad const-ruendam novam abbaciam, [...J cui vocabulum est Paradisus; KDMP 1, nr 197:in hereditate nostra Rachesow vulgari in sermone. Mogą one wystąpić równocześnie z powołanymi wyżej czasownikami, KDWP 1, nr 148:

here-75 Świadomość posługiwania się polszczyzną przebija się też w zwrotach zapowiadających łacinę, KDMP l, nr 57: milo, quod latine theloneum dicitur.

Sposoby oddawania polskich nazw miejscowości ... 143

ditatem Calpino, que suo titulo antiquitus sic est vocata. Bardzo często podkreśla się mocno, że NM jawią się w języku ludu, vulgariter, in vulgari, in vulgo, communiter: KDWP 1, nr 81: locum, qui Olobok vulgariter dicitur; ib., nr 192: ex vicinitate castri veteris, quod Lenda vulgari vocabulo dicebatur;

ib., nr 236: super rivulum, qui Chami Strumen vulgariter nuncupatur; ib.,

nr 465: villam vero, que Gorca vulgo nomine nuncupatur; KDMP 1, nr 44:

in loco, qui Magnum Sal communiter nuncupatur (por. też ib., nr 79)76. Takiż sens ma zwrot następujący, KDMP 1, nr 211: circumcirca molendinum Klecz

proprie nominatum.

W Polsce pod tym ludowym językiem kryje się - oczywiście - język polski, co się nieraz wyraźnie zaznacza, KDMP 1, nr 113: villam [...], que

Welglova Polonico sermone dicitur. W zapisce morymundzkiej, a więc zagranicznej, stwierdza się expressis verbis 1234, ZDM 4, nr 873: hec etiam

iuxta Polonicum idiom a villarum [...] sunt nomina. Ale też chodzić może nieraz o język niemiecki, KDWP 1, nr 483: in villa, que Stenz vulgariter nuncupatur77• Rzadko występują wielojęzyczne oznaczniki równocześnie,

1292, PmrIUB, nr 492: inter locum Zevant Zosna - slavize, theutonice vero

dictum Negen Vichten; podobnie w przykładzie cytowanym przez Schwarza:

prope civitatem Neuenburch, dictum Chleb, teutonice - Brot, latine vero - Panis78•

2.5. Przy notowaniu NM działały dwa zasadnicze, jak stwierdziliśmy (por. 2.3), bodźce. Z jednej strony pragnienie osiągnięcia jednolitego tekstu. Wszystko w nim oddaje się w języku urzędowym, łacińskim, nawet NM, która w oryginale jest polska. Zyskuje na tym elegancja dokumentu. Z drugiej strony chęć uniknięcia nieporozumień skłaniała do zachowania nazwy oryginalnej. Istniała bowiem stale obawa, by tłumacząc nie stać się niezrozumianym lub - co może jeszcze gorsza - źle rozumianym. Akt

76 W dokumentach paradyskich przeciwstawia się nazewnictwo łacińskie polskiemu,

KDWP 1, nr 193: claustri, quod Paradisus dicitur, in vulgari vero quod Gostichovo dicitur: podobnie ib., nr 194, 198.

77 Zestawmy dwa cytaty, 1306 r., CDSil 2, nr 9 s. 112: dedimus eis eciam hereditatem in Gola, que Ottonis Villa nuncupatur, vulgariter autem Ocycy sive Ottyndor/ appella/ur; 1416, KDWP 5, nr 258: ville nostre nove plantacionis dicte Kynwerder et in vulgari Sosnowi as/row.

W pierwszyIIl wypadku oba języki narodowe, niemiecki i polski, uznano za ludowe, w drugim

- tylko język polski. Czyżby niemiecki zdobył już charakter Schriftsprache?

78 E. Schwarz, Die Ortsnamen der Sudetenliinder ais Geschichtsquelle, 2. Auil., Miinchen 1961, s. 223-226. W dok. z 1292 r. PrnrlUB, nr 492 czytamy: lJui locus Arta Aqua vulgariter dicitur [...] Die/us est slavize Woyces (zdaniem Kujota, Opactwo, s. 69: wąskie) /heutonice

- Enge Water, nie nazwę łacińską uznamy za nazwę ludową. Tak sarno nie poczytamy za

nazwę niemiecką określenia Nova Villa w zdaniu następującym, 1309, KDWP 2, nr 921: in

villa Ponic/a, que Nova Villa in Teutonico nuncupatur. Po niemiecku owa wieś musiała się

nazywać Neudorf, por. nasze Nazwy administracyjne osad lokowanych na prawie niemieckim,

prawny miał cel praktyczny na oku. Dokument sporządzano po to, by odbiorcy zagwarantować pewne przywileje, by mu nadać immunitet lub prawo niemieckie czy też inne uprawnienia. Ograniczały się one do pewnej miejscowości albo pewnej ich grupy. Tego nie należało tracić z oczu. Przetłumaczenie na łacinę NM stanowiło duże ryzyko zarówno dla na-dawcy, jak i dla odbiorcy. Uniemożliwiało bowiem albo co najmniej utrudniało identyfikację. Rodziła się więc dodatkowa trudność; ta sama zresztą, na którą wskazywaliśmy wyżej przyapelatywach (por. 1.15), która również istniała przy NO. Bezpieczniej, bo nie ma żadnego ryzyka nie-porozumienia, zostawić je w brzmieniu polskim. Ta tendencja w mia-żdżącej liczbie wypadków bierze górę79. Ona więc decydowała w pierwszym rzędzie. Wszakże nieraz zwyciężała i tendencja druga, pojawiają się tłu-maczenia łacińskie. I one zasługują na uwagę. Istnieć zatem musiały dodatkowe bodźce, które przeważały i doprowadzały do łacińskiego roz-wiązania.

2.6. Przy tłumaczeniu na łacinę (tak sarno zresztą i przy NO) wykluczamy z jego racji cel polityczny. On odgrywał rolę przy tłumaczeniu na język niemiecki, być może w pewnym stopniu już w średniowieczu. Cel polityczny dojdzie wyraźnie do głosu w dobie późniejszej; chrzty pruskie czy hitlerowskie stanowią tu oczywisty dowód. Ale też nie chodziło w nich o tworzenie dubletu językowego, lecz o wytępienie polskiego nazewnictwa: fort mit der polnischen Fassade!80 Dla tego problemu literatura jest niezwykle bogata. Nawet zajmuje się nim osobny periodyk - "Onomastica Slavo-Germanica". Względy pozanaukowe, polityczne złożyły się na powstanie naukowych zainteresowań. Brak tego bodźca zupełny przy onomastica Slavo-Latina. Stąd pustka bibliograficzna totalna. W momencie oddania do druku niniej-szego przyczynka nie dysponujemy żadną pozycją szczegółową z interesującego nas tu zakresu.

2.7. Jest rzeczą oczywistą, że tłumaczyć na łacinę polską NM mogła tylko osoba władająca polszczyzną. Gdy więc z początku i zapewne przez długie lata skryptorem był duchowny - cudzoziemiec81, musiał on siłą rzeczy notować owe nazwy po polsku. Nieznajomość tego języka uniemożliwiła notariuszowi papieskiemu przetłumaczenie przedłożonej mu polskiej supliki,

79 T. Lalik, Stare Miasto w Łęczycy, KHKM 4, Warszawa 1956, s. 651, zauważył, że

tłumaczenie nazwy polskiej na łacińską w praktyce kancelaryj książęcych u schyłku 13 w. było mało rozpowszechnione.

80 S. Urbańczyk, Fort mit der polnischen Fassade, [w:] Dolny Śląsk, t. l, cz. l, Poznań

1948, s.191-207. Przypomnijmy fakt zastąpienia syg1i W(rocław) przez syg1ę B(reslau) na

herbie Wrocławia w dobie hitlerowskiej.

Sposoby oddawania polskich nazw miejscowości... 145

gdy na jej podstawie redagował akt łaciński w połowie 12 w. Tej jego ignorancji zawdzięczamy 410 polskich nomina propria "złotej bulli" naszego języka82• Ale i cudzoziemiec, zwłaszcza przebywający dłużej w Polsce, mógł się naszego języka nauczyć. Ślady znajomości polskiego występują już u Galla Anonima (por. 1.13 i 3.1). Zapis najstarszego zdania polskiego zawdzięczamy niemieckiemu duchownemu, cystersowi henrykowskiemu83• Z tego rodzaju trudnością nie walczył pisarz-Polak. On rozumiał dobrze po polsku.

2.8. Znajomość języka polskiego była niezbędnym warunkiem tłumacze-nia NM. Ale ona nie zawsze wystarczała. Znajomość języka to bynajmniej nie znaczy zawsze rozumienie konkretnej nazwy. Czymś innym jest tu znajomość, a czym innym zdawanie sobie sprawy z sensu, jaki zawiera (bądź zawierała kiedyś) NM. Tego rodzaju kłopoty znamy i dzisiaj. W bar-dzo dużej liczbie wypadków my również NM nie rozumiemy. Trzeba doskonałego przygotowania lingwistycznego, ażeby się orientować w mate-riale toponomastycznym. A i to nie zawsze prowadzi do wyniku. Tym bardziej wygórowanych żądań nie wolno stawiać średniowiecznemu skrybie. Jak przetłumaczyć Mościszki, Rzeszotary czy Brzeskorzystew? Co zrobić z nazwą pojawiającą się w PmrlUB, nr 273: in loco, qui Sworinagath vulgariter nuncupatur? W takich wypadkach pisarz, nawet Polak, musiał zanotować nazwę w brzmieniu oryginalnym. I to chyba była główna przyczyna tego, że w olbrzymiej większości wypadków jawią się w naszych dokumentach NM w wersji polskiej (por. 2.2).

2.9. A nawet gdy NM była zrozumiała, nie zawsze było łatwo o jej łaciński odpowiednik. Gall Anonim stale pisze Międzyrzecz. Czyżby nie rozumiał tego złożenia? A może - jak mniemamy - rozumiał je dobrze (por. 1.13.), tylko nie uważał za właściwe przetłumaczyć go na z greki zaczerpnięty termin Mesopotamia. Dla niego, jak zresztą i dla nas, była to zapewne nazwa krainy, a nie miejscowości. Jak więc ją przetłumaczyć na łacinę? Swobodniejszy przekład przez Conj1uentes (por. 2.2) nie przyszedł mu widocznie do głowy. W rezultacie zachowuje zawsze postać polską.

2.10. Rozpatrując sposoby oddawania polskich NM, musimy liczyć się z pewnymi psychologicznymi właściwościami skryptora. Tłumaczenie zawsze wymaga dodatkowego wysiłku myślowego. Lepiej go uniknąć i pozostawić kształt oryginalny. Oczywiście rodziły się od razu kłopoty z grafiką. Nad

82 Z. Klemensiewicz, Historia języka polskiego, Warszawa 1974, s. 170. Jeśli więc w akcie tym znalazły się dwie NM przetłumaczone, widocznie w tej postaci znalazły się już w nadesłanej z Polski suplice.

tym problemem nie chcemy się zatrzymywać84• Zwróćmy tylko na to uwagę, że wywierała na nią wpływ niejednokrotnie ortografia łacińska85•

2.11. Nieraz polskiej NM nie dało się przetłumaczyć, choćby się ją nawet doskonale zanalizowało, ze względu na odrębność leksyku. Język polski dopuszcza chrononimy do pełnienia funkcji toponirnów. Mamy tu na myśli nazwy dni tygodnia, które przeszły w NM86• W rachubę wchodzą:

Wtorek, Środa, Piątek, Sobota ewentualnie także Czwartek oraz ich zdrob-nienia Śródka i Sobótka. Nazwy owe - jak wiemy - wywodzą się stąd, że właśnie w danym dniu tygodnia odbywał się tygodniowy targ87. Dlatego nie ma NM nazywającej się Niedzielą88. Z innych widocznie racji Gęzykowych?)

84 S. Rospond, O monografii pt. Dzieje polskiej pisowni, JP 53, 1973, s. 180, przyp. 3, gdzie

zapowiedź opracowania zagadnienia wspólnie z prof. S. Urbańczykiem. Zaznaczamy, że

w wydaniach dokumentów znalazło się dużo błędów w odczytach polskich NM, B. Dunaj,

Język polski najstarszej doby piśmiennej (XII-XIII w.), Warszawa-Kraków 1975, s. 10; ob. też

M. Malec, Budowa morfologiczna staropolskich zlożonych imion osobowych, Wrocław 1971,

gdzie obszerna lista błędnych lekcyj imiennych.

8S M. Karplukówna, Staropolskie zapisy typu Tompko, krampny, Imbramowice, Zesz. Nauk.

UJ, t. 114, Kraków 1965, s.41.

86 J. S. Bystroń, Nazwiska polskie, wyd. 2, Lwów 1936, s. 12. Tego typu toponimia

uchodzi za specyfikę Europy środkowo-wschodniej i częściowo południowej, T. Lalik, SSS,

t. 6, 1977, s. 30. Brak natomiast NM urobionych od miesięcy, choć antroponimia bynajmniej

nimi nie gardzi, Styczeń, Marzec, Kwiecień, Maj itp. Slownik geograficzny zawiera nazwy

terenowe czy miejscowe Luty, Lipiec, Sierpień, Listopady, Grudzień, ale czy wszystkie one

utworzone od nazw miesięcy? Jeśli powołany Słownik podaje versus villam, que Zerewet 'teraz Sierpień' (t. 2, s. 328), czy wyjaśnienie nie jest przykładem etymologii ludowej? Czy Września

nie jest derywatem od wrzosu, a nie od września? Zresztą należałoby stwierdzić, czy nazwy

te występowały już w średniowieczu. zanotujmy jeszcze, że nazwy dni tygodnia niejednokrotnie przeszły również wantroponimy - tak w języku polskim, jak i w innych; por. tu E. Schwyzer, Altes und Neues zu (hebr.-) griech. uapplX'r:rx., lat. sabbata usw., Zeitschrift fUr· vergleichende Sprachforschung auf dem Gebiete der indogermanischen Sprachen, t. 62, G6ttingen 1935, s. 14, przyp. 3.

81 J. Loś, Początki piśmiennictwa polskiego, Lwów i i. 1922, s. 6; A. Briickner, Encyklopedia polska, t. 2, s. 764; idem, Dzieje kultury polskiej, t. l, s. 48; wszakże na dalszym miejscu tegoż

dzieła podaje, że góra Sobota (Zobten) nazwana nie od targu, lecz od soboty czy sobótki,

tj. od miejsca poświęconego surowo zabranianym pląsom letnim, s.63.

BB Nie zna tego hasła J. Staszewski, Słownik geograficzny, wyd. 2, Warszawa 1959. Według Słownika geograficznego, Niedzielą nazywa się folwark plebański, leżący pod Grudziądzem, a więc nie osada targowa. W pobliżu niej znajdują się miejscowości Piątek i Sobota. Czy to

zatem nie nazwa dla żartu skomponowana? Zresztą pierwotnie odbywały się targi właśnie

w niedziele, stąd u Słowian południowych na oznaczenie niedzieli służy słowo targ, por. nasz Słowiański tydzień (w druku). Pamiętajmy także o tym, że niedziela była również synonimem tygodnia. W toponimii północnofrancuskiej pojawiają się nazwy Villedomange, Dimancheville,

Courdimanche. Wywodzą się one wszakże nie od niedzieli dominica, ale od jej homonimu

(villa, cohors) dominica; nazwy wspomniane oznaczają zatem siedzibę panu feudalnego,

Sposoby oddawania polskich nazw miejscowości ... 147

nie ma też Poniedziałku89, albowiem i w tym dniu targi miały miejsce, 1282, KDWP 1, nr 511: Forum vero in Ktllis secunda feria celebretur; ib., 4, nr 2073: forum vero septimanale - feria secunda90• W łacinie kościelnej wtorek to feria tertia, środa - feria quarta, czwartek - feria quinta, piątek

- feria sex ta, a sobota - feria septima. Przy próbie tłumaczenia polskich

nazw tego typu rodzą się trzy trudności. Pierwsza, czy było w ogóle możliwe, by wyraz feria spożytkować w charakterze toponimu? Po drugie - jak wiemy - w słowiańskich językach doszło do rozbratu numerycznego między określeniami łacińsko-kościelnymi a ojczystymi: feria tertia została wtorkiem, feria quinta - czwartkiem, a feria sexta - piątkiem91• Czy więc myślenie etymologizacyjne średniowiecznego skryptora mogło dopuścić do tego, by Wtorek zwał się Feria Tertia, a Piątek - Feria Sexta? Wreszcie szkopuł trzeci: czytelnik aktu gotów wiązać z wyrażeniem f<eria Sexta pojęcie daty czasu, a nie daty miejsca. Do takiego pomieszania nie można było dopuścić. A tym bardziej o nie łatwo, że średniowiecze nie znało odróżnienia wielkich i małych liter92• Z podanych racji nie dochodziło nigdy do tłumaczenia Wtorku i dalszych dni tygodnia przez Feria Tertia, Feria Quarta itd.

W języku łacińskim znamy również planetarne oznaczenia dni tygodnia, wtorek to dies Martis, środa - dies Mercurii, czwartek - dies Iovis, piątek - dies Veneris, a sobota - dies Satumi. Wszakże znowu zapytamy, czy wyraźnie chronologiczne określenie dies mogło przejąć rolę toponimu? A dalej, czy można było oczekiwać od duchownego skryptora wprowadzenia na ziemię polską Marsa czy Wenery? Wiemy, tymczasem, że nawet jako oznaczenia chronologiczne są te zestawienia w naszych kancelariach śred-niowiecznych arcywyjątkowe93• Toteż Wtorek notuje się jako Ftorec (1560, KDWP 3, nr 1415), Ftorek (ib., nr 1504), Wthorek (ib., nr 1589). Piątek - 1357, KDWP 3, nr 1354: Pantek civitatem cum foro (ob. też ib., nr 1698). Za tym wzorem poszli też skryptorzy mając do czynienia z Sobotą. Polskie brzmienie widocznie różniło się wystarczająco od postaci łacińskiej, sabbatum, tak że nie zachodziła obawa pomieszania elementu topograficznego z chrono-logicznym: forum in Soboth (koniec 12 w., KDWP 3, nr 2021); Sobotha (1367, KDWP 3, nr 1579); Szobotha (1392, ib., nr 1925), 1357, KDWP 3, nr 1354: Sobothka (tak samo ib., nr 1962), 1397, ib., nr 1976: Sobótka94•

89Nie zna tego hasła Staszewski. Słownik geograficzny notuje Ponedel w guberni kowieńskiej. 90 Zdaniem Lalika, "brak poniedziałku wywołany zapewne został niechęcią gromadzenia się we wczesnym średniowieczu w dni przypadające po święcie nakazanym", SSS, t. 6, 1977, s. 31.

91 Por. nasz Słowiański tydzień.

92 Por. nasz artykuł Filologia w służbie historii (w druku) [wyd. w Zeszytach Nauk. UL 1978, S. I: Nauki Humanistyczno-Społeczne, z. 32; pomieszczone w tymże tomie Pism wybranych].

93 Por. nasz Słowiański tydzień.

Wśród NM często w dobie kolonizacyjnej pojawia się Środa. Nie można Jej było - jak wiemy - przetłumaczyć ani przez Feria Quarta, ani przez Dies Mercurii. Nie spotykamy też ani jednego wypadku oddania jej przez Media Septimana czy Media Hebdomas. Środa (wielkopolska) zawsze utrzymuje się w brzmieniu polskim, 1261, KDWP 1, nr 602: in Sroda; ib., nr 460: de Sroda; ib., nr 500: de Sroda; KDWP 3, nr 1575: versus Srodom;

ib., nr 1612: Srzode (loc.); ib., nr 1632: de Sroda; ib., nr 1753: in Sroda. Tak samo ze Śródką poznańską czy Śródką spod Wronek (por. indeks do KDWP).

Od tej reguły jeden wyjątek stanowi Środa śląska. Wyjścia nie stanowiło tu jednak kościelne oznaczenie chronologiczne. Tłumaczy się ją - o ile w ogóle do tłumaczenia dochodzi - przez Novum Forum (Nowy Targ);

civitas Novi Fori in Slezia czytamy w akcie z roku 1261, KDWP 1, nr 602. Wszakże sprawczą przyczyną tego dubletu łacińskiego jest nie polska nazwa, lecz niemiecki Neumarkt95• Novum Forum jest zatem nie tłumaczeniem Środy, lecz niemieckiego oznaczenia. Gdy tego medium nie ma, jak w wypad-ku Środy wielkopolskiej, do przekładu nie dochodzi nigdy. A znowu małopolski Nowy Targ, niewątpliwa kalka łacińskiego Novum Forum, nigdy nie nosi nazwy Środa96• Środa śląska jest doskonałym przykładem na to, jak samodzielnie reaguje język polski na otaczające zjawiska. Po niemiecku owa miejscowość nazywa się nie Mittwoch, lecz Neumarkt. Tymczasem Polacy nie tłumaczą tego złożenia przez Nowy Targ, lecz zgodnie ze swoimi przyzwyczajeniami określają ową miejscowość nazwą dnia tygodnia, w którym się targ odbywał (por. 2.11). Zwróćmy przy tym uwagę na to, jak często jawi się w dokumentach polska postać owej śląskiej Środy. Jej widocznie używano na co dzień. Ona - wiemy - była powszechnie stosowanym w Polsce wzorem lokacji. W przywilejach tego typu postać polska w formie rzeczownikowej (Środa), a zwłaszcza przymiotnikowej (ius Sredense), występuje nagminnie97• Skryptorzy zatem nie uciekali się do tłumaczenia tej nazwy, lecz zostawiali ją w kształcie polskim. W Polsce poza jednym wyjątkiem brak NM Czwartek98• A tymczasem i w tym dniu odbywały się targi, KDMP 1, nr 275: ut omniferia quintaforum habeant. Nazwa taka występuje

na Spiszu. Jej odpowiednikiem niemieckim jest Donnermarkt - skrót

9S E. Schwarz, op. cit., s. 105; T. Lalik, Genese du reseau urbain en Pologne medieval, Acta Poloniae Historica, t. 34, 1, 976, s. 115.

96 Kazimierz W. wystawia 1346 przywilej na lokację miasta, cuius civitatis nomen sit

Novum/orum, KDMP 1, nr 221. zakładane miasto ma obejmować 150 łanów, należących ad

priorem civitatem. eciam dictam Novum Forum.

97Ta właśnie postać polska doprowadzi do konfuzji słownej. W paru dokumentach

czytamy mianowicie o ius Siradense: pisarzowi pomieszały się dwa przymiotniki odimienne:

Sredense i Siradense. Nie wysnujemy przeto żadnego wniosku o istnieniu jakiegoś prawa

sieradzkiego, które by służyło jako wzór lokacyjny.

Sposoby oddawania polskich nazw miejscowości ... 149

przydługiego złożenia Donnerstagmarkt99• Po łacinie przełożono ją przez Quintoforum. Obie nazwy są bez zarzutu - i niemiecka, i łacińska: czwartek to dzień germańskiego Jowisza, a przy tym piąty dzień tygodnia. Takiego rozwiązania u polskich skryptorów nie spotykamy nigdy, Tertio-, Quarto-, Quinto-, Sexto- czy Septimo-forum na polskim gruncie nie występują. Czy więc i Quintoforum spiskie nie zawdzięcza swego powstania niemieckiemu medium?

2.12. Postępowanie pisarza zależało nieraz od dostojeństwa aktu, od jego wystawcy i odbiorcy. Dokumenty księcia (Bolesława Wstydliwego)

posługują się z reguły tłumaczeniami: Lapis Sancte Marie (albo dają oryginał i tłumaczenie równocześnie). Gdy wystawcą aktu jest opacicha Skały, zawierająca umowę lokacyjną z sołtysem, stale wystąpi tam postać polska, KDMP 1, nr 86: ani opacicha, ani sołtys łaciny nie znali. Również opacicha krzyżanowicka posługuje się tylko mianem polskim, KDMP 1,

W dokumencie Pisma wybrane, tom IV (Stron 141-165)