• Nie Znaleziono Wyników

w interwencji zbrojnej w Iraku

2.2. Poparcie Polski dla USA w kwestii irackiej i tego następstwa

Stanowisko Polski wobec konfl iktu wokół Iraku sformułowane zgodnie z przed-stawianymi w pierwszym rozdziale uwarunkowaniami i będące konsekwencją przyłączenia się do wojny z terroryzmem międzynarodowym i zdecydowanego poparcia USA, zostało przedstawione stronie amerykańskiej przez ministra spra-wa zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, który 10 września 2002 r. złożył nieofi cjalną wizytę w Waszyngtonie. W rozmowie z wiceprezydentem D. Che-neyem stwierdził on, że Polska podziela stanowisko USA wobec Iraku w zakresie oceny dyktatorskich rządów reżimu Husajna oraz posiadania przezeń jakiegoś rodzaju broni masowego rażenia. Jednocześnie opowiada się za jak najszybszym przyjęciem przez RB ONZ rezolucji zmuszającej Irak do wyrażenia zgody na bez-warunkowy powrót inspektorów rozbrojeniowych, którzy sprawdzą, czy wywią-zuje się on z realizacji przyjętych warunków kończących wojnę w Zatoce Perskiej w 1991 r.85 Przez koniec 2002 i początek 2003 r. polska polityka zagraniczna kon-centrowała się na znalezieniu uzasadnienia dla podtrzymania decyzji o poparciu USA, a nie na tym, jak skorygować swoje stanowisko w związku z zaistniałymi w tym okresie wydarzeniami i dostępnymi informacjami.

Takiemu stanowi rzeczy sprzyjał bezprecedensowy rozwój kontaktów dwu-stronnych między Polską a Stanami Zjednoczonymi, o czym świadczyły wyjazdy polityków − premiera L. Millera i prezydenta A. Kwaśniewskiego. Podczas swojej wizyty w USA w dniach 12–14 stycznia 2003 r. usłyszał on od G.W. Busha: „Przede wszystkim chcę powiedzieć jak bardzo jestem zaszczycony, że mój przyjaciel, Pre-zydent Polski, jest znów w Waszyngtonie”86 i dalej „nie mamy lepszego przyjacie-la w Europie, niż Polska”87, takim deklaracjom sprzyjała decyzja z 28 grudnia o za-kupie myśliwców F-16 ogłoszona w ramach rozstrzygnięcia przetargu na samolot wielozadaniowy dla Sił Powietrznych RP oraz udział Polski w koalicji antyterro-rystycznej, również przez obecność militarną w Afganistanie, gdzie zdecydowa-no się wysłać jedzdecydowa-nostkę GROM. G.W. Bush podkreślał ten element następująco: „a jednym z powodów jest to, że ten oto człowiek [A. Kwaśniewski – M.L.] pod-jął zobowiązanie by pracować razem − jak równi partnerzy − w walce z terrory-zmem, by odnaleźć drogę do wolności dla cierpiących ludzi”88). Wydaje się, że ton powyższych wypowiedzi nie wymaga komentarza i jednoznacznie wskazuje

85 Cimoszewicz rozmawiał z Cheneyem o polityce wobec Iraku, www.pap.com.pl.

86 Wizyta robocza Prezydenta RP w USA – Dzień drugi, www.prezydent.pl.

87 Ibidem.

na kurtuazyjny, ideologiczny i demonstracyjny wręcz sposób przyjęcia polskiego prezydenta, który w ten sposób miał zostać przekonany (przynajmniej w formie werbalnej) do znaczenia, jakie ma Polska dla USA. Miały to również potwierdzać stosunkowo częste rozmowy pomiędzy oboma przywódcami i znaczącymi poli-tykami (zarówno osobiste, jak i telefoniczne np. konsultacje obu prezydentów z 19 września 2002 r. czyli po ogłoszeniu Doktryny Bezpieczeństwa Narodowego USA89 i wiele innych czy spotkanie A. Kwaśniewskiego z D. Rumsfeldem90) oraz postrzeganie Polski jako przedstawiciela państw Europy Środkowo-Wschodniej, szczególnie w aspekcie starań o ich przyłączenie do NATO. Faktycznie jednak po-wyższe deklaracje amerykańskie oraz wynikający z nich klimat we wzajemnych stosunkach nie przyczynił się w późniejszym okresie do oczekiwanego przez Po-laków zniesienia wiz do USA (co niestety często uznawane jest za podstawowy wyznacznik uzyskania korzyści ze współpracy ze stroną amerykańską), a proble-my związane z programem F-16 oraz realizacją zobowiązań off setowych i współ-pracą przemysłu zbrojeniowego postawiły pod znakiem zapytania wiarygodność Stanów Zjednoczonych wobec Polski, jako swego partnera strategicznego, po-kazując jednocześnie daleko idący pragmatyzm polityki amerykańskiej. Stosunki wzajemne osiągnęły bowiem wysoki poziom w warstwie deklaratywnej przede wszystkim ze względu na poparcie polityczno-wojskowe dla prowadzonej przez administrację amerykańską polityki wokół konfl iktu w Iraku.

Podczas wspominanej wizyty A. Kwaśniewski zapewnił o poparciu Polski dla akcji wojskowej przeciwko reżimowi Husajna i wysłaniu na jej potrzeby Sił Zbroj-nych RP, co wyprzedzało ofi cjalne ogłoszenie stanowiska rządu i ewentualną de-batę sejmową na ten temat. Ówczesny polski prezydent stwierdził: „Potrzebuje Pan [G.W. Bush – M.L.] szerokiego poparcia międzynarodowego. Jesteśmy z pa-nem, nie ma obawy. Jest ryzyko, że ONZ się rozpadnie. Co ją wtedy zastąpi?”91

Amerykański przywódca nie odpowiedział na to pytanie. Mając na uwadze tę deklarację można przyjąć, że stosowne decyzje polskich władz zapadły faktycz-nie o wiele wcześfaktycz-niej, chociaż do końca faktycz-nie był pewny zakres wkładu w operacje wojenną w Iraku. Podczas wizyty w USA 4–8 lutego 2003 r. premier L. Miller po raz kolejny udzielił polskiego poparcia polityce amerykańskiej, podkreślił: „że w obecnej chwili najważniejsze jest rozbrojenie Iraku i uczynienie wszystkiego, aby Saddam Husajn przestał być zagrożeniem dla świata”92. Starał się

jedno-89 Rozmowa Prezydenta RP z prezydentem USA z 19 IX 2002 roku, www.prezydent.pl.

90 Spotkanie Prezydenta RP z Sekretarzem Obrony USA z 23 IX 2002 roku,

www.pre-zydent.pl.

91 Za: B. Woodword, Plan ataku, Warszawa 2004, s. 215.

92 Spotkanie premiera Leszka Millera z prezydentem Stanów Zjednoczonych George’em

cześnie o rozwój współpracy gospodarczej i pozyskanie nowych technologii, co pozwoliłoby na osiągnięcie pełnego wymiaru partnerstwa strategicznego obu krajów93. Oczywiście nie było to do osiągnięcia w najbliższej przyszłości, jednak patrząc z obecnej perspektywy można stwierdzić, że nie udało się to do tej pory, mimo rozpoczęcia we wrześniu 2004 r. tzw. dialogu strategicznego, który Stany Zjednoczone prowadzą tylko z wybranymi państwami w formie omawiania prob-lematyki zarówno relacji dwustronnych, jak i sytuacji międzynarodowej. Stało się to dzięki udziałowi Polski w wojnie i misji stabilizacyjnej w Iraku. Jednak jak podaje Artur Michalski: „...z polskiej perspektywy nie dokonało się jeszcze zadowalające przełożenie dobrej atmosfery czy politycznej koniunktury Polski w Waszyngtonie na realne, odczuwalne przez polską opinię publiczną efekty”94. Można przyjąć, że wzrosło jedynie przekonanie o tym, że Polska jest dobrym sojusznikiem USA, co rzutowało na jej miejsce w UE oraz wzrost pres żu międzynarodowego, umożli-wiający aktywne działania w polityce wschodniej, czego przykładem było zaan-gażowanie w kryzys na Ukrainie i pomoc w jego rozwiązaniu.

Podsumowując, zaangażowanie Polski po stronie USA miało następujące waż-ne konsekwencje dla jej polityki zagraniczważ-nej:

• ponowne uczynienie priorytetowym kierunku atlantyckiego, którego cele wraz z przyjęciem Polski do NATO wydawały się już zrealizowane,

• wzrost znaczenia na arenie międzynarodowej jako aktywnego uczestnika po-lityki światowej,

• zacieśnienie współpracy z Wielką Brytanią i Hiszpanią, także na kierunku eu-ropejskim,

• rozszerzenie zakresu zainteresowania i aktywności polityki zagranicznej na strategicznie ważny obszar Bliskiego Wschodu,

• podniesienie pozycji Polski w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, w któ-rym urosła do głównego partnera USA i tym samym reprezentanta interesów innych państw95.

Bliskie stosunki Polski z USA w omawianym okresie miały również wpływ na proces integracji europejskiej, a więc końcową fazę negocjacji członkostwa w UE, które jednak uznano za zupełnie odrębną kwes ę nie rzutującą na decyzję Polski

93 Zob. szerzej: D. Wiśniewski, Stosunki Polski ze Stanami Zjednoczonymi, „Rocznik

Polskiej Polityki Zagranicznej” 2004, s. 179–191.

94 A. Michalski, Stosunki Polski ze Stanami Zjednoczonymi, „Rocznik Polityki

Zagranicz-nej” 2005, s. 77, zob. również szerzej na temat problemu związanego z wizami, współpra-cą gospodarczą i wojskową, s. 79–85.

95 Zob. szerzej: J. Stachura, Polska w stosunkach transatlantyckich, „Rocznik Polskiej

Polityki Zagranicznej” 2004, s. 123–125; por. R. Kupiecki, Polska polityka bezpieczeństwa

o pełnym poparciu stanowiska amerykańskiego. Decydenci uznali bowiem, że nie istnieje konieczność wyboru między poparciem (sojuszem) z USA, a przyjęciem jednolitego stanowiska UE przeciwko wojnie (i tym samym wsparciem CFSP). Polska może każdorazowo podejmować decyzję wg własnego uznania, kierując się tylko interesem narodowym. W ten sposób polska polityka bezpieczeństwa miała opierać się na obecności USA w Europie, NATO gotowym na przyjęcie ko-lejnych państw oraz na rozwoju Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (ESDP, jako element CFSP) opartego o powstanie silnych sił wojskowych UE. W. Cimoszewicz określił tę politykę w następujących słowach: „Europa jest na-szym losem, tu decydują się nasze interesy. Jesteśmy przekonani, że politykę tę potrafi my dobrze łączyć ze specjalnym charakterem, jakiego nabrały nasze sto-sunki ze Stanami Zjednoczonymi. Uważamy wręcz, że są one naszym aktywem wewnątrz Unii, budują tam naszą pozycję, stanowią trwały dorobek naszej poli-tyki zagranicznej”96.

W ten sposób rząd polski postanowił rozstrzygnąć dylemat między polityką proamerykańską, a proeuropejską. Jednak wyraźnie wskazywano na większe znaczenie kierunku atlantyckiego, co winny zrozumieć państwa europejskie i przyjąć podobne stanowisko do polskiego uznając konieczność współpracy z USA regulowanej określonymi wspólnie zasadami. Podczas swojej wizyty w USA 13 stycznia 2003 r. w wykładzie wygłaszanym w Na onal Defence University A. Kwaśniewski oświadczył: „Przywództwo Stanów Zjednoczonych w obronie przeciwko terroryzmowi musi być wszechstronne. Nie może ograniczać się jedynie do przywództwa operacyjnego w kolejnych kampaniach militarnych. Przywódcza rola Stanów Zjednoczonych jest niepodważalna, a sposób w jaki jest realizowana też nie powinien być kwes onowany... Obecne przywództwo Stanów Zjednoczo-nych nie jest kwes onowane i powinno być realizowane. Jednak należy jasno po-wiedzieć, że w celu zapewnienia jego skuteczności, musi uwzględniać współpracę i opierać się na zasadach akceptowanych przez wszystkie strony. Jeśli zabraknie tych zasad, wówczas przywództwo może być postrzegane jako hegemonia lub dominacja. Aby uniknąć takiej sytuacji, należy ze sobą rozmawiać, słuchać innych i poznawać ich argumenty. Moim zdaniem Stany Zjednoczone i Europa pozosta-ną głównymi aktorami w dziedzinie bezpieczeństwa w dającej się przewidzieć przyszłości. Polska i Stany Zjednoczone mogą odegrać rolę w poprawie sytuacji w tej dziedzinie”97. Późniejsze wypowiedzi i działania wskazywały na ten priorytet. W jasny sposób stanowisko to zostało przedstawione już 21 stycznia 2003 r. na

96 W. Cimoszewicz, Informacja rządu na temat polskiej polityki zagranicznej w 2003

roku przedstawiona na posiedzeniu Sejmu 22 stycznia 2003 roku przez Ministra Spraw Zagranicznych RP Włodzimierza Cimoszewicza, www.msz.gov.pl.

posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych, gdzie W. Cimoszewicz zadeklarował, że Polska może poprzeć interwencję USA nawet bez zgody RB98. Równie silnie brak sprzeczności w bliskich stosunkach z USA i Europą akcentował A. Kwaśniew-ski, który stwierdzał: „spotykamy się tutaj z krytyką, że jesteśmy zbyt proamery-kańscy. Moim zdaniem ci, którzy nas krytykują, nie biorą pod uwagę pewnego czynnika historycznego. My z Ameryką mamy związki nie tylko wynikające z fak-tu, że żadnej wojny nie prowadziliśmy nigdy przeciwko sobie, a z innymi bywało, nie wspomnę o naszych sąsiadach.... według najnowszych danych w Ameryce mieszka blisko 10 milionów ludzi, którzy przyznają się do polskiego pochodzenia, więc dla nas Ameryka to jest jednak kraj inny niż inne i stąd te stosunki zawsze będą miały taki pewien szczególny charakter, pewną wrażliwość. Natomiast poli-tycznie ja uważam, że nie ma sprzeczności między postawą strategicznego part-nerstwa z Ameryką i strategicznego partpart-nerstwa z Europą i nie ma sprzeczności między naszą obecnością w Unii Europejskiej, a bliskimi kontaktami z USA”99. Po-nadto A. Kwaśniewski, dla którego strategiczne partnerstwo z USA oznaczało nie tylko korzyści, ale i obowiązki wobec strategicznego partnera, stał na stanowisku, że możliwe jest zaangażowanie zbrojne stwierdzając, że: „...nasi żołnierze są już w regionie, nie ma ich wielu, ale oczywiście czekamy na rozwój wydarzeń”100.

Wobec tego podpisanie się pod „Listem 8” można uznać tylko za konsekwen-tną realizację przyjętej wcześniej decyzji o popieraniu USA, a jednocześnie wspar-cie dla wewnątrzunijnej koalicji Wielkiej Brytanii i Hiszpanii przeciwko sojuszowi Francji i Niemiec w kontekście stanowiska wobec konfl iktu w Iraku. Można przy-jąć, że czyniono to w imię: „...utrwalenia dojrzałego partnerstwa strategicznego, podtrzymywania dynamiki relacji politycznych i wojskowych”101 w stosunkach z USA. Potwierdzało to stanowisko MSZ wyrażone w oświadczeniu z 29 stycz-nia 2003 r. dotyczącym raportu z prac inspektorów rozbrojeniowych w Iraku, w którym stwierdzano, że: „Irak powinien jak najszybciej rozliczyć się i udowodnić, że zniszczył potwierdzoną przez poprzednie inspekcje broń masowego rażenia, w tym m.in. 6,5 tys. bomb chemicznych, zasobów wąglika i gazu bojowego VX”102

i dalej: „Trwające z przerwami, od przeszło dwunastu lat inspekcje ONZ w Ira-ku zostały przedłużone raz jeszcze, ale nie mogą być przedłużane w

nieskończo-98 „Biuletyn”, nr 1416/IV, Komisja Spraw Zagranicznych (nr 74), data: 21.01.2003,

www.sejm.gov.pl.

99 Wywiad z A. Kwaśniewski, Linia Specjalna z 22 I 2003 roku, www.prezydent.pl.

100 Cytat za O. Osica, Polska – banalny sojusznik, „Tygodnik Powszechny”, nr 7 (2797),

16 lutego 2003, www.tygodnik.com.pl.

101 W. Cimoszewicz, Informacja..., www.msz.gov.pl.

102 Stanowisko MSZ RP wobec raportów inspektorów ONZ ds. rozbrojenia Iraku z 29 I

ność”103. Podkreślono również, że odpowiedzialność RB ONZ w utrzymywaniu międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa musi być respektowana. Cimosze-wicz opowiedział się za pokojowym rozwiązaniem konfl iktu irackiego, jednak − w wypadku nie wypełnienia przez Irak zapisów rezolucji RB NZ 1441 − nie wy-kluczył możliwości poparcia przez Polskę operacji wojskowej104. Oznaczało to oczywistą gotowość do działań na rzecz rozbrojenia Iraku nawet przy użyciu siły, zatem całkowite poparcie USA. Taki też wymiar miał wspominany już „List 8”, który ostateczną formę przybrał 30 stycznia oraz przyjęta 5 lutego deklaracja 10 państw Grupy Wileńskiej. W ten sposób Polska stojąca przed perspektywą wejścia do UE zdecydowała się na pełne poparcie USA bez dochowania koniecz-nych działań na rzecz wypracowania wspólnego stanowiska UE i jej przyszłych członków. W nieelegancki sposób wypomniał to Polsce prezydent Francji Jacqu-es Chirac, który 17 lutego 2003 r. na nadzwyczajnym szczycie UE poświęconym konfl iktowi irackiemu skrytykował ją, jak i inne kraje mające przystąpić do UE, że zabierają głos w sprawie konfl iktu w stosunkach transatlantyckich, kiedy jeszcze formalnie nie należą do Wspólnoty. Stwierdził, że „Jeśli w pierwszej trudnej spra-wie zaczyna się wyrażać swoje stanowisko bez uzgodnienia z całością, do której się chce przystąpić, to nie jest to postępowanie w pełni odpowiedzialne, a w każ-dym razie nie świadczy o dobrym wychowaniu”105. Miało to nawet sprowadzić na nie ryzyko nie przystąpienia do UE. W związku z tym kraje te „straciły okazję, aby siedzieć cicho”106.

W związku z taką krytyką strona polska podkreślała, że UE nie wypracowała wspólnej koncepcji polityki wobec USA, dlatego ma prawo prowadzić ją zgodnie z własnym interesem narodowym, nie widząc jednocześnie sprzeczności między nią, a CFSP107. W. Cimoszewicz ujął to w maju 2003 r. w następujących słowach: „Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa nie jest polityką jednolitą, ale pozostaje w sferze współpracy międzyrządowej. Tym samym określają ją wspól-ne interesy państw członkowskich oraz możliwość uzgodnienia wspólwspól-nego sta-nowiska i wspólnych działań. Sposób podejmowania decyzji − w drodze konsen-susu w najważniejszych sprawach oraz kwalifi kowaną większością w odniesieniu do realizacji wcześniejszych postanowień − oznacza, że «głębokość» Wspólnej

103 Ibidem.

104 Ibidem.

105 Za: Chirac krytykuje autorów „listu ośmiu”, w tym Polskę, www.wybory.com.pl;

por. Francja: Opozycja krytykuje Chiraca, www.rmf.fm.

106 Ibidem.

107 Zob. szerzej: W. Cimoszewicz, Polska w Unii Europejskiej: Jaka polityka

zagranicz-na?, Wykład Ministra Spraw Zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, Polski Instytut

Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa w poszczególnych obszarach jest silnie zróżnicowana. Ilustracją tego może być rozwinięta, dysponująca licznymi instru-mentami i realizowana w ramach strategii polityka wobec państw Bałkanów Za-chodnich, a z drugiej strony stosunki transatlantyckie, gdzie mimo uznawanego powszechnie zasadniczego znaczenia współpracy z USA oraz licznych osiągnięć, ale też i rozbieżności, Unia Europejska nie wypracowała dotychczas spójnych ram polityki ani wspólnej strategii”108. W związku z tym już po wejściu Polski do UE w kontekście określenia roli USA i Europy oraz ich wzajemnych stosunków W. Cimoszewicz widział przed Polską wyzwanie, które: „Nie oznacza li tylko ko-nieczności dokonywania trudnego wyboru, który oczywiście nie sprowadza się do uproszczonej alternatywy: USA czy Europa. To bardziej zadanie budowania od wewnątrz w ramach UE takiej formuły stosunków transatlantyckich, które odpowiadałyby Polsce, a zatem traktowałyby USA nadal jako uczestnika bezpie-czeństwa europejskiego. Europa potrzebuje bowiem Stanów Zjednoczonych... Dlatego też coraz większego znaczenia dla stosunków transatlantyckich nabierać będą relacje między UE a NATO”109.

Wobec tego Polska prowadziła swoją politykę popierania USA w sposób sa-modzielny, jedynie w porozumieniu z partnerami podzielającymi jej stanowi-sko wobec problemu irackiego. Było to szczególnie dobrze widoczne w ocenie tez wygłoszonych przez C. Powella na forum RB ONZ 5 lutego, o czym dobitnie przekonuje wypowiedź ówczesnego podsekretarza stanu w MSZ Adama Danie-la Ro elda, który stwierdził: „Sekretarz Stanu Powell jednoznacznie wykazał, że podejmowane przez Irak w ciągu 12 lat próby osiągnęły pewną granicę i jest to granica, poza którą pozostaje tylko użycie innych środków na wymuszenie roz-brojenia Iraku przez społeczność międzynarodową. Otóż można powiedzieć, że jeszcze decyzja nie zapadła, ale są to ostatnie, jeśli nie dni, to tygodnie, kiedy de-cyzja ta zapadnie. Jeśli do najbliższego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, które przewidywane jest w połowie lutego, Irak nie podejmie radykalnych kroków do zniszczenia tej broni, o której między innymi mówił dzisiaj Colin Powell, wówczas prawdopodobnie społeczność międzynarodowa ucieknie się do kroku ostatecz-nego, którego chcielibyśmy uniknąć”110. Podkreślał przy tym, że Polska przywią-zuje duże znaczenie do znalezienia wspólnego rozwiązania problemu irackiego na forum ONZ, dążąc do jak najszerszego konsensusu społeczności

międzyna-108 W. Cimoszewicz, Polska w Unii Europejskiej..., www.msz.gov.pl.

109 W. Cimoszewicz, Krajobraz za horyzontem. Polityka zagraniczna RP po wejściu do

Unii Europejskiej, „Sprawy Międzynarodowe” 2004, nr 2, s. 10.

110 Wypowiedź Adama D. Ro elda, Podsekretarza Stanu w MSZ, z 5 lutego 2003 r.

po przemówieniu Sekretarza Stanu USA C. Powella na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ,

rodowej. W ten sposób uzasadniał, że rząd nie uznaje, iż będziemy uczestniczy-li w wojnie: „Polska nie wypowiadała wojny i nie przystępuje do wojny. Polska uczestniczy w działaniu społeczności międzynarodowej, które zmierza do wymu-szenia na Iraku stosowania przyjętych norm oraz wykonania zobowiązań przy-jętych przez Irak. Innymi słowy, my nie mamy dzisiaj żadnych wątpliwości co do tego, że Irak taką broń posiada i że Irak odmówił zniszczenia tej broni”111. Takie stanowisko wyrażono również w przyjętym dzień później komunikacie MSZ, któ-ry podkreślał, że: „Wcielenie w życie postanowień rezolucji 1441 będzie stanowi-ło sprawdzian efektywności Organizacji Narodów Zjednoczonych w zapewnianiu pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego oraz zadecyduje o wiarygodności tej organizacji”112. W ocenie niektórych ekspertów analizujących wydarzenia z całego 2003 r. Polsce udało się wyjść zwycięsko z dylematu przed jakim stanęła, a który krótko można określić jako konieczność dokonania wyboru między bliską współpracą z USA, a państwami UE. Dla przykładu Robert Kupiecki stwierdza: „Polska polityka bezpieczeństwa, ostro atakowana w kraju i za granicą, oparła się tak prostacko stawianemu dylematowi, wiarygodnie broniąc zarówno swej europejskiej, jak i transatlantyckiej tożsamości... Głównymi kierunkami naszych działań były: aktywne włączenie się w światową kampanię antyterrorystyczną, zaangażowanie się w odbudowę wiarygodności NATO oraz rozwój zdolności UE do podjęcia samodzielnej roli w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony”113.

Jednak, polskie elity polityczne nie były w stanie przekonać do takiego sta-nowiska rządu opinii publicznej. Większość społeczeństwa wypowiadała się zde-cydowanie przeciwko zaangażowaniu w ewentualną wojnę w Iraku polskich żoł-nierzy (75%) oraz siłowemu rozwiązaniu problemu (66%)114, co w myśl podjętych decyzji stało się nieuchronne.

Biorąc pod uwagę powyższe dane, stanowisko decydentów i sytuację mię-dzynarodową przyjmuje się, że Polska zdecydowała się poprzeć USA i przyjąć ich punkt widzenia ze względu na chęć:

• uczestnictwa w procesie krzewienia wolności i demokracji i ofi arowanie tych wartości Irakijczykom (motyw idealistyczny zakładający, że Irakijczycy oczeku-ją na wyzwoliciela spod rządów dyktatora i pragną, by nastąpiła po nim era wolności i demokracji),

111 Ibidem.

112 Komunikat MSZ nt. wystąpienia Colina Powella z 7 lutego 2003 roku, www.msz.

gov.pl.

113 R. Kupiecki, Polska polityka bezpieczeństwa..., s. 40–41.

114 Wzrost nastrojów antywojennych, komunikat z badań CBOS, Warszawa III 2003,

www.cbos.pl, por. w kontekście opinii prezentowanych w mediach, B. Wizimirska,

Po-lityka zagraniczna w debacie publicznej, „Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej” 2004,